Co potrzebuję?
Jedzenia i dachu nad głową oraz uwolnienia się od mafii, która mnie prześladuje od lat.
Trzeba zastanowić się jak to osiągnąć.
RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
Co potrzebuję?
Jedzenia i dachu nad głową oraz uwolnienia się od mafii, która mnie prześladuje od lat.
Trzeba zastanowić się jak to osiągnąć.
A może w Polsce zmiany społeczne zaszły tak daleko i głęboko, że już nie ma Polaków, tylko jakaś bezkształtna, bezosobowa, beztożsamościowa zbieranina europejska?
Wygląda na to, że trzeba będzie się zająć szukaniem pracy na full time.
Trzeba będzie przejrzeć swoje CV i wywalić z niego daty.
Przypominam lewicy, że Sejm, to polski wynalazek, Polacy płacą na jego utrzymanie i Polacy mają prawo wstępu na jego obrady celem kontroli obywatelskiej i sprawdzenia, czy posłowie lewicy pracują, czy też śpią lub wagarują.
Spięcie w Sejmie. Na salę wszedł Robert Bąkiewicz. "Nie jest pan posłem" (msn.com)
Ja nie zmieniam poglądów na temat dewiacji homoseksualnych mimo nacisków i dręczenia mnie przez lewicę, która te dewiacje promuje.
Hitem znienawidzonym przez lewicę i zboków jest moja pioseneczka-limeryczek uroczy:
"Czyżby czyżby, było to normalne by dwie baby lizały sobie pizdy??? 🤔🙃
Czyżby, czyżby???!!! 🤔🙃😀
Wczoraj znowu pani od teorii projektowania postawiła mi dwóję za kolejny rysunek, który jej oddałam tydzień czy dwa tygodnie temu. Nie wytłumaczyła dlaczego i jak go poprawić. Był wykonany wg jej wytycznych i nie był zły. Moim zdaniem celowo zaniża mi oceny. Złośliwie się uśmiechała, gdy mówiła jaką ocenę mi postawiła.
Także poniżyła mnie podczas zajęć. Ugryzłam grejfruta aby się napić soku, bo mi w gardle zaschło. Stała ode mnie 10 metrów dalej w głębi sali wykładowej. Kazała mi wyjść na korytarz i tam zjeść tego grejfruta. Odłożyłam grejfruta i powiedziałam, że nie muszę go teraz jeść, że zjem po zajęciach. Na to ona nadal nalegała, bym wyszła z sali wykładowej. Ja odmówiłam. Powiedziałam, że nie jem już tego grejfruta i nie będę nigdzie wychodzić. Na to ona, że mam wynieść tego grejfruta z sali bo jej przeszkadza jego zapach (niby go czuła w co nie wierzę, bo stała 10 metrów ode mnie, a ja sama zapachu nie czułam siedząc tuż obok owoca). Dla świętego spokoju wyniosłam grejfruta z sali do bufetu.
Nie wiem, czy chcę w takiej uczelni studiować, czy chociażby na tym wydziale. To chyba nie ma większego sensu się męczyć. Tam moim zdaniem są zatrudnione osoby, które zamiast uczyć przychodzą do pracy aby się wyżywać na studentach. Oczywiście nie wszyscy wykładowcy się tak zachowują jak ta pani. Ale ta pani jest opiekunką mojego roku i tym gorzej to wygląda w tym kontekście.
Muszę poważnie przemyśleć tę uczelnię. Szkoda mi włożonego czasu, pracy i pieniędzy w ten rok nauki aby przez jedną czy dwie osoby rezygnować ze studiów. Ale może nie jest mi pisane, by studiować akurat na tej uczelni, skoro to tak wygląda i przełożeni nie robią z tym porządku.
To teraz sobie legnę i odpocznę. Wygrzeję się. Mam fotki :) Podzielę się :)
Na dworze się trochę wypogodziło, ale ja muszę ugotować sobie obiad, bom głodna.
Zatem do dzieła.
Miałam jechać w poniedziałek do Przelewic do Ogrodu Botanicznego, ale niestety nie mam transportu i jak się tam dostać, także wyjazdu nie będzie. Szkoda, bo zawsze marzyłam o tym, by odwiedzić to magiczne miejsce. :(
Jadałam w tym barze obiady jako dziecko. Przetrwał on dziesięciolecia. Dobił go PiS lockdownem. Bar zdechł w czasie wymuszonego przez rząd PiSu lockdownu. To był tani bar. Chyba najtańszy w mieście. Wiszą w nim jeszcze ceny z czasu lockdownu. Są niskie. Są też świadectwem ogromu inflacji w Polsce. Już takich cen nie ma w gastronomii. Za tak niskie kwoty się już nie najesz.
