wtorek, 7 sierpnia 2018

Odrobaczenie koni 10 maja 2018

   
Wszystkie moje konie odrobaczył weterynarz z Gołdapii, Damian Ruszewski,
10 maja 2018 roku. Niestety, aby asekurować swoją dupę, utrudnił mi ochronę koni przed tragicznym losem owiec i kóz i nie wypełnił dokumentacji weterynaryjnej.

10.05.2018, auto weterynarza odrobaczającego konie.

Ale zostawił wizytówkę i uchwyciłam obraz jego auta na mojej posesji oraz nagrałam naszą rozmowę podczas odrobaczania koni i oględzin owiec i kozy, gdzie pozytywnie komentował stan zdrowia i odżywienia moich ocalałych z grabieży zwierząt. Te dowody przydadzą się w sądzie w walce z oszczerstwami fundacji Molosy Adopcje i inspektorów PIW Olecko. 


7.05.2018, konie ledwo 4 dni po wywozie owiec i kóz.


Ledwo 4 dni po grabieży, wszystkie moje ocalałe z kradzieży zwierzęta były w znakomitej kondycji i jest to potwierdzone przez weterynarza w jego spontanicznej wypowiedzi na temat moich zwierząt nagranej dyktafonem 7 dni po grabieży. Dowodzi ta opinia oraz moje zdjęczwierzęta, że wszystkie moje stada zwierząt w dniu 2 i 3 maja 2018 roku, były zdrowe i dobrze odżywione, a "interwencja" była perfidną, bezczelną kradzieżą pazernych na cudze mienie bydlaków.


7 Maja 2018, konie na zielonej łące, w pobliżu wodopoju. 


Okradany przez fundacje i zorganizowaną grupę przestępczą hodowca, musi działać jak agent James Bond, by uchronić swe rumaki przed chciwością lokalnej lewicy, by lawirować sprawnie wśród tchórzy unikających opisania i poświadczenia zastanej kondycji zwierząt, która ma pomóc odzyskać ukradzione owce.


7 Maja 2018, moje zielone, kwitnące łąki.
Złodzieje 3 maja 2018 zgarnęli moje owce i kozy z łąk
by je głodzić tygodniami w szopie na cudzej farmie. 


Lewicowa grupa przestępcza stosująca metody ubeckie wobec wolnomyślicielki Indianki, grupa stalkerów i oszustów, która wszystkim wmawia, że święta Indii znęca się, bo rzekomo nie odrobacza koni i innych zwierząt zostanie zdemaskowana w sądzie przez Indii. Są dowody, że Indianka odrobacza i odrobaczała zwierzęta, zanim napadła na nią Kozłowska. Do kompletu jest też nagrana opinia weterynarza, który osobiście oglądał wszystkie pozostałe zwierzęta ledwo 7 dni po grabieży. 


7 Maja 2018, moje zielone pastwiska.


Fotki z 7 i 10.05.2018 roku, czyli ledwo 4 i 7 dni po okradzeniu z majątku żywego, przez zorganizowaną grupę przestępczą z Kowal Oleckich i Olecka.
Jaki widać, konie wyglądały zdrowo, były czyste i dobrze odżywione.
Przed bramą auto, którym przyjechał weterynarz z Gołdapii.

10 Maj 2018, czynny wodopój na moim zielonym Rancho.


W załączeniu fotki:
1. Auto weterynarza.
2. Moje konie.
3. Moje zielone łąki.
4.Moje zielone łąki z wodopojem.

Screeny:






Naturalistyczna hodowczyni koni: Izabella Redlarska, Rancho de Rebelle.

62 komentarze:

  1. Takie dowody to nie dowody. Do tego zdobyte w sposób nielegalny - czy wet pozwolił na publikację jego danych osobowych, zdjęć jego mienia na których widać tablice rejestracyjne, a przy okazji wiedział, że jest nagrywany? Bo jeśli nie to sąd tych dowodów nie uzna, a wet jeszcze pociągnie cie do odpowiedzialności, brawo. Taki z ciebie adwokat jak z koziej dupy trąba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świadczenie usług weterynaryjnych bez płacenia podatków jest nielegalne, jest złamaniem prawa. Ja zadzwoniłam po weterynarza, który się ogłasza na internecie, jako legalnie działająca firma. Zanim przyjechał, uczuliłam go, żeby wystawił mi od ręki rachunek po usłudze i wręczył na Rancho. Nie zrobił tego ani od razu, ani potem. Zostałam oszukana.

