RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
środa, 29 czerwca 2022
Blokada intelektualna
Dwie długie półki regału prężą się podręcznikami prawniczymi, historycznymi, zielarskimi i dziełami filozoficznymi.
Niestety, sofa już nie jest wolna, bo zastawiona skrzynkami, pudełkami i puszkami z nasionami. Wszystko co znalazłam zniosłam w jedno miejsce, by widzieć co mam i co jeszcze mogę posiać. Na razie nasiona tu muszą być, bo muszę mieć do nich łatwy dostęp.
O 15.00 padłam, ale po dłuższym odpoczynku wstałam i jeszcze trochę pozmywałam i posprzątałam oraz przyniosłam świeże róże do domu. Postawiłam w gabinecie i w kuchni.
Uwielbiam kwiaty. ❤
Powinnam zabrać się za papiery, ale nie chce mi się. Nie chce mi się myśleć i nic pisać prawniczego. To nie ten dzień. Dziś mam niż intelektualny. Przygotowałam tylko sobie wszystko co mogłam na jutro. Jutro zacznę pisać.
Powinnam każdy dzień podzielić na 3 części.
Rano pisać pisma, następnie czytać podręczniki, potem siać, sadzić, pielić i podlewać warzywa. To się da zrobić.
Takem zmęczona!
Aura jest fajna. Nie ma upału, bo nie ma Słońca, jest pochmurno, ale ciepło i jest czym oddychać.
Półki z książkami podwoiły się. Jedna półka to są moje książki, a druga półka to książki pożyczone, które muszę oddać. Trzeba w pierwszej kolejności przeczytać te, które muszę oddać. Przez wakacje powinnam przeczytać co najmniej jedną półkę, ale planuję przeczytać dwie. Zależy jak będzie mi się czytało. Dawno nie czytałam takich opasłych tomów. Trzeba się rozczytać na nowo. Światła jest dużo, bo dzień długi. Mogę czytać.
7.07
Leżę i myślę jak zagospodarować wydajnie ten dzień.
Dzisiaj skupię się na pracy w gabinecie.
Wczoraj wycięłam sierpem trochę trawy dla kur wokół domu i poszatkowałam ją nożem. Jedzą chętnie. Z nie pociętą trawą miały trochę problemu. Boję się je wypuścić z wybiegu na podwórko, bo jastrzębie latają. Zbieram im też ślimaki i owady i przynoszę na wybieg. Rzucają się na te żyjątka jak mięsożerne dinozaury.
wtorek, 28 czerwca 2022
Odpoczywam na łonie natury
poniedziałek, 27 czerwca 2022
Czyściutka i pachnącą łąką
Indianka wykąpała się w ogrodzie, w starej wannie metalowej wymoszczonej błękitną, wodoodporną płachtą. Płachtą wanna została wyłożona, albowiem nie ma korka, a próby zatkania otworu szmatką nie dawały zadowalających rezultatów. W końcu Indianka jak na kreatywną Indiankę przystało, wynalazła sposób jak zapewnić sobie wannę pełną wody. Dzięki płachcie jest tej wody po krawędzie. Indianka zadowolona ze swego wynalazku i jego efektu.
Woda w wannie była letnia o godzinie 16.oo. Być może w czasie zenitu Słońca była cieplejsza, ale Indianka nie sprawdzała, bo się ukrywała przed żarem w stajni.
Natomiast woda w granatowym baniaku na podwórku była zdecydowanie cieplejsza, idealna do mycia włosów. Indianka najpierw umyła głowę na podwórku, a potem delektowała się kąpielą w wannie ogrodowej.
Po kąpieli wysuszyła się w Słońcu i ubrała świeżą sukienkę.
Jak bosko było wypluskać swe ciałko w pięknych okolicznościach przyrody.😍
Woda w wannie tak szybko się nie nagrzewa jak w czarnej i małej kaście, ale za to jaka wygoda wyciągnąć swe kończyny w dużym zbiorniku wodnym. 😊
Ach, takiej relaksującej kąpieli Indiance było trzeba. 😍
Posadzono dynie, cukinie, ogórki i ziemniaki
Teraz pora ugotować obiad, a jak po obiedzie sił starczy, to posieję koper, cykorię, sałatę, walerianę, cebulę, szczypior czosnkowy itp.
Upał w ogrodzie
Teraz sobie odpoczywam i zbieram siły na siew cukinii i ogórków oraz fasoli i buraków. Także koper trzeba posiać.
Posadzę też ziemniaki. Późno, ale urosną i tak. Najwyżej plon będzie mniejszy.
Jak uprawiać brukiew?
niedziela, 26 czerwca 2022
Korzystanie z upalnego lata
Ugotowałam sobie herbatę z białych kwiatów czarnego bzu i zjadłam smakowite śniadanie.
Usmażyłam też omastę na chleb z tłustej kiełbasy, smalcu i cebuli oraz pokrzywy.
Odkryłam, że woda w konewkach się bardzo nagrzała w Słońcu. Była wręcz gorąca.
Nalałam wody do garnków i kast. Jutro, gdy się woda porządnie zagrzeje - pozmywam garnki oraz umyję włosy.
Do wanny w ogrodzie też nalałam wody.
Powinna się jutro porządnie zagrzać i będę mogła się cała w tej wodzie wymoczyć i umyć. Może nawet ziół do tej wody dodam.
Przygotowałam sobie wszystko co trzeba do siania i sadzenia warzyw jutro.
Psom, kotom i kurom umyłam garnki i kasty na wodę oraz nalałam świeżej wody.
Trochę naczyń zmyłam.
Wyniosłam na Słońce zimową pierzynę. Wietrzyła się i suszyła w Słońcu. Słońce wypaliło roztocza. Kołdra zdezynfekowała się w Słońcu.
Wieczorem wyszorowałam starą, metalową wannę w ogrodzie.
Przez to ruszanie się po siedlisku i ogrodzie znów mnie bolą stawy.
Muszę w końcu wybrać się do lekarza oraz wczytać w zioła przeciwzapalne i je stosować regularnie na moje stawy. Gdy mnie męczy ból nie myślę jasno. Nie mogę się skupić by sobie coś przygotować.
Gdy się ciut lepiej czuję, muszę przygotować sobie zioła przeciwzapalne i przeciwbólowe.
Muszę miec ostry stan zapalny skoro tak mocno mnie bolą stawy.
Płatne komentarze
Jedyne komentarze, które do mnie docierają do mojej skrzynki emailowej są to komentarze ze zbiórek. Tylko na takie będę reagować.
Chcecie sobie poszczekać na mnie, to płaćcie bździągwy za wasze dyrdymały. 😈
sobota, 25 czerwca 2022
Praca naukowa
Osobom, które we mnie wierzą i wpłaciły na zbiórkę na kompleksową pomoc prawną - bardzo dziękuję. Jesteście wspaniali ❤️
Na prawnika nie starczyło, ale starczyło na parę podręczników prawniczych, więc od jutra zabieram się do pracy umysłowej.
Aby się nie rozpraszać i nie psuć sobie samopoczucia - będę ograniczać internet do absolutnego minimum, bądź wejdę w takie rejony, gdzie brak toksycznych, zawistnych ludzi.
Pozdrawiam,
Indianka vel Serbia
piątek, 24 czerwca 2022
Warsztat prawny powstaje
Bździągwy czytają i szkalują
Uzależnione od mojego bloga ameby niezdolne do ludzkich odruchów!
Wpłaćcie kasę na zbiórki, szmaty jebane, skoro za darmo czytacie mojego bloga i się nim podniecacie!
Polepszają sobie puste lale swoje samopoczucie dogadując mi głupkowato! Płaćcie zdziry za psychoterapię, bo sobie polepszacie moim kosztem swoje samopoczucie!
Co za obrzydliwe mendy! 😡
Dziwki pierdolone, obłudne szmaty, ściemniające, że one z troski napuszczają na mnie GOPS i ekoterrorystów - nie wpłaciły na zbiórkę na rower rehabilitacyjny nawet 5 złotych. Co za kurwy jebane!
Dojadę was za te wszystkie dokuczania, nękania, prześladowania.
Będziecie z kasy wyskakiwać w podskokach!
Na 10 złotych się nie skończy. 😈
Znalazły sobie szmaciska kozła ofiarnego, dziewczynkę do bicia! Będziecie kurwy kwiczeć.
Obiecuję wam to. Dobiorę się wam do dupy po kolei.
Co za denne kreatury! 😡
Śpiącam, ale czujnam
Już za chwileczkę, już za momencik auto z mymi książeczkami na ranczo się wkręci 😍
Nie mogę się doczekać 🙂
Rosjanie wypuścili na rynek zamiennik Coca-Coli. Zaskakująca etykieta
Za stworzeniem rosyjskiego odpowiednika Coca-Coli stoi Aleksandr Donskoj, oligarcha i były mer Archangielska. To właśnie w tym mieście ma być produkowana "Russkaja Cola". Choć smak napoju ma być zbliżony do oryginału z USA, to pomysł na recepturę jest inny — zioła, przyprawy korzenne oraz jagody zbierane w Kraju Ałtajskim.
"Jestem przeciwko podróbkom, ale za jakościowymi analogami i alternatywami. Dlatego, biorąc za punkt wyjścia sprawdzoną Coca-Colę, tworzymy samodzielny, ekologicznie czysty, ojczysty napój z lokalnych składników i z rosyjskim charakterem" – pochwalił się Donskoj cytowany przez portal bielsat.eu.
Czytaj także: Pomimo wojny Rosja wciąż ma sojuszników
"Co stworzył Bóg, jest boskie"
Duży szum wokół rosyjskiego zamiennika nie wynika jednak z samego faktu jego stworzenia, czy planów, które zakładają korzystanie z naturalnych składników. Chodzi o wygląd. Napis na butelce jest wzorowany na bukwicy, a więc wczesnej cyrylicy. Poza tym, na etykiecie figuruje podobizna Matki Boskiej. Donskoj nie widzi w tym nic dziwnego. Wręcz przeciwnie.
Moje klimaty: Matka Boska, bukwica, zioła. Spróbowałabym. 😍
Długotrwały stres doprowadził do zapalenia stawów
Popracowane było 💪
Teraz odpoczywam, a po przerwie mam zamiar przesadzić brukiew i posiać buraki oraz posadzić seler.
Ktoś mi zeżarł jeszcze zieloną porzeczkę. 👀
Zastanawiam się czy Brunhilda, czy sarna. 🤔
Sarna by obgryzła także gałązki, uszczknęłaby liście, a są nieruszone. Zatem podejrzewam o szaber Brunhildę. Zanim do mnie doszła w ogrodzie ostatnio, coś bardzo długo jej to zajęło. Możliwe, że wbiła się w mój krzak i opendzlowała porzeczki. 😒
Wczesne obudzenie
Im wcześniej zacznę dzień tym więcej z niego skorzystam.
