Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wniosek o umorzenie postępowania przeciwko hodowcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wniosek o umorzenie postępowania przeciwko hodowcy. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 lipca 2019

Wniosek o umorzenie postępowania przeciwko hodowcy


 Termin: 8 lipiec 2019
IIK 624/18 rzekome znęcanie się nad owcami i kozami
PR 1 Ds 313.2019, RSD 167/19 rzekome znęcanie się nad końmi
Prokurator Wojciech Miron
Prokuratura Rejonowa w Olecku
ul. Sembrzyckiego 18
19-400 Olecko
tel. (87) 621-79-20
fax (87) 621-79-21


Wniosek o umorzenie postępowania
 przeciwko hodowcy

Niniejszym wnoszę o uchylenie zarzutów i umorzenie postępowanie przeciwko hodowcy koni.

Naturalistyczna hodowczyni koni, Izabella Redlarska hoduje konie od 17 lat w sposób naturalny, dając im ogromne ilości wolności i swojej miłości. Konie nie pracują - pasą się latami na rozległych pastwiskach hodowczyni. Są bardzo dobrze traktowane i były przez te wszystkie lata bardzo dobrze żywione i bardzo dobrze utrzymane.

W zeszłym roku o tej porze, konie wyglądały bosko, a wcześniej na wiosnę - także bardzo dobrze.
Klacze szczęśliwie się wyźrebiły - wszystkie trzy klacze Izabelli Redlarskiej prawidłowo urodziły zdrowe źrebięta.

Niestety, 3 maja 2018 roku w środku nocy, Izabella Redlarska została napadnięta i obrabowana ze swojego stada 50 owiec i kóz oraz dwóch psów przez oszukańczą, bandycką fundację Molosy Adopcje. Stado wywieziono w sposób bestialski, tak, że podczas transportu 3 owce zostały zadeptane na śmierć.

Następnie podano moim owcom i kozom truciznę. Miał być to rzekomo środek na odrobaczenie.
Po tym świństwie zwierzęta zachorowały, kaszlały, wymiotowały z krwią, odwadniały się, chudły, zdychały.

Stado po wywiezieniu było głodzone tygodniami. Dochodziło do kolejnych zgonów.
W ciągu kilku miesięcy zagłodzono na śmierć 20 dorosłych owiec i kóz. Padły im też jagnięta i koźlęta.

Rabusie i większość osób zamieszanych w kradzież moich zwierząt, składały fałszywe zeznania, mające na celu uniknięcie odpowiedzialności za popełnione przestępstwa na szkodę moją i moich zwierząt, a także kierując się korzyściami materialnymi i finansowymi, albowiem owe odbiory w Polsce robi się w celach zarobkowych, a nie w celach szlachetnych, typu ratowanie skrzywdzonych zwierzątków.

Ponieważ nie było żadnego powodu aby zwierzęta przetrzymywać, zaczęto na gwałt wyszukiwać haczyków mających hodowcę wrobić w znęcanie i by zwalić na niego zgony, do  których przyczynili się rabusie.

Próbowano różnych prawnych piruetów: analizowano akt notarialny zakupu gospodarstwa, pisywano do ARiMR, do nadzoru budowlanego - wszędzie gdzie się da, szukając punktu zaczepienia, na podstawie którego dało by się niewinną hodowczynię wrobić w ciężki paragraf.

W tych czynnościach brała udział policja olecka oraz Prokuratura Rejonowa w Olecku, dlatego wnoszę, by te organy nie procedowały tej sprawy, lecz przekazały ją do innej prokuratury, najlepiej w innym województwie, by uzyskać chociaż cień bezstronności i uczciwości.

Gdy nic na niewinną hodowczynię nie znaleziono, w końcu wymyślono krycie wsobne. Rzekomo owce, które zagłodził wójt, padły z powodu krycia wsobnego. Oczywiście to jest brednia totalna i kłamstwo. Owce nie były kryte w bliskim pokrewieństwie, ani nie było u mnie żadnych zgonów.

 Z gospodarstwa zrabowano mi zdrowe, prawidłowo odżywione i przezimowane owce i kozy i otruto oraz zagłodzono 20 dorosłych owiec i kóz oraz niepoliczone młode jagnięta i koźlęta rodzące się na farmach oprawców.