      Usuń
  2. Mam w dupie co mi zrobi wet lub nie zrobi. Złamał prawo, nie wystawiając faktury i karty leczenia za odrobaczenie moich koni.
    Wet Damian Ruszewski jest przedsiębiorcą, prowadzi firmę świadczącą usługi weterynaryjne czyli jest osobą publiczną. Sam się ogłasza w internecie i podaje swoje dane na swojej stronie internetowej. Nie złamałam żadnego przepisu i napisałam prawdę. Prosiłam go wielokrotnie, by wystawił mi rachunek za wykonaną usługę oraz kartę odrobaczania moich koni. On działa na moją szkodę, nie wystawiając tych dokumentów. Zapłaciłam mu 200 zł za usługę.

    Molosy mnie fałszywie oskarżają, że nigdy nie odrobaczałam koni i innych zwierząt, a weterynarze po prostu nie wystawiają rachunków i dokumentów. Ja się po prostu bronię przed atakiem zorganizowanej grupy przestępczej, która pod pretekstem ratowania zwierząt, perfidnie mnie okradła z mojego mienia dużej wartości i pozbawiła środków do życia, gdyż runo dawało mi jedyny, nieznaczny, ale jednak dochód tak samo mleko kozie. Nie mam co sprzedawać i co przerabiać.

    OdpowiedzUsuń
  3. OK, ale na zimno, z emocjami poza nawiasem: sąd nie może przyjąć dowodu w postaci nagrania, na które osoba nagrywana nie wyraziła zgody. Sąd ma tu ręce związane prawem, i nawet gdyby sędzia chciał/chciała dopuścić taki dowód, to nie może. I tyle. My możemy Ci uwierzyć, sąd może Ci też uwierzyć, ale nie może postąpić niezgodnie z prawem i taki dowód traktuje się jakby go nigdy nie było. Czy to jest dobre czy złe prawo, to już nie mnie oceniać, po prostu wiedz, że tak jest, żebyś sobie oszczędziła rozczarowania.
    TJ.

    OdpowiedzUsuń
  4. No dobra, żalisz się znowu na człowieka (tym razem weterynarz). Dlaczego nie wymusiłaś na nim faktury? Przecież jesteś wyszczekana i znasz prawo jak twierdzisz. Coś mi tu nie pasuje. Nie zalałaś go hejtem na jego stronie www?

    OdpowiedzUsuń
  5. Niemniej jednak sędzia, który będzie miał wątpliwość, czy weterynarz odrobaczał konie lub nie, będzie miał możliwość posłuchać nagrania i rozwiać swe wątpliwości oraz właściwie ocenić przedstawiony mu materiał dowodowy, nawet, jeśli oficjalnie go pominie.

    Są jeszcze inne dowody odrobaczania 10 maja 2018 roku:
    Wizytówka Ruszewskiego z jego odciskami i moimi.
    Więcej zdjęć i nagrań w tym rozmów telefonicznych.
    Zeznania moje.
    Zeznania Niemki.
    Wpis na blogu w dniu 10.05.2018 informujący o odrobaczeniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie są dowody. Jeżeli nie masz prawnie dopuszczonego dowodu na odrobaczenie, to sąd ma obowiązek traktować to tak, jakbyś zwierząt nie odrobaczyła. I przekonania sędziego nie mają tu nic do rzeczy.
      To działa w obydwie strony. Dopóki prokurator nie przedstawi niezbitych, prawnie akceptowanych dowodów, sąd będzie to traktował tak, jakby znęcania nie było.
      Postaraj się spojrzeć na sprawę obiektywnie. Poza tym, jak mogłaś wziąć weta, który nie wystawia zaświadczenia? W takiej sytuacji to byłaby pierwsza rzecz, o którą bym się zapytała podczas rozmowy tel. Coś ściemniasz z tym odrobaczeniem. Albo jesteś mało inteligentna, że ci to nie przyszło do głowy.

