środa, 3 czerwca 2009

Jarmark

Wczoraj znajomi z Podlasia porwali mnie na jarmark w Olecku. Jechaliśmy szybko, bardzo szybko. Samochód podskakiwał na wertepach tak, że aż momentami waliliśmy deklami w sufit auta. Żołądek mało mi nie wyskoczył od tego przyspieszenia i szarpnięć, zwłaszcza, żem była na czczo, ale za to szybko znaleźliśmy się na jarmarku.
 
Z jarmarku niewiele zobaczyłam, bo utknęłam w sklepie ogrodniczym przy targowisku, który był pełen ludzi i była długa kolejka do kasy.
 
Kupiłam funaben - pilnie potrzebny mi tutaj do cięć drzewek. Także kilka lamp solarnych do poświetlania nocnego grillowania, kuwety do pikowania rozsady.
 
Z jarmarku porwałam od lokalnego szkółkarza namiary. Obejrzałam kurki w klatkach – ale moje ładniejsze i cenniejsze, bo dadzą zdrowe jajka prawdopodobnie w sierpniu.
Kupiłam miód i truskawki.
 
Znajomi wiedzieli, że jastrząb utłukł mi wszystkie dorosłe kury nieśne i przywieźli mi 10 jaj. To miłe :). Przywieźli także worek ziemniaków do sadzenia i jedzenia, bo moje się prawie skończyły. Właściwie moje ziemniaki nie nadają się do jedzenia – wszystkie w wilgotnej piwnicy skiełkowały ogromniaście. Bulwy zmiękły i wypuściły długie pędy. Dzisiaj mam zamiar je posadzić. Jest późno – już początek czerwca, ale jeszcze powinny urosnąć, tym bardziej, że przy niektórych bulwach urosły już maleńkie bulwki ziemniaczane. Wsadzę do ziemi i niech rosną dalej. Ziemia wilgotna, to będą rosły.
 
Moje kurczaki zielononóżki tak nażarte, że aż nie chcą na drogą karmę patrzeć, ale nazrywam im zieleniny. Nie mogę ich wypuścić na dwór, bo nie mam czasu postawić siatki, a bez siatki zginą w szponach jastrzębia.
 
Kurka liliputka – jedyna sprytna kurcia, która ocalała pogrom kur – wysiaduje jajeczka. To super. Będę miała maleńkie kurczaczki rasy liliput. Nie mogę się doczekać. Natomiast moja kurka leghorn i kogut leghorn – coś jeszcze ociągają się z potomstwem, ale kurka jeszcze młoda – niech rośnie.
 
Krowy i konie grzeczne. Kozy na ogół też – część uwiązana, reszta pasie się wokół nich.
 
Ale na kozy trzeba uważać. Mogą całymi dniami paść się w pobliżu domu i nagle ni z gruszki, ni z pietruszki – pomaszerować na sad.
 
Dzisiaj plan jest taki – pożywne śniadanie, pranie, zmywanie, posadzenie roślin pokojowych i marsz sadzić ziemniaki. Kupiłam bardzo ładne rośliny pokojowe.
A może zmienię kolejność zadań? Chmurzy się. Może potem przesadzę roślinki.
Teraz wyruszę posadzić ziemniaczki, a gdy zacznie padać, wrócę do dom i roślinki porozsadzam. Kupiłam wczoraj bardzo ładne rośliny pokojowe. 4 różne gatunki: palmę kokosową, paproć, jasnozielone asplenium, fioletową tradescantię – moją ulubioną roślinę pokojową. Zawsze intrygował mnie fioletowy kolor spodniej strony liści... Uwielbiam rośliny. Zawsze je uwielbiałam. Uwielbiam rośliny, zwierzęta, wiatr, deszcz, słońce. Kocham cała naturę w pełnej jej krasie... Tylko do dżungli amazońskiej chyba bym nie chciała trafić :DDDDDDDDD. Zbyt wiele drapieżnych zasadzek tam czeka na człowieka :).
 
Przyroda Polski jest łagodna w porównaniu z zielonym piekłem Amazonii... Zdecydowanie wolę polską przyrodę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!