czwartek, 11 kwietnia 2024

Niemiłe incydenty na uczelni

Miałam dziś nie iść, bo się rano fatalnie czułam, ale zmusiłam się i pojechałam na uczelnię.

Na pierwsze zajęcia nie zdążyłam, po prostu nie wygrzebałam się z łóżka, ale poszłam na drugie i trzecie.

Wchodząc na Uczelnię, przed wejściem do budynku spotkałam wykładowczynię od grafiki inżynieryjnej. Jeszcze było dużo czasu do zajęć.

Przywitałam się i zapytałam, gdzie mamy zajęcia: czy w plenerze czy w budynku? Powiedziała, że w budynku, tam gdzie zawsze.  Weszłam do środka i poszłam do klubu poczekać na zajęcia. Gdy było 5 minut do zajęć ruszyłam korytarzami na zajęcia. Trochę mi to zajęło czasu zanim dotarłam pod drzwi, bo dwie długości bardzo długiego korytarza i wjazd windą na drugie piętro.

Okazało się, że nieprawda, że zajęcia były tam gdzie zawsze, bo wykładowczyni zabrała grupę do piwnicy. Nie zostawiła kartki w drzwiach gdzie poszła z grupą, ani starosta nie napisał info na czacie. Ja zanim dotarłam do sali tej co zawsze, to musiałam przejechać wózkiem cały długi korytarz na parterze, wjechać windą na drugie piętro, przejechać ponownie wózkiem całą długość długiego korytarza na drugim piętrze, zejść z wózkiem po schodach klatki schodowej piętro niżej, doczłapać do sali na końcu holu. Na miejscu okazało się, że ich tam nie ma. Sala zamknięta na klucz. Zanim uruchomiła mi się komórka z czatem trochę potrwało. W międzyczasie zeszłam na dół po klatce z tym wózkiem. Zapytałam pracowników, czy widzieli gdzie poszła grupa? Pan portier powiedział mi, że szła jakaś grupa do piwnicy. Do piwnicy? Gdzie do piwnicy? Które drzwi? Zdziwiłam się. Weszłam na czat zapytać, gdzie są dokładnie. Nikt mi nie odpowiedział. Poszłam ich szukać w tej piwnicy. Zaszłam zapytać do katedry Architektury Krajobrazu i okazało się, że dobrze trafiłam. Zostawiłam wózek w sekretariacie i poszłam dalej w głąb piwnicy. Tam ich znalazłam. Zanim do nich dotarłam to już było 18 minut po rozpoczęciu zajęć. Trochę się  wnerwiłam, że nie zostawili wiadomości gdzie są. 
Zapytałam: "Ciężko było zostawić wiadomość gdzie idziecie?". Odezwała się wykładowczyni, że to nie jej wina, że nikt mnie nie powiadomił. Weszłam w stojącą grupkę i zaczęłam się przysłuchiwać co tam wykładowca mówiła. Omawiała projekty wiszące na ścianach.

Na grafice był nieprzyjemny incydent. Wykładowczyni w piwnicy pokazywała nam projekty. Była różnica zdań na temat kolorów. Pani nie lubi barwy pistacjowej. Krytykowała bodajże budynki pomalowane na ten kolor, a także projekty na papierze wykonane w tej barwie. Ja akurat lubię ten kolor. Jest po prostu ładny i przyjemny. Mówiła, że projekty nie powinny być wykonane w tej barwie. Miałam odmienne zdanie. Wtedy wykładowczyni patrząc na mnie nieprzyjaźnie powiedziała pod moim adresem: "Dzień świra". Na to ja, że "obrażanie nie jest konieczne."
Wtedy zaczęła na siłę tuszować sytuację pieprząc od rzeczy, że to "cudowny film" i że "Nóż w wodzie" to też "cudowny film". Taka zmyłka i robienie dobrej miny do złej gry. Była to próba zrobienia głupka z kobiety o wielkiej inteligencji wrodzonej (mowa o mnie). Próba oczywiście spełzła na niczym. Pozostał niesmak. Temu wszystkiemu przysłuchiwali się studenci naszej grupy ćwiczeniowej. Na koniec weszliśmy na górę do sali gdzie powinnyśmy mieć zajęcia. Było trochę rysowania. Wyciągnęłam swoje przyrządy kreślarskie nowokupione, bo moje dwa wcześniejsze zestawy gdzieś mi zaginęły.

Potem w tej samej sali była teoria projektowania z drugą wykładowczynią i kolejny nieprzyjemny incydent. Zapewne zainspirowany tym pierwszym na grafice. Kobiety pracują w tej samej katedrze i zapewne się wymieniają różnymi uwagami. Ku swojemu olbrzymiemu zaskoczeniu dostałam jako jedyna ocenę niedostateczną za wykonane rysunki. W tym za rysunek, który kilka tygodni wcześniej chwaliła i pokazywała grupie na wzór. Wcześniej nie miała żadnych uwag do niego, ani innych moich rysunków.
Oddałam go jako pierwsza zaraz po zajęciach na których rysowaliśmy kilka tygodni wcześniej.

