Fundacja ich nie karmiła, ani nie poiła przez 3 dni. Kozy były narażone na zagryzienie przez wilki, wałęsające się psy i okoliczne lisy. Nie miały dostępu do bezpiecznego schronienia. Cierpiały.
Z oddali, za stawem Naruszewicza, dostrzegłam dwie moje białe kozy, które Kozłowska mi ukradła i porzuciła na polach. Poszłam je ratować.
Indianka
No i co z tymi kozami? Uratowane?
OdpowiedzUsuń