Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oszczerczynie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oszczerczynie. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 27 września 2016

Suchą stopą

Chodnik Indianki


Odpychające ma Indianka "sąsiedztwo", ale na szczęście daleko ono znajduje się i nie musi na codzień tych fałszywych gęb oglądać, co zaiste krzepiące jest. To bezcenny walor mieszkania na bezludziu.

Zapchlone, parszywe psy na Indiankę fałszywie naszczekały, ale karawana idzie dalej. Nie ma co sobie głowy truć i ranić serca głupią kobietą.

Indianka rada, że choć wie, gdzie znajduje się cuchnące gówno, które trzeba starannie omijać. Będzie omijać!


Dzisiaj wrzucają do stajni siano luzem. Kamyk pomaga. Indii jednocześnie zaatakowała chodniczek, który pragnie wykończyć przed kolejnymi deszczami.

To zaiste frapujące ceglane puzle. Chodniczek już ułożony! Trzeba go jeszcze wykończyć, ale Indii już ma dość tej mozolnej roboty na dziś. Tylko pozamiata chodnik i teren wokół niego, aby to jej dzieło schludnie wyglądało.

Chodnik pozwoli się dostać do domu suchą stopą podczas nadciągających deszczy.

Lechia pracowita

piątek, 15 stycznia 2016

Iga33


Poniżej plotki i pomówienia powielane na revolcie przez osoby o złych intencjach i zagłuszanie przez nie pojedynczych głosów rozsądku i przyzwoitści, takich jak głos Nilki czy Watrusi. Nilka pewnie już dostała bana, lub co najmniej upomnienie, za to, że wstawiła się za Indianką.

Poniżej przykład, jak lesby manipulują osobami, które wyrażają swoją opinię o Indiance nie dość negatywną, a co więcej, ujmują się za Indianką.

Iga33 i autorka RR de syf mają ten sam styl inwigilującego, oszczerczego pisania, te same treści postów i intencje z nich przebijające - by zaszkodzić. Wygląda na to, że to jedna i ta sama osoba. Syfiara jako iga33 siedzi na re-volcie i mąci, podburza i nastawia przeciwko Indiance.

Lesba podpisana jako iga33 cytuje Watrusię, następnie ją gasi i strofuje, za jej niezależną opinię i głos przyzwoitości oraz rozsądku, jaki przebija z wypowiedzi Watrusi. Lesba jako iga33 wzięła się za urabianie Watrusi, posługując się długą listą pomówień i insynuacji, które mocno rozmijają się z prawdą:

Odpowiedz cytując
Czytam jej bloga od jakiegoś czasu, niekiedy łapię się za głowę, a niekiedy ją podziwiam, bo wybierając sobie takie życie, problemy ma ogromne, bo z jakiegoś powodu kipi jakąś dziwną niechęcią i  jadem do ludzi, ale to już jej sprawa. Żyje sama, bez prądu, stałej pracy, ale jakoś sobie radzi. Te jej zwierzęta chyba nie są jakieś zagłodzone, bo jak pisze, były kontrole, jakoś nikt jej zwierzaków nie odebrał. Pomysły niekiedy ma z kosmosu, i jak piszecie, rynek ją zweryfikował. Ja ją nawet podziwiam że żyjąc w takich warunkach, piecze, robi przetwory, serki, itp. Swoją drogą ona chyba nie jest taka głupia, bo żeby pisać temu Kamykowi i sobie różne podania, wnioski, odwołania, to też trzeba mieć głowę, a że tak ułożyło jej się w życiu... no cóż. Nilka ma rację, najlepiej zostawić ją w spokoju, bo co to da, że wklejacie jej wpisy, bawi was to czy co? Jaki sens?  

