Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pożar. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pożar. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 5 kwietnia 2016

Zmęczona, zmartwiona, ale nie poddaje się

Indianka nie czuje się dobrze. Bolą ją strasznie jajniki i osłabiona jest.

Bardzo powoli, noga za nogą, ogarnia zniszczenia.Zebrała nadpalone deski z podwórka wyrzucone przez strażaków przez okna strychu w noc pożaru. Zasłoniła nimi dziury w suficie. Uzupełniła styropianem. Wywaliła z kuchni opadłe ze strychu cegły. Pozbierała resztki połamanych, nadpalonych desek. Usunęła z powierzchni pieca grubą warstwę gruzu. Na podłodze tego jest mnóstwo. Nie ma jak chodzić. Przeczyściła dokładnie stalowy komin. Wyniosła wiadro sadzy i proszku do gaszenia. Umyła okna na strychu. Po raz kolejny.

W dzień po pożarze mile zaskoczyli ją swoją troską sąsiedzi. Pan Wojtek i Robert. Przyjechali, zapytali co potrzeba, przywieźli butlę gazu, torbę z jedzeniem. Obiecali pomoc w razie potrzeby.

Zadzwoniła też ulubiona sąsiadka Indianki, która obecnie mieszka w Olecku, pani Helena.

Zadzwoniła Mama i brat. Mama organizuje Indiance doraźną pomoc.Brat obiecał przyjechać za miesiąc i pomóc wymienić sufity na parterze i podłogę na strychu. Tylko potrzebny materiał. Narzędzia on kupi na miejscu w Olecku, by nie ciągnąć się ze swoimi ze Szczecina. To 800 km jazdy transportem publicznym, o ile nie więcej, bo dojazdu bezpośredniego nie ma i trzeba jechać okrężnie przez Warszawę.

On sam nie da rady wyremontować w miesiąc, a po miesiącu musi wracać. Będzie potrzebny pomocnik.Indianka ile da rady pomoże, ale na dach nie wejdzie, bo ma lęk wysokości. Już kiedyś raz spadła ze strychu i o mało się nie zabiła podczas remontu przed laty.

Wtedy też pomagała remontować. Poza tym ona ma pod opieką zwierzęta, będzie ogród do ogrodzenia i obrobienia.

Są też sprawy sądowe zakładane odwetowo, a hurtowo przez policję. Ona musi się przed tą wściekłą nawałnicą bronić. Musi znaleźć czas by czytać kodeksy, pisać, drukować, podpisywać i zawozić pisma procesowe do sądu, bo sądy pism nie podpisanych długopisem generalnie nie honorują.

Obrona prawna pochłania czas potrzebny do pracy na gospodarstwie, ale nie ma wyjścia.

Na obrońcach z urzędu nie można polegać, na pewno w sprawach obywatel kontra policja. Trzeba samej pilnować wszystkich spraw i trzymać rękę na pulsie.

Chyba będą musieli rozebrać jedną oborę, aby zdobyć deski i krokwie do remontu domu. Jak mus to mus. I tak ta jedna obora się rozpada. Przerobi się ją na parterową owczarnię, albo całkiem rozbierze. Te dechy z niej na sufity w domu się nadadzą. Nie wiadomo, czy na podłogę też? Okaże się w trakcie.Będzie potrzebny prąd do narzędzi.

Indianka

niedziela, 3 kwietnia 2016

Pożar domu Indianki! 😮

Wozy strażackie na indiańskim podwórku
W nocy, około północy, z soboty na niedzielę zapalił się dom Indianki :(((
W ogniu stanął strych, a dokładniej podłoga na strychu oraz strop nad kuchnią i sypialnią. 

Indianka próbowała sama ugasić pożar. Wylała na strychu 10 wiader wody zanim wezwała straż pożarną. Ogień rozwijał się głęboko, niedostępny pod drewnianą podłogą. Lanie wody po podłodze nie pomagało. W głębi, pod nią, paliła się belka stropowa i deski towarzyszące (sufitowe i podłogowe).

Przyjechała straż pożarna z Olecka i Sokółek oraz Kowal Oleckich.
Pierwsi byli na miejscu strażacy z Sokółek.

Strażacy zabrali się szybko do gaszenia pożaru. Wodę lali z góry i od dołu.
Okazało się konieczne rozebranie podłogi i stropu. Wielkim łomem rozwalano sufit, by dostać się do żarzącej się belki stropowej. Wybrano rozgrzane cegły z podłogi na strychu, by dobrać się do niej od góry.

Indianka ma wyrąbane pół sufitu w kuchni i kawałek w sypialni. W domu Sajgon. Pełno wody, pyłu, błota, gruzu, cegieł, sadzy. Czuć spaleniznę, mimo wietrzenia. Wszystko stratowane i zalane wodą. Ale ogień ugaszony. 

Odczekali jeszcze czy się nie wznowi monitorując wrażliwą belkę. Odjechali, gdy mieli stuprocentową pewność, że ogień nie ma szans się reaktywować. Wygląda na to, że już po wszystkim, ale Indianka nie śpi i pilnuje, czy się dym lub ogień znów nie pojawi.

Potężne dziury w suficie przykryła prowizorycznie stryropianem, ale i tak ciągnie zimno z góry. Tu się teraz nie da mieszkać. Jutro czeka Indiankę szacowanie szkód i totalne sprzątanie. Dobrze, że to nie zima. Zamarzłaby!
Ale nad ranem bywają przymrozki. Będzie zimno!

Bóg tej nocy czuwał nad Indianką i jej domkiem. Zanim zasnęła, dał jej znak. Szczęście w nieszczęściu, że zauważyła ogień, zanim rozbuchał się po całym strychu. Dom spłonąłby doszczętnie. Strażacy ugasili pożar fachowo, na medal. Indianka sama nie dałaby rady zatrzymać ognia. Zbyt głęboko w stropie siedział. Nie było do niego dojścia. Bez wielkiego łomu i użycia wielkiej męskiej siły nie dałoby się do niego dobrać.

Bogobojna Babcia Indianki, gdy żyła, bardzo dużo się modliła, także za Indiankę. Wymodliła w Niebie wiele łask i szczęścia dla Indianki.
Nawet wróżka tę cudowną aurę wymodloną przez Babcię dostrzegła z zadziwieniem, bo pierwszy raz coś takiego wykryła.
Indianka jest błogosławiona i nic złego nie może jej się stać. Dobry duch Babci nadal nad nią czuwa.