RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą...
Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :)
Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
Stowarzyszenie Różaland złożyło zawiadomienie na Elżbietę i fundację Molosy Adopcje w temacie przywłaszczenia sobie 5 koni i 20 000 zł.
Zawiadomienie zostało złożone przez prezes Stowarzyszenia Różaland,
Martę Kwiatkowską na komendzie w Płocku, oddział Podolszyce.
Sprawa dotyczy koni zrabowanych z gospodarstwa w Mirotkach.
Ogólnie chodzi o to, że pani Elżbieta Kozłowska jest podejrzana o przywłaszczenie sobie koni oraz wyłudzenie 20 000 zł z budżetu gminy na utrzymanie tych koni.
Adres zgłaszającego sprawę:
Stowarzyszenie Różaland
Wójt Locman i
Rada Gminy Kowale Oleckie KOMISJA SKARG, WNIOSKÓW I PETYCJI
Kościuszki 44
19-420 Kowale Oleckie
Województwo Warmińsko-Mazurskie
gmina@kowaleoleckie.eu
locman@kowaleoleckie.eu, skarbnik@kowaleoleckie.eu
Wniosek o zwrot zwierząt wywiezionych
w dniu 8 kwietnia 2019
Wnoszę o zwrot zwierząt wywiezionych z mojego gospodarstwa w dniu 8 kwietnia 2019.
Nie było podstaw do wywiezienia koni, ani innych zwierząt z mojego gospodarstwa na mocy ustawy o ochronie zwierząt, gdyż żadne zwierzę nie było w stanie agonalnym, żadne nie było zagłodzone, ani chore. Żadnemu mojemu zwierzęciu nie groziła śmierć, a tylko w przypadku zagrożenia śmiercią na mocy ustawy o ochronie zwierząt może fundacja wywozić bez decyzji administracyjnej i bez wyroku sądowego.
Na farmie była i jest pasza, woda, lizawki solne, zboże oraz troskliwa opieka właścicielki.
Nie ma żadnego powodu, dla którego moje konie zostały wywiezione do szkółki jeździeckiej pod Poznaniem z wyjątkiem zarobkowego, który nie jest zgodny z zasadami działania fundacji pro zwierzęcych.
Wnoszę o nie zatwierdzanie odbioru tymczasowego i zwrot moich zwierząt na moją ziemię.
W załączeniu zdjęcia wykonane w dniach 27 marca, 31 marca, 3 i 5 kwietnia 2019.
Data wykonania każdego zdjęcia jest widoczna w pliku każdego zdjęcia.
Jak widać konie nie były skrajnie zagłodzone, ani umierające, a pasza w żłobie była.
Przypominam, że rok temu wywieziono z mojego gospodarstwa zdrowe stado owiec i kóz, które następnie w ciągu kilku miesięcy doprowadzono do zagłady.
Oznacza to, że moje konie są w tej chwili tak samo zagrożone, jak były zagrożone owce i grozi im tak samo śmierć jak moim owcom, które umierały zagłodzone przez rabusiów poza moim gospodarstwem.
Zwierzęta są wywożone po to, żeby mataczyć w dokumentacji weterynaryjnej, żeby fałszować ją. Gdyby podejście do sprawy moich zwierząt było uczciwe, to zostałyby zbadane przez weterynarza na miejscu i zaleciłby ewentualne leczenie na miejscu.
Kobieta, która ukradła moje konie w tej chwili mataczy, ma wpływ na weterynarzy, ma pieniądze żeby korumpować weterynarzy, żeby pisali jej takie opinie o stanie zdrowia moich zwierząt jakie jej będą pasowały.
Konie miały sprzątane codziennie, ścielone i były karmione 2-3 razy dziennie i na noc dostawał pełne koryto. Dostawał też wiaderko 5 litrów zboża, jęczmienia gniecionego.
Były pojone z wiadra lub ze stawu.
Fotka z 29.03.2019
Teraz klacz dostanie depresji i wpadnie w kacheksję i umrze z rozpaczy.
Ta kretynka Kozłowska nie rozumie tego, że zwierzęta czują i tęsknią za swoimi długoletnimi opiekunami, za swoimi hodowcami i właścicielami. Indiana zawsze śledzi mnie na gospodarstwie co ja robię i towarzyszy mi. Zawsze blisko mnie.
