sobota, 28 lutego 2015

Buleczki indianskie i zerdzie

Na sniadanie Indianka przygotowala buleczki z maslem i szczypiorkiem z parapetu oraz herbate owocowa do picia. Kamyk w tym czasie zrobil obrzadek zwierzatek.
Po sniadaniu poszli ciac zerdzie na ogrodzenie podworka i ogrodu. Ucieli kilka zerdzi i kilka slupkow. Jutro, albo w poniedzialek zamontuja zerdzie na pomaranczowych slupkach ktore Indianka zrobila i wkopala w zeszlym roku. Na razie zamontuja po jednej zerdzi gora, a potem po dwie nizej. Na to ma byc nabita siatka, aby kury nie wchodzily do ogrodu ani nie plataly sie pod domem gdzie maja byc klomby kwiatow i ziol.
Takze trzeba zabezpieczyc laki i pastwiska przed dzikami, bo Kamyk widzial az 3 stada dzikow jak ryly grunty Indianki.
Indianka zas odkryla swieze, glebokie doly po dzikach.

Indianka

piątek, 27 lutego 2015

Bulki i chleb z pieca indianskiego

Indianka piecze dzis bulki i chleb w swoim nowym, masywnym, zeliwnym piekarniku zgrabnie wstawionym reka ojca Kamyka. 
lndianka zaprojektowala w ktorym miejscu mega pieca piekarnik najlepiej bedzie pasowal i sprawdzi sie jako skuteczne narzedzie do wypieku swojskiego pieczywa. Sporzadzila tez szablon, aby tato Kamyka mogl wyciac zgrabny i precyzyjny otwor. Barracuda poszla w ruch i napedzila amatorskiego flexa ktory dal rade rozciac pieciomilimetrowej grubosci blache pieca.
Tato Kamyka na prawde profesjonalnie wycial ten otwor i wstawil piekarnik. Z tylu podsadzil piekarnik na duzym, rownym kamieniu. Piekarnik dopchnal do konca i zaparl na tym kamieniu. Wszystko idealnie dopasowane. Mozna piec i Indianka piecze.
Ciekawe jak wyjdzie? Czy buleczki i chleb dobrze upieka sie? 
Czy aby rownomiernie? Dzisiaj ciasto na chleb i bulki wyroslo pieknie. Az serce rosnie jak wspaniale prezentuja sie bulki i chleb w formach. Smak domownicy sprawdza jak tylko to pieczywko upiecze sie, a aromat pieczywa spowije caly dom.
Na rozpalonym piecu dusza sie tez zeberka na jutrzejszy obiad. Niam :) O! - Buleczki gotowe! Jakie sliczne wyszly! :) Wygladaja zaiste apetycznie. :)

Indianka

czwartek, 26 lutego 2015

Nowy piekarnik

Indianka dozbroila swoj slynny mega piec. Wyposazyla go w zajebisty, solidny i stylowy, zeliwny piekarnik. Bedzie teraz piec chleby, ciasta, miesiwa - pasjami. :-)
Dzisiaj zostaly upieczone w nim pierwsze ciasteczka. :-)
Upiekly sie w try miga :-)