Jak to mówią: "Kto rano wstaje - temu Pan Bóg daje".
Zacznę dzień od wypuszczenia kur i kotów oraz od smacznego śniadania. 😋
Trzeba celebrować każdy ułamek swojego dnia, albowiem życie składa się z dni.
Kosztowne książki prawnicze
Nie stać mnie na coś takiego i trzeba będzie jakoś to obejść aby zdobyć pożądaną wiedzę.
Może się trafią jakieś promocje lub wyprzedaże?
czwartek, 23 czerwca 2022
Ugotowałam dobry obiad
W międzyczasie robiłam też porządki i zmywałam naczynia oraz zajmowałam się zwierzętami. Kury dały 4 jaja. Wczoraj aż 6.
Niestety nie starczyło siły i czasu na pisanie pism procesowych i administracyjnych. Zaczęło się od tego, że znów musiałam opracować zbiórkę na kompleksową pomoc prawną, bo stalkerki z syfa zablokowały dwie poprzednie. Miejmy nadzieję, że ta trzecia się utrzyma.
Na szczęście jeszcze kilka deadlinów nie minęło. Jutro spokojnie do nich zasiądę w moim ślicznym gabinecie. Dzisiaj przyniosłam nowe kwiaty i wazony do gabinetu: majestatyczną, bladoróżową piwonię i intensywnie różowe róże.
Za wazony służą dwie ładne butelki z odzysku. Jedna smukła, wysoka, ciemnozielona i druga to pomalowana przeze mnie baniasta karafka o cienkiej szyjce niewiadomego pochodzenia. Jest pięknie - czyli tak jak lubię. W takich estetycznych warunkach mogę pracować umysłowo.
7 kilo wiedzy prawniczej 😊
Przy dobrych wiatrach pachnące drukiem prawnicze i historyczne dzieła dojadą do mnie jutro, ewentualnie dopiero w poniedziałek, albowiem niezbadane są ciągi komunikacyjne paczek. 😊
Zbiórka na walkę o konie
https://pomagam.pl/walkao7koni
W 2018 i 2019 zostałam okradziona przez zorganizowaną grupę przestępczą pozorującą ratowanie zwierząt.
W grudniu 2021 wygrałam dwie sprawy sądowe z ekoterrorystami, którzy okradli moje gospodarstwo i zmarnowali mi większość zwierząt.
W dniu 22 grudnia 2021 wygrałam sprawę karną w Sądzie Rejonowym w Olecku, a w dniu 23 grudnia 2021 sprawę administracyjną w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Olsztynie.
W kwietniu 2022 wygrałam apelację w Sądzie Okręgowym w Suwałkach.
Oto wyrok uniewinniający mnie z fałszywych zarzutów rzekomego zaniedbywania zwierząt:
https://kreatywnaromantyczka.blogspot.com/2021/12/wyrok-uniewinniajacy-w-sprawie-koni.html
Natomiast w dniu 23 grudnia 2021 Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie uchylił decyzję administracyjną wójta Kowal Oleckich, Krzysztofa Locmana oraz Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Olsztynie w przedmiocie wyrażenia zgody na zabór moich koni. Oznacza to, że konie muszą być zwrócone.
Minęło już pół roku od korzystnych dla mnie wyroków, a konie nie są zwracane. Konieczność zwrotu zwierząt wynika z samej Ustawy o Ochronie Zwierząt.
Mimo to potrzebne są dodatkowe działania prawne i logistyczne.
Ta zbiórka ma je sfinansować.
Proszę o wpłaty i udostępnianie zbiórki.
Na zdjęciu moje konie: klacz młp Denver de Rebelle i ogier arabski Fineasz oo.
To hodowczyni, która została okradziona przez zorganizowaną grupę przestępczą pozorującą ratowanie zwierząt.
https://pomagam.pl/walkao7koni
Zorganizowana grupa przestępcza blokuje moje zbiórki
Odwiedziny Brunhildy
Wczoraj wpadła w odwiedziny Brunhilda, akurat, gdy zrobiłam sobie przerwę w pracy w ogrodzie i się opalałam na trawie w samym centrum mojego ogrodu.
Ogród jest tak zarośnięty trawą i ziołami, że nie mogła mnie znaleźć mimo, że podniosłam rękę do góry, by mnie mogła zlokalizować.
W końcu mnie namierzyła i dołączyła się do mnie z opalaniem.
Porozmawiałyśmy sobie o tym i o tamtym. Przyznała, że straciła pracę w cudzym ogrodzie, który zostawiono jej pod opieką, bo nie odchwaściła na czas grządek. Opowiadała, że co tydzień wpadała do tego ogrodu i sprawdzała jak rosną chwasty i nie przyszło jej do głowy żeby je wyrwać. 😂
Zgłosiła się teraz do mnie do wyrywania chwastów, ale podziękowałam. Stwierdziłam, że nie potrzebuję, bo sama sobie wyrywam chwasty.
Tam gdzie coś jest posiane lub posadzone chwasty wyrywam na bieżąco, a tam gdzie jeszcze nic nie siałam - chwasty mi nie przeszkadzają. Wśród chwastów rosną pożyteczne zioła które sobie zbieram.
Trzeba przyznać, że podczas ulewnych deszczów i bardzo zimnej pogody nic nie robiłam w ogrodzie, bo było za zimno i za mokro mi. Taka pogoda to zabójstwo dla chorych stawów. Byłam zajęta sprzątaniem w domu. Tymczasem w czasie tych deszczów strasznie wszystko zarosło.
To co mam do odchwaszczania - sobie sama odchwaszczam i robię to starannie oraz ostrożnie, żeby nie wyrwać niechcący warzyw, natomiast jak Brunhilda wbija się we chwasty to wyrywa wszystko razem z warzywami.
Zatem wolę to sama robić, bo już nie raz i nie dwa dawniej wyrwała mi kwiaty i inne posadzone lub posiane przeze mnie rośliny.
Na zagonie który ona obsiała wczesną wiosną nic nie rośnie. Tylko na zagonie, gdzie ja siałam później - coś wyrosło.
Rosną rzodkiewki i brukiew oraz czosnek.
Dzisiaj posieję i posadzę kolejne partie warzyw. Codziennie coś po troszku posieję i posadzę i coś wyrośnie. Poza tym rosną u mnie samosiejki np. cykorii i ziemniaków, których wszystkich nie wykopała Brunhilda w zeszłym roku, gdy ja wyjechałam na studia.
W tym roku będę miała dużo owoców: truskawki i wiśnie oraz porzeczki. W zeszłym roku rozsadziłam krzewinki truskawek i to wszystko przetrwało zimę i rośnie teraz na większym obszarze.
Duża ałycza, którą w tym roku w ogrodzie posadziłam przyjęła się mimo, że była mocno przesuszona przez Brunhildę. Wypuściła zielone listki. Wiedziałam, że drzewu się uda. Wierzyłam w to drzewo i powiedziałam mu, że ma tylko dwa wyjścia: uschnąć kompletnie, albo się ukorzenić i przyjąć.
Porządnie je podlałam po posadzeniu, a potem były te ulewne deszcze i dało radę.
Po opalaniu się w ogrodzie zdecydowałam się iść do wsi na zakupy.
Brunhilda towarzyszyła mi przez większość drogi i potem poszła do siebie. Była zawiedziona, że nie pozwoliłam jej zostać na farmie, gdy szłam do sklepu, ale ostatnio, gdy tak zrobiłam to podczas mojej nieobecności wykopała mi topinambur i zeżarła.
Ten topinambur to moje lekarstwo i mój podstawowy posiłek i nie zgadzam się, żeby szabrowała. Dałam jej mnóstwo sadzonek do posadzenia tam, gdzie ona teraz mieszka i sobie posadziła, a ona mi kolejne topinambury potrafi wykopać, gdy ja nie widzę, co mnie wkurza niepomiernie. Oczywiście potem jestem w stanie wykryć szaber, bo to widać.
Brunhildy nie mogę zostawić w moim ogrodzie absolutnie, tym bardziej teraz jak rzodkiewki zaczęły dojrzewać. To są moje warzywa osobiście przeze mnie posiane i uprawiane i nie ma zgody na żaden szaber.
Ja wiem, że jestem niepełnosprawna i przydałaby się tutaj jakaś pomoc, ale nie taka jaką ona oferuje. Więcej szkody niż pożytku. Wolę sama sobie tutaj ogrodniczyć po mojemu, po troszeczku. Ile zrobię tyle zrobię. Coś tam z tego ogrodu będzie. W przyszłym roku trzeba będzie wcześniej zacząć działalność ogrodową. W tym roku przez to, że byłam na studiach, a potem bardzo chorowałam - późno zabrałam się za ogród. Także zimna i mokra pogoda nie sprzyjała pracy w ogrodzie.
środa, 22 czerwca 2022
Oczytana hodowczyni
Potem zapisałam się do 4 bibliotek. Codziennie wracałam do domu z kilkoma nowymi książkami. Czytałam bardzo szybko i do upadłego.
Lekcji nie odrabiałam w domu, bo nie miałam czasu. Byłam zajęta czytaniem moich ukochanych książek. Lekcje odrabiałam w szkole na przerwach. Byłam w stanie napisać wypracowanie z języka polskiego na przerwie pięciominutowej i dostać za to ocenę dobrą. Z ortografii też miałam ocenę dobrą mimo, że się jej nigdy nie uczyłam. Pisałam na czuja i pisałam dobrze.
W domu podczas posiłków relacjonowałam rodzicom z wypiekami na twarzy treść książek.
Potem moja czytelnicza pasja została brutalnie przerwana przez atropinę.
Ciężko było się rozstać z czytaniem. To zdaje się było w 7 klasie.
Przerwano mi czytanie na pól roku. To była dla mnie drama. Już nigdy nie wróciłam do czytania na taką skalę.
Gdy zaczęłam zarabiać pierwsze pieniądze, lubiłam kupować sobie różne praktyczne podręczniki z różnych dziedzin. Korzystałam z nich wyrywkowo, przeglądałam, ale nie czytałam od deski do deski.
Przed wyjazdem z miasta kupiłam sobie kilka praktycznych podręczników o tematyce budowlanej i remontowej. Zwłaszcza jedna gruba księga zawiera wszystko co muszę wiedzieć, aby wyremontować samodzielnie dom. Według tego podręcznika remontowałam mój dom.
Następnie kupiłam sobie kilka podręczników o treningu koni. Korzystałam z nich. Czytałam o tym jak powinno się postępować z końmi.