Widzę,że jednak nie wiele zrozumiałaś z tego co przeczytałaś.Jak to nie odebrano jej zwierząt?Odebrano ,w wyniku tych własnie kontroli w koncu musiała załozyc koniom paszporty,po 12 latach pseudo-hodowli,zakolczykować stado owiec i kóz,wciągnąc to do rejestru.A gdzie pisze o raportach pokontrolnych ? Kontrole ma tam właściwie każdego roku,nie wspomina o nałożonych karach ?Dzięki tym znienawidzonym kontrolom załozyła jedne drzwi do stajni,co prawda okien nie ma,miała nakaz uszczelnienia otworów okiennych(poukładali tam cegły i konary).Nie bardzo wiem za co mozna ją podziwiac,bo upiekła bułe na drożdżach ?No błagam.Kupuje dorosła zwierzęta,pozwala na nieograniczony rozród,sprzedaje młode,wszystko w kupie i poza kontrolą.Teraz odniosę się do stwierdzenia; indianka żyje sama- od kiedy? To pierwsza jej zima,gdzie faktycznie jest sama,przedtem miała właściwie zawsze kogoś do pomocy,podobnie z trenerami-przyjeżdżali i szybko wyjeżdżali.Moze warto tu podkreślic,ze przez lata indianka miała zarejestrowaną działalność agro-turystyczna,dzięki czemu tak bujnie reklamowała się na hotelarskich i turystycznych platformach.Proponowała np;wakacje w siodle dla dzieci,kolonie na farmie,miała nawet wpłaty i zaliczki,pensjonat,hotel,stajniehttp://www.mazurygarbate.republika.pl/rezerwacje.html itp.Nacięło się sporo ludzi,sprawę nagłośniono i indianka działalnośc zakończyła.Wszystkie jej pomysły dotyczące rozwoju gospodarstwa opierały się wykorzystaniu darmowej siły roboczej;wolontariat,warsztaty,couchsurfing,szkolenia ekologiczne i permakulturowe.Ktoś za darmo miał jej wyremontowac dom,zaadaptowac piwnice i poddasze,postawic ogrodzenie,ułozyc konie.Za darmo a w razie odmowy lub krytyki-fantastyczny opis na jej blogu.Pytanie;jak to możliwe,ze przez lata jej "działalności " brylowała w necie jako zjawisko samowystarczalnosci? Bo się o to postarała,zakładajac dziesiątki blogów i stron,komentujac je i dajac pozytywne opinie,tak;sama-sobie.Odpowiem,bo nikomu się nie chciało sprawdzić,jaka jest rzeczywistość i z czego faktycznie żyje.Lepiej bezrefleksyjnie powtarzac bajdy jakie wypisuje na swoim blogu,a wypisuje bo to jest jej główne zajęcie a nie gospodarstwo,uprawa i hodowla.Jaki jest koszt utrzymania 3 koni,ok 25 owiec i 15 kóz?Skad indianka ma na to pieniądze i czy faktycznie je ma?

Dementowanie plotek i pomówień.
Nie mam na to czasu ni ochoty, ale raz to zrobię, bo ukłuł mnie wpis lesby na re'volcie, podpisanej jako iga33

Iga33
21120 : Styczeń 14, 2016, 10:42:48 »
Cytat: Watrusia Styczeń 12, 2016, 22:47:17
"Czytam jej bloga od jakiegoś czasu, niekiedy łapię się za głowę, a niekiedy ją podziwiam, bo wybierając sobie takie życie, problemy ma ogromne, bo z jakiegoś powodu

Z powodu wściekłej, psychopatycznej nagonki...

kipi jakąś dziwną niechęcią i  jadem do ludzi, ale to już jej sprawa.

Naturalna reakcja obronna. Jak będziesz tłukła konia drągiem, gdzie popadnie, to się wreszcie odwróci zadem i pierdolnie cię kopytami.

Żyje sama, bez prądu, stałej pracy, ale jakoś sobie radzi.

Stałą pracę na 3 etaty to akurat ma. Praca na jej gospodarstwie.

Te jej zwierzęta chyba nie są jakieś zagłodzone, bo jak pisze, były kontrole, jakoś nikt jej zwierzaków nie odebrał.

