RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
niedziela, 31 maja 2015
Maleńka wrzosóweczka
Zwierzątko zadowolone i wdzięczne z uwolnienia jej z tego gorącego ciężaru :-) Inne owce nie poznały jej :-) :-) :-) Ale jej jagnięta - tak :-)
Stalowa wełna
Piękny sweter będzie z tej cudownej wełny :-) Piękny i cieplutki :-)
Runo owcze
Kamyk pochwalił Indiankę, że szybko opanowała strzyżenie maszynką. No ba! :-) :-) :-) Normalka :-) Indianka szybko chwyta nowe umiejętności :-)
Postrzyżyny
Szczeniaczki towarzyszyły.
Indianka wydoiła kozy. Kamyk je trzymał by nie wierzgały.
Wynieśli stół do strzyżenia owiec i barracudę.
Wieczorem zabrali się za strzyżenie owiec. Kamyk odpalił barracudę i trzymał owcę na stole. Indianka ostrzygła dwie owce. Po raz pierwszy strzygła maszynką elektryczną. W tym roku szybciej jej poszło, ale nie wie ile jej to czasu zajęło, gdyż nie sprawdzała godziny. Dwie owce ostrzyżone. Dwóm lżej o kilka kilo. Piękne płaty futra owczego suszą się. Masa w nich tłustej lanoliny idealnej do prania wełny lub przędzenia na tłusto.
Indyczęta Indianki rosną
Indianie słabi i senni, ale wkopali kolejną partię ziemniaków...
Pora przymierzyć się do strzyżenia owiec...
Zasieki
Zasieki Wąsa |
Niebezpieczny drut kolczasty Wąsa |
sobota, 30 maja 2015
Nadobna kurka jarzębatka
Kochane kurczęta
Stan zdrowia Indian Mazurskich
piątek, 29 maja 2015
Indyczęta
Tak bywa...
Najchętniej wydziobują jajeczko i krwawnik.
Na noc wracają pod opiekuńcze skrzydła mamy indycy, która za nimi bardzo tęskni. Obok indyczki przytulony czarny kurczak - najmniejszy i najmłodszy z zakupionych na ryneczku. Widać mu jeszcze samemu za zimno, więc wtula się w indyczkę chowając się za nią.
środa, 27 maja 2015
Chudzina i szczeniaczki
poniedziałek, 25 maja 2015
Chcemy nowego rzecznika praw obywatelskich!
Powinna była walczyć o prawa osób poszkodowanych przez policję w aktach przemocy policyjnej i nadużyć stanowisk funkcjonariuszy na służbie! Nie zrobiła tego. Naszym zdaniem nie wywiązała się ze swoich podstawowych obowiązków. Nie chcemy takiego beznadziejnego rzecznika. Won!
Indianka i Kamyk
niedziela, 17 maja 2015
Wygłaskane
Nic tylko sadzić ziemniaki. Jednak nie dziś. Niestety. Indianie chorzy. Zjadliwy wirus kętrzyński zaatakował ich wyziębione podczas bronowania organizmy.
Wczoraj Kosiarz całkowicie się zrehabilitował w oczach Indianki.
Przyjechał wieczorową porą ze swoim młodym sąsiadem Przemkiem by zabronować ogrody Indianki oraz by wyryć poręczne rowki na ziemniaki. Cześć mu i chwała za to. Niech mu Bóg wynagrodzi tę pomoc koleżeńską.
Dzisiaj Indianka podziwiała wygłaskaną glebę z trudem unosząc ciężkie powieki. Chyba jutro się za sadzenie ziemniaków weźmie, pod warunkiem, że serduszko przestanie ją boleć i sił nabierze. Leje deszcz. Zimno. Wieje. Kamyk szykuje pożywny obiadek. On trochę silniejszy niż Indianka. Wrócił z wczasów odchudzających, wybyczył się to niech pomaga :-) :-) :-)
Grypa dopadła włościan
Indianka ledwo dycha. Kamyk nie lepiej. Gardła, głowy, mięśnie bolą. Indiankę także serce boli.
Niefartownie, że grypsko zaatakowało, gdyż przed ziemianami piętrzy się stos prac pilnych i pilniejszych.
