Pokazywanie postów oznaczonych etykietą krowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą krowy. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 10 czerwca 2019

Wniosek o zwrot stada krów braciom Skorupa lub wypłatę odszkodowania za zabrane bydło



Sprawa stada krów braci Skorupów z gminy Deszczno, wieś Ciecierzyce

Jan Krzysztof Ardanowski
Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi
sekretariat:
tel.: 22 623 15 10
fax: 22 623 17 88
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi
ul. Wspólna 30; 00-930 Warszawa
Informacja tel.: +48 222 500 118
Fax: +48 22 623 27 50, 623 27 51
kancelaria(@)minrol.gov.pl

Wniosek o zwrot stada krów braciom Skorupa lub 
wypłatę odszkodowania za zabrane bydło

Piszę w imieniu braci Skorupów, którzy zostali oszukani przez ekoterrorystów.
W załączeniu nagranie, na którym słychać, że Paweł Skorupa nie zrzekł się prawa do bydła, nie zdawał sobie sprawy, że pismo, które podetknęła jemu ekoterrorystka jest zrzeczeniem się. Kobieta wyłudziła od starszego, prostego rolnika podpis pod zrzeczeniem się, wmawiając mu, że on bydła nie zrzeka się, a chodzi tylko o uratowanie stada przed wywózką, a tymczasem cała Polska trąbi, że zrzekł się i że bydło nie jest jego.
Bydło powinno być zakolczykowane i zbadane przed wywiezieniem, aby uniknąć mataczenia.
15 krów jest zakolczykowane i zarejestrowane. To zdrowe bydło i nie ma powodu aby je wywozić. Rolnicy mają kupców na te zakolczykowane sztuki.
Poza tym mają 2 hektary ziemi własnej. Proszę im zostawić chociaż jedną lub dwie krowy.
Przecież ci ludzie tracą cały dorobek swojego życia, ciężkiej pracy na roli od 40 lat.
Trzeba mieć sumienie, a nie ślepo kierować się pokrętnymi, okrutnymi przepisami. Zresztą przepisy nie są jednoznaczne.
To bydło nie musi zginąć, tylko dlatego, że nie ma kolczyków. Wystarczy je zarejestrować i zbadać. Na pewno jest zdrowe i pełnowartościowe.
W załączeniu nagranie rozmowy z Pawłem Skorupą. Rolnik mówi, że nie zrzekł się bydła.
> Paweł & MARIAN SKORUPA Ciecierzyce 
> 16:45
> Sun Jun 09 21:37:01 GMT+02:00 2019

Rolnik zgłosił na policji wyłudzenie.
Naturalistyczna hodowczyni koni: Izabella Redlarska, Rancho de Rebelle, Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, tel. 511945226, 
FundacjaObronyHodowcy(@)tlen.pl, http://ranchoderebelle.blogspot.com/

wtorek, 16 lutego 2010

Krnąbrna krowa Bernadetta

Dziś simentalka Berna bydłuje i dała popalić Indiance. Maruderskim krokiem pomaszerowała na zaśnieżone pastwisko i za nic nie dawała się zagonić ani zwabić do obory. Dryfowała wahadłowym krokiem leniwie po zaśnieżonych polach z półtorej godziny, a za nią Indianka. Krowa miała przewagę – łatwiej się chodzi po kopnym śniegu na czterech nogach niż na dwóch. Gdy Indianka próbowała ją zagonić, krowa robiła złośliwe uniki i szła w przeciwnym kierunku. I tak w kółko. Zrobiła dwie pełne rundy wokół 3 hektarowego pastwiska i wrrrreszcie przyszła na podwórko. Indianka zamknęła podwórko by bydle nie uszło.

Krowa na podwórku też robiła numery. Unikała wejścia do obory i galopowała dookoła podwórka szukając wyjścia z pułapki. 
W  końcu weeeszła... Geee... Jeśli Indianka miała myśli o zachowaniu krowy przy życiu – porzuciła je dziś. Krowa jest wyjątkowo krnąbrna i złośliwa, gdy bydłuje. Dużo z nią problemów wtedy. Dzisiaj przypomniała o tym Indiance. Berna jest nie do okiełznania, bardzo samowolna i nieusłuchana. 

