środa, 17 kwietnia 2019

Zawiadomienie o kradzieży kóz w dniu 10 kwietnia 2019 przez Wąsewicza i Naruszewicza

Prokuratura Rejonowa w Olecku

Prokuratura Rejonowa w Olecku, ul. Sembrzyckiego 18, 19-400 Olecko,
tel. (87) 621-79-20 (centrala) fax (87) 621-79-21
pr.olecko@suwalki.po.gov.pl


Zawiadomienie o kradzieży kóz w dniu 10 kwietnia 2019
 przez Wąsewicza i Naruszewicza


W dniu 10 kwietnia 2019 dowiedziałam się, że moje kozy, która ukradła mi Elżbieta Kozłowska z Fundacji Molosy Adopcje, błąkają się po polach sąsiadów bez nadzoru i paszy oraz wody.

Udałam się na pole sąsiada Naruszewicza i z oddali dostrzegłam moje dwie białe kozy w stadku jego cieląt. Znajdowały się hen daleko, za stawem, pod lasem. Wzięłam wiaderko zboża z domu i podeszłam do moich kóz, by je zwabić do domu. Były bardzo, bardzo wypłoszone po 3 dniach błąkania się i ledwo udało mi się jedną z nich złapać i zaprowadzić na moje pole.

Druga koza, a właściwie kozioł, został na polu razem z cielakami.
Nie miałam przy sobie linki, a istniało ryzyko, że kózka ucieknie do koziołka, więc złapałam znaleziony na polu sznurek i przywiązałam ją na chwilę do drzewa na mojej ziemi, gdzie ustawiłam jej wiaderko z gniecionym jęczmieniem. Poszłam do domu po obrożę dla niej i linkę, by zaprowadzić bezpiecznie do domu.

W międzyczasie podjechali samochodem do mojej kozy moi sąsiedzi: Karol Wąsewicz i Karol Naruszewicz oraz pracownik Wąsewicza. Ukradli oni na moich oczach moją kozę i zanieśli do swojego samochodu. Wołałam za nimi, ale mnie ignorowali i tylko pośpiesznie włożyli ją do bagażnika w tyle samochodu i odjechali na pole Naruszewicza w kierunku stadka cielaków i mojego kozła.

Podążyłam za nimi. Gdy doszłam do auta, klapa bagażnika była zamknięta na klucz, a złodzieje znajdowali się w głębi pola Naruszewicza i urządzali łapankę na mojego kozła. Kozioł nie dał im się złapać. Zagnali go na bagno, na którym mało się nie utopił, a z którego przeszedł na drugą stronę stawu. Podeszłam do nich i kazałam im oddać moją kozę i zostawić w spokoju mojego kozła. Nie reagowali.

Ignorowali mnie, a Karol Wąsewicz zadzwonił na policję w Olecku, by mnie aresztowała. Wąsewicz straszył mnie policją, że policja mnie zamknie w więzieniu.

Stałam tam na polu za nimi jakiś kwadrans domagając się zwrotu mojej kozy i w końcu poszłam do domu obok tego auta, w którym zamknęli bez dostępu do tlenu moją kozę. Słyszałam, jak się szarpała w środku bagażnika i meczała.

Opuściłam pole Naruszewicza i zadzwoniłam na 112, a potem na 997, albowiem każdy z operatorów po kontakcie z Komendą Olecko, odmawiał mi wysłania patrolu na interwencję. Operatorzy powiedzieli mi, że za każdym razem, gdy się kontaktowali z Komendą Olecko, policjant odmawiał przyjęcia zgłoszenia i interwencji.

Rzeczone kozy są moje. Ja jestem właścicielką. Policja Olecko szykanuje mnie od lat i wspiera przestępstwa dokonywane na moją szkodę.