Zamknięty na głucho. Stoją w nim z rzadka rozstawione stoliki a na nich szurowskie etykiety z napisem: ZDEZYNFEKOWANE. Niczym w muzeum upamiętniającym dorżnięcie polskich firm przez szurowski PiS wierzący w rzekomo mega śmiertelną pandemię covida, wiszą w nim psychiczne kartki z napisem: "w lokalu może znajdować się najwyżej 12 osób". Pytanie, ile w ten sposób firm wykończył PiS? Statystyki są zatrważające.
Zdobyłam sobie arkusz sztywnego, grubego kartonu na moje malunki. Nie jest biały, lecz jest jasnobeżowy i też się nada na moje malowidła. Z tego arkusza co przyniosłam wyjdą dwa malunki.
Trochę mało tego, ale na niedzielne malowanie mi starczy. Jeszcze muszę zdobyć trochę więcej tych dużych arkuszy kartonu.
Odwiedziłam też mamę i zaniosłam jej dwa bochenki chleba.
Byłam w sprawie pracy, ale niestety nie mogę podjąć pracy, bo jest przeszkoda - brak książki sanitarnej której wyrobienie kosztuje aż 500 złotych. Sejm zrobił dobrze lekarzom i laborantom zapewniając im łatwy i lukratywny dochód. Ludzie, którzy chcą pracować w gastronomii lub w sklepie spożywczym, czy chociażby w hotelu są zmuszani do wyrabiania bardzo kosztownej książeczki sanitarnej. Tak jest tylko w Polsce, bo branża medyczna jest opanowana przez lobby żydowskie które umiało się wygodnie urządzić w Polsce kosztem Polaków. Nigdzie na świecie nie ma przymusu wyrabiania książki sanitarnej do pracy w restauracji, barze, hotelu czy sklepie spożywczym. NIE MA TEGO PRZYMUSU NIGDZIE. Tylko w Polsce. Bo Polska to szczególny kraj - utajona kolonia żydowska spełniająca wszystkie zachcianki żydów.
Podczas robienia sobie z Marszałkiem Sejmu Krzysztofem Bosakiem z Konfederacji zdjęcia pamiątkowego, Pan Bosak uścisnął mi dłoń i był to zaiste męski, mocny uścisk. Myślałam, że krew mi wyciśnie z tej mojej dłoni. :D
Podobało mi się takie męskie uściśnięcie, bo nie lubię obojętnych, zdawkowych uściśnięć typu zdechła ryba, gdy ktoś podaje rękę jak zdechłą rybę, bez emocji i zimną.
A to był bardzo gorący uścisk. Prawdziwy uścisk. Szczerze mówiąc, to nigdy mi nikt tak mocno ręki nie uścisnął w całym moim życiu.
No, z wyjątkiem wujka Franka, który ściskał dłoń tak, jakby chciał mi połamać palce i całą dłoń, ale to już była przesada i bolało.
Niestety, nigdy w życiu jej nikomu nie pokażę, bo wyszłam okropnie. :(
Dzień szary, mokry, ponury.
Nie chce mi się dzisiaj nigdzie wychodzić - szczerze mówiąc. Intuicja mówi mi, aby nie iść. Zostać w domu, w łóżku.
Napisałam jedną aplikację o pracę i wysłałam.
Czekają mnie jeszcze inne pisma do napisania.
Jeszcze ta gorąca kąpiel przede mną.
Nadszedł dzień, gdzie mam troszkę luzu i przede wszystkim wreszcie się mogę wyspać :)
Zatem wyspałam się. Zjadłam śniadanie. Pora zająć się zaległymi sprawami i porządkami w komnacie.
Najpierw może gorąca kąpiel?
Znowu mnie dopadła ta przypadłość. Położyłam się o 14.00 na drzemkę i obudziłam się dopiero o 20.00, czyli spałam ciurkiem 6 godzin. 6 godzin wyjęte z dnia to bardzo dużo. Twierdzę, że nie jestem zdrowa, a lekarze nie za bardzo umieją zdiagnozować co mi jest.
Ciekła mi obficie. Najwyraźniej jestem bardzo osłabiona, a może i chora na coś.
Zrobiłam sobie skromne zakupy spożywcze. Artykuły przecenione, ale nadal jadalne.
Zjadłam śniadanko. A teraz senność mnie dopadła, więc zdrzemnę się.
Rozmyślam o tym co mnie spotkało w czwartek na uczelni i dokonałam syntezy incydentów:
Kobieta pierwsza: "DZIEŃ ŚWIRA" - chamskie obrażanie na przedmiocie grafika inżynieryjna.
Kobieta druga: NIEUCZCIWE PRZEROBIENIE I DRASTYCZNE ZANIŻENIE OCENY ZA MOJE PRACE z przedmiotu teoria projektowania czyli fałszerstwo na moją szkodę.