W sumie całościowo oceniła trzy różne moje rysunki i za wszystkie trzy postawiła jedną zbiorczą dwóję. Na kartce z oceną ocena była zaniżona, przerobiona. Postawiła najpierw 3, potem dołożyła minus czyli zrobiła z oceny dostatecznej - dostateczną minus, następnie napisała 2. Coś jeszcze kombinowała przy tej dwójce z dopisaniem plusa. Ostatecznie przekreśliła i zostawiła mi ocenę niedostateczną za 4,5 godziny pracy, podczas których nie miała do moich rysunków żadnych uwag i zastrzeżeń. Podczas rysowania tych rysunków nie kazała mi niczego poprawiać. Nie zwracała mi uwagi na nic. Tylko pierwszy szkic podczas rysowania kazała mi poprawić długopisem, by utrwalić rysunek. Zrobiłam to i oddałam jej go jako pierwsza. Nie miała wtedy do tego rysunku żadnych uwag. A teraz po tygodniach nagle dwója 😳 Zamurowało mnie. 🤨 Zagotowałam się w sobie. 😡

To było tak podłe, oczywiste świństwo, że miałam odruch aby porwać moje rysunki na strzępy i trzasnąć drzwiami. Z trudem się opanowałam.

Przejrzałam wszystkie rysunki pozostałych studentów i porównałam z moimi. Trzykrotnie przejrzałam. Na żadnych innych rysunkach nie było przerabiania ocen. Tylko na moim.

Ponadto co istotne, moje rysunki nie odbiegały jakością i kreatywnością od innych.
Natomiast pierwszy mój rysunek wyróżniał się korzystnie ciekawym schematem kasztanowca.

Zdruzgotana poszłam do swojej ławki. Miałam łzy w oczach za tak jawną niesprawiedliwość i nieuczciwość. I to jeszcze od opiekunki roku. Nie mogłam się skupić na rysowaniu nowej pracy. Nie widziałam sensu jej robienia. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam prowadzącej zajęcia co o tym myślę. Odwołałam się od jej oceny.

Wtedy ona poszła po swoją koleżankę z katedry która przyszła wizualnie wrogo do mnie nastawiona (miała wrogi wyraz twarzy), wyciągnęła mnie z sali i na korytarzu w ciemno popierała stanowisko tej od teorii projektowania. Nie przyniosła wszystkich w tym miernych rysunków z grupy dla porównania z moimi pracami, tylko jeden lepszy zestaw wybrany a oceniony nisko na 3 i wmawiała mi, że wszystkie moje trzy rysunki są bezwartościowe i że technika nie taka (a taką technikę wykonania podała prowadząca). Odbyła wobec mnie długi, jałowy, nieprzekonywujący monolog, który mnie zmęczył, ale nie ukoił mojego bólu.

Gdy ja zaoponowałam i powiedziałam, że ocena została mi w sposób oczywisty nieuczciwie przerobiona i zaniżona - to ta koleżanka wykładowczyni powiedziała, że ją obrażam bo ona ukończyła ZUT i wie lepiej niż ja, która ZUTu nie ukończyła. Twierdziła, że jej ocena jest wyrocznią.

Wtedy wjechał Leonardo da Vinci - moja ostatnia deska ratunku. Powiedziałam, że Leonardo da Vinci nie ukończył ZUT a mając wrodzony talent potrafił stworzyć genialne malowidła i rzeźby (nawiasem mówiąc 100 razy lepsze niż są w stanie stworzyć wszyscy pracownicy ZUT razem wzięci, ale tego już na głos nie powiedziałam, by nie jątrzyć), więc nie jest konieczne ukończenie ZUT by mieć wyczucie artystyczne i umieć właściwie ocenić rysunki. Wystarczy wrodzone poczucie estetyki.

Wtedy pani się oburzyła i zarzuciła mi, że nie mam talentu Leonardo da Vinci. Na to ja, że mam wrodzony talent i rozeznanie, nie twierdzę, że takie jak Da Vinci, ale wystarczające by zorientować się, że ktoś mi celowo zaniża ocenę. 

Pani nadal twardo upierała się przy swoim. Ja zaś przy swoim.

Na koniec ja podsumowałam, że obiektywnie widzę, że w tym przypadku została mi ocena drastycznie i bezpodstawnie zaniżona i że to jest nieuczciwe i czuję się skrzywdzona.

Rozstałyśmy się na korytarzu. Pani poszła w swoją stronę, a ja w swoją.
Weszłam do sali i kontynuowałam mój bieżący rysunek. Było mi przykro i miałam momenty zwątpienia i załamania. Jakoś skończyłam ten rysunek mimo zacięć i oddałam go prowadzącej.

Cała ta sytuacja wytrąciła mnie z równowagi i nie poszłam na dendrologię. Byłam roztrzęsiona a mieliśmy pisać kolokwium. Nie byłam w stanie się skupić.

