Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chciwe korporacje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chciwe korporacje. Pokaż wszystkie posty

piątek, 13 maja 2016

Pakt z Szatanem! :(((

Uwaga na poważne zagrożenie ze strony korporacji z USA.
Grozi nam totalne zdławienie wolności i demokracji.
Korporacje chcą przejąć władze w Europie, w tym w Polsce.
Będą nam Polakom narzucać trującą żywność i leki.
Będą karać rolników za wyrób i sprzedaż zdrowej żywności i ziół.
Zadłużą potwornie Polskę.
Właściwie to już miało i ma miejsce, ale skala tego się znacznie nasili.


Negocjacje porozumienia TTIP (Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji) między USA i UE mogą skończyć się spektakularnym fiaskiem. Przecieki pokazują, że Amerykanie twardo domagają się od Europejczyków rzeczy praktycznie nie do zaakceptowania. Wobec uporu USA i rosnącego sprzeciwu opinii publicznej politycy francuscy, niemieccy i polscy już się zaczęli odcinać od TTIP. Nikt nie ma ochoty tłumaczyć się swoim wyborcom z mętnego układu w okresie politycznej zawieruchy
Gdy nad Berlinem zaszło słońce, budynek niemieckiego parlamentu rozświetliły setki wiązek światła. Fasada pokryła się literami, które ułożyły się w prawniczą nowomowę. Nad nimi, na frontonie, wyświetlono slogan: „demokracja wymaga transparentności”.
Był poniedziałek, 2 maja. Oto znaczna część prawdopodobnie najpilniej strzeżonej umowy międzynarodowej, nazywanej „gospodarczym NATO”, stała się dostępna dla wszystkich. Szczegóły negocjacji TTIP, porozumienia znoszącego lub redukującego cła i bariery handlowe między USA i UE, miały pozostać tajemnicą na długo. Gdzieś nastąpił jednak przeciek, a do tajnych dokumentów dotarł holenderski Greenpeace. Poza slajdami na fasadzie Bundestagu, organizacja zorganizowała przy Bramie Brandenburskiej pokój z przezroczystymi ścianami, w którym można się zapoznać z 248-stronicowym plikiem. Trafił on też do sieci. Zawiera dwie trzecie obecnej wersji umowy oraz stanowiska obu stron negocjujących pomiędzy dwunastą i trzynastą rundą negocjacyjną, która zakończyła się w piątek 29 kwietnia.
Jeszcze wtedy szczegóły TTIP były dostępne garstce osób. Przez długie miesiące nawet przedstawiciele niemieckiego rządu mogli zapoznawać się ze stanowiskami obu stron tylko w amerykańskiej ambasadzie w Berlinie. I to wyłącznie przez dwa dni w tygodniu między 10 - 12 rano. Musieli zostawiać swoje telefony przed wejściem i nie wolno im było robić kopii. Dopiero niedawno pod naciskiem opinii publicznej niemieckiemu rządowi udało się wynegocjować z Amerykanami dostęp do dokumentów dla parlamentarzystów. W udostępnionej tylko wybranym sali w resorcie gospodarki wywieszono instrukcję: wejdź, przeczytaj, nic nie mów. Wcześniej na podobnych zasadach dostęp uzyskali europosłowie i deputowani do amerykańskiego Kongresu.

 „Te dokumenty potwierdzają to, co od dawna mówiliśmy: TTIP sprawi, że korporacje znajdą się w centrum procesów decyzyjnych ze szkodą dla środowiska i zdrowia publicznego” – stwierdził w oświadczeniu Jorgo Riss dyrektor Greenpeace EU. „Wiedzieliśmy, że stanowisko UE było złe, a teraz widzimy, że stanowisko USA jest nawet jeszcze gorsze. Kompromis między nimi byłby nie do zaakceptowania”.
Zarzuty zdecydowanie odrzuciła unijna komisarz ds. handlu Cecilia Malmström. „To normalne, że są obszary, w których UE i USA chcą osiągnąć różne cele. To nie oznacza, że obie strony spotkają się w połowie drogi. W tych obszarach, w których jesteśmy od siebie zbyt daleko w negocjacjach, po prostu nie dojdziemy do porozumienia. W tym sensie wiele dzisiejszych alarmujących nagłówków to burza w szklance wody” – napisała na blogu. „Nie należę do tych, którzy obniżają normy” – dodała. W podobnym tonie wypowiedział się też główny negocjator UE – Ignacio Garcia Bercero. Problem w tym, że z opublikowanych dokumentów wyłania się inny obraz.




CO MÓWIĄ PRZECIEKI?

