środa, 28 lipca 2021

SKARGA do WOJEWÓDZKIEGO SĄDU ADMINISTRACYJNEGO w Olsztynie

SKO.61.27.2021

 

WOJEWÓDZKI SĄD ADMINISTRACYJNY w Olsztynie

za pośrednictwem

SAMORZĄDOWEGO KOLEGIUM ODWOŁAWCZEGO w Olsztynie

 

SKARGA do WOJEWÓDZKIEGO SĄDU ADMINISTRACYJNEGO w Olsztynie

 

Wnoszę o uchylenie postanowienia SKO z dnia 28 czerwca 2021 roku i wznowienie postępowania w sprawie zrabowanych w dniu 3 maja 2018 roku owiec i kóz.

 

Wnoszę o zwolnienie od opłaty od skargi.

 

Wnoszę o przywrócenie terminu na wniesienie wniosku o wznowienie postępowania w sprawie owiec i kóz, albowiem nie jestem w stanie sama walczyć o zwierzęta, nie jestem w stanie terminowo i zgodnie z przepisami składać odnośne pisma, albowiem nie znam prawa i nie miałam świadomości, co i kiedy trzeba napisać oraz kiedy i do kogo złożyć.

 

Wnoszę o przydzielenie adwokata z urzędu do tejże sprawy administracyjnej, albowiem nie znam prawa administracyjnego, a nie stać mnie na opłacenie prawnika z wyboru.

 

Dodatkowo pragnę nadmienić, że Elżbieta Kozłowska, prezeska fundacji Molosy Adopcje spowodowała swoimi donosami zablokowanie mojego konta na Facebooku oraz możliwości zebrania funduszy na prawnika z wyboru, który by zajął się całokształtem sprawy i doprowadził ją do pozytywnego dla mnie i zwierząt końca.

 

Biegły lekarz weterynarii, Wojciech Grudzień wydał opinię dotyczącą moich zwierząt, w tym koni, owiec i kóz w czerwcu 2021 roku, co jest nowym dowodem w sprawie. Ocenił, że według niego nie doszło na moim gospodarstwie do znęcania się nad zwierzętami. Jest to podstawa prawna do wznowienia postępowania dotyczącego owiec i kóz. Ja tę opinię otworzyłam i przeczytałam w terminie krótszym niż 30 dni temu, więc termin do wznowienia postępowania w sprawie owiec i kóz został zachowany. Zatem wnoszę o wznowienie tegoż postępowania.

 

Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Olsztynie ma pełną świadomość tego, że fundacja Molosy Adopcje wywiozła moje zwierzęta bezprawnie zarówno 3 maja 2018 jak i 8 kwietnia 2019, a także, że fundacja i wójt również sobie je bezprawnie przywłaszczyli. Wójt i osoby przez niego sprowadzone poddały moje owce i kozy działaniom i zabiegom, w wyniku których zwierzęta poumierały. Wójt ma krew na rękach – krew moich zwierząt.

 

Zarówno fundacja Molosy Adopcje jak i wójt Krzysztof Locman – mataczą w sprawie moich zwierząt od samego początku. De facto, wrogie ruchy i mataczenie skierowane przeciwko mnie zaczęto już w roku 2017 zakładając mi bezpodstawną sprawę psychiatryczną rękami podwładnych wójta. Beneficjentem kradzieży zwierząt z mojego gospodarstwa jest fundacja, wójt i jego koledzy, którym oddał MOJE ZWIERZĘTA.

 

Wójt celowo ukrywał przede mną moje zwierzęta, aby móc swobodnie manipulować materiałem dowodowym w ten sposób, aby doprowadzić go do stanu takiego, który by uzasadniał konfiskatę zwierząt.

 

Wójt jest osobą osobiście zaangażowaną w przejęcie mojego majątku, więc jego decyzje i sposób procedowania spraw administracyjnych są skażone skrajną stronniczością i kompletnym brakiem obiektywizmu oraz przede wszystkim bardzo złą wolą. On szkodzi z premedytacją. Z premedytacją wystawia wadliwe decyzje w oparciu o fałszywe zeznania fundacji i osób z nią kolaborujących.

