Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stajnia biała. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stajnia biała. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 11 lutego 2014

Stajnia wyścielona - pasza nałożona








Na foto stajnia dla koni, stóg słomy na ściółkę, siano w wysprzątanych żłobach, pościelona stajnia, drabina na strych skąd Indianka zwala słomę do ścielenia koniom ich sypialni. Ściany wiekowej obory jak widać wybielone wapnem. W stajni sucho i czysto. Paszy pod dostatkiem. Ta w żłobach to akurat pasza naszykowana koniom na noc.
W dzień jedzą siano na dworze - kostki siana lub bele siana. W żłobie mają też lizawkę solną oraz dostają na noc zboże.
Koniki są grzeczne - słuchają Indiankę ładnie. Rano wypuszczone kłusują do wodopoju. Potem wracają na podwórko jeść siano. W tym czasie Indianka robi u nich w stajni porządek. Dokłada słomy i ścieli na całości sypialni. Pakuje siano do żłobów.
Podobnie u kóz i owiec. Tam też wszędzie pościelone grubo i na bieżąco dokładana pasza do złobów. W dzień kozy i owce także sobie skubią siano na dworze i korzystają z wodopoju do którego ich prowadza Indianka. Generalnie to trzeba tylko kozy prowadzić, bo owieczki same już znajdują drogę jak im chce się pić, ale Indianka dla pewności i je woła i zachęca by szły z nią się napić ze źródełka.
Kozy zachowują się tutaj jak arystokratki, które trzeba niemal za rączkę prowadzić do wodopoju, ale na szczęście idą za Indianką jak w dym.
To naprawdę upokarzające i irytująće, że jacyś urzędnicy którzy niczym się nie dokładają do hodowli zwierząt rolnika i sami się w pracy przy zwierzętach ani nie spocą, ani nie wykosztują na zakup zwierzyny hodowlanej i paszy oraz suplementów i akcesoriów hodowlanych dla niej - nękają rolnika i jego zwierzynę na podstawie fałszywych donosów ludzi złej woli, którzy często gęsto znają się na hodowli i zwierzętach jak świnie na gwiazdach i sami nigdy nic nie wyhodowali o własnych siłach.
Indianka wyhodowała u siebie na farmie wiele wspaniałych zwierząt. Każdy hodowca w sposób naturalny i optymalny dba o swoje zwierzęta. Wie, czego im trzeba i jak się nimi zajmować. Urzędnicy niewiele o tym wiedzą. Praktyka czyni mistrza, a nie podręcznikowe tabelki czy formułki. Zresztą lokalni weterynarze nie są świrami bez pojęcia o hodowli. Nawet oni wiedzą, że zwierząt nie ubiera się w ciuchy gdy mróz - bo od tego mają futra i wiedzą też, że zwierzynie nie szkodzi brak ogrzewania budynków. Zwierzęta potrafią się szczęśliwie nawet na śniegu rodzić.
To jest zgodne z naturą. Oczywiście, przy silnych mrozach trzeba być przy młodych aby je szybko wytrzeć do sucha i dopilnować aby napiły się siary.
Ale i bez tego zwierzęta potrafią sobie poradzić. Instynkt matkom każe wylizać do czysta młode świeżo narodzone, a one ledwo po narodzeniu szukają już cyca do ssania. Doświadczony hodowca śledzi i asystuje przy porodach. Interweniuje gdy trzeba. Każdy gatunek zwierząt ma trochę inne potrzeby i wymagania.
Hodowca o tym wie i wie kiedy może zostawić zwierzynę by się wykociła sama, a kiedy lepiej jej z oka nie spuszczać.
Indianka spodziewa się wykotów wiosną i latem. Zwierzęta spędzają większość czasu w swoich stajniach i tam się będą kocić czyli w ściółce pod dachem koziarni czy owczarni.
Piec tu nie jest potrzebny. Wystarczy sama matka i Indianka w pobliżu. Jeśli to będzie lato - to prawdopodbnie młode będą rodzić się na trawie, na pastwisku.
To co niedouczeni ignoranci pochopnie nazywają "niedolą" jest tak na prawdę naturą. To jest życie naturalne zwierząt. Warunki jakie hodowcy stwarzają zwierzętom są wystarczające do hodowli. W naturze miały te warunki ostrzejsze. Nauczcie się w końcu lemingi tego. Zwierzęta to nie maskotki. Zwierzęta to zwierzęta. Od setek tysięcy pokoleń przystosowane do życia w naturze - lepiej niż ludzie. Tylko rasy wysoce kulturalne potrzebują troskliwszej opieki, ale i one gdy od maleńkości hartowane są odporne na mroźne warunki życia.

niedziela, 28 lipca 2013

Sprzedam stajnię do przeniesienia


Sprzedam zabytkową poniemiecką dużą kamienną stajnię do przeniesienia

  • kamień łupany duży i średni,
  • biała cegła,
  • pomarańczowa dachówka
  • krokwie (stan dobry)
  • łaty (w bardzo dobrym stanie)

Cena stajni: 60.000zł do negocjacji,
Ze stajni wyjdzie 6 mieszkanek po 10.000zł/mieszkanko

tel. kom. 511945226, rajdy.konne (@) vp.pl

GG: 20473683, Indianka Mazurska


Front stajni do przeniesienia. Stajnia ma ok. 100 lat, może więcej. W środku także są ściany kamienne i ceglane, które dzielą stajnię na 3 duże pomieszczenia, oraz na kilka małych boksów.