Nigdy nie były zagłodzone. Nikt nie zabierał. Raz przez zaskoczenie wyłudzili sukę i zamknęli w więzieniu, za kratami :(((

Pomysły niekiedy ma z kosmosu, i jak piszecie, rynek ją zweryfikował.

To nie rynek mnie zweryfikował, tylko zaszkodziła szeroko zakrojona nagonka lesb i Sobola.

Ja ją nawet podziwiam że żyjąc w takich warunkach, piecze, robi przetwory, serki, itp. Swoją drogą ona chyba nie jest taka głupia, bo żeby pisać temu Kamykowi i sobie różne podania, wnioski, odwołania, to też trzeba mieć głowę,

... I niezwykłą inteligencję.

a że tak ułożyło jej się w życiu... no cóż. Nilka ma rację, najlepiej zostawić ją w spokoju, bo co to da, że wklejacie jej wpisy, bawi was to czy co? Jaki sens?

I tu się z Tobą zgodzę Watrusia. Wyszydzanie i pastwienie się nade mną na pozór kulturalnych, a tak na prawdę aroganckich plotkar, nie ma sensu, a jest wyłącznie przykre. Zakute, ograniczone łby zapomniały, że piszą o żywym, czującym i wrażliwym człowieku, któremu robią wielką przykrość swoimi wyrzygami. Ale one są tak zadufane w sobie, że to nigdy do nich nie dotrze.

Iga33 gasi Watrusię:
"Widzę,że jednak nie wiele zrozumiałaś z tego co przeczytałaś.Jak to nie odebrano jej zwierząt?Odebrano"

Nie odebrano.
Szczenięta-kundelki oddała sama. Sukę wyłudzono.

,w wyniku tych własnie kontroli w koncu musiała załozyc koniom paszporty,

Naprawdę? :-)

po 12 latach pseudo-hodowli,

Pseudo co?

zakolczykować stado owiec i kóz,wciągnąc to do rejestru.

Zwierzaki są rejestrowane co roku, ale to nie twój interes, to po co wnikasz?

A gdzie pisze o raportach pokontrolnych ?

A co, wyobraziłaś sobie w tym swoim jebniętym czerepie, że Indianka ma ci składać raporty pokontrolne?

Kontrole ma tam właściwie każdego roku,

Dzięki tobie, syfiaro?

nie wspomina o nałożonych karach ?

O te kary ci chodzi najbardziej?
Po to ją regularnie podpierdalasz?

Dzięki tym znienawidzonym kontrolom załozyła jedne drzwi do stajni,

Nie idiotko. Dzięki temu, że przehandlowała gruszę na deski.

co prawda okien nie ma,

Okna są, tam gdzie są. A gdzie nie ma, jest zacegłowane, by nie wiało.

miała nakaz uszczelnienia otworów okiennych

Nie ma takiego obowiązku. Zwierzęta nie muszą mieszkać w szczelnych budynkach. Wystarczy wiata. Wielu hodowców, nawet koni bardzo szlachetnych jak achałtekiny, hoduje konie i inne zwierzęta bez budynków gospodarczych.

(poukładali tam cegły i konary).Nie bardzo wiem za co mozna ją podziwiac,bo upiekła bułe na drożdżach ?

Upiekła cudowny, chrupki, pachnący bohen chleba, a nie bułę.
Buła to ty jesteś :-)

No błagam.

Błagaj :-) i tak nie dostaniesz ani kęsa :-)

Kupuje dorosła zwierzęta,

Od dawna nic nowego nie kupiła.
To co ma wyhodowała sama. Zazdrościsz, właścicielko 2 ułomnych kotów? :-)

pozwala na nieograniczony rozród

Ależ oczywiście. Na tym polega hodowla. Na rozmnażaniu zwierząt.
A jej zwierzątka plenne, więc dorobiła się imponującego stada. Uważasz, że tylko lesbom wolno się gzić do woli, a zwierzętom Indianki chcesz tego zabronić? Zwierzęta to robią z naturalnej potrzeby prokreacji. A wy z chorobliwej dewiacji umysłowo-seksualnej. 

sprzedaje młode,

Widziałaś czy zgadujesz?

wszystko w kupie

O jaką ci kupę chodzi?

i poza kontrolą.