czwartek, 19 lutego 2015

Bandzior w sklepie


Kolejny wsiowy bandzior przyczepil sie do Indianki wczoraj w sklepie. Po pracowitym dniu w PIAPie zakloconym tylko zlosliwa akcja z bezpiecznikami w garderobie przy scenie, gdzie zostawiona otwarta na osciez rozdzielnia pradu zostala nawiedzona przez dziewczyny czekajace w PIAPie na autobus -Indianka zaszla do sklepu. Tam grzecznie zapytala sprzedawczyni czy moze sobie wybrac towar. Sprzedawczyni zgodzila sie, ale obecny w sklepie ponury i nieprzyjemny borsuk 
zaatakowal Indianke i zaczal na nia drzec morde. Darl sie coraz agresywniej wiec Indianka kazala mu zamknac morde. Wtedy zaczal wygrazac, ze jak spotka Indianke na drodze gdy bedzie jechal samochodem to wysiadzie i "nakopie jej w dupe".
Indianka na to, ze jak ja zaatakuje, to ona nakopie mu w jego dupe.
Borsuk na to ruszyl na Indianke z piesciami i wykrzywiona wsciekloscia geba. Prezyl sie i napinal tak, jakby na kiblu wielkiego kloca stawial. Niechcacy tez ujawnil swe cudne imie: Romek. Zatem borsuk ma imie. Akcja zaczela sie zageszczac. Jakis ciul zza jego plecow wykrzyknal ze nagrywa Indianke. Glupek nagrywal jednoczesnie ordynarne wrzaski borsuka Romka. Indianka na to wyjela aparat i uwiecznila gebe borsuka i jego wyciagniete do Indianki piesci. Kraciasty borsuk grozil ze wezwie policje. Indianka na to ze to ona wezwie policje.
Borsuk na to "Ty jestes jeden swiadek a nas dziesieciu!".
Indianka na to: "Nie. Nas jest DWOJE swiadkow".
Borsuk tak jakby sie zastanowil troche, ale dalej szczekal.
"Spadaj ponury borsuku do swojej jamy z ktorejs wylazl!" rzekla Indianka mijajac rozjuszonego typa i opuszczajac sklep.

czwartek, 12 lutego 2015

Pieklo swietlicy wiejskiej w Sokolkach

Indianka poszla dzis po poludniu do PIAPu by napisac kilka waznych pism. Napisala z trudem ledwo jedno. PIAP powinien byc otwarty od 9.00 rano do 16.00, ale swietliczanka skrocila godziny otwarcia. PIAP w ogole nie byl czynny. Zamiast niego byla otwarta kafejka w swietlicy, ale tylko od 13.00 do 17.00.
Dzien wczesniej, w srode PIAP takze byl nieczynny z uwagi na kolejne "szkolenie". Tzw. "szkolenia" to regularna wymowka do zatrzaskiwania przed nosem uzytkownikow drzwi do PIAPu.
Oczywiscie gdy swietliczanka jedzie sie "szkolic" to nikt jej nie zastepuje w pracy i biblioteka oraz PIAP sa niedostepne dla uzytkownikow.

Tajemnica wielka okryte sa tez cele tych "szkolen" i co one maja dac uzytkownikom PIAPu. Indianka smie twierdzic, ze te szkolenia nie poprawiaja w zaden sposob funkcjonowania PIAPu, a wrecz przeciwnie - jedynie blokuja dostep do niego.

Takze tym razem w swietlicy bylo glosno i dokuczliwie. Niektore dzieciaki przeszkadzaly pisac pismo. Obrazaly i ublizaly. Inne przygladaly sie z glupimi usmieszkami, jak ich koledzy dreczyli Indianke. Huligani zagladali przez ramie Indianki w komputer i czytali na glos urzedowa korespondencje Indianki. Glosno i zlosliwie takze komentowali to co wyczytali, nastepnie chodzili z sensacjami do Krychy by zdac jej relacje z tego co wyczytali.

Krycha ciekawie nadstawiala ucha ucieszona trescia korespondencji nie przeznaczonej dla niej ani dla dzieciakow. Bedzie miala o czym klepac na wsi...
Oburzona Indianka zazadala od Krychy by uspokoila dokuczliwych chlopakow. Regulamin swietlicy zabrania dokuczania i przeszkadzania uzytkownikom komputerow. Krycha jednak go nie przestrzega i nie robi nic, by zaprowadzic w swietlicy lad i porzadek.
I tym razem odmowila uspokojenia dokuczliwego chlopaka.
Zamiast uspokoic uciazliwych chlopakow straszyla Indianke ze policje na nia wezwie. Nawet poszla do pustej biblioteki dzwonic do swego syna policjanta ale jakos patrol na jej wezwanie nie przyjechal bo nie bylo podstaw do czepiania sie do Indianki.
Wszak PIAP jest do zalatwiania spraw urzedowych i znajdowania pracy, oraz sprzedazy i kupna plodow rolnych oraz zwierzat gospodarskich, a nie do gierek komputerowych.
PIAP to nie darmowy salon gier. Nie takie sa zalozenia instalowania PIAPow w swietlicach wiejskich.
Tymczasem Krycha zamienila lokalny PIAP w salon gier gdzie nie daje spokojnie napisac zadnego pisma urzedowego.
Wrecz szykanuje osoby, ktore przychodza by napisac takie pisma lub poszukac ogloszen.