Jednak nie odważyłam się na nie sama wsiadać zostawiając tę część jeźdźcom doświadczonym praktycznie.
Od kilku lat kolekcjonuję książki ogrodnicze, o przetwórstwie, o wędzeniu, o wyrobie serów. Swego czasu wyrabiałam sery.
Ostatnio jestem zafascynowana ziołami, dziką kuchnią, ziołolecznictwem.
Mam na głowie sprawy sądowe i administracyjne i im muszę w pierwszej kolejności poświęcić czas.
Póki co na szybko oglądam i słucham zielarskie podkasty. Na systematyczne czytanie poradników zielarskich też przyjdzie czas i to całkiem niebawem. Gabinet już gotowy do przyswajania wiedzy. Na ganku suszą się zebrane przeze mnie zioła. Inne zjadam świeże na surowo.
Zanim w gabinecie usiądę, wpierw muszę posiać i posadzić warzywa w ogrodzie, bo mam zaległości.
Dziś posadziłam cebulę, kapustę i paprykę. Mam jeszcze dużo nasion do wysiania i brukiew oraz krzaki ziemniaków do przesadzenia oraz bulwy ziemniaków do posadzenia.
Zaopatrzyłam się w specjalną gracę do robienia szybkich rowków pod nasiona i dołków pod sadzonki.
Wszystko tutaj jest pod kontrolą tak jak sobie zaplanowałam. Na intensywne czytanie podręczników prawniczych i historycznych też przyjdzie czas i to wkrótce, bo mam kilka spraw do ogarnięcia, które wymagają podparcia merytorycznego i fachowego.
Mieszkanie w bursie to strata czasu i pieniędzy
W pierwszej bursie nie było możliwości prania, a w drugiej była, ale mieszkałam za daleko od domu by sobie coś do prania przywieźć, a Brunhilda była za skąpa by mi przysłać rzeczy i moje warzywa.
Wszystkie plusy i minusy trzeba przeanalizować.
Dyrektorów burs nie obchodziło, że swoimi działaniami doprowadzili do przerwania studiów. Zainwestowałam kilka miesięcy mojego życia i kilka tysięcy złotych w wyjazd na studia, a oni mi je przerwali.
Nie chcę być uzależniona od widzimisię dyrektorów burs. Generują stresy i straty. Z mojego domu nikt nie może mnie wywalić i tym samym utrudniać czy przerywać naukę. Nikt nie może mi narzucać noszenia idiotycznych masek ani testowania, ani w żaden inny sposób stresować.
Co ważne nie płacę czynszu za wynajem. Zaoszczędzone pieniądze mogę przeznaczyć na zakup podręczników, które dadzą mi wiedzę i zostaną tutaj ze mną na zawsze gotowe by mi służyć w razie potrzeby.
Pierwszy pokój w pierwszej bursie był ładny ale czymś śmierdział, a łazienka była zagrzybiona, ale była w pokoju.
Drugi pokój w drugiej bursie był ciasny i brzydki i znajdował się na 4 piętrze bez windy, a ja już miałam problemy z chodzeniem po schodach.
Za to obiekt miał ładne wspólne toalety i kuchnię.
Gdy we Włocławku kupiłam worek ziemi by posiać warzywa na rozsadę, to dyrektor robił idiotyczne uwagi, że pokój się zarwie. 😁
Po co ja mam słuchać takich bzdur?
U siebie mam tysiące ton ziemi za darmo i brak głupich uwag. Trzeba to docenić i się stąd nie ruszać.
Nie będę wycierała kurzu w cudzych pokojach tylko w swoich. O swoje miejsce zadbam. Dobrze mi idzie sprzątanie w moim gabinecie. Pokoik jest już prawie wysprzątany.
Rozwój osobisty
Jeśli zacznę studiować indywidualnie w domu, to nie będę zmuszona płacić za studia ani za akademik ani za dojazdy na uczelnię. Nie będę też narażona na nieprzyjemne traktowanie typu wyrzucanie z bursy, z transmisji i nie dopuszczanie do egzaminów itp. Jeśli zachoruję to będę tak długo chorowała jak długo mój organizm będzie chory, a potem wznowię naukę. Poziom stresu będzie żaden. Studiowanie samodzielne może być tylko przyjemne.
Studiując w domu mogę to robić we własnym tempie wtedy kiedy mam na to ochotę, wtedy kiedy się dobrze czuję. W takim trybie da się pogodzić obowiązki domowe i ogrodowe oraz hodowlane.
Gdy wcześniej studiowałam to brakowało mi pieniędzy na podręczniki z powodu opłat za bursy i wyżywienie oraz dojazdy do miast gdzie studiowałam, a przecież podręczniki do nauki są najważniejsze. Trzeba się skupić na tym co ważne, czyli na czytaniu podręczników i słuchaniu ogólnodostępnych wykładów online.
Studiowanie stacjonarne jest dyscyplinujące i mobilizujące i to jest jego główny atut. W przypadku samodzielnej nauki trzeba opracować sobie indywidualny plan nauki i go systematycznie realizować. Wykładowcy nie są mi do niczego potrzebni. Potrzebne są mi tylko podręczniki. Moja biblioteczka powolutku rośnie. Jest co czytać. Nie jest mi do tego potrzebny prąd, ani dojazdy, bursa lub akademik i przepłacanie za żywność w sklepach. W zeszłym roku w domu zostawiłam tonę jedzenia, a sama musiałam kupować jedzenie w mieście. To bez sensu.
Kolejnym uciążliwym aspektem wyjazdu na studia jest konieczność zostawienia mojego domu w obcych rękach. Nie podoba mi się grzebanie obcej osoby w moich rzeczach osobistych i ich używanie, zużywanie i dewastowanie. Nie po to harowałam tak ciężko przez całe życie, aby teraz jakaś niedbała ameba zużywała i dewastowała mój majątek.
Nie bez znaczenia są obecne zmiany polityczne i gospodarcze.
wtorek, 21 czerwca 2022
Zbiórka na walkę o zwierzęta
https://pomagam.pl/walkaozwierzeta
W skrócie:
Zostałam okradziona przez zorganizowaną grupę przestępczą pozorującą ratowanie zwierząt.
W grudniu 2021 wygrałam dwie sprawy sądowe z ekoterrorystami, którzy okradli moje gospodarstwo i zmarnowali mi większość zwierząt.
W dniu 22 grudnia 2021 wygrałam sprawę karną w Sądzie Rejonowym w Olecku, a w dniu 23 grudnia 2021 sprawę administracyjną w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Olsztynie.
W kwietniu 2022 wygrałam apelację w Sądzie Okręgowym w Suwałkach.
Oto wyrok uniewinniający mnie z fałszywych zarzutów wniesionych przeciwko mnie na podstawie oszczerstw i manipulacji fundacji Molosy Adopcje:
https://kreatywnaromantyczka.blogspot.com/2021/12/wyrok-uniewinniajacy-w-sprawie-koni.html
Natomiast w dniu 23 grudnia 2021 Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie uchylił decyzję wójta Kowal Oleckich, Krzysztofa Locmana oraz Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Olsztynie w przedmiocie wyrażenia zgody na zabór moich koni. Oznacza to, że fundacja Molosy Adopcje w tym prowadząca ją Elżbieta Kozłowska muszą oddać ukradzione mi konie.
Minęło już pół roku od korzystnych dla mnie wyroków, a oszustka i złodziejka - koni nie zwraca.
Potrzebne są dodatkowe działania prawne i logistyczne.
Ta zbiórka ma je sfinansować.
########################################################
Rozwinięcie tematu:
Jestem hodowcą z wieloletnim stażem i doświadczeniem. W roku 2002 przeniosłam się z wygodnego mieszkania w Szczecinie, na wieś, na Mazury, by hodować piękne, szlachetne konie i inne sympatyczne zwierzęta.
Przez kilkanaście lat ciężkiej pracy wyhodowałam stada cudownych, dorodnych zwierząt. Wyhodowałam osobiście, sama - stadko prześlicznych, rajdowych koni oraz stado 50 owiec i kóz. Konie wyhodowałam do rajdów konnych po Mazurach, które chciałam organizować, oraz do pomocy dla mnie na gospodarstwie przy pracach zbyt ciężkich dla człowieka, a lekkich dla koni.
Na hodowlę owiec namówiły mnie kobiety z internetu, które chciały mieć dostęp do różnorodnej, pięknej wełny owczej. Miałam zbyt na to runo.
Kozy zaś hodowałam na mleko - dawniej miałam większe stado kóz składające się z 50 mlecznych kóz, które następnie sprzedałam, a kilka lat temu postanowiłam stado odbudować by wrócić do wyrobu serów kozich i innych przetworów mlecznych.
Na moim gospodarstwie poza końmi, owcami i kozami żyły także kury, psy, koty.
Wszystkie zwierzęta kochałam i dbałam o nie najlepiej jak można. Miały u mnie raj na Ziemi. Ten raj wypatrzyło zawistne i chciwe oko prezeski fundacji pseudo pro zwierzęcej, która postanowiła za darmo przejąć moje zwierzęta, w pierwszej kolejności oczywiście moje cudnej urody, rasowe konie z ponad 100 letnim rodowodem.
Napadła na mnie 3 maja 2018 roku w środku nocy i ukradła mi stado 50 owiec i kóz, oraz próbowała także pojmać moje konie. Wtedy się jej to nie udało, ale zaatakowała ponownie 8 kwietnia 2019 roku i wywiozła tym razem wszystkie konie oraz dodatkowo pięknego, białego owczarka środkowoazjatyckiego z rodowodem oraz kilkanaście kóz i owiec z odbudowywanego przeze mnie z mozołem stadka.
W sumie ukradła mi wszystkie zwierzęta. Zrabowane zwierzęta celowo głodziła i truła dla celów procesowych, aby uzyskać jak najgorsze opinie weterynaryjne. Wynajęci przez nią weterynarze nie badali moich zwierząt na moim gospodarstwie, gdzie one były w bardzo dobrej kondycji, zdrowe, prawidłowo odżywione, ale dopiero kilka tygodni i miesięcy po ich wywiezieniu i przegłodzeniu.
Dodatkowo urządziła na mnie wielką, nienawistną, oszczerczą nagonkę, która utrudniła mi współpracę z weterynarzami, którzy wcześniej świadczyli usługi dla moich koni w roku 2018.
Pod wpływem tej nagonki, gdy była potrzebna pilna pomoc dla dwóch koni, które zachorowały i osłabły w wyniku komplikacji po szczepieniu (w tym jedna klacz miała dodatkowo wypadek na polu z którego już nie wyszła żywa) niestety ci weterynarze odmówili pomocy moim koniom i jedno źrebię padło na kolkę, a klacz podczas porodu.