Moja kontrola tutaj jest ważna. Cudze są zbędne.

Teraz odniosę się do stwierdzenia; indianka żyje sama- od kiedy?

Od zawsze głąbie.

To pierwsza jej zima,gdzie faktycznie jest sama,przedtem miała właściwie zawsze kogoś do pomocy,

Guzik prawda. Czego łżesz zakłamana mordo?
Indianka mieszka tu sama 13 lat.
Sporadyczne pobyty obcych są zbyt krótkie by znaczyły cokolwiek w skali gospodarstwa.

podobnie z trenerami-przyjeżdżali i szybko wyjeżdżali.

Ten ostatni to wyjechał dzięki twojej kreciej robocie.
A trzeci chciał wrócić, ale nie zgodziła się, bo przegiął strasznie.
Pierwsza trenerka była oszustką.

Moze warto tu podkreślic,ze przez lata indianka miała zarejestrowaną działalność agro-turystyczna,dzięki czemu tak bujnie reklamowała się na hotelarskich i turystycznych platformach.

Nie. Reklamowała się, bo badała rynek agroturystyczny i przymierzała się do otwarcia agroturystyki.

Proponowała np;wakacje w siodle dla dzieci,kolonie na farmie,miała nawet wpłaty i zaliczki,pensjonat,hotel,stajnie

Nie. Nie miała żadnych zaliczek.

http://www.mazurygarbate.republika.pl/rezerwacje.html itp.Nacięło się sporo ludzi,

Wykopałaś martwą stronę sprzed 8 lat, której nie mogę skasować, bo nie mam do niej hasła.
Nikt się nie naciął i nic nie stracił, bo praktycznie nikt się nie zgłosił.
A jeśli ktoś dzwonił, to był odsyłany do sąsiednich agroturystyk. Przestań pomawiać. Zresztą był moment, że faktycznie były pokoje z łazienkami do wynajęcia - wyremontowane i pachnące nowością.

sprawę nagłośniono

Ty urządziłaś na Indiankę nagonkę i dla świętego spokoju, by uciąć pomówienia - wyrejestrowała się.

i indianka działalnośc zakończyła.

Nie zakończyła, bo jej nigdy nie prowadziła.

Wszystkie jej pomysły dotyczące rozwoju gospodarstwa opierały się wykorzystaniu darmowej siły roboczej;

Gówno prawda. Starała się o dotacje i pożyczki. Każdy zdobyty grosz pakowała w gospodarstwo. Sama bardzo ciężko pracuje od 13 lat, bez urlopu.

wolontariat,warsztaty,couchsurfing,szkolenia ekologiczne i permakulturowe.

Wolontariat nie wyremontował siedliska, ani nie ogrodził gospodarstwa, ani nie ujeździł koni, ani nie zebrał siana, ani nie wyhodował warzyw. Wolontariusze mieli darmowe pobyty za trochę pomocy na gospodarstwie. Taka wymiana znana i stosowana na całym świecie. W większości przypadków skóra nie warta wyprawki z punktu ekonomiki gospodarstwa.

Ktoś za darmo miał jej wyremontowac dom,zaadaptowac piwnice i poddasze,postawic ogrodzenie,ułozyc konie.

Dlaczego nie? No i nie za darmo. Za pobyty na gospodarstwach agro się płaci. A tutaj nie. Pobyty za friko.

Za darmo a w razie odmowy lub krytyki-fantastyczny opis na jej blogu.

Was nikt nie prosił o wolontariat. Same się wprosiłyście, byle tylko wycyganić pokój i żarcie za free.

Pytanie;jak to możliwe,ze przez lata jej "działalności " brylowała w necie jako zjawisko samowystarczalnosci?