Indianka nie mogla w spokoju napisac ani slowa nekana przez zlosliwe bachory czujace poparcie Krychy. W koncu wyszla z siebie i zadzwonila po policje. Patrol jechal niemilosiernie dlugo jakby na wielbladach a nie samochodem. Przyjechalo tych samych dwoch dryblasow co latem przyczepilo sie do koni Indianki.

Ledwo weszli - zaczeli krzyczec na Indianke, ze ma sobie kupic komputer i pisac w domu a nie w swietlicy swietliczanki (matki policjanta). Swietliczanki nawet nie upomnieli, ze ma opanowac rozwydrzona dzieciarnie aby dala spokoj Indiance. Zaden z maloletnich dreczycieli nie zostal pouczony, ani przywolany do porzadku.

Najwyzszy umundurowany dryblas postraszyl Indianke, ze jej zalozy sprawe o rzekomo bezzasadne wzywanie policji. Wyglada na to, ze lokalna klika trzyma sie razem przeciwko normalnym, porzadnym ludziom... :(((



sobota, 7 lutego 2015

Pogodziny


Indianka z Kamykiem docieraja sie. Oboje sa przedstawicielami osobowosci alfa. Oboje sa niezaleznymi indywidualistami lubiacymi postawic na swoim. Kamyk bywa uparty i wrecz krnabrny,  ale Indianka ma wole ze stali i potrafi obrazowo wytlumaczyc mu swoje racje i naklonic do wlasciwych postaw i dzialan. Po kilku awanturach i dluzszych kazaniach oba chlopaki wziely sie do roboty i przestaly zerowac na goscinie Indianki. Dzis rano Indianka nie musiala sciagac trutniow z lozka i gnac do obrzadku i po wode. Sami raczo pognali, nim wpadla w gniew. Na sniadanie zrobila gofry. Poznym wieczorem Indianka i Kamyk poszli napisac kilka waznych pism, ale tylko jedno napisali, gdyz nie dalo sie normalnie pracowac. Czworo rodzenstwa z Msciszewa okropnie nahalnie przeszkadzalo.
Na koniec weszli na bloga Indianki w nadziei, ze cos o sobie poczytaja. Nic nie bylo. Jeden z chlopakow zaczal dukac z trudem dwa ostatnie posty Indianki. Strasznie meczyl te zgrabne zdanka nim dotarl do konca postow. 

Przed 20.oo pani Krystyna zarzadzila zamkniecie swietlicy.
Wszyscy zaczeli gasic komputery. Dokuczliwe rodzenstwo z Msciszewa ustawilo sie przed swietlica, by ich pani Krystyna odwiozla do domu. W poludnie podobno ich przywiozla z ich wioski do kawiarenki w Sokolkach by tlumnie okupowali wszystkie komputery i nie dopuszczali do nich Indianki i jej przyjaciol. Indianka zauwazyla, ze im wiecej Indiance dokuczaja tym wiecej cukierkow, chipsow i doladowan do komorek swych dostaja od pani Krysi. Pani Krysia to bardzo fajna swietliczanka.

