Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dokumenetacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dokumenetacja. Pokaż wszystkie posty

sobota, 28 lipca 2018

Sprostowanie do ustaleń kontroli z dnia 25.06.2018 roku

Wasz znak: WIW-Z-OZ.912.1.26.2018
dotyczący sprawy: WIWWL.1410.2.2018

Sprostowanie do ustaleń kontroli z dnia 25.06.2018 roku

Owiec i kóz nie "odebrano" tylko ukradziono. Brał w ty udział Kornel Laskowski i zakulisowo Dariusz Salamon - inspektorzy PIW Olecko.  Wg przepisów "odbiór" następuje wówczas, gdy zostaje wydana taka decyzja przez upoważnione organy. Innym przypadkiem jest zagrożenie życia zwierząt.

W przypadku mojej farmy nie została wydana żadna decyzja, ani nie było zagrożenia życia zwierząt.

Fundacja Molosy Adopcje bezprawnie wtargnęła na mój prywatny teren i mnie okradła. Nie wręczono mi żadnej decyzji, ani protokołu odbioru. Zabór był nielegalny i wójt nie ma prawa przetrzymywać moich zwierząt. 

Hoduję zwierzęta w systemie otwartym. W tym systemie zwierzęta swobodnie przemieszczają się po całej farmie. Nie są zamykane w budynkach gospodarczych. Budynki służą im jako wiaty. Zrujnowany budynek nie jest używany przez zwierzęta od dwóch lat. Jest w nim skład drewna, zimą był magazyn siana i słomy. Budynek jest zamknięty. Zwierzęta tam nie wchodzą. W dwóch pierwszych częściach znajduje się stara ściółka i resztki pozostałe ze składowania siana i słomy. 

Ściółka w tym budynku nie jest mokrym gnojem, tylko suchą warstwą, zabrudzoną w nieznacznym stopniu. Zwłaszcza w środkowej części ściółka ma nieznaczne, stare zabrudzenia obornikiem. 

Ściółka ze stajni białej nie będzie usuwana, albowiem jej warstwa jest doskonała do uprawy pieczarek. Pozostanie tam do jej kompletnego zużycia przez pieczarki. 

Budynek jest dostatecznie zabezpieczony przed dostaniem się zwierząt do środka. Jest to solidne zabezpieczenie. Ani razu zwierzęta moje tych zabezpieczeń nie sforsowały.

Nadzór budowlany nie wydał zakazu użytkowania tego budynku.

Przed wejściem do ostatniego boxu wysypało się trochę słomy i siana podczas zimowego przenoszenia paszy do drugiej stajni. 

Nie ma żadnych odchodów na podwórku, gdyż codziennie zbieram je i wynoszę do ogrodu.  

Stajnia zwana Hiacyntówką jest wykorzystywana jako wiata. Jako wiata, wystarczy, by miała dach i jedną ścianę, a nawet sam dach, gdyż wiata to także sam dach na słupach.

Moja wiata jest wiatą luksusową: jest to solidny budynek składający się z czterech masywnych ścian i dachu. Ponadto, znajduje się w nim strych i strop drewniany.

Są tutaj trzy wejścia oraz łącznie jedenaście okien, w tym osiem na parterze. Większość okien jest przeszklona solidnymi, nietłukącymi się luksferami. W sumie 7 okien jest przeszklone, w tym cztery grubymi luksferami. 

W planach jest wstawienie okien i drzwi. Plany te zostały zakłócone przez inspektora PIW Olecko Salamona i Laskowskiego, którzy okradli mnie ze zwierząt i wymusili na lokalnych weterynarzach odmowę świadczenia usług dla ocalałych z kradzieży pozostałych moich zwierząt. 

W związku z tą sytuacją, muszę sprowadzać weterynarzy z innych województw, a to kosztuje. Słono kosztuje. De facto, mój skromny budżet remontowy został pochłonięty przez usługi weterynaryjne, dojazdy weterynarzy. Dawniej po prostu kupowałam groverminę w Vetolu w Olecku i sama odrobaczałam konie oraz Biomectinem owce i kozy. Niestety, pod wpływem Salamona, Vetol odmawia sprzedaży odrobaczenia i innych leków.  

