niedziela, 29 czerwca 2014

Prawnik pro publico bono


Indianka nie ma pradu, dostepu do komputera, a pietrzy sie przed nia stos pilnej korespondencji komorniczej i sadowej. We wsi nie ma gdzie pisac. Lokalna biblioteka co rusz nieczynna pod dziesiatkami pretekstow, a jesli cudem czynna to bibliotekara nie pozwala uruchomic laptopa gdy biblioteczne lub swietlicowe komputery zajete sa przez dzieci grajace w gry komputerowe co jest nagminne.

Publiczny punkt dostepu do internetu nigdy nie jest czynny od 9.00 jak glosi informacja na szybie biblioteki.

Nie ma warunkow ni mozliwosci by w bibliotece napisac wymagajace dostepu do internetu i pelnego skupienia pismo prawnicze. 

Indianka nie ma warunkow by w terminie odpowiadac na pisma komornicze i sadowe i przez to jest obarczana coraz wiekszymi karami i kosztami komorniczymi oraz traci szanse na obrone przed falszywymi pomowieniami. To niesprawiedliwe. To nie jest w porzadku. Same klody pod nogi.

Potrzebna aktywna pomoc prawnika pro publico bono ktory zdejmie z Indianki uciazliwosc pisania pism prawniczych gdyz Indianka nie ma na to szans by w terminie je tworzyc majac zablokowany dostep do internetu.

607507811

Zmeczenie


O jakzesz Indiance nie chce sie wstawac i isc gdziekolwiek.
Co prawda planowala isc do kosciola ale nie ma sily ni ochoty nadwyrezac sie. Jest zmeczona tym czesto jalowym bieganiem do biblioteki ktora albo jest co rusz nieczynna albo nie ma dostepu do netu. Wczoraj godzine przed zamknieciem prad byl wylaczony.

Ma prace przy zwierzetach. Indyki zaczely sie wykluwac i trzeba miec na nie oko. Takze kozy sa do wydojenia i formalne pisma do opracowania. 


piątek, 27 czerwca 2014

Moi Drodzy :)


Dziękuję Wam serdecznie za pamięć i troskę :) Od czasu do czasu gdy mam dostęp do Internetu widzę Wasze życzliwe komentarze i dostaję też miłe, zatroskane emaile. Serdecznie dzięki za nie :) Buziaki!
Niestety, mam tonę problemów, dużo pracy, mało czasu, brak kasy, brak prądu i dostępu do Internetu, 
więc nie mam możliwości pisać na bieżąco bloga, a mam wiele do powiedzenia, bo wiele się dzieje :D 
Mam pomysł, aby umożliwić Wam jego pisania wsparcie, poprzez zakupy w moim gospodarstwie.

Chodzi o jaja, nabiał, warzywa i inne fajne rzeczy pozyskiwane na moim naturalnym gospodarstwie.
Wszak i tak co miesiąc wydajecie pieniążki na artykuły spożywcze w marketach zachodnich gnieżdżących się w Polsce :)

Za zgromadzone pieniążki mam zamiar kupić panel solarny, ara xakumulator i ładować laptopa w domu, coby utrzymać kontakt ze światem i możliwość na bieżąco publikowania wydarzeń z mojego życia, które ostatnio są przebogate i obfitujące w niesamowite, a niekiedy drastyczne przygody :)
Pora wesprzeć ciężko pracującego polskiego rolnika poprzez bezpośrednie zamówienia wprost z gospodarstwa :)

Proponuję wykupienie miesięcznego abonamentu na zakup jaj i nabiału w kwocie 60 zł/miesięcznie.
W ramach abonamentu będę wysyłać jaja, mleko kozie, warzywa i co dobrego naturalnego będę miała z mojego gospodarstwa. Zainteresowanych proszę o email na: RanchoRomantica@vp.pl
Osoby, które wykupią w/w abonament - będą miały darmowy dostęp do tajnego bloga i setek zdjęć, które robię na bieżąco i niebawem zacznę tam zamieszczać :)
Pozdrawiam serdecznie,
zatroskana Indianka

3 lipca 2014
Oferta nieaktualna z uwagi na donosy.
Bibliotekara i sklepikara Emilia strasza nasylaniem kontroli a Indianka na to nie ma ochoty.
zatem nabial tylko sobie wytwarza.

sobota, 14 czerwca 2014

Odezwa do Narodu :)

Narodzie, mam nadzieję, że nie jesteś w poniżeniu i głodzie? :D
Bardzo się o Ciebie troskam :)
Całusy z pięknych Mazur,
 
Zapracowana Indianka :)