Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Słowianie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Słowianie. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 12 marca 2017

Jezus był Słowianinem!




Światowa sensacja, o której od wieku jest cicho!

Dziękuję moim przyjaciołom, którzy prowokują mnie (w dobrym tego słowa znaczeniu) do pisania artykułów, krótkich jak wystrzał z „Aurory”. Mam nadzieję, że ten artykuł taki właśnie będzie.
W 1920 roku na terytorium współczesnej Jordanii w starożytnym mieście Dżarasz (Geraza) wykopano coś, co powinno było według logiki stać się wielką międzynarodową sensacją. Ale tak się nie stało. Nie stało się tak z powodu wielu przyczyn. Wielkim tego świata po prostu nie na rękę było reklamowanie tego! Dlaczego?! Wkrótce zrozumiemy.
Mam nadzieję wszyscy słyszeli słowa głowy Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej Cyryla Gundiajewa: „A kim byli Słowianie? To byli barbarzyńcy, barbary, ludzie drugiego gatunku, prawie zwierzęta… I to do nich poszli oświeceni mężowie, przynosząc im światło prawdy chrystusowej…”
Powołam się na dziennikarza Michaiła Moisejewa, który dwukrotnie odwiedził to jordańskie miasto i napisał o nim entuzjastyczne recenzje.
„Zazwyczaj wraz ze słowami „ziemia Święta” ludzie mają skojarzenie tylko z jednym krajem – Izraelem. Ale Biblia opisuje również wydarzenia poza granicami Izraela spoza jego obecnych granicach. Chcę opowiedzieć o innej ziemi świętej, o której niestety ludzie na razie nie wiele wiedzą.
Poszczęściło mi się: odwiedziłem ziemię świętą! Drugi raz w życiu. Kiedy kilka lat temu byłem w Ziemi Świętej, co trwało półtora dnia, żadnych konkretnych spostrzeżeń nie miałem. Tym razem podróż zajęła mi prawie dwa tygodnie, i czasu wystarczyło na wiele godzin zwiedzania starożytnej świątyni, mogłem zobaczyć biblijne pejzaże, zapoznać się i spróbować zrozumieć tych ludzi, którzy teraz tu żyją. Ale – jedno niezbędne wyjaśnienie: nie odwiedziłem Izraela. Byłem w Jordanii!
Tak, właśnie Jordania była dla mnie odkryciem Ziemi Świętej. I niech wybaczy mi izraelskie ministerstwo turystyk, ale dzięki systematycznej pracy w masowej świadomości umocnił się stereotyp „Ziemi Świętej jako Izrael”, ale wcześniej czy później „marką” będzie musiał podzielić się z sąsiadami!
Co wie o Jordanii statystyczny Rosjanin? Podejrzewam, że niezbyt wiele. A co może powiedzieć o Jordanii prawosławny Rosjanin? Nic? Można i tak. Ale jeśli inaczej sformułować pytanie, odpowiedź będzie inna.
Na przykład, odpowiadając na pytania „co wiemy o proroku Eliaszu? , „Gdzie zmarł prorok Mojżesz?  lub „W jakich okolicznościach zginął Jan Chrzciciel?”, nasz wyimaginowany rozmówca tak czy inaczej opowie o Jordanii. Dlatego, że właśnie na terytorium tego kraju znajdują się miejsca pamięci związane z życiem wielkich sprawiedliwych: niedaleko od granicy z Izraelem, w dolinie rzeki Jordan jest tak zwane wzgórze Eliasza, Tel Mar Elias, skąd  został wzięty żywy do nieba na ognistym rydwanie; miejsce spoczynku proroka Mojżesza była góra Nebo nad Morzem Martwym pięćdziesiąt kilometrów od Ammanu, a w jordańskim Mukawir zachowały się ruiny zamku króla Heroda, gdzie zgodnie z legendą „największy z żonami” męczył się w więzieniu i gdzie został usieczony mieczem…
Źródło
Gdzie znajduje się Jordania, możemy sobie przypomnieć patrząc na poniższą mapę geograficzną:
01-ssok
Jak widać, Jordania graniczy od zachodu z Palestyną, na terytorium której od 1948 roku leży Izrael, na południu graniczy z Egiptem i Arabią Saudyjską, na północ z Syrią gdzie Rosja obecnie na prośbę prezydenta tego kraju prowadzi działania bojowe z międzynarodową organizacją terrorystyczną „ISIS”.
Ale gdzie w Jordanii znajduje się miasto Geraza, oznaczyłem je na mapie czerwonym punktem.
Jest to starożytne antyczne miasto, które przez ponad 1000 lat było ukryte pod ziemią przed światową historią i ludzkością. Zostało odkryte w 1806 roku przez niemieckiego uczonego Ulricha Zeettsena.
Pierwszą Gerazę zniszczyło trzęsienie ziemi o ogromnej sile, które miało miejsce w 749 roku naszej ery, następnie zalały i zakonserwowały ją na wieki potoki błota z okolicznych wzgórz.
W historycznych dokumentach III wieku miasto Geraza nazywało się „Colonia Aurelia Antoniniana” – miasto wchodziło w skład Imperium Rzymskiego. A w wiekach IV-V było ważnym centrum rozwoju chrześcijaństwa, wchodząc już w skład Bizancjum.
Po wojnie Rosyjsko-kaukaskiej, poczynając od 1878 roku, nad pogrzebanym miastem zaczęli osiedlać się Czerkiescy uchodźcy, którzy nie wiedzieli, że ich domy leżą na części starożytnego antycznego miasta.
Wykopaliska archeologiczne i prace konserwatorskie rozpoczęły się na terenie nowej Gerazy dopiero w 1925 roku, w dodatku w tej części gdzie nie było nowych budynków.
02-ssok
Pompejusz (106 r. pne. — 48 r. pne.) — starorzymski wódz i mąż stanu (w 81 roku n. e. ogłoszony imperatorem w armii), włączył Gerazę do grona miast Dekapolu – dziesięciu najważniejszych miast Imperium Rzymskiego (Dekapolu).
03-ssok
Teksty ewangeliczne  wspominają o okolicach Dekapolu jako miejscu kazań Jezusa Chrystusa.
„…I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszystkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. 24 A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał. 25 I szły za Nim liczne tłumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy, z Judei i z Zajordania.” Mt, 4, 23-25
Wyobrażacie sobie?! Sam Zbawiciel chodził w towarzystwie swoich uczniów-apostołów po ulicach starożytnej Gerazy!
04-ssok
A teraz najważniejsze. Obiecałem wirtualny wystrzał „Aurory”.
Trzymajcie się!
To już jest oczyszczona Geraza, ruiny wczesnochrześcijańskiej świątyni „Świętego Kosmasa i świętego Damiana” („Church of SS. Kosmas and Damian”).
05-ssok
Na tym miejscu w Gerazie wykopaliska archeologiczne rozpoczęły się dopiero w 1920 roku. Fotografia fragmentu mozaiki podłogowej była wykonana w trakcie wykopalisk przez amerykańskiego fotografa G. Erica. Oryginał czarno-białej fotografii można zobaczyć tu. https://www.loc.gov/resource/matpc.00212/
06-ssok
Sądząc po tym co wykopali, archeolodzy w tym momencie myśleli zapewne, że to tylko obraz człowieka i nie oczyścili dobrze z lewej strony napisu (z którego wystaje kilka liter), wyjaśniającego co obraz przedstawia, fotograf i archeolodzy nie mieli zielonego pojęcia co posiadają, że przed nimi jest wczesnochrześcijańskie mozaikowe przedstawianie samego Jezusa Chrystusa.
Dopiero kiedy cała mozaika została oczyszczona z ziemi okazało się, że jest to Chrystus!!! Wskazywał na to napis „ХРIСТЕ” wykonany po lewej stronie figury i sam fakt, że to jest świątynia wczesnochrześcijańska. Na tym kolorowym zdjęciu napis jest bardzo dobrze widoczny. Na górnym czarno-białym zdjęciu widać po lewej stronie od figury Jezusa tylko trzy ostatnie litery „СТЕ” od słowa”ХРIСТЕ”.
07-ssok
Najbardziej uderzającą rzeczą jest to, że słowo to i wszystkie pozostałe na mozaice zostały wykonane w  języku starosłowiańskim!!!
Alfabet języka starosłowiańskiego jest bardzo podobny do starogreckiego, i można było pomyśleć, że napisy na mozaice są w starogreckim, jednak w greckim alfabecie nie ma litery „S”, która jest w słowie „ХРIСТЕ”, w starosłowiańskim ona jest!
Oto litery ze starogreckiego, tak wygląda w alfabecie greckim analog słowiańskiej litery S (C) — SIGMA.
08-ssok
Wychodzi na to, że Słowianie posiadali pismo na długo przed twórcami „Słowiańskiej azbuki” Cyryla i Metodego. Kiedy oni się urodzili (Cyryl w 827 roku, Metody — w 815 roku), miasto Geraza (Dżarasz) było już prawie wiek po zniszczeniu przez trzęsienie ziemi w 749 roku! A jak widać napisy w starosłowiańskim języku już tam były!
Następną rzeczą, która rzuca się w tym odkryciu to, że Chrystus przedstawiony jest w paradnej Ruskiej haftowanej koszuli, na której tradycyjnie wyszywane były swastyki, dokładnie takie same jakie otaczają figurę Chrystusa na mozaice znalezionej w Gerazie:
09-ssok
Powiększony fragment mozaiki z Chrystusem i staroruska męska galowa koszula.
Skąd w Ruskiej tradycji swastyka, i co oznaczał ten symbol we wczesnym Chrześcijaństwie starałem się opowiedzieć wcześniej w dwóch artykułach:
Tak więc, co mamy?
Mamy jedno z najwcześniejszych przedstawienie Chrystusa znalezione w mieście, po którym kiedyś stąpał Zbawiciel ze swoimi uczniami!
Było ono skryte przed ludzkimi oczami przez ponad 1000 lat wskutek kataklizmu!
Chrystusa przedstawiono w narodowym słowiańskim ubiorze!
Napis na mozaice ХРIСТЕ wykonano używając starosłowiańskich liter, które powstały na długo przed stworzeniem przez Cyryla i Metodego „starosłowiańskiego alfabetu”!
Obraz Chrystusa otacza wiele aryjskich swastyk!
Teraz do wszystkich pytanie: czy to za mało, aby o takiej sensacji mówił cały Świat???
I jeszcze. Czy napis tam jest w języku słowiańskim czy greckim?
Patrzcie co Amerykanie piszą w rozdziale: „Ruiny Dżarasz (Geraza). Dżarasz mozaiki. Rozdział z greckim napisem”:
10-ssok
Oto starosłowiańska bukwica z literą „Jen”(„Ень”), której nie ma w języku greckim, ale ona jest (zakreślona na czerwono) na obrazie „greckiej” mozaiki.
11-ssok
Oto ta sama litera w alfabecie starosłowiańskim, którą czytało się już inaczej „jus-mały”:
12-ssok
01 grudnia 2016 Murmańsk. Anton Blagin

czwartek, 9 marca 2017

Jezus urodził się w słowiańskim Betlahem!