Bezduszny cyborg Kozłowska uprowadzila i wywiozła moją wieloletnią przyjaciółkę.
Widziałam zadowolenie na pysku Kozłowskiej, gdy prowadzili moją Indianę w jej łapy, w jej szpony.
Pazerny babsztyl obłowił się w cenne konie.
Za darmola stado koni powiozła. Normalnie musiałaby zapłacić 80.000 zł.
Gdyby moje konie zostały rok temu ukradzione przez złodziejkę Kozłowską, to tak jak owce, byłyby dziś wszystkie martwe, a Delaware nawet by się nie urodził. Tak wygląda "dbałość" fundacji i innych ekoterrorystów o zwierzęta kradzione hodowcom.
To, że najpiękniejsza kobyła teraz nagle mi padła, a bydlak zza miedzy zamiast mi pomóc ją ratować, doniósł na mnie, to wasza wina, bo wy zawistni mi tego życzyliście i hejtowaliscie mnie tak, że nawet weterynarze, którzy moje konie wczesniej odrobaczali i szczepili i wzięli za to ciężką forsę, odmówili choremu zwierzęciu pomocy w nagłej potrzebie, co skończyło się tragicznie.
Te twoje rzekome "dowody zaniedbań" zostaną podważone na najbliższej sprawie sądowej, bo wszystkie owce i kozy, które mi ukradła zorganizowana grupa przestępcza, były w dniu wyjazdu zdrowe i dobrze odżywione.
Dopiero na wyjeździe zostały doprowadzone do kacheksji, odwodnienia i zagłodzenia, co widać na zdjęciach z farmy wójta.
Na mojej farmie zwierzęta wyglądały zdrowo i były zdrowe. Nic nie umierało z głodu lub choroby, dopóki nie zostało zrabowane.
Umiesz wyciągać wnioski ze statystyki, tępy baranie?
U mnie w 2018 roku żadne zwierzę nie padło ani z głodu, ani z choroby,
a u wójta 100% owiec i kóz czyli wszystkie, które mi ukradli. Dociera do twojego zakutego czerepa? Nie widzę hejtu przeciwko wójtowi. Nie przeszkadza ci chuju, że wójt zagłodził mi 50 owiec i kóz? - Nie, nie przeszkadza, bo ci kurwiarzu nie chodzi o zwierzęta, tylko o mnie, nienawistna hieno! 😬
To na tej górce potknęła się i upadła na grzbiet klacz. Górka jest podziurawiona lisimi norami z trzech stron.
Te nory co na górze - zasypałyśmy niedawno. Została jedna boczna od południa - w trawie niewidoczna, w którą wpadła klacz, oraz kilka od strony pola Sawickiego.
Ta nora w którą wpadła klacz była widoczna o 5.oo rano, gdy znalazłam klacz, po kilku godzinach tarzania się klaczy nora została zatkana ziemią i zatarta.
Tu leżała wzdłuż tego zbocza, w tym wgłębieniu. Próbowała wstać, ale leżała na grzbiecie zapadnięta w tym rowku. Kopała nogami, próbując się wydostać. Nie miała jak się odbić.
Zbocze ją unieruchomiło. W zboczu był otwór, lisia nora. Wcześniej widoczny, ale pod wpływem tarzania się, został zatkany i zatarty.
Tu klacz znalazłam leżącą na grzbiecie i wierzgającą nogami w powietrzu. Nie mogła się wydostać przez sporo godzin, co najmniej kilka. To zbocze od dłuższego czasu planuję ściąć i wyrównać ten pasek ziemi. Niestety, wynajęcie spychacza, to ogromny koszt. Nie stać mnie. Myślę, że gdyby klacz przewróciła się na równym terenie, to by wstała i poszła dalej. A tu nie miała jak się ruszyć zaklinowana pomiędzy zboczem, a wgłębieniem.
Ja znalazłam ją o 5 rano w piątek. Dzień wcześniej, w nocy, około 22.00 wypusciłam ją ze stajni by sobie pochodziła. Nie wiem o której się przewróciła na polu. Razem z nią chodziły źrebaki.
