Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozmyślania. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozmyślania. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 9 sierpnia 2011

O świcie

Indianka wstała o świcie niepokojona sprawami zaległymi, a niecierpliwie czekającymi na jej atencję. Hmmm... jakżesz ten budzący się do życia dzień najlepiej zagospodarować? Jest tyle roboty do zrobienia... gee... od czego tu zacząć... Dwie osoby nie dadzą rady sprostać licznym zadaniom... trzeba wybrać co najpilniejsze i w czym oboje lub jedno z nich jest mocne to prace pójdą sprawnie...

Zapowiedziani wwooferzy odwlekają przyjazd, a roboty nie maleje...
Tyle spraw do załatwienia, prac do wykonania... i w polu i w domu i w siedlisku i w dokumentacji... Indianka ma dwa wyjścia: albo się sklonować albo zwerbować więcej ochotników do pomocy... Najchętniej by się sklonowała. Takich 10 Indianek to by dało radę sprostać zadaniom. Wwooferów trzeba szkolić i wiecznie nadzorować, poświęcać im mnóstwo cennego czasu... No i nie każdy z nich jest chętny aby udzielać się cały dzień, a cały dzień pracy to normalka tutaj. A takie samodzielne Indianki by sobie poradziły sprawnie bez nadzoru i bez marudzenia. Rano lub wieczorem by tylko naczelna Indianka rozdysponowała zadania, a one by ruszyły ochoczo i zapamiętale do pracy, a że każda z nich ma tendencję do robienia wszystkiego co robi maksymalnie wydajnie, dobrze i przemyślanie oraz perfekcyjnie, więc efekty byłyby zadziwiające... Taaak... klonowanie to byłby najlepszy pomysł... Tylko trudny do wykonania. Jak na razie ludzkość klonuje tylko owce. Jednak natura już dawno wymyśliła pożyteczne rozmnażanie. Może by się tak rozmnożyć? Stworzyć ród Indianek ;))) ? Takie dwanaścioro bystrych, inteligentnych i pracowitych Indianek raz dwa by zawojowało tę ziemię, a i okoliczne by też dały radę ;)))

No cóż, ale fizycznie trudno się rozmnożyć tak masowo i szybko jak to tutaj jest potrzebne.
Może adopcja? Znaleźć tak dwanaścioro sierot, których nikt nie chce i nie kocha, przygarnąć je i zadbać o nie, wychować na wartościowych, pracowitych ludzi, stworzyć im tu dom, którego nie miały w życiu swoim? To byłby dobry pomysł. Trzeba wyruszyć w świat i poszukać odpowiednich sierot. Ślicznych, zdrowych, bystrych...

Nie ma co liczyć, że się spotka wartościowego partnera, który byłby podporą Indianki, tym bardziej że Indianka nigdzie stąd nie wyjeżdża i nie ma możliwości poznać nikogo odpowiedniego.

Obecni przeciętni faceci są bez jaj, albo mają bardzo malutkie te jajeczka. Nie nadają się do ciężkiej pracy na roli. Trza poszukać sierotki młode, które od małego nabiorą krzepy na gospodarce i będzie to dla nich normalka, a nie ekstremalny survival, jak dla typowego mieszczucha rzuconego w wir prac wiejskich to jest... Typowe mieszczuchy pękają po paru dniach pracy jak bańki mydlane. Wymoczki niezdolne do wysiłku fizycznego – wychuchane i wychowane pod miejskimi kloszami słabeusze bez krzepy i charakteru... ;) Tacy się nie nadają na gospodarkę. Dupę posadzić przed komputerem lub telewizorem – to ich typowe zajęcie. Rosną takie tłuste nieruchawe kluchy niezdolne do wysiłku fizycznego. Byle praca ich przeraża. A tu trzeba latać po hektarach i robić! Nie ma siedzenia!