Z dokumentów wynika między innymi, że Amerykanie grozili, że nie ułatwią eksportu produktów przemysłu samochodowego z UE do USA, chcąc zmusić Europejczyków do odpuszczenia w kwestii amerykańskich produktów rolnych. Waszyngton krytykował tzw. zasadę ostrożności, która chroni Europę przed potencjalnie niebezpiecznymi wyrobami zza oceanu. Mimo że Komisja Europejska (KE) publicznie obiecała jej bronić, z tekstu została wymazana. USA nie zgodziły się też na proponowaną reformę pożądanego przez Amerykanów systemu arbitrażu ISDS (Investor-State Dispute Settlement), który wzmacnia pozycję inwestorów w sporach z państwami. Publicznie unijni urzędnicy zapewniali, że zaciekle walczą o prawo UE do stworzenia nowego systemu, ale tajna notatka nawet o nim nie wspomina. Wreszcie, Amerykanie naciskali, aby biznes brał udział w procesie legislacyjnym już na najwcześniejszych jego etapach.
http://www.forbes.pl/ttip-umowa-handlowa-ue-usa-nie-zostanie-podpisana-,artykuly,204628,1,1.html


poniedziałek, 10 czerwca 2013

Faszyzm w wydaniu unijnym

Unia Europejska zakazała ziołolecznictwa



Od tego weekendu w państwach należących do Unii Europejskiej wprowadzono restrykcyjne prawo delegalizujące setki naturalnych ziół leczniczych używanych na naszym kontynencie od pokoleń. Według brukselskiego reżimu celem jest ochrona konsumentów przed potencjalnie niebezpiecznymi dla zdrowia „tradycyjnymi” medykamentami.
Według nowej dyrektywy UE, lekarstwa pochodzenia ziołowego będą musiały być rejestrowane. Produkty będą musiały spełniać kryteria bezpieczeństwa, jakości i standardów produkcji. Dodatkowo wymogiem jest dołączanie do produktów informacji o możliwych skutkach ubocznych. Producenci preparatów ziołowych twierdzą, że nowe regulacje wypchną ich z rynku i zmuszą do zamknięcia firm.
Naukowcy, prowadzący w 2009 roku badanie dla brytyjskiej agencji farmaceutycznej MHRA (Medicines and Healthcare Products Regulatory Agency) poinformowali, że 26% dorosłych w Wielkiej Brytanii przynajmniej raz w ciągu ostatnich dwóch lat używało preparatu ziołowego. Przeważnie produkty te są kupowane w sklepach ze zdrową żywnością i w aptekach. Powszechnie stosuje się zioła takie jak echinacea (na przeziębienia), dziurawiec ( depresja, niepokój) i waleriany stosowane przy bezsenności.
Brytyjska agencja twierdzi, że dzięki regulacji unijnej może się udać wpoić obywatelom bardziej uważne stosowanie lekarstw pochodzenia ziołowego. Po wspomnianych badaniach stwierdzono, że 58% respondentów uważa te produkty za bezpieczne, dlatego, że są pochodzenia naturalnego. Według oponentów ziołowe leki mogą powodować szkodliwe efekty uboczne.
Według naukowców dziurawiec może zaburzać działanie pigułek antykoncepcyjnych, podczas gdy miłorząb I żeńszeń rzekomo znane są z tego, że reagują ze specyfikiem rozrzedzającym krew o nazwie Warfarin. W lutym tego roku wspomniana agencja MHRA zdelegalizowała odchudzającą herbatkę z wiciokrzewu japońskiego twierdząc, że zawiera dwa razy więcej ziołowego xenicolu niż jest to dozwolone.
Od tej pory producenci preparatów ziołowych będą musieli udowodnić, że ich produkty są zrobione zgodnie ze standardami i zawierają stałą i jasno oznaczoną dawkę. Produkty znajdujące się w sprzedaży będą mogły być w obiegu do czasu przekroczenia dat ich przydatności. Dla nowych specyfików konieczne będzie przejście skomplikowanej procedury akceptacyjnej. Dopuszczone preparaty ziołowe będą odpowiednio oznakowane a pozostałe staną się nielegalne.
Komentarz: Już od dłuższego czasu do niektórych mieszkańców Europy zaczyna docierać, że żyjemy w ustroju podobnym do tego z lat trzydziestych w Niemczech i de facto Unia Europejska zaczyna być sukcesorem projektu zjednoczeniowego podjętego w latach czterdziestych. Do tłumaczenia swoich posunięć stosowana jest zmasowana propaganda udoskonalona przez lata wersja propagandy pewnego niemieckiego doktora Josefa. Różnica polega tylko na tym, że podboje militarne zastąpiono podbojami gospodarczymi.
Poziom zamordyzmu jednak ciągle wzrasta i oczywiście każde kolejne spętanie obywateli uzasadniane jest ich dobrem.
Zastanówmy się, jakie będą konsekwencje regulacji delegalizujących ziołolecznictwo. Po pierwsze beneficjentem będą koncerny farmaceutyczne, które zapewne mają spory udział w lobbowaniu tej szkodliwej regulacji. Prawdopodobnie wiele specyfików będzie celowo usuwanych z rynku lub nań niedopuszczanych a głównie te posiadające chemiczne odpowiedniki.
Druga płaszczyzna to zdrowie obywateli, oczywiście zakazywanie stosowania wiedzy znanej od pokoleń nie ma na celu poprawy a pogorszenie stanu zdrowia całej populacji. Jak poradzi sobie z tym rynek preparatów ziołowych? Prawdopodobnie tak jak w przypadku każdej prohibicji, dojdzie do rozkwitu czarnego rynku, który będzie „bohatersko” zwalczany za pomocą wszystkich dostępnych środków nacisku.
Niestety wygląda na to, że żyjemy w europejskiej wersji faszyzmu, którą od faszyzmu znanego z definicji różni głównie to, że nie nazywamy go faszyzmem…