Mimo desperackiego apelu i sugestii inspektora PIW Olecko Dariusza Salamona, którego po pewnym czasie ruszyło sumienie i przyznał, że na moim gospodarstwie jednak owce chowały się dużo lepiej i sugerował aby zwierzęta oddać na moją farmę, nadal wójt-oprawca z uporem maniaka męczył moje owce miesiącami u obcych ludzi, którym hojną garścią płacił za utrzymanie moich owiec i kóz z budżetu gminy. Prawdopodobnie bał się i nadal się boi, że zobaczę, do jakiej kacheksji doprowadził moje zwierzęta.

Gehenna sprowadzona na moje gospodarstwo przez Elżbietę Kozłowską z fundacji Molosy Adopcje trwa do dzisiaj, albowiem nie tylko doprowadziła ona swoją parszywą działalnością do masowych zgonów moich zwierząt i zniszczenia mojej hodowli owiec i kóż, ale także zadała mojemu gospodarstwu ogromny cios ekonomiczny i zachwiała równowagę ekonomiczną mojego gospodarstwa, w wyniku czego ucierpiały konie.

Ja wiosną 2018 roku miałam kupca na całe stado moich owiec i kóz. Rolnik chciał kupić stado za gotówkę. Niestety, moich zwierząt mi nie zwrócono i nie mogłam stada sprzedać oraz zarobić na konie, na ich dalszą hodowlę. Moje liczne wnioski i żądania zwrotu moich owiec pozostały bez odzewu. Wójt uparcie kisił moje owce w zapyziałej szopie rolasa, gdzie chorowały i zdychały nie widząc ani zielonej łąki, ani Słońca.

Ja wcześniej przed kradzieżą owiec planowałam remont stajni, zakup auta do transportu paszy, aby się uniezależnić od często zawodnych dostawców. Zabrakło też pieniędzy na zakup bardzo dobrej jakości paszy na zimę, bo była droga. Z musu, kupiłam tańsze siano łąkowe, które mimo regularnego karmienia koni przez całą zimę, okazało się nie dość odżywcze i koniki po nim zaczęły chudnąć mniej więcej w marcu.

Osłabiony niedożywieniem źrebak, który zakolkował - padł.
Zaraz po nim klacz wpadła w lisią norę i przewróciła się tak nieszczęśliwie na grzbiet, że poobijała się, zakolkowała i zaczęła rodzić. Niestety, klaczy się nie udało uratować i też padła.
Gdyby była mocniejsza, to by raczej wyszła z tego wypadku żywo.

Weterynarze byli wzywani, ale nie chcieli przyjechać naczytawszy się na internecie pomówień Kozłowskiej na mój temat. Ona w styczniu 2019 zorganizowała zbiórkę internetową celem zebrania pieniędzy na prawnika, aby zniszczyć mnie i moje gospodarstwo i szeroko po internecie mnie oczerniała w wielu miejscach internetu.

Ludzie nabrali nieufności, ciężko było kogokolwiek sprowadzić do pomocy koniom. Jeden z weterynarzy, który odmówił przyjazdu, poinstruował mnie przez telefon co robić i wg jego instrukcji ratowałam źrebaka. Robiłam co mogłam, niestety, na daremno. Konik padł.

Krótko po nim klacz ciężarna skonała podczas próby wyźrebienia się. W sumie straciłam przez Kozłowską 3 najpiękniejsze moje konie: Dakotę, Drohiczyna i srokate maleństwo nienarodzone.

Do tego nieszczęścia nie doszłoby, gdyby nie grabież mojego majątku przez Elżbietę Kozłowską.
To ona jest winna śmierci moich koni, owiec, kóz.

Wnoszę o jej ściganie i ukaranie. Będę występować w sprawie przeciwko Kozłowskiej jako oskarżyciel posiłkowy. Wnoszę o przyznanie adwokata z urzędu.

Niniejszym wnoszę o umorzenie postępowania przeciwko hodowczyni Izabelli Redlarskiej, z uwagi na to, że jest niewinna i jest tutaj jedyną poszkodowaną osobą w tej sprawie.
Naturalistyczna hodowczyni koni: Izabella Redlarska, Rancho de Rebelle, Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, tel. 511945226, http://ranchoderebelle.blogspot.com/