Ta ogromna strata całej linii wspaniałej Dakoty była dla mnie ogromnym ciosem. Pochorowałam się i gdy kilka dni później przyjechały fundacyjne hieny kraść pozostałe moje konie, byłam bardzo osłabiona i ledwo oddychałam, a ci ekoterroryści przyjechali się pastwić nade mną i moimi zwierzętami. Włamali się do mojego domu i ukradli mi psa, dokumenty sądowe i weterynaryjne oraz hodowlane. Mnie skuli w kajdanki, bo filmowałam, jak mnie okradają, jak kradną moje konie.
Koniokrad dusił ostrym, twardym powrozem moją ukochaną klacz Indianę, a pozostali płoszyli moje konie. Wyłapali je i przemocą załadowali na trajlery oraz wywieźli setki kilometrów od ich domu, aby głodzić je dla celów procesowych - tak, jak było to zrobione z owcami i kozami rok wcześniej.
Moja klaczuś Indiana przeżyła ze mną szczęśliwie na moim sielankowym gospodarstwie kilkanaście lat swojego życia, by w wieku dojrzałym być brutalnie pojmaną i uprowadzoną z mojego gospodarstwa. Pozostałe konie też były ze mną blisko zaprzyjaźnione i ufały mi - zawsze byłam dla nich dobra i one wiedziały, że mogą mi ufać. Gdy szłam po nie na łąkę - szły za mną posłusznie bez uwiązów, wierne jak psiaki.
Moje wszystkie zwierzęta miały na moim Rancho wolność i swobodę, mnóstwo smakowitej paszy, urozmaicony teren do wypasu i galopu. Na farmie mojej znajdują się zadrzewienia, 8 stawów, trzy rzeczki - wszystko co potrzebne zwierzętom do szczęścia. Jest też ogromna stajnia kamienna zdolna pomieścić wszystkie moje zwierzęta.
Drewutnia zaś, która niestety się rozpadła, nadaje się jeszcze do wykorzystania na owczarnię po jej adaptacji.
Moje Rancho jest porośnięte gęstą trawą i zdrowotnymi ziołami. Moje wszystkie zwierzęta bardzo dobrze się rozwijały na moich pastwiskach. One tu miały raj.
Dla wszystkich moich koni, owiec i kóz te brutalne, bezwzględne porwania to był ogromny szok. Owce i kozy najbardziej ucierpiały. albowiem ich życie za sprawą tychże ekoterrorystów zamieniło się w gehennę. Aż 20 owiec i kóz zmarło w męczarniach w rękach ekoterrorystów, którzy ograbili moje gospodarstwo, a także niepoliczone jagnięta i koźlęta, które się jeszcze w dziuplach rabusiów urodziły po wywiezieniu stada.
Owcze i kozie matki głodzone przez bezwzględnych oprawców straciły z głodu mleko i ich noworodki nie miały co pić, a ich pseudo opiekunowie nie zadali sobie trudu, by je poić sztucznym mlekiem i te maleństwa też poumierały.
Gdy rozmawiałam z urzędniczką odpowiedzialną za moje owce i kozy, ona zimno stwierdziła, że "jagnięta i koźlęta umierają i będą umierały". Tam nikt nie dbał o nie. Oni tylko zadbali o sfałszowanie dokumentów, o fałszywą narrację w tych dokumentach.
W wyniku tego ataku na moje gospodarstwo, grabieży, oszczerczego linczu w internecie i powiecie straciłam niewielkie dotacje rolnicze i zostałam zrujnowana. Nie stać mnie na wynajem prawnika z wyboru, a ta prawniczka przyznana z urzędu - nie odpowiada na moje emaile ani telefony. Czuję się zagubiona.
Rabusie w oparciu o swoje fałszywe zeznania założyli mi sprawy karne, zaś sprawy z mojego zawiadomienia tutejszy sąd nie dopuścił na wokandę.
Zbieram pieniądze na kompleksową pomoc prawną i merytoryczną. Moim celem jest odzyskanie moich zwierząt, czci i honoru, które zostały zbrukane przez ekoterrorystów i ich oszczerstwa oraz manipulacje.
Mój przypadek jest bardzo skomplikowany i złożony. Więcej dokładnych informacji na temat tego kto i jak mnie okradł i jakich użył metod manipulacji materiałem dowodowym, fałszerstw, pomówień, oszczerstw - znajdziecie na moim blogu www.kreatywnaromantyczka.blogspot.com
Chcę zebrać pieniądze na kompleksową pomoc prawną i merytoryczną, a następnie na adaptację drewutni na owczarnię. Tam kiedyś, gdy jeszcze budynek stał i był w niezłym stanie - mieszkały zwierzęta. Niestety, od kilku lat jest zamknięty dla zwierząt i jest użytkowany jako magazyn drewna, paszy, słupów ogrodzeniowych itp. rzeczy. Ten budynek jest tak obszerny jak stajnia Hiacyntówka i w nim chciałabym urządzić owczarnię po jego kapitalnym remoncie i adaptacji.
Każda złotówka pomocy się liczy, albowiem obecnie jestem zasypana papierami sądowymi, nad którymi już nie panuję. Próbuję obecnie to wszystko uporządkować i ogarnąć się. Potrzebuję pomocy w zebraniu materiału dowodowego, świadczącego o tym, że moje zwierzęta miały tutaj dobre życie, zanim zostały brutalnie porwane.
Przyznam, że dopiero teraz zakładam tę zbiórkę, ponieważ wcześniej byłam zbyt przytłoczona ciężarem tego co mnie spotkało, miałam głęboką, paraliżującą wręcz depresję. Nie byłam w stanie się bronić przed tą zorganizowaną grupą przestępczą. Teraz próbuję zmusić się do walki na wyższym poziomie, bo moje dotychczasowe, spóźnione próby zawiodły.
Pamiętajcie, że ekoterroryści rabują coraz więcej gospodarstw polskich i są coraz bardziej bezwzględni. To okropni ludzie bez czci i honoru, którzy dla profitów z rabunku cudzego mienia są w stanie do najgorszych oszustw, oszczerstw, hejtów. Nie wierzcie im. Mogą też was osaczyć i okraść.
Zadawajcie im pytania. Sprawdzajcie ich pomówienia i bezczelne kłamstwa. Także w moim przypadku doszło do manipulacji przez zbrodniczą fundację, która ukradła i doprowadziła do śmierci kilkadziesiąt moich owiec i kóz.
Fundacja skrupulatnie fałszuje dokumentację, manipuluje zdjęciami, retuszuje je, wstawia zdjęcia z innych farm, bądź stare zdjęcia z innego kontekstu, do którego dopisuje swój fałszywy scenariusz - po prostu oszczerstwa, albowiem na oszczerstwach ten patotwór bazuje - wszystko po to, by tylko wyłudzić datki od naiwnych darczyńców i trwale przejąć cudzą własność, cudze zwierzęta.
Ta kobieta, która mnie okradła zarobiła na mnie minimum 30.000 złotych na samych zbiórkach publicznych, a ponadto wystawiła rachunki na kilkadziesiąt tysięcy za przetrzymywanie zrabowanych koni. Ona żyje z rabunku zwierząt właścicielskich i dla niej się nie liczy dobro rabowanych zwierząt, dlatego jest taka ogromna śmiertelność wśród zrabowanych przez nią zwierząt. Zwierzęta wywiozła jako zdrowe, czyste, nakarmione, zadbane, a one po ich porwaniu zostały wyniszczone i doprowadzone do śmierci.
To jest tutaj moja pierwsza zbiórka, nie mam doświadczenia w takich ogłoszeniach. Proszę o wyrozumiałość. Cel zbiórki jest szczytny - uratować z rąk oprawców te zwierzęta, które ten terror i gehennę przeżyły.
Nadto, jeśli mi się uda odzyskać moje zwierzęta, będę pomagać innym poszkodowanym rolnikom. De facto - już to robię. Informuję cały świat o sposobach przejmowania inwentarza metodą "na zwierzaka". Tu chodzi o pieniądze, o korzyści, a nie o ratowanie zwierząt. Matactwa i krętactwa oraz manipulacje fundacji i osób z nią powiązanych są na porządku dziennym.
Na filmie są moje śliczne, szczęśliwe konie zrabowane przez fundację, a na foto mój aktualny piesio. Niestety, moja najukochańsza suczka Amarii siedzi zamknięta od kilku lat w klatce i tęskni za mną, a ja za nią. Proszę, pomóżcie mi odzyskać moje zwierzęta.
Proszę, udostępniajcie moją zbiórkę wszędzie, gdzie się da, bo ja jestem przez fundację i jej klakierki non stop atakowana i blokowana na Facebooku.
Tutaj więcej na temat moich zwierząt oraz ekoterroru, którego ofiarą padłam ja i moje ukochane zwierzęta:
https://zwierzetaindianki.blogspot.com/
https://www.instagram.com/izabella_redlarska/
www.garnek.pl/indianka/a
https://www.youtube.com/user/IndiankaCreative/videos?view=0&sort=da&flow=grid
Jestem realną osobą, prawdziwym, potwornie skrzywdzonym hodowcą. Zachęcam do kontaktu telefonicznego i Facebookowego.
Hodowca Izabella Redlarska, Rancho Romantica Rebelle, Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, +48506200135 https://www.facebook.com/izabella.redlarska.1/
Mój blog: www.KreatywnaRomantyczka.blogspot.com
Na blogu jest wiele zdjęć i opowieści o moich zwierzętach. Dopóki ekoterrorystka nie wtargnęła na moje gospodarstwo - ja i moje zwierzęta żyliśmy sobie przyjaźnie w sielance.
Z tego bloga oraz z moich albumów online, ekoterrorystka udająca ratowaczkę zwierząt skopiowała moje zdjęcia i dopisała do nich swoje fałszywe scenariusze pomawiając mnie o rzekome znęcanie się nad zwierzętami.
Złożyła fałszywe zeznania na moją szkodę na komendzie w Olecku. Trafiła na podatny grunt, bo lokalni policjanci oraz urzędnicy postanowili usunąć mnie z mojej ziemi i przejąć moje gospodarstwo, więc ochoczo wrobili mnie.
De facto to inspektor PIW zwabił na moje Rancho fundację pseudo pro zwierzęcą - bo sam miał chętkę na moje rasowe konie. Sfabrykowane przeciwko mnie fałszywe dowody użyto w sądzie, aby mnie pozbawić zwierząt prawnie.
Zwierzęta - wszystkie zwierzęta, które ode mnie wywieziono - wywieziono bez wyroku, bez decyzji administracyjnej i bez podstaw prawnych, a następnie manipulowano materiałem dowodowym, czyli zwierzętami i dosztukowano fejkową dokumentację weterynaryjną, którą tendencyjnie zinterpretowano na moją szkodę.