W prawdziwym Betlejem
Nie, nie wiesz, gdzie urodził się Chrystus. Nie w Betlejem obok Jerozolimy, tylko w małej miejscowości na północy Izraela. Ale czy da się obalić biblijną tradycję?

Im bliżej świąt Bożego Narodzenia, tym lepiej powinien się kręcić interes Josepha Yaegera. Jego kamienna gospoda w Betlejem oferuje gościom odwiedzającym Ziemię Świętą schludne pokoje, w których mogą się przespać. Ale w okresie świątecznym rezerwacji jest tyle, ile zwykle, a wśród gości raczej nie ma chrześcijan. Narodzenia Pańskiego nie będzie także świętować całe Betlejem. Powód jest prosty. Yaeger i jego sąsiedzi są Żydami, a ich wspólnota w Betlejem mieszka daleko od tego Betlejem, które od prawie dwóch tysięcy lat czczone jest jako miejsce narodzin Chrystusa, Betlejem leżącego koło Jerozolimy.

Po drodze do mniej znanego Betlejem napotykamy drogowskazy w języku hebrajskim: Betlejem HaGelilit. Miasteczko wyrasta nieoczekiwanie na horyzoncie na końcu wysadzanej dębami szosy odchodzącej od głównej drogi między Nazaretem a Hajfą. Betlejem Yaegera to rolnicza osada położiona 100 kilometrów dalej na północ, w sercu Galilei, o rzut kamieniem od Nazaretu. W ustawionych w równe rzędy kamiennych posiadłościach, z których każda otoczona jest obszernym trawnikiem, mieszka kilkadziesiąt zamożnych żydowskich rodzin, w większości potomków imigrantów z Europy Wschodniej, którzy uciekli przed Holocaustem. Rozpostarte na zielonej równinie wśród łagodnie pofałdowanych wzgórz Galilei Betlejem HaGelilit reklamuje się jako doskonała wiejska alternatywa dla zapracowanych par z dużych izraelskich miast.

Oprócz zajazdu Yaegera jest tu ponad 10 restauracji serwujących niekoszerne jedzenie - od włoskiego po tajskie - sklep z ziołami i przyprawami oferujący "energetyzujące" orientalne herbaty oraz holistyczny ośrodek wypoczynkowy ze spa i masażem. Dziś jedynym punktem wspólnym, jaki to "inne" Betlejem zachowało z chrześcijaństwem, jest niewielka plantacja choinek hodowanych na potrzeby tysięcy arabskich chrześcijan mieszkających w Galilei, w szczególności w pobliżu Nazaretu.


Tajemnica templariuszy

Oprócz teologów niewielu chrześcijan zdaje sobie sprawę, że Pismo wspomina o dwóch Betlejem. Pierwsze to słynne Betlejem w Judei, położone blisko Jerozolimy, a dziś pozostające pod kontrolą Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu, drugie to Betlejem w Galilei - znane pierwotnie jako Betlejem Zabulońskie, a potem Betlejem Nazaretańskie - zlokalizowane w dzisiejszym Izraelu. Północne Betlejem ma niewiele wspólnego ze swym słynniejszym imiennikiem. Betlejem w pobliżu Jerozolimy, zamieszkane przez około 50 tysięcy Palestyńczyków, pięć lat temu popadło w ruinę z powodu wybuchu intifady, która wystraszyła i przegnała wielu turystów. Choć od pewnego czasu panuje tu spokój, chaotycznie rozrzucone tanie domy z pustaków wciąż straszą dziurami po kulach i pociskach. Obok wyrasta koszmarny mur bezpieczeństwa między Betlejem a Jerozolimą.

Miasto zachowało jednak swój największy atut. Na centralnym placu wyrasta przed nami imponujący kościół Narodzenia Pańskiego będący od setek lat celem pielgrzymek. Najodważniejsi turyści wsiadają do autobusu w Jerozolimie i przechodzą przez punkty kontrolne izraelskiej armii, by rzucić okiem na przepastne wnętrze kościoła symbolizującego miejsce, w którym miał się urodzić Jezus. Palestyńscy sprzedawcy poobstawiali straganami rogi placu i próbują sprzedawać przykurzone dewocjonalia oraz figurki z drzewa oliwnego.


Jednak palestyńskie Betlejem nie ma monopolu na chrześcijańską historię. Wszystko wskazuje na to, że to żydowskie Betlejem na północy Izraela skrywa zabytki chrześcijańskie z czasów Chrystusa. Seria wykopalisk archeologicznych, które przeprowadzono w ciągu ostatnich 10 lat, skłoniła kilku prominentnych biblistów do postawienia odważnej tezy: świat przez wieki czcił niewłaściwe Betlejem!

O prawdziwości tych historycznych rewelacji jest święcie przekonany żywiołowy Kobi Fleischman, syn węgierskich Żydów, którzy ocaleli z Holocaustu. Właściciel imponującej kamiennej willi w Betlejem HaGelilit przekonuje mnie, że wystarczy cofnąć się o kilka dekad - do lat 40. XX wieku - by odkryć, że północne Betlejem miało bliskie związki z chrześcijaństwem. Przed powstaniem państwa żydowskiego w 1948 roku w kamiennych budynkach należących dziś do Fleischmana i jego ziomków mieszkała ewangelicka sekta niemieckich misjonarzy zwanych Templariuszami. Od końca XIX wieku osiedlali się w Jaffie, Hajfie i innych ważnych miejscach Ziemi Świętej.

Przeszłość Betlejem została dyskretnie zapomniana do początku lat 90., kiedy to Izraelski Urząd do spraw Starożytności zaczął wykopaliska na tym obszarze przed planowaną rozbudową miejscowości. Już pierwsze odkrycia pokazały, że Templariuszy do tego spokojnego miejsca w Galilei ściągnęło coś więcej niż tylko zbieżność nazw.

Poszukiwacze drugiego Betlejem

Kobi Fleischman przedstawia mnie Aviramowi Oshriemu, archeologowi, który między 1992 a 2003 rokiem prowadził w Betlejem Galilejskim pięć wykopalisk. Oshri rozpoczął swoją pracę przekonany, że to rutynowa inspekcja, ale już pierwsze odkrycia wprawiły go w zdumienie. Jego badania pokazały, że miejsce to było stale zamieszkane od przynajmniej VI wieku przed naszą erą, a w czasach Chrystusa żyła tam kwitnąca wspólnota żydowska. Szczególnie cennym znaleziskiem okazało się mauzoleum w kształcie synagogi oraz fabryczka produkująca naczynia kuchenne. Wytwarzano je z kamienia - surowca, o którym Żydzi sądzili, że ma właściwości oczyszczające.


Odkrycia Oshriego kontrastują z serią bezowocnych poszukiwań w słynniejszym Betlejem w pobliżu Jerozolimy, które sugerują, że miejsce to przez setki lat przed narodzeniem Chrystusa nie było w ogóle zamieszkane! Brak dowodów z tego okresu spowodował, że już znany brytyjski archeolog R.W. Hamilton, który prowadził tam badania w latach 30. XX wieku, zatytułował ostatni rozdział swojej pracy o kościele betlejemskim "Problem z tradycyjnym miejscem Narodzenia Pańskiego".

Ostatnie wykopaliska archeologów izraelskich przyniosły równie rozczarowujące rezultaty. Według Oshriego, gdyby Józef i Maria podróżowali do Betlejem w Judei, by tam urodziło się dziecko, nie tylko nie znaleźliby pokoju, ale również trudno byłoby im znaleźć zdatny do tego budynek.

Późniejsze badania Oshriego pokazały, że w epoce bizantyjskiej północne Betlejem stało się ważnym centrum chrześcijaństwa. Dwa odkopane budynki zidentyfikowano na podstawie brązowych krzyży, lampek oliwnych ozdobionych znakiem krzyża i dużej liczby świńskich kości (chrześcijanie jedzą wieprzowinę, a Żydzi nie) jako starożytny monaster i kościół. Rozmiary kościoła (45 na 25 metrów) stawiają go w rzędzie największych budowli sakralnych pochodzących z tego okresu. "Dlaczego tak duże miejsce chrześcijańskiego kultu zbudowano w sercu obszaru zamieszkanego przez Żydów?" - pyta retorycznie Oshri. Wielka mozaika z podłogi kościoła, udekorowana winoroślą i figurami zwierząt, zdobi teraz wejście do nowego portu lotniczego w Tel Awiwie. W innym budynku z VI wieku - zapewne oberży lub zajeździe - znaleziono mozaikę, która sugeruje, że Betlejem było zamożną miejscowością często odwiedzaną przez gości - prawdopodobnie pielgrzymów do wspomnianego kościoła.

Chrystus i król Dawid

Z jakiego powodu Józef i Maria mieliby podróżować ze swego domu w Nazarecie około stu kilometrów na południe, po to by ich syn urodził się w słynniejszym dziś Betlejem? - drąży Oshri. Jego zdaniem biorąc pod uwagę, że Maria była w zaawansowanej ciąży, para mogła pojechać parę kilometrów od domu, do północnego Betlejem, gdzie mieszkali rodzice Józefa.


W latach 90. Oshri odkrył w Betlejem naturalną grotę koło kościoła. Wtedy nic z tym nie zrobił. Teraz męczy go myśl, że przegapił ważny trop. Świątynię Narodzenia Pańskiego w Betlejem koło Jerozolimy postawiono nad grotą, w której miał się urodzić Chrystus. Czy konkurencyjny kościół w Betlejem HaGelilit zbudowano na tej samej zasadzie? Oshri szuka teraz prywatnych sponsorów, by wznowić wykopaliska.

