Pokazywanie postów oznaczonych etykietą liście malin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą liście malin. Pokaż wszystkie posty

środa, 26 października 2016

Cieplutko, cichutko, czyściutko, ciemniutko

Liście i pędy krzewów malin na herbatę - pycha!

Bazylia do suszenia

Indianka wbiła się dziś w domowy kokon. Okopana w grubych, kamienno- ceglanych ścianach swoich komnat, zmywa, sprząta, przestawia rzeczy i sprzęty - słowem ogarnia dom, głównie kuchnię i piwnicę, ale nie tylko.
Zmieniła materac w swoim łóżku i pościel. Napaliła w piecu. Zrobiła świeżą herbatę.

Ususzyła nad swym mocarnym piecem i zmieliła w delikatnych, pracowitych, zręcznych dłoniach, pyszną herbatę na zimę (nawet Kamykowi posmakowała). Zerwała bazylię i suszy nad piecem. Ugotowała karmę dla psów. Przyniosła kilka wiader wody do kotła i garów.

Zmyła, wyparzyła i wysuszyła naczynia. Wyszorowała i wygotowała garnki. Zamiotła schody do piwnicy. Przeniosła kilka doniczek. Odkryła, że szczur zeżarł jej fiołka alpejskiego w gabinecie  Wrzuciła do piwnicy taczkę drewna na zimę. Powoli jej ponury dwór nabiera przestrzeni, ładu i organizacji oraz estetyki (Metoda Żółwiowa i Mimochodem).
Tylko kilka razy dziś wyszła z domu na krótko: m.in. by przemyć ranę klaczy Denver. Goi się. Zasycha.

Ciekawe, czy Kamyk kupił miód. Wysłała go z piłą by ją sprzedał i zrobił zakupy do domu, przede wszystkim miód dla klaczy na ranę.

***

Ostatni telefon, jaki odebrała od Kamyka w nocy, brzmiał, że Kamyk nocuje dziś na melinie w Olecku. Z rowerem Indianki i zakupami. Ciekawe, czy rower wróci do Indianki? Pożyczyła mu go, by zdążył kupić niezbędne rzeczy i wrócić szybko do domu, a nie po to, by łaził po melinach.

On sam znowu nawalony. A tak się zapierał, że on ani piwka nie wciągnie dzisiaj. Chciał się zakładać. Może nie pił, Indianka nie może tego wykluczyć, ale jest nawalony. Indianka poznała po rozlazłym, jąkającym się głosie i skokach emocji. Może zaćpał? Tak czy inaczej jest nawalony. Masakra. Co za typ!  Wkurza ją! 

Sam się prosi o kłopoty. Sam jest winny swojego chujowego losu. Indianka go nie uratuje, bo on nie chce być uratowany. On chce chlać i ćpać. Stacza się coraz bardziej. On potrzebuje specjalistycznego odwyku. On musi skończyć obciążać ją swoimi nałogami. Indianka ma dość ciężara! Z nim nie można nic konstruktywnego działać na dłuższą metę. Kamyk jest niereformowalny. Jednego dnia mówi o tym, że chce normalnie, pożyteczne żyć, a drugiego pije na umór. To beznadziejne 

Jeden plus noclegu pijanego Kamyka poza jej domem, że przynajmniej nie będzie próbował zatłuc Indianki w pijackim amoku, czy chociażby wygrażać jej i zastraszać oraz demolować jej dom.

Indianka zaniepokojona