Proszę o pomoc. Urząd Gminy Kowale Oleckie chce mi odciąć wodę na bezludziu na którym samotnie mieszkam wśród śnieżnych pól i pustkowi po których hula wściekły wiatr i sypie gęsty śnieg. Nie mam pieniędzy na opłacenie rachunku za wodę Grożą mi, że pozbawią mnie biezącej wody w środku zimy :((( Tak postępują "cywilizowani" urzędnicy pracujący w okolicznościach Unii Europejskiej... Kwota do zapłaty to aż 560 zł :(((. Niestety, nie posiadam takiej kwoty... :(
RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Urząd Gminy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Urząd Gminy. Pokaż wszystkie posty
sobota, 7 grudnia 2013
piątek, 6 września 2013
Odbiór śmieci po dwóch latach!
Indianka czekała aż 2 lata, aż zabiorą śmieci... :))) |
Indianka dostała wczoraj cynk, że dzisiaj po dwóch latach ma znowu przyjechać śmieciara odebrać śmieci :))) Hmmm... Aż dziw :) To chyba ta ustawa śmieciowa pomogła, bo do tej pory mimo licznych Indianki monitów w tej sprawie – zarówno w Urzędzie Gminy, jak i w samej firmie zajmującej się odbiorem śmieci – śmieciarze śmieci nie zabierali.
Także Indianka czeka na panów śmieciarzy za dwa tygodnie z wielkim utęsknieniem :))).
Tata Indianki to zbieracz, a Mama Indianki to bezwzględny śmieciowy exterminator. Żaden śmieć czy zbędna lub podejrzana o zbędność lub zagracanie mieszkania rzecz się w domu rodzinnym Indianki nie uchowa. Tato nie raz płakał, gdy mu Mama coś pożytecznego, zachomikowanego wywaliła
:))). Gdy miał swój garaż – to tam trzymał swoje skarby w sposób totalnie chaotyczny, ale mimo to poruszał się w tym chaosie płynnie i co potrzebował – to znajdował. Gdy stracił garaż – jedyną ostoją okazała się piwnica i balkon mieszkania.
Niestety – exterminator i tam wkroczyła, by odkryć i usunąć wszystkie podejrzane o zagracanie rzeczy. Być może piwnica domu rodzinnego Indianki jest ostatnią ostoją skarbów taty, ale niekoniecznie. Podobno był tam wpuszczony w porządkowym celu brat Indianki. I piwnica może być już miejscem przestronnym :))). Chociaż jest to klatka tak mała i ciasna – że nie ma mowy o jakiejkolwiek przestronności.
Indianka po rodzicach odziedziczyła lub raczej z wychowaniem nabyła – obie umiejętności – zarówno zbierania pożytecznych rzeczy, jak i ich się pozbywania w zawrotnym tempie – o ile na to ma ochotę.
Od dłuższego czasu ma włączony zachowaczy tryb – “zbieranie” ale właśnie naszła ją ochota, by chałupę przemeblować – totalnie przemeblować i w tym celu jest jej potrzebne miejsce. Zatem wszystkie zbędne graty, które do tej pory się nie przydały – wyfruną. :)))
Taka totalna czystka jest przydatna od czasu do czasu. Poza tym ktoś fajny ma przyjechać i trzeba dla niego wygospodarować miejsce. Człowiek wydaje się rzetelny i w porządku, więc warto się dla niego wysilić i zrobić cokolwiek w kierunku przetarcia dżungli by przybysz mógł sobie tutaj uwić przyjemne gniazdko na czas swego pobytu :)))
Piwnica Indianki w porównaniu z piwnicą rodziców jest miejscem wielkich przestrzeni. Około 100 metrów wspaniałej powierzchni i sklepionych sufitów. Oczywiście jest to zagospodarowane na składowisko różnych gratów oraz ziemniaków i przetworów, ale Indianka ma chęć zrobić tutaj totalną czystkę i miejsce na coś fajnego. Teraz, dzięki upragnionemu odbiorowi śmieci z gospodarstwa – będzie to wreszcie realne i możliwe.
Indianka z racji swego ubóstwa i dużej odległości od miasta, a także z racji swoich ekologicznych przekonań – zbiera różne rzeczy, które da się ponownie wykorzystać. Zbiera słoiki, butelki, puszki, plastiki. Na farmie wszystko się przydaje choćby na mleko, jogurt, sadzonki, gwoździe itp. Ale ostatnimi czasy urosła sterta połamanych plastików oraz te piwniczne wory śmiecia utrudniały poruszanie się po piwnicy i zajmowały niepotrzebnie cenne miejsce. Zatem Indianka z ulgą oddała panom śmieciarzom ich łup :)))
Na kolejną wizytę już się cieszy i ma nadzieję, że nie będzie musiała interweniować w ministerstwie ochrony środowiska czy w ministerstwie rolnictwa, aby zmusić firmę zajmującą się odpadami – do zabrania kolejnych odpadów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)