Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ustawa o Ochronie Zwierząt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ustawa o Ochronie Zwierząt. Pokaż wszystkie posty

środa, 1 czerwca 2022

Skarga na gwałcenie świętego prawa własności

Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich
Aleja Solidarności 77
00 - 090 Warszawa


Skarga na gwałcenie świętego prawa własności

Niniejszym zaskarżam gwałcenie w Polsce świętego prawa własności Polaków.

Ustawa o ochronie zwierząt daje zielone światło do okradania Polaków w sposób bezwzględny i chamski.

Przypominam, że naród oddał władzę organom państwowym na takiej zasadzie, że w zamian za władzę i podatki organy państwa mają obowiązek chronić obywateli i ich majątek.

Tymczasem o każdej porze dnia i nocy rabowane są zwierzęta właścicielskie bez wyroku sądu, bezpodstawnie, po prostu na chama, bez sporządzenia protokołu odbioru, bez dopełnienia jakichkolwiek formalności.

Natomiast gdy właściciel próbuje odzyskać zwierzęta - są piętrzone przed nim piramidy bzdurnych wymogów i policja zamiast działać pozwala złodziejom mataczyć, wywozić zrabowane  zwierzęta, ukrywać je i sprzedawać i tak jest w moim przypadku.

Ja zostałam trzema wyrokami uniewinniona z postawionych mi fałszywie zarzutów, a zwierzęta są nadal w rękach obcych ludzi.

Fundacja, które je ukradła zlikwidowała się, babsko, które tę fundację zlikwidowało ukrywa się, ukradzione zwierzęta sprzedała obcym ludziom, a ja gdy znalazłam przypadkiem, gdzie są, gdzie się znajdują moje zwierzęta, to okazuje się, że nie mogę ich odzyskać, bo policja siedzi na dupie zamiast mi pomóc.

W związku z powyższym żądam wprowadzenia do Ustawy o Ochronie Zwierząt bezwzględnego i niezwłocznego  nakazu zwrotu zwierząt w ciągu miesiąca od uprawomocnienia się wyroku uniewinniającego lub umarzającego, na koszt fundacji lub gminy - do prawowitego właściciela w przypadku uniewinnienia właściciela lub umorzenia sprawy przeciwko niemu.

Fundacja, która ukradła zwierzęta właścicielskie musi mieć ustawowy obowiązek odwiezienia zwierząt na swój koszt na farmę z której je ukradła, a w przypadku, gdy ta fundacja uchyla się od tego, taki obowiązek musi spoczywać na gminie, która wydała zgodę na złupienie gospodarza.

Luki prawne w przepisach utworzonych pod interes materialny i finansowy fundacji pro zwierzęcych powodują to, że panuje ogromna asymetria w traktowaniu właścicieli, ogromna krzywda, niesprawiedliwość i dyskryminacja właścicieli zwierząt. Właściciel jest traktowany jak obywatel drugiej kategorii. Odarty ze świętego prawa własności na rzecz łajdaczek udających ratowaczki zwierząt.

Pseudo ratowaczki zwierząt złośliwie wywożą zwierzęta wbrew woli właścicieli, wywożą daleko w odległe lokalizacje, gdzie transport jest bardzo drogi i potem na właściciela spada ciężar odszukania zwierząt i pokonania tych odległości, sprowadzenia zwierząt do domu, podczas gdy organy państwowe żyjące z podatków Polaków nie robią nic by pomóc odzyskać zwierzęta.

Musi być ustawowy zapis w Ustawie o Ochronie Zwierząt, że organizacja, bądź gmina, bądź osoba która zwierzęta przejęła ma obowiązek je odwieźć na farmę do prawowitego właściciela na koszt gminy.

Urzędnicy gminni, którzy brali udział w rabowaniu moich zwierząt z mojej farmy widzieli, że moje zwierzęta były zdrowe i zadbane i nic złego się nie działo z nimi, że nie było podstaw do wywiezienia moich zwierząt, a mimo to nie zrobili nic by mi pomóc i pozwolili by łajdaczka wywiozła moje zwierzęta, więc niech teraz płacą za sprowadzenie zwierząt z powrotem.

W tej chwili panuje sytuacja taka, że prawowici właściciele zwierząt są celowo rujnowani, doprowadzani do bankructwa i jeszcze nakłada się na nich obowiązek finansowania na swój własny koszt odbioru zwierząt bezprawnie wywiezionych z farmy.

Bardzo często bywa tak, że właściciele zwierząt po omacku szukają swoich zwierząt i nawet jeśli je znajdą i przyjadą żeby je zabrać to im się zwierząt nie wydaje, są stawiane cyniczne warunki, zwierzęta są nie zwracane.

Zwracam uwagę na rażącą asymetrię w traktowaniu dwóch różnych grup społecznych mianowicie nadmierne i nieuzasadnione uprzywilejowanie fundacji pro zwierzęcych oraz dyskryminacyjne postawienie niżej prawowitego właściciela zwierząt.

Domagam się zakazu fundacjom wywożenia zwierząt właścicielskich bez wyroku sądu.

Domagam się zakazu fundacjom wywożenia zwierząt właścicielskich bez zgody właściciela.

Obecna sytuacja wygląda w ten sposób, że ustawa o ochronie zwierząt zezwala na wywożenie zwierząt bez wyroku sądu i bezpodstawnie, natomiast gdy właściciel chce zwierzęta odebrać, to żąda się od niego wyroku sądu nakazującego zwrot zwierząt.

Na jakiej podstawie prawnej?
Ja nie przestałam być właścicielem zwierząt i moje święte prawo własności mówi to, że nikt nie ma prawa dysponować moimi zwierzętami bez mojej wiedzy i zgody. To jest oczywiste.

Jeżeli zostałam uniewinniona z postawionych mi fałszywie zarzutów to jest wystarczający powód żeby zwierzęta zwrócić.

Na jakiej podstawie złodzieje, wyłudzacze i paserzy przetrzymują moje zwierzęta?

Przesłałam do komendy policji dowody własności zwierząt i dowody kradzieży, a oni nie chcą mi pomóc, nawet nie chcą pojechać na miejsce gdzie są moje zwierzęta przetrzymywane dając czas osobie, która je przetrzymuje, żeby mogła je ukryć, wywieźć, sprzedać.

Jeżeli dana osoba przetrzymuje moje zwierzęta to musi mieć automatyczny obowiązek aby je zwrócić i odwieźć na farmę właściciela.

Żądam też bezwzględnego obowiązku badania zwierząt przez weterynarzy właściciela zwierząt na farmie przed ich wywiezieniem przez fundację, a nie zezwalanie fundacjom na kombinowanie, manipulowanie wywiezionymi zwierzętami i preparowanie fałszywej dokumentacji weterynaryjnej na bazie celowo trutych i głodzonych przez fundację zrabowanych właścicielowi zadbanych zwierząt.

Zdrowe i zadbane zwierzęta są  wywożone do złodziejskich dziupli fundacji pseudo pro zwierzęcych i tam są celowo manipulowane, podtruwane, głodzone żeby uzyskać złe wyniki oględzin wynajętych przez fundację i bogato opłaconych weterynarzy, których zadaniem jest spreparowanie fałszywego świadectwa o stanie zdrowia zrabowanych zwierząt, aby ułatwić fundacji wygranie sprawy sądowej i trwałe przejęcie zwierząt.

De facto weterynarze często wydają prawie neutralne opinie, natomiast te opinie wydawane po wywiezieniu zwierząt służą przejmowaniu cudzej własności na podstawie naciąganej interpretacji fundacji tego co napiszą weterynarze fundacji.

Bywa też tak, że pani pseudo ratowaczka, która płaci za opinię - dyktuje weterynarzowi co ma napisać i ten wrabia niewinnego właściciela w jakiejś wyimaginowane zaniedbania.

Z mojej farmy były wywiezione zwierzęta zdrowe i zadbane, a potem czytam w opiniach weterynarzy wynajętych później po wywiezieniu zwierząt z mojej farmy i przetrzymywaniu ich miesiącami w fundacyjnych dziuplach o jakiś wymyślonych chorobach i schorzeniach.

Oszustka i złodziejka, która okradła moją farmę posługuje się kałem zbiorczym ze swojej stajni gdzie znajduje się wiele różnych koni obcych żeby przypisać to co w tym kale jest moim wielokrotnie odrobaczonym, czystym koniom.

Przed grabieżą koni z mojej farmy moje konie były kilkukrotnie odrobaczone różnymi pastami, różnymi preparatami i były czyste, nie miały żadnych robali w kale, miały zdrowy, foremny, prawidłowy kał, a potem czytam w tych opiniach jakieś fantazje i urojenia, że niby jakieś biegunki konie miały w dziupli fundacyjnej, jakiś dziwny zapach niby, jakieś robaki!

U mnie tego nie było. Konie powinny być badane szczegółowo przed wywiezieniem przez fundację i w obecności właściciela i jego weterynarza.

Skoro takie zaburzenia były w dziupli fundacyjnej to znaczy, że kobieta która okradła moje gospodarstwo celowo zwierzęta truła i głodziła, że miały takie objawy.

Sposób w jaki jest napisana Ustawa o Ochronie Zwierząt to hańba dla demokracji, dla praworządności i uczciwości.

Treści zawarte w Ustawie o Ochronie Zwierząt to najwyższe łajdactwo uprawiane w Polsce, albowiem z góry ta haniebna ustawa zakłada, że każdy hodowca i właściciel jest sadystą, którego trzeba gnębić, poniewierać i niszczyć.

Jednocześnie ustawa o ochronie zwierząt zakłada z góry, że każda łajdaczka udająca ratowaczkę to święta krowa.

Ustawa o Ochronie Zwierząt w aktualnej formie to twór komunistyczny umożliwiający kradzież jednemu by dać drugiemu - jest sprzeczna z Konstytucją RP i jako taka nie ma racji bytu.

Przypominam, że ustroje totalitarne są ustawowo zabronione w Polsce, natomiast ta ustawa o ochronie zwierząt jest zbudowana w oparciu o przesłania komunistyczne, które mówią o tym, że trzeba zabrać jednemu by dać drugiemu.

Wnoszę o zlikwidowanie Ustawy o Ochronie Zwierząt w aktualnej formie, gdyż ona tylko służy złodziejstwu i bogaceniu się szemranych organizacji pozarządowych.

Organizacje pseudo pro zwierzęce pasożytują na zwierzętach właścicielskich. To pasożyty okradające prawowitych właścicieli i wyłudzające ogromne haracze za przetrzymywanie zwierząt oraz z tytułu gigantycznych nawiązek.

Skoro w ustawie o ochronie zwierząt jest przewidziana gigantyczna nagroda dla fundacji pro zwierzęcych w wysokości 100 000 zł w postaci nawiązki wnoszę by został wprowadzony punkt do tej ustawy, że nawiązka w wysokości 100000 zł należy się również właścicielowi, który został fałszywie oskarżony i okradziony.

Wnoszę by w przypadku przegrania sprawy sądowej organizacja okradająca prawowitego właściciela miała obowiązek wypłaty nawiązki dla właściciela w kwocie 100000 zł.

Rzecznik Praw Hodowcy
Izabella INDIANKA Redlarska

poniedziałek, 14 lutego 2022

"Robię to za darmo"

Kłamczucha z fundacji Molosy Adopcje, Elżbieta Kozłowska (lat 53), w roku 2018 kradnąc moje zwierzęta darła ryja, że ona nie zajmuje się wywożeniem cudzych zwierząt za darmo, w sensie, że nie zarabia na tym procederze.
 
Pokaż kłamczucho rachunki jakie wystawiłaś, na kilkadziesiąt tysięcy złotych!!!
 
fragment Ustawy o Ochronie Zwierząt na podstawie której oszustka wywozi cudze zwierzęta i zarabia na nich: (czerwone wpisy to moje uwagi)
 
Art. 7. 1. Zwierzę traktowane w sposób określony w art. 6 ust. 2 może być czasowo odebrane właścicielowi lub opiekunowi na podstawie decyzji wójta (burmistrza, prezydenta miasta) właściwego ze względu na miejsce pobytu zwierzęcia i przekazane:
 
Kozłowska tej decyzji wójta nie miała ani w roku 2018, ani w roku 2019, a zwierzęta moje wywiozła wbrew mojej woli i na moją szkodę i szkodę zwierząt.
 
1) schronisku dla zwierząt, jeżeli jest to zwierzę domowe lub laboratoryjne, lub
 
2) gospodarstwu rolnemu wskazanemu przez wójta (burmistrza, prezydenta miasta), jeżeli jest to zwierzę gospodarskie, lub
 
kolega wójta dostał w prezencie za darmo moje zwierzęta (owce i kozy) i jeszcze mu gmina wypłaca po 7000 złotych miesięcznie (chcą te pieniądze ode mnie wyłudzić jeśli przegram sprawę, a wójt tak poprowadził sprawę administracyjną, abym ją przegrała - nie przesłuchał moich świadków i nie rozpoznał moich dowodów).
 
3) ogrodowi zoologicznemu lub schronisku dla zwierząt, jeżeli jest to zwierzę wykorzystywane do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych lub utrzymywane w ogrodach zoologicznych. 1a.
 
Decyzja, o której mowa w ust. 1, podejmowana jest z urzędu po uzyskaniu informacji od Policji, straży gminnej, lekarza weterynarii lub upoważnionego przedstawiciela organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt.
 
Decyzję podejmują podstawieni ludzie wójta, przez niego opłacani oraz fundacja napuszczona na rolnika.
 