      Usuń
    2. To jednak są dowody. Najlepsza byłaby karta leczenia wystawiona przez weterynarza, jednak jej brak nie zaprzecza faktu odrobaczenia, gdyż wielu weterynarzy nie wystawia kart leczenia i rachunków i jest to taktyka nagminna. Tak powiedział inspektor PIW Gołdap, a on wie, jak funkcjonuje ta branża.

      Usuń
    3. Brak papieru nie wyklucza wykonania usługi weterynaryjnej.
      To, czy sędzia uzna moje dowody (zdjęcia, nagrania, wizytówkę, zeznania moje i Niemki, wpis na blogu - to decyzja sędziego. Każdy sędzia ma swobodę interpretowania zgromadzonego materiału dowodowego i jego ocenę i nikt tego nie może podważyć, gdyż sędziowie orzekają niezawiśle. Nikt ich nie może oceniać i podważać ich orzeczeń. Może uznać moje dowody odrobaczenia, nawet bez karty wystawionej przez weta.

      Usuń
  6. Nie ma sensu zapierać się, że odrobaczył.
    Sędzia może dać wiarę mnie na podstawie zgromadzonych dowodów, nawet z pominięciem nagrań (choć nagrania go upewnią w ocenie sytuacji).
    Urząd skarbowy może dać wiarę mnie.
    Psycholog da mi wiarę, gdy odsłucha nagrań i wystawi opinię, że w przedmiocie odrabaczania koni, mówię prawdę, a na tej opinii będzie bazował sędzia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki znowu psycholog? Skierowali cię na badania, znowu?

      Usuń
  7. Zdjęcia satelitarne można ściągnąć z tego dnia. Będzie widać, jak wjechał i odrobaczał koniki. Po co kłamać, że nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawracałbym sobie tym głowy. Bo to i tak świadczy na twoją niekorzyść. Wiesz, co to są działania pozorowane?
      Pomyślałbym raczej o dokumentach na poprzednie odrobaczanie i inną opiekę weterynaryjną. To jest ważne, a nie to, co działo się po fakcie. Bo po fakcie to są działania ze strachu przed konsekwencjami. Prosty mechanizm znany prokuratorom i sędziom.

      Usuń
    2. Cierpisz na paranoję i obsesję względem mnie. Wszędzie węszysz spisek. Co roku odrobaczam zwierzęta kilkakrotnie i nie są to żadne działania pozorowane świadczące na moją niekorzyść, tylko zwykłe coroczne praktyki hodowlane i pielęgnacyjne.

      Dokumenty na poprzednie odrobaczania mam.
      Poza tym brak odrobaczania to nie zbrodnia ani żadne zaniedbanie, bo zwierzęta moje nie są jakoś potwornie zarobaczone, odrobaczają się naturalnie na moich urozmaiconych przyrodniczo pastwiskach.

      Z braku odrobaczenia nic mi nie padło, a po tym chemicznym środku na odrobaczenie - tak. Wniosek jest taki, że farmaceutyki zabijają, a łąka nie.

      Usuń
  8. Mam nauczkę, by nie płacić, zanim nie dostanę rachunku, bo potem masa starań, by udowodnić, że weterynarz wykonał usługę weterynaryjną.

    OdpowiedzUsuń
  9. Grzecznie go prosiłam o dokumentację, a on powiedział, że wyśle, po kilku dniach powiedział, że wysłał, a do mnie nic nie dotarło, więc zadzwoniłam do niego, a on nie odbiera telefonu od maja 2018. Ignoruje mnie. Nieładnie się zachował. Nieetycznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wysłałam do niego wiadomości z prośbą o nadesłanie dokumentacji i dałam mu czas. Potem ja byłam zajęta innymi rzeczami i zapomniałam o braku tych papierów. Stalkerzy mi przypomnieli, gdy podważali sam fakt odrobaczenia. Nadto wójt nie przesłuchał wnioskowanych przeze mnie świadków, więc tym bardziej papiery potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ania nie zna polskiego więc cóż to za świadek?

    OdpowiedzUsuń
  12. Dodam, że przez lata prowadziłam certyfikowane gospodarstwo ekologiczne i wówczas odrobaczałam głównie ekologicznie, naturalnymi środkami, typu pestki dynii i ząbki czosnku. Nadto zwierzęta pasąc się przez pół roku na moich naturalnych pastwiskach, same wybierają sobie zioła do odrobaczenia i odrobaczają się naturalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Certyfikat pokaż! Znowu będziesz miała hejt, że kłamiesz a przecież tylko Ty piszesz prawdę. Pokaż!