Zamiast na dendrologię poszłam do klubu. Zrobiłam zapiekanki i herbatę. Zjadłam. Potem pokazał się pan profesor od dendrologii. Zapytał czemu kolokwium nie piszę. Powiedziałam, że ktoś mnie zdenerwował i jestem sfrustrowana i nie mogę się skupić.

Następnie przyszedł pan dziekan. Jak zawsze sympatycznie zagadał. Zgodził się na toster w klubie. To jego klub dla studentów. Jego dzieło i powiem, że udane.

Gdy dopiłam herbatę, wjechałam na salę dendrologii moim wózkiem co wywołało poruszenie i wesołość studentów, bo to była już końcówka zajęć i pisania kolokwium.
Przygnębiona siadłam i próbowałam zorientować się o co chodzi.

Po zakończeniu zajęć wyszłam na autobus.
Na zewnątrz stała mała grupka studentów mojego roku. Życzyli mi miłego weekendu. Ja im też.

Wróciłam do domu i teraz myślę o tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło.

16 komentarzy:

  1. Ojej. To tak się zachowała opiekunka która niedawno tak chwaliłaś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Indianko nie przejmuj się to się nic się nie stało się. Najważniejsze że wjechałaś na salę wózkiem i że zjadłaś zapiekanki i wypiłaś herbatę. Rozumiem cię i twój odruch aby porwać rysunki na strzępy i trzasnąć drzwiami. Z trudem się opanowałaś .Musiałaś pewnie sporo pracy swej włożyć w to. Dlaczego tak się zachowała opiekunka roku? Masz już jakieś przemyślenia na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
  3. Może za bardzo ją chwaliłam. Zrobiła wtedy jedną rzecz dobrze w sprawie ograniczenia mobbingu, ale nie zlikwidowała go. Tymczasem teraz wyszło na to, że sama się podpięła pod ten mobbing. Nieprzyjemna, stresująca sytuacja. Najgorzej kiedy nauczyciel wykorzystuje swoją pozycję by szkodzić. Uczelnia powinna być miejscem przyjaznym i merytorycznym, zachęcać do nauki i integracji studenckiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak są takie sytuacje to chyba uczelnia nie jest dla ciebie przyjazna? Na szczęście studenci byli mili jak czekałaś na autobus. Także nie jest tak źle chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczelnia to zbiór wielu osób. Część jest przyjazna i pomocna, a część jest taka jak te 3 panie wczoraj - kółko wzajemnej adoracji - niestety moim kosztem.

      Usuń
  5. A o co chodzi z tym tosterem. Dziekan się zgodził na toster dla ciebie specjalnie czy to taki standard? Nie chwal tak tego dziekana bo za jakoś czas może być taka sama sytuacja jak z tą opiekunka roku. Uważaj na siebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W klubie naszym ma być toster. Mam więcej, to przyniosę jeden dla wspólnego użytku. Tam stoi mikrofala jedna i czajnik elektryczny. Toster też się przyda.

      Usuń
  6. Moja znajoma jak nie mogła wygrzebać się z łóżka to nie poszła do pracy. Nie chciało się jej wstać. Dobrze że ci się udało w porę wygrzebać i że zdążyłaś na zajęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na statystykę nie zdążyłam. Ale na grafikę i teorię projektowania tak.

      Usuń
  7. Indianko ty masz nie tylko jeden talent ale nawet i wiele talentów. Powinnaś wystartować w programie Mam Talent i udowodnić że masz różne talenty.!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie muszę nic udowadniać. Samo to, że czyta mnie tysiące ludzi dziennie świadczy o tym, że mam talent pisarski - inaczej by ich tutaj nie było.

      Usuń
    2. Czy możesz podać jakieś dzieło lub tytuł który napisałaś. Jakaś książka lub wiersz czy to jest gdzieś dostępne?

      Usuń
  8. Indianko ale musisz przyznać że jeśli dostałaś jako jedyna ocenę niedostateczną to jesteś w jakiś sposób wyjątkowa. Zawsze o tym piszesz ze jesteś jedyna i wyjątkowa. Coś chyba w tym jest.

    OdpowiedzUsuń
  9. To był akt wrogości wobec mnie, a nie ocena. Nie zgadzam się z nią i tak tego nie zostawię.

    OdpowiedzUsuń
  10. Indianko masz rację jesteś wysoko inteligientna, co ta nauczycielka sobie myśli!... Wtedy zaczęła na siłę tuszować sytuację pieprząc od rzeczy, że to "cudowny film" i że "Nóż w wodzie" to też "cudowny film". Taka zmyłka i robienie dobrej miny do złej gry. Była to próba zrobienia głupka z kobiety o wielkiej inteligencji wrodzonej (mowa o mnie). Próba oczywiście spełzła na niczym. Pozostał niesmak. Temu wszystkiemu przysłuchiwali się studenci naszej grupy ćwiczeniowej. Na koniec weszliśmy na górę do sali gdzie powinnyśmy mieć zajęcia. Było trochę rysowania. Wyciągnęłam swoje przyrządy kreślarskie nowokupione, bo moje dwa wcześniejsze zestawy gdzieś mi zaginęły. Zaginęły ci? Gdzie ci zginęły?

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!