Pan Słowik z Kowali Oleckich też nie chce się narażać inspektorowi Salamonowi. Powiedział, że przez najbliższe trzy miesiące nie będzie mi świadczył żadnych usług weterynaryjnych, aż się sytuacja z "odbiorem zwierząt" wyklaruje. 

Działalność inspektora Salamona wywołała ostracyzm weterynaryjny. Moje zwierzęta mają utrudniony dostęp do usług weterynaryjnych. Ponoszę z tego tytułu zawyżone koszty, co odbija się na możliwościach remontowych budynków. Nie mam za co kupić desek na drzwi do stajni, ani za co wynająć ekipę budowlaną do naprawy uszkodzonych ścian i dachów.

Ostatnio w połowie marca 2018 roku kupiłam antybiotyki i środek przeciw biegunce dla mojego źrebaka Dara, oraz szczepionki dla psów. Kupiłam w Vetolu u pana Chlebusa.

Po grabieży moich zwierząt w nocy 3 maja 2018 roku, Vetol, pan Chlebus - odmówił usług weterynaryjnych i sprzedaży czegokolwiek dla moich zwierząt. Pozbawił moje zwierzęta profilaktyki i niezbędnego leczenia. 

Odmówił mi także oględzin moich zwierząt na mojej farmie, tych, których złodzieje nie zdołali ukraść.

Nieprawdą jest, że inspektor Powiatowej Weterynarii w Olecku nie ma żadnego wpływu na lokalnych weterynarzy wolnej praktyki.
Wszak pan Salamon wydaje zgody i pozwolenia na obsługę ubojni i zakładów mięsnych, więc lokalni weterynarze są uzależnieni od jego "widzi mi się", nadto, może nagle stać się upierdliwy i wytykać im nieprawidłowości w prowadzeniu praktyki, np. brak wystawiania faktur czy sprzedaż szczepionek lub antybiotyków bez osobistego ich podania. 

Weterynarz Chlebus powinien był osobiście podać antybiotyk mojemu ogierkowi. Jednak zna mnie na tyle, że wiedział, iż sobie sama z tym poradzę, wie, że jestem w stanie sama zrobić zastrzyk zwierzęciu w razie konieczności. Faktycznie, poradziłam sobie. Konik został zastrzykowany. Mimo to, jest to naruszenie przepisów obecnie obowiązujących (głupich, utrudniających leczenie zwierząt) co taki Salamon mógłby wykorzystać przeciwko panu Chlebusowi. 

Użytki zielone są bardzo dobrej jakości. Są to łąki naturalne. Są tu trawy, rośliny motylkowe oraz niezbędne dla zdrowia zioła.

Część łąk jest okresowo zalewanych, dlatego w okresie suszy moje gospodarstwo stanowiło chlubną zieloną oazę na tle desperacko suchych, wypalonych i jałowych pastwisk moich sąsiadów i okolicznych mieszkańców. Była to jedyna zielona plama na tle żółtych i beżowych okolicznych pustyń zwanych pastwiskami. 
Warto to podkreślić. 

Baza paszowa na mojej posesji  jest zadawalająca o czym świadczy świetna kondycja moich koni oraz owiec i kozy tu pasących się.

Natomiast na farmie, gdzie przetrzymywane są nielegalnie moje zwierzęta - doprowadzono do zgonu z głodu 7 sztuk moich owiec. 

WIW Olsztyn jako instytucja państwowa ma obowiązek przestrzegać prawa i pilnować, by inni je przestrzegali, a w tym jego podwładni tacy jak inspektor Salamon i inspektor Laskowski. 

Tymczasem widzimy tutaj niepokojącą bierność i wręcz współudział w kradzieży, gdyż panie inspektorki nie dopuściły mnie do oględzin moich zwierząt przetrzymywanych na cudzej farmie, a przede wszystkim wiedząc o tym, że zwierzęta na tamtej farmie pochodzą z kradzieży, czyli z przestępstwa ściganego z urzędu na podstawie kodeksu karnego, nie powiadomiły odnośnych organów o kradzieży i miejscu przebywania kradzionego inwentarza - mojego mienia. Taka postawa budzi wątpliwość co do uczciwości intencji funkcjonariuszy tej korporacji weterynaryjnej. 