Łaty są w bardzo dobrym stanie. To słowa cieśli i stolarza, które je oglądał z bliska.

Stajnia na sprzedaż do przeniesienia
Krokwie na sprzedaż, biała cegła, łaty. Cała konstrukcja dachu.





Tradycyjna, drewniana konstrukcja dachu.


Komin, krokwie, belki, łaty, cegły.

Chciałam wyremontować. Składałam wnioski o pomoc unijną, ale ci z gminy nie przysłali komisji do szacowania strat i dotacja przepadła :(

Szkoda pięknego, zabytkowego budynku, ale co robić? Mam czekać aż się sam zawali?
Nie mam kasy na remont budynku i mieć nie będę. Już mi to załatwił lokalny kierownik z ARiMR z Olecka.

A tak ktoś sobie go rozbierze i postawi na nowo na swojej ziemi. Ewentualnie wymieni parę krokwi albo postawi trochę mniejszy budynek, bo ten to jest ogromny. Można z tego naturalnego materiału zbudować piękny, niezniszczalny dom tanim kosztem.

Jeden z moich sąsiadów tak zrobił. Rozebrał starą oborę i postawił w nowym miejscu. Przewiózł materiał z gospodarstwa na gospodarstwo i tam mu postawili z tego materiału nowy budynek, też oborę. Służy mu ona po dziś dzień i wygląda lepiej niż oryginał :)

Nowe materiały budowlane są cholernie drogie. Byle gówno kosztuje majątek.
A tutaj cały niezbędny do budowy domu materiał w jednym miejscu i za pół ceny.


Duże pomieszczenia przedzielone kamiennymi, grubymi ścianami.

Dodam, iż jestem właścicielką dwóch stajni. Tutaj fotografie stajni białej. 
Ta druga nie jest do rozebrania i sprzedaży, albowiem jest w bardzo dobrym stanie i co ważniejsze, jest bardzo pięknie wykonana. Misterna robota, której już nikt nie wykonuje współcześnie. Druga stajnia jest z pomarańczowej cegły i kamienia.
Obecnie zimą trzymam w niej zwierzęta. Latem jest do wynajęcia:



******

Odpowiedź na komentarz colorado, bo mi tam się nie mieści :)

Podoba mi się twoja retoryka colorado :) Widzę, że idziesz w moje dosadne ślady :D

Oczywiście, że jajo gospodarskie jest cenniejsze, bo jego produkcja jest droższa.
Kura gospodarska ma o niebo lepsze warunki chowu – lepsze i droższe. Dostaje najlepszą możliwą paszę – paszę naturalną wyzbieraną z łąki czy podwórka oraz pszenicę chłopską, polską, bez szkodliwego GMO. Także generalnie chłopi trzymają kury dla siebie by mieć jajka dla siebie. Oddając kupującemu swoje jajo – dają coś cennego, a nie masowy towar. Także taki kurczak chowany sposobem gospodarskim rośnie dłużej by stać się kurom, bo bez pasz przyśpieszających wzrost (bez hormonów wzrostu), ale dzięki temu rośnie naturalnie i jest zdrowszy. Jako kura daje zdrowsze jaja. Bardziej pracochłonny proces produkcji jaj przy dużej jakości takich jaj musi się różnić w cenie.

Powiem, że mi też się tak kiedyś wydawało, że jajo z gospodarstwa powinno być tańsze niż w sklepie. Teraz rozumiem, dlaczego nie jest.

Kura domowa dostaje najdroższą, najwyższej jakości paszę. Moje dawniej gdy miałam mleko kozie – dostawaly kwaśne mleko kozie do picia oraz serwatkę.
To jest droga pasza. Dostawały też oczywiście kupną pszenicę, gdzie w moim przypadku była bardzo droga, bo kupna i przywieziona za dodatkową opłatą – akurat wtedy taksówką z innej gminy, bo w pobliżu nie było czystej pszenicy.
Czystej w sensie – bez innych zbóż.

Moje kury żerowały na całym gospodarstwie. Miały wolny wybieg. Chodziły nad rzeczkę, na łąki. Skubały ile chciały cały dzień. Aż nadleciały jastrzębie i wytłukły wszystkie moje 40 kur. Taki chów naturalny jest drogi przez takie czynniki. Tu na Mazurach koniecznie trzeba budować wybiegi dla drobiu, inaczej lisy i jastrzębie wybiorą drób bardzo szybko. Dodatkowym utrudnieniem jest nierówny teren. Postawiłam kawałek ogrodzenia przed domem, a wokół domu nie wiem jak mam je postawić, aby było szczelne i wyglądało jako tako, bo jest duża stromizna w kierunku dolinki i są strome górki. Pewnie siatka tutaj nie zda egzaminu tylko będę musiała robić przęsła szczebelkowe.

