poniedziałek, 25 lipca 2016

Piwni wakacjusze opuścili Rancho





Wstali wcześniej niż zwykle, tak, że zdołali opuścić Rancho o 11.00.
Indianka poczęstowała ich kawą na odchodne. Jaskółkowi dała 4 gorące jaja na twardo na podróż i kubek o który prosił. Dzisiaj było na spokojnie i kulturalnie. Wczoraj na nich wybuchnęła i opierdoliła od stóp do głów.
Dzisiaj już nie było potrzeby. Spokojnie wywędrowali.

Podziękowała Jaskółkowi za pomoc, a on życzył jej "wszystkiego dobrego".
Rozstali się w zgodzie. Ten drugi, leniwszy wakacjusz - jeszcze planuje wrócić...

Jemu nic do jedzenia nie dała, bo go flaki bolą od nadmiaru picia i źle się czuje. 

Indianka postanowiła wprowadzić rygor dwóch godzin pracy, zanim da delikwentowi śniadanie. Musi wpierw zapracować na swoje śniadanie.

Indianka jak zwykle wstała dziś o 5.00 rano. Zrobiła obrządek i zabrała się za zmywanie pozostałych naczyń i butelek, których nie zdążyła umyć wczoraj na dworze.

Pocięła, opisała i spakowała zioła. Wydoiła kozę. Zrobiła budyń czekoladowy.

I już 8 godzin ma przepracowane. Pora odpocząć, bo senna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!