Skoro wszystko sama robi, to jest samowystarczalna?

Bo się o to postarała,zakładajac dziesiątki blogów i stron,komentujac je i dajac pozytywne opinie, tak;sama-sobie.

Coo? Sądzisz ze by mi się chciało tak jak wam zakładać fałszywe profile na facebooku, by robić sztuczny tłum klakierów de syfa???

Odpowiem,bo nikomu się nie chciało sprawdzić,jaka jest rzeczywistość i z czego faktycznie żyje.

No i jaka jest rzeczywistość?
Taka, że ciężko sama pracuje od lat i wszystko co ma, zdobyła ciężką pracą - ciężką pracą obcą lesbom z Nowej Huty.

Lepiej bezrefleksyjnie powtarzac bajdy jakie wypisuje na swoim blogu,

Nie bajdy, a zapiski kronikarskie pisane z ogromną starannością i wiernością. Bajdy to ty tworzysz o niej. Pomówienia złośliwe.

a wypisuje bo to jest jej główne zajęcie a nie gospodarstwo,uprawa i hodowla.

Nie, durna cipo. Jej głównymn zajęciem jest właśnie gospodarstwo, głównie hodowla, oraz ubocznie uprawa. Pisze bloga z kronikarskiego obowiązku.

Jaki jest koszt utrzymania 3 koni,ok 25 owiec i 15 kóz?

Cena zakupu gospodarstwa z pastwiskami.

Skad indianka ma na to pieniądze i czy faktycznie je ma?

Skoro sobie zarobiła, to kupiła gospodarstwo.
To jej, a nie twoja sprawa i nie wnikaj. Przestań nękać.
Przestań trollować.
Zajmij się sobą.
Jak nie odczepisz się od niej, to Indianka znajdzie czas i zajmie się tobą.
Może warto tu podkreślić, że to co robi iga33 to jest łamanie prawa.
Za uporczywe nękanie, pomówienia, oczernianie, podżeganie do nękania - za to są paragrafy.


środa, 25 listopada 2015

Pomówienia podpierdalaczek

Przykre podpierdalaczki z Nowej Huty - Izabela U. i Marta P.
pomówiły niewinną, uczciwą Gospodynię, która grzecznościowo użyczyła im swojej gościny w 2012 roku - pomówiły tę szlachetną dziewczynę o milion nieprawdziwych rzeczy, m.in. o ksenofobię.

Co to jest ta ksenofobia?
Definicja mówi:
Ksenofobia to niechętny, wrogi stosunek do cudzoziemców i cudzoziemszczyzny.

Jak to się ma do dziewczyny, która zaprosiła i ugościła u siebie ponad 30 cudzoziemców, w tym pierwszych jeszcze zanim powstał modny i wygodny CouchSurfing?

Gościła bo nie lubi i boi się cudzoziemców? Bo ma niechętny i wrogi do cudzoziemców stosunek?
Pomówienie podpierdalaczek jest tak absurdalne i irracjonalne, że wręcz śmieszne, infantylne i żałosne.

Indianka gościła u siebie zarówno jeszcze mieszkając w mieście jak i obecnie na Mazurach:
Szwedów
Norwegów
Argentyńczyków
Amerykanina
Niemkę
Anglików
Łotysza
Litwinów
Włocha
Brazylijczyka
Francuzów
Szwajcarów
Holendrów
Australijczyka
Kanadyjczyka
Czechów
Chilijczyka
Serba

Mało tego, blisko przyjaźniła się z Żydówką, ze Szwedem, Holendrem, Irakijczykiem, Norwegiem, Amerykaninem, Filipińczykiem oraz Serbem (nadal są na przyjaznej stopie). To jeśli chodzi o real.
Ba, miała też kiedyś narzeczonego Anglika, za którego o mały włos nie wyszła za mąż :-)

A w necie? Setki, tysiące cudzoziemców różnych, przeróżnych narodowości z którymi rozmawiała miesiącami, a nawet latami na różne pasjonujące tematy.

