RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą porządki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą porządki. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 30 sierpnia 2022
Pogłębiona ewakuacja
Nieplanowana, pogłębiona ewakuacja wynikła. Poza książkami zabrałam do domu rośliny doniczkowe i kilka innych rzeczy.
Przy okazji wypielęgnowałam te rośliny i je użyźniłam oraz podlałam. Ogarnęłam trochę gabinecik sponiewierany przez koty.
Teraz można tu siedzieć i działać. Niestety, wiele dzisiaj już nie wskóram, albowiem zrobiło się już południe.
wtorek, 21 czerwca 2022
Dokopałam się do sofy 🙌💪
Dzisiaj odgruzowywałam sofę w gabinecie i ostatecznie dokopałam się do niej.
Wszystko co na niej leżało wyniosłam. Ciekawe rzeczy na niej znalazłam 😎
Sofę odkurzyłam i pościeliłam czystym pledem. Powiesiłam też nowe obrazy na ścianach i umyłam kaloryfer.
Można siadać i czytać książki. Oczywiście ściany są do malowania, ale to w lipcu.
W czerwcu chcę po prostu wysprzątać gabinet do końca.
W gabinecie zalegają jeszcze stosy papierów. Trzeba je odkurzyć i gdzieś schować. Niemniej jednak stół i sofa są już dostępne do użytku. Zanim dojadą zamówione książki prawnicze, dodatkowa półka powinna być dla nich opróżniona.
Zadumałam się też nad tym jak tu światło doprowadzić. Mam pewne pomysły mało inwazyjne, a także bardzo inwazyjne.
W gabinecie zalegają jeszcze stosy papierów. Trzeba je odkurzyć i gdzieś schować. Niemniej jednak stół i sofa są już dostępne do użytku. Zanim dojadą zamówione książki prawnicze, dodatkowa półka powinna być dla nich opróżniona.
Zadumałam się też nad tym jak tu światło doprowadzić. Mam pewne pomysły mało inwazyjne, a także bardzo inwazyjne.
czwartek, 9 czerwca 2016
Wstał piękny, czerwcowy dzień...
Indianka |
... A wraz z nim wstała piękna, radosna Isabelle :-)
Od czego by tu zacząć ten piękny dzień? - zastanawia się Indianka.
Najpierw obrządek zwierzątek, a potem posieje te namoczone wczoraj nasiona. :-)
Czeka ją też palenie w piecu, bo gaz się skończył w kuchence gazowej.
Sprzątanie w kuchni i łazience. Ogólne porządki na parterze i strychu.
niedziela, 1 listopada 2015
Pracowita niedziela
Drewutnia |
Sterta drewna |
Budowa chodnika |
Nowy chodnik |
Przerabianie obramowań grządek na chodnik |
Zbutwiały słupek... |
Żerdzie |
Dzień ten minął na porządkowaniu podwórka. Zdewastowane przez zwierzynę obramowania przyszłych grządek trzeba było przerobić w funkcjonalny o tej porze roku chodniczek.
Indianka wybrała obornik z pomieszczenia gdzie zimą rodziły się jagnięta pod jej czujnym okiem. Wrzuciła część klocków ze sterty drewna przed domem. Poukładała pod ścianką. Tutaj teraz będzie drewutnia z podręcznym zapasem rozpałki.
Drewnochron okazał się zwykłą farbą do drewna, która nie zabezpieczyła drewna przed psuciem się. Wszystkie nowe słupki do wymiany. Klacze położyły już kilka z nich.
Żerdzie poprzeczne jeszcze są w dobrym stanie, więc się je wykorzysta.
Drób jej ciekawie towarzyszył podczas prac porządkowych.
Także kociaki i psiaki, a nawet owce.
Potem napaliła w piecu gałęźmi i ugotowała obiad oraz nagrzała wody do mycia.
Zamknęła drób. Jeszcze naczynia pozmywa i wykąpie się.
Indianka
sobota, 13 czerwca 2015
Spoceni!
Indianie znowu napalili w piecu by upiec ciasto, podgrzać obiad, ugotować jajka dla indycząt i zagrzać wodę do zmywania.
Ładna, słoneczna pogoda plus żar pieca wycisnęły z nich siódme poty. W kuchni gorąco jak w saunie. Kamyk napalił w piecu. Indianka przyniosła wiele wiader wody ze strumyka, wlała do gigantycznych garów i zmyła stertę naczyń. Kamyk pomógł zmyć kilka talerzy, aczkolwiek wolno i z oporami, gdyż bolała go głowa i źle się czuł, więc musiał położyć się na kilka godzin. W międzyczasie Indianka upiekła ciasto. Zabrakło czasu na zaplanowane na ten dzień dosadzanie ziemniaków i wkopanie brakujących słupków ogrodzeniowych. Za to w kuchni zrobiło się ciut luźniej, a przy okazji piekielnie gorąco :)
Indianka
wtorek, 6 stycznia 2009
ahhh...
Porządki w sypialni utknęły – pół dnia zajął mi obrządek zwierząt, drugie pół – gotowanie i zmywanie.
Teraz jestem padnięta i już nic mi się nie chce... Tylko spać!
Teraz jestem padnięta i już nic mi się nie chce... Tylko spać!
Subskrybuj:
Posty (Atom)