Wstali wcześniej niż zwykle, tak, że zdołali opuścić Rancho o 11.00.
Indianka poczęstowała ich kawą na odchodne. Jaskółkowi dała 4 gorące jaja na twardo na podróż i kubek o który prosił. Dzisiaj było na spokojnie i kulturalnie. Wczoraj na nich wybuchnęła i opierdoliła od stóp do głów.
Dzisiaj już nie było potrzeby. Spokojnie wywędrowali.
Indianka poczęstowała ich kawą na odchodne. Jaskółkowi dała 4 gorące jaja na twardo na podróż i kubek o który prosił. Dzisiaj było na spokojnie i kulturalnie. Wczoraj na nich wybuchnęła i opierdoliła od stóp do głów.
Dzisiaj już nie było potrzeby. Spokojnie wywędrowali.
Podziękowała Jaskółkowi za pomoc, a on życzył jej "wszystkiego dobrego".
Rozstali się w zgodzie. Ten drugi, leniwszy wakacjusz - jeszcze planuje wrócić...
Rozstali się w zgodzie. Ten drugi, leniwszy wakacjusz - jeszcze planuje wrócić...
Jemu nic do jedzenia nie dała, bo go flaki bolą od nadmiaru picia i źle się czuje.
Indianka postanowiła wprowadzić rygor dwóch godzin pracy, zanim da delikwentowi śniadanie. Musi wpierw zapracować na swoje śniadanie.
Indianka jak zwykle wstała dziś o 5.00 rano. Zrobiła obrządek i zabrała się za zmywanie pozostałych naczyń i butelek, których nie zdążyła umyć wczoraj na dworze.
Pocięła, opisała i spakowała zioła. Wydoiła kozę. Zrobiła budyń czekoladowy.
I już 8 godzin ma przepracowane. Pora odpocząć, bo senna.