sobota, 29 kwietnia 2017

Wielkie ogrodzenie i świeże pieczywo


Postawiłam prawie 200 metrów ogrodzenia, upiekłam trzy smakowite chrupkie chlebki dla Brunhildy oraz własnoręcznie wytworzyłam dla niej kluski i spaghetti, a teraz popijam sobie świeży koktajl owocowy z koziego mleka, własnoręcznie wydojonego.

A ty Marcelina Rakowska? Ogrodziłaś wreszcie ten swój ogródek wielkości pokoiku? 😝

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka vel Lechitka 😇😇😇
                    PiS & Love
           Ku chwale Rancho! 🙋

Ostatni słup

Nadeszła wiekopomna chwila. Dziś Indii wraz z Brunhildą wkopały ostatni jebitny słup z niesamowicie długiego ogrodzenia.

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka vel Lechitka 😇😇😇
                    PiS & Love
           Ku chwale Rancho! 🙋

Chlewnia nad Jeziorem Oleckie Wielkie???

Pogięło kogoś???
O planowanej budowie chlewni nad Jeziorem Oleckie Wielkie właśnie dowiedziałam się. Przecież będzie smród jak cholera na całe miasto!
Nikt do Olecka i okolic na wakacje nie przyjedzie.
Agrobiznesmeni i hotelarze oraz restauratorzy stracą klientów.
Olecko cuchnącą kloaką Mazur??? Poroniony pomysł.

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka vel Lechitka 😇😇😇
                    PiS & Love
           Ku chwale Rancho! 🙋

Wybory nowego burmistrza Olecka

2017.04.27 Wszystkie ręce na pokład

Drodzy członkowie i sympatycy PiS i Klubów "Gazety Polskiej" na Mazurach!!! Zwracamy się do Was z apelem, aby jeszcze dzisiaj do późnych godzin wieczornych pomóc nam na terenie gm. Olecko w zbiórce podpisów pod kandydaturą Krzysztofa Marka Kosewskiego, który jako niezależny kandydat, prawnik, ekonomista staje przeciwko b. burmistrzowi Olecka Wacławowi Olszewskiemu, odwołanemu przez wojewodę warmińsko-mazurskiego Artura Chojeckiego, za złamanie ustawy antykorupcyjnej.

Sztab wyborczy kandydata oleckiego PiS i Klubu "GP" Olecko, działa do późna w Biurze Poselskim PiS przy Placu Wolności 7.
 
Czekamy na każdą pomoc. Proszę kontaktować się z nami osobiście albo na nr tel. 696 162 241, e-mail - olecko.kluby@gazetapolska oraz Piotra Suchockiego, tel. kom. 604 456 732. 

Dobra zmiana w oleckim ratuszu po 18,5 letniej kadencji b. burmistrza!!!  Człowiek spoza oleckich układów - K. M. Kosewski, wybory na burmistrza już 21 maja br., I tura, druga tura - 4 czerwca.

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka vel Lechitka 😇😇😇
                    PiS & Love
           Ku chwale Rancho! 🙋

piątek, 28 kwietnia 2017

Kwalifikacje

Śmieszą mnie ograniczeni umysłowo malkontenci, którzy uważają, by cokolwiek zrobić niezbędne są kwalifikacje oparte na długoletniej, sformalizowanej nauce i szeregu certyfikatów.

Otóż drogie ciemniaki, niedouczone wykształciuchy bez polotu, by być ekspertem w jakiejś dziedzinie, wystarczy być pasjonatem tej dziedziny. Pasjonat jest wartościowszym expertem, albowiem zajmuje się wybraną tematyką z pasją, czyli wielkim zaangażowaniem. Czyta więcej, czyta z upodobaniem, zgłębia interesującą go wiedzę. Wie więcej, niż ten certyfikowany wykształciuch, zaliczający przedmioty na odpierdol, by zdać i zapomnieć wykutej tępo wiedzy zaraz po egzaminie.

Rozwala mnie patetyczne pitolenie, że np. technik odzieżowy i modelarz odzieży nie zbuduje dobrej bramy, bo nie skończył szkoły stolarskiej.
Otóż jeśli go stolarka interesuje, to zbuduje. Mało tego, będzie umiał wykorzystać elementy swojej wiedzy i praktyki z wyuczonego zawodu, do wykonania rzeczy wymagającej wiedzy stolarskiej, np. projektowania.

Co prawda projekt odzieży i bramy się różni, ale jest to projekt i wymaga wyobraźni przestrzennej oraz zastosowania umiejętnej technologii wykonania. Trzeba umiejętnie przewidzieć łatwość i funkcjonalność użytkowania projektowanego tworu, jego trwałość i sposób montażu.

Ludzie inteligentni potrafią syntetyzować swoją wiedzę.
Ja potrafię. Potrafię myśleć zarówno analitycznie, jak i syntetycznie.
Sprawny, uniwersalny aparat umysłowy, to dużo, dużo więcej niż wyuczona wiedza.
To samodzielne narzędzie, potrafiące radzić sobie z bardzo różnymi zagadnieniami.

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka vel Lechitka 😇😇😇
                    PiS & Love
           Ku chwale Rancho! 🙋

czwartek, 27 kwietnia 2017

Moja nowa brama ogrodowa :)

Solidna, mocna, porządnie zmontowana, wielka brama ogrodowa projektu Indianki.
Cały projekt i technologia wykonania zaplanowane w mądrej głowie Indianki.
Pani psycholog Bratko badająca inteligencję Indianki na zlecenie zdaniem Indianki skorumpowanej sędziny, nie dałaby rady 😜

Ta brama, to paranoiczny wytwór wyobraźni Indianki, która wierzy w teorię spiskową zwierząt, polegającą na regularnym forsowaniu ogrodzeń i wbijaniu się w siatkę 😜

Rama solidna, dodatkowo wzmocniona dechami w kształcie litery V.
V ma za zadanie zapobiec składaniu się bramy, a także wbijaniu się zwierząt w siatkę.
Dechy V jako wyraziście widoczne, do tego mocne, zniechęcą zwierzynę od wbijania się.
V zdecydowanie wzmacnia konstrukcję bramy.

Narzędzia: własności Indianki (wieloletnie zbiory).

Technologia wykonania: genialna myśl technologiczna Indianki.
Na zdjęciu widoczna dolna część wzmocnienia V.
Pomiędzy deskami tworzącymi literę V, zastosowałam klin stabilizujący.
Brama jest bardzo mocna. Jesteśmy zadowolone z efektu.

Wykonana dzisiaj. Owoc kilkugodzinnej pracy.
Projekt: genialna Indianka ;)
Technologia wykonania: myśl techniczna Indianki 
Narzędzia: własności Indianki
Materiały: własności Indianki (to co akurat było na farmie pod ręką)
Wykonanie: przez Indiankę i Brunhildę 👸👰
Brawo my! 💪💪

Indianka pracowita i genialna 💓

ps. Wnuk tak nie potrafi, tuman jeden 😝

środa, 26 kwietnia 2017

Hej ho, hej hoo! 🙆🙆🙆

Na pole by się szło!
Kolejne cztery jebitne słupy wkopane! 👍💪💪💪
Plus ogrodzonko przy wjeździe wymienione.👍
Looks good! :)
Jutro rozciągamy siatkę między drugą stajnią a kasztanowcem... 😊

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka vel Lechitka 😇😇😇
                    PiS & Love
           Ku chwale Rancho! 🙋

wtorek, 25 kwietnia 2017

Siatka to nie wszystko

Oczywiście siatka leśna bez prądu, nie jest ogrodzeniem kompletnym.
Wąs powinien o tym wiedzieć, miał to powiedziane, nie reaguje, ale dotrze to do niego, gdy mu stado dzików lub jeleni rozerwie w strzępy jego siatkę.

Siatka leśna jest zbyt żadka, miękka, słaba. Zwierzęta będą się w nią wbijać, forsować, dewastować.

Indianka planuje w swoją siatkę wkręcić izolatory. Trzeba będzie jeszcze dodatkowo prąd wzdłuż niej puścić, aby zwierzęta nabrały respektu i ją omijały.

100 czerwonych izolatorów czeka na wkręcenie w słupy oraz na drut z prądem. Dodatkowo 20 nowych żółtych tyczek przenośnych do druta oczekuje na swoje zastosowanie. Pastuch elektryczny 12 voltowy i akumulator też czekają na podpięcie do solara. Pastuch elektryczny zostanie uruchomiony już w maju, zaraz, po zakończeniu budowy ogrodzenia. Budowa ogrodzenia to bardzo pracochłonne zajęcie. Mozolnie posuwa się do przodu.

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka vel Lechitka 😇😇😇
                    PiS & Love
           Ku chwale Rancho! 🙋
           Sława dzielnej Słowiance! 💗

Słupy się skończyły!

Kurna, nie ma co wkopywać. Skończyły się słupy. Trza było nowe naciąć.

Zalałam paliwem i olejem moją piłę spalinową. Naciągnęłam łańcuch. Napompowałam pompką paliwo ze zbiorniczka do silnika.