Trzeba bydlaka do rzeźni oddać, ale nadal dgojazd jest niepewny. Do gospodarstwa chyba jako tako można dojechać, ale nie ma gwarancji, że się gdzieś nie ugrzęźnie, bo droga tylko tak z grubsza odśnieżona.

czwartek, 4 lutego 2010

Krowa ubita

Krowa legalnie ubita. „Ubój z konieczności.” Inaczej nie da rady w naszych czasach rojących się od przepisów, nakazów, zakazów, które mają regulować i zabezpieczać pewne sprawy, ale bywają też uciążliwe i nie bardzo dostosowane do rzeczywistości, a niekiedy wręcz od niej totalnie oderwane. Zatem krowę musiał ubić uprawniony masarz w obecności weterynarza, który wydał zalecenie o uboju z konieczności po oględzinach krowy i który dopilnował, aby krowa została ubita w sposób możliwie humanitarny. Rzeźnik przyłożył do łba krowy specjalistyczny przyrząd z którego wystrzelił specjalny nabój do uśmiercania zwierząt. Ubił w obecności samego weterynarza powiatowego i inspektora powiatowej weterynarii, którzy pilnowali, aby cały proces odbywał się prawidłowo. Krowa została ubita, co by się zwierzę dłużej nie męczyło. Krowa po porodzie chora, osłabiona, z mocną infekcją macicy i wewnętrznymi uszkodzeniami. Mięso poubojowe tylko dla psów, bo infekcja rozeszła się na cały organizm, więc mięso dla ludzi się nie nadaje. Powiatowy vet wyjątkowo wyraził zgodę na zagospodarowanie mięsa i skarmianie nim zwierząt domowych (psów, kotów) z uwagi na brak dojazdu do gospodarstwa i niemożność zabrania tego mięsa przez rzeźnika lub Bakutil.
Nie ma Hiacynty... Indianka spokojnie patrzyła na jej śmierć, ale nutka żalu ścisnęła jej serce, gdy krówka osunęła się na śnieg. Nie walczyła. Nie miała siły. Spokojnie osunęła się w ramiona śmierci. To była sympatyczna krówka. Indianka ją lubiła, ale jest twarda. Indianka bardzo stwardniała na Mazurach.
Taka jest kolej rzeczy, taki na wsi los zwierząt gospodarskich. Wcześniej czy później spotyka je śmierć. Indianka dotknęła grzbietu krowy, żegnając się z nią. Jej pożegnanie zakłócali otaczający ludzie, którzy ciągle coś chcieli – a to gorącej wody, papierowych ręczników itp. Indianka ma niedosyt. Nie pożegnała się z krówką jak chciała. Nie opłakała. Nie przytuliła przed śmiercią. Nie uspokoiła zwierzęcia. Żałoba została zakłócona. Indianka jednak wierzy w reinkarnację, więc wie, że krówka po śmierci ma dobrze, a jej dusza ponownie wcieli się w istotę żywą. Może w noworodzącego się cielaczka?
Tymczasem Indianka będzie miała zamrażarkę pełną mięsa dla psów. Krowa mała, a choroba ją wychudziła, ale mięsa dla psów starczy na rok. Szkoda, że niejadalne dla ludzi, bo Indianka by chętnie zjadła kawałek swojej ulubionej krówki, przejmując tym samym jej żywotność i siłę... Tak jak Indianie Północnoamerykańscy zjadając upolowane zwierzęta, wierzyli że jedząc je nie tylko zaspokajają głód fizyczny, ale i nabywają pozytywnych cech ubitego zwierza: a to odwagę, siłę, szybkość itd. zależnie od zjadanego gatunku. W tym przypadku, zakażenie mięsa bakteriami z chorej macicy może być zbyt duże i szkodliwe, więc lepiej tego mięsa nie ruszać.
Natomiast psy mogą jeść. Koty też. Chociaż tyle. Karmy są takie drogie i ten popiół w nich zawarty na pewno nie jest dobrym pożywieniem. Lepsze surowe lub ugotowane mięso pochodzące nawet z chorującej krowy, niż te granulki popiołu i innego śmiecia. Pieski będą miały pełne brzuszki przez cały rok, a Indianka nie będzie musiała jeździć do miasta po karmę i kaszę dla nich.
Hiacynty nie ma. Jedno zwierzę mniej. Pozostałe zwierzęta będzie łatwiej wykarmić. Drugą krowę Indianka chce oddać do rzeźni, gdy tylko będzie dojazd do gospodarstwa i gdy tylko znajdzie kupca, który zaoferuje zadowalającą cenę. Bo kupców jest, ale płacą nędznie. Nieadekwatnie do poniesionych kosztów odchowu, utrzymania zwierzęcia i cen mięsa w sklepach garmażeryjnych. No, ale nie ma sensu trzymać żarłocznej krowy, skoro jałowa i prawdopodobnie już nie uda się jej zacielić. Inseminator Indiance powiedział, że krowa, która zbyt długo jałowa jest przepala się i nie może zostać zacielona. Krowa jest ładna: simentalka, ładna tkanka i ładne, oryginalne futerko: plamy białe, gładkie i plamy brązowych kręconych kędziorów. Charakterek krowa ma wredny, ale jest to bardzo emocjonalna, uczuciowa i wrażliwa krowa, chociaż krnąbrna wielce. Mięsko z niej pyszne będzie, ale niestety przepisy każą oddać do rzeźni, a to tak podraża koszty, że nie opłaca się jej potem z powrotem zabierać, bo dochodzi transport w te i nazad plus koszt uboju i badań oraz kto ma pewność, że masarz w rzeźni nie wytnie co lepszych ćwierci i nie odłoży sobie na boku i odda niekompletną krowę wciskając kity typu „a dużo odpadów było”? Indianka nieufna jest w tym temacie. Intuicja jej mówi, że krówka byłaby ogołocona z co cenniejszych kawałków, a to jej się nie uśmiecha. Poza tym tzw. odpady poubojowe byłyby zabrane do Bakutilu, a szkoda, bo flaki, kopyta, wymiona itp. chętnie psy by zjadły.

