Pokazywanie postów oznaczonych etykietą atak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą atak. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 19 października 2017

Nieuczciwa opinia socjalnej

Własne, dorodne, zdrowe warzywa

Własne grzyby z ogrodzonej łąki

Moje ogórki z mojego ogrodu

Dynie, cukinie z mojego ogrodu

Pierwsze własne pomidory z foliaka

Wybielony dom i czyste podwórko

Zdrowe, najedzone, dorodne konie

Cukinie z własnego ogrodu

Ogórki z własnego ogrodu


Piękne warzywne plony z mojego ogrodu

Wspaniały wodopój wykopany moim zwierzętom.
Mogą pić jednocześnie wszystkie.
O każdej porze dnia i nocy.
O każdej porze roku. W mróz i suszę.
Mało kto tak dba o zwierzęta jak ja.
Nie mam bieżącej wody w domu,
ale mam na polu dla zwierząt urządzony wodopój.

Własny koperek, rukola, seler.

Półtora hektara siatką ogrodzone
Ogród warzywny założony
Własne warzywa
Trawa skoszona
Pięknie ganek odnowiony
Wspaniały wodopój zwierzętom urządzony
Rów melioracyjny oczyszczony, pogłębiony i poszerzony
Zapasy siana na zimę
Zwierzęta zdrowe, wypasione i szczęśliwe

Nie zauważyłaś tego, Ewelino Giedrojć???
Ślepa, czy co?
Wszyscy co tu przyjeżdżają się zachwycają, tylko ty ślepa na moją pracę i jej wyniki.
Ślepa jak kret!
I jak kret ryje pode mną by mi krzywdę zrobić i wszystko co kocham odebrać!


Izabella Redlarska
Czukty 1
19-420 Kowale Oleckie
Tel.511945226

poniedziałek, 17 października 2016

Napaść na klacz Denver

Głęboka rana cięta ostrym nożem, prawdopodobnie myśliwskim.

Rana 3 cm od serca.

Żaden weterynarz nie chciał klaczy pomóc.

Rok temu Wąs zaatakował klacz Denver, a sąd olecki nie dopuścił sprawy na wokandę (zapewne dlatego, że to brat policjanta).

Teraz kolejny wsiowy łachmyta napadł na tę samą klacz i ją głęboko zranił nożem (a może ten sam?). Klacz ma wielką, głęboką ranę wymagającą szycia.

Wykrwawiła się i osłabła.
Gdy Indianka ją znalazła rano, klaczuś dygotała i ledwo trzymała się na nogach. Utyka też na tę nogę, nad którą znajduje się rana. Indianka zadzwoniła na pogotowie weterynaryjne w Olecku. Pogotowie odmówiło udzielenia pomocy klaczy (!).

Indianka zadzwoniła do inspektoratu weterynarii, tego samego, co ją nęka notorycznymi kontrolami i wyłudził od niej psa 4 lata temu (pretekst: donos lesb krakowskich Marty P. i Izki U. oraz łańcuch). Poprosiła głównego lekarza weterynarii, by wpłynął na pogotowie weterynaryjne, by udzieliło rannej klaczy pomocy. Ponoć inspektor Salamon próbował, ale bezskutecznie.

Indianka wezwała policję i pokazała ranną klacz policji oraz opowiedziała o nocnych najściach na jej gospodarstwo, które mają miejsce ostatnio. Powiedziała też o tym, że pogotowie weterynaryjne odmówiło pomocy i leczenia klaczy. To zdaje się jest złamanie etyki lekarskiej i nie tylko?

Policjanci obejrzeli rannego konia i zrobili zdjęcia rany. Na ich sugestie, by wezwać innego weterynarza, Indianka powiedziała im, że obdzwoniła kilku dalszych, ale albo nie umieli szyć konia, albo nie mieli medykamentów typu antybiotyk czy znieczulenie, czy surowica tężcowa, albo byli na spędach lub podczas innego zabiegu.

Ostatecznie wysłała Kamyka by pojechał do Olecka po leki dla konia. (Tak, tak, ten opluwany przez skurwysynów z syfiarni Kamyk jest więcej wart niż te zasrane służby lokalne, bo ma serce dla zwierząt, w przeciwieństwie do obłudnej, pedalskiej syfiarni z Facebooka i lokalnych służb).

Policjanci mijali go po drodze, bo nie było autobusu i musiał jechać okazją. Nie podwieźli go do lecznicy dla zwierząt. Przyśpieszyli gazu widząc go, gdy próbował ich zatrzymać. Wiedzieli, że jedzie po leki dla konia. Ot, cała prawda o tutejszych "wrażliwcach". Oni tu tylko walą na Rancho jak w dym z gotowymi mandatami, gdy koza bratu policjanta wejdzie na jego zaorane pole by się przebiec.

Lechia w krainie nieodpowiedzialnych idiotów i znieczulicy absolutnej