Decyzję podejmują na podstawie swojego widzimisię, naciągając grubo fakty, kłamiąc na temat kondycji zwierząt i ich dobrostanu. 
 
1b. Przekazanie zwierzęcia, o którym mowa w ust. 1, następuje za zgodą podmiotu, któremu zwierzę ma być przekazane.
 
A gdzie zgoda podmiotu, któremu jego własność prywatna, jego zwierzę jest odbierane???!!!
A co z moim konstytucyjnym prawem własności??? Przestało kurwa istnieć???
 
W przypadku braku zgody, o której mowa w ust. 1b, lub wystąpienia innych okoliczności uniemożliwiających przekazanie zwierzęcia podmiotom, o których mowa w ust. 1,
 
zwierzę może zostać nieodpłatnie przekazane innej osobie prawnej lub jednostce organizacyjnej nieposiadającej osobowości prawnej albo osobie fizycznej, która zapewni mu właściwą opiekę.
 
 
Słowo "niedpłatnie" wprowadza w błąd, bo za wywiezienie zwierzęcia słono tysiącami płaci właściciel, a także za przetrzymywanie zwierząt latami u zbirów, którzy go okradli.
 
Zwierzę rolnika jest przekazywane za darmo świadkującemu w sądzie przeciwko rolnikowi klientowi fundacji vel wolontariuszowi, przywiezionemu przez cwaniarę z fundacji Molosy Adopcje, aby składał fałszywe zeznania na szkodę właścicielki zwierząt.
 
Świadek fundacji ma mocną, bo materialną motywację, by kłamać, bo jak przekonywująco nakłamie, to zwierzę mu się dostanie za darmo. 
 
2. Decyzja, o której mowa w ust. 1, podlega natychmiastowemu wykonaniu.
 
2a. Od decyzji, o której mowa w ust. 1, przysługuje prawo wniesienia odwołania do samorządowego kolegium odwoławczego w terminie 3 dni od daty doręczenia decyzji.
 
Ledwo 3 dni na otrzęsienie się z szoku i reakcję. Fundacje zadbały o to, by czas był tak krótki, aby żaden rolnik czy hodowca nie był w stanie zareagować po kradzieży zwierząt i by termin na odwołanie mu przepadł!
 
Samorządowe kolegium odwoławcze rozpoznaje odwołanie w terminie 7 dni.
 
3. W przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik gminny lub upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, odbiera mu zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta (burmistrza, prezydenta miasta), celem podjęcia decyzji w przedmiocie odebrania zwierzęcia.
 
W żadnym wypadku - ani w 2018, ani w 2019 - żadne moje zwierzę nie było zagrożone, a oni je nielegalnie wywieźli paląc głupa i strasząc mnie kajdankami w 2018, a zakuwając w kajdanki w 2019.
 
4. W przypadkach, o których mowa w ust. 1 i 3, kosztami transportu, utrzymania i koniecznego leczenia zwierzęcia obciąża się jego dotychczasowego właściciela lub opiekuna. 
 
I o to tutaj chodzi - po to wymyślili rzekome znęcanie/zaniedbywanie, aby przejąć moje zwierzęta i gospodarstwo. To mafia.
 
Wystawili rachunek na kilkadziesiąt tysięcy (być może już kilkaset) i na tej podstawie pozbawią mnie domu, dachu na głową. Zlicytują mój dom, moje gospodarstwo i je przejmą.
Dla mnie zaplanowali zakład psychiatryczny. :(((
 
Izabella INDIANKA Redlarska
Hodowca Niezłomny
Rzecznik Praw Hodowcy
 
 

poniedziałek, 26 lipca 2021

Opinia Biegłego Lekarza Weterynarii Wojciecha Grudnia - strona 7

Oto Opinia Biegłego Lekarza Weterynarii Wojciecha Grudnia - strona 7 opinii. Czyli widzicie, że Kozłowska kłamie na temat rzekomego znęcania się i zaniedbywania zwierząt na mojej farmie. Wpłaciliście 30.000 złotych na konto dla oszustki i naciągaczki, aby finansowała za to prawnika, który miał mi dokopać za niewinność. Nie jest wam głupio? Ja i moje zwierzęta - zostaliśmy skrzywdzeni przez zorganizowaną grupę przestępczą udającą ratowaczy. Oni dokonali linczu na mnie. Napadli mnie na moim gospodarstwie, okradli, sponiewierali, poniżyli, włamali się też do mojego domu i go splądrowali. Wy takich gnojów finansujecie swoimi wpłatami. Nie jest wam wstyd? Jestem ciekawa, czy którakolwiek szczekaczka, która na mnie ujada od 2018 roku - przeprosi mnie teraz? Izabella Redlarska Hodowca Niezłomny

Opinia Biegłego Lekarza Weterynarii Wojciecha Grudnia - strona 6

Opinia Biegłego Lekarza Weterynarii Wojciecha Grudnia - strona 6 opinii.

Opinia Biegłego Lekarza Weterynarii Wojciecha Grudnia - strona 5

Oto Opinia Biegłego Lekarza Weterynarii Wojciecha Grudnia - strona 5

Opinia Biegłego Lekarza Weterynarii Wojciecha Grudnia - strona 4

Oto Opinia Biegłego Lekarza Weterynarii Wojciecha Grudnia - strona 4.

Opinia Biegłego Lekarza Weterynarii Wojciecha Grudnia - strona 3

Strona trzecia opinii biegłego.

Opinia Biegłego Lekarza Weterynarii Wojciecha Grudnia strona 2

To jest druga strona opinii biegłego.

Opinia Biegłego Lekarza Weterynarii Wojciecha Grudnia strona 1

środa, 14 października 2020

O ja pierdolę jakie ja długie odwołania piszę...

Nie mam siły czytać tego co napisałam! Około 30 stron odwołania. Dopracowałam i wysłałam tylko połowę. Reszty nie zdążyłam dopracować. To co miało pójść - poszło. Uff... Odwołałam się od decyzji wójta w terminie. Brawo ja! Waleczny Rzecznik Obrony Praw Hodowcy Izabella INDIANKA Redlarska

piątek, 25 września 2020

NIE dla przymusowej kastracji i chipizacji - ręce precz od naszych zwierząt!

Ustawa o Ochronie Zwierząt zawiera więcej smaczków. Oto moja analiza skutków wprowadzenia przymusu kastracji i chipizacji, których domagają się niektórzy fanatycy numerowania i oznaczania wszystkiego co się rusza. MOJE ZWIERZĄTKI - MOJE PORZĄDKI! Co do przymusowej kastracji i chipizacji zwierząt właścicielskich - nie ma zgody, albowiem moje zwierzę, to moja decyzja co z nim robię, a nie decyzja kogoś obcego. Niech każdy właściciel sam decyduje, czy chce, aby jego zwierzę było kastrowane i chipowane. Zero przymusu! Ingerencja w cudze prawo własności to bolszewia. Nie ma zgody na bolszewię! Warto tu dodać, że zwierzę podczas kastracji lub chipizacji może zostać zakażone śmiertelną bakterią i paść. Czytałam o takich przypadkach. Ja nie chcę narażać moich zwierząt na śmierć lub kalectwo w związku z kastracją lub chipizacją, tym bardziej, że w Polsce weterynarze ani lekarze nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za spowodowanie kalectwa lub śmierci istoty im powierzonej. Także wprowadzenie przymusu kastracji i chipizacji będzie się wiązało z tym, że policja i inne służby będą wystawiały właścicielowi mandaty za brak kastracji i chipizacji, a fundacje takie zwierzęta będą wywoziły i wystawiały słone rachunki za kastrację i chipizację oraz za przetrzymywanie zwierzęcia i transport oraz za pozorowane leczenie. Fundacja jak już wywozi zwierzęta, to potem nie chce ich oddać i kombinuje, aby nie zwrócić. Fałszuje dokumentację weterynaryjną i oskarża właściciela o znęcanie. Akcja może się zacząć od braku kastracji lub czipa, a skończyć na pudle i licytacji mieszkania, bo tak jest napisana ustawa, że niewinnego człowieka z łatwością każda fundacja może fałszywie oskarżyć i wrobić. Ponadto kastracja i chipizacja jest niezgodna z naturą. Należy unikać ingerencji w naturę, bo to się zawsze źle kończy dla ludzi i zwierząt taka ingerencja - wcześniej czy później. Tylko właściciel ma prawo kastrować lub chipować zwierzę, jeśli uzna to za konieczne. Reasumując, NIE dla przymusowej kastracji i chipizacji bo: 1. Taki przepis narusza prawo własności i prawo rozporządzania swoim mieniem (zwierzęciem). 2. Zwierzę w wyniku nieudacznej kastracji lub chipizacji może zdechnąć. 3. Właściciele zwierząt będą okradani przez fundacje pod pretekstem braku kastracji i chipizacji i obciążani za przetrzymywanie zwierząt przez fundację, wbrew ich woli. 4. Właściciele będą karani mandatami 500 zł za brak kastracji lub chipizacji. 5. Kastracja i chipizacja są wbrew naturze. Rzecznik Praw Hodowcy

wtorek, 22 września 2020

Sejm musi wprowadzić zakaz przyzwolenia na rabunek zwierząt właścicielskich! To bezprawie!

Posłowie, wprowadźcie do Ustawy o Ochronie Zwierząt zakaz przyzwolenia na wywóz zwierząt rolników, hodowców i właścicieli kotów i psów wbrew ich woli! Lewicowe fundacje terrorystyczne okradają nas na potęgę! Niszczą ludziom życie, nerwy, ich dorobek, ich hodowle. To są wyrachowane cyborgi bez sumienia! Te lafiryndy nie pomagają, tylko okradają ludzi z premedytacją! Jestem okradzioną ze zwierząt hodowczynią z Mazur. Fundacja ukradła mi stada koni, owiec, kóz oraz psy. O pierwszej w nocy fundacja wywiozła z mojego gospodarstwa stado zdrowych, prawidłowo odżywionych, zadbanych 50 owiec i kóz. W ciągu kilku miesięcy otruła i zagłodziła na śmierć 20 owiec i kóz! Czy jest tutaj ktoś, kto może pójść w środę do Senatu i opowiedzieć moją historię oraz w moim imieniu zażądać całkowitego zakazu wchodzenia na prywatne posesje? Postuluję całkowity zakaz ingerencji w prywatne gospodarstwa i domy przez jakiekolwiek fundacje i służby. Postuluję całkowity zakaz konfiskaty zwierząt właścicielskich przez kogokolwiek. Postuluję zniesienie kary 100 000 zł za rzekome znęcanie się, ponieważ ten paragraf jest nadużywany nagminnie do przejmowania nieruchomości niewinnych gospodarzy i hodowców. Postuluję o zniesienie przepadku zwierząt właścicielskich na rzecz fundacji czy kogokolwiek. Postuluję o zniesienie obciążania właścicieli za hotelowanie wywiezionych wbrew ich woli zwierząt. Postuluję o precyzyjne zdefiniowanie pojęcia "znęcanie się" i określenie definicję znęcania się następująco: Znęcanie się jest to celowe zadawanie bólu fizycznego poprzez bicie metalowymi prętami lub innymi metalowymi przedmiotami, celowe zadawanie ran nożem lub innymi ostrymi przedmiotami, oraz łamanie kości. Czy jest tutaj ktoś, kto jest w stanie prawdziwie i szczerze oraz uczciwie reprezentować interes prawny polskiego hodowcy, rolnika i właściciela zwierzęcia? Powiedzcie co jest nie tak z moimi zwierzętami na filmie nakręconym kilkanaście godzin przed kradzieżą zwierząt, aby musiała je "ratować" fundacja???! Zwierzęta wszystkie zdrowe i sprawne, zadbane, w znakomitej kondycji. Po rabunku ich z farmy, po kilku miesiącach 20 sztuk już nie żyło 😭, otrute i zagłodzone przez fundację i jej wspólników (wójt, PIW, weterynarze, opiekuni), którzy fundacje do mnie sprowadzili i moje zwierzęta męczyli. W kradzieży moich zwierząt brała udział policja. Policjanci z Olecka nie reagowali, gdy im zgłaszałam nadużycie uprawnień przez fundację. POZWOLILI, żeby fundacja WYWIOZŁA MOJE ZWIERZĘTA, mimo, że widzieli, że są w bardzo dobrej kondycji. Nawet nie chcieli oglądać zwierząt z bliska! Cała ta zorganizowana grupa przestępcza ma mocne poparcie prokuratury w Olecku oraz przychylność sądu w Olecku. Jako jednostka nie mam szans z tymi bandytami. Nikt nie ma. Po wywiezieniu zwierząt, bandyci manipulują materiałem dowodowym w ten sposób, że doprowadzają zwierzęta do wyniszczenia organizmów, a nawet zgonów i ten stan, do którego zwierzęta doprowadzają, przypisują niewinnemu właścicielowi i oskarżają go fałszywie o znęcanie, następnie wynajmują biegłego, który nie badając zwierząt, na odległość wystawia niewiarygodną, nieprawdziwą opinię, która służy do założenia sprawy karnej przeciwko niewinnemu hodowcy. 😞😡 Te hieny polują na samotne, chore, starsze osoby, które nie są się w stanie obronić przed ich przemocą! Tak się w Polsce robi Pet Business. Tak się napada na bezbronne, niewinne osoby i okrada się je z inwentarza i wrabia w sprawy karne oraz licytuje gospodarstwo na poczet zapłaty za wymuszone przez fundacje i wójta hotelowanie. Biznes się kręci jak ta lala. PiS popiera tych przestępców. Przez dwa i pół roku nikt mi nie pomógł odzyskać zwierząt. 😢 Nadal są w rękach bandytów. 😡😡😡 Dlatego Ustawa o Ochronie Zwierząt nie może dopuszczać żadnej ingerencji w gospodarstwa i absolutnie żadnego wywożenia zwierząt wbrew woli właściciela. Zwierzęta należą do swoich właścicieli, a nie do fundacji, ani służb. To są nasze zwierzęta! 🐎🐴🐮🐄🐐🐑🐇🐷🐏🐂🦃🐔🐓🐈🐥🐕 Łapy precz od naszych zwierząt!!! 😡😡😡 www.zwierzetaindianki.blogspot.com

czwartek, 17 września 2020

Apeluję o piątkę dla hodowców i właścicieli zwierząt towarzyszących

Apeluję o piątkę dla hodowców i właścicieli zwierząt towarzyszących: 1. Zakaz likwidacji hodowli. 2. Zakaz narzucania sposobu hodowli i uboju. 3. Zakaz wywożenia zwierząt właścicielskich bez zgody właścicieli. 4. Zakaz likwidacji schronisk dla zwierząt prowadzonych na własny rachunek. 5. Likwidacja Ministerstwa Rolnictwa i inspektoratów weterynarii, a także odebranie fundacjom przywilejów ingerowania w cudze hodowle i zwierzęta bez zgody właścicieli, a także ich finansowania z budżetu państwa i gmin oraz na podstawie obciążania właścicieli haraczami za utrzymanie i pozorowane leczenie zrabowanych zwierząt. Rzecznik Praw Hodowcy

Skreślić uprawnienia fundacji i służb do wywożenia zwierząt wbrew woli właściciela!