Indianka

środa, 4 lutego 2015

Haczyki

Rano awantura. Indianka bardzo rozgniewana wystawila bety Kamyka za drzwi. Kamyk odstawil melodramat, ale nie dal sie wygnac.
Adam poszedl na caly dzien do internet cafe. Kamyk wpierw szedl z nim, wtem sie wrocil z banicji i grzebal w barrakudzie, a potem wkrecali z Indianka haczyki w meble. Spokojnie wkrecili mnostwo haczykow w mebelki. Maja ulatwic one przechowywanie rzeczy.
Regaly dostana zaslonki, aby kurz i dym nie brudzil odziezy.
Na dodatkowych haczykach zawisna kurtki i torby oraz sluchawki do komorek. Miejsca malo - trzeba sie lepiej w nim zorganizowac. Indianka kupi kretonik i uszyje ladne zaslonki na regaly. Dzisiaj drugi raz prala odziez zabrudzona kurzem i sadza. Trzeba koniecznie ja zabezpieczyc przed zabrudzeniem.
Zaslonki powinny pomoc.

Indianka

Zerwiny


Na wiosne mialy byc zareczyny, zamiast tego sa zerwiny.
Przykre to, ale jesli Kamyk nie przestanie fikac - bedzie musial z rancha znikac...

Indianka

wtorek, 3 lutego 2015

Leniwce

Kamil i Adam rano poruszają się jak leniwce.  Co ruch wykonają, to zastygają w bezruchu na długie kwadranse. Kamil do  tego pyszczy. Małpujący Adam czasem tez coś tam szemra. Indianka w obliczu  lenistwa Kamyka i jego pyszczenia wpada w gniew. Grzmi na Kamyka niczym  ksiądz na ambonie.  Niewiele to pomaga. Dopiero groźba wykopania trutnia z rancha daje chwilowe  rezultaty... :)))    Po codziennej walce z lenistwem chłopaków sa jakieś rezultaty ich działań.  Nic spektakularnego, ale zawsze coś. Zwierzęta napojone i nakarmione.  Drewno pod dom przytargane.  W domu z grubsza ogarnięte. Podłogi zamiecione i umyte.  W stajni stanął nowy slup-podpora stropu.  Bela slomy przetoczona pod stajnie. Koniom pościelone na bogato. Kurom  takoż. Kury rozniosły się. Dały dziś 8 jaj.    Indianka sprzątnęła ze stołu i umyła go starannie.  Pozmywała naczynia. Wypłukała, wyparzyła i wysuszyła. Ugotowała dobry  obiad. Nakryła ładnie do stołu. Kamyk uciął pila spalinowa z kłody plastry  i słupki drewna. Ustawiła je na stole jako podkładkę pod garnek ziemniaków  i imbryk z kawa zbożową oraz jako postument pod lampę naftowa.    Umyla dokładnie biały kaloryfer-wieszak i zawiesiła sobie na nim świeże  ciuszki na jutro.    W piecu huczy. W domu gorąco. Indianka namoczyla pranie w dwóch wiadrach.  Gdy wypierze i je wypłucze - szybko ciuszki wyschną na sznurku nad piecem.    Kamyk utarl kogel-mogel i pojednawczo poczęstował Indianke. :)  Ale tuz przed snem nie omieszkał wypomnieć hosta :))))    Indianka

niedziela, 1 lutego 2015

Chore gardla

Indianka po powrocie z wyprawy do Gizycka kuruje sie. Lezy na lozku w goracej kuchni i wygrzewa sie przy gotujacym wode piecu. Chore gardlo i ogolne oslabienie dokucza. Kamyk lezy w pokoju obok i tez chory. Tylko Adam jest na nogach i targa opal do domu z pola.

Mimo choroby Indianka napisala kolejne pismo procesowe. Jedno pismo dziennie trzeba tworzyc by sie ze wszystkimi sprawami wyrobic. Na wiecej i tak nie ma ochoty. Trzeba odpoczac po tym wysilku umyslowym. Moze zjesc rosol wzmacniajacy?