 

Pracownica podległa wójtowi, socjalna Monika Maciejewska jest synową kobiety, która zepsuła mi laptopa kilka lat temu, która mi dokuczała w świetlicy wiejskiej w Sokółkach, która napuszczała na mnie swojego męża i meneli, aby mi grozili. Prawdopodobnie właśnie teściowa socjalnej Moniki Maciejewskiej napuściła na mnie swoją rodzinę, w tym synową i syna policjanta, aby mi założyli sprawę psychiatryczną i doprowadzili do rabunku zwierząt.

 

Sygnatura sprawy o laptopa, w której sędzia procedująca tę sprawę nie dopuściła wnioskowanego przeze mnie biegłego informatyka do oceny materiału dowodowego, lecz dopuściła znajomego Maciejewskich, technika informatyka spoza listy biegłych, aby zatuszował celowe uszkodzenie mojego sprzętu przez Krystynę Maciejewską, świetliczankę z lokalnej świetlicy w Sokółkach to:

II Kp 21/15, 1 Ds 702/14 KD. Także to stara sprawa, ale nie jedyna, którą miałam z rodziną Maciejewskich, bo były też inne. Żadna z nich nie została dopuszczona na wokandę – zawsze były pośpiesznie zamiatane pod dywan, a odwetowo mi policja zakładała sprawy o rzekomy wypas zwierząt u Karola Wąsewicza. Dręczyli mnie tymi sprawami latami, a ostatnio w związku z tym, że zostali przyłapani na składaniu fałszywych zeznań na moją szkodę co zgłosiłam – odwetowo wrobili mnie w rzekome zaniedbywanie zwierząt i pośpiesznie wywieźli stado, aby manipulować nim i fabrykować fałszywą dokumentację przeciwko mnie. Zwierzęta wywiezione po wywiezieniu były trute, głodzone, maltretowane, wyniszczane. Doprowadzili do zagłady większości moich zwierząt, do prawdziwej ich gehenny.

 

Ja wtedy poniosłam stratę rzędu 5000 złotych, bo tyle kosztował laptop, który trwale zepsuła Krystyna Maciejewska, wielokrotnie, złośliwie go rozłączając w nieprawidłowy sposób, gdy z niego korzystałam w świetlicy wiejskiej w Sokółkach.

 

Laptop przynosiłam do świetlicy, ponieważ ona nie dopuszczała mnie do komputera stacjonarnego – robiła trudności, a ja musiałam napisać pismo procesowe i nie miałam takiej możliwości w domu, bo mi prąd odcięto.

 

Wójt celowo zarówno w pierwszym postępowaniu administracyjnym dotyczącym owiec i kóz, jak i drugim dotyczącym koni – mataczy, unika przesłuchiwania wnioskowanych przeze mnie świadków, wyklucza ich, nie dopuszcza dowodów filmowych i zdjęciowych. Także z przesłuchania wykluczył weterynarza Józefa Szemisa, który w 2019 roku badał konie na moim podwórku przed ich wywiezieniem i nie stwierdził, aby były chore i wymagały ratowania, a wręcz przeciwnie – stwierdził, że zwierzęta były w dobrej kondycji, co zresztą widać na moich filmach, które wójt również pominął. Józef Szemis zapamiętał dokładnie, że jeden z moich koni, ogier arabski Fineasz ruszał się lekko oraz dumnie i z wdziękiem nosił głowę. Koń chory w ten sposób się nie porusza. Tak się porusza koń zdrowy i szczęśliwy. Płynie wręcz w powietrzu.

 

Wójt starannie z obu postępowań wygumkował wszelkie dowody świadczące o tym, że wywiezione zwierzęta były w dniu ich wywiezienia w dobrej kondycji i zdrowe, prawidłowo odżywione i zaopiekowane.

 

Celowo wójt i osoby z nim kolaborujące w tym PIW Olecko – nie dopuściły mnie do oględzin moich zwierząt po ich wywiezieniu i uniemożliwiły mi branie udziału w czynnościach przy moich owcach oraz zapobieżenie wyniszczeniu mojego stada owiec i kóz.

 

Celowo PIW Olecko i wójt nie dopuścili do badania zwierząt na moim gospodarstwie przed ich wywiezieniem, albowiem wynikło by z nich jasno i klarownie, że nie było do tego żadnych podstaw.