Aktualizacja: W grudniu 2021 wygrałam dwie sprawy sądowe z ekoterrorystami, którzy okradli moje gospodarstwo i zmarnowali mi większość zwierząt.
W dniu 22 grudnia 2021 wygrałam sprawę karną w Sądzie Rejonowym w Olecku, a w dniu 23 grudnia 2021 sprawę administracyjną w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Olsztynie.
Oto wyrok uniewinniający mnie z fałszywych zarzutów wniesionych przeciwko mnie na podstawie oszczerstw i manipulacji fundacji Molosy Adopcje:
https://kreatywnaromantyczka.blogspot.com/2021/12/wyrok-uniewinniajacy-w-sprawie-koni.html
Natomiast w dniu 23 grudnia 2021 Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie uchylił decyzję wójta Kowal Oleckich, Krzysztofa Locmana oraz Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Olsztynie w przedmiocie wyrażenia zgody na zabór moich koni. Oznacza to, że fundacja Molosy Adopcje w tym prowadząca ją Elżbieta Kozłowska muszą oddać ukradzione mi konie.
Tymczasem dochodzą do mnie sygnały, że złodziejka nie chce oddać koni i kombinuje odwołania od decyzji obu sądów. Ona zbiera pieniądze na prawnika, który umożliwi jej zatrzymanie zrabowanych koni.
Złodziejka jest otoczona wianuszkiem klakierek i wspólników kradzieży, którzy jej interesownie lub tępo przyklaskują i naganiają darczyńców, dzięki czemu udało się jej zebrać w poprzednich zbiórkach około 30.000 złotych na prawnika, których w całości nie wydała na prawnika, a na coś innego, bo jak twierdzi, nie ma pieniędzy na apelacje w sprawach koni i domaga się kolejnych wpłat.
Z tego co mi wiadomo, na prawnika wydała 4.000 złotych, natomiast zebrała od ludzi 30.000 złotych, a potem twierdziła, że ona nie ma pieniędzy na apelację i domagała się kolejnych wpłat od darczyńców.
Kozłowska apelację przegrała w kwietniu 2022 roku.
Jej fundacja została zlikwidowana za przekręty.
Mimo tego zwierząt nie zwróciła. Także wójt który wydał oszustce moją własność ociąga się z odwiezieniem mi zwierząt.
Ta zorganizowana grupa przestępcza potrzebuje twarde kopyto prawne w tyłek aby odwieźć mi zwierzęta.
Niestety, nie mam swoich środków, bo cały mój majątek przejęła zorganizowana grupa przestępcza udająca ratowaczy zwierząt i nie mam żadnych oszczędności, ani dochodu, bo całym moim skarbem były moje zwierzęta, które ukradła fundacja Molosy Adopcje.
Dodatkowo, asesor Truchan z Prokuratury Rejonowego w Olecku na wniosek fundacji Molosy Adopcje zajął hipotekę mojego gospodarstwa na kwotę około 150.000 złotych, więc nie mam żadnego ruchu w kwestii uzyskania pożyczki czy kredytu na cele prawne pod zastaw gospodarstwa.
Prawnicy z urzędu, wyznaczeni przez Okręgowy Sąd w Suwałkach odmówili mi napisania dwóch kasacji w sprawach o obrazę pracownic GOPSu, które napuściły na mnie PIW Olecko i fundację oraz w sprawie obrazy policjantów pomagających fundacji Molosy Adopcje okradać moje gospodarstwo.
Kasacje miały podstawy prawne, merytoryczne i proceduralne, by być wniesione i rozpatrzone na moją korzyść, a mimo to adwokaci z urzędu mi nie pomogli, bo boją się o swoje dochody, albowiem każda kasacja dla każdego sędziego jest jego porażką zawodową i gdyby doszło do skutecznego skasowania wyroków wydanych przez tych sędziów w sprawie o obrazę GOPSu i obrazę policjantów biorących udział w kradzieży moich zwierząt, to ci sędziowie przestaliby z zemsty zlecać sprawy tym adwokatom, więc adwokaci się wycofali rakiem narażając mnie na przykre konsekwencje swoich działań.
Do napisania kasacji są mi potrzebni prawnicy spoza regionu, w którym te sprawy się toczyły i toczą. Na to są potrzebne pieniądze, bo drudzy prawnicy mi się z urzędu nie należą, skoro ci wyznaczeni zmarnowali mi możliwość kasacji.
Reasumując, proszę ludzi dobrej woli, by pomogli mi sfinansować kompleksową obsługę prawną, w tym obsługę kasacji od wyroków w sprawach powiązanych ze sprawami zwierząt, albowiem strona przeciwna wykorzystuje wyroki w sprawach GOPSu i policjantów, aby mi zaszkodzić w sprawach zwierząt.
Mianowicie fundacja Molosy Adopcje i Prokuratura Rejonowa w Olecku dąży do tego, by osobę zdrową psychicznie i umysłowo zamknąć w zakładzie psychiatrycznym dożywotnio, by umożliwić klice przejęcie mojego gospodarstwa i trwałe przejęcie zwierząt.
Ja nigdy psychicznie, ani umysłowo nie chorowałam. Klika wymyśliła mi choroby, których nie mam, aby mnie zamknąć w psychiatryku. Jestem zagrożona. Boję się o siebie, o swoje życie. Oni chcą mi zrobić krzywdę. Dostaję pogróżki od fundacji, że zbiera pieniądze na płatnego mordercę w związku z wygraniem przeze mnie dwóch spraw sądowych.
Lokalna klika pierwotnie sprowadziła do mnie fundację Molosy Adopcje po to, by okraść mnie ze zwierząt i wyłudzić moje gospodarstwo. To jest zmowa. Zwierzęta nie wymagały ratowania, były zdrowe i zadbane, kochane, dobrze traktowane przeze mnie przez lata.
Klika, która mnie okradła ma duże interesy w tym, aby kłamać podczas zeznań i składać fałszywe zawiadomienia. Mimo tego, w toku przesłuchań wyszło na jaw, że ściemniali, że żadnego znęcania ani zaniedbywania zwierząt nie było. Ja prowadziłam te przesłuchania i byłam wspierana przez prawników z urzędu. Wiedziałam o co pytać, bo znam prawdę i fakty i potrafiłam wykazać, że świadkowie fundacji kłamią lub naciągają fakty. Plątali się w zeznaniach i w końcu wyszło, że jestem niewinna.
Do tego biegły sądowy wyznaczony przez sąd w sprawie koni miał możliwość również brać udział w przesłuchaniach oszczerców i dodatkowo wykazał im manipulacje i nadinterpretacje materiału dowodowego.
Ja z tą patologią, z tą zorganizowaną grupą przestępczą walczę sama od lat, jestem psychicznie wykończona tą przemocą i walką z tymi bandytami, posypało mi się zdrowie i bardzo potrzebuję wsparcia ludzi uczciwych, którzy nie godzą się na taką podłość wobec samotnej, ciężko pracującej kobiety, którzy mają sumienie, by powiedzieć NIE i pomóc to przerwać.
Bardzo proszę o udostępnianie tej zbiórki na portalach społecznościowych i w miarę możliwości o wpłaty. Każda, najdrobniejsza wpłata może pomóc sprawie.
Z wyrazami szacunku,
Hodowczyni Niezłomna
Izabella Redlarska
https://pomagam.pl/walkaozwierzeta
Dokopałam się do sofy 🙌💪
W gabinecie zalegają jeszcze stosy papierów. Trzeba je odkurzyć i gdzieś schować. Niemniej jednak stół i sofa są już dostępne do użytku. Zanim dojadą zamówione książki prawnicze, dodatkowa półka powinna być dla nich opróżniona.
Zadumałam się też nad tym jak tu światło doprowadzić. Mam pewne pomysły mało inwazyjne, a także bardzo inwazyjne.
poniedziałek, 20 czerwca 2022
Zbiórka na rower urodzinowy
pomagam.pl/lekkirower
Mieszkam na wsi, 20 km od miasta. Do najbliższego przystanku PKS mam kilka kilometrów, które trzeba przejść, co w moim przypadku jest bolesne z uwagi na chore stawy. Choruję na reumatyzm. Mam powykręcane, spuchnięte stawy.
Latem połączenia autobusowego z miastem w ogóle nie ma i jedynym sposobem by dostać się do miasta jest rower.
Droga do miasta jest górzysta i wymaga wysiłku i sprawnych stawów. Nie jestem w stanie pokonywać takiego dystansu bez wsparcia jazdy odpowiednio dobieranymi biegami.
Zesztywniałe i bolesne stawy utrudniają mi poruszanie się także na zwyczajnym rowerze, ale przy takich długich trasach tylko rower o dużych 28 calowych kołach i wyposażony w biegi umożliwiające płynną i lekką jazdę pod górę jest jedynym trafnym rozwiązaniem. Stąd ta zbiórka.
Niestety nie jestem w stanie sama sfinansować zakupu takiego pojazdu, ponieważ zostałam okradziona z całego dorobku mojego życia i nie mam żadnych dochodów.
Zbiórka na rower rehabilitacyjny
pomagam.pl/rower4
Jestem samotną kobietą mieszkającą na wsi. Kilka lat temu zostałam brutalnie napadnięta i okradziona z całego dorobku mojego życia przez zorganizowaną grupę przestępczą.
Walka o poszanowanie moich podstawowych praw i odzyskanie zrabowanego majątku wykończyła mnie psychicznie i fizycznie.
Mój majątek jest nadal w łapach złodziei co doprowadza mnie do rozpaczy i depresji. Posypało mi się strasznie zdrowie. Przeszłam gorączkę reumatyczną i powykręcało mi stawy.
Mam spuchnięte, bolesne stawy, problemy z poruszaniem się, ze wstawaniem i chodzeniem.
Ta zbiórka ma sfinansować zakup roweru do rehabilitacji i jazdy po zakupy, albowiem obecnie nie jestem w stanie chodzić kilometrami na zakupy, a nie posiadam samochodu.
Mój stary wysłużony rower zepsuł się.
Zaś ja już miałam od kilku miesięcy problemy w utrzymaniu się na nim, ze względu na zesztywniałe i bolesne stawy. Potrzebuję rower z 4 kołami by się móc bezpiecznie i stabilnie przemieszczać, tym bardziej, że drogi wiejskie są wywrotne z uwagi na piach na nich leżący.
Strasznie śpiąca
Nakarmiłam tylko zwierzęta, zmieniłam kurom wodę do picia, przygotowałam sobie sadzonki do posadzenia i kupiłam przecenione podręczniki prawnicze do walki o zwierzęta i moje prawa człowieka.
