Pokazywanie postów oznaczonych etykietą remont partyzancki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą remont partyzancki. Pokaż wszystkie posty

sobota, 12 września 2009

Remont obory

Dziś kolejny dzień remontu obory. Naprawiamy i uzupełniamy co się da i z czego się da.
Trochę materiałów mam i wyrabiamy najpierw to, co mam.
Inseminator zadziwia mnie swoją niezmordowaną, zdyscyplinowaną pracowitością. Dobry jest!
Jest czasem zarozumiały i wkurzający, ale jest w porządku. Równy gość.

Pomagam mu jak mogę i umiem. Jestem jego prawą ręką. Przynoszę i podaję narzędzia, przynoszę i nalewam wody do betoniary, wycieram szyby i luskfery, przynoszę materiały budowlane, zaprawy, kamienie, nadzoruję stan prac i instruuję o jaki efekt mi chodzi. Idzie nieźle. Do tej pory mamy już zrobione 4 okna luksferowe, 4 parapety, obrobione 3 głębokie otwory okienne i zaczęte łatanie ubytków w ścianach, które są ogromne. Mam nadzieję, że starczy cementu na oborę i zostanie na załatanie ścian w piwnicy, tj. w jednym pomieszczeniu chociaż. Dwóch okien w oborze chwilowo nie możemy wykleić luksferami, bo krzyżaki konstrukcyjne się skończyły. Tak się zastanawiam, czy dałoby się coś w zastępstwie użyć. Jakbym tak dorwała kawał jakiegoś grubego plastiku i wycięła z niego te krzyżaki? Musiałabym mieć solidne nożyce takie jak do blachy. Mam coś takiego, ale zjechane mocno. Nie wiem, czy dam radę wyciąć te krzyżaki. Trzeba spróbować.

Moja betoniara mnie dziś miło zaskoczyła, że ona od razu zaskoczyła i działa normalnie :)
To jest nowa stara betoniara. Nowa, bo nigdy nie używana, stara – bo ma już z 5 lat :D
Nie było okazji jej użyć do tej pory. Mój pierwotny remont chałupy i siedliska zatrzymał się kilka lat temu z braku jakichkolwiek funduszy i jakiejkolwiek pomocy w remoncie. Panom z Ekogwarancji tłumaczyłam, że ponieważ nie stać mnie na zakrojony na szeroką skalę remont i wynajęcie koszmarnie drogiej brygady budowlanej (a ci to się cenią ponad miarę) - prowadzę remont partyzancki :D - to jest, jak się zdarzy okazja, że spotkają się w tym samym czasie, materiały, narzędzia i odpowiedni człowiek – to niejako przy okazji coś się robi, małymi etapami, niedużymi kosztami, sposobem gospodarczym, z dużym udziałem moich własnych łapek.
Takim sposobem, pewien lokalny podrywacz prowizorycznie doprowadził mi bieżącą wodę do kuchni, trener koni poza trenowaniem koni przykręcił kilka gniazdek i kinkietów oraz wymienił wodomierz, a inseminator poza inseminowaniem moich krów – wstawił drzwi i teraz łata ze mną oborę :)
Byle do przodu :) Nie chce mi się czekać na dopłaty by ruszyć z wielkim remontem, bo te dopłaty przyznawane memu gospodarstwu i tak są za małe na tak forsowny remont jakiego wymaga moja siedziba. Przez lata mego mieszkania tutaj i odmawiania sobie wszystkiego (żadnego wyjścia do kina, teatru, dyskoteki, zakupu perfum czy drogich kosmetyków, żadnego nowego ciucha) i skąpienia na jedzenie, a nawet głodowania - zgromadziłam sporo materiałów i narzędzi dzięki czemu jest czym robić i z czego robić te naprawy, remonciki, modernizacje. Więc robię. Jest pewien plus tego, że to powolnie postępujący remont – mam czas na przemyślenie różnych opcji i rozwiązań remontowych oraz modernizacyjnych i wybieram te optymalne.


wtorek, 28 kwietnia 2009

Umorusana - but happy :)

Nareszcie coś drgnęło. Wstawiłam nowe drzwi od południa i od północy.

Przez południowe wejście pięęękny widok, aż przez chwilę pożałowałam, że jednak nie wstawiłam w tym miejscu szklanych drzwi.
Prześliczny widok na łąki, pastwiska, sadek, rzeczkę, drogę - po prostu cudo.
Ale pełne, mahoniowe drzwi z dużym witrażem też ładnie się prezentują. Namęczyliśmy się z nimi dzisiaj większość dnia, bo lekko zwichrowane się okazały i nie można było ich dobrze wpasować w otwór o tym samym rozmiarze. W końcu je wcisnęliśmy. Miałam w tym swój znaczący udział - wbrew znajomemu, który strasznie oburzony był, że kobieta zabiera głos w sprawach remontu: "Pani się na tym nie zna!!!" - zeszlifowałam flexem resztki zaprawy z cegieł i lekko podszlifowałam te cegły - i dopiero wtedy te drzwi wcisnęliśmy w ciasny otwór.

Natomiast z drzwiami od północy poszło łatwo - myk i zapiankowane już. Kotwy wkręcimy za parę dni, bo znajomy jutro nie może, a poza tym trzeba świetlik zamówić nad te drzwi. Stare drzwi na razie jeszcze zostały, bo nad nowymi brak tego świetlika i by mi tu wiało i było zimno nocami.

Mój dom dzięki tym nowym drzwiom zrobił się od razu jakiś taki przyjemniejszy, zwłaszcza dzięki tym południowym drzwiom. Dużo przyjemniej wychodzi się przez południowe drzwi z pięknym widokiem, niż przez te północne.
Graciarnia została odblokowana i niebawem mam nadzieję zyskać podłogę w tym pomieszczeniu.

Póki co, muszę zainterweniować w gminie, bo mi woda zalewa piwnicę - główny zawór cieknie.
Tak sobie marzę i rozmyślam, że chyba przerobię ganek na kurnik i będę wchodzić do domu tylko od południa.

Tyle, że schody jakieś muszę zrobić drewniane. I tak kury się pchają na ten ganek pasjami.
Chyba urządzę im tak kurnik. Przy najmniej na razie. Jeszcze się zastanowię nad tym.
Ganek cieknie. Przydałoby się coś zrobić z daszkiem. Poza tym to dobre miejsce na skład drewna.

Może urządzę tam właśnie skład drewna? Pomyślę.