Kobieta trzecia: "BEZWARTOŚCIOWE RYSUNKI" - przyklepała w ciemno na zasadzie kolesiowstwa nieprawość tej drugiej. To ma specjalne słowo, które mi uleciało.
Chyba o to mi chodziło: POPLECZNICTWO
Poplecznictwo – typ przestępstwa polegający na utrudnianiu bądź udaremnianiu postępowania karnego przez udzielanie sprawcy przestępstwa pomocy w uniknięciu odpowiedzialności karnej. W szczególności poplecznictwo może polegać na ukrywaniu sprawcy, tworzeniu fałszywych dowodów, zacieraniu śladów przestępstwa lub odbywaniu kary za skazanego. Jednak wskazane sposoby są tylko przykładami. Poplecznictwem może być każda czynność zmierzająca do udzielenia sprawcy przestępstwa pomocy w uniknięciu odpowiedzialności karnej, jeżeli choćby tylko utrudniała ona postępowanie karne. Obecnie poplecznictwo jest stypizowane w art. 239 § 1 Kodeksu karnego z 1997.
Pani trzecia nie chciała mi oddać moich rysunków co można uznać za ukrywanie dowodów.
Pani trzecia dała w mojej ocenie fałszywą opinię na temat rysunków, co można uznać za tworzenie fałszywych dowodów.
W tym przypadku na pewno występuje zjawisko KOLESIOWSTWA.
kolesiowstwo to proceder wzajemnego popierania się przez znajomych, którzy tworzą w ten sposób nieuczciwy układ zapewniający im korzyści; słowo potoczne.
Kolesiostwo, czyli umożliwianie otrzymywania stanowisk i innych przywilejów osobom, z którymi łączą kogoś stosunki koleżeńskie, nie jest bezpośrednio nielegalne. Jednakże, może prowadzić do niesprawiedliwego traktowania i braku przejrzystości w procesach rekrutacyjnych lub awansowych. W wielu przypadkach, etyka i zasady organizacji oraz przepisy prawa pracy nakazują unikać takich praktyk.
Warto podkreślić, że uczciwość, kompetencje i zasługi powinny być głównymi kryteriami przy przydzielaniu stanowisk i awansów. Kiedy kolesiostwo prowadzi do niesprawiedliwego faworyzowania, może to negatywnie wpłynąć na pracowników i ogólną atmosferę w miejscu pracy.
KONKLUZJA: skarga do Rektora
Pani pierwsza może mnie obrażać? Uważa, że może.
Pani druga może mi nieuczciwie przerobić i zaniżyć ocenę? - Uważa, że może.
Pani trzecia uważa, że nie musi być obiektywna i uczciwa wobec studentki? - Uważa, że może.
"POLACY, NIC SIĘ NIE STAŁO."
Nie, otóż stało się. Ucierpiała moja godność własna i poczucie sprawiedliwości.
Co ja mogę w tej sytuacji? - Mogę napisać skargę do Rektora na tego typu działania. To co mnie wczoraj spotkało kwalifikuje się już jako znieważenie, a w przypadku przerabiania oceny to już jest fałszerstwo na moją szkodę. Fałszowanie dokumentu. Pani trzecia zaś odmówiła mi prawa do uczciwej, bezstronnej oceny moich prac. Całość działań podchodzi już pod mobbing. Niech Pan Rektor się nad tym pochyli i sprawę rozwiąże.
Na prawdę, nie spodziewałam się wczoraj takiego ataku na mnie i szykan.
Staram się być zawsze grzeczna, jestem zawsze kulturalna na uczelni. Nikomu nie ubliżam. Nikogo nie zaczepiam. Nie poniżam. Ale nie wystarczyło to. Trzeba było mnie nazwać "świrem" i zaniżyć ocenę za rysunki, a na koniec przyklepać ten stan przez trzecią panią.
Tak nie będzie. Nie będę się takim nieprawościom przyglądać biernie.
I nieważne, czy przyznają się do błędów i mnie przeproszą, czy pójdą w zaparte, że nic się nie stało - zrobię co trzeba, by chronić moją godność osobistą i moje prawo do uczciwego i przyjaznego traktowania na Uczelni.
Ja jestem z natury spokojna i grzeczna, pokojowa, kulturalna. Ale gdy ktoś mnie tak obelżywie i podle traktuje to rodzi się we mnie wielki opór i mój dawno zakopany toporek wojenny sam z ziemi wyłazi i domaga się radykalnego przeciwdziałania. Bo na zło i upodlenie nie można się godzić. Należy dusić tę nikczemność w zarodku.
Nikogo nie zaczepiałam. Nikogo nie obrażałam. Ja przyszłam na uczelnię tylko po to, by studiować, by rozwijać się, by miło spędzać czas, by poznać fajnych ludzi i zaprzyjaźnić się z nimi, a spotykam się z czymś takim... Dla mojej własnej higieny psychicznej muszę z tym zrobić porządek.