To jest ksenofobia??? NIE. To jest wielka tolerancja, przyjacielskość i otwartość na inne nacje i kultury. Taka jest Indianka:
gościnna, tolerancyjna, otwarta i ponad uprzedzeniami narodowymi i kulturowymi.

Natomiast to co robią Indiance wiadome podpierdalaczki to zwykłe, nikczemne szykany i najzwyklejszy w świecie stalking.
Stalking to przestępstwo kryminalne. Policja powinna się była nimi już dawno temu zająć. Daaawno!
Zmieniła się w Polsce władza to i policja się zmieni na plus. Trochę czasu trzeba.

Fragment "referencji" Izabeli U. i Marty P. wystawionych Indiance:
"she also showed herself as antisemitic, or xenophobic in a more general way."








niedziela, 22 listopada 2015

Couchsurfing


Couchsurfing to wirtualna i realna platforma wymiany kulturalnej. Poznają się na niej ludzie, którzy ze sobą rozmawiają na różne tematy, umawiają się na wspólne imprezy lub wyprawy. To bardzo fajny, sympatyczny portal towarzysko-gościnno-grzecznościowy. Indianka poznała wiele sympatycznych osób przez ten portal. 

Couchsurfing to przede wszystkim portal stworzony z myślą o podróżnikach, którzy potrzebują darmowych noclegów.
Łączy on osoby szukające takiego noclegu z gospodarzami którzy chcą takim osobom pomóc - właścicielami kanap, które są oni skłonni grzecznościowo udostępnić. Nie zawsze jest to stricte kanapa. Bywa to często kawałek podłogi na ułożenie maty i śpiwora podróżnika, bywa miejsce na balkonie, tarasie, w ogródku, na plaży, hamak na podwórku. Trafiają się też apartamenty (rzadko) na równi z szopami czy po prostu miejsce na ustawienie namiotu.

Jakie miejsce by to nie było - ważne jest, by warunki noclegowe 
były jasno określone przed zaproszeniem gości. Przeważnie te warunki są określone z góry na couchsurfingowym profilu hosta (gospodarza obiektu).
Jest też możliwość emailowego dopytania się hosta w razie wątpliwości.

Na profilu Indianki warunki te były bardzo obszernie i  precyzyjnie określone. Przede wszystkim uczciwie i rzetelnie. 
Gdyż Indianka jest osobą konkretną, uczciwą i rzetelną. 

Couchsurferom nie oferowała pokoju z łazienką, z łóżkiem, czystą pościelą i darmowym wyżywieniem. Nie oferowała jazdy konnej - zwłaszcza darmowej. Nie oferowała spa i innych rzeczy.

To co oferowała to było miejsce do darmowego ustawienia namiotu na jej łące. Była opcja skorzystania z jej kuchni (dostęp do wody, pieca, garnków, naczyń) pod warunkiem pomocy w jej wysprzątaniu.

Uczciwie pisała na swym couchsurfingowym profilu, przez który lesbijki ją namierzyły i poznały - o zawieszonym remoncie, o niewykończonym domu. Nie podawała starych, nieaktualnych, linków do swoich dawnych, zapomnianych witryn internetowych stworzonych w czasach, gdy próbowała uruchomić agroturystykę po częściowym remoncie domu i z czasów, gdy na rancho pomieszkiwała instruktorka jazdy konnej z ujeżdżoną spokojną klaczą profesorką. Nie rejestrowała swojej farmy na nowych portalach turystycznych. Większość nowopowstających portali turystycznych sama wprowadza do swoich baz danych oferty turystyczne i agroturystyczne znalezione w sieci. W ten sposób dane rancza Indianki trafiły do
nich. Często bez wiedzy i zgody Indianki. 

