– Za tak odrażające przestępstwo musi być sprawiedliwa, czyli surowa kara – komentuje wyrok elbląskiego sądu Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. Jak przypomina, już w trakcie procesu sąd wymierzył 500 zł grzywny zgwałconej za to, że nie stawiła się na rozprawie, ponieważ nie była w stanie zeznawać w obecności swoich oprawców.
Ponowny proces gwałcicieli zakończył się tydzień temu. Sąd Rejonowy w Elblągu skazał Mariusza C. na dwa lata więzienia za zgwałcenie kobiety podczas szkolenia w Kaliningradzie. Drugiego oskarżonego, Jarosława G., uniewinnił, choć za pierwszym razem – zanim sąd apelacyjny kazał ponownie rozpatrzyć sprawę – skazał go na osiem miesięcy więzienia.
Apelację od nowego wyroku już zapowiedział minister Ziobro. – Trzeba być całkowicie pozbawionym empatii i człowieczeństwa, by dokonać tak odrażającej zbrodni na chorej na epilepsję kobiecie. Taki wyrok ofiara mogła odebrać jako kpinę z jej cierpienia. Jej oprawcom należy się surowa kara, a nie łagodne traktowanie. Dlatego jako Prokurator Generalny polecę złożenie apelacji – mówi Onetowi Zbigniew Ziobro.
"Śmiał się z mojej choroby, potem gwałcił mnie dalej"
Do tragedii doszło we wrześniu 2013 roku, gdy pani Aleksandra jako tłumaczka pojechała do Kaliningradu na szkolenie pracowników Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu. Miała prawo czuć się bezpiecznie wśród ratowników medycznych, a więc osób, które na co dzień mają obowiązek pomagać innym. Padła jednak ofiarą degeneratów.

Przerwana Legenda
Jakby się Leszek dowiedział, że po latach zrobią z niego ubeka, to by tego nie przeżył. Dla niego "Biała Gwiazda" była całym życiem - mówi wdowa po Leszku Snopkowskim, legendzie Wisły Kraków. Słynny piłkarz po śmierci padł ofiarą ustawy dezubekizacyjnej.
    Ratownicy pili alkohol już w drodze do Kaliningradu. Nie przestali do późnej nocy w hotelu. Jeden z nich zaproponował jej seks. Stał się agresywny, kiedy odmówiła: – Miał ohydny oddech, przeżarty alkoholem i papierosami. Błagałam, żeby przestał. Zaczął wkładać mi rękę pod biustonosz, na pośladki, w miejsca intymne. Udało mi się wyrwać – opowiadała skrzywdzona kobieta w reportażu w "Dużym Formacie".
    Uciekła do swojego pokoju. Wdarł się do niej Mariusz C., wysoki, muskularny mężczyzna. Rzucił kobietę na ziemię i dwukrotnie zgwałcił. Nie przestał, mimo że doznała ataku padaczki. Mimo że błagała go o litość, mówiąc, że niedawno poroniła.
    – Śmiał się z mojej choroby. Pamiętam, jak śmiał się też, że mam duży brzuch, na co odpowiedziałam, że właśnie poroniłam. Gwałcił mnie dalej. Potem był krótki atak padaczki. Widział chyba że w czasie ataku nie mogę kontrolować ciała i po nim stałam się taka słaba… Zresztą ciągle, od początku byłam słaba, przerażona, płakałam, prosiłam, by przestał, mówiłam o tym, że on ma żonę, ja męża i dzieci, a on wkładał łapska we mnie, przewrócił mnie na ziemię, czułam go w sobie, ten ogromny ból, rozrywający... – opowiadała o swoim dramacie pani Aleksandra.
    Złożyła zeznania, dopiero gdy sąd zgodził się na wideokonferencję. – Nie chciałam mieć styczności z moimi oprawcami, a także z ich adwokatami, którzy potraktowali mnie w sposób karygodny – tłumaczyła.
    Trójka adwokatów kazała jej nawet opisywać genitalia gwałciciela: – Najgorsza z tej trójki była kobieta. Krzyczała na mnie: po co założyła pani spódnicę? Jak się pani ubiera w pracy? Jakie nosi pani kolczyki? Prosili, żebym opisała członek gwałciciela. Padały sugestie, że sama uwiodłam tych mężczyzn. Adwokatka robiła ze mnie tanią zdzirę, która chciała się zabawić – relacjonowała ofiara gwałtu.
    Łagodny wyrok dla oskarżonych, który zapadł 20 listopada, był dla niej szokiem. – Jestem zdruzgotana, zwłaszcza wyrokiem uniewinniającym dla jednego z oprawców. Czy decyzja sądu oznacza, że w Polsce można molestować seksualnie kobiety? Najwyraźniej tak. Przecież raz się już przyznał i został skazany. To jest niepoważne – nie kryła rozgoryczenia pani Aleksandra. – Po raz kolejny widać, że wymiar sprawiedliwości wierzy oprawcom, a nie ofiarom – dodała.