Posłowie z Konfederacji i Solidarnej Polski oraz Kukiza, a także z PiSu, postuluję o wykreślenie z Ustawy o Ochronie Zwierząt uprawnienia fundacji i służb do wywożenia zwierząt z gospodarstw i domów wbrew woli właścicieli. Chodzi o poszanowanie prawa własności rolników, hodowców i innych właścicieli zwierząt oraz o uniemożliwienie fundacjom manipulowania materiałem dowodowym w postaci zwierząt, a które jest nagminnie stosowane przez fundacje pseudo pro zwierzęce, celem uzyskania przepadku zwierząt na szkodę właścicieli zwierząt. Są w użyciu skandaliczne praktyki fundacji pseudo pro zwierzęcych, które wręcz znęcają się nad zwierzętami w celu pogorszenia ich stanu zdrowia i doprowadzenia zwierząt do śmierci. Na postawie w ten sposób zmanipulowanego materiału dowodowego są wystawiane fałszywe opinie weterynaryjne przypisujące właścicielom zwierząt znęcanie się, którego dopuściła się fundacja. Fundacje i służby zlecają biegłym wystawianie opinii na temat zrabowanych zwierząt, gdzie stan, do którego doprowadziła fundacja zwierzęta właścicielskie jest przypisywany właścicielom. Wynajęci przez fundacje biegli, którzy na oczy zwierząt nie widzieli, wystawiają fejkowe opinie, na mocy których niewinnym właścicielom stawiane są zarzuty i zakładane sprawy karne o rzekome znęcanie się. To jest jedno wielkie oszustwo i zamach na wszystkie podstawowe prawa człowieka - na prawo własności, prawo wolności, prawo do miru domowego. Skreślcie zapis umożliwiający wywożenie zwierząt bez zgody właściciela. Jeśli nie ma wyroku sądu, fundacja nie może mieć możliwości mataczenia poprzez rabunek zdrowych, zadbanych zwierząt i następnie celowe ich wyniszczanie dla celów procesowych. To się na prawdę dzieje - ja i moje zwierzęta przez to przechodzimy.

środa, 16 września 2020

Ustawa o Ochronie Zwierząt to narzędzie totalitarnego prześladowania hodowców i rolników

Ustawę o Ochronie Zwierząt po raz pierwszy przeczytałam dwa lata temu. Wiem, jaki to koszmarny bubel prawny. Jego podstawową wadą jest to, że łamie prawa człowieka, a w tym prawo do bezpiecznego domu i miru domowego, prawo własności, prawo do swobodnego gospodarowania swoim majątkiem w tym inwentarzem i zwierzętami towarzyszącymi. Ustawa ta, stawia zwykłych, porządnych ludzi na pozycji przestępców i bez wyroku sądu pozbawia ich własności. To jest barbarzyństwo, a nie prawo. PiS wprowadza nam system totalitarny pod pozorem ratowania zwierząt. Nie wiem jak mam rozumieć wyznaczenie i wynagrodzenie z kasy podatników pełnomocnika do spraw zwierząt, który dopuścił do takiego projektu ustawy. To przecież z Ministerstwa Rolnictwa wypłynął ten totalitarny projekt zagłady polskich hodowli.

Nie pozwólcie niszczyć hodowli zwierząt w Polsce!

Ustawa o Ochronie Zwierząt ma ładną nazwę i ideologię na pokaz, a prawda o rzeczywistym celu tej ustawy jest ohydna. Ustawa jest tak napisana, by maksymalnie umożliwić matactwa i fałszerstwa fundacji i urzędników oraz by obciążać na podstawie fałszywych dowodów i zeznań, niewinnych ludzi. To jest ustawa typu bezkarność + oraz ustawa typu mataczenie +, rabunek +. Z farm i z domów wywożone są zadbane zwierzęta właścicielskie celem manipulowania materiałem dowodowym. Okradziony hodowca, rolnik czy miastowy właściciel psa lub kota, nie ma dostępu do swoich zwierząt i nie ma wpływu na to, co z jego zwierzętami jest robione, a jest za to obciążany finansowo i karnie. Kary do 100.000 złotych za wyssane z palca zaniedbania, kara więzienia do 5 lat za wyssane z palca zaniedbania. To jest faszyzm i komuna w jednym, parszywy, okrutny totalitaryzm nastawiony na zniszczenie człowieka i jego hodowli oraz życia. W ten sposób niszczy się polskie hodowle i ludzi niewygodnych - pod pretekstem ratowania zwierząt, które tego ratowania nie wymagają. Fundacje zakładają i prowadzą cwaniary nastawione na plądrowanie cudzych posesji i domów. Są bezkarne na mocy tej Ustawy o Ochronie Zwierząt. Mogą bezkarnie włamać się do każdego domu, do każdej obory czy chlewa, na każdą prywatną posesję czy mieszkania w bloku w mieście i wyciągnąć zwierzęta, a właściciela sponiewierać, zastraszyć, spowodować jego zakucie w kajdanki i wywiezienie na komendę lub do zakładu psychiatrycznego, jak bardzo przeżywa wyrządzoną mu krzywdę i przemoc. Właściciel w sądzie nie ma szans, bo lewicowe sędziny popierają plądrowanie polskich gospodarstw, odzieranie ludzi z ich własności, z ich inwentarza i zwierząt towarzyszących. Przecież za komuny Polacy byli pozbawiani swoich majątków w tym zwierząt, był zakaz hodowli koni! Teraz PiS wraca do tych totalitarnych metod pod obłudnymi hasłami obrony zwierząt przed rolnikami i hodowcami. Jakim debilem trzeba być, by wierzyć manipulantom, że hodowcy i rolnicy hodują zwierzęta, po to, by się nad nimi znęcać? W interesie każdego hodowcy i rolnika jest uzyskanie jak najładniejszych, najdorodniejszych i najbardziej użytkowych zwierząt. Po to się hoduje zwierzęta - by ładne, dorodne sztuki móc następnie wykorzystać lub sprzedać. Za publiczne przekonanie społeczeństwa o tym, że zwierzęta cierpią w hodowlach, są odpowiedzialne wyrachowane kłamczuchy z fundacji pseudo pro zwierzęcych, które utrzymują się z okradania ludzi z ich zwierząt. To one rozpościerają na internecie fikcyjne wizje rzekomego sadyzmu właścicieli i gehenny zwierząt. Darczyńcy potrzebują smętnych, krwawych i przerażających opisów i zdjęć, by sypać groszem na konta cwaniar z fundacji pro zwierzęcych, więc te dostarczają odpowiednio zmanipulowane zdjęcia, filmy, opisy. To jest ustawka pod wyłudzanie datków. Ta propaganda antyrolnicza i antyhodowlana jest obecnie wykorzystywana przez lobbystów z innych krajów do zniszczenia polskich hodowli. Polacy, nie pozwólcie zniszczyć branży rolniczej w Polsce. Rolnictwo i hodowla, to coś, w czym Polska jest najlepsza. To ostatnia nasza branża gospodarki kraju, która jeszcze funkcjonuje mimo coraz większego zamordyzmu i restrykcji oraz szykan fundowanych nam przez fundacje i weterynarie powiatowe. To te organizacje są odpowiedzialne za gehennę ludzi i ich zwierząt, za niszczenie sektora hodowli zwierząt w Polsce. Na polecenie inspektora weterynarii w Gorzowie Wielkopolskim zagazowano na śmierć 40.000 zdrowych indyków i spalono zatruwając środowisko. Właściciel poniósł stratę rzędu 4 milionów złotych. Został bankrutem przez widzimisię urzędaski, która działa na rzecz firmy utylizacyjnej i konkurencyjnej branży drobiarskiej z Niemiec. Nie pozwólcie na takie przekręty!!! W 2019 roku rolnik, który od 40 lat hodował krowy i kochał te zwierzęta i dbał o nie - został okradziony ze 100 zadbanych krów. Zostały zrabowane z łąk i wywiezione przez fundację. Los tych krów jest tragiczny. Nie pozwólcie na krzywdę ludzi i ich zwierząt! Zwierzęta przywiązują się do swoich właścicieli, kochają ich i ufają im. Nie pozwólcie, by te zdehumanizowane cwaniary z fundacji i inspektoratów weterynarii pastwiły się nad ludźmi i ich zwierzętami! Tak nie wolno. PiS tego nie rozumie, że czyni zło wprowadzając takie totalitarne, nieludzkie ustawy. PiS pisze ustawy pod dyktando skrajnej lewicy, która ma skłonności niszczycielskie - niszczy wszystko, czego się dotknie. Pamiętacie komunę? Okradanie i mordowanie ludzi? Do tego to wszystko prowadzi. Dziś PiS chce nadać urzędasom bezkarność za zabójstwa rolników i hodowców, oraz wszystkich tych, którzy im staną na drodze do władzy i cudzej własności.

czwartek, 13 sierpnia 2020

Apel do europosła Patryka Jaki w sprawie Ustawy o Ochronie Zwierząt



Dr Patryk Jaki
Europoseł IX kadencji

Szanowny Panie Patryku Jaki!


Kilka lat temu opracował Pan nowelizację Ustawy o Ochronie Zwierząt.
Zrobił Pan nowelizację pod dyktando lobby zorganizowanych grup przestępczych, które wykorzystują swoje uprawnienia do bezczelnego rabowania majątku Polaków.
Fundacje pro zwierzęce są to firmy zakładane głównie przez ludzi lewicy i różnych cwaniaków. Służą do skubania szarych obywateli polskich.

Nie sądzę, aby Pan sobie zdawał sprawę w co został Pan wmanipulowany, nie sądzę, by Pan przypuszczał, do czego są zdolne tzw. fundacje pro zwierzęce, dla osiągnięcia zysku, dlatego czuję się w obowiązku Pana uświadomić.

Branża pro zwierzęca, to branża lukratywna, a nie charytatywna. Organizacje pro zwierzęce nie ponoszą żadnych kosztów wyhodowania zwierzęcia lub zakupu zwierzęcia, za to koszą wielką kasę na nieszczęśnikach obrabowanych z ich zwierząt, oraz na finansowaniu fundacji przez budżet państwa i gmin, a także żerują na naiwności darczyńców grając na ich uczuciach do zwierząt.
Tymczasem, fundacje pro zwierzęce dla osiągnięcia pożądanego przez siebie zysku, są zdolne do pastwienia się nad ludźmi i ich zwierzętami, czyli postępują skrajnie karygodnie, bo nie tylko przeciwstawiają się idei ochrony zwierząt, jaka oficjalnie patronuje tej Ustawie o Ochronie Zwierząt, ale i czynnie krzywdzą zwierzęta, które wcześniej bezwzględnie kradną ludziom z podwórek, łąk i domów.

Powszechnie są w użyciu różne metody pogarszania stanu zdrowia i odżywienia zrabowanych zwierząt. Zrabowanym zwierzętom, podaje się substancje, po których zwierzęta chorują i zdychają.

Zwierzęta są też intensywnie głodzone i odwadniane przed pozorowaną obdukcją weterynaryjną, robioną przez zakumplowanych z fundacjami, sprzedajnych lub zmanipulowanych weterynarzy. Cel jest jasny: wyniszczyć organizm zrabowanego zwierzęcia do stopnia uzasadniającego jego "odbiór" i pozyskać od weterynarza kwity poświadczające zły stan zdrowia i odżywienia przejętego zwierzęcia.

Oczywiście stan, do jakiego fundacja doprowadziła zwierzę, jest przypisywany właścicielowi.
To nie koniec manipulacji. Manipulowane są zdjęcia, filmy, składane są fałszywe zeznania, preparowane fałszywe obdukcje, snute różne parszywe insynuacje o właścicielu zrabowanego zwierzęcia.

To jest mega patologia, której musi Pan być świadomy. Ja, poszkodowany hodowca i rzecznik praw hodowcy mówię o tym Panu, bo nie usłyszy Pan o tym od żadnej fundacji pro zwierzęcej zaangażowanej w prace legislacyjne.