Klacz bardzo ciężka, brzuchata, ciężarna. Gdy upadła, musiała się bardzo poobijać. Leżąc w nienaturalnej pozycji zakolkowała.
Klacz ze stajni wyszła w czwartek o 22.00 w nocy.
W piątek rano o 5.00 klacz znalazłam, gdy leżała w tym rowie.
Nie wiadomo, jak długo leżała w tym wgłębieniu, maksymalnie 7 godzin, jeśli się od razu po wyjściu ze stajni przewróciła. Ze stajni do tego miejsca jest kilkaset metrów. Około południa, przed południem klacz się wydobyła z tej wnęki i wstała. Przeszła kilka metrów i zaplątała się w siatkę. Runęła znowu. Potem godzinami czołgała się przez pole Sawickiego, na które zsunęła się. Przeczołgała się 100 metrów wierzgając. Poiłyśmy i karmiłyśmy ją tam.
Wieczorem przyjechał weterynarz. Dał 3 kroplówki i zastrzyk rozkurczowy.
W sobotę przed południem klacz już nie żyła.
Prawo żydokomuny pozwala aby weterynarze odmawiali pomocy zwierzętom w potrzebie co jest skandaliczne i kłóci się z etyką zawodową lekarza weterynarii.
Organizacje prozwierzęce śpią na materacach wypchanych forsą i powinny tę forsę zainwestować w pogotowie dla zwierząt w całej Polsce, żeby były takie dyżurne punkty, gdzie pracują wykwalifikowani weterynarze I ratownicy, którzy przyjeżdżają do zwierzęcia na każde wezwanie w nagłych przypadkach.
Nie podam nazwisk tych weterynarzy, którzy mi teraz odmówili ratowania zwierzęcia, bo wcześniej jednak jakieś usługi wykonali dla mnie i moich zwierząt. Nie ma sensu wchodzić na ścieżkę wojenną z cyborgami, od których kupuję środki na odrobaczenie i szczepionki. Przynajmniej w tym zakresie są przydatni. Ja jako hodowca nie mam uprawnień by zamawiać pastę na odrobaczenie w hurtowni weterynaryjnej, więc jestem zmuszona korzystać z pośrednictwa uprzywilejowanych cyborgów. Nie nazwę ich weterynarzami, bo dla mnie weterynarz to osoba odpowiedzialna, która przestrzega etyki zawodowej i nie odmawia pomocy zwierzęciu, które jej pilnie potrzebuje. Jeśli ta sprawa wypłynie w sądzie, jeśli będę oskarżana o nie zapewnienie opieki weterynaryjnej zwierzętom, wtedy zeznam, kto odmówił udzielenia pomocy chorym zwierzętom. Ja jako hodowca nie mam żadnych narzędzi prawnych umożliwiających mi wyegzekwowanie leczenia weterynaryjnego od weterynarzy wolnej praktyki i w związku z tym, nikt nie ma prawa mnie oskarżać o zaniedbywanie zwierząt poprzez nie zapewnienie im opieki weterynaryjnej, gdy tego potrzebują.
Wyleczyłam Denver z kolki! Brawo ja 😇
Biedaczka zbyt łapczywie wygryzała trawę z wody na łące i zapowietrzyła się.
W stajni ją wzdęło. Nie mogła uwolnić się od gazów i nie mogła się wypróżnić. Wzięłam ją na spacer dookoła podwórka i za siedlisko i po pewnym czasie pomogło. Pierwsze zaczęły uwalniać się gazy. Potem 2 razy kupczyła na twardo. Teraz normalnie je siano w stajni. Wypróżniła się przy mnie co najmniej trzy razy. Stolec prawidłowy. Zaparcie ustąpiło. Wszystkie koniki zgodnie chrupią siano, a Denver razem z nimi. Kamień z serca! ☺
Indianka
Pierwsza pomoc dla konia czyli co robić kiedy zachoruje.
W tym cyklu, krótkich artykułów chcemy przybliżyć wszystkim miłośnikom koni najczęstsze schorzenia i to, jak sobie z nimi poradzić gdy je zaobserwujemy.
Tym razem chcemy przybliżyć wam co nieco o Kolce i Egzemie letniej.