      Usuń
    2. i co jeszcze nie ma certyfikatu?

      Usuń
    3. Gospodarstwo miało certyfikat, gdy realizowałam ich politykę ekologiczną, czyli opłacałam certyfikat i prowadziłam rozbudowaną dokumentację unijną. Dotacje mi odebrano na podstawie pomówienia, że rzekomo nie prowadzę tej dokumentacji.

      Usuń
    4. No to pokaż wreszcie tem certyfikat.
      Może być sprzed lat ;)

      Usuń
    5. Po co? Wyszłam z tego programu, gdy mi ukradli należne dotacje i nie zamierzam w to wchodzić. Same zobowiązania i straty tylko były i ta upiorna biurokracja.

      Usuń
    6. Jak to po co?
      Pokaż żeby udowodnić hejterom, że nie kłamiesz?

      Usuń
  13. Działania pozorowane to wykonują ci, którzy wywieźli zdrowe, dobrze odżywione owce i kozy i teraz na siłę doszukują się w nich chorób i zaniedbań, niedożywienia itp. Przypominam, że u mnie nic nie padło, tylko u złodziei, po wywiezieniu stada. Oznacza to, że niewłaściwie zajmują się owcami, skoro doprowadzili do aż 7 zgonów i to latem, gdy paszy po pachy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oględziny stada zrobione poza moją farmą, po kilkutygodniowym przegłodzeniu na cudzej farmie nie mają żadnego znaczenia dla sprawy o rzekome niby moje zaniedbania, gdyż stado powinno być zbadane i opisane na mojej farmie przed wywiezieniem. Procedury nie zostały zachowane. Wiarygodność badań i oględzin robionych w utajnieniu poza moją farmą jest żadna.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ania zna niemiecki i angielski, trochę polskiego oraz ma zdrowe oczy i widzi sytuacje i czynności, działania, zabiegi. Widziała najazd bandy łajdaków na moje Rancho, kradzież zwierząt i weterynarzy tutaj bywających.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw się upewnij, że nie zwieje i będzie zeznawać, bo ona sama wygląda, jakby była na bakier z prawem. Niech się też trochę ogarnie, bo wygląda jak kloszard. Fajny świadek, nie ma co.

      Usuń
  16. Znam Damiana, rozmawiałem z nim i to co piszesz to są bzdury.
    Możesz spodziewać się, że ta sprawa będzie miała finał w sądzie.
    Tomasz R.

    OdpowiedzUsuń
  17. Co jest bzdurą? Wypiera się, że odrobaczył?
    Byłoby to żenujące krętactwo. On dobrze wie, że wszystkie konie odrobaczył u mnie 10 maja 2018. Jeśli teraz zaprzecza, jest niepoważny i nieodpowiedzialny. Zawiódł moje zaufanie i nigdy go już nie najmę.
    Nie polecam tego weterynarza nikomu.

    Złożę wniosek do Izby Weterynaryjnej o zgodę na zakup środków na odrobaczenie i szczepionek bez pośrednictwa lokalnych weterynarzy. Moje zwierzęta muszą mieć nieutrudniony dostęp do profilaktyki i lekarstw w razie potrzeby. Będę kupowała leki wprost z hurtowni.

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy, no to napisz jak było, jak jesteś taki doinformowany, a nie baw się ja wiem ale nie powiem. Normalna dziecinada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd wiesz, że nie napisał?
      Może napisał tylko nie puściła komentarza?
      Jak zresztą wielu innych.

      Usuń
    2. Napisz prawdę i zrób to w sposób kulturalny, to puszczę twój komentarz.

      Usuń
    3. Zawsze piszę prawdę w sposób kulturalny. Zazwyczaj nie puszczasz komentarzy, które są ci nie na rękę. Tego pewnie też nie puścisz, bo lepiej będzie wyglądał "brak odpowiedzi", nieprawdaż?
      W prawie każdym poście piszesz bzdury, "prawdę" pokazaną z twojego punktu widzenia.
      Dobrze wiesz, co zaszło podczas wizyty a jakie będą tego konsekwencje przekonasz się w swoim czasie.