Za kilka lat będą kolejne wybory i żeby nie było wymówek, iż Pan nie wiedział o tej chorej sytuacji w branży pro zwierzęcej. Pan jako poseł powinien reprezentować interesy wszystkich Polaków, a nie tylko wąskiej grupy beneficjentów Ustawy o Ochronie Zwierząt.

Społeczeństwo utrzymuje te fundacje poprzez płacone podatki, ludzie prywatnie je finansują, a do tego te fundacje okradają wytypowane bezbronne ofiary i niszczą psychicznie, materialnie, finansowo i społecznie.

Pana nowelizacja Ustawy o Ochronie Zwierząt dopuszcza karę bez wyroku, co jest złamaniem podstawowych praw człowieka.

 Konfiskata zwierząt bez wyroku sądu,
 to jest kara bez wyroku. 

Nowelizacja Ustawy o Ochronie Zwierząt, której Pan jest autorem, to zalegalizowane bezprawie, które umożliwia milion krętactw i mateczenie po stronie fundacji zainteresowanej żywotnie przejęciem cudzego inwentarza i obciążeniem właściciela gigantycznymi kosztami.
Zwierzęta są masowo rabowane z gospodarstw i hodowli zwierząt towarzyszących pod wyssanym z palca pretekstem zagrożenia życia tych zwierząt.

W rzeczywistości, zwierzęta są wywożone celem dokonania manipulacji materiałem dowodowym czyli samymi zwierzętami i ich zdjęciami i sfabrykowania fałszywej dokumentacji weterynaryjnej i procesowej niezbędnej dla sądu celem zatwierdzenia sądowego przepadku mienia.

Gospodarstwa są w ten sposób okradane, zadłużane i licytowane. Ustawa ta to tragedia dla wielu bezbronnych właścicieli zwierząt, z których parszywe fundacje robią oprawców celem ich sterroryzowania i zastraszenia oraz celem wyłudzenia na internecie datków od niczego nieświadomych darczyńców.

Pan, jako ustawodawca, się do tego przyczynił. W związku z tym, że jest Pan za tę ustawę i jej opłakane skutki odpowiedzialny, apeluję, aby Pan tę ustawę niezwłocznie poprawił w ten sposób, aby nie było możliwości odbioru zwierząt właścicielskich bez zgody właściciela, oraz aby za przetrzymywanie zwierząt przez fundację nie można było obciążyć właściciela, albowiem te zapisy są przyczyną wielkiej patologii w tej branży, wielkiego zła wyrządzanego bezbronnym Polakom.

 Chęć zysku jest prawdziwym motorem działania fundacji pro zwierzęcych. One z tego żyją, mają z tego utrzymanie i luksusowe, wygodne życie.

Wszystkie fundacje pro zwierzęce mają możliwość pomagania zwierzętom na miejscu ich zamieszkania, bez konieczności wywożenia zwierząt. Wywożenie całego stada krów, bo  jeden piesek się skaleczył, to jest skrajne chamstwo i zamach na prawo własności hodowcy i musi być surowo karane zarówno finansowo jak i karnie, albowiem napad i  kradzież to są podstawowe i poważne przestępstwa kryminalne i żadne obłudne tłumaczenie, że krowy nie miały co pić, nie może tego usprawiedliwiać.

Nauka biologii broni rolników - krowa, która nie pije, nie daje mleka. Tego nie wie i nie chce wiedzieć ani prokuratura, ani sąd, dlatego nie może Pan oddawać losu właścicieli zwierząt w ręce post komunistycznych korporacji prawniczych nazywanych powszechnie prokuraturami i sądami.

Nie słyszałam też, aby jakiś sąd skazał fundację pro zwierzęcą za znęcanie się nad zwierzętami, a powinien i to nie jedną.

Oburzenie budzi zwłaszcza sprawa kradzieży stada mlecznych krów dojonych codziennie przez rolnika, który z tych krów żył i utrzymywał rodzinę.

Zdrowe krowy zrabowano i sprzedano do rzeźni - mleczne, cielne. 

To barbarzyństwo, którego dopuściła się fundacja. Takich i inne przestępstw bezkarnie popełnianych przez fundacje jest mnóstwo. Fundacje nie są przez państwo kontrolowane, są jak współczesne zbóje - napadają na ludzi i biorą co chcą. Fundacje muszą być kontrolowane odgórnie i wykluczane, jeśli łamią prawo i procedury.

Ustawa o Ochronie Zwierząt uprawnia fundacje do handlu zrabowanymi zwierzętami i pozyskiwania dochodów z tego typu działalności.  To też powinno być zabronione, aby pozbawić fundacje pokusy rabowania cudzego dobra dla celów handlowych.

Apeluję o niezwłoczną korektę tej haniebnej ustawy.

Rzecznik Praw Hodowcy
Izabella Redlarska

Hodowca Izabella Redlarska, Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, tel. 511945226, https://zwierzetaindianki.blogspot.com/ https://www.instagram.com/izabella_redlarska/ www.garnek.pl/indianka/a https://www.youtube.com/channel/UCIlzDct8mElB9sC4COYsTqQ?view_as=subscriber



czwartek, 2 lipca 2020

USTAWA O OCHRONIE ZWIERZĄT NARZĘDZIEM DO OKRADANIA WŁAŚCICIELI


USTAWA O OCHRONIE ZWIERZĄT NARZĘDZIEM DO OKRADANIA WŁAŚCICIELI

"Ustawa o Ochronie Zwierząt"  jest wykorzystywana przez zorganizowane grupy przestępcze do przejmowania nieruchomości i cennego inwentarza, oraz do wyłudzania ogromnych kwot pieniędzy idących w dziesiątki i setki tysięcy złotych za pozorowane leczenie zwierząt, oraz za ich hotelowanie wbrew woli właściciela i na jego koszt poza jego posesją. Dodajmy, że chodzi tu o hotelowanie po drastycznie zawyżonych cenach i inne wymuszone usługi, za które jest obciążany właściciel, często niezamożny właściciel.

Do tego ta drastyczna "Ustawa o Ochronie Zwierząt", a w rzeczy samej "Ustawa Plądrująca Gospodarstwa" nakłada na właścicieli zwierząt gigantyczne kary grzywny w wysokości 100.000 złotych, za domniemane, naciągane, rzekome znęcanie się, gdzie za znęcanie jest uznawane wszystko, co przyjdzie do głowy cwanej paniusi z fundacji pseudo pro zwierzęcej, w tym czynności, które znęcaniem nie są, lub czyny fałszywie przypisywane właścicielowi przez oszustki z fundacji pseudo pro zwierzęcych celowo pomawiające właścicieli dla zysku.

Dlatego wnoszę, o wprowadzenie zakazu wywożenia zwierząt właścicielskich bez zgody właściciela, oraz zakaz włamywania się do mieszkań i na posesje celem pozorowanego ratowania zwierząt, a w rzeczywistości kradzieży zwierząt właścicielskich dla korzyści majątkowych i finansowych.

Fundacje zarabiają na grabieży zwierząt, są przez to mocno zmotywowane do wywiezienia każdego właścicielskiego zwierzęcia w miejscu ich  tzw. interwencji. Ataki na właścicieli odbywają się na podstawie pomówień wyssanych z palca. Rzadko kiedy wywóz zwierzęcia jest zasadny, a zwłaszcza wszystkich znajdujących się na farmie, mimo to, podczas najazdów na gospodarstwa wywożone są hurtowe ilości zwierząt bez względu na ich stan zdrowia, bez względu na brak podstaw do wywożenia.

Postuluję, by gmina ustawowo była zobowiązana do pomocy w pierwszej kolejności właścicielowi zwierzęcia mieszkającego na terenie danej gminy, którego zwierzęta wymagają pomocy.

Często pomoc jest zbędna, lub potrzebna niewielka, aby poprawić dobrostan zwierząt i nie ma potrzeby wywozić stada bydła do rzeźni lub na drugi koniec Polski, tym bardziej, że koszty które generują fundacje są gigantyczne i nieadekwatne do rzeczywistych kosztów utrzymania i hodowli zwierząt.

Znacznie taniej jest pomóc gospodarzowi na miejscu, np. dać karmę dla psa czy kupić mu budę, niż ładować psa w transport i wywozić do schroniska która nalicza nawet po 1500 złotych za miesiąc hotelowania.

Konieczne jest przywrócenie zakazu wywożenia zwierząt zwłaszcza bez wyroku sądowego i bez decyzji administracyjnej, bez badania zwierząt na miejscu, bez sporządzenia protokołu odbioru na miejscu w obecności gospodarza i z jego udziałem.

piątek, 22 maja 2020

Apel do Ministra Rolnictwa o zmianę ustawy o ochronie zwierząt

Minister Rolnictwa
Jan Krzysztof Ardanowski
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi
ul. Wspólna 30
00-930 Warszawa

Apel do Ministra Rolnictwa
o zmianę ustawy o ochronie zwierząt


Zdruzgotana krzywdą wyrządzoną mnie i moim zwierzętom, których większość ingerencję bandytów ze zorganizowanej grupy przestępczej przypłaciła życiem, wnoszę o przyjęcie i pozytywne rozpatrzenie tego apelu. Jeżeli jest Pan CZŁOWIEKIEM, chrześcijaninem, to nie zadowoli się Pan półśrodkami, które niczego lub niewiele zmieniają w sytuacji prześladowych hodowców, rolników czy też innych właścicieli zwierząt.

Prawo musi chronić żywicieli narodu. Rolnicy mają misję do wykarmienia całego narodu polskiego tak, aby głodny nie był. Nie można pozwalać aby trolle i szkodnicy oraz kryminaliści w postaci fundacji pseudo prozwierzęcych niszczyły polskie hodowle.

Komuniści w Rosji wymordowali 10 milionów chłopów i tym samym spowodowali wielką klęskę głodu. Fundacje to takie współczesne odpowiedniki tych komunistycznych bandytów, którzy kiedyś napadali na gospodarstwa, okradadali je z inwentarza i płodów rolnych i mordowali chłopów.

Także w Polskiej pamięci narodowej mamy niesławne komunistyczne trójki, gnębiące polskich rolników, okradające nas z płodów rolnych. Mój Dziadek mający na utrzymaniu rodzinę: żonę i trójkę małych dzieci też był okradany w ten sposób. Moja rodzina była okradana przez komunistów.

Współczesnymi komunistami, złodziejskimi trójkami okradającymi rolników są obłudne fundacje pseudo pro zwierzęce, które są prowadzone przez osoby pozbawione serca i sumienia, rozmaite krętaczki i manipulantki, które jadą na emocjach naiwnych internautów, by wzbudzać gigantyczny hejt i poparcie dla swoich grabieżczych akcji, nie mających nic wspólnego z ratowaniem zwierząt czy pomaganiem im, tym bardziej rolnikom, gdyż rolników mają za nic. Paniusie z fundacji traktują polskich rolników i hodowców jak podludzi. Przypomina to czasy najgorsze w naszej historii - czasy terroru Hitlera i Stalina.

Rozwydrzenie cwaniar z fundacji pseudo prozwierzęcych rośnie proporcjonalnie do nadawanych im nieroztropnie, a naiwnie, nieograniczonych uprawnień. Już teraz przemocowe napady na prywatne osoby, wtargnięcia na prywatne posesje są normą. Te cwaniary nie potrafią i nie chcą pomagać na miejsu, gdzie mieszka zwierzę, bo wtedy nie mają możliwości wyłudzania nieprzytomnych kwot za pozorowane leczenie, za zbędny transport i hotelowanie zrabowanych zwierząt gdzieś daleko w Polsce.

Fundacje stosują narastający terror wobec rolników i hodowców. Dążą do coraz większych uprawnień i przywilejów. Stawiają się w roli panów i zarządców cudzym mieniem, przy czym nie ponoszą żadnych kosztów zakupu zwierząt i ich hodowli.

Te uzurpatorki własność prywatną nazywają wspólną, mimo, że grosza nie dołożyły do zakupu materiału genetycznego i wyhodowania dorodnych zwierząt, po które wyciągają swoje chciwe ręce.

Fundacje przyjeżdżają po cudze dobro w które rolnik bądź inny hodowca włożył serce, pracę, czas i pieniądze i po prostu kradną to dobro, wywołując w zaskoczonym hodowcy szok psychiczny i traumę, niekiedy zawał serca. Dwa, w sumie trzy napady na moje gospodarstwo spowodowały mój rozstrój zdrowia na długie miesiące, a nawet lata.

De facto, zostałam okrutnie i podle potraktowana - zupełnie bezpodstawnie i bez wyroku. Przy tym nie było tutaj żadnego znęcania się ani głodzenia zwierząt. Zwierzęta były zadbane i pod moją opieką. Jedna stajnia jest w dobrym stanie i służy moim zwierzętom, drugi budynek aktualnie służy jako drewutnia i rezerwuar materiałów budowlanych.

Większość dnia moje zwierzęta uwielbiają spędzać na świeżym powietrzu, gdzie mają dostęp do moich zielonych łąk i naturalnych wodopoi, oraz tych, które sama im wykopałam przy pomocy koparki.
W przypadku uszkodzonego budynku wnosiłam o pomoc do Urzędu Gminy Kowale Oleckie przed laty, kiedy moje budynki ucierpiały podczas silnej wichury i deszczy nawalnych, lecz spotkałam się z odmową pomocy. Wnioskowałam wówczas o dotacje z Unii Europejskiej na odbudowę siedliska i wznowienie produkcji rolnej, niestety brak szacowania przez komisję wójta, uniemożliwił mi pozyskanie tych środków. 