Brunhilda jako silniejsza baba szarpnęła rozruch kilka razy. Zaskoczyło! Silnik zarechotał. Dodałam gazu i poszłam ciąć.
Ścięłam 3 drzewa i pocięłam na słupy. Jest materiał! Wyszło mi 14 zgrabnych słupków.
Ku chwale Rancho! 🙋

W ferworze walki o nowy materiał na ogrodzenie musiałam wejść do rzeki. Buty i spodnie mokre. Schną.
A ja piję zasłużoną herbatę z cukrem :)

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka vel Lechitka 😇😇😇
                    PiS & Love
           Ku chwale Rancho! 🙋

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Brunhilda wprowadza się do Warszawiaka! 😂😂😂

Brunhilda oświadczyła, że od maja wprowadza się do Warszawiaka z Czukt ;)

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇
                    PiS & Love

Masywne kłody

Ufff... Kolejne kłody wkopane. Masywne. Ogromniaste. Ciężkie!
Fajnie wyglądają. Jutro kolejne cztery zaoliwimy. Teraz zaimpregnowane kuprafugiem - schną.
Pojutrze wkopiemy. Mozolnie, ale do przodu.
Wyrabianie słupów od podstaw i stawianie ogrodzenia jest niesamowicie pracochłonne i ciężkie 😫

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇
                    PiS & Love

Jerzy Zięba - "Choroby tarczycy" - część 1/6.”

Jerzy Zięba - "Choroby tarczycy" -  część 1/6.: http://youtu.be/wOSNzZs2i7A

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇
                    PiS & Love

Apel Jerzego Zięby do Jarosława Kaczyńskiego w sprawie poprawy skuteczności leczenia Polaków

Jerzy Zięba do Jarosława Kaczyńskiego: http://youtu.be/vupgTD95o6k

Chodzi o to, by lekarze mogli legalnie dobierać skuteczne terapie pacjentom bez obawy utraty prawa wykonywania zawodu.

Ja też jestem przewlekle chora, słaniam się na nogach, zapadam w śpiączki, a lekarz mi nie pomógł. Zrobił badania. Stwierdził chorobę i na tym koniec 😢

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇
                    PiS & Love

Zakazać GMO w Polsce!!! 😬😬😬

Alarm - Stop GMO - Jerzy Zięba w Sejmie:

GMO to samo zło.
Obowiązkowo zakazać tę truciznę w Polsce!
Sejm ma obowiązek dbać o zdrowie narodu, który reprezentuje.


- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇
                    PiS & Love

niedziela, 23 kwietnia 2017

Cud

Serce jeszcze ze zmartwienia boli, ale wielka radość jest. Koźlątko się odnalazło!

Całe i zdrowe. To cud! Zaginęło dwa dni temu. Ale już jest znowu z nami. Indianka nie wie, gdzie było. Szukała i nie znalazła. Miała intuicję i wizję, gdzie ono może być, ale nie starczyło jej sił, by sprawdzić te wszystkie miejsca.

Wczoraj owce przyszły Indiankę pocieszyć. Całowały ją po rękach. Wyglądały jakby coś chciały powiedzieć. Jakby wiedziały, gdzie jest maleństwo.

Indianka była zbyt przygnębiona by wyjść z domu i znowu szukać.
Teraz malutka dzidzia śpi razem z matką w dużym, nowym boxie. Z tego nie da rady uciec. Ufff... Bezpieczna. Taka malutka!

Indianka wraca powoli do psychicznej i fizycznej normy.
Kilka słupków wkopane. Kolejne kilka zaimpregnowane. Ogrodzenie niebawem będzie skończone. Jeszcze parę dni.

Jeszcze kilkanaście słupów i siatkę będzie można rozciągnąć...
Tym samym zakończyć odgradzanie półtora hektara łąki.

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇
                    PiS & Love

sobota, 22 kwietnia 2017

Smutno

Smutno Indiance od wczoraj. Coś się złego wydarzyło. Dzisiaj dodatkowo wredna niemra ją dobiła.

Rozgoryczona i rozdrażniona miała ochotę niemieckiego trolla wyjebać w pizdu. Na szczęście dla Brunhildy, zeszła dziś z oczu Indiance i ulotniła się na wieś na cały dzień i wieczór.

Przygnębiona Indianka nie wychodzi dziś z domu. Pracuje w kuchni.
Zmywa, gotuje, piecze. Właśnie wstawiła trzy chleby do pieczenia i pizzę.
Ciekawe czy wyjdą, jak w tak choojowym nastroju robione...?

Jednak wyszły chleby dobre...

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇
                    PiS & Love

Kary za obrazę godności Polaka

Postuluję, by wprowadzić ustawę karzącą karami grzywny za obrazę godności Polaka. Za ubliżanie Polakom od faszystów i nazistów. Kary powinny być wymierzane przez policję i prokuraturę. Nie wskazane by sprawy przechodziły przez ręce antypolskich sędziów, bo oni rozmydlą wagę przestępstwa i uniewinnią profanatorów pod wydumanymi, naciąganymi pretekstami.

To nie do pomyślenia, by rozmaici antypolscy wszarze bezkarnie przyrównywali Polaków - ofiary faszystowskich katów nazistowskich Niemiec, do niemieckich katów, którzy pastwili się latami nad Polakami i mordowali polskich obywateli.

Faszystowskie Niemcy są odpowiedzialne za holokaust milionów Polaków 😧
Nazwanie Polaka faszystą, to ciężka obraza 😡😡😡

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇
PiS & Love

piątek, 21 kwietnia 2017

Sad & wet

The day is grey.
Sad and wet.

Ale to nic :) Byle do przodu. Indianka rano musiała chyżo rowerem skoczyć na zakupy, bo podstawowych produktów już nie było w domu. Co prawda do najbliższego sklepu ma kilometr polem, ale drogą to już jest około 5 km, w dodatku powrót pod wielką, wyboistą górę. Trzeba prowadzić rower.

Przed sklepem miły incydent. Pewien młody mężczyzna aż wyskoczył za Indianką ze sklepu, byle tylko powiedzieć "Dzień dobry" z szerokim uśmiechem na przystojnej twarzy :) Może jaki znajomy? Indianka nie rozpoznała...

Gdy wróciła ze sklepu, zjadła śniadanie i dała się Brunhildzie zapędzić do roboty w polu :) Przygotowały kolejne słupy do wkopania. Nie zdążyły wkopać, bo koźlątko zaginęło i Indianka poszła je szukać. Gdy wróciła, Brunhilda wzięła wałówkę i wyruszyła na wieś wędrować. Wychodząc zabrała śpiwór. Ma zamiar spać gdzieś na wsi lub w stajni Indianki, co w przypadku istoty tak ciepłolubnej jak Niemka, jest wyczynem nie lada :) 


Co prawda, Niemka lubi się pluskać w lodowatym strumyku lub sadzawce Indianki, ale w łóżku to musi mieć ciepło. Pilnuje by w domu było fest napalone i nie kładzie się do swojego łóżka bez gorącego termofora.

Jutro Indianka się nigdzie nie wybiera, więc pewnie wkopią te naszykowane dzisiaj słupy. Indianka wyjęła deski z impregnatu. Teraz jest miejsce na dwa kolejne okorowane słupy. Słupy są bardzo masywne, niezwykle ciężkie. W pojedynkę nie da się ich załadować. Potrzeba mocy czterech ramion :) Czyli słupy trafią do impregnatu dopiero jutro.

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

czwartek, 20 kwietnia 2017

Planowanie


Indianka jak co wieczór podsumowuje swój dzień i snuje plany.
Dzisiejsza przypadkowa obecność spychacza na Rancho, jutro ułatwi i przyśpieszy budowę ogrodzenia.

Spychacz zasypał dół po lewej stronie ogrodzenia i wyrównał ziemię wzdłuż ogrodzenia.


Jutro dziewczyny skończą ogrodzenie i pozamykają wszystkie odcinki. Będzie można siać :)

Dzisiaj Indianka się nabiegała za spychaczem, że hej! Dokładnie instruowała kierowcę co i gdzie zrobić, co poprawić. Wyrównał wewnętrzną drogę, część podwórka, pobocze wzdłuż ogrodzenia, wybrał głazy leżące na trasie właśnie wykonywanego odcinka ogrodzenia, zawiózł je nad rzeczkę i wzmocnił skarpę i mostek, zatkał dzikie, nielegalne przejście owiec pod siatką przy rzece, zasypał szeroki dół przy trzecim odcinku ogrodzenia. Kawał dobrej, profesjonalnej roboty. Indianka zadowolona z efektów :)

Droga wewnętrzna gospodarstwa poszerzona i wyrównana.
Przepust wzmocniony głazami i kamieniami.

Siatka uszczelniona głazami.

Jutro będzie można spokojnie skończyć ostatni odcinek ogrodzenia :) Hurra! 😀

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka 😙
Ps.
Błłłaaaaaszczyk i Monia nie są aż tak operatywni i zaradni 😝
Co Marcelina Rakowska i Żaneta Kaczmarska, głupio wam, gosposie od 7 boleści? 😂😂😂

Akcja! 🙆🙆🙆

Indianka ma swoją autostradę 😀

Szeroka autostrada Indianki :)

Plus wyrównany grunt przy ogrodzeniu oraz usunięte przeszkadzające głazy, a także wzmocnione skarpy rzeczki przy mostku. 

Wyrównanie pobocza wzdłuż ogrodzenia.
Wzdłuż ogrodzenia, tuż obok niego, pod ziemią, biegnie nowy kabel energetyczny.