Pan Ryszard Słowik - weterynarz z Kowali Oleckich, 11.10.2017 roku zaszczepił jedną z 3 zgłoszonych do szczepienia suczek.
Odmówił zaszczepienia szczeniaków, z uwagi na zbyt młody wiek. W zeszłym roku została zaszczepiona przeciwko wściekliźnie tylko dorosła suka.

Obecnie dwie młode suczki wydoroślały i mogą być zaszczepione przeciwko wściekliźnie. W dniu kradzieży moich suk, nie miały jeszcze ukończonego roku życia.

Tego typu szczepienia są dokonywane raz w roku na jesieni. 
Pan Słowik objeżdża wsie i szczepi po kolei na wszystkich gospodarstwach. Prosiłam w zeszłym roku, by pamiętał o mnie w kolejnym. 

Nie mam pewności, czy w związku z nagonką na mnie urządzoną przez inspektora PIW Olecko Salamona, w tym roku pan weterynarz z Kowali Oleckich odwiedzi moją farmę. 

Proszę WIW Olsztyn o wpłynięcie na pana Salamona, by nie utrudniał mi dostępu do świadczeń weterynaryjnych.

Proszę, by WIW Olsztyn wpłynął na pana Słowika, by zaszczepił moją suczkę przeciwko wściekliźnie przy najbliższej okazji. 

Poprzednie szczepienie, które odbyło się w 2016 roku, dotyczyło dwóch starszych suk, z których jedna została później zabita przez odjeżdżającego kuriera.  

Trzy suczki, które znajdowały się na moim gospodarstwie w dniu grabieży, to jedna dorosła i dwie młode. Były w  bardzo dobrej kondycji - wszystkie trzy. Nie mam pojęcia pod jakim pretekstem one zostały wywiezione. Suczki wyciągnięte z domu, z kanapy.

Wcześniejsza dokumentacja szczepienia, odrobaczania, oczywiście istnieje, była okazywana podczas dawniejszych kontroli co zostało odnotowane w protokołach PIW Olecko.

Jednakowoż należy wskazać, iż nie wszystkie odrobaczenia, szczepienia były dokumentowane z uwagi na brak przygotowania druków i brak chęci wystawiania kart leczenia i rachunków głównie przez Vetol, z którego usług głównie korzystałam do niedawna - do czasu grabieży moich zwierząt zorganizowanych przez PIW Olecko i wójta Kowali Oleckich, oraz fundacji Molosy Adopcje. 

Od czasu grabieży mojego mienia przez wójta Locmana, inspektora Salamona i fundację Molosy Adopcje, Vetol nie świadczy usług weterynaryjnych dla mojego gospodarstwa, lecz świadczy je dla Salamona i wójta Locmana na ich żądanie. Osoby z Vetolu dokonują czynności przy moich owcach, tych ukradzionych, przetrzymywanych na cudzej farmie. Taka sobie mała zdrada klienta. 

Można też się spodziewać, iż oferta finansowa zaproponowana przez Salamona i Locmana o niebo przebija to, co ja zazwyczaj płaciłam za obsługę moich zwierząt na mojej farmie.

Trudno w tej sytuacji się dziwić, że wpływ Salamona na Vetol zaistniał i zaskutkował odmową odrobaczenia moich koni w maju 2018 roku. Być może dostali ofertę nie do odrzucenia: zarobicie grubo, pod warunkiem, że nie będziecie obsługiwać jej zwierząt na jej farmie i nie sporządzicie świadectwa zdrowia jej zwierząt na jej farmie, tych nie wywiezionych.

Dzięki Bogu, inni weterynarze takie świadectwa sporządzili na moją prośbę, choć szkoda, że dopiero po dłuższym czasie w czerwcu udało mi się takowych sprowadzić z innego województwa. Jednakże koń gdyby był zagłodzony w maju, nie byłby gruby w czerwcu. Konie szybko chudną, a długo czasu im trzeba aby nabrały masy. 

Był też inny pan weterynarz 10 maja 2018, odrobaczył konie, choć świadectwa zdrowia nie chciał wystawić, ani rachunku czy karty leczenia koni. 

Co więcej, prawdopodobnie ta moja dbałość o dokumentację weterynaryjną nie spodobała się weterynarzom z Vetolu, albowiem z coraz większymi oporami przyjeżdżali na moją farmę do moich zwierząt, wtem przestali zupełnie i tylko pan Piotr Chlebus czasem przyjechał lub sprzedał lek zwierzęciu. 

