Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ubój gospodarczy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ubój gospodarczy. Pokaż wszystkie posty

sobota, 14 listopada 2015

Ooooskubane :-)

Ufff... Jakież to pracochłonne i mozolne zadanie... Przez pierwsze dwa etapy sprawiania kury indyjskiej czyli indyka, Indianka przebrnęła dość gładko. Szybko i sprawnie ubiła ptaka, tak by nie cierpiał niepotrzebnie, a potem dłuuugo go skubała z piór z czego większość czasu przy świecach. Następnie zrobiła sobie przerwę na kanapki i gorącą herbatę - bułki z konfiturami własnego wyrobu.

Chwilę odsapnie, nabierze sił i do dzieła! Przed nią trzeci etap czyli patroszenie i dzielenie ptaka. Potem jak da radę to go od razu zamarynuje i upiecze. Jutro będzie królewska uczta :-)

Pieczyste z własnego indyka :-) Booosko! Niammm! :-) :-) :-)

Na pohybel niemieckim Kauflandom! :-) :-) :-)
Na pohybel trującym ścinkom skurwysynkom! :-) :-) :-)

Ucz się internetowy ludu jak radzić sobie samodzielnie! :-)
Na wsi trzeba dzielnym i twardym być - wtedy jest co żryć! :-)

Deeeszcze nieeespokooojneee...

... Aczkolwiek ciepłe - sprzyjają porostowi trawy. Chłopi mazurscy korzystając z odrostu trawy wypasają swoje stada bydła nadrabiając letnie straty paszy. Każdy ma paszy na styk i boi się, że zimą zabraknie, gdyż już latem wielu musiało skarmiać zimowymi zapasami swoje bydło. Póki się da trzeba paść!

Tymczasem Indianka zabrała się za indyka. Z ciężkim sercem, bo zwierzę znajome i ulubione. Jednak pusty żołądek i kieszeń wspomogło tę trudną decyzję. Przykro ubijać swoje własne zwierzątko. Trzeba to robić szybko, sprawnie i nie myśląc za wiele - najlepiej machinalnie. Najwięcej roboty będzie przy skubaniu.

Ale za to ile cennego, smakowitego mięsa! Mięso pierwszej klasy.
Ekologiczne, od wolno i długo oraz bezstresowo tuczonego indyka na bazie zieleni swych łąk i niewielkiego dodatku zbóż. Bez hormonów wzrostu sztucznie i nie bez szkodliwych skutków ubocznych dla konsumenta przyśpieszających wzrost żywca. Bez rakotwórczych antybiotyków. Bez toksycznych tanich pasz GMO.

Zdrowiej jeść swoje mięso z osobiście odchowanego drobiu, niż kupować tuszki przemysłowe z wielkich ferm, naszpikowane Bóg wie czym.
Jesteś tym co jesz :-) Zatem w tym tygodniu Indianka będzie indyczką :-) :-) :-) Ciurrli ciurrlii... :-) :-) :-)

Zaś indykowi było powiedziane, że jego indycza dusza ma tu wrócić na wiosnę w ciele nowego pisklaka. Ciało zewnętrzne to tylko powłoka.
Wymienna powłoka. Liczy się dusza. Dusza jest zaś nieśmiertelna.

