Indianka ten dzień poświęciła na porządki w stajni i użyźnianie ogrodu. Wywiozła 11 kopiastych taczek gnoju. Wyrzuciła je na łące która jest zaplanowana do transformacji w niebiański ogród :-)
Te proste prace na świeżym powietrzu poprawiły jej samopoczucie.
Kury pasły się cały boży dzień na siedlisku i niosły ogromne, smakowite jaja w kurniku.
Indyczka zniosła dziesiąte jajo. Błękitny indor błyskał czerwonymi koralami i rozczapirzał pióra przed indyczką zalecając się do niej w ten sposób.
Owce i kozy leniwie wylegiwały się na podwórku. Sielanka.
Klacz Driada brykała wokół siedliska. Pozostałe klacze stały na uwiązach w stajni. Dwie spokojnie, a trzecia niecierpliwie grzebała kopytem. Indianka raz po raz podchodziła do nich i głaskała je krążąc z taczką. Robota wciągnęła ją tak, że wyrobiła ją ponad plan - wywiozła 11 taczek, a nie 10 jak sobie zaplanowała.
Indianka przygotowała ogród do zaorania. Jeszcze musi dołożyć obornika. Rozciągnęła sobie też sznurek wyznaczający rząd słupków ogrodzeniowych od strony północnej. Gdy spadnie deszcz i zwilży ziemię - wykopie kilka dodatkowych dołków pod słupki.
Wieczorem zaniosła zaprzyjaźnionej sąsiadce 10 dużych, świeżo zniesionych jaj i zaoszczędzone piwo. Indianka, jak skwitowała zdegustowana babcia sąsiadki: "marny pijak jest" - w sensie z trudem i grymasem wlewa w siebie jakikolwiek alkoholowy trunek - dzięki czemu udaje jej się zaoszczędzić piwo podarowane czasem przez kolegę. I tak stało się tym razem. Puszeczka z piwkiem została zaniesiona dla podniebienia które docenia smak piwa :-)
Indianka piła ulubioną owocową herbatkę, a sąsiadka piwko.
Gospodynie ponarzekały sobie na nieodpowiedzialnych, nieuczciwych i szkodliwych pomocników farmerskich i wymieniły swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami dotyczącymi tychże.
Indianka zauważyła, że sąsiadka ma w sobie morze spokoju i cierpliwości do lewusów i trutniów. Indianka nie ma :-)
Indianka jednego pasożyta wyprosiła z chaty już po kilku godzinach.
Sąsiadka ze swoim pasożytem męczyła się aż dwa tygodnie zanim go pożegnała :-)
Szkoda, że sąsiadka opuszcza wieś. Mają wiele wspólnych tematów i podobnych doświadczeń. Razem zawsze raźniej.