Wniosek bez tego szacowania został załatwiony odmownie. Wtedy bezpośrednio do wójta zwróciłam się o pomoc na odbudowanie uszkodzonego budynku, ale wójt zbył mnie byle czym i nie dał ani grosza wsparcia, a dysponuje funduszem na pomoc zwierzętom, który obecnie od dwóch lat trwoni na swoich kolegów, którym oddał moją własność, moje piękne, dorodne zwierzęta.

Bez wyroku sądu o odbiorze zwierząt, bez decyzji administracyjnej o odbiorze zwierząt, fundacja Molosy Adopcje razem z wójtem wywieźli moje zwierzęta. Owce i kozy wójt podarował swoim kolegom, którym płaci po 7.000 złotych miesięcznie za przetrzymywanie moich zwierząt, a konie ukradła Elżbieta Kozłowska z fundacji Molosy Adopcje i zarabia na nich. Wystawiła za ich hotelowanie rachunek na 30.000 złotych i to nie koniec rachunków. Będzie albo już jest więcej. Poza tym zarobiła szkalując mnie w internecie i manipulując materiałem dowodowym poprzez zorganizowanie żebraniny na opłacenie prawnika, który skutecznie odbierze mi zwierzęta. Na zbiórkach zarobiła około 35.000 złotych, z czego prawnikowi zapłaciła 4.000 zł, a resztę pieniędzy wzięła sobie.

Andrzej Deruchowski, facet który szczuł na mnie weterynarię powiatową w Olecku oraz fundacje pro zwierzęce, przejął moje konie. Zarabia na nich - na hotelowaniu. Przy czym u  niego nie ma moich koni. Przekazał komuś innemu, bez mojej wiedzy i zgody.

Podobnie Kozłowska. Bierze pieniądze za hotelowanie, ale  moich koni u niej podobno nie ma. Prawdopodobnie moje konie sprzedali, a sami czerpią korzyści z ich hotelowania, którego nie świadczą. To są oszuści.

Natomiast obecnie wójt pompuje pieniądze w swoich kolegów z gminy, którym przekazał bezprawnie moje mienie, wbrew mojej woli. Tam tysięcy złotych miesięcznie nie żałuje. Ci ludzie nie znają się na hodowli owiec i kóz i nie dbają o moje zwierzęta. Nie obchodzą je moje zwierzęta. Doprowadzili do masowych padnięć zrabowanych mi zwierząt. Jeden z tych typów kiedyś sprzedał mi zgniłą paszę, więc on takimi paszami karmi zwierzęta. U niego najwięcej ich padło. Miesiącami trzymał owce w zamkniętym budynku, bez dostępu do Słońca i pastwisk. Doprowadził do padnięcia około 20 sztuk owiec i kóz plus koźlęta.

Wójt i podległa mu urzędniczka wyznaczona do nadzoru moich zwierząt wiedzieli o padnięciach u kolegi wójta. Inspektor Salamon zasugerował wójtowi, aby zwrócił owce i kozy do mnie na gospodarstwo, bo stwierdził, że jednak u mnie opieka była dużo lepsza, niestety, wójt nie posłuchał. Nadal przetrzymuje moje zwierzęta. Przeniósł je na inną farmę i tam padnięcia też były. Działo się to na przestrzeni miesięcy. Gdy otruli i zagłodzili moje stado na samym początku, stan, do jakiego doprowadzili moje zwierzęta, przypisywali mnie, kłamali, że odebrali z mojej farmy zagłodzone zwierzęta.

Potem, gdy minęły miesiące i nijak było wrabiać mnie w zagłodzenie, bo to oni od miesięcy byli odpowiedzialni za karmienie, a mimo to zwierzęta nadal padały - wymyślili albo zaszczepili im różne choroby i też przypisali je mnie: nagle pojawiła się jakaś sepsa i rzekome wady genetyczne.

 Znowu zaczęli mnie wrabiać, tym razem w krycie wsobne. Ja nie kryłam wsobnie. Dobierałam starannie barany do krycia. Zmieniałam często. Kupowałam barany z różnych stad niespokrewnionych. Widać to doskonale po rejestrze owiec zakupionych.

Moje owce w dniu rabunku to były generalnie wrzosówki, ale większość z nich z domieszką krwi innych ras. Widać to gołym, okiem gdy się patrzy na stado, choćby po umaszczeniu. Każda owca ma inną barwę. Od czarnych, poprzez brązowe, szare, siwe, balejaż, kremowe, białe. Owce hodowałam na runo, zależało mi na różnych fajnych barwach, więc odpowiednio dobierałam barany do krycia by uzyskać jak najciekawszy efekt. Jagnięta hybrydowe rodziły się dorodne i silne.

W czasie, gdy ja zostałam okradziona po raz pierwszy, tj. 3 maja 2018 roku, mój sąsiad nie miał obory, nie miał warunków do trzymania krów, a trzymał stado i PIW Olecko o tym wiedział i jemu zwierząt nie odbierał. Tam fundacji Kornel Laskowski nie skierował, tylko do mnie, gdzie jest odpowiednia duża stajnia pełniąca rolę wiaty. Doczepili się do mnie, do tego budynku, w którym składuję drewno.

To inspektor Kornel Laskowski sprowadził i wprowadził bandytów na mój teren. Szczuł ich na mnie. Doszukiwał się na siłę uchybień. Marudził, że moje podwórko jest błotniste, gdy pada deszcz. Rany boskie! Naprawdę? A inne podwórka są suche, gdy pada deszcz?

 W dniu odbioru nie było ani grama błota, podwórko było suche i sprzątnięte, albowiem obornik który rozsiewały zwierzęta zbierałam na bieżąco do wiadra i wynosiłam do ogrodu, do zasilania moich grządek.

 Wiosną i latem, a także jesienią moje podwórko jest zazwyczaj zielone.
W 2016 koparka wynajęta przez zakłady energetyczne rozkopała moje podwórko i drogę wewnętrzną, a potem ją tylko z grubsza wyrównała, ale nie obsiała trawą. Jesienią 2017 było bardzo deszczowo, lato też było mokre - wszędzie ludzie mieli głębokie koleiny na swoich podwórkach, moje podwórko też było błotniste, ale mniej niż inne. Teraz jest znowu zarośnięte trawą.

Jednakże błoto, zwłaszcza nieistniejące w dniu rabunku moich zwierząt, to nie jest znęcanie się, ani zaniedbywanie zwierząt. Każdy rolnik wie, że na gospodarstwie, gdy pada deszcz jest błoto i nikt z tego powodu nie robi cyrków. Natomiast zły inspektor kierujący się złymi intencjami, robił z tego powodu problem.

Naturalne warunki chowu to nie jest znęcanie się, ale fundacje pod znęcanie się podciągają wszystko. Jest to bardzo wygodne. Uznają za znęcanie się wszystko, co im przyjdzie do głowy, dlatego definicja znęcania się musi zostać zaktualizowana i opisana, jako działania faktycznie będące znęcaniem się, czyli katowanie, bicie zwierząt, a nie to, że koń nie ma struganych kopyt, bo nie musi mieć - gdy dużo rusza się po gospodarstwie, sam sobie kopyta ściera. Moje konie, wszystkie zwierzęta - chodziły luzem całą dobę - po całym gospodarstwie. Dodam, że całe gospodarstwo jest ogrodzone, co uparcie zakłamuje zarówno fundacja, jak i inspektorzy weterynarii. Robiłam temu ogrodzeniu wiele zdjęć, są w aktach, a mimo to ci krętacze ciągle wstawiają swoje kity.

Także naturalne zaplecenie warkoczyków u konia, który sobie je zaplata podrzucając głową, to nie jest zaniedbywanie, ani znęcanie się nad zwierzęciem - to jest naturalne zachowanie konia i skutek z tym związany. 8 lat temu obecny wójt Locman, próbował wyłudzić ode mnie konie na podstawie zaplecionego jednego warkoczyka, przy czym konie były tłuste, zadbane, lśniące, pasące się na mojej łące. Wtedy inspektorzy zachowali się jak trzeba w odniesieniu do koni, ale jedna z inspektorek, pani Szymczak, wyłudziła ode mnie sukę po porodzie, rzekomo do odkarmienia szczeniąt - dzieci psa sołtysowej.

Było ustnie ustalone, że miałam psa odebrać po odkarmieniu szczeniąt. Gdy pojechałam suczkę zabrać - zostałam poturbowana przez policjantki i wrzucona do radiowozu. Dodatkowo fałszywie mnie oskarżyły o napaść. Sprawa sądowa toczyła się latami i była manipulowana przez sędzię, w ten sposób, by skazać niewinną osobę.

 Z trudem się z tego oszczerstwa wybroniłam. Pies skonał w schronisku, w klatce. Nie oddali mi psa. Gdy psina jeszcze żyła i pisałam wnioski o zwrot jej, wójtowa wystawiła rachunek na kilka tysięcy złotych. Napisano mi, że jeśli chcę psa odzyskać, to muszę zapłacić kilka tysięcy złotych za jego przetrzymywanie wbrew mojej woli. Wtedy nie znałam prawa absolutnie, nie wiedziałam, co robić, jak walczyć o Satję. Teraz trochę wiem. Niestety, psina już od dawna nie żyje. Obecnie w tym samym schronisku jest przetrzymywana moja kolejna cudna suczka, tym razem biała, rasowa, owczarka środkowoazjatycka. Tę psinę również próbowała wyłudzić Kozłowska. Na szczęście właściciel schroniska twardo ją trzyma. Oczywiście, nie bezinteresownie - ma płacone z Urzędu Gminy kilkaset złotych miesięcznie na jej hotelowanie w klatce. Pisałam wiele wniosków do wójta o zwrot psa, niestety, powiedział, że psa mi nie odda, mimo, że w dniu zaboru był czysty, zdrowy i zadbany oraz oczywiście świetnie odżywiony. Psina została zrabowana z domu podczas mojej nieobecności. Abym nie widziała, co oni robią w moim domu, wywieźli mnie na komendę do Olecka na pół dnia, gdzie siedziałam zalana łzami i dusząca się od kataru.
Tam policja się nade mną znęcała psychicznie. Posadzili mnie na środku pokoju na krześle i kazali siedzieć bez ruchu wiele godzin. Jak wstałam na chwilę sięgnąć po chusteczkę, to mi grozili aresztem. Byli okropni.

Obecnie wg tej nowej ustawy pod znęcanie nad zwierzętami jest podciągnięte celowe i nieświadome zaniedbanie. W tym takie rzeczy jak niedożywienie lub nie ostrugane przez kowala kopyta, bez względu na to, czy koń starł sobie kopyta sam, czy nie.

Fundacje również wymuszają odrobaczanie i szczepienia. Ja odrobaczałam od lat naturalnie, bo kiedyś dawno temu piękny ogier mi padł po odrobaczeniu, więc się bałam używać tych specyfików. Czasami kupowałam pasty i ostrożnie odrobaczałam. Generalnie jednak pestki dyni i czosnek dostawały moje zwierzęta na robaki. Także dlatego, że prowadziłam przez szereg lat zarejestrowane gospodarstwo ekologiczne. Nadal prowadzę ekologicznie, ale nie jestem w programie, bo mi poprzedni kierownik ARiMR odebrał dotacje za brak wydrukowanego papieru działań agrotechnicznych. Nigdy nie stosowałam na moim gospodarstwie chemii, jest więc całkowicie zgodne z naturą, jednak dla urzędników ważniejsze są papiery niż fakty i prawdziwa ekologia.

Zwierzęta niekiedy chorują. Każda dysfunkcja zwierzęcia jest uznawana przez fundacje jako znęcanie się celowe właściciela, bo koń chory i chudy. Nie ma w tym żadnego znęcania się. Im koń starszy, tym ma większe problemy z trawieniem i mimo najlepszych starań i paszy, ma prawo chudnąć.

 Niekiedy właściciele zwierząt trzymają je, mimo, że są bardzo stare albo schorowane, bo nie mają sumienia ich oddać do rzeźni, albo poddać eutanazji. Na takie okazje polują cwaniary z fundacji. Na podstawie jednego schorowanego, starego zwierzęcia odbierają hurtem całe stado drogocennych zwierząt, w tym rasowe rumaki z górnej półki.
Mnie okradziono ze zwierząt  wartości około 150.000 zł.

Fundacje wykorzystują naturalne objawy występujące u zwierząt, by okradać właścicieli i ich fałszywie oskarżać oraz linczować na internecie. Obecnie coś, co jest uznane przez fundacje za zaniedbanie, jest podciągane pod znęcanie się i na tej podstawie zwierzę jest uprowadzanie z domu lub gospodarstwa. Ta uznaniowość musi mieć swoje prawne granice. NIKT NIE MOŻE MIEĆ PRAWA ODBIERAĆ CUDZEGO ZWIERZĘCIA W OGÓLE, także pod zarzutem zaniedbania.

Do tego tym napadom towarzyszy niewyobrażalna mowa wściekłej nienawiści inicjowana i generowana przez te przestępcze fundacje. Pan Minister już wie jaka mowa, gdyż sam stał się jej ofiarą.

Prawda jest taka, że te fundacje nie tylko działają w swoim chciwym, grabieżczym interesie, ale także w interesie szerszym, w interesie obcych państw, które chętnie widziałyby Polskę w ruinie, a zwłaszcza nasze drogocenne, naturalne i zdrowe rolnictwo, które od wieków karmiło nie tylko całą Polskę, ale też i Europę, do tego stopnia, że nasz król postanowil sprowadzić do Polski Żydów, aby pomogli mu swoim handlowym talentem zbyć ogromne ilości płodów rolnych oraz bydła i trzody.

