wtorek, 6 września 2016

Obiadek

Kurczaczek w sosie curry

Dziś Indii nadal przybita, do tego senna. Brak jej pary, by walczyć. Powoli dochodzi do siebie, ale nadal trudno jej się skupić nad papierami. Nie ma do tego zdrowia, ani głowy. Próbuje co nieco ogarnąć w domu i przed domem.
Robi pyszny obiad i pierze kolejną partię wełny. Wyprała i wyplukała oraz rozwiesiła kolejną partię ubrań. Oczyma wyobraźni widzi tylko czerwoniutkie, rowerowe opony. O niczym innym nie jest w stanie dziś myśleć. Ba, o niczym innym nie chce dziś myśleć. Pogoda słoneczna. Gdy wróci jej chęć życia, ruszy ostro do pracy.

Na pociechę dziś na obiadek:
pieczony kurczak w sosie curry,
duszone warzywa (marchew, por, kapusta)
gotowane ziemniaki,
śmietana, koperek i bazylia do ziemniaków,
Świeży kompot do picia.

Wszystko się gotuje, piecze i dusi jednocześnie na piecu. Zapachy, aż ślinka cieknie.

Trzeba sobie dogadzać, gdy serce boli, a dusza przybita.

Indianka

Po duszonych warzywach, został jeszcze bogaty,
gęsty sos, do którego Indianka wrzuciła ziemniaki pozostałe po obiedzie.
Potrawa będzie do podgrzania, na jutro.

5 komentarzy:

  1. Obiadek pychotka i samo zdrowie.Ostatnio polubiłam duszone warzywa.Czuję się zaproszona na obiadek.W zamian zapraszam na rodzimego schabowego z kiszoną ,ciepłą kapustką.Na razie wirtualnie ,ale myślę,że kiedyś nastąpi to w Krakowie.Może na wiosnę kiedy zakwitną moje ulubione akacje.
    Bużka dla Indianki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście Liwio :) Częstuj się :)) Mam więcej tych udek i duszonych warzyw :)
      Schabowy z kiszoną, ciepłą kapustką? Mmmm... Uwielbiam :)
      Moja Mama często serwowała w niedzielę to królewskie danie, gdy byłam dzieckiem i mieszkałam z rodzicami :)
      Schabowy, kiszona kapustka na gorąco, ziemniaczki purée polane sosem...

      W ogóle moja Mama przesmacznie gotuje. Jest świetną kucharką. Moja Babcia też była. A mój Dziadek wyrabiał luksusowe wędliny...

      Zainspirowałaś mnie :) Gdy tylko będę miała możliwość, usmażę schaboszczaka z kapustą na gorąco :)

      Usuń
  2. Obiadek jak obiadek, ale jaka super brytfanka! Normalnie zazdroszczę! Nieraz chciałam taka kupić, ale jakoś nie mogę traffic. Mam wielką żeliwną niezgrabotę:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta granatowa brytfanna dość droga była, ale zdaje egzamin. Wchodzi w nią do 6 udek. Dobrze się piecze i na piecu i w piekarniku.
    A te żeliwne brytfanny są jeszcze fajniejsze, bo równomiernie rozprowadzają po całości gorąc i też długo go trzymają. Jak będzie mnie stać, to kupię brytfannę żeliwną :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Liwio, oczywiście wpadnę za rok na Twojego schaboszczaka :)
    Chętnie odwiedzę i Ciebie i Wawel :)
    Może jakie piękne malowidło kupię na ulicy :)

    A propos, Wawelu, tam jest gigantyczny czakram energetyczny.
    Największy na świecie.
    Uzdrawia nieuleczalnych ludzi. Widziałam tam kiedyś obłożnie chorych wnoszonych na noszach na dziedziniec, by poddali się uzdrowicielskiemu działaniu. Warto tam często chodzić na spacer i np. przez kilka godzin czytać książkę.

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!