Teraz TIR z sianem swobodnie wjedzie na Rancho i bez lęku przejedzie przez mostek :) Mostek trzeba jeszcze poprawić, ale już jest dużo dużo lepiej jak było :)

Wzmocnienie przepustu to już na mój koszt i moimi głazami i kamieniami.
Teraz jest bezpieczniej przejeżdżać przez mostek.
Przydałoby się go jeszcze bardziej wzmocnić.
Równanie drogi to uwieńczenie zeszłorocznej akcji kopania rowu pod kabel energetyczny. Droga była strasznie rozjeżdżona, pobocze poryte.
Teraz to poprawiono. 

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, zaradna i pracowita,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

środa, 19 kwietnia 2017

Paczuszka dla Brunhildy

"Your mother doesn't love you. You have received a very little parcel from her". - zauważyła Indianka, widząc maleńką paczuszkę z Niemiec, przywiezioną dziś przez listonosza.

"Moja mama mnie kocha. Dostałam znacznie większą paczkę świąteczną, niż ty" - dogryzała Brunhildzie Indianka. Brunhilda i Indianka czasami sobie dogryzają. Dzisiaj była okazja, żeby dogryźć Brunhildzie ;)
Tak się przechwalała, że matka jej wielką paczkę na święta przyśle, a tu maleńka, spóźniona paczuszka 😝😝😝

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Zmęczona, ale zadowolona 😌


Bilans dnia:
mleczna koza wydojona (całą miskę mleka dała)
jaja zebrane,
kolejne dołki pod słupki wykopane,
4 arcy jebitne słupy zaimpregnowane,
kolejny słup okorowany,
deski na bramkę przełożone do dalszego impregnowania,
kamienie z dawnego ogrodzenia wybiegu dla kur - wydłubane z ziemi (będą potrzebne przy nowym ogrodzeniu do wzmocnienia i uszczelnienia siatki u dołu)
w piecu napalone.

Mozolnie, ale do przodu.
Do końca tygodnia ogrodzenie będzie skończone.

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

wtorek, 18 kwietnia 2017

Trzeci odcinek powstaje w bólach 😟

Trzeci odcinek budowanego ogrodzenia hektarowej łąki (w tym malutkiego ogródka).

Trzeci odcinek ogrodzenia powstaje w niewyobrażalnych bólach menstruacyjnych. Indianka podziwia kobiety, które rodziły. Ona by chyba skonała z bólu podczas porodu. A może by wcale nie czuła się gorzej jak teraz? Może by tylko odczuła ulgę po urodzeniu? Jest strasznie opuchnięta.
Wszystko znowu boli. Czuje się jakby była jedną wielką raną 😟
Indii wręcz rodzi ten płot, a nie zwyczajnie buduje...

Po krótkim odpoczynku przemogła ból i wyszła do ogrodu pozbierać i poukładać kamienie. Przeciągnęła starą siatkę za rzekę.
Wróciła do domu na chwilę. Znów ból narasta. Masakra.
Zmusiła się by wyjść i dolać impregnatu do beczki z deskami na bramę ogrodową.

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
boleściwa Święta Lady Isabelle vel Indianka 😟😟😟

Brzuszek wie kiedy boleć

Dopóki Indii pracowała na dworze przy budowie ogrodzenia, brzuszek był grzeczny. Nie wychylał się. Nie bolał. Oj tam, oj tam, tylko parę razy zakłuło.
Gdy Indii weszła do ciepłego domku coś zjeść i odpocząć, paskud się rozbolał na nowo! Pogoda ładna. Indii by chciała jeszcze wyjść i pozbierać kamienie z łąki. Ale brzucho i podbrzucho dają popalić! Krwawnikiem je trzeba prześwięcić. Indianka się krzywi, ale wypije 😕

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Słoneczko


Na razie słoneczko. Śniegu nie widać. Brzuszek nie boli. Pora się rozkręcić ogrodowo :)

Hej ho, hej hoo, na pola by się szło! :)

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Słupy

Słupy to podstawa każdego ogrodzenia. Bez nich nie można zbudować ogrodzenia. Okay, chyba, że murek kamienny. Ale niski murek kamienny nie zatrzyma zwierzaków. Wysoki mur jest zaś pracochłonny i materiałochłonny.
Zatem słupy. Do nich można przymocować żerdzie lub deski lub przęsła ogrodzeniowe albo siatkę. Najtaniej i najszybciej wychodzi montaż siatki leśnej. Zatem słupy :)

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Brzuszek, podbrzuszek i wszystkie wnętrzności bolą 😓


Wszystko Indiankę boli, ledwo się kolibie na dwóch nogach, ale trzy kolejne słupy boleściwie wkopała, a cztery jebitne kłody wyjęła z impregnatu do suszenia (mało się przy tym nie przewróciwszy) i przełożyła deski do farbowania w inne, łatwiej dostępne dla trzymetrowych desek miejsce. Musiała beczkę z impregnatem przestawić.

4 kolejne dołki czekają na wkopanie słupków, ale Indii nie może się dziś forsować. Nie da rady. Jutro wkopie. Trochę ganek ogarnęła. Podłożyła indyczce, indycze jaja do wysiadywania. Zebrała kosz jaj kurzych. Bardzo smaczne są.

Posiała też pory w skrzyneczkach w domu.
Postawiła rondel z obiadem na piec, a sama wsunęła się do łóżka, odpocząć i pocierpieć w spokoju.

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Ps.
Zazwyczaj ratuję się krwawnikiem. Działa niezawodnie.

Widzę, że są też inne metody:

http://www.joga.net.pl/czytelnia/1-2/5-cwiczen-ktore-zlagodza-dolegliwosci-miesiaczkowe.html

niedziela, 16 kwietnia 2017

Kiełki

Indianka dziś posiała rzeżuchę, groch i buraki na kiełki.
Zwłaszcza rzeżucha zdrową bombą witaminową jest.
Trzeba się wzmocnić, nim swoje warzywa urosną na polu.

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

ŻYDZI ZNÓW CHCĄ KASY OD POLSKI! 😬😬😬

Zażądać od Żydów odszkodowania za wprowadzenie do Polski terroru komuny i masowe tortury oraz mordy na Polakach!

Osądzić morderców i katów Polaków!

Deportować z Polski do Izraela, tych, którzy nadal brużdżą demokratycznej Polsce!

Wprowadzić wizy dla amerykańskich Żydów!

Czas na audyt, co poprzedni rząd zrobił, jakie obietnice złożył Żydom i jakie umowy podpisał, ile nieruchomości i jakiej wartości wydał Żydom, ile Polska corocznie wypłaca Żydom w postaci rent i odszkodowań?!

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Żydowscy UBecy, kaci i mordercy, wyrzuceni w 1968 roku ZE STANOWISK W PARTII, BEZPIECE I RZĄDZIE DOMAGAJĄ SIĘ ODSZKODOWANIA!

Rocznica wydarzeń Marca 1968 r. to dla izraelskich mediów wymarzona okazja do wypominania Polakom nikczemnych czynów. W tym roku zajął się tym na łamach „Jerusalem Post” Daniel Schatz. Żydzi stali się obiektem fizycznej przemocy, byli pozbawiani obywatelstwa, zmuszani do emigracji, więzieni, bici, poddawani torturom.

Dla zilustrowania tych okrutnych praktyk przywołuje wspomnienia Józefa Dajczgewanda, któremu w trakcie przesłuchań milicja kazała zdjąć spodnie. Leo Kantor z Opola tak wspomina „tragiczne” przeżycia : nie przedłużono mi umowy o pracę, odrzuciłem ofertę zatrudnienia na uczelni, bo była w innym mieście. Pożeglował więc do Szwecji i stamtąd nieprzerwanie biadoli o „pieprzonych polskich antysemitach”. Jeśli zmiana miejsca pracy oznacza „wypędzenie”, to wszystkich nas wypędzano kilka razy w życiu. Na rzewnych wspomnieniach „JP” nie poprzestaje. Szybko przystępuje do rzeczy: w 2000 r. Aleksander Kwaśniewski w imieniu Polaków przeprosił za te czyny, a 8 lat później potępił je Lech Kaczyński, ale w Polsce ciągle nie ma politycznej woli przyznania się do odpowiedzialności wobec ofiar etnicznych czystek. I ogłasza apel. Mimo upływu 48 lat Polska nie wypracowała sposobu rozwiązania zasadniczej kwestii odszkodowań dla tych, których pozbawiono mienia. Nie postawiła też w stan oskarżenia żadnego ze sprawców. Warszawa musi uchwalić odpowiednie ustawy przewidujące pełne odszkodowanie i zwrot skradzionego mienia. Sprawa jest nagląca. Czas najwyższy wyrównać wszystkie krzywdy i stawić czoła upiorom przeszłości, 48 latom pasywności i bezczynności.

Komunistyczna wojna domowa

Czym był Marzec 1968? „Prostej” odpowiedzi udzielił Kwaśniewski – był to „wybuch tradycyjnego polskiego antysemityzmu”. Po wojnie wielokrotnie oskarżano Polaków o antysemityzm. Robiono to w czasie wszechwładzy Bermana, gdy w ogromnych nakładach produkowano obraźliwe dla Polaków książki i znieważające filmy. Nikt jednak nie oskarżał całego narodu. Doszło do tego dopiero w wolnej Polsce. Co więcej, do listy antysemitów, obok Kościoła, AK i chłopów, dopisano robotników i komunistów, z Gomułką na czele, a każdy, kto się temu sprzeciwiał, był faszystą lub… komunistą. Przez cały okres PRL-u, aż do marca 1968 nie wolno było mówić o tym, kto kierował aparatem terroru, o szowinizmie żydowskim. Wolno za to było mówić o szowinizmie polskim.