Dlaczego jednak, skoro zarówno dowody archeologiczne, jak i zdroworozsądkowe wskazują, że miejscem Narodzenia Pańskiego było raczej Betlejem Galilejskie, niemal od początku chrześcijaństwa wydarzenie to umieszczano w drugim Betlejem, w pobliżu Jerozolimy? Według rosnącej liczby biblistów odpowiedzi trzeba szukać w determinacji wczesnych chrześcijan, by promować Betlejem w Judei jako prawdziwe miejsca Narodzenia, a nie bardziej prozaiczne Betlejem Galilejskie. Był to fragment wczesnej propagandy chrześcijańskiej obliczonej na pozyskanie zwolenników wśród sceptycznej i wrogiej wobec chrześcijaństwa ludności żydowskiej.

Według starotestamentowego proroka Micheasza żydowski Mesjasz nadejdzie z Betlejem w Judei, miejsca urodzenia króla Dawida. Sposobem przekonania Żydów do przyjęcia nowej wiary byłoby udowodnienie, że Jezus pochodzi z rodu Dawida. Pisząc ponad pół wieku po śmierci Jezusa, autorzy dwóch Ewangelii przedstawiający Narodzenie Pańskie bardzo wyraźnie podkreślają ten wątek. U Łukasza czytamy: "Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i z rodu Dawida".

Mateusz także uzmysławia swoim czytelnikom wagę tego faktu, zauważając, że w Starym Testamencie zapisano, iż to z Betlejem "wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela". Krótko mówiąc, Józef miałby wrócić na południe, do swojego rodzinnego Betlejem Judejskiego, by uzyskać rzymski cenzus, że jest to jego rodzinne miasto i że w związku z tym pochodzi z rodu Dawida. To zaś stwarzało niezbędny związek - nawet jeśli dość luźny - między królem Dawidem i Jezusem. Biblijne proroctwo, mogli twierdzić chrześcijanie, zostało zatem wypełnione.

Archeologia polityczna


Naukowcy od ponad stu lat kwestionują wiarygodność przekazów biblijnych. Wielu, wśród nich żydowski badacz Joseph Klausner, autor pochodzącej z 1922 roku książki "Jezus z Nazaretu", właśnie to miasto wskazują jako potencjalne miejsce narodzin Jezusa. Już w 1907 roku Encyklopedia Katolicka odnotowywała, że dysydenccy teologowie wskazywali raczej na Betlejem Galilejskie niż Judejskie. Ostatnio Lesley Hazelton w biografii matki Jezusa "Maria: Prawdziwa biografia Matki Dziewicy" pisze: "Jedyny scenariusz, który do mnie przemawia, to taki, że [Józef i Maria] udali się po zaświadczenie nie do Betlejem Judejskiego, które jest tuż koło Jerozolimy, ale do Betlejem w Galilei".

Jednak teoria, zgodnie z którą to Betlejem Galilejskiemu powinien przypaść honor miejsca urodzenia Chrystusa, najmocniejsze wsparcie uzyskała od Bruce'a Chiltona, księdza i profesora religii w nowojorskim Bard College. W swojej książce "Rabbi Jezus" pisze on, że podejrzenia co do prawdziwego miejsca urodzenia Jezusa, których nabrał w połowie lat 70., zyskały potwierdzenie dzięki pracom Oshriego. "Istnieją wszelkie powody, by sądzić, że Betlejem, do którego nawiązuje Mateusz, znajdowało się w Galilei" - twierdzi Chilton. Pomimo wagi odkrytych przez Oshriego śladów wczesnego chrześcijaństwa w Betlejem Galilejskim nie wywołały one niemal żadnej debaty. W 2003 roku wstrzymano mu fundusze na badania i zmuszono, by zasypał wykopaliska. Jak mówi, jego szefowie bali się, że prace zaczną przyciągać uwagę opinii publicznej. "Bez ogródek powiedziano mi, że mity i tradycje dotyczące Narodzenia Pańskiego są ważniejsze niż dowody archeologiczne".

W grudniu tezy Oshriego zyskały większy rozgłos. Najważniejszy branżowy periodyk "Archaeology" opublikował jego artykuł zatytułowany "Gdzie urodził się Jezus". Redaktor naczelny Peter Young z szacunkiem wyraża się o wkładzie w zrozumienie okresu biblijnego archeologów takich jak Oshri.



Lekceważące potraktowanie znaczących odkryć w północnym Betlejem rażąco kontrastuje z zamieszaniem, jakie wywołało odkopanie w ubiegłym miesiącu rzekomo najstarszego znanego kościoła na świecie w położonym nieopodal Nazaretu i Betlejem HaGelilit Megiddo, gdzie według biblijnej przepowiedni miał się znajdować Armagedon. Informacja o tym odkryciu obiegła wszystkie światowe media. Niewielki kościół w Megiddo odkryty przy okazji prac nad rozbudową izraelskiego więzienia dla Palestyńczyków zbudowano prawdopodobnie około roku 250, kiedy chrześcijaństwo było wciąż zakazane. Już teraz sugeruje się, że będzie on główną atrakcją prawdopodobnej wizyty papieża w Ziemi Świętej zaplanowanej na przyszły rok.

Dlaczego więc odkrycia w sąsiednim Betlejem nie wywołały takiego samego zainteresowania? Oshri sądzi, że Kościoły, a w szczególności Watykan, nie są zainteresowane naruszaniem tradycyjnego wyobrażenia o Narodzeniu Pańskim, zaś branża pielgrzymkowa niechętnie przyznałaby się do wielkiej pomyłki. "Interesy komercyjne są zbyt ważne. Kościoły nie widzą powodu, dla którego historia o narodzeniu miałaby zostać zmieniona".

Prywatnie Joseph Yaeger przyznaje, że wierzy, iż miejscem narodzenia Jezusa było Betlejem HaGelilit. Jak jednak mówi, nie ma sensu podnosić o to krzyku. "Czy naprawdę potrzebna nam jest wojna z Watykanem? Niech inne Betlejem pławi się w chwale".

Jonathan Cook Betlejem HaGelilit

http://wiadomosci.wp.pl/kat,9811,title,W-prawdziwym-Betlejem,wid,8120868,wiadomosc.html?ticaid=118c19


wtorek, 13 grudnia 2016

Tajemnice słowiańskiej cywilizacji

Arcyciekawe:

Tajemnice Słowiańskiej Cywilizacji

01
„Miejsce w świecie bożym, gdzie Bóg przysłał was, okrążcie ciasnymi rzędami, brońcie go dniem i nocą. Nie miejsce, wolą (brońcie) – z mocą jego troszczcie się. Gdzie wy będziecie, będą dzieci, pola, przepiękne życie. Rasijunia czaruje oczy, nigdzie od niej nie odejdziesz. Nie jesteśmy jeszcze, ale będziemy my jej, w tym świecie bożym.”
Równo 100 lat temu, podczas wykopalisk w starożytnym mieście Fajstos, znaleziono dysk. Wspaniały wzór nieznanego dotychczas pisma. Stał się on symbolem wszystkiego co tajemnicze i zagadkowe w dziedzinie starożytnej historii, archeologii i lingwistyki.

Tajemnice Słowiańskiej Cywilizacji PL (youtube)