 

Zaś w roku 2019 pominęli zeznania niewygodnego świadka lekarza weterynarii Józefa Szemisa, który nie chciał im poświadczyć nieprawdy na temat kondycji moich zwierząt. Oni go sprowadzili na moje gospodarstwo w dniu rabunku koni, aby przyklepał im zaświadczenie o rzekomym ich złym stanie, ale on tego nie zrobił, bo widział, że ja go nagrywam i konie jak on je bada. Konie były zdrowe i w normalnej kondycji hodowlanej. Fundacja robiła na Szemisa naciski, aby pokwitował jej rzekomo zły stan koni, ale on się bał weryfikacji tego przy pomocy moich filmów i poświadczył im. Skąd wiem? Wpisy na internecie były, że „weterynarz się boi”. Bał się ryzyka ujawnienia jego potencjalnego mataczenia w sprawie badanych na podwórku koni. Wszystkie konie na podwórku były zdrowe i w dobrej kondycji. Takie wywieźli, a potem je truli, głodzili tak jak owce i kozy rok wcześniej, więc ich kondycja pogorszyła się, ale nadal były zdrowe, jak potwierdził weterynarz Rojek, który badał klacze w czerwcu 2019 roku. Warto tu podkreślić, że liczy się stan zwierząt w dniu ich odbioru, a nie po tygodniach czy miesiącach od ich wywiezienia, gdzie hodowca nie ma żadnego wpływu na to, czym i jak są karmione konie i co jest im podawane. W dniu, w którym konie zostały wywiezione – żaden z nich nie miał objawów kaszlu, biegunki czy jakichkolwiek symptomów jakiejkolwiek choroby. Dla koni, zwłaszcza dla ciężarnej klaczy Indiany takie porwanie to był szok, który mógł się skończyć tragicznie. Konie, nie nawykłe do jazdy trajlerem, wyłapane przez obcych, brutalnych koniokradów – były w ogromnym stresie. Mógł się zdarzyć po drodze wypadek. O mało się nie zdarzył na moim podwórku, gdy klika zagnała mojego najmłodszego źrebaka Delaware na stertę kamieni i cegieł. Mógł nogi sobie połamać. Źrebaczek się bronił przed wywózką z całych sił. Siłą wciągnęli moje konie na te przyczepy i je wywieźli.

 

Jedynym celem pośpiesznego wywiezienia moich owiec i kóz w środku nocy 3 maja 2018 roku była chęć sfabrykowania fałszywych dowodów przeciwko hodowcy i właścicielowi, czyli przeciwko mnie. Zwierzęta wywieziono po to, by je wyniszczyć i stan wyniszczenia przypisać mnie.

 

Wójt celowo odmówił przesłuchania zawnioskowanych przeze mnie świadków, bo dowody mojej dbałości i zwierzęta były mu bardzo nie na rękę. Wszak nie po to wywieźli zwierzęta, aby je oddawać. Nachapali się za darmo cudzej własności i mataczą, aby zwierząt nie oddać, bo taka jest już natura złodzieja – że jak wyrwie cudzą własność, to ani myśli ją zwrócić. A najgorszy jest złodziej na stanowisku, bo taki to się czuje bezkarny.

 

Drugim aspektem uporu wójta związanego z odmową zwrócenia mi zwierząt jest to, że zwracając mi zwierzęta przyznałby, że to on wykończył je, że za stan wyniszczenia owiec i kóz na farmach przez niego wynajętych jest odpowiedzialny on sam, a nie pomawiany przez niego hodowca.

 

Ponadto pragnę wskazać, że kozy i owce ukradzione 8 kwietnia 2019 roku z mojego gospodarstwa dostały od inspektorów PIW Olecko bardzo dobrą opinię o ich kondycji, co udowadnia, że zwierzęta nie kwalifikowały się do wywiezienia w trybie pilnym z mojego gospodarstwa, ani w żadnym trybie. Wywieźć wbrew woli właściciela zwierzęta można tylko w sytuacji bezpośredniego zagrożenia ich życia, a takiej sytuacji na moim gospodarstwie nie było. To nie było to, że PIW Olecko mnie tak bardzo lubi i szanuje – to nie było to. Widać nie skojarzyli, nie dotarło do nich, że na farmę wójta przywieziono nowe kozy i owce z mojego gospodarstwa zrabowane w dniu 8 i 10 kwietnia 2019 roku, więc inspektorzy napisali w protokole, że wszystko w porządku ze zwierzętami na farmie wynajętej przez wójta. Pobłażliwie dali glejt koledze wójta, że u niego na farmie wszystko w porządku i przy okazji załapały się na tę dobrą opinię świeżo zrabowane kozy i owce :D De facto, ten dowód w sprawie czyli protokół kontroli na farmie wójta, na którą wywieziono nowe kozy i owce ode mnie, to ujawniony nowy dowód w sprawie o konie i w sprawie o owce i kozy, więc wnoszę o wznowienie obu spraw w oparciu o niego. Ten dowód nie był wzięty pod uwagę przez wójta w żadnej ze spraw administracyjnych, oraz nie został ujawniony podczas sprawy o owce i kozy procedowanej przez sędzię Magdalenę Prawdę-Janeczek.