      Usuń
    4. Gówno piszesz, a nie prawdę. Od pisania prawdy, jestem odważna ja, która zawsze piszę jawnie.

      A ty jesteś tylko tchórzliwym anonimem, gównianym pomawiaczem. Snujesz insynuacje, pomawiasz, straszysz.

      Podczas odrobaczania nie zaszło nic, z wyjątkiem odrobaczania i oględzin moich zwierząt.

      Usuń
  19. Czym były odrobaczane konie??

    OdpowiedzUsuń
  20. Konie były odrobaczane pastami w tubkach. Opakowania były granatowe. Miał to być specyfik dwuskładnikowy.

    OdpowiedzUsuń
  21. Moim zdaniem w wielu przypadkach weterynarze nie leczą, tylko zarabiają na pośrednictwie w handlu drogimi lekami.

    OdpowiedzUsuń
  22. Zaś dojazd do klienta w cenie taksówki też nie jest uczciwy, bo wszak nie mają licencji na usługi taksówkarskie. Powinni liczyć tylko sam koszt dojazdu, za paliwo.

    Wysokie marże za leki i dojazd do klienta poważnie szarpią budżety hodowców i zniechęcają, utrudniają dostęp do leczenia weterynaryjnego. Hodowcy powinni mieć bezpośredni dostęp do leków w hurtowniach weterynaryjnych. Sama potrafię odrobaczać. Nie jest mi do tego potrzebny weterynarz i jego marże za pośrednictwo w sprzedaży medykamentów.

    OdpowiedzUsuń
  23. Powinna być możliwość zakupu leków przez hodowcę wprost z hurtowni.
    Dajmy na to wchodzę sobie na stronę hurtowni weterynaryjnej i zamawiam co potrzebuję dla moich zwierząt. Poczta lub kurier dostarcza mi expresowo na gospodarstwo.

    OdpowiedzUsuń
  24. Indianko jakim sposobem odrobaczyłaś tyle koni pastą dwuskładnikową za 200zł? Plus jeszcze do tego wizyta weta. Wybacz ale chyba się słabo orientujesz, zwykle jedna pasta to koszt ok 70zł plus usługa wet ok 50 (tak leeeeciutką ręka).
    I dam Ci taką rade, nigdy nie wchodzi się z weterynarzem na wojenna ścieżke. Bo kiedyś (odpukać) coś się Twoim zwierzakom stanie (kolka, rana wymagająca szycia, zadławienie, uraz oka, nogi, czy inna rzecz z która sama sobie nie poradzisz bo będzie to zwyczajnie niehumanitarne) i nie będziesz miała sie do kogo odezwać. Oni też przekazują sobie informacje z kim lepiej nie współpracować. I zostanie Ci ściąganie na gwałt weta z innego obszaru, wiezienie do kliniki lub patrzenie na cierpienie lub konanie.
    Osobiście każdego weta traktuje jak bóstwo, bo wiem co to znaczy potrzebować kogoś na już. A mając zwierzęta nie możesz przewidzieć co się może stać... Więc z mojej strony taka rada-odrobina więcej pokory, bo jak zwykle tylko zwierząt żal.

    OdpowiedzUsuń
  25. To pytanie do weterynarza, czym odrobaczył.
    Bywają tańsze specyfiki, poza tym jedna tuba mniej więcej starcza na dwa konie dorosłe, a dla źrebiąt pasty niewiele potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten weterynarz i tak mi się do niczego nie przyda, bo zdaje się, że również do niego dzwoniłam, gdy Denver była ranna jakieś 2-3 lata temu i trzeba było ją szyć i nie przyjechał. Żaden z lokalnych weterynarzy nie przyjechał zszyć niebezpieczną ranę u konia. Są do niczego.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jestem w kontakcie z dwoma weterynarzami, specjalistami od chorób i urazów koni i to mi wystarczy.

    Po za tym, kupię sobie podręczniki weterynaryjne i w razie czego będę wiedziała jak pomóc zwierzęciu we własnym zakresie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Co do pokory, to nie mam zamiaru się poniżać przed żadnym weterynarzem, bo to są zazwyczaj ściśle nastawieni na kasę biznesmeni, a nie godni mego szacunku lekarze, którym leży dobro zwierzęcia na sercu.