Jakie były przyczyny Marca 1968? Jedni upatrują ich w przełomie 1956 r. Inni w rozprawie grupy Bermana z „odchyleniem prawicowo-nacjonalistycznym” w PPR. Jeszcze inni w genezie powstania PRL-u, tj. bezspornym fakcie, że mógł powstać tylko przy pomocy Stalina. Sami komuniści nie mieli szansy na przejęcie władzy. Nie stanowili liczącej się siły. Byli ciałem obcym, zdominowanym przez mniejszości narodowe. Przede wszystkim przez Żydów. W kwestiach takich jak niepodległość oraz świadomość narodowa dzieliła ich od Polaków przepaść. Jednak październik 1956 r., tj. przejęcie władzy przez Gomułkę i częściowe obalenie komunistycznego terroru, miał swoją wagę. Internacjonaliści przegrywali, tracili stanowiska, stawali się mniejszością na szczytach władzy. Nie czekali jednak bezczynnie. Wiedzieli, że mit Gomułki przeminie, że urośnie krąg rozczarowanych i zawiedzionych. W pierwszej linii pretendentów powrotu do władzy byli pogromcy „zaplutych karłów reakcji”, z ich antypolonizmem przypisującym Polakom najbardziej haniebne cechy i nikczemne czyny. I nie było przypadkiem, że liderzy tzw. wydarzeń marcowych to prawie w komplecie dzieci owej żydowsko-stalinowskiej sitwy.

Buta tych, których Gomułka od władzy odsunął, rosła. Z dnia na dzień stali się też żarliwymi demokratami. W marcu 1968 kreowali na bohaterów narodowych Kuronia, Michnika i Blumsztajna (hucpa powtórzyła się w sierpniu 1980 – jego siłą sprawczą mieli być też oni). Wiedzieli, że Gomułki nie da się zastraszyć ani pozyskać. Postanowili więc go usunąć. „Towarzysze żydowscy” nigdy Gomułce nie wybaczyli, nawet po śmierci. A prawda była taka: od narodzin PRL-u trwała walka między narodowym a internacjonalnym (czyli antynarodowym) skrzydłem komunistów. Mimo krwawego Grudnia 1970 r., mimo ciężkich błędów i win, nie można zapomnieć, że Gomułka w czasach dla powojennej Polski najstraszniejszych miał odwagę bronić Polaków przed mafią szowinistów żydowskich, przed Bermanem, Brystigierową i Fejginem. I właśnie dlatego tak bardzo go nienawidzą. I właśnie dlatego poniewierają nim, a nie Bierutem, Bermanem i Ochabem.

Marzec 1968 r. jest kluczowym dowodem szowinistów żydowskich na „odwieczny, zoologiczny, polski antysemityzm”. Każdego roku w kraju i na świecie, zawsze z dużym rozgłosem, obchodzą rocznicę marcowej rewolty, jako dzień żałoby i cierpienia. Pewni siebie, przekonani, że w „tym kraju” już wszystko należy do nich, obdzielają się polskimi orderami, oskarżają o antysemityzm, żądają odszkodowań. W sukurs spieszy im cały świat. Leopold Unger napisał o Mengele, odradzaniu się antysemityzmu i „polsko-sowieckim narodowym socjalizmie”. I nie ma na myśli drugiej wojny. Ma na myśli Marzec 1968 r. A więc Mengele, nazizm i Polska pod jednym dachem.

Dochodowy antypolonizm

Dla Szymona Wiesenthala: Liczba uratowanych Żydów polskich jest zdecydowanie znikoma w porównaniu z liczbą Żydów, którzy mogli uciec z obozów lub gett. Gdyż ci, którym udało się zbiec, byli schwytani przez polską ludność i przekazywani Niemcom. Stawka za głowę Żyda wynosiła 100 złotych i litr wódki. Polacy zawsze chętnie pili wódkę. 
Pisał to człowiek uratowany przez Polaków, przyjmowany w wolnej Polsce z honorami, odznaczony przez Wałęsę krzyżem Polonia Restituta. Podobnie fetowany był Tomasz Gross. Mieszkający w USA Żyd polskiego pochodzenia Norman Finkelstein napisał: o polskim antysemityzmie mówi się dla pieniędzy. Polska i jej sławetna inteligencja, która uważa, że każda krytyka Żydów to antysemityzm, robi to dla kasy. Wyleje kubeł pomyj na Polskę i pędzi do USA, aby przeczytać pochwalne recenzje w gazetach i zostać poklepanym po plecach. W Ameryce zajmowanie się holocaustem przynosi świetne pieniądze, a jeśli dostarczysz dowód, że Polacy to obrzydliwi antysemici, masz gwarancję ogłoszenia cię bohaterem. Przykładem jest Gross. Napisał książkę i dostał posadę w Princeton.

Wypędzeni z rządu, partii i bezpieki

„Weterani” Marca twierdzą, że wszyscy są ofiarami antysemityzmu, że pozbawiono ich majątków, a z Polski „wypędzono”. Podczas wojny wysiedlono chłopów z Zamojszczyzny, spalono ich domy, dzieci odebrano rodzicom. Gdy Sowieci najechali na Kresy, majątki stracili wszyscy Polacy. Upchano ich w bydlęcych wagonach i pognano do Kazachstanu. Żydom Marca komuniści odebrali paszporty i dali bilet w jedną stronę, zwykle do Austrii. A więc z jednej strony paszport i bilet, a z drugiej – mordy, podpalenia, zsyłka, głód. Jeszcze inne określenie to: „Polska nas nie chciała”. Stoczniowców też nie chciała, ale nie nazywamy ich „wypędzonymi”, a wyczynów Balcerowicza „czystkami”. W powojennej historii Polski nie odnotowano wypadku „wypędzenia” kogoś z Polski tylko dlatego że był Żydem, ani w 1968 r., ani w poprzednich falach emigracji. Przydałyby się więc inne słowa i inne akcenty. Dla ostudzenia emocji trochę danych statystycznych. 28 maja 1948 r. Biuro Polityczne KC PPR stwierdziło: wyjazd członków partii do Palestyny nie stoi w sprzeczności z ideologicznymi zasadami członków naszej partii. Partia nie zaleca i nie organizuje wyjazdów, okazując jedynie indywidualne poparcie tym towarzyszom, którzy zdecydują się wyjechać. Według danych Żydowskiego Instytutu Historycznego w końcu lipca 1946 r., po przybyciu do Polski z terenu ZSRR 136 tys. Żydów, ludność żydowska osiągnęła 259 tys. Tylko do lutego 1947 r. wyjechało z Polski 140 tys. To samo źródło podaje, że do końca 1950 r. przybyło do Izraela 106 tys. Żydów z Polski, w latach 1945-1956 Stany Zjednoczone przyjęły 160 tys., Kanada 12 tys., Australia 15 tys. i Ameryka Łacińska 30 tys. Rzecz znamienna – wyjeżdżający otrzymywali dokument podróży i rezygnowali z polskiego obywatelstwa. Przepisy emigracyjne dla Żydów stworzyli więc nie Moczar i Gomułka, ale Berman! I nikt wtedy nie protestował, nikt nie mówił o antysemityzmie. Po marcu 1968 r. z Polski wyjechali w większości wysokiego szczebla funkcjonariusze partyjni i oficerowie bezpieki. Ze stanowisk i z instancji partyjnych usunął ich Gomułka. Byli ofiarą wewnątrzpartyjnych potyczek. Wypędzono ich więc, ale... z rządu, partii i bezpieki. Byli zatem emigrantami politycznymi. W większości przestępcami, uciekającymi przed wymiarem sprawiedliwości. Marcowy emigrant Stefan Michnik, całkowicie zaprzedany sowieckim okupantom, wydał kilkanaście wyroków śmierci na polskich patriotów. Nigdy nie przeprosił, nigdy nie poniósł za to żadnych konsekwencji, żyje spokojnie w Szwecji i jest „ofiarą polskich antysemickich prześladowań”. Anna de Tusch-Lec wspomina w „Dużym Formacie”: W Izraelu mój tata powiedział mi bardzo ciekawą rzecz: Anka, ty myślisz żeśmy wyjechali z Polski dlatego, że był antysemityzm? Nie, on był zawsze. Ale w 1968 r. zrobiło się niebezpiecznie. Tam parę pieczeni piekło się jednocześnie. Oni mieli nasze kartoteki. Nas, Żydów z UB. (…) Mój tata był w UB. Mówił nam: byłem, mam czarną plamę na życiorysie. Co robił Polakom? On zabijał, torturował. Czy w takiej sytuacji przeprowadzka do innego kraju była najgorszym wyjściem? A propos, już w 1957 r. złożył podanie o zgodę na wyjazd do Izraela, ale jej nie dostał. Inni wyjechali jako emigranci ekonomiczni. W zabiedzonym komunistycznym kraju wszyscy marzyli o wyjeździe na Zachód. W czasach PRL był on Ziemią Obiecaną, bo oprócz wolności kojarzył się z dobrobytem. I co się okazuje – tylko Żydzi nie chcieli tam jechać, ich miłość do Polski była wielka, że Zachód w ogóle ich nie pociągał. Ogrom „krzywd” wyrządzonych Kantorom i Grossom dobrze ilustruje anegdota: gość z Polski na widok kalifornijskiej willi z basenem należącej do marcowego emigranta wzdycha – ale cię Gomułka urządził. I wreszcie, wśród „wypędzonych” byli też nacjonaliści, tj. ci, którzy chcieli wstąpić do izraelskiej armii i walczyć z Arabami. Wielu z nich wcześniej starało się o zgodę na wyjazd do Izraela, ale jej nie dostali. Umożliwiły im to dopiero wydarzenia marcowe. Czy zatem słowo „emigrant” zamiast „wypędzony” nie wydaje się być bardziej odpowiednie?

