Dopóki nie lało jak z cebra, pracowało się w ogrodzie.
Gdy fest wlało, nastąpiła ewakuacja do domu.
Indianka musiała rozsadzić mieczyki, bo wyglądało, że ciasno im w doniczkach. Przesadziła je do dużych donic i wiader.
Przygotowała w koszykach do sadzenia cebule kwiatów wiosennych, których nie zdążyła posadzić wiosną.
Posiała dużo wiśni, choć nie były przemrożone.
Ciekawe, czy wykiełkują? Jak nie teraz, to za rok.
Podczas deszczu w domu w piwnicy generalne porządki. Wywalanie klamotów na zewnątrz do spalenia, układanie drewna opałowego na zimę, bielenie ścian wapnem.
A dlaczego nie bezpośrednio do gruntu te mieczyki? Lubią najbardziej i w takich warunkach mnożą się cebule, których za rok możesz mieć dwu, trzykrotnie więcej.
OdpowiedzUsuńA ja dzisiaj jadąc nad Hańczę,to właśnie w czasie tej ulewy przejeżdżałem przez Cichy-Sokółki-Kowale Oleckie,chciałem zajechać do Was,ale kto by mnie oprowadził po ranchu w czasie tej ulewy :-/ Teraz wypoczywam w Błaskowiznie i jutro nurkujemy na bezdechu do 100 metrów :-)
OdpowiedzUsuńZa oprowadzanie po Ranczu w deszczu, podwójna stawka, 50 zł :) Dzwoń!
UsuńPiękna ulewa wczoraj była. Lało jak z cebra :)
OdpowiedzUsuńPosadziłam mieczyki do donic by potem łatwiej cebule znaleźć i wykopać na jesieni.
Bez umówienia się telefonicznego proszę mnie nie nachodzić.
OdpowiedzUsuńListonosz też się umawia?
OdpowiedzUsuńListonosz ma prawo dostarczać do mnie listy.
OdpowiedzUsuńMa moją zgodę na wjazd na gospodarstwo.