 

Wskazać należy, że wójt, policja, PIW Olecko, oraz fundacja Molosy Adopcje mieli wiedzę o tym, że na gospodarstwie podczas rabunku zwierząt była obecna Niemka Anja Weidner i celowo adekwatne organy nie przesłuchały tego ważnego świadka, który zna moje gospodarstwo i zwierzęta bardzo dobrze od kilku lat i może wiele powiedzieć na temat zwierząt i samej farmy, w tym dobrostanu i sposobu opieki nad zwierzętami.

 

Dodam, że Anja Weidner jest wegetarianką, sympatyzującą z niemiecką partią Zielonych, ma bardzo radykalne poglądy na temat zwierząt – najchętniej by je wszystkie uwolniła i wypuściła w naturę. Gdyby była kiedykolwiek świadkiem jakiegokolwiek znęcania się – pierwsza by na mnie doniosła, bo jest taką pro-zwierzęcą fanatyczką.

 

Jednak będąc u mnie i obserwując sposób mojej hodowli oraz porównując go ze sposobami hodowli moich sąsiadów bliższych i dalszych doszła do wniosku, że moje zwierzęta na mojej farmie miały bardzo dobrze, bardzo dobre warunki chowu, maksymalnie zbliżone do naturalnych, gdzie zwierzęta cieszą się życiem swobodnie i radośnie pasąc się na zielonych, botanicznie różnorodnych łąkach.

 

De facto, Niemka do ostatniej chwili nie wierzyła, że fundacja wywiezie mi zwierzęta w roku 2018, bo widziała brak przesłanek do takiego zaboru wg ustawy o ochronie zwierząt. Ona jest prawniczką z wykształcenia i według jej prawniczego postrzegania sytuacji nie było przesłanek do zaboru zwierząt w trybie ustawy o ochronie zwierząt. Nie rozumiała także, dlaczego wywieziono mi konie i psa oraz kolejne kilkanaście kóz i owiec w roku 2019. Bała się o swego pieska, bo i jego zgarnięto z mojego podwórka. Ten piesek został zabrany, bo klika sądziła, że jest mój. Tylko dlatego – nie dlatego, że był chory, zaniedbany, brudny, wymagający leczenia – klika pieska Niemki zgarnęła, bo sądziła, że był mój. Ten odbiór to był nienawistny lincz wymierzony personalnie we mnie, a nie przewidywana ustawą akcja ratownicza. Mój pies ukradziony w roku 2019 był w lepszej kondycji niż pies Niemki – czyściutki i prawidłowo odżywiony, a został wywieziony bez zbadania go na moim podwórku. Po wywiezieniu psa, w schronisku, które włamało się do mojego domu po psa na zlecenie wójta – było mataczone. Psa nie zbadali, bo nie dał do siebie podejść. Bronił się. Ale w związku z tym, że schronisku przegięło włamując się do mojego domu prywatnego – więc mataczy, że pies nie był w najlepszej kondycji. De facto, pracownik schroniska, który przemocą wyrwał przy pomocy poskromu mojego psa z domu – ściemnia, że z psem było coś nie tak. Było wszystko w porządku. To mój ukochany, ulubiony piesio, który się bardzo ze mną zżył, a od dwóch lat jest więziony i ciemiężony w klatce i łamią psinie charakter.

 

Mam nowego psa, ale nadal tęsknię za Amarii, a ona tęskni za domem. Ta psina została skrzywdzona przez głupich, skorumpowanych ludzi, którzy dla prywaty robią takie zamachy na cudze zwierzęta.