Kosiarz pyta, czy ziemniaki już rosną :-) Jeszcze nie, gdyż najpierw trzeba je umieścić w zgrabnych rowkach które za sprawą Kosiarza wyrył Przemek :-) Póki co ziemianie ruszają się z trudem po podwórku i siedlisku angażując się w pilniejsze prace gospodarskie.
Powrót Kamyka
Był problem z powrotem do domu, bo Areszt w Bartoszycach ani Sąd w Kętrzynie nie wypłacił Kamykowi pieniążków na bilet powrotny do domu.
Cudem udało się jakoś wrócić na gospodarstwo z pomocą szlachetnej sąsiadki i jeszcze jednej osoby. Bóg zapłać dobrym istotom!
Kamyk podczas pobytu w Areszcie Śledczym w Suwałkach schudł 9 kilo w ciągu ledwo miesiąca. Głodowe racje żywnościowe to rys charakterystyczny tego miejsca. Kamyk niestety nie miał kasy by się dożywiać w kantynie na swój koszt, więc głodował i chudł w oczach. Indianka gdy go prowadziła z Sądu przez Kętrzyn musiała go mocno trzymać za rękę by go wiatr nie porwał.
W obecnej kondycji do jakiej doprowadził go Areszt Śledczy w Suwałkach Kamyk nadaje się znakomicie do ról więźniów takich miejsc jak Obóz Zagłady w Oświęcimiu. Jest przeraźliwie chudy. Kości obciągnięte skórą. Indianka zrobi foto dla niedowiarków (głównie odmóżdżonych lemingów, które naiwnie sądzą, iż żyjemy w praworządnym, uczciwym państwie prawa i sprawiedliwości i poszanowania wartości humanitarnych).
piątek, 8 maja 2015
Gleba po kultywatorze
czwartek, 7 maja 2015
Warzywniak
Herbarium
Zaorane! :-) :-) :-)
Woźnej i pedałom wątroby zgniją ze złości :-) :-) :-) Nie udało im się przeszkodzić w tym uprawnym zacnym dziele! :-) :-) :-)
Woźna zaciesza, że Indiankę wygryzła ze świetlicy. Nic podobnego.
Indianka tam wróci i zrobi porządek z krętaczem i jej przekrętami.
Nie będzie babsztyl nikomu blokował dostępu do internetu. Póki co Indianka ma zajęcia i milsze towarzystwo na swojej wiosce i to ją obecnie pochłania. A z nieuczciwością woźnej rozprawi się w stosownym czasie i synalek policjant jej w tym nie przeszkodzi.
Zaorane! :-) :-) :-) iiihaaaa! :-) :-) :-)
Była to zaiste orka partyzancka :-) Traktor z łapanki okazyjnej. Nocna orka :-) Wiele przeszkód. Finał tuż przed północą. :-)
Indianka wczoraj zaszła do zaprzyjaźnionej gospodyni. Wchodząc na podwórko usłyszała ożywione głosy, a w tym głos Kosiarza, który swego czasu kosił Indiance trawę na siano. Tym razem targował się z sąsiadką o upatrzony sprzęt. Przyjechał z przyczepką samochodową na której już stał zakupiony opryskiwacz. Na przyczepce było jeszcze miejsce na krajzegę i wannę. "A tu cię mam!" - Pomyślała Indianka :-)
Kosiarz z transportem i tak był na podwórku sąsiadki, miejsce na przyczepce było - więc Indianka uprosiła go, by jej krajzegę i wannę zawiózł pod dom.
Krajzega i wanna stara i zdezelowana, ale potrzebne. Krajzega do cięcia drewna na opał i tarcia drewna na deski, krokwie, łaty, słupki itp. Wanna na zapas wody do podlewania warzyw lub do pojenia koni. Krajzegę trzeba jeszcze wyposażyć w silnik spalinowy lub siłowy, jeśli Indianka odzyska prąd w domu. Przy okazji też stary drut od pastucha Indianka zabrała. Wykorzysta go do swojego pastucha. Nabyła też gigantyczną tarczę do tarcicy. Przyda się do tarcia krokwi i słupów oraz desek. Indianka potrzebuje materiał do remontu budynków gospodarczych i dechy oraz łaty na ogrodzenie.