Cudem udało mi się te podręczniki kupić po obniżonej cenie, bo zamówilam je w okresie trwania potężnej promocji. Dzisiaj te pozycje kosztują już kilkadziesiąt złotych więcej za sztukę.
Potrzebuję więcej podręczników i bardziej specjalistycznych, ale na początek może być.
Zwłaszcza jedna zamówiona specjalistyczna pozycja prawnicza będzie dla mnie ogromną pomocą i oparciem w walce ze zorganizowaną grupą przestępczą, która mnie okradła i planuje kolejną krzywdę, aby uniemożliwić mi odzyskanie zwierząt.
Ta pozycja kosztowała ponad 100 złotych, także hojna wpłata szanownego darczyńcy w całości poszła na zakup tego opracowania prawniczego.
Zaś za wpłaty ekoterrorystycznych hejterek kupię sobie czekoladę jako zadośćuczynienie za ich obraźliwe wpisy na stronie mojej zbiórki.
Także mimo, że dzisiaj jestem niedysponowaną załatwiłam ważną pomoc prawną w postaci podręczników prawniczych.
Część podręczników kupiłam za moje pieniądze przeznaczone na żywność, także będzie głodno, ale jakoś przetrwam na chwastach. Ważne, że pomoc merytoryczna za kilka dni do mnie przyjedzie. Książki papierowe przydadzą się teraz i w przyszłości gdy zabraknie Internetu.
Zwłaszcza w sytuacji, gdy klika podważa twoją wiarygodność ważne jest by opierać się na argumentacji wybitnych i uznanych prawników, cytować ich wypowiedzi i dawać odnośniki do ich literatury. Odpowiednie prawnicze podparcie pozwoli mi iść jak czołg w sprawach zwierząt. 😊 Niech tylko spróbują napisać, że cytowany profesor ma urojenia.😈
Urodziny Indianki 😊
Jak dam radę to upiekę ciasto. Kury łaskawie zniosły mi jaja na to ciasto.
W ogrodzie na moje urodziny zakwitły cudnej urody róże. 😍
Na razie sobie poleżę, a potem pójdę wymienić wodę kurom na wybiegu.
Piękne mam kury tylko szkoda, że tak mało.
Mało kur to mało jaj, niestety.
###
Jaki dzisiaj smętny dzień - pochmurno i boli głowa. Dobrze, że chociaż wczoraj z tego Słońca skorzystałam i się wygrzałam.
Wyjdę do stajni dotlenić się i poprzesadzać sadzonki.
niedziela, 19 czerwca 2022
Jutro moje urodziny 🙂🌷
Już wczoraj sobie zafundowałam duże lody z tej okazji. Karmelowo-śmietankowe. Karmel ciut przysłony, ale smaczny.
Dzisiaj zaś korzystając z pięknej pogody wygrzewałam swoje kości w Słońcu, licząc na to, że mnie wyleczy z tego zapalenia i bólu.
Na podwórku ugotowałam obiad na gałęziach, bo się w domu skończył gaz.
Gdyby się nie skończył gaz w domu - też gotowałabym dzisiaj obiad na podwórku, bo dużo gotowania miałam i w dużym garze i bym strasznie dużo tego gazu zużyła, a trzeba oszczędzać, bo jest bardzo drogi. Zdrożał 100 procent.
Na ostatniej butli mało gotowałam. Generalnie to tylko herbatę sobie zawsze grzałam i jajka na miękko gotowałam, więc ta butla powinna mi starczyć na przynajmniej 3-4 miesiące, a starczyła tylko na 2, bo Brunhilda raz przyszła i dorwała się do tej kuchenki i wypuściła z niej mnóstwo gazu, aż na strychu czułam. Brunhildę trzeba pilnować by nie broiła, bo wystarczy chwila nieuwagi i potem ja mam długoterminowy kłopot. Najlepiej w ogóle do domu nie wpuszczać.
Gaz bardzo by mi tutaj usprawnił moje prace, bo gotowanie na piecyku zajmuje dużo czasu, ale szkoda 120 zł wydać na butlę. Zatem będę się męczyć z gałęziami dopóki je mam.
Lubię gotować na gałęziach, tylko że na przykład rozpalanie piecyka by zagotować sobie herbatę to trochę dla mnie bez sensu i przez to piję ciągle zimną wodę.
Być może zamiast kupować butlę z gazem kupię czajnik samochodowy na 12 Volt i termos na herbatę. Przy słonecznej pogodzie może się uda zaparzyć herbatę solarem, a termos utrzyma mi mój gorący napój przez wiele godzin.
To może być dobry pomysł zwłaszcza w kontekście porządnego zaparzania ziół.
piątek, 17 czerwca 2022
Prezent na urodziny
Potrzebne wsparcie na pomoc prawną
Pora wspomóc Indiankę w walce o jej zwierzęta. Sprawy z ekoterrorystami wygrane. Łącznie trzy. Fundacja została zlikwidowana.
Prezeska się ukrywa.
Wójt się miga od zwrotu zagrabionych zwierząt, które uprzednio wydał oszustce. Potrzebne jest tu twarde kopyto w dupę wójta by ruszył się oddać co zagarnął prawowitej właścicielce razem z pseudo fundacją.
Rzućcie groszem! Wygońcie węże z kieszeni!
Link do zbiórki:
https://pomagam.pl/pfafbh
W grudniu 2021 wygrałam dwie sprawy sądowe z ekoterrorystami, którzy okradli moje gospodarstwo i zmarnowali mi większość zwierząt.
W dniu 22 grudnia 2021 wygrałam sprawę karną w Sądzie Rejonowym w Olecku, a w dniu 23 grudnia 2021 sprawę administracyjną w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Olsztynie.
Oto wyrok uniewinniający mnie z fałszywych zarzutów wniesionych przeciwko mnie na podstawie oszczerstw i manipulacji fundacji Molosy Adopcje:
https://kreatywnaromantyczka.blogspot.com/2021/12/wyrok-uniewinniajacy-w-sprawie-koni.html
Natomiast w dniu 23 grudnia 2021 Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie uchylił decyzję wójta Kowal Oleckich, Krzysztofa Locmana oraz Samorządowego Kolegium Odwoławzego w Olsztynie w przedmiocie wyrażenia zgody na zabór moich koni. Oznacza to, że fundacja Molosy Adopcje w tym prowadząca ją Elżbieta Kozłowska muszą oddać ukradzione mi konie.
Minęło już pół roku od korzystnych dla mnie wyroków, a oszustka i złodziejka - koni nie zwraca.
Potrzebne są dodatkowe działania prawne.
Ta zbiórka ma je sfinansować.
----------------------------------------------------------------------------------- Przybliżenie tematu:
Jestem hodowcą z wieloletnim stażem i doświadczeniem. W roku 2002 przeniosłam się z wygodnego mieszkania w Szczecinie, na wieś, na Mazury, by hodować piękne, szlachetne konie i inne sympatyczne zwierzęta.
Przez kilkanaście lat ciężkiej pracy wyhodowałam stada cudownych, dorodnych zwierząt. Wyhodowałam osobiście, sama - stadko prześlicznych, rajdowych koni oraz stado 50 owiec i kóz. Konie wyhodowałam do rajdów konnych po Mazurach, które chciałam organizować, oraz do pomocy dla mnie na gospodarstwie przy pracach zbyt ciężkich dla człowieka, a lekkich dla koni.
Zaś na hodowlę owiec namówiły mnie kobiety z internetu, które chciały mieć dostęp do różnorodnej, pięknej wełny owczej. Miałam zbyt na to runo. Strzygłam owce i sprzedawałam runo.
Kozy zaś hodowałam na mleko - dawniej miałam większe stado kóz składające się z 50 mlecznych kóz, które następnie sprzedałam, a kilka lat temu postanowiłam stado odbudować by wrócić do wyrobu serów kozich i innych przetworów mlecznych.
Na moim gospodarstwie poza końmi, owcami i kozami żyły także kury, psy, koty. Psy, koty i kury są nadal. Brakuje mojej ukochanej Amarii porwanej z mojego domu 8 kwietnia 2019 roku. To śliczna, wierna suczka, za którą bardzo tęsknię.
Wszystkie zwierzęta kocham i dbam o nie najlepiej jak można. Miały u mnie raj na Ziemi. Ten raj wypatrzyło zawistne i chciwe oko prezeski fundacji pseudo pro zwierzęcej, która postanowiła za darmo przejąć moje zwierzęta, w pierwszej kolejności oczywiście moje cudnej urody, rasowe konie z ponad 100 letnim rodowodem.
Napadła na mnie 3 maja 2018 roku w środku nocy i ukradła mi stado 50 owiec i kóz, oraz próbowała także pojmać moje konie. Wtedy się jej to nie udało, ale zaatakowała ponownie 8 kwietnia 2019 roku i wywiozła tym razem wszystkie konie oraz dodatkowo pięknego, białego owczarka środkowoazjatyckiego z rodowodem oraz kilkanaście kóz i owiec z odbudowywanego przeze mnie z mozołem stadka.
W sumie ukradła mi wszystkie zwierzęta. Zrabowane zwierzęta celowo głodziła i truła dla celów procesowych, aby uzyskać jak najgorsze opinie weterynaryjne. Wynajęci przez nią weterynarze nie badali moich zwierząt na moim gospodarstwie, gdzie one były w bardzo dobrej kondycji, zdrowe, prawidłowo odżywione, ale dopiero kilka tygodni i miesięcy po ich wywiezieniu i przegłodzeniu.
Dodatkowo urządziła na mnie wielką, nienawistną, oszczerczą nagonkę, która utrudniła mi współpracę z weterynarzami, którzy wcześniej świadczyli usługi dla moich koni w roku 2018.
Wójt gra na zwłokę
Szorowanie podłogi
3 półki zostały zapełnione pożytecznymi podręcznikami.
Na moje urodziny gabinet będzie chyba już w pełni gotowy.
Wieczorem przejrzałam i pozszywałam korespondencję.
Jutro trzeba będzie na nią odpisać. Uzbierało się tego.
Szmatławe suki
Nikt nie wierzy w waszą troskę o zwierzęta, nienawistne, chciwe larwy!
Oby was szlag trafił za całe to morze zła jakie mnie wyrządziłyście i wyrządzacie. Dorwę was wcześniej czy później, obrzydliwe łajdaczki!
środa, 15 czerwca 2022
Gorąca kąpiel
Niemniej jednak zdążyłam do niej wysłać dzisiaj 3 pisma procesowe przed posiedzeniem sądu.
Zaś jutro pomyślę jak się dobrać do tej pieprzonej mafii, która zatruwa i niszczy mi życie. Rozwiązanie może być bardzo proste. Skurwiele czują się absolutnie bezkarni i to ich zgubi.