Nathaniel Popper w „The Jewish Daily Forward”, gazecie żydowskiej wydawanej w Nowym Jorku, nawołuje Żydów i Niemców, by połączyli siły przeciw Polsce, by zjednoczyła ich restytucja mienia. Tekst nosi znamienny tytuł: Bitwa roszczeniowa rozszerza się na polski front i zawiera uderzający zwrot: wspólna walka Żydów i etnicznych Niemców stwarza nową sytuację w historii roszczeń tych, którzy „przeżyli Holocaust”. Przypadek Poppera pokazuje, że gdy chodzi o pieniądze, Żydzi nie mają żadnych skrupułów i gotowi są na najbardziej plugawą kolaborację, nawet ze swoimi katami. Przypomnijmy zaproszenie przez „Wyborczą” syna Hansa Franka na rozmowę o tym, jak szkodzić polskiemu rządowi. Popper przywołuje przypadek Grossa, który został po Marcu „wypędzony”. Napisał o prześladowaniach, przesłuchaniach w prokuraturze, próbie odebrania orderu nadanego przez Bronisława Komorowskiego. Apeluje do administracji amerykańskiej, aby Grossa broniła. Bezczelne żądania Schatza i Poppera przypominają inny, najbardziej plugawy antypolski wyczyn – pozew jedenastu Żydów złożony w nowojorskim sądzie przeciwko RP. Czytamy w nim: polityka obowiązująca w Polsce przez ostatnie 54 lata sprowadzała się do wygnania, co do jednego, Żydów z Polski, poprzez czystki etniczne i rasowe, przemoc i szantaż, w tym tortury i morderstwa. Ci, którzy przeżyli Holocaust, byli mordowani, bici, gwałceni, terroryzowani, torturowani, plądrowani i zmuszani do emigracji, bez prawa do odzyskania bądź zarządzania posiadanymi nieruchomościami (...) polski rząd zezwalał na te ohydne czyny, aż Żydzi poddali się z wyczerpania i opuścili Polskę, pozostawiając w niej swoje mienie. 
Ambasada RP w Waszyngtonie na pozew nie zareagowała, nie zajęła wobec szkalującego wizerunek Polski wystąpienia żadnego stanowiska, nie domagała się przeprosin.

Przedsiębiorstwo holokaust

Temat roszczeń powraca. Żądania odszkodowań, połączone z pogróżkami się nasilają. Na stronie Światowego Kongresu Żydów zamieszczono apel nowojorskiego prawnika Menachema Rosensafta, wzywający Amerykanów żydowskiego pochodzenia do bojkotu Polski. Prezes organizacji opatruje go komentarzem: doceniam okazywaną przez polski rząd przyjaźń Izraelowi, ale liczę, że usiądzie do stołu, rozpocznie rokowania i wypłaci ofiarom Holocaustu i ich spadkobiercom odpowiednie odszkodowanie. Wiek poszkodowanych wymaga procedur najprostszych i najtańszych. Czyli podobnych do stosowanych przy zwrocie mienia gminom wyznaniowym żydowskim? Bo przypomnieć trzeba, że dziewięć gmin zrzeszających niespełna tysiąc Żydów dostało 5236 nieruchomości. Profesor Finkelstein tak o tym napisał: czy odrodzenie żydowskiego życia rzeczywiście wymaga, aby na każdego polskiego Żyda przypadała jedna synagoga, szkoła lub jeden budynek szpitalny?

W stosunkach polsko-żydowskich jest wiele tajemnic: do dziś nie wiemy, co było przedmiotem posiedzenia rządu Donalda Tuska w Jerozolimie. Nie wiemy, jaką wartość mają kamienice „zwrócone” gminom żydowskim i o jaki majątek jeszcze zabiegają. Nie wiemy, co ustalono w „przełomowych” rozmowach rządu z izraelską agencją HEART. Nie wiemy, jakie obietnice w sprawie lasów państwowych złożył Tusk w Nowym Jorku przedstawicielom organizacji żydowskich. Rząd PO–PSL otworzył nowy kanał wypłat odszkodowań i utworzył nową kategorię poszkodowanych, wprowadzając ustawę, w myśl której ci, którzy urodzili się w Polsce i są ofiarami nazistowskich lub sowieckich represji lub urodzili się po wojnie w rodzinie, która została zmuszona do opuszczenia Polski, otrzymują miesięczną rentę. Dotychczasowe doświadczenia jasno pokazują – obecny model stosunków prowadzi donikąd. To znaczy – donikąd prowadzi stronę polską, bo organizacje żydowskie prowadzi gładko do celu. PiS obawia się, by nie doklejono mu antysemickiej gęby. Tyle tylko, że antysemicka gęba jest mu doklejana bez względu na to, co robi lub czego nie robi.
...

http://warszawskagazeta.pl/kraj/item/3914-zydzi-znow-chca-kasy-od-polski-wypedzeni-w-1968-r-ze-stanowisk-w-partii-bezpiece-i-rzadzie-domagaja-sie-odszkodowania#.WNF9IG7HqOY.facebook

Śnieg!

W Czuktach śnieg!

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Brunhilda się wyprowadziła!

Wczoraj w nocy Brunhilda się wyprowadziła! 😝
Do stajni 😁
Chciała w ten sposób uczcić Wielkanoc i pożegnanie zimy.
Zrobić coś odmiennego. Coś niezwykłego. 
Wzięła swój śpiwór i koc oraz karimatę.
Noc była mroźna, ale nie zmarzła o dziwo. Dała radę.

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 

sobota, 15 kwietnia 2017

O! zmartwychwstanie wszystkiemu, co mękę Śmierci przebyło i grobu ciemnice!

IX.

O! zmartwychwstanie wszystkiemu, co mękę
Śmierci przebyło i grobu ciemnice!
Oto już słychać słowiczą piosenkę,
Oto się letnie palą błyskawice,
Oto z błękitów zlatują nam blaski
Dnia majowego, przebudzeń i łaski,
I słychać w ciszy jęczące otchłanie —
I grzmot wiosenny słychać...
        Zmartwychwstanie!

O! zmartwychwstanie tym ziarnom, co w roli
Przebyły zimę wiekowej niewoli!
O zmartwychwstanie posiewom tym ducha,
Które więziła noc ślepa i głucha...
Wam czarne lasy, i wam mokre łąki,
I zioła polne, i szare skowronki,

I wam zagony leżące odłogiem,
I tobie, gruszo stojąca przed progiem,
I wam dąbrowy, i gaje i kwiaty,
I tobie, strzecho zczerniała tej chaty...
Pęka już wierzba, słychać fletni granie,
I szum lecących skrzydeł...
Zmartwychwstanie!

O, zmartwychwstanie wszystkiemu, co mdleje,
Co traci ducha, i moc, i nadzieję...
O, zmartwychwstanie Łazarzom i Hiobom,
Pękniętym sercom, zapomnianym grobom,
Światłom gasnącym w ucisku stuleci,
Gwiaździe, co spadła — i w błocie gdzieś świeci...
Temu co dobre, i wielkie i piękne,
I co ku wzlotom najwyższym napięte,
Przecież zdeptane jest — i jest wyklęte...
...Pójdę! w zieleni pól naszych uklęknę,
I z lasów szumem w pieśniach się uniosę,
I ziemi mojej dam łez moich rosę...

Maria Konopnicka

Fatalne samopoczucie. Boli! 😧

Od wczoraj Indianka czuje się fatalnie. Okres. Jajniki potwornie bolą. Głowa boli. Aż się w niej kręci. Hormony buzują! 

Dziś ciut lepiej, więc wstała by troszkę podziałać.  Zmyła naczynia, umyła stół i ładnie do niego nakryła :) Zbyt źle się czuła, by iść do kościoła, ale na stole są świąteczne potrawy i dekoracje.

Zjadła pyszne dzwonko pstrąga w galarecie oraz surówkę z kapusty rzymskiej i selera naciowego oraz bagietkę obsypaną zbożami i innymi nasionami. Wypiła dobrą, gorącą herbatę.

Po południu Brunhilda wyciągnęła Indiankę z domu, by zrobić prowizoryczną bramkę do ogrodu. Nie ma miłosierdzia ta kobieta, dla biednej, chorej Indii 😕 

Indii zaś zapragnęła zrobić bramę profesjonalną. Przynajmniej jedna bramka ma się szybko i lekko otwierać. Ta najczęściej używana. Indianka zgromadziła narzędzia i materiał. Trochę to trwało, zanim się odpowiednie rzeczy znalazło. Ślamazarne, obolałe człapanie i ruchy Indii, też nie ułatwiały poszukiwań.

Deski trzeba zaimpregnować wpierw. Brunhilda czyściła je drucianą szczotką z zachłego błota i obornika i oczyszczone włożyła do impregnatu. Kontynuować tworzenie bramki będą po świętach.

Nowy odcinek ogrodzenia ma już 2 sznurki wymierzające umiejscowienie słupków, rozciągnięte. Po dwie linie.
4 nowe dołki pod słupki wykopane i zabezpieczone, by tam któreś zwierzę nie wpadło.