    Potrafią być też nieporadni i niezręczni w obsłudze zwierząt. Ja np. z dużo większą wprawą odrobaczam zwierzęta i mi leku nie wypluwają. Potrafię złapać, okiełznać i skutecznie odrobaczyć zwierzaka. Setki razy setki zwierząt złapałam i odrobaczyłam w swoim życiu. Zastrzyk też potrafię zrobić, choć nie cierpię wbijania igły zwierzakowi i jednak ktoś musi mi zwierza trzymać, aby nie uciekł przed igłą.

    OdpowiedzUsuń
  29. Aż byłam sprawdzić i przeważnie jedna tuba pasty jest na 700kg, więc nie mam pojęcia jak Ty odrobaczasz jedną pastą dwa konie, które ze zdjęć wydają się duże i ważące ponad 500kg (owszem, ja mam jedną tubke na dwa konie ale jeden waży nie wiecej jak 450kg, a mini szetland gora 100). A z źrebakami się nie wypowiem, ale z tego co się orientuje to maluchy odrobacza się częściej niż dorosłe konie.
    I co z tą rana do szycia zrobiłaś? Byłaś w stanie na nią codziennie patrzeć? Nikt z okolicy nie przyjechał to ściągam kogoś z choćby drugiej strony Polski.

    Jasne, każdy właściciel powinien umieć rozpoznać podstawowe choroby (kolka, ochwat, mięśniochwat) i różne urazy żeby potrafić zabezpieczyć konia i ograniczyć ból/dyskomfort/pogarszanie się stanu do przyjazdu weta. Ale leczyć samemu to sobie można siebie (zwierze jest zależne od nas i biorąc pod opieke jakiekolwiek istnienie jestem zobowiazana do zapewnienia mu leczenia-eksperymentować to sobie można na sobie).
    Też uważam że do podania pasty na odrobaczanie czy nawet ewentualnie zastrzyku domięśniowego nie potrzeba weterynarza tak do dożylnych zastrzyków, kroplówek jest niezbędny. Tak samo nie wyobrażam sobie wyuczenia się z podręczników postępowania przy kolce i robienia samemu sondy... Wybac Indianko ale krew mnie zalewa jak ktoś mówi o samodzielnym leczeniu.

    No i może pora wejść we współprace z innym wetem, pewnie że są tacy którzy jeżdżą tylko do swoich klientów i to tylko w tygodniu. Ale uwierz można mieć takiego, który w awaryjnej sytuacji podejdzie w każdy dzień, odbierze telefon i doradzi co robić do jego przyjazdu, a jak nie da rady przyjechać bo jest poza terenem zamieszkania to wyśle kogoś na zastepstwo.

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie wiem, ile moje konie ważą, bo nikt ich nie ważył. Nie mam wagi i nie ma jak sprawdzić. Przyjmuje się, że takie koniki jak moje to ważą 400-450 kg - małopolskie. Arabek jest drobniejszy, może ma z 300 kg, źrebięta jeszcze młodziutkie. Wet oszacował wagę źrebiąt na ok. do 100 kg, ale sądzę, że w maju miały mniej. Odrobaczanie jest podawane na oko. Trzeba się sugerować zawartością tabel określających średnią wagę konia danej rasy i płci. Wet odrobaczył je prawidłowo, specyfik zadziałał, poprawiły im się odchody, ich konsystencja i barwa. A może po prostu przyzwyczaiły się ich organizmy do paszy zielonej? W okresie przejściowym dostawały siano, sianokiszonkę i trawę. Trawa bardzo smakowała, siana prawie nie ruszały, kupa była luźniejsza. Kilka tygodni po odrobaczeniu kupa poprawiła się, ale mógł być to efekt adaptacji systemu trawienia do świeżej zielonej trawy, która na początku przestawiania się mogła wywoływać luźniejsze kupy i biegunki. Także gdy klacz ma ruję, to kupa jest luźniejsza, a miały ruję w maju klacze. Trudno na sto procent ocenić, czy odrobaczanie pomogło i czy zabiło wszystkie ewentualne pasożyty przewodu pokarmowego. Po pierwsze, nie ma żadnej pewności, że konie me miały jakiekolwiek pasożyty przed odrobaczaniem, gdyż nie wyglądały źle, dobrze odżywione, kolek nie miały, osowiałe nie były. Możliwe, że to odrobaczanie nie było konieczne. Po odrobaczeniu koni nie zaobserwowałam żadnych larw w ich odchodach.