piątek, 29 stycznia 2010

Martwe cielę

Krowa urodziła martwego cielaka. Co za strata. Pierwsza moja cieliczka, w dodatku simentalka.
Wodnik Tygrysek. Byłaby moją ulubioną krówką...
Krowa miała ciężki poród. Nie mogła urodzić tego cielaka. Gdy zaczęłam ciągnąć cielę, nóżki już były zimne.
Cielę rodziło się tyłem. Udusiła się w środku, zanim ją wyciągnęłam. Nie mogłam jej wyciągnąć wcześniej – nie dałam rady. Krowa słabo parła. Była bardzo osłabiona, pokładała się na ściółce. Jeszcze takiego ciężkiego porodu nie miała. Stękała i stękała. Nadjechał pług śnieżny. Poprosiłam kierowcę, by pociągnął za te nóżki i wyciągnął cielaka, bo ja już siły nie miałam. Wyciągnęłam nogi i zadek jałóweczki i dalej nie mogłam. Traktorzysta nałożył linkę na nogi, mocno się zaparł i wyciągnął już martwego cielaka. Zrobiłam masaż cielęciu w nadziei, że może jeszcze się ocknie. Masowałam i masowałam – daremnie. Nie udało się ożywić cieliczki. Taka szkoda...
Krowa nawet nie spojrzała na cielaka. Dalej stękała. Ledwo na nogach się trzymała. Wymęczył ją ten poród. Może paść.
Indianka zawiedziona. Tyle się wyczekała, aż wreszcie się urodzi cieliczka... Tak bywa z inwentarzem. Porody bywają łatwe lub trudne z powikłaniami. Podobno cielę, które rodzi się tyłem jest bardziej zagrożone uduszeniem. Często taki poród kończy się zgonem. Tym razem, nie dość, że ciele było ułożone tyłem, to jeszcze krowa nie mogła go urodzić. Chyba ten cielak był za duży dla niej, albo miała jakieś schorzenie dróg rodnych.
Poprzednie porody przebiegały znacznie łatwiej. Krowy rodziły z niewielką pomocą Indianki. Raz zdarzył się cielak, który urodził się podduszony, ale wytrwały masaż pomógł go ożywić. Tym razem się nie udało...
Rok czekania i nie ma żadnego cielaka – jedna krowa jałowa, druga urodziła martwe cielę. Indianka przemęczona pracą na gospodarstwie - osłabiona i brak jej sił – ten zgon to chyba znak, aby zdjąć ze swoich bark parę ciężarów. Trzeba zredukować inwentarz. Indiance wystarczy mleko od paru kóz. Nie trzeba też płacić za inseminację i czekać rok na jednego cielaka. Mniej trzeba wysiłku by wydoić ręcznie jedną czy dwie kozy niż jedną krowę. Indianka w zeszłym roku sprzedała duże stado kóz – zostawiła sobie tylko kilka sztuk. Wcześniej musiała ręcznie doić kozy całymi dniami. Za ciężko jednej osobie. Ręce Indiankę bolały – omdlewały ze zmęczenia.
Życie nie może polegać na samym dojeniu. Czas na zmiany. Na potrzeby Indianki w zupełności wystarczą 3 dobre, dojne kozy, kilka kur, królików. Nie ma co się zamęczać nadmiarem obowiązków. Indianka zamęczała się 7 lat i dłużej już nie chce. Teraz trzeba zadbać o siebie i o swoje wygody. Wyremontować dom. Znaleźć czas na wypoczynek. Znaleźć czas na miłość i zabawę. Wszak nie samą pracą człowiek żyje...


