Gniazda kur ze świeżo wymienioną ściółką. Indianka przyniosła im miękkie siano i starannie wymościła gniazda, kształtując wgłębienia. Ściany i sufity kurnika niedawno wybielone. |
Przez ostatnie dni Indii nadmiernie forsowała swój kręgosłup w stajniach, kurniku i spiżarni, więc teraz stojąc nad piecem z trzema rondlami wypełnionymi udkami kurczaka, nagle usłyszała swój zbolały głos:
"Ale bolą mnie plery! :(("
"Ale bolą mnie plery! :(("
No cóż, pchała, ustawiała i dopychała ciężkie bele siana, nosiła ciężkie kłody drewna, nosiła wiadra ze zbożem i je rozsypywała do pojemników różnych, nosiła słomę do kurnika i wiele drobnych rzeczy typu donice, doniczki i skrzynki. Kręgosłup ucierpiał. Chyba jutro nie wstanie z łóżka.
Kamyk chory i jej nie pomaga fizycznie. Wracając z Kętrzyna okazją miał 16 września 2016 kolejne dachowanie. Widzi podwójnie. Źle się czuje. Jest bardzo osłabiony. Przeniósł się ze stajni do domu, bo zrobiło się zimno i też miał problem by wejść na strych. Chodzi i marudzi, albo śpi. Ale zrobił chociaż porządne, konkretne zakupy.
Na obiad zrobił frytki, a Indianka do nich surówkę. Kurczaka Indianka piecze już na kolację i jutrzejszy obiad.
Lechia spracowana