Dodam gwoli wyjaśnienia, że dnia 8 kwietnia 2019 roku miał miejsce nielegalny zabór wszystkich moich zwierząt. Ukradziono mi stado koni, kóz, owce, rasowego psa. Wg ustawy o ochronie zwierząt, bez wyroku sądu lub decyzji wójta, fundacja prozwierzęca może wywieźć zwierzęta jedynie w obliczu zagrożenia śmiercią. Moim zwierzętom nie groziła śmierć. Żadne ze zwierząt nie było w stanie agonalnym. Wszystkie zwierzęta były w dobrej kondycji, a jedna klacz w dostatecznej - ale jadła, piła, kłusowała i nabierała sił.

Pies, koty i kozy były w doskonałej kondycji, zdrowe, odrobaczone, zaszczepione. Także konie: zdrowe, odrobaczone, zaszczepione.

Fundacja wykorzystała sytuację na mojej farmie, gdzie tydzień wcześniej padł na kolkę źrebak oraz klacz miała na polu wypadek w wyniku którego runęła na grzbiet, potłukła się, dostała kolkę, poroniła i roniąc padła.

Wywieziono mi wszystkie zdrowe zwierzęta niczym nie zagrożone, nie bacząc, że te padłe były usunięte z gospodarstwa tydzień wcześniej i oddane do utylizacji.

W tym samym czasie, gdy oddałam jednego źrebaka do utylizacji, a było to 1 kwietnia 2019, auto z firmy Struga zabrało 5 trupów padliny krów z gospodarstwa obok, należącego do Tomasza Sawickiego, który doniósł na mnie na policję i do gminy, że klacz mi zachorowała, albowiem próbując wstać, zaplątała się w jego siatkę i stoczyła na jego pole położone niżej. Policja Olecka nie była zainteresowana upadkiem 5 sztuk bydła na gospodarstwie Sawickiego. Nie podjęła inicjatywy aby przekazać padnięte zwierzęta do sekcji zwłok i oskarżyć Sawickiego o znęcanie się nad zwierzętami. Policja Olecka skupia się wyłącznie na mnie i szykanuje wyłącznie mnie.

Rolas ten nie chciał mi pomóc podnieść klacz i zabrać jego ciągnikiem na moje podwórko by ją podwiesić na maszcie i w tej pozycji próbować jej pomóc, albowiem klacz leżała na boku, a to bardzo zła dla konia pozycja i dla jego trawienia i występowania kolki.

Kilkakrotnie go prosiłam o użyczenie ciągnika celem uratowania klaczy, ale zimno odmówił, jednocześnie napuścił na mnie 4 policjantów z komendy Olecko, z tej samej, z której rok wcześniej policjanci brali udział w kradzieży moich owiec i kóz- które zostały MI ukradzione zdrowe i zadbane, a po kilku miesiącach doprowadzono do śmierci połowę populacji wywiezionych owiec i kóz. Wg dokumentacji wójta - co najmniej połowa padła w rękach rabusiów.

Z tym, że nie wiem, na ile ta dokumentacja jest prawdziwa, na ile odzwierciedla prawdę, bo równie dobrze mogli sobie zarżnąć moje owce na mięso, a wystawić lipne papiery, że padły. Moje wątpliwości i podejrzenia budzi fakt, że mnie nie dopuszczano przez cały rok do moich zwierząt i miesiącami ukrywano, co się z nimi dzieje i gdzie przebywają.

w 2018 roku owce i kozy po ich uprowadzeniu zostały otrute, przegłodzone, odwodnione, ostrzyżone, zakolczykowane i opisane jako wyniszczone stado, które to wyniszczenie fałszywie przypisano mnie, mimo, że na moim Rancho żadna owca nie padła przed rabunkiem (były tylko zagryzienia owiec przez psy sąsiadów, które zgłosiłam w Urzędzie Gminy Kowale Oleckie).