KOLKI (MORZYSKA)
Kolka u koni jest niestety i częsta, i groźna, bywają nawet przyczyną padnięcia zwierząt. Winę za to ponosi częściowo fakt, że konie to roślinożercy o bardzo długim, pełnym rozszerzeń i zwężeń przewodzie pokarmowym, ale częściej przyczyną schorzeń są złe odżywanie i pielęgnacja zwierząt. Ważne jest, by zapobiegać chorobie, a podczas jej wystąpienia odpowiednio się zachować. Unikniemy wówczas ryzyka śmierci i zmniejszymy ból, który zawsze towarzyszy kolce.
Czym jest, więc kolka? Kolka to najogólniej rzecz biorąc niedrożność przewodu pokarmowego występująca u koni na różnym tle. Dlatego też objawy tego schorzenia bywają różne, żadnych jednak nie można lekceważyć. Do tych powtarzających się należy ból jelitowy, dlatego tak ważne jest właściwe postępowanie z chorym koniem, a jeszcze lepiej zapobieganie wystąpieniu kolki.
W tego typu schorzeniu przewodu pokarmowego rozróżniamy kilka typów kolek:
Skurczowe – chwilowy, przemijający skurcz, w jego następstwie dochodzi do skręcenia jelit cienkich. Podaje się środki rozkurczowe, np. zastrzyk novalginy.
Zaleganie treści pokarmowej – ma miejsce zwykle w jelitach grubych. Są to kolki ciche, koń jest osowiały, pokłada się, grzebie nogą, ale je i pije. Powodem takiej kolki jest złej jakości spleśniała pasza, przenawożone siano. Podaje się środki przeczyszczające, robi masaże, lewatywy.
Żołądkowe- występują krótko po karmieniu, są ostre i gwałtowne. Koń rzuca się, kopie. Przyczyną takiego zachowania może być cofnięcie się treści jelit do żołądka lub spęcznienie paszy w żołądku.
Powietrzna – u konia łykawego
Zarobaczenie – np. zatkanie przewodu pokarmowego przez glisty lub obumieranie ścianki jelita z powodu larw drążących tkankę krezki jelitowej. O zarobaczeniu będziemy pisać niebawem.
No dobrze ale jak rozpoznać kolkę. Poniżej wypunktowaliśmy zachowania konia, które mogą sugerować na objawy kolki i których nie należny lekceważyć. Głównymi,wskazującymi na kolkę objawami są:
wyginanie górnej wargi;
ból przerywany lub ciągły: koń jest niespokojny, podrzuca nogi ku brzuchowi, rozgląda się na boki, wierzga kopytami, tarza się;
podwyższone nawet do 100 uderzeń na minutę tętno – normalne tętno konia w spoczynku wynosi 33 do 45 uderzeń na minutę;
przyspieszony oddech (normalnie obserwujemy u konia 17-25 oddechów na minutę);
obfite pocenie się;
zaburzenia perystaltyki jelit i oddawania kału: biegunka lub suchy stolec w formie niewielkich kulek;
nieprawidłowy zapach odchodów – zazwyczaj wyjątkowo przykry, cuchnący;
przybieranie postaw jak do oddawania moczu i siedzącego psa (pozycja ta zmniejsza ucisk na przeponę i ułatwia oddychanie);
zaczerwienie lub zażółcenie spojówek;
wzdęcie czyli dostrzegalne gołym okiem powiększenie obwodu brzucha.
Leczenie kolki. Przy wszystkich kolkach nie daje się koniowi nic do jedzenia, ani do picia, powoli oprowadza się konia, nawet przez 3-4 godziny. Żeby nie rzucał się wykonuje się masaż słabizn i brzucha (uciska się je wiechciami w kierunku ku górze, przedtem dla rozgrzania można je skropić kamforą lub denaturatem). Można pozwolić na kładzenie się konia, ale nie na tarzanie. Pożądane jest aby koń oddał kał. Jeśli po pół godzinie nie nastąpiła poprawa należy wezwać weterynarza, ponieważ kolki są naprawdę niebezpieczne i często prowadzą do śmierci konia.
Zapobieganie kolce. Wystarczy poznać przyczyny, by móc poprzez ich unikanie zapobiegać występowaniu kolki u naszych koni.