Ten przestępczy proceder fundacji musi być ukrócony. Nie można pozwolić na to, żeby ci oszuści i złodzieje oraz bandyci rządzili na wsi polskiej i rujnowali ludziom życie i ich hodowle.

Ja 18 lat hoduję zwierzęta. Wyhodowałam sama, osobiście piękne stada owiec, kóz i koni oraz drobiu i robiłam to umiejętnie tak, że wszystkie gatunki harmonijnie ze sobą współistniały na moim Rancho.

Na gospodarstwie panowała sielanka, dopóki nie wtargnęła tutaj bandycka fundacja przy wsparciu polityka PSL, wójta gminy Kowale Oleckie, Krzysztofa Locmana, który nie chciał płacić odszkodowania za owce zagryzione przez wałęsające się psy.

Fundacja Molosy Adopcje zniszczyła zdrowo funkcjonujące hodowle owiec, kóz oraz koni.

Zrabowane zwierzęta mimo braku wyroku sądu czy ważnej decyzji administracyjnej nadal są przetrzymywane przez fundację i wójta już drugi rok.

Zwrócono tylko dwa bezwartościowe rasowo pieski, natomiast konie, owce, kozy i rasowy pies są nadal w rękach wroga. Wroga, bo ci ludzie odnoszą się wrogo do mnie i do moich zwierząt, które doprowadzili do zagłady w znacznej liczbie.

Mimo braku wyroku sądu lub ważnej decyzji administracyjnej, mimo wielu, wielu moich wniosków o zwrot zrabowanych zwierząt, ci ludzie nadal przetrzymują mój inwentarz nie licząc się ani z moim dobrem, ani z dobrem moich zwierząt, które przecież kochają mnie i są ze mną zżyte, co widać doskonale na przykładzie radości moich dwóch suczek zwróconych po dwóch latach niewoli w klatce.

Suczki były przetrzymywane nielegalnie przez dwa lata w niewoli, mimo, że od razu był dostępny raport weterynarza schroniska w Bystrem, który potwierdzał moje słowa o tym, że psy były zadbane w dniu rabunku.

Wszystkie zwierzęta były zadbane, ale tylko schronisko w Bystrym wystawiło uczciwą opinię w 2018 roku. Niestety, w roku 2019 po zaborze drogocennego psa, już nie stać było ich weterynarza na uczciwość i zaczęło się mataczenie.

Pies nie był badany przez weterynarza, a zwłaszcza bezstronnego weterynarza na moim gospodarstwie przed wywiezieniem, ani po wywiezieniu, bo się nie dał dotknąć wrogom. Mimo to, zaczęto insynuować nieprawdziwe rzeczy.

Pies przed rabunkiem suczki z mojego domu, był karmiony bardzo dobrze, w ostatnim okresie ogromną ilością koniny, natomiast wcześniej kurczakami. Psina była dobrze traktowana. Dnie spędzała na dworze, a w nocy spała ze mną. Bandyci pozbawili mnie przyjaciela i obrońcy.

Psina, która w moich ramionach się rozpływa jak miód, w obliczu wroga, walczyła jak lwica. Doprowadzili moją suczkę do rozstroju nerwów. Ona tam cierpi. Ujada na każdego, kto do niej się zbliża.

Warto i trzeba tu wspomnieć, że zrabowane zwierzęta są także materiałem dowodowym w sprawach się toczących. Dowody znajdują się w rękach stron zainteresowanych wrobieniem mnie w rzekome znęcanie się, tak, aby przejąć zrabowane dobro na stałe.  

Zwierzęta wywieziono, aby sobie je przywłaszczyć i zarobić na nich, a także po to, by nimi manipulować. Manipulacje materiałem dowodowym mają dostarczyć dokumentacji do sądu, na podstawie której, sąd ma orzec przepadek mojego mienia i obciążyć mnie gigantycznym rachunkiem w wysokości wartości mojego gospodarstwa.

W ten sposób, ta zorganizowana grupa przestępcza zarabia na ludzkiej krzywdzie. Nie dość, że na mnie i moje zwierzęta bestialsko napadnięto, obrabowano mnie, włamano mi się do domu, załadowano niehumanitarnie stos owiec i kóz jedno na drugie czym doprowadzono do pierwszych trzech zgonów, a następnie wywiezione owce i kozy otruto i zagłodzono na śmierć, w wyniku czego śmierć poniosło około 20 dorosłych owiec i kóz oraz koźlęta i jagnięta, to dodatkowo ci bandyci próbują mnie fortelem wyrzucić z mojego domu, zakładając mi idiotyczne sprawy o umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym - osoby zdrowej na psychice i umyśle.

Ci bandyci ze zorganizowanej grupy przestępczej łamią prawo na każdym kroku.
Jednocześnie założyli mi 3 sprawy karne oraz próbują czwartą, a także założyli mi sprawę o umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym.

 Ale nie można jednocześnie z osoby robić wariata i kryminalistę. Muszą wybrać: albo to, albo to. Tymczasem oni mnie wrobili na maxa w oba rodzaje spraw. Jednakże osoby psychicznie chorej nie wolno sądzić, a oni to robią. Skoro policja twierdzi (snują takie brednie), że jestem chora psychicznie, to jakim prawem pozakładali mi sprawy karne?

Inicjatywę pozbycia się mnie z mojego gospodarstwa podjął wójt Locman i podległy mu GOPS Kowale Oleckie oraz Komenda Powiatowa Policji w Olecku. To ci ludzie w 2017 roku podjęli próbę usunięcia mnie z mojej posiadłości i przejęcia moich zwierząt, pod pretekstem rzekomego zagrażania sobie poprzez mieszkanie w domu do remontu.

 Nie pomogli nic, GOPS Kowale Oleckie po pożarze domu nie dał mi nawet złotówki, w ogóle się nie zainteresował. Urzędaski przyjechały dopiero po złośliwym donosie osoby fejkowej, która w emailu domagała się umieszczenia mnie w zakładzie psychiatrycznym oraz odbioru moich zwierząt. To był rok 2017. Zostałam wtedy maksymalnie wytrącona z równowagi.

Wpadłam w panikę i popłoch. Nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Pisałam pisma do sędziego, aby umorzył sprawę, ale on dalej parł i dalej prze, by mnie na silę badać i w związku z tym jestem przemocą wywożona do psychiatry na badania i tam porzucana przez policję. Po kilku godzinach badań, muszę wracać stopem 80 km. Często już nocą docieram do domu. Oni w ten sposób maltretują mnie i stwarzają zagrożenie dla mojego zdrowia i życia. Poniewierają mną. Nie liczą się ze mną, ani z moim dobrem oraz uczuciami. Traktują mnie jak przedmiot.

Wójt i prokuratura olecka oraz fundacja znają na pamięć treść mojego aktu notarialnego zakupu gospodarstwa. Posługiwali się nim już w 2018 roku sadząc się na moje włości. Analizowali mój akt notarialny godzinami. Zastanawiam się, czy złamali tym samym przepisy RODO.

Natomiast Kozłowska, prezeska fundacji Molosy Adopcje, stalkuje mnie na Facebooku i
re-volta.pl. Publikuje moje dane wrażliwe, publikuje dokumenty dotyczące mnie, manipuluje nimi, wykorzystuje je do szczucia na mnie internautów, pokazując wycinki dokumentów, a nie całe, a poza tym pokazuje dokumenty sfabrykowane, oparte na fałszu, na fałszywych zeznaniach osób zainteresowanych moim majątkiem i wyrządzeniem mi  jak największej krzywdy.

Osoby biorące udział w napadzie na moje gospodarstwo popełniły przestępstwo i za nic nie przyznają się, że napad był napadem. Policja wciska głodne kawałki o asyście.
Kozłowska powołuje się na stan wyższej konieczności (nie było takiego stanu), wójt pali głupa, że to nie on, tylko fundacji akcja, PIW Olecko też pali głupa, że to nie on, tylko fundacja.

Posłużyli się pazerną fundacją do okradzenia biednej, bezbronnej kobiety i mataczą na maxa, bo za to co zrobili, to grozi im proces karny. Jednakże zdaje się, że ich zbrodnie uległy przedawnieniu, więc mogą przestać kłamać i mogą powiedzieć prawdę.

O sprawności mojego umysłu świadczą moje listy i posty, o sile mej psychiki świadczy to, że zniosłam tyle upokorzenia i przemocy, ile mi zadała ta bezwzględna, cyniczna zorganizowana grupa przestępcza.

Nie jestem osobą upośledzoną nie będącą w stanie jeść łyżką czy przygotować sobie posiłek. Na ludzi się nie rzucam. Samodzielnie prowadzę gospodarstwo od 18 lat, które kupiłam za samodzielnie zarobione pieniądze, operuję dużą liczbą różnych gatunkowo i rasowo zwierząt, potrafiłam je zharmonizować i zaprzyjaźnić ze sobą, zwierzęta mnie kochają i ufają mi, a podległy wójtowi GOPS robi ze mnie wariatkę, osobę nieporadną i ukradkiem zakłada mi sprawę o umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym, by wójt mógł przejąć moje gospodarstwo.

 Urzędniczki Gminnej Opieki Pomocy Społecznej nie udzieliły mi pomocy po pożarze domu w 2016 roku. Wójt wtedy napisał donos na mnie do PZU i zostałam ukarana karą grzywny, czyli osobę, która potrzebowała pomocy w remoncie domu - dobił. To są tego typu ludzie. Ludzie bez sumienia, pazerni na cudzy majątek. Tacy rządzą w mojej gminie. Tacy decydują o moich zwierzętach i o moim życiu. Po prostu plugawi przestępcy decydują o moich zwierzętach i moim życiu, zatruwając je na wszystkie możliwe sposoby.

To GOPS Kowale Oleckie, organ podległy wójtowi, ściągnął w 2017 roku weterynarię powiatową i nakłonił do wystawienia na mój temat fałszywej opinii opartej na kłamstwach i pomówieniach. To urzędniczka GOPSu powiedziała mojej mamie, że ja będę umieszczona w przytułku dla bezdomnych lub psychiatryku, a moje zwierzęta przejmą "służby".

Mnie z kolei powiedziała, że za pobyt w przytułku będzie wystawiony mi rachunek na poczet którego będzie zlicytowane moje gospodarstwo.
Tak te łachudry zarządzają sobie moim życiem i majątkiem. To jest zamach na wszystkie moje prawa człowieka. Ja to zgłaszałam lokalnym organom ścigania, ale sprawy nie dopuścili na wokandę, gdyż znają się i nawzajem asekurują.

Podczas obu napadów, byłam nagrywana i fotografowana. Te filmy i zdjęcia fundacja Molosy Adopcje zamieściła w  internecie na dużych portalach ogólnopolskich i międzynarodowych. Fundacja szydzi ze mnie, obraża mnie, poniża. To są ohydni ludzie.

To nie koniec bestialstwa tej zorganizowanej, przebiegłej, wyrachowanej do szpiku kości grupy przestępczej. Teraz sadzą się na moje gospodarstwo. Kobieta  która ukradła 6 moich koni, wystawiła dla mnie rachunek do zapłaty na kwotę 30.000 złotych oraz zawnioskowała do prokuratury o zajęcie mojej hipoteki i prokuratura zajęła hipotekę mojego gospodarstwa na kwotę 130.000 zł. Łącznie zostałam okradziona na 300.000 złotych. W pieniądzu i zwierzętach.

Nie mam dostępu do mojego stada owiec i kóz od dwóch lat, a padające tam zwierzęta, są dopisywane do rzekomych moich zaniedbań. Nie mam żadnego wpływu na to, co oni robią z moimi zwierzętami. Zwierzęta u nich masowo padają, a oni nie są za to karani, tylko ja.

Sama kradzież moich zwierząt to jest kara. Kara bez wyroku. To jest bezprawie. Nie wolno karać nikogo bez wyroku. Ja nie zostałam skazana, a zostałam opluta, sponiewierana i ukarana. To wszystko jest przytłaczające. Tylko ogromnemu hartowi mego dzielnego ducha zawdzięczam to, że jeszcze żyję, że mi serce jeszcze nie pękło, choć niewątpliwie przypłaciłam ich zbrodnie przeciwko mnie moim zdrowiem. Jestem kłębkiem nerwów i tylko ogród pomaga mi odzyskać równowagę.

Na mojej farmie nigdy nie było żadnego znęcania się nad zwierzętami, a zwierzęta były karmione i pojone regularnie przez cały rok.

Ukradzione przez fundację Molosy Adopcje zwierzęta zostały brutalnie wywiezione w sposób niehumanitarny, otrute i zagłodzone na śmierć, a sprawiedliwości w organach ścigania nie ma i nie będzie, bo tam wiadomo kto siedzi: stara żydokomuna, która nie dopuści do tego, żeby sprawiedliwości stało się zadość, więc rozwiązania muszą być na poziomie legislacyjnym takie, żeby nie było możliwości, aby fundacja, ni żaden organ nie zabierał ludziom zwierząt z podwórek oraz by nie miał możliwości mataczenia.

Jestem za tym, żeby całkowicie zakazać zaboru zwierząt właścicielskich, gdyż dobro ludzkie jest ważniejsze, a w tej ustawie jest obecnie zagrożone i jak widać na moim przykładzie - niszczone.

 Sądzę, że przypadki skrajnego znęcania się, gdzie właściciel katuje swoje zwierzę były dość dobrze procedowane w przeszłości. Wszak są paragrafy za znęcanie się. Nie trzeba odbierać człowiekowi zwierzę, aby go ukarać karą grzywny. Jeśli policja stwierdzi znęcanie się, ale prawdziwe znęcanie się typu bicie metalowym prętem, masakrowanie zwierzaka, zabijanie z okrucieństwem - to przecież może skierować wniosek do sądu o ukaranie karą grzywny od 100 zło do 5000 zł - zależnie od poziomu sadyzmu.