Gram dalej!
Tak śmieciu, "gram dalej". Aż cię bydlaku zidentyfikuję i dopadnę.
II K 79/21 Wniosek o umorzenie postępowania
II K 79/21 sprawa z GOPS o znieważenie
Sąd Rejonowy w Olecku
ul. Osiedle Siejnik I 18
tel. 87 523 06 40
fax 87 523 06 95
karny@olecko.sr.gov.pl
II K 79/21 Wniosek o umorzenie postępowania
Wnoszę o przyjęcie dowodu z moich zeznań dotyczących wrogich działań Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej wobec mnie. Zeznania składam w formie pisemnej za pośrednictwem zwykłego e-maila, a także za pośrednictwem portalu ePUAP umożliwiającego podpis elektroniczny, a także za pośrednictwem mojego bloga który również firmuje moje posty jako moje autorskie.
Wnoszę o umorzenie postępowania.
Zeznanie:
Latem roku 2017 na moje gospodarstwo wtargnęły pracownice Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej przywiezione radiowozem przez uzbrojoną policję. Ja ich nie zapraszałam ani żadnych wniosków do nich o pomoc nie składałam. Przyjechały samowolnie i w złych zamiarach wyrządzenia mi krzywdy.
Socjalne przyjechały na moje gospodarstwo wyłudzić ode mnie podpis pod wnioskiem o lokal zastępczy, który mi zaoferowały w złej wierze i w złych zamiarach.
One nie chciały mi pomóc tylko chciały mi zaszkodzić, chciały mi wyrządzić krzywdę. One chciały mi wyrządzić krzywdę i ją wyrządziły. One próbowały podstępem usunąć mnie z mojego gospodarstwa by ułatwić jego przejęcie przez osoby trzecie. To one nakłoniły inspektora weterynarii w Olecku o napisanie na mój temat fałszywej opinii, którą posłużyły się do założenia mi sprawy sądowej o umieszczenie w psychiatryku wbrew mojej woli.
W tamtym czasie anonimowy, internetowy troll podpisany fałszywym nazwiskiem wysłał do nich donos domagający się umieszczenia mnie w zakładzie psychiatrycznym i konfiskaty moich zwierząt.
Intuicja mówi mi, że donos na podstawie którego socjalne do mnie przyjechały napisał Andrzej Deruchowski, albowiem w tym anonimie domaga się on, aby skonfiskować moje zwierzęta.
Pracownice GOPS przekroczyły swoje uprawnienia sprowadzając na moje gospodarstwo weterynarię powiatową i żądając, aby inspektor weterynarii wystawił człowiekowi opinię psychologiczną. To jest skandal czego socjalne dopuściły się przeciwko mnie.
Nie jest kompetencją Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej hodowla zwierząt i sposób prowadzenia gospodarstwa i sprowadzanie inspektorów weterynarii.
Nie jest sprawą PIWu i nie leży w kompetencjach Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Olecku wystawianie opinii psychologicznych na potrzeby wszczęcia sprawy sądowej przeciwko osobie o umieszczenie jej w zakładzie psychiatrycznym wbrew jej woli. Pracownicy obu tych instytucji przekroczyli swoje uprawnienia działając na moją szkodę.
Ponadto wystawianie człowiekowi opinii przez weterynarza jest uwłaczające dla człowieka.
Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej oraz Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Olecku poniżyli mnie w ten sposób poprzez zrównanie istoty ludzkiej ze zwierzętami.
Osoby takie jak pracownice pomocy społecznej oraz inspektor weterynarii, którzy w ten niegodny sposób postępują wobec człowieka - sami nie zasługują na szacunek.
Przekroczeniem uprawnień było sprowadzenie na moje gospodarstwo inspektora weterynarii oraz przekroczeniem uprawnień było nakłonienie go, aby wystawił na mój temat opinię psychologiczną, w dodatku fałszywą, kłócącą się z faktami.
Przekroczeniem uprawnień przez socjalne Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kowalach Oleckich było także wykorzystanie tej fałszywej opinii wyłudzonej od inspektora weterynarii, do założenia mi sprawy sądowej o umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym.
Pracownica GOPS-u Kowale Oleckie Ewelina Giedroyć wmówila mi, że nie mogę mieszkać zimą w uszkodzonym domu mieszkalnym i podstępem podsunęła mi do podpisu wydrukowany przez nią wniosek o umieszczenie w odległym o 200 km przytułku dla bezdomnych narkomanów czym mnie upokorzyła.
Ja wtedy powiedziałam, że nie chcę miejsca w przytułku tylko potrzebuję kilku desek i pomocy w załataniu sufitu w kuchni i sypialni.
Na to pracownica GOPSu powiedziała, że takiej pomocy nie udzieli i jedyne co może mi zaoferować to właśnie pobyt w zakładzie dla narkomanów i alkoholików bardzo odległym od mojego domu i moich zwierząt. Ona zataiła, że gmina w tamtym czasie dysponowała mieszkaniami zastępczymi na terenie gminy.
Gdy dzwoniła do mojej mamy później tego dnia, to powiedziała mojej mamie,
że moje zwierzęta zostaną przejęte przez służby - czyli GOPS Kowale Oleckie ukartował to co zrobi z moimi zwierzętami już w 2017 roku. W tym celu GOPS sprowadził do mnie PIW Olecko.
Giedrojć usilnie wmawiała mi, że nie mogę zostać w moim domu, na moim gospodarstwie, zwłaszcza w okresie zimowym. Zwiodła mnie udając zatroskanie. Już wtedy czułam, że coś jest nie tak, bo oczy miała zimne i wyraz twarzy wyrachowany.
Ukryła przede mną co zrobią z moimi zwierzętami, gdy ja wyjadę do jakiegoś przytułka. Zataiła przede mną, że wyjazd z gospodarstwa do jakiegokolwiek oddalonego od niego miejsca będzie potraktowany jako porzucenie zwierząt co kwalifikuje się jako znęcanie nad zwierzętami.
Pracownica Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kowalach Oleckich namawiała mnie do złego, do złamania prawa, czym przekroczyła swoje uprawnienia zawodowe.
Ja w tamtym momencie nie zdawałam sobie sprawy, że ona przeciwko mnie knuje, aby zaszkodzić mnie i moim zwierzętom, oraz by przejąć moje gospodarstwo za sztucznie wygenerowane długi w związku z pobytem moim w przytułku i pobytem moich zwierząt na wynajętych przez
wójta farmach.
Wtedy w kontekście zimy zapewnienie mi lokalu zastępczego brzmiało sensownie, albowiem nie było mnie stać na remont w domu przed zimą.
Nie miałam za co wyremontować sufitu w kuchni i sypialni, jednak nie miałam także czym zapłacić za pobyt w takim lokalu zastępczym, a pracownica GOPSu zataiła przede mną, że za pobyt w lokalu zastępczym bądź przytułku miałabym zapłacić swoim gospodarstwem, czyli próbowała wyłudzić moje gospodarstwo w zamian za mieszkanie w przytułku, w którym mieszkać nie chciałam.
Gotowca, który Ewelina Giedrojć przywiozła nie podpisałam, ale ulegając jej wpływowi i naciskom sporządziłam swój własny, odręczny wniosek. Ewelina Giedrojć ukrywając przede mną istotne konsekwencje złożenia takiego wniosku wyłudziła ode mnie taki wniosek, czym przekroczyła swoje uprawnienia.
Gdybym wówczas znała konsekwencje prawne i finansowe złożenia tego typu wniosku nigdy bym go nie złożyła. Złożony wniosek szybko wycofałam, gdy zorientowałam się, że chcą wyłudzić moje gospodarstwo. Mimo, że ja ten wniosek wycofałam, pracownice socjalne za moimi plecami wszczęły przeciwko mnie sprawę sądową o umieszczenie mnie w zakładzie psychiatrycznym wbrew mojej woli i wbrew woli mojej rodziny.
Pracownica socjalna Ewelina Giedrojć wyłudzając ode mnie złożenie wniosku o przydział mieszkania zastępczego lub miejsca w przytułku dla bezdomnych nakłoniła mnie do niekorzystnego rozporządzenia moim majątkiem, czym popełniła przestępstwo.
Socjalna Giedrojć nakłoniła mnie do złożenia wniosku o umieszczenie w przytułku, przy czym naciskała, żeby w moim wniosku znalazł się tylko zapis o przytułku. Ona nalegała, aby w tym wniosku nie było wnioskowania o lokal zastępczy w gminie Kowale Oleckie, którym byłam zainteresowana w związku z nadchodzącą zimą i w związku z tym, że socjalna wmówiła mi, że nie mogę mieszkać w moim domu.
Socjalna nie była zadowolona, że w moim wniosku, który na mnie wymogła znalazł się zapis o przydział mieszkania zastępczego w Gminie Kowale Oleckie i z góry zapowiedziała, że takiego mieszkania nie dostanę, mimo że wójt gminy Kowale Oleckie takimi mieszkaniami dysponuje, jak ustaliłam to w rozmowie z wójtem potem. Tymczasem Giedroyć kłamała, że wójt nie ma takich mieszkań.
Gdybym otrzymała mieszkanie zastępcze w pobliżu mojego gospodarstwa, mogłabym nadal opiekować się moimi zwierzętami i tylko tego typu pomoc mnie interesowała.
Natomiast pobyt w odległym o 200 km przytułku dla narkomanów wykluczał taką możliwość.
Najwyraźniej Ewelinie Giedrojć chodziło o to, żebym napisała wniosek o umieszczenie mnie w odległym przytułku dla bezdomnych narkomanów i alkoholików, by tworzyć mi fałszywą historię rzekomych nałogów mimo, że jestem absolutną abstynentką i nigdy nie było inaczej.
Odizolowanie mnie od moich zwierząt i gospodarstwa miało też na celu ułatwienie przejęcia przez służby moich zwierząt i gospodarstwa i to był prawdziwy cel tych zabiegów.
Rok później sprowadzone do mnie przez GOPS po raz pierwszy w 2017 roku służby weterynaryjne ściągnęły na moje gospodarstwo w 2018 roku ekoterrorystyczną fundację Molosy Adopcje, która mnie okradła ze zwierząt.
Ruchy pozorowane udające troskę o mnie i moje zwierzęta mające na celu pozbawienie mnie majątku wyżej wymienione służby i instytucje wszczęły w roku 2017 i kontynuowały dalej aż w roku 2018 zostałam za ich sprawą okradziona ze stada 50 owiec i kóz oraz w roku 2019 zostałam okradziona z moich sportowych hodowlanych koni i rasowego psa.