Pozostali weterynarze Vetolu też sprzedawali leki w sklepie, ale na usługi nie jeździli już wcale, bez względu jak pilne i ważne to było.

Dlatego trzeba pochwalić pana Piotra Chlebusa, jako jedynego weterynarza Vetolu, który był skłonny w razie pilnej potrzeby pomagać moim zwierzętom. Niestety, po grabieży w nocy 3 maja 2018 roku, to się nagle zmieniło. Jestem pewna, że za odizolowaniem moich zwierząt od profilaktyki i leczenia stoi pan inspektor Dariusz Salamon. 

Księgę rejestracji owiec i kóz znalazłam teraz. Po uzupełnieniu przedłożę. 

Proszę o nadesłanie dokumentacji fotograficznej owiec i kóz przetrzymywanych przez wójta. To są moje zwierzęta. Mam prawo wiedzieć, co się z nimi dzieje, w jakiej kondycji są.  

Kto robił zdjęcia moim owcom i kozom? Kiedy były robione? 
Którego dnia? Jakim aparatem?
Skąd wiadomo, że zdjęcia z 18 maja 2018 roku przedstawiają moje owce i kozy?

Czym były karmione owce i kozy na farmie wskazanej przez wójta Locmana do 18 maja 2018 roku?
Czym są karmione obecnie?
Jakie dawki paszy dostawały?
Jakie dostają dawki paszy obecnie?
W jaki sposób były karmione i przez kogo do dnia 18 maja 2018 roku?
Czy osoba, która je karmiła, (o ile je karmiła w ogóle) ma przeszkolenie do opieki nad owcami?

Skąd pewność, że padłe na cudzej farmie owce, są to moje owce, a nie dowiezione do mojego stada z innej farmy, by upozorować zagłodzenie stada?

W jaki sposób były pojone moje zwierzęta do 18 maja 2018 roku?
Czy woda używana do pojenia moich zwierząt na obcej farmie posiada atest?

Kto badał moje owce i kozy?
Jakie uprawnienia weterynaryjne posiada ta osoba?

Oświadczam, że nie ponoszę żadnej odpowiedzialności za stan zdrowia moich owiec wywiezionych z mojej farmy nocą 3 maja 2018 roku, gdyż od tej daty nie mam żadnego wpływu na sposób ich transportu, karmienia, pojenia, kolczykowania, strzyżenia, odrobaczania i innych czynności przy nich dokonywanych bez mojego udziału, bez mojej zgody i bez mojej wiedzy. Za zgony mające miejsce poza moją farmą odpowiadają wyłącznie osoby, które przejęły nielegalnie moje zwierzęta.

Zarówno inspektor Salamon, jak i Elżbieta Kozłowska z fundacji Molosy Adopcje, pokazali, że lubią mataczyć. Inspektor w sprawie protokołu z mojej farmy (dotyczącego mojego gospodarstwa) mataczył i kłamał aż grubo, a Kozłowska pokazała na filmie dotyczącym interwencji Jandy na gospodarstwie na południu Polski, jak potrafi skrajnie stronniczo interpretować fakty zależnie od oczekiwanych korzyści. 

Fundacje pro zwierzęce zarabiają ciężkie tysiące na interwencjach, często, gęsto naciągając fakty i generując sztuczne, zbędne koszty, którymi obciążają gminy jak i okradzionych hodowców, rolników.

Pan Locman to sknera - nie lubi płacić, dlatego wezwał PIW Olecko, gdy dowiedział się, że domagam się odszkodowania za zagryzione owce. 

Celem PIW Olecko miało być podważenie oczywistości zagryzienia owiec przez wałęsające się bezpańsko po gminie Kowale Oleckie psy. Chodziło o to, by Urząd Gminy Kowale Oleckie nie musiał nic płacić. 

Nadto, drugim celem wezwania PIWu Olecko, miało by nałożenie na mnie gigantycznej kary za utylizację zagryzionych owiec, tak, by zadłużyć moje gospodarstwo i przybliżyć widmo licytacji gospodarstwa. Tego typu działań mających na celu pozbawienia mnie mojego gospodarstwa PIW Olecko podjął więcej. Koszty generowane podczas uprowadzenia moich zwierząt, gdzie się manipuluje dowolnie materiałem dowodowym, prowadzą dramatycznie do utraty mojego gospodarstwa. Widmo licytacji coraz bliżej. Tym zajmuje się PIW Olecko, wójt Locman oraz fundacja Molosy Adopcje - rujnowaniem mnie. 

