Moje zwierzęta przywłaszczył sobie wójt. Zwierzęta ulokował na farmie człowieka, który kiedyś sprzedał mi spleśniałe siano i gnijącą sianokiszonkę. Takim gównem pewnie ten cwaniaczek karmi moje zwierzęta, albo je głodzi z zemsty.
Kozłowska podała moim zwierzętom truciznę. Po niej owce i kozy wymiotowały gwałtownie oraz kaszlały. Drastycznie schudły i odwodniły się. Połowa wywiezionych owiec i kóz padła, a także padają nowo rodzące się jagnięta.
Od 3,5 miesięcy wójt Locman pastwi się nad moimi zwierzętami, przetrzymując je w umieralni u znajomego mu rolasa, który nie dba o moje zwierzęta, który się mści, bo kiedyś za partię oszukanej, zgniłej paszy odmówiłam mu zapłaty.
Nie wiem, co podała zwierzętom Kozłowska, wiem, że po tym umierają i wiem, że zmarła tam też starsza kobieta, niewykluczone, że ma to związek z tym, czym nafaszerowano moje owce i kozy.
Nie mam pewności, czy zwierzęta zostały "tylko" otrute, czy też zarażone jakąś chorobą, która być może przenosi się na ludzi. Jest ryzyko, że to zakaźne, wszak zmarła kobieta - być może obsługiwała moje owce i kozy i zaraziła się, albo wypiła mleko od zatrutej, chorej kozy.
Ostrzegam przeto, by nikt nie brał mojego stada na swoje gospodarstwo.
Może istnieć zagrożenie epidemią, która się przenosi na ludzi. Jest ryzyko.
A następnym pościku napiszesz "Kozłowska zabiła kobietę" :D
OdpowiedzUsuńKomedia istna.
Nie sądzę, by chciała zabić tę kobietę, raczej to skutek uboczny manipulowania stanem zdrowia moich owiec i kóz.
UsuńJakim ty pustakiem musisz być, by się cieszyć z czyjejś śmierci?!
Ale masz pewność, że zostały otrute? Masz dowody?
OdpowiedzUsuńTak. Dowodem są trupy owiec i kóz. Tylko 18 owiec i 5 kóz przeżyło "opiekę" mega "troskliwego" wójta Locmana. Padają kolejne zwierzęta. Przeżyły 18 owiec+5 kóz=23 sztuki z wywiezionych 44.
OdpowiedzUsuń44 sztuki wywiezione-23 sztuki przeżyły =21 trupów na obcej farmie, gdzie owce i kozy przede mną ukrył wójt by się nad nimi pastwić. Do owiec dopuścili złodziejkę Kozłowską, by miała możliwość krzywdzić moje zwierzęta, truć je i głodzić, powodować zgony, a mnie, hodowczynię zablokowali, bym nie mogła dowiedzieć się, jaka tam jatka odchodzi, jak bardzo znęcają się nad moimi zwierzętami.
Kozłowska pisała na internecie o podaniu środka owcom i kozom, po którym zaczęły wymiotować i kaszleć. Pisała też o odwodnieniu.
OdpowiedzUsuńTo wszystko wydarzyło się na tej mściwej, wrogiej farmie, która zamieniła się w miejsce gehenny moich zwierząt.
Inspektor PIW Olecko, Salamon dwa tygodnie temu kazał wójtowi Locmanowi oddać moje zwierzęta mnie, bo tam masowo umierają, a u mnie była dobra opieka, nie było zgonów z powodu zagłodzenia, odwodnienia i chorób. Stado miało się dobrze przed wywiezieniem. Nie kaszlało, nie chorowało. Było zadbane.
OdpowiedzUsuńNatomiast wójt Locman i urzędniczka Małgorzata Bartczak, ta sama, która do mnie sprowadziła PIW Olecko w kwietniu z powodu braku kolczyków i z powodu zagryzień przez psy sąsiadów (podpierdoliła mnie), nie chcą oddać moich zwierząt narażając je na kolejne zgony.
OdpowiedzUsuńWójt Locman i urzędaska Bartczak wyniszczają moje stado.
OdpowiedzUsuńPoszło zawiadomienie do WIW Olsztyn i na komendę policji w Olecku.
OdpowiedzUsuńNa filmach z mojej farmy z dnia 2 maja 2018 widać zadbane, zdrowe stado owiec i kóz. Zwróćcie uwagę, że żadne zwierzę nie kaszlało, ani nie wymiotowało. To jest dowód, że wywieziono zdrowe zwierzęta, które następnie otruto lub zakażono, powodując masowe zgony.
OdpowiedzUsuńSkąd masz takie rewelacje?
OdpowiedzUsuńZ wywiadu w Urzędzie Gminy, w internecie i na wsi.
OdpowiedzUsuń