Wyżej wymienionym służbom nie chodziło o moje dobro i dobro moich zwierząt. Socjalna namawiała mnie do porzucenia mojego gospodarstwa i zwierząt, mimo, że miałam pod opieką stada zwierząt. Ona działała na moją szkodę i na szkodę moich zwierząt. W wyniku jej działań, w wyniku działań Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kowalach Oleckich większość moich zwierząt nie żyje. Stado 50 owiec i kóz zrabowane z mojego gospodarstwa w 2018 roku przez fundację Molosy Adopcje i PIW Olecko oraz wójta Gminy Kowale Oleckie zostało otrute i zagłodzone na śmierć.
Pracownice GOPSu działając podstępnie na moją szkodę doprowadziły do tego, że zostałam okradziona w roku 2018 ze stada 50 owiec i kóz, które zostały wywiezione do wójta i następnie wyniszczone.
Następnie te same służby doprowadziły do rabunku stada moich koni w roku 2019 ponownie fałszywie oskarżając mnie o rzekome zaniedbania zwierząt.
W sprawie dotyczących koni i psa oraz owiec i kóz zrabowanych z mojego gospodarstwa w roku 2019 zostałam uniewinniona.
Mimo, że zostałam uniewinniona i mimo, że udowodniono, iż wywóz zwierząt w roku 2019 był zwykłą kradzieżą na co wskazuje wyrok uniewinniający mnie, ponieważ nie było podstaw do ich wywiezienia - zwierzęta nadal są przetrzymywane przez zorganizowaną grupę przestępczą, która mnie okradła, a lokalne organy nie chcą pomóc mi ich odzyskać.
To piekło na Ziemi dla mnie zainicjowały socjalne z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kowalach Oleckich. To one sprowadziły do mnie te służby, które mnie okradły ze zwierząt i które mnie szkalowały fałszywie zarzucając mi zaniedbania zwierząt. Żadnych zaniedbań zwierząt nie było i udowodniłam to wyrokiem Sądu w sprawie koni.
Jestem osobą żyjącą w zgodzie z naturą i nie zażywam żadnych substancji chemicznych ani psychotropowych, nie piję alkoholu, nie zażywam narkotyków, nie palę papierosów, nawet kawy nie piję.
Jestem osobą spokojną, inteligentną, pracowitą. Większość mojego czasu spędzam na mojej farmie ciężko pracując. Po pracy dużo czytam. Interesuję się wieloma zagadnieniami.
Jestem także bardzo dobrym, troskliwym hodowcą, który nigdy nie porzucił swoich zwierząt, mimo usilnych starań pracownic Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kowalach Oleckich.
Zamiast wybrać dla siebie wygodę, wybrałam trudne warunki życia, ale w pobliżu moich zwierząt.
Moim priorytetem zawsze były i są zwierzęta, a te kobiety postanowiły mnie ich pozbawić i w tym celu napuściły na mnie służby - w pierwszej kolejności Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Olecku. Ustawowym celem działania Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej jest pomoc, a nie niszczenie ludziom życia, a one zniszczyły mi życie.
Pracownice Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej zachowały się haniebnie, zachowały się skandalicznie, zrobiły zamach na moją wolność i na moje zwierzęta oraz na moje gospodarstwo, przekroczyły swoje uprawnienia, złamały prawo, stąd wybuch mojego gniewu i wściekłości.
Przez te kobiety straciłam zwierzęta i kilka lat mojego życia walcząc o zwrot zwierząt w trakcie których tych lat żyję w stresie i w nerwach oraz w depresji spowodowanej tym co one mi zrobiły.
To pracownice Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej powinny być sądzone i skazane na karę więzienia za przekroczenie swoich uprawnień i ewidentne działanie na moją szkodę, a nie ja za to, że w wyniku ich nękania mnie i doprowadzenia do ruiny mojego gospodarstwa i zniszczenia moich hodowli - ja psychicznie nie wytrzymuję i reaguję emocjonalnie.
Ogrom podłości, które te kobiety wyrządziły mnie jest tak potężny, że mnie przytłacza. Nawet sarna prześladowana, a zagnana w róg odwróci się i ugryzie. Moje wyzwiska to takie właśnie gryzienie prześladowcy.
Nigdy wcześniej dopóki te kobiety nie zrobiły zamachu na mnie, na moją wolność i moją farmę i moje zwierzęta - nie wyzywałam ich.
Socjalne wbrew opiniom psychiatrycznym domagały się do ostatniego posiedzenia sądu umieszczenia mnie w zakładzie psychiatrycznym czym działały na moją szkodę. Ich celem nie była troska o mnie tylko wyrządzenie mi krzywdy.
Nie mam żadnych urojeń i nie mam żadnych zaburzeń psychicznych, ani żadnej choroby umysłowej ani psychicznej i nigdy nie miałam, natomiast w wyniku przemocy zastosowanej przez zorganizowaną grupę przestępczą do której należy Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej mam depresję i nerwicę oraz wybuchy słusznego gniewu. Straciłam przez te kobiety dorobek mojego życia oraz kilka lat mojego życia, które te nikczemne kobiety zamieniły w piekło.
W związku z powyższym wnoszę o umorzenie postępowania przeciwko mnie, albowiem to te kobiety sprowokowały mnie do takich reakcji, a nie innych.
Te kobiety nie zasługują na to, aby pełnić funkcje publiczne i powinny być usunięte ze swoich stanowisk, ponieważ łamią prawo.
Przestępcy nie mogą być wyjęci spod prawa i nie mogą korzystać z przywilei takich jak ochrona ich przestępczych działań.
Nigdy wcześniej dopóki nie zaatakowały mojego gospodarstwa i mnie, nie ubliżałam tym kobietom. Wyrządzając mi wielką krzywdę same doprowadziły do takiej sytuacji, że zostały zwyzywane.
Inny rolnik Gminy Kowale Oleckie nękany przez Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej powiesił się. Ja nie jestem taka - ja sobie krzywdy nie zrobię. Ja po prostu wybucham werbalnie.
W związku z powyższym wnoszę o odstąpienie od kierowania mnie do zakładu psychiatrycznego oraz wnoszę o odstąpienie od zmuszania mnie do przyjmowania chemicznych piguł, ponieważ nie zgadzam się na tak daleko idącą ingerencję w moje ciało i zdrowie, zwłaszcza z powodu tak błahego jak ubliżenie przestępczym prześladowcom prześladującym mnie od kilku lat i rujnującym moje życie.
wtorek, 14 czerwca 2022
Przedsiębiorczy dzień
Załatwiłam wiele pilnych rzeczy mających na celu usprawnienie mojej pracy biurowej.
Pokój do pracy pięknieje z każdym dniem - wręcz zachwyca.
Wpadła dziś Brunhilda i pokazałam jej owoc mojej kilkudniowej pracy. Zachwyciła się.
Mnóstwo kwiatów stoi na parapecie i stole.
Kolorowo jest.
W takim miejscu jest przyjemnie pracować. Stanowisko gotowe do twórczej pracy.
Dzisiaj tam jeszcze nie pracowałam, bo potrzebowałam na telefonie powisieć w łóżku, bo ktoś nawalił wczoraj i do dzisiaj trzeba było wyjaśniać sprawę. Sprawa ostatecznie wyjaśniona pozytywnie i zakończona.
Po niej zajęłam sie innymi sprawami. Prawie wszystkie załatwiłam. Mam do dokończenia tylko jedną sprawę z dziś. Jutro zajmę się czymś innym.
Niebawem moje urodziny. Chcę je uczcić godnie.
Rozjazd w rządzie? Resort Zbigniewa Ziobry wydaje komunikat, że nie zaakceptował KPO z zapisami o podatkach na auta spalinowe - NCZAS.COM
poniedziałek, 13 czerwca 2022
Zasadniczo zadowolona
Dzisiaj z lubością tam usiadłam i zaczęłam przeglądać korespondencję.
Bez trudu też zauważyłam przyjazd listonosza.
Załatwiłam też jedną pilną sprawę.
Jutro planuję napalić w piecu i wykąpać się.
Trzeba będzie też posiedzieć nad papierami.
Nowe święto państwowe już 20 czerwca
Przypominam, że Słowianie mają tego samego wroga, który jest odpowiedzialny za miliony zamordowanych Słowian w dwóch wojnach światowych i w Rewolucji w Rosji
(Zełeński) Zwrócił uwagę, że pomoc AJC dla Ukrainy jest „bardzo poważna”, wezwał jednak do zdwojenia wysiłków, by zatrzymać „rosyjską nienawiść”.
AJC to założona w 1906 roku organizacja wspierająca Żydów na całym świecie. Jej działalność skupia się na oddziaływaniu na politykę i opinię publiczną w najważniejszych kwestiach dotyczących narodu żydowskiego.
https://nczas.com/2022/06/13/wolodymyr-zelenski-ostro-do-komitetu-zydow-amerykanskich-opowiedzcie-sie-za-koniecznoscia-zwiekszenia-sankcji-wobec-rosji-wideo/
A teraz pytanie: Dlaczego stara organizacja żydowska tak bardzo się angażuje w wojnę na Ukrainie? Co ta organizacja chce ugrać na Ukrainie?
Coś mi się widzi, że rękami Ukraińców i kieszeniami Polaków, Żydzi próbują zrobić złoty interes pt. Nowa Jerozolima.
Czujna Serbia
Jak pogodzić rozwój osobisty z życiem na wsi?
Dla utrwalenia wiedzy mogę nagrać podkasty z przerabianymi tematami.
niedziela, 12 czerwca 2022
Nadciąga gwałtowne załamanie pogody. Chłód, burze i silny wiatr
Stanowisko pracy umysłowej gotowe
Pokoik jest maleńki, ale wystarczający do pracy umysłowej i biurowej. Teraz wystarczy wszystko co potrzebne mi do pracy ustawić i ułożyć w zasięgu ręki, ewentualnie jazdy fotela.
Uwielbiam biel i jasne, pastelowe kolory. Lubię też te soczyste, nasycone i w takich kolorach mam moje stanowisko pracy. Będzie mi się tutaj przyjemnie pracować.
Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że siedzę na wprost okna i widzę za szybą zielone podwórko, gniazdo bocianie, moje psy i koty.
Teraz gdy listonosz przyjedzie to go nie przeoczę siedząc w tym pokoju.
Okno było otwarte cały dzień, aż do teraz, aż zobaczyłam gigantycznego komara próbującego dostać się do mnie :D
Już dzisiaj nie będę żadnych pism przeglądać, jest za późno, robi się ciemno, pora pozamykać kury.
Ale jutro od rana już mogę pracować tutaj umysłowo. Mam całą stertę zaległej korespondencji do przeczytania i odpisania.
Serbia