Rujnują moje gospodarstwo i rujnują moje zdrowie, które ucierpiało z powodu permanentnego stresu spowodowanego działaniami tej zorganizowanej grupy przestępczej. 

Widmo licytacji przybliża się dużymi krokami dzięki wrogiej działalności PIW Olecko, który wziął udział w organizacji, przygotowaniu i kradzieży moich zwierząt.

Wrogą działalność PIW Olecko niestety wspiera WIW Olsztyn w ten sposób, iż na podstawie niepoważnych, zmanipulowanych zdjęć wykonanych poza moją farmą, na cudzej farmie, po wywiezieniu owiec, bez mojej obecności lub obecności mojego prawnika i weterynarza wyrokuje o tym, że moje owce były zagłodzone na mojej farmie w dniu ich wywiezienia. Foty z tego co napisało WIW Olsztyn były zrobione na tej drugiej farmie 18 maja 2018 roku, czyli 15 dni po wywiezieniu moich owiec i kóz. Jeśli prawdą  jest, że owce wyszły chudo i były odwodnione, to by oznaczało, że były tam głodzone przez dwa tygodnie by odpowiednio wyglądały do upozowanych zdjęć, mających dowodzić, że w dniu wywiezienia były zagłodzone. 

Moje owce i kozy nie były zagłodzone w dniu wywiezienia, nie były odwodnione i nie ma takiej możliwości, by były z uwagi na sposób mojego chowu - chów otwarty, naturalny. 

Zwierzęta nie są zamykane w budynkach i głodzone, lecz swobodnie przemieszczają się pomiędzy budynkiem inwentarskim (pełniącym funkcję wiaty), podwórkiem, pastwiskiem, zagrodą z belami siana i sianokiszonki, a wodopojem. 

Nie ma też możliwości, aby część stada była zagłodzona, a druga nie, ponieważ:

1. Zaopatrywałam je w dostateczną ilość paszy na zimę (ponad 60 bel siana i sianokiszonki dobrej jakości, tony zboża, liczne lizawki solne).
2. Mają swobodny dostęp do bogatych pastwisk w okresie wiosny, lata i jesieni.
3. Mają swobodny dostęp do niezamarzającego wodopoju przez cały rok. 
4. Mają swobodny dostęp do bel siana i sianokiszonki w okresie zimowym. 
5. Stada moje chodzą i jedzą razem to znaczy: konie, owce, kozy. 

6. Kozy i owce są niewymagające, niewiele jedzą. Koń jest wymagającym stworzeniem, pochłania ogromne ilości paszy. Gdyby owce i kozy były zagłodzone, w stanie agonalnym, to konie by wszystkie dużo wcześniej padły z głodu, tymczasem moje konie to świetnie odżywione rumaki, o lśniącej sierści i zdrowej skórze. 
7. Koń to zwierzę delikatne, wrażliwe i wymagające ogromnej ilości dobrzej jakościowo paszy. Gdyby klacze były niedożywione, urodziłyby martwe źrebięta, lub źrebięta padłyby zaraz po urodzeniu z braku mleka u matki. Tymczasem są, jedzą, rosną i robią się coraz piękniejsze. Na pohybel Kozłowskiej.
8. Owce i koza, oraz suczka - zwierzęta, które pozostały na mojej farmie - są dobrze odżywione, dobrze wyglądają, mają zdrowe skóry, na nic nie chorują, owce pokrywają się nowym runem. 
Ten obraz zaprzecza rzekomemu zagłodzeniu. 

Wszystkie moje zwierzęta żyjące na mojej farmie były w dniu grabieży w dobrej kondycji. Jedna owca tylko miała nogę pogryzioną przez psa Wąsewicza, co zgłaszałam na policji. 

Policjanci nie chcieli ukarać właściciela psa. Nawet chyba do niego nie zajechali, tylko telefonowali. Właściciel jest bratem policjanta i to wszystko tłumaczy. Rok temu pobił mnie i też nie poniósł żadnej kary. Tutaj rządzą klany policyjne i policjanci oraz członkowie ich rodzin, ich krewni oraz koledzy są bezkarni. 