Podobnie z mlekiem jest. Kupując litr mleka od gospodarza wprost od krowy dostajesz pełnowartościowe, pełnotłuste mleko. Z tego litra mleka w mleczarni robią litr mleka i masło lub ser, a sprzedają ci litr mleka zubożonego tzw. chude.
Mleko chłopskie jest smaczniejsze, zdrowsze, pełniejsze. Pełnowartościowe.
Powinno kosztować drożej niż litr mleka w sklepie. Jeśli kosztuje tyle samo co litr mleka w sklepie to i tak tanio za nie płacisz.

Mieszczuchy dziwią się, że chłop chce zarobić. Ale gdybyś ty mieszczuchu musiał się tak narobić przy bydle i drobiu aby mieć pełnowartościowe produkty spożywcze – to byś policzył za te produkty 100 razy więcej, bo byś miał w pamięci swoją harówę całoroczną i koszty oraz nakłady poniesione na tę produkcję rolną.

Mieszczuch myśli, cwaniakuje. Skoro w mieście są różne gratisy, promocje to i na wsi tego się spodziewa. Niestety, nie ma tak. To wszystko kosztuje finansowo i fizycznie. Ktoś się musi przy tym narobić i ponieść ryzyko hodowli, aby coś wytworzyć. Kury na wsi generalnie trzyma się dla siebie, a sprzedaje tylko nadwyżki jaj. Na wsi darmozjadów nie lubią. Tu aby coś wytworzyć trzeba się narobić, spocić, naryzykować. Nikt ci na wsi nie da nic za darmo.
Gościnność polska? Moi Dziadkowie byli bardzo gościnni i serdeczni, hojni. Chętnie dzielili się z rodziną i przyjaciółmi swoimi dobrami, głównie spożywczymi. Mieli fantastyczne żarcie. Smakowite. Zdrowe. Po prostu cudowne.

Tutaj nikt ci nic za darmo nie da. Jeśliś miejscowy i odpracujesz – to i owszem.
Nie sądź, że ktoś na wsi jest zoobligowany do tego, by cię karmić za darmo. Gospodarstwa to nie opieka społeczna ani instytucje charytatywne. Nam rolnikom nikt nie pomaga ani nie sprzyja. Kredyty? Nieosiągalne. A te co są osiągalne to są lichwiarskie i grabieżcze. Przy produkcji rolnej nie ma kokosów a banki pobierają kokosowe prowizje i odsetki od swoich pożyczek. Ja 6 lat temu wzięłam kredyt na zakup drzewek owocowych i do tej pory go spłacam, bo jest tak niekorzystnie oprocentowany i skonstruowany, że nie mogę go spłacić szybciej.

Płacę w racie większość odsetek, a od pożyczonego kapitału są naliczane ciągle nowe odsetki. Nie mogę się od tego kredytu uwolnić. Jestem niewolnicą banku  Unia? Dotacje unijne? Wielka ściema. Wszystko tak jest urządzone, by ten pieniądz trafiał do producentów środków obrotowych niezbędnych przy produkcji rolnej, czyli na zakup maszyn, urządzeń, wyposażenia, materiału hodowlanego, koszty weterynaryjne, koszty suplementów, koszty adaptacji budowlanych, materiałów budowlanych itd.

Niedawno zadzwonił bank i zaproponował pożyczkę w kwocie 7.000zł. Miałabym za nią zapłacić 36.000 zł. Opłaca się? To są lichwiarskie pożyczki. Lepiej je omijać jak cuchnące łajno.

Inna opcja aby dostać kredyt niżej oprocentowany to – zadłużyć hipotekę gospodarstwa. Szacują gospodarstwo poniżej jego realnej wartości, np. 1/10 wartości gospodarstwa i na tej podstawie udzielają ci kredytu. Jak ci się noga powinie, a w rolnictwie to jest częste, że coś może pójść nie tak  - np. mogą spaść ceny na dany produkt, a proces produkcji jest długi i kosztowny np. mięsa wołowego i jak zacząłeś ten proces to mimo spadku opłacalności musisz dokończyć i wtedy sprzedajesz swój produkt poniżej kosztów produkcji– to wtedy stracisz gospodarstwo – oddasz im za półdarmo swój majątek. Domów nie chcą brać w hipotekę, tylko całą ziemię. Tacy są pazerni.

Na rolników czyha wiele pułapek w które prości chłopi niekiedy brną i tracą majątki. Ja nigdy w życiu więcej nie wezmę żadnej pożyczki. Na pewno nie tak oprocentowanej, jak mi proponują. Ogólnie to mam pożyczkowstręt. Przez te pożyczki spać nie mogę spokojnie.