 

SKO w Olsztynie nie powinno się sugerować wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego w innej sprawie, wyrokiem z dnia 13 listopada 2020 roku, sygnatura akt I OSK 1135/20, bo polskie prawo nie jest prawem precedensu. To nie Anglia.

 

Nas w Polsce obowiązuje przepis prosty, który nie zamyka pokrętnie drogi do wznowienia postępowania w przypadku pojawienia się nowych dowodów w sprawie. Ja nie wiedziałam, co Niemka zezna, dopóki ona nie zeznała. Ona wielu rzeczy nie pamięta, a niekiedy pamięta nieopatrznie, albo się jej mieszają wspomnienia. To bardzo długi czas upłynął od tych zdarzeń i można wiele szczegółów pozapominać.

 

O jej przesłuchanie wnioskowałam wcześniej, jak też o przesłuchanie innych świadków, których wójt pominął. Sprawa nadal wygląda tak, że w postępowaniu administracyjnym wójt wykluczył z przesłuchań moich świadków i swoją decyzję oparł jednostronnie tylko na swoich podstawionych świadkach, którzy są od niego finansowo i zawodowo, oraz kontraktowo uzależnieni, ponadto mają dodatkowe powody, aby mataczyć i kłamać, ponieważ brali udział w napaści na moje gospodarstwo i kradzieży mojego mienia i zwyczajnie boją się o swoją skórę, że w wyniku przyznania, że zwierzęta zostały po prostu bezczelnie zrabowane – oni zostaną za to pociągnięci do odpowiedzialności.

 

W załączniku: 

1. Opinia Biegłego Lekarza Weterynarii Wojciecha Grudnia

2. Zeznania Niemki Anji Weidner

3. filmy z dnia najścia i rabunku owiec i kóz dnia 2 maja 2018

https://youtu.be/RfoicN-PPR8

https://youtu.be/U91ldW-ANSQ

4. Kopie apelacji pełnomocniczki w związku z wydanymi przez sędzię M. Prawdę-Janeczek krzywdzącymi wyrokami.

5. Kopie moich apelacji w związku z wydanymi przez sędzię M. Prawdę-Janeczek krzywdzącymi wyrokami.

Hodowca Izabella Redlarska, Rancho Romantica Rebelle,

Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, +48506200135

https://zwierzetaindianki.blogspot.com/ https://www.instagram.com/izabella_redlarska/ www.garnek.pl/indianka/a https://www.youtube.com/user/IndiankaCreative/videos?view=0&sort=da&flow=grid

PODPISANE ELEKTRONICZNIE i WYSŁANE przez ePUAP

Do wiadomości:

II K 624//18 owce i kozy, SSR Magdalena Prawda-Janeczek

II K 358/19 konie i pies, SSR Mariusz Mazur

II K 79/21 obraza socjalnych z GOPS, które napuściły na mnie weterynarię, SSR Koronkiewicz, 

II K 519/19 obraza policjantów biorących udział w kradzieży moich zwierząt, SSR Janeczek

III RNs 181/17 sprawa założona przez podwładne wójta o umieszczenie mnie w zakładzie psychiatrycznym wbrew mojej woli i woli mojej rodziny, SSR Andrzej Borowski

II SA/Ol 64/21 odwołanie od decyzji administracyjnej wójta w sprawie koni, WSA Olsztyn

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej
 ul. Nowogrodzka 1/3/5, 00‐513 Warszawa, info@mrips.gov.pl, tel..222-500-108

(proszę zrobić audyt w GOPS Kowale Oleckie w związku z wystawianiem fałszywych opinii na mój temat i podzlecaniem wystawiania takich opinii przez inspektora PIW Olecko).

Ministerstwo Zdrowia, Ul. Miodowa 15, 00-952 Warszawa, +48222500146, kancelaria@mz.gov.pl  

Ministerstwo Rolnictwa

 


3 komentarze:

  1. Wasz ulubiony pracuś napisał kolejne pismo procesowe. Aż mnie kark boli od ślęczenia nad tym pismem.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawniczka napisała apelacje osobno i ty osobno? Po co?

    OdpowiedzUsuń
  3. czy w razie przegranej bedziesz sie odwolywac w Strasubrgu?

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!