Jednak użytkowników Couchsurfingu obowiązuje to, co jest na ich profilach couchsurfingowych. Reszta się nie liczy. Dokładnie wiedzą o tym oszczercze lesbijki, które już po fakcie, po swoim pobycie na rancho Indianki - dokopały się do tych starych stron i na ich podstawie pomówiły Indiankę o oszustwo. To podłość! 
Podłość i przewrotny, wyrachowany fałsz!

To nie Indianka je oszukała, lecz one Indiankę. Indianka udostępniła im miejsce na łące zgodnie z jej ofertą na Couchsurfingu.
Udostępniła też kuchnię na oferowanych w profilu warunkach.

Lesbijki zaś warunków pobytu nie dotrzymały.
Oszukały Indiankę i naciągnęły.
Nie pomogły wysprzątać kuchni. Leniwe kluchy nawet talerzy po sobie nie zmyły, gdy Indianka je na swój koszt nakarmiła!
Nie dołożyły się do jedzenia.
Mało tego - obżerały biedną Indiankę przez kolejne dnie i kombinowały tak żerować na niej przez dwa tygodnie.
W ich dziwnych, pasożytniczych móżdżkach uroiło się,
że biedna, samotna osoba będzie sponsorować wyżywienie dla dwóch dorosłych, czynnych zawodowo kobiet aż przez dwa tygodnie!

A co najgorsze i najkarygodniejsze - zaburzyły spokój gospodarstwa i ściągnęły na nie i Gospodynię plagę nieszczęść i przykrości. Zlinczowały ją w internecie. Wznieciły i szeroko po całym necie rozlały wielką nienawiść do niewinnej, gościnnej osoby, która w dobrej wierze zezwoliła im na darmowe obozowanie na jej łące!

Indianka pisała na swoim profilu na Couchsurfingu, że chętnie zaprosi wolontariuszy z umiejętnościami budowlanymi lub wykończeniowymi. Takich umiejętności lesbijki nie posiadają.

Pisała, że chętnie pozna osoby, które pomogą ułożyć konie, więc wynikało z tego, że są nieułożone. Lesbijki koni układać nie potrafią. Spodziewały się nie wiedzieć czemu - że ktoś je dla nich ujeździ aby one mogły na nich sobie darmo pojeździć.

Indianka na swoim profilu couchsurfingowym sugerowała, że couchsurfer powinien mieć swój własny prowiant lub stołować się poza farmą. 

Dostęp do kuchni Indianki to była jedynie ewentualność obwarowana koniecznością pomocy w jej wysprzątaniu.

Taką ofertę wyczytały lesbijki spod Krakowa Izabela U. i Marta P. Napisały do Indianki prośbę, czy mogłyby przyjechać na jej rancho z namiotem by spędzić na Mazurach dwa tygodnie ich urlopu z pracy. Obiecywały w emailu, że zajmą się sobą i nie będą Gospodyni sprawiać problemów (a ściągnęły serię kataklizmów i falę nieprzytomnej nienawiści lejącą się z netu po dziś dzień czyli już 3 lata!) Indianka nie spodziewając się podstępu i pogwałcenia miru jej gospodarstwa przez te dwa niegroźnie wyglądające dziwolągi - łaskawie zgodziła się na ich przyjazd.

Była też sugestia, że w zamian za możliwość korzystania przez dwa tygodnie z kuchni Indianki, powinny były zrobić zakupy 
do wspólnych posiłków. Indianka pisała, że ma tylko mleko, jaja i mąkę, a resztę produktów trzeba uzupełnić.

Lesbijki oferowały pomoc w wysprzątaniu kuchni, ale nigdy słowa nie dotrzymały. Nie przywiozły ze sobą też żadnego prowiantu, ani kasy na zakupy. Zatem nie miały ani wkładu do wspólnych posiłków, ani nawet dla siebie samych.

Miały przyjechać wcześniej, w czerwcu lub lipcu, gdy była pogoda.
Przyjechały dużo później, w deszcz. Pisały, że przyjadą z Krakowa stopemi i będą miały pieniądze na swoje wyżywienie.

