Wkopałam szesnaście wiśni i co najmniej jedną gruszę – więcej grzechów nie pamiętam, tak zaabsorbowana rozmyślaniem nad nikczemną naturą ludzką byłam. Jakiż ten naród niechętny do pomocy dla bliźniego swego! Ale nic to. Dam radę samodzielnie uporać się z tym monumentalnym zadaniem. Do odważnych i pracowitych świat należy.
Wróciłam na chwileczkę do domu by zjeść obiad. Tymczasem na dworze ponownie rozpadało się. W nocy była wichura – wyrwała parę dużych drzew. Mam utrudnione przejście z sadu jabłoniowego do gruszanego. Trzeba będzie wyciąć wiatrołoma. Na razie szkoda mi na to czasu. Staram się jak najwięcej drzewek wkopać. Kopie się tak sobie. Nienajgorzej i nienajlepiej. Błocko. Ziemia nasączona wodą aż kląszczy.
Z jeden strony to dobrze, bo skruszała i łatwiej poddaje się szpadlowi, ale z drugiej strony to niewygodnie, bo zrobiła się ciężka od wody i lepi się do szpadla. Także zielsko po tych deszczach rośnie jak oszalałe. Pokrzywy sięgają do pasa.
Wróciłam na chwileczkę do domu by zjeść obiad. Tymczasem na dworze ponownie rozpadało się. W nocy była wichura – wyrwała parę dużych drzew. Mam utrudnione przejście z sadu jabłoniowego do gruszanego. Trzeba będzie wyciąć wiatrołoma. Na razie szkoda mi na to czasu. Staram się jak najwięcej drzewek wkopać. Kopie się tak sobie. Nienajgorzej i nienajlepiej. Błocko. Ziemia nasączona wodą aż kląszczy.
Z jeden strony to dobrze, bo skruszała i łatwiej poddaje się szpadlowi, ale z drugiej strony to niewygodnie, bo zrobiła się ciężka od wody i lepi się do szpadla. Także zielsko po tych deszczach rośnie jak oszalałe. Pokrzywy sięgają do pasa.
Strumyk znów wezbrał i niesie wielkie ilości mętnej od piachu i mułu wody. Postanowiłam wcześniej że jeszcze wkopię dziś 10 –15 drzewek, ale teraz jak już zjadłam i usiadłam i zaczęło na dworze padać – to chcę odpocząć trochę.
Kopiąc dołki pod drzewka wybieram żyzne kawałki aby szybciej wkopać jak największą ilość drzewek. Tam gdzie ziemia gliniasta – trzeba będzie wymieniać ziemię, a to cholernie praco i czasochłonne zajęcie.