Żeby nie płacić mi odszkodowania za zagryzione przez wałęsające się psy, owce (kilkakrotnie domagałam się od Urzędu Gminy odłowienia psów zanim zostały zagryzione moje owce) wójt Krzysztof Locman sprowadził Fundację Molosy Adopcje, aby dokonała grabieży mojego majątku i wystawiła lipną opinię co do stanu moich zwierząt. Kozłowska wójtowi obiecała wystawić fałszywą opinię, aby nie musiał płacić mi odszkodowania za straty w inwentarzu spowodowane przez wałęsające się w gminie psy.

Przedstawicielka fundacji Molosy Adopcje, Elżbieta Kozłowska - taką wyssaną z palca opinię wystawiła już na internecie szykanując mnie i hejtując przed przyjazdem, zanim przyjechała na moje gospodarstwo. Nikt nie badał zagryzionych owiec, ale wrodzy mi urzędnicy PIW Olecko (Salamon i Laskowski) zaocznie zaopiniowali, że owce musiały paść z głodu i podczas wykotów. Ich insynuacje I karygodne pomówienia miały służyć sprawie wójta. Nie jest to zgodne z prawdą. Owce wykociły się wcześniej szczęśliwie i odkarmiły młode, były zdrowe, w bardzo dobrej kondycji, pełne życia. Nie kaszlały. Miały swobodny dostęp do paszy i wody oraz dobrej stajni.

Zagryzione owce były okazane dzielnicowemu Warsiewiczowi i towarzyszącemu mu wtedy policjantowi. Robił im zdjęcia. Oglądał rozerwane gardła i pogryzione brzuchy. Ja też zrobiłam zdjęcia. Mimo bogatego materiału dowodowego, tzn. zdjęć i zeznań moich i koleżanki Niemki - policja olecka umorzyła tę sprawę pisząc absurdalnie, że zdarzenie nie miało miejsca. Czyli już przed napadem na mnie mataczono w sprawie moich zwierząt i robiono to z premedytacją, dlatego nie chcę, by moimi sprawami zajmowała się policja olecka, albowiem nie jest wiarygodna i świadomie i celowo działa na moją szkodę.

Reasumując, ukradzione mi przez Wąsewicza i Naruszewicza w dniu 10 kwietnia 2019 kozy, nie przestały być moją własnością. Jestem nadal właścicielką, a fundacja, która moje zwierzęta ukradła 8 kwietnia 2019 roku, porzuciła te dwie kozy bezbronne na obszarze pod lasem, gdzie żyją wilki i tym samym sprowadziła zagrożenia dla ich zdrowia i życia.

Fundacji w pobliżu nie było. Nie było też żadnego pracownika oddelegowanego do opieki nad moimi zwierzętami. Nikt moimi kozami się nie zajmował przez 3 dni. Były po prostu zdane same na siebie. Gdy udało mi się odzyskać jedną z nich, ponownie została mi ona bezczelnie ukradziona przez Wąsewicza, który prześladuje mnie od lat, a który dwa lata temu napadł na mnie na mojej ziemi i mnie pobił, dusił.

Ta sprawa pobicia też została umorzona przez policję, albowiem policja olecka w sposób przemyślany działa na moją szkodę pozwalając na każdą przemoc i krzywdę wobec mnie. Każda łachudra może zaatakować mnie bądź moje zwierzęta, a mundurowi z Olecka stają po stronie każdej łachudry przeciwko mnie. To nie są uczciwi policjanci i nie mam zamiaru tego ukrywać, albowiem przyczynili się do tolerowania wielu przestępstw na moją szkodę I narastania agresji wobec mnie w moim otoczeniu. To są cyniczne typki, które dobrze wiedzą co robią.

Wnoszę o ściganie złodziei i przykładne ich ukaranie. Będę występować w niniejszej sprawie jako oskarżyciel posiłkowy.

Naturalistyczna hodowczyni koni: Izabella Redlarska, Rancho de Rebelle, Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, tel. 511945226, http://ranchoderebelle.blogspot.com/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!