    OdpowiedzUsuń
  31. Kiedyś odkupiłam od instruktorki jazdy konnej dobrze ułożoną klacz. Była strasznie apatyczna, miewała częste kolki. Ciężko się poruszała, sapała. Odrobaczyłam ją dwukrotnie. Dopiero po drugim odrobaczeniu, wywaliło z niej robale i to jakie gigantyczne! Ja pierdzielę, w życiu nie sądziłam, że w koniu coś takiego obrzydliwego może siedzieć. Porzygałam się oglądając jej kupę. Ale po odrobaczeniu było już okay, kolki się skończyły, klacz odzyskała animusz i werwę. Przyśpieszyła, nawet na nią wsiadałam by uczyć się anglezowania i dosiadu. Stara klacz człapała nieśpiesznie, była dostatecznie powolna i spokojna, abym nie musiała się bać, że stracę równowagę i spadnę. Wsiadałam na nią ze stołu ustawionego pod stajnią :)))

    Moje koniki obecne, które sobie wyhodowałam, są bardziej rącze, szybsze, gwałtowniejsze, bardziej ruchliwe. Chyba bym się nie utrzymała, zwłaszcza, jakby zaczęły się wiercić tak jak lubią :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anglezowałaś? To Ty tyle potrafisz? i nie jeździsz na swoich koniach? Znowu coś się przyśniło :D

      Usuń
  32. Ja nie pamiętam, ile tub pasty zużył Ruszewski. Chyba 4 tuby. Zużył tyle ile trzeba, też miały wydajność na 700 kg konia. Tak podał, aby było dobrze, do tego nie mam zastrzeżeń. Brał pod uwagę wagę koni i fakt, że farmakologicznie były odrobaczane rok czy dwa lata wcześniej (chyba rok wcześniej, bo jakiś rok temu też kupiłam środek na odrobaczenie owiec i kóz), a w międzyczasie podawałam im środki naturalne na odrobaczenie: pestki dyni i czosnek, nadto chodząc po naturalnym pastwisku, konie wybierają sobie takie rośliny, którymi się mogą naturalnie odrobaczyć. Możliwe, że podał ciut mniejsze dawki, by nie wywołać zatoru w razie nadmiernego zarobaczenia. Tak czy inaczej, nic mi po tym odrobaczaniu nie padło, konie kolek nie dostały i są zdrowe. Najważniejsze, to nie szkodzić. Dał taką dawkę, jaką trzeba. Myślę, że jednak odrobaczyły się, bo nie widzę, aby tyłkami tarły o ściany, a wcześniej czasem im się zdarzało, co by wskazywało na zarobaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  33. "I co z tą rana do szycia zrobiłaś? Byłaś w stanie na nią codziennie patrzeć? Nikt z okolicy nie przyjechał to ściągam kogoś z choćby drugiej strony Polski."

    Musiałam na tą ranę codziennie patrzeć nie tylko po to, by ubolewać i przeżywać krzywdę mojej klaczy, ale przede wszystkim po to, by tę ranę monitorować i przemywać wodą utlenioną.

    Weterynarze lokalni po kilku godzinach powiedzieli, że
    nie ma sensu szyć, bo za późno. Lepiej, by rana była otwarta to się szybciej zagoi. Przemywałam ją codziennie kilka razy dziennie wodą utlenioną i obserwowałam, jak się goi. Zagoiła się, choć cięcie nożem głębokie było. To jakiś straszny skurwiel zadał cios mej klaczy. Jakiś nienawistny zwyrol. Policja i prokuratura palcem w bucie nie kiwnęła, by ustalić kto to zrobił. Zaś moje zwierzęta męczą już 3,5 miesiąca na siłę doszukując się jakichś oznak rzekomego mego zaniedbania, które z euforyczną uciechą chcą podciągnąć pod znęcanie się. Zdemoralizowane towarzycho tu rządzi.