Zdrowy przewód pokarmowy naszym koniom zapewni przede wszystkim odpowiednia dieta zapewnią. Właściwa, dobrana indywidualnie ilość jedzenia o stałych porach dnia, dobra jakość paszy, unikanie fermentujących pasz. Przy często powtarzających się kolkach podaje się pasze lekkostrawne, dietetyczne, np. raz dziennie mesh. Należy pamiętać o regularnym odrobaczaniu konia i dbaniu o higienę uzębienia;
Podczas posiłku i po musimy zagwarantować koniowi spokój i odpowiedni czas odpoczynku po jedzeniu. czas na całkowite strawienie pokarmu to około godzina. Pamiętajmy o zapewnieniu regularnego ruchu a jeżeli wypuszczamy konia na pastwisko to zadbajmy o regularne czyszczenie pastwiska z odchodów.
LIPCÓWKA – EGZEMA LETNIA
Jest to schorzenie alergiczne powstałe w wyniku ukąszeń owadów. Charakteryzuje się nadwrażliwością na ukąszenia owadów, występującą sezonowo oraz najczęstszą alergiczną chorobą skóry u koni. Podłożem zmian dermatologicznych są mechanizmy immunologiczne powstałe na skutek uczulenia zwierząt na antygeny zawarte w ślinie owadów. Egzemę letnią powodują głównie kuczmany, komary i meszki, które są aktywne wczesnym ranem oraz późnym popołudniem.
Charakterystycznym symptomem jest ciągły świąd oraz wykwity skórne w postaci grudek, pokrzywki, pęcherzyków i plam rumieniowych lokalizujące się na szyi, grzbiecie, bokach ciała i podbrzuszu. Koń ociera pokąsane miejsca, doprowadzając do wytarcia sierści, grzywy, ogona i powstania licznych zadrapań. Największe nasilenie objawów w naszych warunkach klimatycznych obserwuje się od kwietnia do sierpnia. Szacuje się, że ok. 5% populacji koni w Polsce może być nadwrażliwych na ukąszenia owadów.
Leczenie konia opiera się na podawaniu leków antyalergicznych (antyhistaminowych i glikokortykosterydów) w celu złagodzenia świądu i reakcji zapalnej. Jeśli doszło do nadkażenia bakteryjnego otarć i ran, należy zastosować antybiotyki. Świeże ukąszenia można łagodzić chłodnym prysznicem oraz stosując maści chłodzące. Jednak najważniejsze jest zapobieganie ukąszeniom. W tym celu stosuje się derki ochronne oraz środki odstraszające owady w postaci aerozoli i balsamów zawierających benzoesan benzylu, olejki roślinne, pyretrynę itp. Koni bardzo uczulonych najlepiej nie wypuszczać na pastwisko w godzinach porannych oraz późno popołudniowych, gdy aktywność meszek i komarów jest największa.
Pamiętaj! Informacje zawarte w tym wpisie mają jedynie charakter informacyjny.
źródło: Tim Hawcroft: Koń. Rasy, Pielęgnacja, Wychowanie, Tresura, Wikipedia
Stajnia czysta, wybielona, odkażona latem, ściółka codziennie sprzątana, w żłobie na bieżąco uzupełniane siano.
Konie zdrowe i zadbane, odrobaczone i zaszczepione, szczotkowane i werkowane.
A jak wyglądają wasze konie i stajnie?
Wszystkie konie dostają codziennie osobno swoją indywidualną dawkę paszy treściwej celem dopilnowania całkowitego wyjadania przeznaczonej dawki przez danego konia.
Wcześniej dostawały we wspólnym korycie i silniejsze sztuki wyjadały zboże słabszym.
Na Rancho jest stały swobodny dostęp do czystej wody pitnej czyli jak zawsze. Konie piją po kilka razy dziennie z kilku dostępnych wodopojów na polu.
Jak widać konie są zadbane, karmione, pojone, czyste, dostosowane biologicznie do warunków chowu wolnowybiegowego, otwartego i przede wszystkim zdrowe i kochane.
Prowadzę wzorcową hodowlę koni metodami naturalistycznymi od 16 lat. Wiem, to może boleć zawistników.