Przyjechały później niż było uzgodnione. Przyjechały pociągiem i autobusem bez kasy na jedzenie (widać nikt krokodyla i jej cioty na stopa do auta brać nie chciał i musiały zdać się na transport publiczny), gdyż wcześniej wydały kasę na wycieczkę do Berlina. Z Krakowa pojechały pociągiem na skłot do Berlina, gdzie spały na podłodze w remontowanym mieszkaniu. Niemcy mieli farta, że ich nie podpierdoliły, gdyż i u nich strzygły oczami na prawo i lewo na co by tu donieść. Niemcy remontowali skłot własnymi siłami. Kładli elektrykę. Lesby bardzo wnikały, czy elektrykę kładzie osoba z uprawnieniami. Niemcy skłamali, że tak i tym samym uniknęli najazdu inspektorów budownictwa i wysokich kar, które w Niemczech są zaiste mordercze.

Nieplanowana wycieczka do Berlina pochłonęła fundusze lesb. Na rancho Indianki przyjechały spłukane. Bez grosza na jedzenie i bez prowiantu. Głodne, umordowane długą wędrówką z ciężkimi tobołami i przemoczone do suchej nitki, gdyż Izabela U. miała swój "pomysł" a raczej fanaberię, gdzie wysiąść z autobusu - kilka kilometrów dalej, niż najbliższy do rancza przystanek sugerowany przez Indiankę się znajduje :) No bo lesba taka skrzywiona seksualnie to i umysłowo również :))) Dlatego Indianka jest zdania, że homoseksualizm to dewiacja, a nie żadna współcześnie lansowana orientacja.
Dewiacja, która się rzuca na mózg i powoduje, że homoseksualiści bredzą żyjąc kłamstwem i obłudą. Tworzą sobie swoje infantylne półświaty. Obce są im zasady zwykłe ludzkiej przyzwoitości. Uważają, że ich uczciwość nie obowiązuje.

Do domu Indianki lesby doczłapały ledwo żywe. Przemoczone. Padły w progu z wycieńczenia. Nie miały siły rozstawić swojego namiotu.
Indianka z litości wzięła je pod swój dach...

Za dobre serce płaci słono po dziś dzień zalewając się łzami czytając podłe, kłamliwe, oczerniające, uwłaczające, obraźliwe wyrzygi tych dwóch dziwolągów i ich przydupasów - wygrzebanych w sieci jebniętych półmózgów. One posługują się tymi przygłupami do obrażania Indianki. 

Indianka

poniedziałek, 21 września 2015

Hej!

 Hej krakowskie obłudne, oszczercze, zawistne Zdzichy!
Czy nie swędzą was wasze lesbijskie piździchy?? ;)))
Pyta Indianka - dziewczyna czysta i przezroczysta niczym na suszarce szklanka :)

środa, 30 lipca 2014

Dobre lesby?



Twierdza, ze chcialy pomoc zwierzetom. Tak twierdza probujac sie wybielic z gownianej roboty ktora odwalily, by zemscic sie na gospodyni.

Ze nie chcialy nic dobrego zrobic dla gospodyni u ktorej za free mieszkaly, chyba nikt nie ma watpliwosci?
Co zrobily dobrego dla gospodyni?
Dorzucily sie do jadla? Nie.
Zaplacily za pobyt by bylo na rachunki? Nie.
Pomogly posprzatac w chalupie? Nie.
Sprowadzily swoich oblatanych w remontach znajomych by cokolwiek podremontowali, np.  zalatali dziure w dachu? Nie.

A co dobrego zrobily dla zwierzat?
Poglaskaly ktores zwierze? Nie.
Pieszczotliwie przemawialy do zwierzat? Nie.
Kupily pieskom karme? Nie.
Kupily konikowi kantar? Nie.
A moze choc ziarna dla kur? Nie.

Wiec niech nikt nie chrzani, ze one donosy za plecami gospodyni poskladaly z rzekomej dobroci serca.

Indianka