Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kocięta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kocięta. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 20 września 2018

Kocia drzemka :)

Kocięta ogrodowe :) Czują się w mym ogrodzie jak w raju :) Popołudniowa drzemka :)

czwartek, 13 sierpnia 2015

Zaginione kiciusie

Podczas burzliwych wydarzeń ostatniej nocy zaginęły kocięta - Indianki pieszczochy i drapiszony. Na próżno wyglądała ich powrotu.
Kociąt nie było. Zadzwoniła na komendę. Wpierw odebrał ten wredny dyżurny co powiedział, że gdyby był kociakiem na Indianki farmie, to sam by z chęcią wsiadł do radiowozu i odjechał w siną dal.

Potem nastąpiła zmiana dyżurnych i urzędował taki przyzwoity.
Po pół godzinie od gorącej prośby Indianki do przyzwoitego dyżurnego o zwrot kociąt - kocięta magicznie wróciły od strony Naruszewicza stawów :-) Pewnie zagorzały kociarz - syn stawiarza - kocięta podrzucone przez ostatni patrol przytrzymał :-) Grunt że kicie wróciły w komplecie na rancho Indianki :-). Indianka cała szczęśliwa :-) Kicie znów w domu :-)

piątek, 7 sierpnia 2015

Kremella i siostrzyczki

Kremella
Pośrodku ulubiona kicia Indianki :-)
Siostrzyczki też sympatyczne.
Cała kociarnia śpi na głowie Indianki :-)

niedziela, 29 września 2013

Urodziny Wiktora

Na piątek Indianka przygotowała dla Wici tort. Robiła go w nocy do 2.oo czy 3.oo. Tort się udał. Gotowy postawiła na stole. Wbiła świeczki i poszła spać.

Rano Wicia wstał i miał miłą niespodziankę. Widział tort, ale poszedł na spacer. Wybrał się do Akademii Bosej Stopy, do której ostatecznie nie dotarł. Wychodząc na spacer – wpuścił niszczycielską kotkę do kuchni. Kicia Miriam dobrała się do torta.
Kotka Miriam pierwsza spróbowała torta :))).
Trzeba było tort obkrawać i na nowo ustawiać świeczki, które nie wszystkie dały się ustawić. Wieczorem, gdy wrócił Wiktor – Indianka odpaliła świeczki, a solenizant zdmuchnął. Odśpiewała mu “Happy birthday” i zjedli po kilka kawałków torta.

Próba ratowania torta wymagała ostrych cięć chirurgicznych :)
Indianka odpaliła torta. Wicia zdmuchnął wszystkie świeczki za jednym tchem :)
Przekrój torta.
Porcje torta.

Wiktor i kocięta :)
Wiktor i konie.

Wieczorem Wicia wyciągnął swoją grę planszową pt. “Rancho”. Zagrali. Indianka za pierwszym razem wygrała. Wygrała konia, krowę, owcę i królika :) Jednak realne doświadczenie się przydaje nawet w grach planszowych :) Zagrali w sumie 6 partii. Skończyło się na remisie 3:3. Indiankę gra wciągnęła :) Obudziła się w niej żyłka hazardzisty :D

Przy okazji Indianka dowiedziała się o istnieniu zabawnej gry pt. “Kolejka” :D gdzie wylosowanie żetonu pt. “Pan tu nie stał” powoduje bolesną utratę miejsca w kolejce :D. Gra wydana przez IPN. Nawiązuje do starych, socjalistycznych czasów w Polsce, gdzie w kolejkach przed sklepami rozmaitymi toczyła się zawzięta walka o dobra wszelakie.
Następnego dnia Wicia udał się z kociętami, które na nim zamieszkały, na łąkę by pokazać koniom maluchy.

Jutro niestety już wyjeżdża, by w Warszawie odwiedzić gurudwarę.
Wicia podarował dla indiańskiej ekowioski piękny monitor :)
Przyda się, bo Indianka miewa tu gości, którzy chcieliby korzystać z komputera, a Indianka indiańskiego nie chce użyczać, bo to jej osobisty komputer. Indianka ma dodatkowo dwa zepsute, które da się naprawić – kwestia wymiany niektórych części i wtedy ten monitorek by się bardzo przydał do jednego z nich. W jednym z komputerów wysiadł wentylator, a w drugim nie pamięta już co. Może procesor?

Wiktor to informatyk. Indianka to rolnik. Podczas pobytu Wici – Indianka pozwoliła gościowi pobawić się jej taczką. W zamian Wicia dał do zabawy Indiance swój tablet. Indiance spodobał się tablet :) Fajna zabawka :) Indianka lubi zaawansowane technologie tak samo bardzo jak naturę :) Wiciowi taczka i zabawa z nią też się spodobała :)

Zażył nieco ruchu i ćwiczeń okołotaczkowych. Po wysiłku spał jak kamień :)

niedziela, 8 września 2013

Kociaczki Indianki :)

Kocięta kocicy polującej na gryzonie polne i pijącej kozie mleczko :)

Na farmie niedawno urodziły się śliczne, słodkie kociaczki.
Kicia Miriam szczęśliwą mamą. Maluchy rosną jak na drożdżach.
Mama ich codziennie jest obficie pojona kozim mlekiem. Kozie mleko to cudowny nektar życia. Dzięki niemu kocica ma mnóstwo odżywczego kociego mleka w swoich kocich cycuszkach... :)


W związku z zaskakującymi niektórymi komentarzami, w których niektórzy powielają jakieś totalne bzdury na temat rzekomej szkodliwości mleka - oto na fotkach żywe przykłady zadające kłam tym szkodliwym pomówieniom. 

Poniżej okaz zdrowia pojony regularnie mlekiem kozim - kocica Miriam - zdrowa mama zdrowych kociąt.


Spójrzcie na jej przepiękną, śliczną. lśniącą sierść :) Czysty okaz zdrowia :)
Kotkę Miriam adoptowałam rok temu. Była jednym z kociąt porzuconych w reklamówce pod kościołem we wsi. Reklamówkę znalazła i najpierw opiekowała się tymi kociętami dobra kobieta z tej wsi. Kotka wraz z innymi kociętami żyła w komórce na dworze, gdzie łapała myszy i była dokarmiana. 

Dwie zaprzyjaźnione przyjaciółki - puszysta kocica Miriam i suczka Saba
Po jej zabraniu do mego domu - aklimatyzowała się w domu przez dwa tygodnie będąc bardzo wystraszona nowym miejscem. Potem przełamała się i zadomowiła. Teraz Miriam jest szczęśliwą, pewną siebie kicią, która zawojowała serce nawet suczki Saby :))) Nocuje w domu, a całe dnie spędza na siedlisku i w polu polując na gryzonie. Także latem chętnie nocuje na dworze, gdzie nocami gryzonie się bardziej uaktywniają i dają się łatwiej złapać.
Zimą kicia oczywiście nocuje w domu, gdzie ma do dyspozycji 300 metrów na łowy licznych tu myszy, które ciągną do żywności tutaj zgromadzonej i do ciepła.