Tajemnica słowiańskiej cywilizacji
Giennadij Stanisławowicz Griniewicz, po ukończeniu z wyróżnieniem Uniwersytetu w Moskwie, ogromną część swojego życia poświęcił ulubionej pasjii – geologii. Z racji wykonywanego zawodu, podróżował po kraju, zajmując się  eksploracją podpowierzchniowych gruntów, pracował w najbardziej ekstremalnych warunkach, od Kaukazu po Daleki Wschód. Niespodziewanie dla kolegów z pracy i znajomych, w szczycie swojej kariery, przerwie działalność geologiczną, opuszcza Moskiewskie mieszkanie, przenosi się do Twerskiej guberni spędzając tu większą część swojego czasu.
Dopiero później, kiedy wyjdzie jego pierwsza książka, stanie się jasne, dlaczego Griniewicz poświęcił około 20 lat życia badaniom w dziedzinie historii i lingwistyki. Sprawcą tego niespodziewanego obrotu losu stanie się tajemniczy dysk z Fajstos. Griniewicz wykonał fundamientalną pracę, w zasadzie pod każdym względem – odkrył najstarsze pismo Słowian. Ale o tym później. Na samym początku zagłębił się on w najbardziej skryte, sprzeczne, mało znane dokumenty historyczne.
Pismo
W. N. Tatiszczew (1686-1750)
‚Prawdą jest, że Słowianie, na długo przed Chrystusem, i słowiano-rusią, właściwie do Włodzimierza, posiadali swoje pimo, w czym nam zaświadczają liczni starożytni pisarze.”
Katarzyna II (1729-1796)
„Niemniej jednak, po słowach Nestorowych i innych, należy sadzić, że Słowianie do Nestora pismo swoje posiadali, ale zostało ono utracone, lub jeszcze nie odnalezione, i dlatego do nas nie dotarło. ”
M.W. Łomonosow (1711-1765)
„Czyż nie można bądzie odmówić chwały narodowi rosyjskiemu, jeśli jego pochodzenie i nazwę umieszczono tak późnoprzecząc dawnemu, w czym inne narody sobie cześć i chwałę upartują?”
Michajło Wasiljewicz Łomonosow, genialny rosyjski uczony. Z jego odkryć w dziedzinie chemii, fizyki, geologii, geografii świat korzysta i po dziś dzień. Wybitny badacz historii ojczystej, Łomonosow poddał analizie i ciężkiej krytyce prace Schlözera, Bayera i Millera. I, jak profesjonalny naukowiec, odpowiedział na nadzwyczaj ważne zagadnienia dotyczące historii pochodzenia Słowian.
Fragment z filmu „Michajło Łomonosow”:
„- Czy sugeruje się pan moją rozprawą o pochodzeniu Rosów? – tak, właśnie na nią. Pochodzenie państwa Rosyjskiego od Szwedów, t.je. uściślając od normanów… Co nie tylko nie posiada podstaw naukowych, ale jest też dla Rosjan głęboko obraźliwie.. Przejrzyjcie sobie kroniki Nowogrodzkie, dzieła greckich i rzymskich pisarzy, gdzie się wspomina o naszych Słowiańskich przodkach, zarządzanych przez naszych kniazi… Na długo przed przybyciem Ruryka na Ruś… ”
Tezy Millera omawiano w Akademii cały rok. Została ona zakazana decyzją konferencji. Oburzony twórczością Millera, Łomonosow zmuszony był podjąć się napisania starożytnej rosyjskiej historii, w oparciu o pierwotne źródła i unikatowe
dokumenty świata antycznego. Im głębiej Griniewicz zanurzał się w historyczne dokumenty, tym większe było jego zdziwienie nieobecności systemowego podejścia do analizy najważniejszych historycznych świadectw.
Griniewicz: „Przecież istnieją historyczne źródła z 9-10 wieku, które świadczą o tym, że Słowianie posiadali swoje pismo. Tutaj w szczególności podejmę słynną „Opowieść o piśmie” Czernoriżca Hrabra bułgarskiego zakonnika żyjącego na przełomie 9 lub 10 wieku. Pisał w tym czasie, że Słowianie ksiąg nie mieli, „ale czertami i riezami czytają i gadają”.
Ostatnimy czasy pojawiło się niemało poważnych publikacji i badań naukowych historyków i językoznawców, wskazujących na znacznie starsze powstanie wspólnot i pisma u Słowian, rozleglejsze miejsca przesiedleń Słowno-Ariów – starożytnych russów i ich wpływ na powstanie starożytnych kultur u innych narodów. Potwierdzających, i „Arktyczną teorię” Tilaka, i badania Łomonosowa, Tatiszczewa, Kłassiena, oraz innych licznych uczonych. Specjalne miejsce zajmują prace wybitnego naukowca – akademika Rybakowa.
Borys Aleksandrowicz Rybakow: „To co jest uważane za pierwotne miejsce zasiedlenia Słowian warunkowo nosi nazwę, praojczyzna Słowian…”
Griniewicz: „Na Ukrainie, we Wschodniej Ukrainie, istnieje tak zwana Czerniachowska archeologiczna kultura. Boris Aleksandrowicz Rybakow twierdził, że to kultura Słowiańska. Ale wszyscy pozostali naukowcy – specjaliści, ci którzy interesowali się tym uważali, że to kultura germańska. Na tej podstawie, że na wyrobach kultury Czerniachowskiej istnieją napisy. Uczeni ci oponowali Borysowi Aleksandrowiczowi w ten sposób: „Słowianie nie mieli pisma, dlatego nie może to być kultura słowiańska”.
W 2-5 wieku naszej ery, na odwiecznych słowiańskich ziemiach, od Średniego Dniepru po Dunaj,
umocniło się państwo antów, izrewli(?) żyjących we wspólnocie narodowej i opierających się inwazji gotów.
Griniewicz: Naliczyłem ponad 100 znaków. A jeżeli w piśmie jest więcej niż 100 – różnych kształtów znaków, znaczy to, że nie może być alfabetycznym pismem. O ile we współczesnym rosyjskim piśmie są np. tylko 32 litery, w głagolicy było ich 43. A tu mamy 100 różnych graficznych znaków. To znaczy, że mamy do czynienia nie z pismem alfabetycznym, a zgłoskowym. I jest dla mnie całkowicie jasne, że Borys Aleksandrowicz Rybakow miał rację.
Praca Griniewicza – to ogromnych rozmiarów trud, żmudnie zebranych i przestudiowanych dokumentów. Napis na Nowoczerkaskiej bakłażce: „Żeby jedzenie nie poruszało się jak woda, wziąwszy całość dwóch stron, pij to.” Przy zestawieniu znaków, typu czert i riezów, z cyrylicą i głagolicą, bułgarską albo chorwacką, odkryto 23 znaki, zgodnych w formie. A więc, Cyryl czerpał znaki do swojego alfabetu ze starszego słowiańskiego pisma.
Rozkwit wielkiej kultury Trypolskiej datowany jest na 3-4 tysiąclecie pne. i obejmuje terytorium od Dniepru do Dunaju. Ziemia, obsiane niwa, zostały upodobnione do kobiety. Stąd – pokłon Matce Wszelkiego Istnienia – bogórodzicy Ładzie (Łada). Trypolcy byli doświadczonymi rolnikami. Tylko samej pszenicy wychowywali 4 odmiany! Nie mówiąc już o innych zbożach. W złożonych deseniach, ozdabiających ceramikę Trypolców widać odbicie świata, jego jedność. Za zewnętrzną wytwornością linii ornamentu skrywa się wszechobecna znajomość praw „niebieskiej mechaniki”, powstawanie gwiazd i ruch galaktyk, zrozumienie życia wszechświata i miejsce prarodziny w kosmicznym cyklu obrotowym planet.
A.R. Korwin-Piatrowski, kandydat nauk historycznych Ukraińskiej Akademii Nauk: „Na Ukrainie mamy całkowicie unikalny fenomen w skali całej Europy, a nawet całego świata. To Trypolska osada-gigant. Na przykład osada Talenki, która zajmuje 4,5 kilometra kwadratowego. Dzięki geomagnetycznym badaniom, określiliśmy, że w tej osadzie było 2700 mieszkań. Wykopano do tej pory na dzień dzisiejszy tylko 31. Z poprzednich danych wynika, że w takiej osadzie mogło mieszkać idąc za ewidencją różnych ocen demograficznych, od 8 do 12 tysięcy ludzi.
Liczba mieszkańców Trypolskiego grodziska przekraczała Kijów, czasów Jarosława Mądrego. Ponad 4000 lat temu Trypolcy wznosili 2-piętrowe domy, z potężnymi drewnianymi ścianami i pokryciami dachów!
S.W. Żarnikowa, kandydat nauk historycznych: „To nie były gliniane domy. W Trypolu były domy z bali, 2 a nawet 3 kondygnacyjne. Co dla współczesnej Ukrainy, na przykład, nie jest charakterystyczne. To charakterem przypomina Zakarpacie i Podkarpacie. Nawiasem mówiąc nazwy rzek w tej rusińskiej Ukrainie to Podkarpacie, Zakarpacie, absolutnie identyczne, na przykład nazwy znajdujemy na terytorium Wielkiego Ustiuga, Tarnowskiego lub Totemskiego rejonu Rosji. Idące ciągiem, spotykamy jednakowe nazwy. I właśnie, konkretnie, w tych lokalnych regionach. ”
A.R. Korwin-Piatrowski: „Najbardziej charakterystycznym rozplanowaniem budowania dla Trypolskiej kultury było po kręgu. Gdzie mieszkania rozłożone są wzdłuż kręgu, przy czym przekrojami poprzecznymi bez drzwi wychodzą na zewnątrz, a drzwiami do środka osiedla.”
Dokładnie taką samą zasadą założono i w architekturze Arkaim, unikatowego miasta-obserwatorium, odkrytego naPołudniowym Uralu. Stonehenge – „rodzimy brat” Arkaim pod względem struktury budowy, znajduje się na tej samej paraleli z nim, na Południu Anglii. Czyżby to jakiś zbieg okoliczności lub reguła?
Griniewicz: „O tym, że Trypolcy prześcignęli wszystkie otaczające narody, nikt nie ma wątpliwości. Oni także władali pismem. Na wyrobach ceramicznych znaleziono duża ilość pojedyńczych znaków. Te znaki zebrano, pogrupowano i ich ilość też przekracza 100. Jest ich nawet więcej, bo 150. Co świadczy o tym, że u Trypolców pismo także było zgłoskowe. Ale najciekawsze w tym, że kiedy porównać te pojedyńcze znaki ze znakami dysku z Fajstos, to okazuje się, że w swojej graficznej podstawie są one absolutnie identyczne. Tak więc wszystko co dotyczy Trypola, i obecności w tej kulturze pisma, nie budzi u mnie żadnych wątpliwości.
Wiadomo, że kultura Trypolska w  2000 roku pne. doznała ciężkiej porażki (razor). Jednak pozostaje do dziś zagadką – dlaczego trypolcy, opuściwszy swoje osiedla nie wzięli ze sobą swoich rzeczy?
Słowianie przenosili się nie stopniowo, a migrowali przenosząc się jak ptasie przeloty z mijsca na miejsce. Widocznie dlatego, Grecy nazywali ich bocianami, „Pelazgami”.
Wiadomo także, że w 3 tysiącleciu pne. Prasłowianie, w swoich migracjach z Trypola na Południe, osiągnęli Pendżab i Indus, gdzie stworzyli największą protoindyjską kulturę. Na fundamencie której wzniesie się kultura Starożytnych Indii.
S.W. Żarnikowa: Faktem jest, że jeszcze w 1903 roku wybitny indyjski badacz Bal Gangadhar Tilak napisał swoją książkę „Arktyczna ojczyzna z Wed”. I dzieki temu, że był braminem miał dostęp do świętych tekstów. Kiedy przeanalizował Rygwedy i Awesty odkrył, że opisują takie zjawiska, które nie są możliwe na południowej szerokości geograficznej a dokładniej od 56% Północnej szerokości. To – ruch gwiazdozbiorów Zapolaria, Przypolaria (Circumpolar) i Zorza Polarna, rok podzielony na dwie połowy – pół roku dzień, pół roku noc. Ten opis topnienia wiosennych śniegów. Jest tam taka ilość geograficznych i astronomicznych realiów, których w Indiach po prostu nie ma. Siedem gwiazd Wielkiej Niedźwiedzicy zawsze znajdują się wysoko, i obracają się okrężnie wokół Gwiazdy Polarnej. Wszystkie gwiazdozbiory. Ten krąg można zobaczyć tylko w Przypolarnych północnych regionach. Na terytorium Europejskiej Północy zachowała się ogromna ilość nazw rzek, jezior, które tłumaczone są tylko z sanskrytu.