https://www.youtube.com/watch?v=bJ6Y1LQ7xyI&feature=youtube_gdata_player



czwartek, 4 lutego 2010

Krowa ubita

Krowa legalnie ubita. „Ubój z konieczności.” Inaczej nie da rady w naszych czasach rojących się od przepisów, nakazów, zakazów, które mają regulować i zabezpieczać pewne sprawy, ale bywają też uciążliwe i nie bardzo dostosowane do rzeczywistości, a niekiedy wręcz od niej totalnie oderwane. Zatem krowę musiał ubić uprawniony masarz w obecności weterynarza, który wydał zalecenie o uboju z konieczności po oględzinach krowy i który dopilnował, aby krowa została ubita w sposób możliwie humanitarny. Rzeźnik przyłożył do łba krowy specjalistyczny przyrząd z którego wystrzelił specjalny nabój do uśmiercania zwierząt. Ubił w obecności samego weterynarza powiatowego i inspektora powiatowej weterynarii, którzy pilnowali, aby cały proces odbywał się prawidłowo. Krowa została ubita, co by się zwierzę dłużej nie męczyło. Krowa po porodzie chora, osłabiona, z mocną infekcją macicy i wewnętrznymi uszkodzeniami. Mięso poubojowe tylko dla psów, bo infekcja rozeszła się na cały organizm, więc mięso dla ludzi się nie nadaje. Powiatowy vet wyjątkowo wyraził zgodę na zagospodarowanie mięsa i skarmianie nim zwierząt domowych (psów, kotów) z uwagi na brak dojazdu do gospodarstwa i niemożność zabrania tego mięsa przez rzeźnika lub Bakutil.
Nie ma Hiacynty... Indianka spokojnie patrzyła na jej śmierć, ale nutka żalu ścisnęła jej serce, gdy krówka osunęła się na śnieg. Nie walczyła. Nie miała siły. Spokojnie osunęła się w ramiona śmierci. To była sympatyczna krówka. Indianka ją lubiła, ale jest twarda. Indianka bardzo stwardniała na Mazurach.
Taka jest kolej rzeczy, taki na wsi los zwierząt gospodarskich. Wcześniej czy później spotyka je śmierć. Indianka dotknęła grzbietu krowy, żegnając się z nią. Jej pożegnanie zakłócali otaczający ludzie, którzy ciągle coś chcieli – a to gorącej wody, papierowych ręczników itp. Indianka ma niedosyt. Nie pożegnała się z krówką jak chciała. Nie opłakała. Nie przytuliła przed śmiercią. Nie uspokoiła zwierzęcia. Żałoba została zakłócona. Indianka jednak wierzy w reinkarnację, więc wie, że krówka po śmierci ma dobrze, a jej dusza ponownie wcieli się w istotę żywą. Może w noworodzącego się cielaczka?
Tymczasem Indianka będzie miała zamrażarkę pełną mięsa dla psów. Krowa mała, a choroba ją wychudziła, ale mięsa dla psów starczy na rok. Szkoda, że niejadalne dla ludzi, bo Indianka by chętnie zjadła kawałek swojej ulubionej krówki, przejmując tym samym jej żywotność i siłę... Tak jak Indianie Północnoamerykańscy zjadając upolowane zwierzęta, wierzyli że jedząc je nie tylko zaspokajają głód fizyczny, ale i nabywają pozytywnych cech ubitego zwierza: a to odwagę, siłę, szybkość itd. zależnie od zjadanego gatunku. W tym przypadku, zakażenie mięsa bakteriami z chorej macicy może być zbyt duże i szkodliwe, więc lepiej tego mięsa nie ruszać.
Natomiast psy mogą jeść. Koty też. Chociaż tyle. Karmy są takie drogie i ten popiół w nich zawarty na pewno nie jest dobrym pożywieniem. Lepsze surowe lub ugotowane mięso pochodzące nawet z chorującej krowy, niż te granulki popiołu i innego śmiecia. Pieski będą miały pełne brzuszki przez cały rok, a Indianka nie będzie musiała jeździć do miasta po karmę i kaszę dla nich.
Hiacynty nie ma. Jedno zwierzę mniej. Pozostałe zwierzęta będzie łatwiej wykarmić. Drugą krowę Indianka chce oddać do rzeźni, gdy tylko będzie dojazd do gospodarstwa i gdy tylko znajdzie kupca, który zaoferuje zadowalającą cenę. Bo kupców jest, ale płacą nędznie. Nieadekwatnie do poniesionych kosztów odchowu, utrzymania zwierzęcia i cen mięsa w sklepach garmażeryjnych. No, ale nie ma sensu trzymać żarłocznej krowy, skoro jałowa i prawdopodobnie już nie uda się jej zacielić. Inseminator Indiance powiedział, że krowa, która zbyt długo jałowa jest przepala się i nie może zostać zacielona. Krowa jest ładna: simentalka, ładna tkanka i ładne, oryginalne futerko: plamy białe, gładkie i plamy brązowych kręconych kędziorów. Charakterek krowa ma wredny, ale jest to bardzo emocjonalna, uczuciowa i wrażliwa krowa, chociaż krnąbrna wielce. Mięsko z niej pyszne będzie, ale niestety przepisy każą oddać do rzeźni, a to tak podraża koszty, że nie opłaca się jej potem z powrotem zabierać, bo dochodzi transport w te i nazad plus koszt uboju i badań oraz kto ma pewność, że masarz w rzeźni nie wytnie co lepszych ćwierci i nie odłoży sobie na boku i odda niekompletną krowę wciskając kity typu „a dużo odpadów było”? Indianka nieufna jest w tym temacie. Intuicja jej mówi, że krówka byłaby ogołocona z co cenniejszych kawałków, a to jej się nie uśmiecha. Poza tym tzw. odpady poubojowe byłyby zabrane do Bakutilu, a szkoda, bo flaki, kopyta, wymiona itp. chętnie psy by zjadły.