Mam liczne dowody dobrej kondycji i zdrowia moich zwierząt. Zarówno tysiące zdjęć, jak i relacje świadków, w tym weterynarzy, którzy na moim gospodarstwie osobiście byli i mieli przyjemność podziwiać moje zwierzęta. 

Są też wystawione świadectwa zdrowia. Każdy koń ma osobne świadectwo zdrowia i WIW Olsztyn nie zamierza z nimi dyskutować, gdyż panie inspektorki miały możliwość na własne oczy przekonać się, że koniki są w dobrej kondycji. 

To, co jest odstawiane na tamtej farmie to jest oszustwo, dlatego tak twardo wójt i PIW Olecko odmawia mi oględzin moich zwierząt. Pewnie coś tam jest mocno nie tak, skoro boją się pokazać mi moje owce i kozy. Zapewne warunki utrzymania zwierząt na tamtej farmie są dalekie od ideału.

O ile panie inspektorki mimo widocznego uprzedzenia i spóźnionej wizytacji (wniosek napisałam 4 czerwca 2018, a przyjechały dopiero po 21 dniach, mimo wiedzy o padnięciach na tamtej farmie) starały się być obiektywne, o tyle Salamon i Laskowski nagminnie ściemniają, mataczą, kłamią i knują.

Nawet podczas wizytacji w dniu 25 czerwca 2018, Laskowski robił zdjęcia mające mi zaszkodzić. Fotografował koryto rzeki, w tamtym czasie miejscowo wyschnięte, a ledwo kilka dni po tym fotografowaniu, UG Kowale Oleckie inwigilował pana koparkowego, który tę rzekę czyścił, pogłębiał i poszerzał czy on lub ja mieliśmy pozwolenie. 

Otóż pielęgnacja cieku wodnego to obowiązek gospodarza, do którego pól ów ciek przylega. Zarośnięta rzeka powodowała zalewanie moich łąk i łąk mojego sąsiada, więc była konieczność udrożnienia jej, co też uczyniłam zimą, by wiosną zalewu nie było. 
Operacja udrożniania rzeki okazała się sukcesem. W tym roku powodzi z rzeki nie było. 

Ta lokalna klika, do której ewidentnie należy Salamon i Laskowski, doszukuje się wszelkich możliwych haczyków, aby mi dopiec, zaszkodzić, narazić na koszta i straty, pogorszyć i tak niełatwą sytuację materialno-finansową. 

To dywersanci, sabotażyści i stalkerzy, sabotujący moje hodowle i moje gospodarstwo. Okradli mnie, biorą udział w  intrydze wójta Locmana i GOPSu - Salamon na zlecenie GOPSu podległego wójtowi wykonał dodatkowe, uciążliwe kontrole w wyniku których poniosłam straty finansowe i musiałam tracić czas w sądzie w Olecku. 

Kara za rzekome uniemożliwienie kontroli, kara za brak paszportów, kara za brak kolczyków, kara za utylizację - mnóstwo kar mających nękać mnie i pogarszać moją sytuację finansową. 

Pan Salamon wie dokładnie, że mnie zadłuża z premedytacją, albowiem nie mam żadnego dochodu i możliwości ani wyrobienia wszystkim koniom paszportów, ani zapłacenia kar. 

Dodatkowo w ten sposób odciąga mnie od mojego gospodarstwa, gdyż muszę jeździć po kilkanaście razy rocznie na rozprawy sądowe, w sprawach, które on mi zakłada. Jego działania noszą znamiona stalkingu. To podły człowiek, który znajduje chorą satysfakcję w dręczeniu mnie i zatruwaniu mi życia.

Posunął się też do uczestnictwa w intrydze wójta, który zmierza do pozbawienia mnie wolności poprzez umieszczenie wbrew woli w zakładzie psychiatrycznym. Zdrowej, normalnej osoby.

Także ten typek jednocześnie generuje mi długi oraz knuje jak mnie zamknąć, by komornik mógł bez przeszkód przejąć moje gospodarstwo, podczas gdy ja będę uwięziona w zakładzie psychiatrycznym i niezdolna do samoobrony. 

Jakie kompetencje ma GOPS Kowale Oleckie do zlecania kontroli weterynaryjnych na gospodarstwach?