Griniewicz: „Spojrzyjcie, na naszą Ołoniecką gubernię. Tam płynie rzeka Śiwa, w pobliżu niej Ganeż, Padma, co znaczy „lotosowa (lotosu)”. Do tego wszystkiego trzy rzeki Gangesy. Dwa Gangesy na terytorium okręgu Archangielskiego. Nasza Suchona wołogodzka w sanskrycie znaczy „łatwa do pokonania”.
S.W. Żarnikowa: Jeszcze w 17-18 wieku w Indiach, małżeństwo w wyższych kastach było uważane za bezprawne, jeżeli zapisu o nim nie zrobiono na korze brzozowej! Przy czym w samym sanskrycie jest słowo „nahczitam”, t.je. „nieczytelne”. A to znaczy, że w tych czasach umiano już pisać. Oto proszę, Cyryl i Metody. Czy oni stworzyli sławiański Alfabet? A może jednak do tego czasu były były czerty i riezy, które zapisywano na korze brzozowej.
Griniewicz: Ilość napisów tzw. kultury proto-indyjskiej, jest ogromnie dużo. Jurij Knorozow, który próbował rozszyfrować proto-indyjskie pismo twierdził, że sanskryt jest kopią języka proto-indyjskiego. Proszę sobie wyobrazić, jak ciekawe okazuje połączenie… Wszyscy dziwią się – skąd w sanskrycie taka ilość sławiańskich form i słów? W tym samym czasie oni kontynuują swoje wywody, że to kopia z proto-indyjskiego. Ale wtedy okazuje się, że oryginał był Słowiański.
S.W. Żarnikowa: Na dzień dzisiejszy profesor Sharma, odpowiadając na pytanie – który z języków on uważa za najbliższy, powiedział: „bez wahania odpowiem. To Ruski i sanskryt.” A May mówił, że język Ruski – to język Słowiański w swoim indoeuropejskim naturalnym rozwoju. I język ten, wnioskując z tej nomenklatury, w formie, którą w nim założono, kształtował się tu, w Rosji, na Północy, niedaleko regionu Podbiegunowego i to jest normalne. Naturalnie, że tu trzeba szukać bardzo licznych korzeni. I nas, na przykład, nie dziwi fakt, że Chołmogory leżą na takich wyspach, jak Khur i Nal. Chociaż w Mahatharacie przodkowie ariów noszą nazwę Khur i Nal.
Kreteńskie mocarstwo – gospodarz morza Egejskiego znajdowało się u szczytu swojej potęgi, kiedy do Krety dotarła silna fala po wybuchu wulkanu Santorin, wywołując duże zniszczenia. Wyspa została pokryta warstwą popiołu. Miasta Krety zostały zamienione w ruiny a wyspa w martwą pustynię. Mieszkańcy Krety porzucili wyspę. Do końca ubiegłego wieku nic nie było wiadomo naukowcom, o dawnej potędze Krety. Pałace były skryte grubą warstwą ziemi, a na jej powierzchni stały ubogie chaty. Tym bardziej niespodziewane i znaczące było odkrycie archeologa Artura Evansa. Wspaniały pałac władcy Knossa objawił się przed zdumionymi oczami archeologów. Ale jeszcze bardziej zdumiewające okazało się archiwum knosskiego pałacu. Setki glinianych tabliczek, pokrytych nieznanym pismem. Pierwszej próby rozszyfrowania kreteńskiego pisma podjął się Artur Evans. Ale nie mógł posunąć się dalej w formalnej analizie, ograniczył się więc do klasyfikacji. Jego pracę kontynuował Anglik Michael Ventris. Pojawiła się nauka o rozszyfrowywaniu kreteńskich napisów – mykenologia. Jednak zrozumiałych tekstów, po wszystkich próbach ich rozszyfrowywania, praktycznie nie było. Nie dawały się tłumaczyć. Griniewicz zajął się rozszyfrowywaniem kreteńskich napisów w poszukiwaniu początków pisma, typu czertów i riezów. Wyszedł on z założenia, że autorzy kreteńskich napisów – Pelazgowie jawią się jako praSłowianie.
Griniewicz: Na Krecie w swoich czasach, 2000 lat wstecz, istniało pismo. Z jego osobliwym typem i budową. Specjaliści nazwali je „Egejskie Selibary”. Tak więc egejskie selibary charakteryzują się zgłoskami otwartych sylab. Takie właśnie pismo wykonane było na słynnym zagadkowym Dysku z Festos.
Unikalny skarb starożytnej Krety, znaleziono w królewskim pałacu w czasie wykopalisk starożytnego miasta Festos. Latem 1908 roku ukazał się wspaniały wzór nieznanego do tej pory pisma – Dysk z Festos. Prób rozszyfrowania Dysku z Festos było wiele. Jako kluczowych języków użyto: grecki, hetycki, likijski, ko(a)ryjski a nawet semicki. John Chadwick, najbardziej doświadczony dekryptolog, powiedział pewnego razu: „Rozszyfrowanie tego napisu pozostaje poza granicami naszych możliwości„.
Griniewicz: Ale najbardziej zdumiewające było to, że kiedy zacząłem porównywać po prostu znaki… To znaczy brałem tabelę pisma linearnego „A” i  „B” (z Dysku z Festos) i porównałem ze znakami czertów i riezów, to znajdywałem duże podobieństwo bardzo dużej liczby znaków. Koło 70-80 %. Znaki posiadały absolutnie identyczny kształt. Okazuje się, że Kreta 2-go początek 3 tysiąclecia pne., jej kultura została stworzona przez Słowian. I język, którym oni mówili, w gramatycznej budowie składni jest bardzo zbliżony do języka staroruskiego.
Za gablotami Iraklońskiego muzeum zastygła terakotowa symfonia najstarszej indoeuropejskiej wiedzy, której słoneczna esencja została zręcznie zaszyfrowana w geometrycznych ornamentach i figurkach bogów. Duchowy i genetyczny związek
praSłowian ze Stwórcą, najgłębsze zrozumienie przyrody Wszechświata przekazywało się z pokolenia na pokolenie, niezmiennie dziedzicząc tradycje Północnej praojczyzny Słowian.
S.W. Żarnikowa: Tu można zobaczyć ornamentalne wzory, które zobaczycie i w Trypolu – poczwórnej swastyki, zgromadzone razem. One są bardzo częstym motywem w północnoruskim ornamencie. I wydaje się, że są one związane z bardziej Starożytną Ascezą Pięciu Ogni. Gdzie kapłan, czekając na przyjście Słońca stawał pomiędzy 4 ogniskami w formie swastyk, i uważało się, że piąty ogień – to sam kapłan.
Rożanicy, oto oni (podobieństwo do figurki bogini z Krety). Proszę, ma głowę, dwie pary rąk. Oto oni czteroramienni bogowie i boginie Słowian. Pamiętamy, że w Wedyjskiej i Awestyckiej tradycji i Kalash Hindukush, w pierwszej fali migracji na kontynent euroazjatycki, istnieje pewne zrozumienie pirwszych początków, dla rodzącej kobiety, krowy i drzewa ze złotymi (jesiennymi) liśćmi.
Spojrzyjcie uważnie na ten główny ornament. To taka złożona meandrowa wyrysowana kompozycja. I to jest zrobione w 19 wieku przez Gryzowiecką chłopkę. Różnica czasu między tym i tamtym jest 20.000 lat. A ornamentalny schemat nadal pozostał!
Wczesną wiosną 1828 roku, w czasie orki, rolnik z Toskanii odkrył etruski grobowiec. Przy blasku pochodni archeolodzyodnaleźli idące w głąb sklepienia. Objawiła im się antyczna Etruria taką, jaka istniała w czasach swojej świetności. 20 wieków po jej śmierci ukazała się na nowo prawie zapomniana starożytna cywilizacja. Najstarsze pamiątki pisma na półwyspie Apenińskim należą do Etrusków. Rzymianie pisali: „Etruscan non legitur”. Co znaczy: „Etruskiego nie czyta się”. Kim byli Etruskowie? W jakim języku mówili? Pracując z etruskimi napisami, Griniewicz wyjaśnił, że i w etruskich tekstach jest także duża liczba znaków. Ilość ich dochodziła do 100. Wskazywało to podobnie na zgłoskowe (sylabiczne) pismo.
Griniewicz: A najbardziej zdumiewające było to, że kiedy zaczęliśmy porównywać znaki czert i riezów z kreteńskimi, znaki protoindyjskiego pisma z etruskimi napisami, to zauważyliśmy pełne graficzne podobieństwo. I treść tych testów była bardzo jasna i wyraźna. Muszę powiedzieć, że spotkaliśmy się ponownie z naszym językiem, umownie nazywanym prasłowiańskim. Chociaż na dzień dzisiejszy nazwałbym go praruskim.
Istnieje obecnie więcej niż 10.000 etruskich tekstów. Na przykład, napis na lustrze z brązu zawiera przypomnienie mądrości: „Zatracenie w bogactwie, osłabia twe siły. „Rojem” żywy.” „Kto, jeśli nie ja, obroni twoich żywych, a nie martwych„, – głosi napis na hełmie.
Griniewicz: W początkach naszej ery istniał słownik Stefana Bizantyjskiego, w którym jednoznacznie i wyraźnie napisano, że „Etruskowie – to Słowiańskie plemię”.
Już w 10 wieku pne. istniała kultura Etrusków. Miasta, wyposażone w wodociągi z wszystkimi systemami komunikacji, wydobycie rud, obróbka metali, perfekcyjna ceramika – wszystko to mówi o wysoko rozwiniętym mistrzowskim narodzie. Narzędzia, wyrafinowane bronie, lustra i parasolki – wszystko to było najdoskonalsze w całym basenie morza Śródziemnego. Te kanopy, przeznaczone do rytualnych pochówków, spotykane są w całych Włoszech i
opatrzone pieczęciami, do bólu znajomymi, sakralnymi ornamentami z Rosyjskiej Północy. Pierwsze wykopaliska datowane są na początek 18 wieku. Znalezione porażały wyobraźnię. Ta kultura znała już to wszystko, co wcześniej przypisywano pomysłowemu geniuszowi starożytnych Rzymian. Ale okazało się, że Rzym ma prehistorię. I to jeszcze jaką! Ponad 2000 lat wstecz Etruskowie byli w posiadaniu znacznej części półwyspu Apenińskiego. Byli gospodarzami zachodnich mórz i niepodzielnie panowali na całym morzu Tyreńskim. Starożytnych Rzymian nazywają nauczycielami Zachodniej Europy. Ale nauczycielami nauczycieli – byli Etruskowie.
Senior Lanfranco Severini pracuje od 35 lat w Etruskiem Archeologicznym muzeum w Tarkwinii. Opowiedział on nam o istocie solarnych znaków i o genetycznym związku Etrusków ze Słowianami. „Massimo Palatino, najwybitniejszy  włoski uczony”,- powiedział nam senior Severini – „dawno temu pisał o związku Etrusków i Słowian w swoich pracach naukowych”. Ale i my nie pozostaliśmy dłużni i opowiedzieliśmy seniorowi Severini o pierwotnych słowiańskich korzeniach starowłoskiego nazwiska „Severini”.
Jeszcze w 1926 roku nasz wybitny archeolog Gorodcow pisał, że ornament swastyki, meandry, gąski z naszych haftów przyszły nie z Indii ani z Grecji. Wszyscy to pochodzi jeszcze z czasów Paleolitu. I wszystko to zachowało się w hafcie Rosyjskiej Północy, w hafcie Ruskich chłopek. Co jest jasne i czyste jak rodowa pamięć. Wybitny badacz ornamentu Iwanów powiedział: „Tak, oddzielne elementy ornamentu można spotkać u różnych narodów, ale takie złożone dywanowe ornamenty mogą być tylko wynikiem genetycznej więzi narodu”. Stasow w 19 wieku pisał: „To tekst składny, zapisana melodia, która jest nie tylko dla oczu ale też dla umysłu i uczuć (ducha).” Starożytne pisma, są jak przewodnia nić do zrozumienia tajemnicy słowiańskiej cywilizacji, rzucając światło na Wiedzę o zapomnianej tradycji naszych przodków. Jak gdyby z głębi duchowego zawieszczenia tysiącleci, dysk z Festos przynosi nam otwarte przesłanie:
„Miejsce w świecie bożym, gdzie Bóg przysłał was, okrążcie ciasnymi rzędami, brońcie go dniem i nocą. Nie miejsce, wolą (brońcie) – z mocą jego troszczcie się. Gdzie wy będziecie, będą dzieci, pola, przepiękne życie. Rasijunia czaruje oczy, nigdzie od niej nie odejdziesz. Nie jesteśmy jeszcze, ale będziemy my jej, w tym świecie bożym.”
https://treborok.wordpress.com/slowianszczyzna/tajemnice-slowianskiej-cywilizacji/