Jeszcze słupki trzeba owinąć folią, włożyć do dołków i zasypać kamieniami. To już nie dzisiaj, bo rozpadało się, a Indianka chora, zaś Brunhilda wyrwała na wieś.

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇 

piątek, 14 kwietnia 2017

Zakładanie ogrodu w toku

Zachodnia flanka nadrzeczna

Stan na chwilę obecną: postawione ponad 100 metrów ogrodzenia i skopana jedna grządka 💪💪💪.
Brawo my, dzielne kobiety! 👏👏👏 🙆🙆🙆
Zostało jeszcze około 100 metrów ogrodzenia do postawienia i kawał ziemi do zaorania.
Chyba koniem będziemy orać 💪💪💪

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Brunhilda barwi jaja

W łupinach cebulowych, owinięte w rajstopy podtrzymujące liście roślin.
Niemka miała okazję wczoraj pojechać za darmo autem do Niemiec, ale nie skorzystała. Tam nie ma tylu fascynujących zajęć, co w Polsce, na Rancho Indianki 😄



Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

czwartek, 13 kwietnia 2017

Wielkanoc

Jaja od własnych kur łąkowych :)

Zapowiadają się dostatnie, bezstresowe święta :)
Wiktuały spożywcze są. Kosze święconkowe są i schną po farbowaniu.
Stół sprzątnięty i umyty. Kuchnia z grubsza ogarnięta.
Naczynia zmyte. Pora przemeblować kuchnię i sypialnię oraz przynieść świąteczne dekoracje.

Dziś 4 kłody oskrobane, zostały zafarbowane.
Indianka wyznaczyła kolejny odcinek ogrodzenia.
Po deszczach jest bardzo mokro, dzięki temu dużo łatwiej kopać.
Kolejny odcinek ogrodzenia powinien powstać szybko.

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

środa, 12 kwietnia 2017

Głuptaki

Mam wrażenie, że większość ludzi jest głupia i interesowna zarazem.
Obcowanie z nimi, to zero przyjemności, za to gwarantowane mdłości.
Czy wśród tej nudnej tłuszczy, jakiś nieprzeciętny, inteligentny, o szerokich horyzontach, dojrzały psychicznie człowiek się wyłuszczy?

Łaskawie wam blogująca, zastanawiająca się Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Wzięła pieniądze i ględzi, że zarobiła! 😠

Żaneta Kaczmarska, zapomniałaś na Facebooku dodać, że kiszoną kapustę kupiłam u ciebie rok czy dwa lata temu tylko raz i wzięłaś za nią moje pieniądze!

Żadnej łaski czy darowizny mi nie zrobiłaś!!! 😡
Jak masz taki ból dupy, że zarobiłaś na sprzedaży kapusty, to powieś na waszych drzwiach kartkę, by klienci do was po jajka, zboże i ziemniaki oraz mleko czy kapustę nie przychodzili, bo dla jaśnie wielkiej, tłustej gosposi, jest to zawracanie równie wielkiej, tłustej dupy! 😠

A dodam jeszcze, bo nie wiesz tego, że tak niechlujnie i w byle dziurawą reklamówkę zapakowałaś tę swoją kiszoną kapustę, że cały smakowity sok wyciekł po drodze, a na podwórku dostałam z rąk twego męża, samą suchą kapustę, którą szybko i na siłę musiałam zużywać, bo bez soku szybko się psuła. 10 kg kapusty kiszonej musiałam zjeść w tydzień, bo zaczynała się psuć 😕

Także wsadź sobie w swoją tłustą dupę, tę swoją kapustę! 😬
I nie dogaduj, że nie miałam posadzonej swojej kapusty! Doskonale wiesz, że twój mąż umówił się ze mną, że zaorze mi ogród, a potem, po twojej namowie, wypiął się na mnie i nie zaorał!!! 😬😬😬

Mi nie zaorał, ale tobie tak, wielka leniwa klucho! Sama nie kopałaś, sama też nie obsługujesz zwierząt, tylko grzejesz i pasiesz dupę w chałupie, a osobie zapracowanej na innej farmie, dogadujesz głupkowato!
Wcięłaś mi się w kolejkę, bo ja byłam wcześniej umówiona, zanim ty sobie ubzdurałaś zakładanie i oranie ogródka! Jak śmiesz mi teraz po roku czy dwóch, od jednorazowego zakupu kapusty, dogadywać, że ja kapusty swojej nie posadziłam???!!! 😬😬😬

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Ps. Idź do kościoła w niedzielę i zapytaj księdza, czy zaszczuwanie samotnej kobiety we wsi jest zgodne z Biblią i jej przykazaniami:
"Nie rób drugiemu co tobie niemiłe".


Mamusina, świąteczna paczuszka! :)

Przyszła dziś do Indii, a w niej łakocie i smakowite wiktuały do świątecznego koszyka :) Niamm! :)

A propos, koszyka. Indianka wreszcie wyjęła dwa duże kosze z impregnatu.
Cały tydzień albo i dwa się impregnowały :) Bała się, że się rozpuszczą od nadmiaru tej kąpieli :)
Pora wyjąć była i obsuszyć, by było w co święconkę załadować w sobotę :)

Dzisiaj team polsko-niemiecki zgodnie zmontował całkowicie i wzmocnił zachodnią flankę 😄 Jeszcze tylko bramka na jutro do montażu została.
No i wyznaczenie kolejnego odcinka długiego ogrodzenia. A potem kopanie i wkopywanie słupów. Ale to nie wszystko. Nowe, okorowane słupy trzeba namoczyć w impregnacie, a zanim do tego dojdzie, zerwać z nich resztki kory!
Roboty, a roboty, a tu święta idą, a i siać warzywa trzeba!

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Praca na świeżym powietrzu

Wzmaga apetyt. GŁODNA!!! 🙌🙌🙌

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Głupie komentarze wieśniaków

Marcelina Rakowska, możesz też wykasować swoje wpisy z RRdeSyf na Facebooku, gdzie raczyłaś zabrać głos na mój temat? Piszesz jakieś brednie. Ja sama haruję na gospodarstwie 15 lat, podczas gdy ty jesteś utrzymywana przez matkę i pewnie opiekę społeczną, sama "monet" do domu własnoręcznie zarobionych nie przynosisz, więc mogłabys sobie darować te kretyńskie uwagi i porady dla mnie pisanych na stronie, która zajmuje się wyłącznie urąganiem mi, obrażaniem, wyzywaniem i poniżaniem oraz szczuciem na mnie ludzi. Zajmij się sobą, a nie swoją sąsiadką z którą nie utrzymujesz żadnych kontaktów.

Piszesz przeciwko mnie z ludźmi, którzy mnie codziennie perfidnie oczerniają od 5 lat na Facebooku. Łamią prawo. Tylko idioci i idiotki się do nich przyłączają, do tego ich hejtu i nagonki na mnie.

I tutaj muszę zauważyć, że nie błysnęłaś intelektem, bo przepuściłaś doskonałą okazję, by się tam nie produkować na mój temat, skoro nie masz nic do powiedzenia, bo nie masz. Praktycznie mnie nie znasz, nie rozmawiasz ze mną, nie utrzymujesz żadnych stosunków towarzyskich.

Widziałaś mnie kiedyś abym zataczała się pijana na moim podwórku czy drodze, tak jak twoja rodzina potrafi się zataczać i chlać tygodniami na umór na waszym podwórku? Nie. Więc skoro robisz publiczne uwagi na mój temat i czytasz, że jakiś anonimowy choojek ukrywający się tchórzliwie pod fałszywym nazwiskiem, oczernia mnie w internecie, że ja rzekomo chodzę pijana po moim podwórku dzień w dzień, skoro to nieprawda, o czym doskonale wiesz, to mogłabyś otworzyć swoją buzię w tym momencie i sprostować jego oszczerstwo, zamiast je utrwalać. 

Co jak co, ale Ja akurat jestem jedyną abstynentką we wsi i okolicy, o czym świetnie wiesz, i robienie ze mnie na siłę i fałszywie pijaczki jest wyjątkowo perfidnie podłe 😧

Ty, Marcelina, komentując głupkowato na paszkwilu stalkerów stworzonym stricte przeciwko mnie by mi zatruwać i tak nielekkie samotne życie na wsi, nie reagując na ich oszczerstwa, uwiarygadniasz je i utrwalasz. Lepiej zajmnij się sobą i swoim dzieckiem, zamiast durną krecią robotą i ryciem pod twoją sąsiadką, którą ledwo znasz tyle co z widzenia!😕

Marcelina Rakowska, proszę abyś nie zabierała głosu na mój temat zwłaszcza publicznie i zwłaszcza na tej przestępczej stronie, która podszywa się pod moje gospodarstwo i pode mnie, kradnąc moje posty, zdjęcia i posługując się moimi danymi adresowymi, bo tylko sama sobie wystawiasz negatywne świadectwo, przyłączając się do anonimowych bydlunów, którzy zawistnie i z jakiejś chorej nienawiści hejtują mnie i moje gospodarstwo oraz szczują na mnie ludzi, takich jak Ty.