Nie ma potrzeby takiego osobnika od razu zamykać do więzienia. Jak zapłaci 5000 złotych za pastwienie się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzęciem, to tego więcej już nie zrobi, bo grzywna bardziej boli, niż więzienie, gdzie ma wikt i opierunek.

Zwracam uwagę, że obecnie nie ma automatycznych grzywien z urzędu za pobicie człowieka.
Ja zostałam zaatakowana przez wolontariusza fundacji Molosy Adopcje, Karola Wąsewicza na moim polu. Wtargnął na moje pole i zaatakował mnie. Przewrócił mnie na ziemię i dusił. Miałam obrażenia. Zrobiłam obdukcję. On nie został ukarany.

 Ja jestem człowiekiem. Dobro człowieka musi być wyżej niż zwierzęcia. Ja jestem traktowana gorzej niż zwierzę. Moje dobre jest naruszane i nie ma kary dla sprawcy. W tej sytuacji, nie może być tak, że za uchybienia wobec zwierząt są wyższe i dotkliwsze kary niż za uchybienia i przestępstwa kryminalne popełniane na szkodę człowieka.

Zwracam uwagę, że na prowincji wszystkie miejscowe szyszki się znają i kolegują, nawzajem po plecach poklepują i wzajemnie asekurują. W zamach na mnie i na moje gospodarstwo zostało zaangażowanych wiele osób z różnych lokalnych organów. To są ludzie wzajemnie ze sobą powiązani: rodzinnie, towarzysko, finansowo.

Oni choćby nie chcieli, to i tak będą kłamać, bo mają w tym swój interes. Ustawa nie może narażać ludzi na pastwę takich organów. Procedury muszą to wykluczać. Najprościej jest zakazać wywozu zwierząt bez zgody właściciela. W takiej formie ta ustawa wcześniej funkcjonowała, a mimo to też były bezczelne nadużycia fundacji oraz organów. Teraz jest masowo więcej.

Raz zabrane zwierzęta podlegają manipulacjom przez fundację, która ma w tym finansowy i materialny interes aby zwierząt nie oddać. Zwierzęta zrabowane przez fundacje podlegają zatem rozmaitymi manipulacjom takim jak: trucie, zarażanie, kaleczenie, celowe głodzenie - po to, żeby spreparować fałszywy materiał dowodowy przeciwko okradzionemu hodowcy.

Często też fundacja ma dodatkowy interes kryminalny, aby nie oddać zwierząt, bo zabrane zwierzęta są przez fundację zaniedbywane, a nawet fundacje znęcają się nad zwierzętami i w przypadku zwrotu tych zwierząt właściciel mógłby zgłosić to na policji lub w prokuraturze widząc co fundacja zrobiła z jego zwierzętami.

Fundacje prozwierzęce to siewcy nienawiści, którzy pod pozorem ratowania zwierząt niszczą ludzi i ich hodowle.

Rolnik oraz hodowca oraz jego hodowla powinny być ustawowo chronione odgórnie i nikt, żadna fundacja ani inspektorat weterynarii, ani wójt, ani policja nie może mieć prawa wdzierać się na prywatną posesję po to, żeby kraść cudze zwierzęta, ponieważ na polskiej wsi w Polsce powiatowej nadal rządzi żydokomuna, która kręci lewe interesy przy pomocy niedoskonałego prawa, które umiejętnie nagina i wykorzystuje dla własnych egoistycznych, złodziejskich celów.

Doskonałym przykładem tego jak działa mafia na wsi polskiej jest przykład napadu na moje gospodarstwo, także przykład przejęcia stada prawie 200 krów własności rolników braci Skorupa pod Gorzowem Wielkopolskim.

Zarówno w moim przypadku jak i w przypadku kradzieży stada bydła własności braci Skorupa powinny zaangażować się w to specjalne organy państwa, ponieważ prokuratury lokalne nie wypełniają swoich ustawowych zadań w zakresie skutecznego ścigania przestępstw kryminalnych popełnianych na szkodę rolników.

Warto utworzyć niezależny od obecnego wymiaru niesprawiedliwości sąd branżowy rolniczy, który będzie rozpatrywał sprawy polskich rolników w sposób uczciwy i niezależny od lokalnych układów.

Problem zasadniczy, który generuje ustawa o ochronie zwierząt, to zamach na wolności i prawa człowieka. Podstawowym prawem człowieka jest prawo własności. Ta ustawa o ochronie zwierząt robi zamach na prawo własności rolników i hodowców, a także innych właścicieli. Obecna ustawa robi zamach na wolność właścicieli zwierząt i na jego majątek.
Zagraża życiu właścicieli podczas przemocowych, brutalnych odbiorów. Ludzie dostają udarów i zawałów, a niekiedy targają się na swoje życie. Znam takie przypadki. Nie może być tak, żeby z powodu zwierzęcia człowiek tracił zdrowie i życie. To jest ideologia Hitlera, która stawia człowieka niżej od zwierzęcia. Tak nas Polaków traktowano podczas II Wojny Swiatowej.

Możliwość ingerowania przemocowego w cudzą własność powinna być wykluczona.

Jeżeli rząd, sejm - generalnie władze i ich organy - dopuszczają ingerencję w prawo własności obywateli, to stawiają się w pozycji właściciela cudzej własności, przy czym nie ponoszą ani kosztów, ani ryzyka hodowli zwierząt, a tylko przyjeżdżają po gotowe zwierzęta, żeby je przejąć i spożytkować dla własnych celów, a w skrócie taka działalność to jest po prostu kradzież.

Władze nie mogą okradać obywateli, bo nie po to zostały przez naród powołane, a wręcz przeciwnie - do ochrony obywateli i ich podstawowych praw człowieka, a prawo własności to jest podstawowe prawo.

Ktoś może argumentować, że dobro zwierząt wymaga ingerencji w cudzą własność, w cudze gospodarstwo - ale taka ingerencja często jest bezzasadna, a co gorsza generuje krzywdę ludzką, ludzkie dobro jest naruszone, a państwo i jego organy zostały powołane przez naród, aby go chronić, a nie napadać i okradać. Rząd ma płacone za ochronę obywateli i tylko tym powinien się zajmować. Zwierzęta rządowi nie płacą za ochronę, lecz ludzie.

Ingerowanie w indywidualne dobro obywatela to nadużycie, zwłaszcza w sytuacji, gdzie dochodzi do krzywdy ludzkiej, bo osoby interweniujące nagminnie naginają prawo i procedury oraz po prostu kłamią i mataczą, żeby przejąć cudzą własność.

Ryzyko nadużywania ustawy o ochronie zwierząt jest ogromne, dlatego należy zlikwidować możliwość wywożenia zwierząt wbrew woli właścicieli.

Przede wszystkim jednak, prawo własności właścicieli zwierząt jest naruszone i to jest dobry powód żeby tą ustawę albo całkowicie zlikwidować albo mocno przerobić.

W kraju prawdziwie wolnym, gdzie obywatele są prawdziwie wolni, taka ustawa nie miałaby racji bytu, bo to jest zamach na podstawowe wolności obywatelskie.

To nic, że jest napisana tak przekonywująco, że niby ma chronić zwierzęta, ale w tej ustawie zawarty jest ogromny zamach na podstawowe prawa człowieka w Polsce.

Ustawa o ochronie zwierząt jest w ten sposób napisana, że umożliwia manipulacje fundacji pro zwierzęcych materiałem dowodowym i wystawianie fałszywych opinii weterynaryjnych na podstawie których są przejmowane cudze zwierzęta.

Dzieje się tak, gdyż fundacje przemocą wywożą zwierzęta bez ich badania weterynaryjnego i opisania przez lekarza weterynarii na gospodarstwie w obecności właściciela i bez sporządzenia protokołu odbioru z udziałem właściciela.

Badania zwierząt fundacje zlecają zaprzyjaźnionym weterynarzom po ich wywiezieniu i przegłodzeniu, ubrudzeniu, pokaleczeniu, zarażeniu chorobami skórnymi i innymi.

Moje zwierzęta w dniu rabunku były zdrowe. Nie miały żadnych chorób skórnych, ani problemów płucnych. Kał był normalny, zdrowy.

Natomiast w pseudo dokumentacji wyprodukowanej przez fundację czytam jakieś niestworzone rzeczy o objawach, których moje zwierzęta nie miały na mojej farmie, a na zdjęciach zrobionych po wywiezieniu zwierząt widzę pogorszenie stanu zdrowia i odżywienia. Jedna z klaczy ledwo trzyma się na nogach i jest wychudzona i ubrudzona i pogryziona, zaś owce są skrajnie wychudzone, przy czym widać, że zdjęcia owiec są na pewno zmanipulowane, gdyż ich ciała są wydłużone i zawężone wbrew antropologii tych zwierząt.

Fundacje żywotnie zainteresowane przejęciem cudzej własności, pośpiesznie i siłą, wbrew woli właściciela, wywożą zwierzęta często na drugi koniec Polski, gdzie je ukrywają w złych warunkach bytowania, gdzie zwierzęta są poddawane manipulacjom mającym na celu sfabrykowanie fałszywych dowodów przeciwko właścicielowi. Fundacje wrabiają niewinnych ludzi w przykry i ciężki paragraf pt. "Znęcanie się nad zwierzętami".

Fundacja pro zwierzęca jest to podmiot, który czerpie niewyobrażalne korzyści z tytułu odbioru cudzych zwierząt. Zarabia na okradzionym hodowcy oraz na zbiórkach pieniędzy robionych pod ukradzione zwierzęta z danego gospodarstwa. Epatuje internautów poprzez internet i media, wstrząsającymi, kłamliwymi opisami rzekomej tragedii zwierząt i rzekomego sadyzmu i znieczulicy domniemanego sadysty-właściciela.

Fundacje nagminnie pomawiają gospodarzy i hodowców o celowe głodzenie zwierząt, co stoi w sprzeczności z logiką i celem hodowli, jakim jest uzyskanie dorodnych sztuk zwierzyny i korzystna ich sprzedaż lub czerpanie korzyści z runa, mleka, jaj, pracy polowej i zaprzęgowej.

Typowa fundacja nie pomaga na miejscu, nawet nie próbuje. Nie przywozi paszy, nie opłaca weterynarza, nie karmi zwierząt. Postawa fundacji jest skrajnie roszczeniowa - żąda wydania cudzego mienia, bo takie ma uprawnienia. Nie liczy się ani z dobrem właścicieli, ani z dobrem ich zwierząt. Zwierzęta są odbierane bezpodstawnie i jest to nagminne.

Fundacje działają z zaskoczenia i z zastraszenia, udają służby państwowe i ekspertów weterynarii. Wmawiają napadniętym właścicielom niestworzone rzeczy, aby tylko wyrwać cudze zwierzę i dobrze zarobić na pozorowanej pomocy.

Jedyne czym się zajmuje fundacja, to jest zastraszanie i terroryzowanie hodowcy i kradzież jego mienia. Nie ma w działalności fundacji ani grama człowieczeństwa czy cienia życzliwości i chęci pomocy.

Fundacja to jest strona sporu, która jest całkowicie zainteresowana tym, aby zmanipulować materiał dowodowy, którym są zwierzęta, w ten sposób, aby go nie zwrócić prawowitemu właścicielowi.

Fundacja dysponuje zrabowanym materiałem dowodowym i manipuluje nim miesiącami i latami. Ustawa nie może na to pozwalać, w sytuacji, gdzie na podstawie sfałszowanych dowodów ludzie idą do więzienia i mają konfiskowane nieruchomości.

Należy wprowadzić poprawkę do obecnej ustawy o ochronie zwierząt aby żadna fundacja ani żaden inny podmiot nie miał prawa odbioru zwierząt właścicielskich, co najmniej bez wyroku sądu, a najlepiej wcale.

Zakaz odbioru zwierząt właścicielskich ukróciłby tę całą patologię, która w tej chwili się gwałtownie rozwija w Polsce.

Obecnie branża prozwierzęca to jest bandycka branża handlu kradzionymi zwierzętami.

Fundacje prozwierzęce zamieniły się w agresywne bandy, które napadają na bezbronnych, niewinnych właścicieli zwierząt, po to, żeby się obłowić ich kosztem.

Moje zwierzęta ukradziono bez wyroku sądu, następnie zostały poddane manipulacjom przez rabusiów, którzy je uprowadzili, następnie truli i głodzili w wyniku czego padła ogromna ilość zrabowanych zwierząt.

Moje ukradzione zwierzęta celowo głodzili, truli i zarażali. Prokuratura olecka nie reaguje na moje zawiadomienia. Generalnie kładzie lachę.

Ludzie, którzy ukradli moje zwierzęta znęcają się nad nimi od dwóch lat.

Nie ma żadnego organu, do którego można zgłosić ten proceder, by go przerwał, aby się nim zajął skutecznie, dlatego ustawa nie może dopuszczać do tego, aby były wywożone zwierzęta właścicielskie wbrew woli właściciela.

Ta ustawa w obecnej formie stwarza ogromne możliwości mataczenia w sprawach odbioru zwierząt przez fundację, a także przez weterynarię, wójta, policję.

Każdy z tych organów to nie są święte krowy - pracują tam ludzie, którzy mają dużo za uszami. W dodatku często są to ludzie lewicy, czyli pozbawieni sumienia i zasad moralnych. Dla swoich celów nie cofną się przed żadną podłością i przestępstwem, byle dopiąć swego.