Głagolica - pismo Słowian


Głagolica była pismem fonetycznym i składała się ostatecznie z 38 liter. Najprawdopodobniej do 863 roku głagolica ostatecznie się ukształtowała i uzyskała postać, z którą najczęściej spotykają się badacze. Głagolica w okresie późniejszym stopniowo była zastępowana cyrylicą. Znane są przykłady tekstów pisane na pergaminie pierwotnie spisane głagolicą, później przepisane w cyrylicy.
Do XI wieku jednym z ważniejszych ośrodków piśmiennictwa głagolickiego była Sazawa. Po założeniu w 1347 roku klasztoru Emaus w Pradze, to Praga stała się centrum słowiańskiego piśmiennictwa. Sprowadzeni do klasztoru chorwaccy pisarze, głagolasze, rozpowszechnili pismo i aż do roku 1419, do czasu, aż wypędzili ich husyci, klasztor był religijnym i kulturalnym centrum Słowiańszczyzny. W Chorwacji głagolica stosowana jest po dzień dzisiejszy. Jej odmiana, głagolica kanciasta używana jest na wyspie Krk i Przymorzu Chorwackim, a powszechnie do dziś ponoć korzysta się z liturgicznych ksiąg głagolskich. Głagolicą posługują się dziś w odświętnej cerkiewnosłowiańskiej liturgii Serbowie i Chorwaci. Szacuje się, że istnieje ponad 25 tysięcy zachowanych dokumentów i ksiąg w głagolicy. Taka ilość zaświadcza o ogromnym rozwoju ówczesnej Słowiańszczyzny.

Gall Anonim był Chorwatem?

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Haplogrupa R1a1

55% Polaków ma tę grupę krwi. Serbołużyczan aż 63%.

Chromosom Y dziedziczy się tylko w prostej linii od ojca, dziada, pradziada itd. Ten, u kogo po raz pierwszy wystąpiła haplogrupa R1a1, jest w 100% praojcem każdego mężczyzny, który posiada R1a1. R1a1 powstała w ewolucji ludzi tylko jeden raz u tylko jednego człowieka. Wszyscy posiadacze R1a1 to jego potomkowie w linii ojcowskiej. Fascynujące. Adam czy Noe jest tym praojcem wszystkich ludów słowiańskich?

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Haplogrupa_R1a1_(Y-DNA)

Myślę, że Jezus mógł być Serbem.

niedziela, 11 grudnia 2016

Wawel - siedziba mocarza, słynnego myśliwego Nimroda



Rosjanie zapisują cyrylicą imię rosyjskie "Wowa" przy pomocy litery B.
Podobnie jest ze słowem Wawel.
Czyli pisząc cyrylicą "Wawel" otrzymujemy słowo "Babel".

Wawel to antyczne miasto biblijne, miejsce budowli potężnej wieży z cegły i smoły, mającej wytrzymać napór kolejnego potopu.
Wawel to też największy czakram energetyczny na Ziemi. To miejsce święte.

Noemu Bóg polecił zbudować arkę z lekkiego drzewa żywicznego i uszczelnić ją smołą. Starożytni uważali smołę za spoiwo odporne na potop. Stąd ogromna budowla mająca wytrzymać napór potopu była spajana smołą.

Nimrod, potomek Noego, zbudował miasto Wawel i wieżę w nim.
Wieża została zniszczona przez Bogów (potężnych, wszechwładnych kosmitów).

Wskazówka:
Wieża Wawel była spojona smołą, inaczej dziegciem.
Umiejętność wyrabiania dziegciu, posiadali tylko Słowianie.
Strzegli tej technologii jak oka w głowie.

Lechija badająca

piątek, 16 września 2016

Hunzowie


Co prawda kultura i religia słowiańska została zniszczona przez chrześcijaństwo, a wszelki ślad po niej fizycznie zatarty i niemal całkowicie wyparty z pamięci, ale za to cudownie ocalało oryginalne starożytne  plemię słowiańskie Hunzów z zachowaną cenną starodawną kulturą słowiańską, która pomoże poznać nasze słowiańskie korzenie, mentalność, styl życia oraz  zrekonstruować naszą słowiańską tożsamość.

Lechia




Hunzowie – słowiańsko-skołocki (scytyjski) lud w Krainie Lodu (Ladakh) – Karakorum (Góry Kare – Karopanów) Himalaje


Dziewczynka z ludu Hunzów

Hunzowie  –  Skołoto-Słowianie (czyli Scyto-Słowianie) z Himalajów

Fragment z dyskusji na forum histmag.org:
http://forum.histmag.org/index.php?topic=8836.5;wap2
Pola uprawne w Dolinie Hunza
„…
Elkate:
Ciekawostka Indoeuropoejczyków!
Czy wiecie, że to szczęśliwe małżeństwo które dożyło 103 (ona) i 106 (on) lat w plemieniu Hunza (wczoraj zmarła ona), to genetycznie najprawdopodobniej R1a1a?
Dolina rzeki Hunza (na ciasnym międzygórskim przejsciu między Pakistanem a Indiami), w której podobno znajduje się światowe centrum długowieczności,
http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://blog.daylife.com/wp-content/uploads/2007/07/hunza2.jpg&imgrefurl=http://blog.daylife.com/%3Fp%3D275&h=407&w=610&sz=62&tbnid=HxPUZPhib11dSM:&tbnh=91&tbnw=136&prev=/images%3Fq%3DHunza&hl=pl&usg=__m5iOCGKJuUplCuHtJeQss
_0AoNE=&ei=UiINS9rNOoemmAOUxJzcBQ&sa=X&oi=image_result&resnum=8&ct=image&ved=0CBsQ9QEwBw
http://www.idn.org.pl/Gdansk/ptsr/Html/24-Hunz.htm
zaludniona jest w około 70% przez ludność populacji R1a1a.
Brawo nasi! Tak trzymać!
Viraj:
Tak, Hunza to w dużej części R1a1 przybyłe z Europy. Co ciekawe, wśród nich ciągle spotyka się ludzi o jasnej, europejskiej pigmentacji i europejskich rysach twarzy. Kiedyś nawet myślano, że Hunza to potomkowie Macedończyków, którzy przybyli do Afganistanu z Aleksandrem Wielkim. Ale badania genetyczne to wykluczyły. Pod względem genetycznym większe jest ich podobieństwo do wschodnich Europejczyków.
Dorosła dziewczyna Hunza – ewidentnie R1a1 (skóra biała, oczy zielone, ostry podbródek)