Nie rozumiem twojego komentowania, twierdzisz, żeś przez 8 lat nie mieszkała w Czuktach, praktycznie nie znasz mnie, nigdy mnie zwyczajnie po sąsiedzku nie odwiedziłaś, by zapytać co słychać, ale założyłaś sobie z góry, że mimo, iż haruję na swoim gospodarstwie od 15 lat, robiąc praktycznie tu wszystko sama, gdyż większość lat jestem tu sama, sama wyremontowałam ile dałam rady mój stary dom, posadziłam sad, wyhodowałam łącznie około 100 zwierząt i się nimi sama zajmuję - ni z gruszki ni z pietruszki, publicznie oczerniasz mnie, że ja nic nie robię. Zaiste, trzeba nie mieć wyobraźni za grosz, by twierdzić, że osoba, która samotnie od lat zajmuje się stadami koni, kóz, owiec, drobiu plus psami i kotami - nie pracuje.

Skopałaś już swój maleńki ogródek? Czy czekasz na traktor od Roberta, jak co roku, bo się szpadlem nie chce machać?
Wielka rodzina i nie ma komu kawałka działeczki skopać, a mnie poucza, co to ja mam robić?!
Wiesz, nie pisz, że Czukty nas łączą. NIC nas nie łączy. Jesteś bezwartościową plotkarą, która lubi się bratać z bydlunami, jak ci na RRdeSyf. Swój swojego zawsze zwącha! 😕

Wracam do pracy. Pozdrawiam!

Ps. Wyjątkowo wydatny, masywny nos masz. Taki nos, to NOS ;)
Dzięki Facebookowi miałam okazję się tobie lepiej przyjrzeć, bo szczerze mówiąc z widzenia to cię słabo kojarzę i nie wiem, czy to twoją siostrę widziałam na wsi czy ciebie... Raczej siostrę, skoro nie mieszkałaś tu 8 lat, jak twierdzisz.

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇
(Dziś nieco wkurzona głupotą niektórych lokalnych wieśniaczek)

Ps. Idź do kościoła w niedzielę i zapytaj księdza, czy zaszczuwanie samotnej kobiety we wsi jest zgodne z Biblią i jej przykazaniami:
"Nie rób drugiemu co tobie niemiłe".


wtorek, 11 kwietnia 2017

Piździawa

Fatalna pogoda popsuła szyki grodzeniowe. Lało i wiało. Przejmująco zimno było.
Dziewczyny tylko kawałek ogrodzenia dziś zbudowały na końcu zachodniej flanki nadrzecznej i się ewakuowały do domu. Za to Indii upiekła obiad na dwa dni, więc jutro więcej czasu będzie można poświęcić ogrodowi.

Miłościwie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😄

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Siatka na podwórku zamocowana! 👍 🙆🙆🙆

Siatka ma 150 cm wysokości.

Klacze eksplorują odcinany teren.

Szeroka brama wjazdowa dla traktora.

Siatka od dołu gęściutka, by żaden sprytny zwierzaczek nie dostał się do ogrodu.

Podwórko odcięte od pastwiska i ogrodu nad rzeką.

Flanka zachodnia, nadrzeczna, wymaga jeszcze uzupełnienia
 kawałkiem siatki oraz wstawienia dwóch bramek, w tym wjazdu dla traktora.

Prace grodzeniowe posuwają się sprawnie do przodu, choć, mozolnie.
Podwórko dziś ostatecznie odgrodzone od dużej nadrzecznej działki.
Zwierzęta nadal mają możliwość obejścia siatek i dostania się do ogrodu, więc jeszcze nie ma co się spieszyć ze siewem. Wchodzą na przygotowaną do siewu grządkę i tarzają się. Jutro trzeba będzie dołożyć końcówkę ogrodzenia i zrobić dwie bramki w zachodniej, nadrzecznej flance. Wtedy dwa odcinki razem w sumie około 100 metrowe odetną zwierzętom dostęp do ogrodu. Zostanie jeszcze kolejne około 100 metrów do całkowitego odcięcia nadrzecznej strefy ogrodowej od pastwiska zwierząt. Sporo pracy!
Przydałoby się już coś posiać na dworze w ogrodzie, ale niestety, szkoda pracy, bo zwierzęta jeszcze mają możliwość wtargnąć do ogrodu.

Za to warzywa wysiane w domu już wykiełkowały i rozwijają się dalej :)
Kalafiorki mają już po 10 cm wysokości :) Wzeszła czerwona i biała kapusta, seler, pomidory. Brakuje miejsca przy oknach na te siewki!

Miłościwie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇

Ps.
Izka Byl, ropucho:
Aaa, wczoraj się dowiedziałam, że wszyscy działkowicze w Cichym czekają na traktor, jak co roku, by im zaorał ogródki, nawet takie tycie ogródeczki, czyli nie lubią się forsować ze szpadlem w ręku, tak jak kłamałaś 😝


sobota, 8 kwietnia 2017

Podwórko odgrodzone! 😄🙌🙌🙌


Indianka z Brunhildą dziś rano zabrały się za grodzenie wschodniej części podwórka. Wykonały ogrodzenie mające odgradzać podwórko od pastwiska przy rzece i przy okazji ogródek. Brunhilda by zachęcić Indiankę do obudzenia się rano, postawiła rondel z kurczakiem na gorącym piecu :) Podziałało :) Indianka z zainteresowaniem otworzyła oczy i zapytała, co tak ładnie pachnie? :)
Smakowity zapach szybko postawił Indiankę na nogi. Zjadła gorącego, pożywnego kurczaka. Po śniadaniu ruszyły ochoczo na dwór. Wypróbowały strugi i korowaczkę wpierw. Narzędzia ładnie zdzierają pozostałości po korze, równają i gładzą powierzchnię słupów, ale grubą, suchą korę, jednak trzeba ścinać siekierką, bo inaczej nie idzie.

Wkopały dwa ostatnie słupy na podwórku. Rozciągnęły siatkę. Nabiły skoble na jednym końcu siatki mocowanej do wąskiego słupka, mającego służyć jako zakończenie i wzmocnienie bramki. Siatkę zawiesiły na słupach. Jutro nabiją skoble i odetną podwórko od łąki nad rzeczką i ogródka.

Brawo dziewczyny! 😄 🙌🙌🙌💪💪💪

Ps.
Błłłaaaaaaaszczyk tak nie potrafi 😝
Monia też nie 😝

Miłościwie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😄

piątek, 7 kwietnia 2017

Zaopatrzenie

Niestety, Indii dziś nic nie podziała na dworze, mimo naciskania Brunhildy, która marzy o swojskich warzywach we wściekłej obfitości i dostępności tuż pod ręką :) Czemu? Temu, że Indii zużyła wszystkie swoje siły dziś na transport rowerem ciężkiego wora żywności ze wsi. Jest zmęczona i strasznie śpiąca. Pada z nóg.

Ale zapas papu na cały tydzień zrobiła, koty i psy nakarmiła.
Zrobi też pożywny obiad z przywiezionych składników.

Indianka obiecała Brunhildzie, że jutro rano poświęci wszystkie swoje siły na kontynuację budowy ogrodzenia. Dziś po drzemce ugotuje obiad na cały weekend. Jutro nie straci dzięki temu czasu na szykowanie i gotowanie.

Śpiąca królewna

czwartek, 6 kwietnia 2017

Grodzenie


Dzisiaj pada. Ale to nic! Brunhilda wyciągnęła Indiankę z domu, która to haziajka szykowała się na rozprawę w Olecku. Na szczęście okazało się, że rozprawa odroczona i uradowana Indii mogła zająć się grodzeniem.

Wczoraj kurier przywiózł siatkę. Dziewczyny dzisiaj ją rozwinęły i wpierw zawiesiły na słupach, a potem zaczęły przybijać skoble.
Siatka fajna, gęsta od dołu, by żaden sprytny zwierzaczek nie przeniknął do ogrodu :)
Ale skobli nie doważyli. Brakuje 20 deko, a to sporo skobelków by było!

Siatka na nierównym, stromym terenie źle się układa, ale dziewczyny zrobiły co w swojej mocy, by ją ułożyć jak najporządniej.
Wygląda nieźle! Zachodnia flanka ogrodu przy rzece w zasadzie ogrodzona. Oczywiście trzeba jeszcze sporo skobli dobić i fest siatkę naciągnąć na całej powierzchni. Ale już jest zamocowana od góry na całej długości 50 metrów :)

Brawo dziewczyny 👏 😃

środa, 5 kwietnia 2017

Nowe słupy :)


Prace założycielskie posuwają się konsekwentnie do przodu. Dziś podwórko z grubsza opalowane. Rząd solidnie wykonanych i zabezpieczonych słupów stoi i cieszy oczy :) Zostały jeszcze ze dwa słupy do wkopania na podwórku i można siatki rozciągać :)

Trzeba było dociąć kilkanaście jebitnych słupów, bo zabrakło materiału na kolejne odcinki grodzonego hektara. Indianka z gracją i odpaloną piłą spalinową weszła w mini sukience boso do lodowatej rzeki i ścięła kilka świeżych drzew na słupy. Następnie pocięła drzewa na dwumetrowe słupy. Naszykowany materiał wymaga zdarcia kory i wysuszenia. Najlepiej to zrobić od razu, póki drzewo świeżo ścięte. Potem będzie ciężko zrywać korę, gdy kora zaschnie na drzewie.

Brunhilda podjęła się okorowania tych kilkunastu słupów. Indianka zaś zamówiła narzędzia do korowania, aby ułatwić ten proces. Póki co, siekierami się korę zdziera.