Fundacja Molosy Adopcje nie tylko, że doprowadziła do śmierci ogromnej ilości moich zwierząt, ale dopilnowała, aby moje gospodarstwo nie mogło normalnie funkcjonować.

Dopuściła się niesamowitego hejtu i zmasowanej mowy nienawiści, zniesławiania gospodyni w całym internecie, co zaskutkowało problemem ze sprzedażą wystawionych w internecie na sprzedaż  źrebiąt, problemami z zakupem paszy, ze sprowadzeniem weterynarzy.

Pomówieniom i oszczercom ze strony fundacji Molosy Adopcje nie ma końca. Nie stać mnie, aby pozwać tę kreaturę Elżbietę Kozłowską z tej fundacji, więc ona wylewa na mnie pomyje i topi mnie w szambie od dwóch lat. Mało tego, napuszcza na mnie media, a zmanipulowani redaktorzy nachodzą mnie i obrażają.

To cud, że ja to wszystko znoszę. Większosc ludzi na moim miejscu by się załamała psychicznie i popełniła samobójstwo.
Ja się dzielnie trzymam. Równowagę psychiczną pomaga mi zachować codzienna praca w ogrodzie.

A ilu właścicieli zwierząt załamało się i zmarło przedwcześnie na udar serca lub wieszając się? Nikt nie prowadzi statystyk, ale ofiary w ludziach są. Ja wiem o co najmniej dwóch.

Żyjemy w dziwnych czasach, w których zło jest gloryfikowane i bezkarne.
Telewizje mainstreamowe gloryfikują i chwalą bandytów z fundacji pro zwierzęcych.

Ale w głębi duszy każdy przyzwoity człowiek, który widział grabież zwierząt z bliska, czuje, że to jest wyjątkowo podłe to co robią uzurpatorzy z fundacji mieniących się pro zwierzęcymi.

Pełne nienawiści i przemocy działanie fundacji Molosy Adopcje doprowadziło do zachwiania równowagi ekonomicznej mojej farmy.

W wyniku terrorystycznej działalności fundacji Molosy Adopcje moje gospodarstwo zostało pozbawione finansowania niezbędnego do prowadzenia bieżącej działalności gospodarczej, co odbiło się negatywnie na mojej hodowli koni. Byłam zmuszona kupić tańsze siano. Potem zabrakło pieniędzy na zakup używanej ciężarówki do transportu paszy. Byłam zdana na łaskę i niełaskę dostawców. Hejt zainicjowany i rozpętany przez fundację Molosy Adopcje utrudniał sprowadzenie paszy. Prezeska tej fundacji poderwała moją wiarygodność, co zaskutkowało problemami z transportem paszy i ze sprowadzeniem weterynarza.

W wyniku terroru i hejtu oraz wymuszeń, w 2019 roku padły dwa moje najpiękniejsze konie, a u wójta rok wcześniej 20 zrabowanych owiec i kóz.

Wszystkie moje zwierzęta na mojej farmie były regularnie pojone i karmione, zarówno przed kradzieżą stada owiec i kóz, jak i po - te zwierzęta które zostały.

Przed interwencją moje zwierzęta nie chorowały. Hodowałam wszystkie moje zwierzeta ekologicznie, naturalnie. Byly zdrowe i dorodne. Nie wymagały szczepienia, bo nie miały kontaktu z innymi końmi i nie mogły się zarażać. Tam gdzie są teraz - mogą się zarażać różnymi choróbskami.

Po ingerencji fundacji, na skutek jej terroru i wymuszeń, zaszczepiłam wszystkie konie. Miały one w sobie te zarazki ze szczepionek, gdy jeden ze źrebaków zachorował. On miał takie objawy typu NOP, czyli niepożądane odczyny poszczepienne, inaczej mówiąc powikłanie poszczepienne. Pierwszy raz z czymś takim się spotkałam i długo nie wiedziałam co to jest.

Wzywany weterynarz nie przyjechał. Nie miałam z kim się skonsultować. Przeczesywałam internet próbując odkryć co zwierzęciu jest. Niemka też szukała na niemieckich stronach. Potem była chwilowa poprawa i gdy wydawało się, że już będzie dobrze, nagle konik dostał kolkę, z której nie udało się go uratować.

Ostatecznie konik dostał kolkę i nie udało się go uratować. Ciężarna klacz uległa wypadkowi na polu. Też miała te zarazki w sobie. Z powodu hejtu nikt nie chciał pomóc moim koniom. Dzwoniłam do sąsiadów i weterynarzy. Wszyscy odmówili pomocy koniom. Uważam, że oba konie były do uratowania, tylko nikt nie chciał im pomóc.

Fundacja przyjechała tydzień później, gdy dwa padnięte konie były sprzątnięte przez firmę utylizacyjną. Fundacja ukradła pozostałe 5 zdrowych koni znacznej wartości - moje kochane koniki, osobiście z wielkim poświęceniem wyhodowane przeze mnie. Włamała się do mojego domu i ukradła rasowego psa oraz jego rodowód, dowody do spraw sądowych, 2000 zł, komórkę.

Obecny podczas rabunku policjant rozwalił drzwi do mojego domu i nie zniwelował szkód. Marzłam całą zimę, bo drzwi są teraz nieszczelne.

Zbrodnicze organizacje nie mogą mieć prawa wejść na prywatny teren i tknąć zwierząt właścicielskich, bo te potwory znęcają się nad zwierzętami i ludźmi.

Prawo musi chronić rolników i hodowców odgórnie, ponieważ organy, które ingerują w gospodarstwa rolników i hodowle zwierząt towarzyszących, działają wadliwie, gdyż nie były zlustrowane i są to organy postkomunistyczne nauczone działać w sposób przestępczy, antyobywatelski, co generuje dotkliwą krzywdę ludzką i zwierzęcą.

Na rolników i hodowców złodzieje systemowi nakładają haracze w wysokości 100.000 zł i konfiskatę zwierząt niekiedy znacznej wartości rzędu kilkuset tysięcy złotych, na podstawie skrajnie patologicznej ustawy o ochronie zwierząt, która daje fundacjom i organom szerokie pole do manipulacji materiałem dowodowym, fałszowania dokumentacji weterynaryjnej, wystawiania fałszywych opinii i mataczenia w procedurach oraz w zeznaniach celem zadłużenia właściciela i przejęcia jego zwierząt oraz nieruchomości, a samego poszkodowanego uwięzienia na 5 lat, aby nie mógł walczyć o swoje zrabowane dobra i by go wykończyć psychicznie.

Apeluję o wprowadzenie poprawek do Ustawy o Ochronie Zwierząt uniemożliwiających wchodzenie na prywatny teren bez zgody właściciela i zabierania zwierząt bez zgody właściciela.

Apeluję o zastosowanie zasad sprawiedliwych, praworządnych:

Nienaruszalne prawo własności – czyli tylko właściciel ma prawo decydować o swojej własności, nikt inny. Jest to całkowicie anty-złodziejska zasada – a więc - nie można kraść.

Państwo nie ma też prawa do redystrybucji czyimś mieniem kosztem jednej jednostki lub grupy na korzyść innej jednostki lub grupy.

Po wprowadzeniu zasady „Nienaruszalnego prawa własności” znika całkowicie mrzonka o tzw. sprawiedliwości społecznej, od chwili wprowadzenia tej zasady istnieje tylko sprawiedliwość.

Państwo nie ma też prawa ingerować w to, co ktoś robi ze swoją własnością i na swojej własności.

Wyrażam zgodę do zaprezentowania i wykorzystania mojego apelu w komisji sejmowej ds. rolnictwa i zwierząt, jak też innych, gdzie może być pomocny w opracowaniu lepszego prawa, a także w mediach.

Niebawem przedstawię szczegółowe propozycje poprawek do tej ustawy.

Z poważaniem,
Hodowca Izabella Redlarska
Rzecznik Praw Hodowcy
Rancho Romantica Rebelle
Czukty 1
19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, tel. 511945226

wtorek, 19 maja 2020

Policja pomoże weterynarzom chronić Polaków przed pseudo przyjaciółmi zwierząt! Kartel animalsów traci kasę


Policja pomoże weterynarzom chronić Polaków przed pseudo przyjaciółmi zwierząt! Kartel animalsów traci kasę 

Policja i weterynarze
Policja pomoże weterynarzom, którzy otrzymają od mundurowych wsparcie, a każda interwencja kontrowersyjnych organizacji prozwierzęcych, które coraz częściej działają dla zysku, spotka się ze wzmożoną kontrolą państwa. Mowa o tych organizacjach, które z interwencji u Polaków uczyniły sobie intratny biznes.

Policja ma mieć oko na samozwańczych animalsów

SwiatRolnika.info dotarł do dokumentu Głównego Lekarza Weterynarii, który chce, aby przy interwencjach organizacji społecznych obecna była Policja i ktoś, kto faktycznie może stwierdzić stan zdrowia zwierząt, czyli powiatowy weterynarz.
Główny Lekarz Weterynarii uzgodnił z Głównym Komendantem Policji, iż wyda polecenie podległym mu służbom informowania właściwych powiatowych lekarzy weterynarii o planowanych, podejmowanych z inicjatywy lub na wniosek organizacji społecznych, których statutowym celem działania jest ochrona zwierząt. W związku z powyższym , proszę o polecenie powiatowym lekarzom weterynarii, aby w przypadku otrzymania takiego powiadomienia wzięli udział wraz z Policją w planowanej interwencji
– czytamy w piśmie, jakie 14 maja Bogdan Konopka, Główny Lekarz Weterynarii skierował do wszystkich Wojewódzkich Lekarzy Weterynarii.
Ostatnio coraz częściej pojawiają się sygnały dotyczace nieuprawnionych działań przedstawicieli niektórych organizacji. Dokonują oni odbioru zwierząt nawet wówczas, gdy nie jest zagrożone życie lub zdrowie tych zwierząt, używając metody przymusu i presji celem wtargnięcia na prywatne posesje, łamiąc przy tym prawo ochrony miru domowego. W celu uwiarygodnienia swoich poczynań i nadania im w sposób nieuprawniony urzędowego charakteru, przedstawiciele takich organizacji posługują się sporządzonymi przez siebie dokumentami, takimi jak legitymacja służbowa, upoważnienie, postanowienie czy decyzja
– stwierdził minister Konopka.

Policja będzie zawsze informowana o wejściu animalsów

Zdaniem ministra Konopki z Inspekcji Weterynaryjnej i Głównego Lekarza Weterynarii, w celu zapobieżenia kolejnym przypadkom łamania prawa w tym zakresie, konieczne jest, aby Inspekcja Weterynaryjna i policja współpracowały.
W związku z powyższym, powiatowi lekarze weterynarii powinni uczestniczyć we wszystkich interwencjach, o których zostali poinformowani przez funkcjonariuszy Policji. Jednocześnie w każdym wypadku, gdy informacja o interwencji trafia bezpośrednio do powiatowego lekarza weterynarii od organizacji planującej interwencję, powinien on poinformować Policję, w celu uzyskania wsparcia w trybie art. 19 ust 6. Ustawy z dnia 29 stycznia 2004 r. o Inspekcji Weterynaryjnej (Dz.U. z 2018 r poz. 1557tj.)
– postanowił Główny Lekarz Weterynarii.
Bogdan Konopka przypomniał, że "Zgodnie z art 34a ust. 1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (Dz.U. z 2020 r poz. 638tj.) to Inspekcja Weterynaryjna sprawuje nadzór nad przestrzeganiem przepisów o ochronie zwierząt, a powiatowi lekarze weterynarii posiadają wiedzę ekspercką w zakresie ww. przepisów, która pozwala na podejmowanie działań adekwatnych".
Organizacje prozwierzęce nagminnie nadużywają art 7 ust. 3 Ustawy o ochronie zwierząt, który w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia zwierzęcia pozwala je odebrać tymczasowo, a następnie nakazuje dokonanie wszystkich formalności, co zazwyczaj nie ma miejsca. Analizując interwencje kontrowersyjnych organizacji, okazuje się, że niemal wszystkie polegają na odbiorze zwierząt w trybie nadzwyczajnym, bez obecności policji i powiatowych lekarzy weterynarii, nie mówiąc o decyzji wójta czy burmistrza, którą przewiduje prawo w sytuacji zwyczajnej (art. 7 ust. 1 Ustawy o ochronie zwierząt).
Robert Wyrostkiewicz
fot. lublin.policja.gov.pl




https://swiatrolnika.info/policja-weterynarze-animalsi?fbclid=IwAR1b3e56A4V5Cq0nFZf2gHU1e2R_r5apf0qJH2HG_-aOleYasf9FR6NDZAk/

To nic nie da w takich przypadkach jak mój, gdzie jest zmowa organów i mataczenie inspektorów i policji. Nadal prawa człowieka nie są szanowane.
Ustawa jest niedopracowana.

W innych przypadkach ta zmiana pomoże trochę, bo nie zawsze fundacja działa w zmowie z weterynarią i policją, trafiają się uczciwe i obiektywne weterynarie i policjanci i wtedy oni będą mogli uniemożliwić kradzież mienia rolnika.

Także zmiana jest na plus, ale jeszcze ustawa wymaga dopracowania procedur w ten sposób, aby uniemożliwić mataczenie weterynarii i policji.

Nie może być tak, że zeznania właściciela i jego świadków są całkowicie ignorowane i pomijane, a wyroki są wydawane na podstawie wyłącznie pomówień.

Izabella INDIANKA Redlarska