Tajemnice zdrowia plemienia Hunzów

Irena Abramska

Czytam właśnie książkę Amerykanki Renee Taylor o Hunzach.
Książka jest dosyć kiepsko napisana i w sposób szkolny przetłumaczona, mimo to jednak trwam przy niej, bo temat jest arcyciekawy.
Inne dziewczynki Hunza, ciemnowłose lecz Indoeuropejskie, Księstwo Hunza dzisiaj należy do Pakistanu.
O plemieniu Hunzów, ich stylu życia, sposobie odżywiania i długowieczności od lat krążą legendy. Spotykałam już artykuły na ten temat, ale książkę widzę pierwszy raz.
Kraina Hunza leży w Himalajach. Teraz stanowi część wschodniego Pakistanu, ale działa jako samodzielne państwo z królem na tronie.
Góra Ułtar – jedna z górujących nad Doliną. Czy Ułtar to mogłoby kiedys, dawno dawno, gdy mówili jeszcze językiem bardzo podobnym do naszego znaczyć Ołtarz (Góra Ołtarza, Święta, Ofiarna)?
Jest to malutka monarchia zajmująca w niedostępnych górach dolinę 160 km długości i 1600m szerokości.
Dostać się tam jest szalenie trudno. Generalnie nie ma wstępu dla odwiedzających.
Potrzebne jest specjalne zezwolenie władz pakistańskich oraz imienne zaproszenie króla Hunzów.
Wyniosła i piękna Góra Rakaposzi. Dolina Hunza leży w sąsiedztwie Krainy Lodu, na jej skraju w Karakorum. Dzisiaj ta kraina nazywa się Ladakh. Czy nie zwraca waszej uwagi pokrewieństwo nazwy tej góry do nazwy plemienia które kiedyś zasiedlało dzisiejszą Austrię i Alpy – Białe Góry Kauków, inaczej Biały Kaukaz? Nazwa tego plemienia brzmiała – Rakoszanie, a Czesi do dzisiaj nazywają tak Austrię i Austriaków – Rakousko.
Sama wyprawa jest niezwykle karkołomna, ponieważ w dolinie nie lądują samoloty a przeprawa przez góry jest wręcz niebezpieczna.
Dlatego też historie opowiadane przez lekarzy i naukowców, którzy mieli szczęście odwiedzić Hunzę, malują obraz prawdziwego raju na Ziemi.
To są dziewczynki Hunza, podczas pokazu mody w Londynie (pokazuję by zwrócić uwagę, że mogą mieć blond włosy)
Hunzowie dożywają w doskonałym stanie zdrowia fizycznego i umysłowego ponad stu lat.
Pracują aktywnie do końca swych dni, nie ma tam pojęcia emerytury a mężczyźni dziewięćdziesięcioletni zostają ojcami.
Dolina i rzeka jesienią – Z lotu ptaka
Choroby zdarzają się tam niesłychanie rzadko. Rak, choroby serca, zawały, wrzody żołądka czy choroby dziecięce: odra, świnka, ospa wietrzna są tam właściwie nieznane.
Nie muszę chyba dodawać, że o SMie nikt nawet nie słyszał.
Czemu zawdzięczają Hunzowie tak niesłychanie korzystną sytuację zdrowotną?
Widok z mostu nad górskim przełomem rzeki
Dolina, w której żyją, jest całkowicie odcięta od świata. Nie ma tam przemysłu, samochodów, sklepów, a pieniędzy się prawie nie używa.
Większość ludzi zajmuje się rolnictwem.
Ziemia daje obfite plony, chociaż nie stosuje się nawozów sztucznych ani oprysków roślin. Powietrze jest kryształowo czyste a gleba daje wodę zasobną w związki mineralne.
Dolina w zieleni – lato.
Hunzowie nie są wegetarianami, ale mięsa jedzą bardzo mało. Zwierząt jest niewiele, bo nie ma pastwisk do ich wypasania. Występuje natomiast obfitość zbóż, warzyw i dorodnych owoców.
Z ziarna wypieka się prosty chleb, a warzywa i owoce są zjadane na surowo pod postacią sałatek zakrapianych olejem z pestek moreli. Drzewa morelowe rosną wszędzie, a owoce są tak słodkie, że cukru nie używa się w ogóle.
Mieszkańcy doliny nie są też abstynentami. Piją wino otrzymywane z miejscowych winogron i zwyczajowo wychyla się szklaneczkę dziennie.
W tym miejscu rodzi się pytanie, czy nieskażone środowisko i proste, zdrowe jedzenie są czynnikiem wystarczającym dla takiej długowiecznej witalności narodu?
Moim zdaniem występuje tu coś znacznie ważniejszego.
Jest to kraina, gdzie nie ma wojska ani policji. Nie ma złodziei ani przestępców. Agresji i zagrożenia. Ludzie czują się bezpieczni, pomagają sobie wzajemnie, czują się szczęśliwi i na swoim miejscu.
Pracę swoją wykonują bez stresu i zegarka, z głębokim przekonaniem o słuszności tego, co robią.
Według Hunzów człowiek jest podobny do rośliny. Musi mieć silne poczucie przynależności. W przeciwnym razie więdnie i umiera jak roślina wyrwana ze swojej gleby, a bezczynność jest znacznie większym wrogiem życia niż praca.
Najlepszym umysłowym lekarstwem jest pogoda ducha, a nienawiść i narzekanie powodują napięcie i nerwowość.
Wiosna pod Rakapoczi
Hunzowie są przekonani, że człowiek jest lustrzanym odbiciem swoich myśli.
Wypracowali też sobie techniki relaksacyjne, które pozwalają odprężyć się i odpocząć, nawet w ciągu kilku minut. Dzięki temu mogą cieszyć się żywotnością i wykonywać ciężką nawet pracę bez oznak zmęczenia.
Ludzie nie potrafiący odprężać się tracą ogromne ilości energii. Gdy ciało i umysł są w stanie ciągłego napięcia niszczą się bardzo szybko.
Karimabad – stolica Kraju Hunza. Leży on w pakistańskiej obecnie prowincji nazywanej Baltistan – czyli Bałtystan – Kraj Bałtów. Czy to wam cvzegoś nie przypomina z nazwy? Całość jest częścią Kaszmiru – Ziemi skołocko-słowiańskiego plemienia Windów (Wedów), -Kosztyrsów, zwanych w Indiach Kasztriami – twórców kast (najdawniejszej kasty kasztrijów – wojowników) i grupy w 80% tworzących dzisiaj kastę braminów.
Jest rzeczą oczywistą, że tacy ludzie jak Hunzowie potrafią także właściwie wychowywać swoje dzieci.
Rzeka Hunza
W Hunzie dzieci uczy się posłuszeństwa od małego. Naturalna jest dyscyplina i szacunek dla starszych.
Jednak nigdy nie słyszy się matki krzyczącej na dziecko, przekupującej je lub wygrażającej mu. Rodzice maja czas dla swoich pociech, traktują je uprzejmie i uczą łączyć pracę z zabawą.
Najmłodszych uczy się szacunku dla ziemi, ale nie lęku przed nią. Gdy pojawia się lęk, wtedy rozsądek znika w zamęcie paniki.
Typowo słowiańska twarz dziewczynki i rudowłosy chłopiec Hunza, który mógłby uchodzić za Irlandczyka (całkowicie biała skóra).
Dzieci Hunza są zdrowe emocjonalnie i fizycznie, gdyż wiedzą, że zajmują określone miejsce w społeczeństwie, są kochane i szanowane.
Dlatego ich energia jest ukierunkowana na konstruktywne, a nie destruktywne działania i nie ma możliwości, żeby wyrósł bandyta czy złodziej.
Chłopcy w typie bardziej irańsko-indyjskim – R1a1
„Cywilizowany” system wychowywania dzieci jest ogromnie stresogenny.
Rodzice są skłonni do oskarżania swoich latorośli, wyładowują na nich swoje frustracje, karzą je i strofują.
Tak samo postępuje szkoła.
Nie uczy to szacunku dla rodziców, społeczeństwa, a tym bardziej dla samego siebie.
Taki system „hoduje” jednostki podatne na stres, a tym samym na wszelkie choroby, których przyczyną są zablokowane emocje.
Drzewa owocowe – wiśnie, jabłonie, jak u nas
Dr Hans Seyle pisze tak:
„Dopiero zaczynamy rozumieć, że wiele pospolitych chorób jest spowodowanych w większym stopniu błędami naszych reakcji przystosowawczych na stres, niż bezpośrednimi szkodami wyrządzonymi przez bakterie, trucizny lub inne czynniki zewnętrzne. W tym sensie wiele zakłóceń nerwowych i emocjonalnych, nadciśnienie, wrzody żołądka i dwunastnicy, choroby reumatyczne, sercowo – naczyniowe i nerkowe a nawet nowotwory, wydają się być przede wszystkim chorobami adaptacyjnymi. Wobec tego wszystkiego, stres jest niewątpliwie ważnym, osobistym problemem dla każdego.”
Hunzowie rozwinęli w sobie wysoce pozytywny stosunek do życia.
Obserwując ich twarze widzi się szczęśliwe uśmiechy, wyraz ufności i pewności siebie. Są wolni od skłonności do ubolewania nad przeszłością i obaw o przyszłość. Wykonują swą codzienną pracę bez napięć, stresów i nerwowości.
W Hunzie nie ma zachłanności, zawiści ani fałszu, który zatruwa myśli serca.
Myślę, że to jest prawdziwa tajemnica zdrowia plemienia Hunzów.
Oj, cywilizacjo, cywilizacjo – coś z nami zrobiła?
Przebłysk Słońca nad Doliną