środa, 17 kwietnia 2013

Reżim zabiera mieszczuchom zdrowe warzywa


Reżim Platformy Obywatelskiej (jaka ona obywatelska???) zarządził likwidacje ogródków działkowych. Około miliona działkowców prosiło o nieodbieranie im ogródków działkowych, które są dla nich źródłem zdrowego pożywienia i ratują ich skromny budżet domowy. Niestety – na darmo. Niestety – dla reżimu nie liczy się dobro ubogiego obywatela. Machina miażdży indywidualność w Narodzie, zabiera wszystkie przywileje obywatelskie – jeden po drugim.

Podczas gdy w Narodzie właśnie powstał trend do uprawy warzyw, owoców i ziół wszędzie gdzie się da: od balkonów, po skwery i różne miejskie nieużytki, także na dachach domów – władze działając wbrew woli i dobru Narodu zarządziły likwidację ogródków działkowych...

Chodzi o to, by naród zmusić do jedzenia wyłącznie szkodliwej chemicznej i genetycznie modyfikowanej żywności pochodzenia obcego, tak, aby zachodnie koncerny mogły zarabiać miliardy. Tu zdrowie i dobro Polaka się nie liczy. Polak dla władz Platformy Obywatelskiej to śmieć z którym nie należy się liczyć.



środa, 16 listopada 2011

Ile miliardów rocznie idzie na utrzymanie publicznej TV?

Moim zdaniem publiczna telewizja i radio zarabiają na reklamach, od których aż się roi w TV, więc nie powinny dodatkowo obciążać telewidzów, którzy robią publicznej TV przysługę oglądając te niekończące się reklamy proszków, podpasek, samochodów, kosmetyków itd. itd.
Telewizja nadając te reklamy dostaję kasę od reklamodawców, ludzie oglądający te reklamy kupują reklamowane towary i w związku z tym nie powinni być dodatkowo opodatkowani na rzecz publicznej TV i Radia. TV i Radio to bogate korporacje które robią biznes na sprzedaży czasu antenowego. Z jakiej racji mamy jeszcze do tego dopłacać??? Jednocześnie aktualne władze uradziły, aby zabrać kasę kościołom (w kraju o wielowiekowej tradycji katolickiej nie będzie kasy na remonty i bieżące utrzymanie kościołów - popadną w ruinę).

Tak mi się wydaje,  że te uchwały są robione dlatego, że Kościół wspiera PIS - więc zostanie za to ukarany odebraniem dotacji z budżetu państwa. Natomiast publiczne media typu publiczna TV i Radio - ponieważ regularnie plują na PIS a wychwalają aktualnie rządzące PO - zostaną nagrodzone miliardami złotych. Tak rządzi nasza aktualna władza.

Ktoś policzył ile rocznie idzie miliardów na utrzymanie publicznej TV? 100 lat temu nie było TV i nie było podatku na jej utrzymanie... a teraz ile płacimy? Ktoś się orientuje dokładnie?

Jesteśmy skubani z każdej strony i przez każdego. Oto kolejny przykład potwornie bogatej korporacji która żeruje na ludzkich kieszeniach, a niebawem będzie żerować z upoważnienia nowej ustawy - czyli jak nie zapłacisz, to komornik cię będzie prześladował:

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji razem z Pocztą Polską rozpoczyna wielką łapankę telewidzów 
Ludzie dostają wezwania do zapłaty haraczu na rzecz publicznej TV i Radia  nawet za 5 lat wstecz i są zmuszani do zapłaty haraczów wysokości nawet 1,6 tys. zł.

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma zamiar ściągnąć od telewidzów haracz w wysokości dwóch miliardów złotych!
W tym roku szacuje się, że publiczne media zarobiły na telewidzach 470 mln zł, 
w zeszłym roku publiczne media zdarły z ludzi 537 mln zł oraz dwa lata temu 628 mln zł. 
Dodatkowo od 2012 roku abonament RTV będzie droższy o kilka złotych miesięcznie.
dane na podstawie: http://media2.pl/media/85883-Abonament-RTV-KRRiT-i-poczta-scigaja-dluznikow.html