Brunhildzie się podobało, jak Indianka ścinała drzewa w sukience mini, boso,  piłą spalinową ;) Chciała zrobić Indiance zdjęcia, ale Indii się nie zgadza na foty na jej Rancho, ani tym bardziej swej świętej, szlachetnej, pracowitej, dzielnej osoby 😄

Miłościwie wam blogująca, 
Święta Lady Isabelle vel Indianka :)


Ps. Błłłaaaaaszczyk tak nie potrafi, ani tym bardziej Monia, co bierze 300 zł za dwa dni "warsztatów" pt. jak założyć ogród ;)))



wtorek, 4 kwietnia 2017

Postęp! :)


Cały dzień na dworze :) Bosko! :) Ciepło, słonecznie. Indianka spulchniła trójzębem grządkę i zmieliła obrotowym kultywatorem jej kawał, wybrała sporo łęt i korzeni chwastów. Wkopała z Brunhildą parę kolejnych słupów ogrodzeniowych. Tym razem już na obrzeżu podwórka, albowiem zachodnia flanka ogrodu przy rzece, już jest opalowana :) Stoi równy zastęp jebitnych, solidnych słupów o wysokości 150 cm każdy 😄 Godne dzieło 😄

Dziewczyny przygotowały kolejne słupy i dołki na jutro.
Indianka spuściła wodę z bagna koparką (ze swojej inicjatywy, uczyniła przysługę sąsiadowi udostępniając mu dojście przez swoją ziemię do swojej rzeki i dzięki temu, wynajęta przez sąsiada kopara wykopała kanał odwadniający wielkie,  podmokłe pole sąsiada, to samo, w którym często topił mu się traktor, i przy okazji został odwodniony malutki kawałeczek gruntu Indii).
Jeszcze jeden zarośnięty kanał wymaga pogłębienia i poszerzenia, by cała woda z pól spłynęła i by pola wyschły całkowicie, jednak dziś ten odcinek nie był ruszony.

Indianka zagłuszyła ciemną, gęstą tkaniną kolejny kawałek łąki. Dzień udany :)

Miłościwie wam blogująca, 
Święta Lady Isabelle vel Indianka :)

Ps. Zazdrość Indiance, pracowitości i operatywności, Błłłaaaszczyk :P

Piękny ogrodowy dzień

Wstał piękny nowy dzień, a wraz z nim wstała wspaniała, kreatywna Isabelle :)
Do dzieła! :)

"Hej ho, hej hoo, na ogród by się szło!"

niedziela, 2 kwietnia 2017

Niedzielne przygotowanie gleby pod siew



Najpierw kilka dni wcześniej było kopanie gleby widłami ogrodowymi.
Można nimi wybierać i wytrząsać łęty.



Potem rozbijanie grud gleby kultywatorem lub haczką, wybieranie kultywatorem i rękami chwastów, wygrabianie chwastów i kamieni grabiami.



Usuwanie korzeni z grządki.



Usuwanie kamieni i gruzu z grządki.


Spulchnianie ziemi kultywatorem. Równanie grabiami ziemi. Potem tylko zrobienie odpowiedniego rowka pod siew nasion i można siać. Najlepiej w dzień bezwietrzny, przed deszczem.

Indianka mogła dziś posiać, pogoda była idealna, ale była zbyt rozeźlona, by psuć tę czynność swoją irytacją. Poczeka do jutra, aż jej emocje opadną.


Miłościwie wam blogująca, 
Święta Lady Isabelle vel Indianka :)

Ps. Patrz i ucz się Błaszczyk! :P

Słoneczny weekend

Dzieło ostatniego tygodnia.

Rząd kolejnych słupiszczy.

Niebawem wszystkie zaplanowane w tym miejscu słupy,
 zostaną umieszczone stabilnie w ziemi.

Indianki jeden z najurodziwszych słupów ręcznego wyrobu.
Porządnie zaimpregnowany, zaoliwiony, dodatkowo zabezpieczony folią.
Musi wytrzymać co najmniej 15 lat, chyba, że impregnat okaże się lipny.

Piękna pogoda. Gdyby nie wkurw, to byłby idealny weekend.
Ale i tak weekend jest udany. Indianka posiała warzywa w paletkach w domu i przygotowała sobie pierwszą grządkę w ogrodzie do siewu na jutro. 

W domu ugotowała rosół dla Brunhildy na dziś i kapuśniak na jutro. Jeszcze jest słonecznie i Indianka ma chęć przygotować kolejną grządkę do siewu na jutro, ale jest senna i musiała się położyć, bo oczy się same zamykają, a świadomość odpływa...

Wczoraj zostały wkopane kolejne słupy ogrodzenia. Jeszcze wiele słupów do wkopania, nie ma siatki ni łat, ale Indianka chce zaryzykować siew pod folią lub włókniną w nowopowstającym ogrodzie. Słupy i sznurki na razie zniechęcają zwierzęta.

Miłościwie wam blogująca, 
Święta Lady Isabelle vel Indianka :)

Ps. Błaszczyk takich okazałych słupów z naturalnego drewna nie ma :P

Historia przymiarek ogrodowych

Kolejna partia słupów wkopana czyli kolejny etap planowanego od kilku lat ogrodu, zrealizowany!

W 2015 nie udało się założyć ogrodu, bo ogrodzenie nie było gotowe. Indianka chorowała wiosną i latem. Miała śpiączkę. Poza tym dużo spraw sądowych o drobne domniemane wykroczenia. Pomoc Kamykowi także zajmowała sporo czasu. Bardzo dużo czasu. Kamyk chorował po ciężkim pobiciu. Nie było komu pomóc naciąć nowe słupy ogrodzeniowe.
Pole pod ogród udało się zaorać, ale bardzo późno.

Kamyk, gdy poczuł się lepiej, nie chciał pomóc przy rozbudowie i wzmocnieniu ogrodzenia ogrodu. Było gorąco, sucho. Ciężko się kopało dołki pod słupki.

Indianka wykorzystała słupki wykonane wcześniej na ogrodzenie pastwiska przy miedzy z Wąsem. Były zaimpregnowane, ale nieskutecznie jak się okazało później.

Zanim Indianka wkopała brakujące słupy i rozciągnęła siatkę, było za późno by siać. Sezon ogrodowy w roku 2015 przepadł.

Wiosną 2016, konie połamały wszystkie słupy zmurszałego ogrodzenia.
Bez ogrodzenia nie było sensu zakładać ogrodu. Wiosną nie było komu pomóc Indiance naciąć nowe słupy. Kamyk pracował na farmie pod Sejnami na Podlasiu, a potem chlał w Kętrzynie miesiąc czy półtora. Zwalił się na Rancho latem, jak mu się kasa skończyła i koledzy pijacy go pognali.

Latem roku 2016 Kamyk pociął chude drzewa naszykowane na żerdzie ogrodzeniowe, na słupy i je okorował. Indianka nie jest z nich zadowolona.
Są za wąskie. Krzywe i sękate. Tylko trochę wśród żerdzi jest grubszych kłód, nadających się na ogrodzenie drewniane. Będzie trudno zamontować do cienkich, nierównych słupów łaty poziome.

Na foto te lepsze, przebrane z większości cienkich, krzywych i sękatych słupków.
Większość jest niestety cienka lub krzywa i sękata :(((

Indianka jest wściekła na Kamyka. Wczoraj dopiero dotarło do niej, że te cienkie krzywusy, to nie ten materiał, jaki z Kamykiem wcześniej nacięła na słupy. Pamięta jakie kłody cieli. Grube i proste. Bezsęczne. Co najmniej około setki grubych, solidnych i prostych kłód nacięli. Nie ma ich w Indianki lesie :(((

Teraz, gdy opał w większości wybrany, widać, że tych kłód nie ma. Wcześniej leżały nacięte i podparte.

Podejrzewa, że Kamyk ukradł słupy Indianki i je sprzedał (latem kombinował by sprzedać jej drewno bez pytania ją o zgodę), albo złośliwie pociął na kawałki. Gnój nigdy jej nie chciał pomóc założyć ogrodu. Uwielbiał za to pasożytować na niej. Wyżerać jej zapasy i używać za darmo jej sprzęt. Dobrze, że go tu już nie ma i nigdy nie będzie. Okropnym typem się okazał :(((

Gdy wczoraj Indianka odkryła kamykowy szwindel ze słupami ogrodzeniowymi, poleciały wściekłe bluzgi po polsku i angielsku. Po angielsku by przybliżyć Brunhildzie skalę gniewu Indii 😬
Choć drgający tembr wściekłego głosu raczej i bez tłumaczenia uzmysłowił Niemce ogrom gniewu Gospodyni.

Indianka utrzymywała typa, karmiła go, ubierała, załatwiała mu sprawy w urzędach, a nikczemna menda bez skrupułów pasożytował na niej i do tego sabotował jej plany, projekty ogrodowe i gospodarstwo.
W głowie się nie mieści, ile łajz rozmaitych spotkała Indianka, mieszkając na Mazurach...

Z bydlakami, cwaniakami trzeba krótko. Przy pierwszym krzywym ruchu z ich strony - kopa w dupę i tyle! Nie ma zmiłuj się! 😬

Negatywnych, dołujących niegodziwców trzeba od siebie odsuwać. Psują krew, szkodzą. Choćby skamlał, już mu nigdy drzwi nie otworzy!!! 😬

Teraz nie ma czasu, by naciąć nowe, masywne słupy, okorować, suszyć  i impregnować. Indianka musi wkopać to co ma, jeśli chce siać tej wiosny. Zamiast żerdzi poziomych, będzie musiała zastosować gęstą siatkę leśną. Nie ma wyjścia.

Wkurzona Indianka 😬