Hunzowie żyjący w Indiach i w Himalajach

cieszą się do końca – przeciętnie studwudziesto-, stuczterdziestoletniego – życia niezwykłym zdrowiem, tężyzną fizyczną i… płodnością.
to surowe owoce w lecie, suszone i rozmoczone w wodzie lub mleku(głównie morele) – zimą, placki z ciemnej mąki razowej bardzo krótko pieczone i zjadane bez żadnych dodatków, potrawy z rozgotowanego zboża, mleko i sery owczekozie i krowieziemniaki i pomidory, dużosłodkich migdałów, a także wytwarzany z nich olej. (Olej migdałowy jest obecnie bardzo ceniony w kosmetyce. Laboratoria renomowanych firm kosmetycznych produkują z niego odżywcze kremy przeciwzmarszczkowe.)
Jabłoń czy wiśnia? Wiśnia.
Jak widać, w menu Hunzów nie ma mięsa.
Obecnie naukowcy już wiedzą, dlaczego sposób odżywiania Hunzów dawał długowieczność, a dieta Birchera – leczyła chorych i była świetną profilaktyką dla tych, u których jeszcze nie wystąpiły zmiany chorobowe. Otóż okazało się, że produkty stanowiące podstawę obu diet są m.in. źródłem substancji zapobiegających chorobom serca, miażdżycom i starzeniu się mózgu (zbyt duża ilość tłuszczu zwierzęcego przytłumia sprawność umysłową!).
Już dwa jabłka i 100 gramów orzechów (patrz: „surówka piękności”) dostarczają organizmowi 3 mg boru (górna granica niezbędnej dziennej dawki), który jest rzadkim pierwiastkiem, śladowo występującym w pokarmach. Jego niedobór znacznie obniża sprawność umysłową.
Cypryśniki
Zawarta w orzechach tiamina, ma – poza innymi funkcjami – podobne działanie na mózg, jak bor. Najwięcej tego pierwiastka śladowego jest w orzechach i migdałach, warzywach strączkowych, liściastych (np. w brokułach), jabłkach, gruszkach, brzoskwiniach, winogronach, także w miodzie.
Poza tym diety te dostarczają odpowiednią ilość witaminy C, niezbędną by aminokwas – fenyloalanina, zawarty w migdałach, ważnym składniku diety Hunzów i Birchera, mógł wziąć udział w procesach, dzięki którym jesteśmy spokojni, zrównoważeni, syci już po niewielkim posiłku, błyskotliwi i płodni.
Rakapoczi latem.
Chleb (Czapati):
Chleb Hunzów (Czapati) jest zdrowy, nierafinowany, może nawet za gruby, niedelikatny, ale za to pełen wartościowych składników pokarmowych.
Chleb Hunza zawiera wszystkie składniki pokarmowe pełnego ziarna. Może właśnie z tego względu Hunzowie cieszą się taką żywotnością i mają silne do późnego wieku nerwy, ponieważ do każdego posiłku jedzą tego chleba dużo. Może dlatego też mężczyźni mający dziewięćdziesiąt lat zostają ojcami, a kobiety pięćdziesięcioletnie matkami.
Chleb czapati, jak u nas w latach 60-tych XX wieku, na wsi – z brytfanki
Czapati, które jest podstawą diety Hunzów, robione jest z pszenicy, jęczmienia, gryki lub mąki z prosa. Jest bogate w fosfor, potas, żelazo, wapń, magnez i inne minerały, ponieważ w czasie przygotowywania mąki z pszenicy nic nie zostaje odrzucone ani zniszczone.
Kawałek czapati z kilkoma morelami jest dla każdego Hunzy posiłkiem kompletnym, razem z kilkoma szklankami ich zimnego lodowcowego mleka (wody).
Dzisiaj obowiązuje tutaj Islam – jak w całym Pakistanie i Bośni – ale nie obce są im tradycje buddyjskie, znana jest Weda i hinduizm. Odebrano im samodzielność i autonomię bo są zwolennikami Indii.
Mleko:
Mleko używa się za pokarm kompletny i używa się go w rozmaity sposób. Takie produkty, jak masło, mleko i ser wyrabia się przeważnie z mleka koziego i należą one do przysmaków.
Maślankę lub lassi popija się w czasie posiłków. Bardzo popularny jest jogurt.
Warzywa:
W codziennej diecie Hunzów warzywa odgrywają rolę doniosłą. Uprawiają je dokładnie, jak my, ale jadają głównie w postaci surowej. Gotowanie ograniczają z powodu małej ilości opału.
Uprawiają szpinak, sałatę, marchew, groch, rzepę, dynię, młode liście różnych ziół oraz nasiona strączkowe. Używanie ziół do gotowania i do sałatek jest zwyczajem upowszechnionym, a bardzo lubiana jest herbata ziołowa. Często jada się ziemniaki i rzodkiewki.
Gdy gotują warzywa, robią to w zakrytym garnku, tak że światło nie niszczy ich wartości odżywczych, Ta metoda jest podobna raczej do naszego duszenia niż do gotowania. Ogień utrzymuje się mały, co powoduje, że jedzenie gotuje się we własnym sosie, nie trzeba potem dolewać wody. Wody w ogóle dodaje się bardzo niewiele i po ugotowaniu podaje się razem z jarzynami albo wypija, ale nigdy nie wylewa. W ten sposób straciłoby się fosfor, wapń, żelazo, jod i wiele innych, cennych substancji odżywczych, których brak odczuwają nasze organizmy, a które wzbogaciłyby tylko wiaderko na odpadki.
Hunzowie warzywa po prostu tylko obmywają z ziemi i zjadają surowe (najczęściej) lub gotują w skórce. Nigdy nie wyciskają ze swoich warzyw soków Anie nie skrobią skórki, tak jak my to robimy. Skóra zawiera cenne sole mineralne, niektórych niektórych z nich brakuje w soku oraz w warzywach grubo skrobanych lub obieranych. Ponadto, oprócz skrobania warzyw i obierania owoców, gotujemy nasze pokarmy w wysokiej temperaturze i wtedy ulega zniszczeniu większość cennych składników. W miarę upływu czasu, jadając takie pokarmy, pozbawiamy nasze ciało niezbędnych składników odżywczych, które są mu potrzebne do zachowania zdrowia.
Sałatki:
Sałatki są istotną częścią każdego posiłku, podaje się je na półmisku z przyprawą octu winogronowego i z morelowym olejem, tak aby każdy mógł dobierać sobie tyle, ile chce.
Różne warzywa i ich połączenia pokrojone na sałatkę zawsze są świeżo wyrwane z ogrodu.
Podaje się również warzywa w całości.
Mięso:
Hunzowie nie są wegetarianami. Jednak mięso naprawdę rzadko gości na ich stole!
Mięso jest zazwyczaj przyrządzane w postaci duszonej (gulaszu). Zostaje pokrojone i zmieszane z warzywami, nakryte szczelnie i zostawione na ogniu tak długo, aż zmięknie.
Do zupy dodaje się utartą pszenicę i proso. Dla odmiany do gulaszu dodaje się ryż.
Jajka w Hunzie uważane są za luksus.
Dziewczynki w drodze do szkoły. Mają chusty jak wiejskie kobiety w Małopolsce – jeszcze w latach 60-tych XX wieku.
Owoce:
W Hunzie w wielkich ilościach rosną jabłka, gruszki, brzoskwinie, morele, czarne i czerwone wiśnie i morwy.
Morele jada się surowe w lecie i suszone na słońcu w miesiącach zimowych. Nawet pestki z moreli są wyjmowane, rozbijane i ich jądro zjadane. Są one smaczne i widocznie bardzo pożywne oraz zdrowe. Jeszcze inny pokarm został odkryty w tej pestce, mianowicie olej, używany przez Hunzów w dużych ilościach.
Hunzowie rzadko kiedy gotują swoje owoce. Jadają je surowe takie, jakie zrywa się z drzewa.
Morele prosto z drzewa
Bardzo cenione przez Hunzów, obok moreli, są bogate w witaminy i składniki mineralne brzoskwinie.
Znakomitymi owocami są także wiśnie, ponieważ korzenie drzew wiśniowych sięgają głęboko do wody i wydobywają stamtąd wiele minerałów i elementów śladowych, które potem znajdują się w owocach.
Wiśnie
Wiśnie są bogate w żelazo i działają krwiotwórczo.
Gruszki, podobnie jak jabłka, pochodzą z Azji Mniejszej i Wschodniej Europy.
Mają działanie dezynfekujące i ściągające ze względu na zawartość kwasu taninowego oraz wielu innych soli mineralnych włącznie z potasem.
Owoce morwy czarnej i białej, są jeszcze czerwone. W latach 50-tych XX wieku w Polsce masowo sadzono morwy. Komuniści myśleli, że uda się u nas hodowla jedwabników, ale było zdecydowanie za zimno. Ostatniego lata jadłem owoce morwy z drzew w Parku im. Dr Jordana w Krakowie.
Winogrona są bogate w cukier i żelazo. W Europie wiele kuracji i wiele sanatoriów opiera się na diecie winogronowej, kiedy nie je się nic oprócz winogron – ze znakomitym rezultatem. W winogronach jest mało białka, a za to dużo witamin i substancji mineralnych.
Droga do Gilgit
Wino:
Hunzowie piją obficie świeże, domowe wino zrobione z winogron, które zostawia się do sfermentowania na 90 dni przed użyciem.
Ponieważ jest ono dosyć mocne, więc kto chce pozostać trzeźwy, wystarczy mu jedna szklanka.
Robi się je bez cukru, fermentuje naturalnie i tak jak owoce i warzywa jest zawsze świeże i pyszne
Zbiory zbóż

Co stanowi sekret zdrowia i długowieczności Hunzów?


Na pewno składa na to wiele czynników, poczynając od czystego , świeżego powietrza, czy oddalenia od cywilizacji. Hunzowie nie używają białej mąki, białego cukru, oczyszczonej soli , nie znana im jest w ogóle przetworzona żywność Zachodu z czekoladą , hamburgerami i coca colą na czele.
Woda spływająca z lodowców , która piją Hunzowie jest mętna od mineralnych osadów , tą wodę używają też do nawadniania ułożonych tarasami pół, wydartych z kamienistego górskiego podłoża.
Życie Hunzów jest ciężkie, pełne pracy fizycznej, wszystko wykonują ręcznie, nie mają maszyn rolniczych, nawet taczki nie są tam znane. Ludzie nie jeżdżą ale wszędzie chodzą pieszo.
Co uprawiają Hunzowie? Na ich małych poletkach królują:
pszenica, gryka, proso, jęczmień i lucerna, z warzyw uprawiają ziemniaki, groch, cebulę, buraki, marchew, pomidory i sałatę.
Na miedzach rosną drzewa, głównie to morele, orzechy, migdały, brzoskwinie, śliwki, jabłka i gruszki.
Zwierzęta hoduje się tylko użyteczne: kozy, owce, jaki. Mleko i jego przetwory je się bardzo często natomiast mięso raz w roku!

Żadnych zwierząt nie hoduje się na rzeź. Gdy zwierzę, już nie może pracować na swoje utrzymanie to zabija się je i spożywa.
To co ważne , to to, że owoce i warzywa je się głównie na surowo, gdyż opału jest bardzo mało,
Rzadko się piecze razowy chleb, głównie przygotowuje się placki z razowej mąki i je się świeże lub surowe morele, z tłuszczu stosuje się głównie olej z pestek moreli. Miodu Hunzowie nie znają ,gdyż nie ma tam pszczół.
Wprawdzie Hunzowie pracują na polu od rana do wieczora ale prowadzą racjonalny tryb życia, praca jest przerywana co parę godzin na posiłki a spać chodzą już o 20.00.
Ich religia to Islam. Hunzowie to przyjacielscy ludzie, nigdy się nie śpieszą, mają zawsze czas na pogawędkę z sąsiadami. Nie ma wśród nich osób otyłych ,nie spotyka się tam kamicy żółciowej, chorób krążenia, nadciśnienia, zaburzeń umysłowych, raka, reumatyzmu , cukrzycy i wielu innych chorób.
Nie ma też tam głodu, niemowlęta są dokarmiane mlekiem matki nawet do 3 lat.
Mało liczebny lud Hunzowie, zamieszkujący od wieków jedną z wysoko położonych dolin zachodnich Himalajów, gdzie stworzył własną, oryginalną kulturę – jeszcze przed paroma dziesiątkami lat był całkowicie odizolowany od reszty świata. W opisie pradawnego sposobu życia tego ludu znajdujemy zadziwiające fakty. Otóż pola Hunzów nie były w stanie dostarczyć im tyle pożywienia, by mieli je przez cały rok. W tej sytuacji aż do czerwca, kiedy dojrzewa gryka, lud Hunzów całymi tygodniami pościł; posty te niekiedy przeciągały się aż do dwóch miesięcy w roku. W tym okresie Hunzowie byli jednak radośni i zadowoleni, a nadto wykonywali swoją najważniejszą pracę w roku: uprawiali pola i naprawiali zasypane zimowymi lawinami kanały nawadniające. Hunzowie nie znali lekarza i nie potrzebowali policji. Ich życie toczyło się zgodnie z prawami natury.
Dziś Hunzowie żyją w pełnym kontakcie ze światem. Mężczyźni służą w wojsku, a niektórzy z nich pracują w głębi kraju. Do odizolowanej niegdyś doliny sprowadza się trwałe artykuły spożywcze: cukier, białą mąkę i konserwy; lud Hunza „nie musi” już głodować, ale za to mieszkańców doliny zaczęły trapić typowe choroby cywilizacyjne: próchnica zębów, zapalenie wyrostka robaczkowego, schorzenia dróg żółciowych, nadwaga, przeziębienia, cukrzyca i wiele innych, których wcześniej nie znali.Hunzowie potrzebują obecnie nie tylko lekarza, ale i policjanta, gdyż została zakłócona ich równowaga fizyczna i psychiczna.
Nic więc dziwnego, że wielu myślicieli, uczonych, filozofów, lekarzy przywiązywało dużą wagę do postów, głodówek, umartwień ciała jako środków służących dobrze człowiekowi i zdrowiu jego ciała i duszy.