sobota, 21 listopada 2009

Tłusta krowa

Indianka przebimbała dziś prawie cały dzień przed komputerem w oczekiwaniu na kupca co miał chęć na jej tłustą krowę simentalkę Bernadettę, który miał „zaraz być”. Nie pokazał się ani „zaraz” ani wcale, ale Indianka się nie zmartwiła, bo ma innego kupca co da dwa razy tyle co tamten oferował, tyle że nie za jednym razem, lecz w dłuższym okresie czasu. Poza tym niebawem na Rancho zawita parka do pomocy, więc Indianka będzie musiała ją wykarmić. Jeśli krowa nie jest cielna - pójdzie do rzeźni, a jeśli jest - to będzie cielak i jeśli byczek – to on trafi do rzeźni i Indianka będzie miała full mięsa pierwsza klasa własnego, ekologicznego chowu.


Krowa simentalka Bernadetta ze swoim cielątkiem byczkiem rasy jersey (po amerykańskim byku uznanym reproduktorze rasy jersey) rok temu tuż po porodzie.
Ten byczek był tak śliczny i szlachetny, że miał zostać na rancho i służyć do hodowli.
Niestety, Indiance zabrakło gotówki do spłacenia usługodawcy od prac polowych i z ciężkim sercem dała odchowanego rocznego byka usługodawcy za te usługi. 
 
Natomiast krowa rasy NCB (rasa mleczna polska nizinna czarno-biała) Hiacynta na bank jest cielna – pękata jak mańka-wstańka. Nawet kolebie się niczym mańka-wstańka. Zainseminowana nasieniem mlecznego simentala (są dwie odmiany simentala: są simentale mięsne oraz simentale mleczne) na przełomie roku będzie się cielić i trzeba będzie dokupić cielaka do chowu, bo bardzo mleczna jest, więc trza to wykorzystać i odpoić co najmniej jeszcze jednego cielaka. Ba, dobrze by było dokupić kilka cieląt i odpajać je. Dużo trawy w sadzie – będzie bydło miało co żreć. Kóz tam na pewno nie wpuszczę. Trzeba się rozejrzeć za jakimś rzetelnym dostawcą cieląt co to nie tylko cielaka będzie miał na sprzedaż, ale i będzie umiał go dostarczyć na Rancho.

Może i by świnki zahodować? Taki porządny wybieg zrobiony to trzeba to wykorzystać. Indianka nie ma zamiaru trzymać świnek wiosną i latem w ciemnym chlewie, lecz wystawić na działanie słoneczka coby szczęśliwsze i zdrowsze były. A świnki zryją ładnie glebę przy chlewie i będzie można tam jakie warzywo posiać... Najbardziej ekologiczna z możliwych upraw ziemi - uprawa gleby ryjem wieprza ;)))))))) Pasożyty wyżre, trawę i korzonki oraz dobrze ziemię spulchni... Same plusy... Pomysł prosty i genialny w swej prostocie... ;)))

środa, 29 kwietnia 2009

Gee... how hungry I am!

Ale mnie ssie... o kurka wodna...Trzeba jakieś pożywne śniadanko zmontować.
śmieciarze już z rańca byli i próbowali otworzyć ledwo zapiankowane drzwi!
chwila moment i by zepsuli misterną robotę. Jak to trzeba uważać na ciołków?
Chwila nieuwagi i taki spsuje czyjąś pracę.
Kury wypuszczone - dziobią z upodobaniem trawkę. Klomb zabezpieczony częściowo siatką z beli siana. Trochę to słabe i się rwie, ale jakaś to zapora. Lepsza taka, niż żadna. 5 żonkili zakwitło i niech zakwitną pozostałe. Dzisiaj zakończę osłanianie rabaty przed kurami i kozami tą zwiewną pajęczynką.
Siatkę nareszcie dostałam. Wykorzystam ją gdzie indziej. Mam co grodzić.
W razie porwania pajenczynki, założę plastikową siatkę. Zostało mi jeszcze kilka kawałków zielonej siatki. Trzeba pozostałe cenne drzewa pozabezpieczać przed kozami-wandalami.
Karma dla kurczaków zamówiona. Powinnam dostać lada dzień. Jest na tyle ciepło, że warto by było kurczaczki na dwór wypuścić. Tylko muszę je dobrze zabezpieczyć. Zmontować im jakieś bezpieczne ogrodzonko.
Koniom i krowom, królikom - trzeba dać owsa.
Kozy i krowy wydoić. Ser nastawić. Mam co robić.