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie polewa się rany wodą utlenioną!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  35. Anonimowa, jestem we współpracy z dwoma nowymi wetami, specjalistami od koni i wystarczy. Poza tym kupię sobie poradniki weterynaryjne i one mi pomogą diagnozować ewentualne dolegliwości i choroby. Póki co, dzięki Bogu - wszystkie moje zwierzęta są zdrowe i szczęśliwe. Nic im nie dolega. Żadnych kolek, kulawizn, zagłodzenia, chorób skóry (nigdy nie miały żadnego świerzba czy grzyba na skórze). Są czyste i zadbane, wytarzane, wybiegane, najedzone, napojone. Mają u mnie raj na ziemi. Trzeba tu jeszcze owce z powrotem sprowadzić. Tyle dobra mi ukradli :(((

    OdpowiedzUsuń
  36. No tak... weterynarz potraktował ciebie ulgowo ze zniżką a ty mu obsmarowujesz dupę. Masz już przechlapane w Gołdapi i okolicach. Brawo Ty!

    OdpowiedzUsuń
  37. Tak, uczyłam się dosiadu i anglezowania. Nie twierdzę, że potrafię, ale próbowałam.

    Co do ran przemywania - właśnie woda utleniona zabija zarazki tlenowe. Zwłaszcza latem i w ciepłych miesiącach trzeba regularnie przemywać otwarte rany, aby larwy much się nie zalęgły i nie żarły tej rany od środka. Rana była głęboka, ale dzięki temu prostemu zabiegowi czysta i szybko się zagoiła. Nie ma po niej śladu. Koń zdrowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli zrobiłaś to raz (albo wcale) a o to ciebie podejrzewam to nie jest to żadna nauka. Nigdy o tym nie pisałaś jako jakąś powtarzalną czynność.

      Usuń
    2. Nie obchodzi mnie paranoiczko to, jak wielka jest twoja paranoja i przypisywanie mi kłamstw itp. Nie zależy mi na tym wcale a wcale, na twoich wyobrażeniach o mnie, i mniemaniu, nie zależy mi, abyś mi wierzyła. Jak dla ciebie to może być, że nigdy na koniu nie siedziałam i nie anglezowałam.

      Co do samej czynności, to owszem, gdy miałam tę starą klacz, to próbowałam na niej jeździć, wsiadłam kilka razy, anglezowałam, łapałam równowagę, ćwiczyłam dosiad, wczuwałam się w ciało i ruch konia. Klacz człapała po całym gospodarstwie, po górkach i dolinach, a ja siedziałam na niej na oklep i trzymałam się grzywy i odpowiednio odchylałam gdy schodziła ze stromej góry, lub pochylałam do przodu, gdy wdrapywała się na górę. Była spokojna, zrównoważona, nie szalała, więc się nie bałam, że spadnę, a moja równowaga była krucha, ale była. Ani razu nie spadłam, gdy normalnie chodziła, raz sama zeskoczyłam, gdy nagle zaczęła galopować. Było to przed tym, zanim zaczęłam pisać tego bloga.

      Usuń
  38. Weterynarz sam sobie dupę obsmarował, nie wystawiając mi rachunku za wykonaną usługę. To jego obowiązek. Złamał prawo, a ja przez niego mam problemy, bo muszę pracochłonnie udowadniać, że konie były odrobaczone. Wkurza mnie ten Ruszewski!

    OdpowiedzUsuń
  39. Gdy skończą się sprawy związane z kradzieżą moich zwierząt, wtedy zajmę się końmi i ogrodem bardziej, obecnie większość czasu pochłania mi walka z oszustami, złodziejami, którzy mnie okradli i przetrzymują moje owce i kozy.

    OdpowiedzUsuń
  40. Gdy skończą się procedury związane z odbiorem zwierząt, zajmiesz się co najwyżej kolorowaniem obrazków w odosobnionym pokoiku.

    OdpowiedzUsuń
  41. PAN Prokurator Ziobro zajmie się waszą szajka i traficie wszyscy do pudła, za wasze zbrodnie przeciwko mnie. Skończą się pogróżki, straszenie psychiatrykiem, okradanie z inwentarza, robienie zamachu na mnie i moje gospodarstwo.

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!