Sprzęt został zawieziony na siedlisko Indianki i rozładowany oraz ustawiony. Krajzega póki co posłuży jako stół do strzyżenia owiec.
Wanna stanęła na ogrodzie.
Indianka dogadała się z Kosiarzem, że jej zaorze trzy kawałki ziemi.
Pod ogród warzywny, pod ziemniaki i pod herbarium :-)
Kosiarza bratanek orał. Traktor ciężko szedł po mokrej trawie i ziemi. Ślizgał się. Z trudem darł darń i odwracał skiby.
Wyrwał z ziemi trzy karpy po drzewach owocowych, które tu dawniej rosły. Drzewa były chore na zarazę ogniową, więc Indianka je usunęła przed laty. Zostały zmurszałe pieńki z korzeniami. Wczoraj zostały wyrwane. Karol orał do północy. Miał światła, ale po nocy to chuj nie robota. Po ciemku nie zauważył jeszcze jednej karpy i wjechał na nią kółkiem od pługa, zamiast pługiem. Pług by karpę wyrwał, ale karpa wyrwała kółko. Na szczęście Kosiarz umie spawać, więc nie lamentował. Kółko sam przyspawa, bo dobry z niego mechanik i spawacz.
Potem padł akumulator. Gdy zrobiło się całkiem ciemno bratanek włączył halogeny i one dobiły akumulator. Na pomoc przyjechała jeepem sąsiadka. Chłopy wykręcili akumulator z jeepa i podpięli klemami do akumulatora traktora. Podładowali akumulator traktora i traktor ruszył dalej orać.
Na sam koniec orki spadł przewód paliwowy i zassał powietrze. Traktor stanął. Trzeba było go odpowietrzać. Sąsiadka która była już w międzyczasie wybyła do siebie - przez telefon udzielała fachowych instrukcji, jak skutecznie i szybko odpowietrzyć traktor. Zaimponowała tym Indiance. Chłopom chyba też :-) No, w końcu prawie sama prowadziła gospodarkę przez lata, to wie co i jak. Sprzętu wszelkiego mieli oni to się i gospodyni na nim dobrze poznała. Bo musiała mając niepełnosprawnego męża i chciała bo ambitna jest. Ambitna, energiczna, obrotna i pracowita, do tego dusza człowiek. Mało takich ludzi stąpa po tej planecie. Wielka strata dla wsi, że taka wspaniała osoba z niej odchodzi. Szkoda, że Indianka tak późno ją poznała.
Tymczasem pola Indianki poszarpane, sponiewierane pługiem. Trza to wyrównać maszynowo, gdyż grabkami tego ona nie przerobi. Za dużo tego i za duże skiby. Trzeba pole jeszcze porządnie spulchnić kultywatorem i prawidłowo wpierw bronami wyrównać. Orka była płytka, bo ciężko orało się. Inaczej się nie dało. Ziemia mocno zbita i zadarniona. Kolejne orki będą lżejsze. Ta była ciężka. Bardzo ciężka.
Taką darń trzeba byłoby wpierw talerzówką przelecieć lub kultywatorem porwać. No, ale tego sprzętu nie było pod ręką. Był pług, więc pługiem się pracowało. Zbita gleba rozbita. Teraz będzie lżej do niej się dobrać. Kosiarz tym razem skóry z Indianki nie zdarł. To była ekonomiczna akcja. Orka partyzancka - z łapanki, z nienacka i wieczorową porą :-) :-) :-)
Indiance minął wkurw :-) Indianka kontentna jest :-)
wtorek, 5 maja 2015
Jeepem na zakupy
poniedziałek, 4 maja 2015
Mega wkurw i rośnie
Dzisiaj Indianka zmaga się z sennością, zmęczeniem, zastojem, stratami i niepowodzeniami w interesach. Narasta zniecierpliwienie, frustracja, a wraz z nimi mega wkurw :-) :-) :-)
Jest to wkurw twórczy, który podnosi ciśnienie i wytwarza gwałtowny dopływ energii który niebawem eksploduje twórczo. Podczas eksplozji może zostać ranny przypadkowy oponent. Zatem lepiej nie podchodzić :-) :-) :-)
Indianka mając przyblokowane swoje ogrodowe plany rozważa atak twórczy na ganek. Ganek zostanie zdewastowany artystycznie i przemieniony w powalające cudo. Tymi rękami :-)
A co? Kto mi zabroni? Jakiś pedał z Krakowa? :-) :-) :-)
Ognisko majowe 2015
Na miejscu okazało się, że to 67 letni inwalida ze śrubą w nodze bez prawa do zasiłku. Dwuzębny człowiek z trudem poruszający się, oczekujący zameldowania na cudzym adresie. Wiadomo, że jak taki zamelduje się, to potem nie można się go z chaty pozbyć :-) :-) :-)
Na miejscu u sąsiadki Indianka zorientowała się, że ów dziadek to ten sam człowiek co u Heleny kiedyś był dwa tygodnie żerując na jej gościnie i nie pomagając jej nic a nic, nie dokładając się do wyżywienia, mimo, że miał wtedy zasiłek, co więcej obarczał ją dodatkowmi zajęciami np. zażyczył sobie, by mu robaków ukopała gdy miał chęć iść na rybki. Po prostu urządził sobie darmową agroturystykę cudzym kosztem.
I takiego typa Helena chciała wcisnąć Indiance, jakby Indiance nie dość ciężko było samej :-) :-) :-) Indianka się absolutnie nie zgodziła. Już woli sama kopać te dołki niż brać sobie na barki takiego ciężara.
Z tą śrubą i tak by dołka nie wykopał, albo by kopał cały dzień jeden dołek. Bez sensu takiego brać sobie na utrzymanie i na dom.
Z dziadkiem można miło przy ognisku pogawędzić, ale brać na chatę - NIE :-)
Na ognisku był też mężczyzna z Ełku, który gęsto się tłumaczył ze swego durnego smsa do Indianki, gdzie zarzucał Indiance rzekomy "problem z prawem". Bardzo go ubodło, że Indianka po tym pomówieniu nie chciała mu ręki podać. Sam zrozumiał, że to wredne pomówienie było i dążył do zgody. Indianka najpierw mu dogadała, ale ostatecznie wybaczyła i nadal są koleżeństwem :-)
Na ognisko przybyła też zapłakana sąsiadka z centrum wsi. Wójt Locman z żoną chcą jej córkę zabrać. Najechali na dom sąsiadki w niedzielę po południu. Wleźli do domu sąsiadki i zrobili jej kontrolę.
Córka zadbana, mądra, śliczna, fajna, wygadana dziewczynka bez oznak jakiegokolwiek zahukania czy nie daj Boże niedożywienia. Ładnie i czysto ubrana. Kocha zwierzęta, a zwłaszcza konie. Rodzice kupili jej kucyka. Kochają ją i dbają o nią. Nie ma podstaw do zaboru dziecka. Oderwanie jej od rodziny byłoby wielką krzywdą dla małej i jej rodziny.
Na ognisko przyszła też 97 letnia babcia Jadwiga - mama organizatorki ogniska. Śpiewała i żartowała rozbawiając towarzystwo. Pamięta stare harcerskie piosenki lepiej niż młodsze pokolenia.
Czas przy ognisku i kiełbaskach minął miło i szybko. Szkoda, że gospodyni ogniska opuszcza swą gospodarę. Ale potem będą mogły organizować ogniska u Indianki.
O zmierzchu Indianka pożegnała się z towarzystwem i powędrowała na swoje rancho spać. Musi być wyspana i sprawna, gdyż duzo pracy przed nią.
sobota, 2 maja 2015
Plotkarze
Karmią się niezdrową, wyssaną z palca sensacją.
Przemawia przez nich trywialna nieżyczliwość i często niegodziwość.
Plotkarze nienawidzą tego bloga, gdyż zadaje on kłam ich durnym, wrednym i często podłym pomówieniom. Ten blog obnaża ich nikczemność i niewyobrażalną głupotę.