środa, 14 lipca 2021

II K 519/19 Apelacja od wyroku z dnia 26 maja 2021 - uzupełnione

II K 519/19 obraza policjantów

 

SSR Magdalena Janeczek-Prawda

Sąd Rejonowy w Olecku 

II Wydział Karny  ul. Osiedle Siejnik I 18  19-400 Olecko   tel. 87 523 06 40  fax 87 523 06 95  karny@olecko.sr.gov.pl



II K 519/19 Apelacja od wyroku z dnia 26 maja 2021

 

Zaskarżam postanowienie sędzi Magdaleny Prawdy-Janeczek w całości, zwłaszcza w części dotyczącej zmuszania mnie do przyjmowania piguł. Po pierwsze, zarzucane mi czyny są znikomej szkodliwości społecznej i były sprowokowane przez policjantów, po drugie: zmuszanie człowieka do przyjmowania chemicznych piguł, które mogą uszkodzić mózg, to zbyt daleko idąca ingerencja w moje zdrowie. Nie zgadzam się na to. Wystarczy mnie nie prowokować, nie robić mi krzywdy, nie okradać mnie, nie poniewierać - a nie będę reagować emocjonalnie.

 

Sędzia po pierwsze nie dopuściła wszystkich wnioskowanych przeze mnie dowodów i wydała wyrok, a po drugie - wydała wyrok krzywdzący, niesprawiedliwie i nadmiernie dotkliwy. Ponadto, osobę, którą się uznało za niepoczytalną nie wolno karać, bo przyjmuje się, że nie popełniła przestępstwa, tymczasem sędzia Janeczek skazała mnie przy jednoczesnym uznaniu za osobę niepoczytalną.

 

Na uwagę zasługuje też ogromna dotkliwość przymusowego pseudo leczenia oraz głęboka ingerencja w moje ciało i umysł. Nie zgadzam się. 

 

Wnoszę o uniewinnienie lub umorzenie sprawy, albowiem policjantów nie wyzywałam, a protokół, który porwałam, zawierał moje zeznania, które mam prawo poprawić lub unieważnić. Do porwania moich zeznań sprowokował mnie policjant Marcin Maciejewski, który dopisał do moich zeznań wniosek o dobrowolnym poddaniu się karze, oraz odmówił dopisania wniosku o adwokata z urzędu, oraz który straszył mnie więzieniem, zaraz po tym, jak podpisałam protokół bez wniosku o adwokata, ponieważ Maciejewski odmówił dopisania takiego wniosku.

 

Maciejewski bredził, że on jest cytuję: "gospodarzem przesłuchania" i on decyduje o tym, co się ma znaleźć w moich zeznaniach. Za moje zeznania odpowiadam ja, a nie Maciejewski i on nie ma prawa nic pomijać, ani dopisywać bez mojej zgody. To ja jestem rozliczana z moich zeznań w sądzie, a nie Maciejewski. 

 

Podczas sporządzania protokołu Maciejewski wielokrotnie przekręcał moje słowa i zdania i wpisywał swoje wymyślone treści, dlatego musiał takich protokołów kilka poprawić, bo za każdym razem było dopisane przez niego coś, czego ja nie  mówiłam, albo było pominięte coś, co ja zeznałam i w związku z tym odmawiałam podpisu.

 

W końcu, gdy Maciejewski odmówił dopisania wniosku o adwokata, zwodząc, że będę mogła taki wniosek złożyć później i wyłudził ode mnie podpis pod protokołem nie zawierającym takiego wniosku - postraszył mnie, że teraz pójdę siedzieć, wtedy ja impulsywnie porwałam moje zeznania, aby zmusić typa do dopisania wniosku o adwokata i wydrukowania kompletnego protokołu do podpisu dla mnie.

 

Szkody żadnej w tym protokole nie zrobiłam, bo protokół zawierał moje zeznania, które mam prawo anulować poprzez podarcie zeznań (inaczej się nie dało), Maciejewski miał na ekranie komputera ten sam protokół z tą samą treścią i mógł z łatwością go wydrukować, zamiast robić aferę i mściwie zakładać mi sprawę. 

 

Zaskarżam odmowę powołania lekarzy psychiatrów niezwiązanych z lokalnym środowiskiem, które mnie okradło. 

Psychiatrzy, których wynajęła sędzia Magdalena Prawda-Janeczek są niewiarygodni, gdyż piszą opinie na zlecenie sędzi, zgodnie z jej oczekiwaniami, a nie zgodnie z faktami. Robienie mi koło pióra zaczęła żona policjanta Maciejewskiego, socjalna Monika Maciejewska, która złożyła wniosek do sądu o umieszczenie mnie w zakładzie psychiatrycznym, bo przeszkadzam rodzinie Maciejewskich, którzy są na bakier z prawem, co im od czasu do czasu wytykam.

 

Budzi niedowierzanie, że osoba, która nigdy nie chorowała psychicznie, nagle zostaje uznana psychicznie chorą, gdy została okradziona i głośno protestuje w związku z tym oraz domaga się ukarania winnych i zwrotu zrabowanego mienia.

 

Sędzia Janeczek kryje przestępców wrabiając mnie swoim pokrętnym wyrokiem w winę, podczas, gdy to ja jestem poszkodowana, albowiem tego dnia zostałam bestialsko napadnięta i brutalnie okradziona z dorobku mojego życia, a w kradzieży brali udział policjanci, którzy widząc, że nie ma podstaw do wywiezienia zwierząt, z satysfakcją i szyderą na pyskach ułatwiali złodziejom kradzież mojego mienia.

 

Wykorzystywanie stanowisk państwowych do prywatnych celów zemsty lub podważania wiarygodności poszkodowanej osoby jest niezgodne z prawem. 

 

Wnoszę o umorzenie postępowania nie z powodu wyimaginowanej choroby, której nie mam, lecz z tego powodu, że po pierwsze nie znieważyłam policjantów słowami wulgarnymi, lecz to oni na mnie bezpodstawnie napadli i skuli oraz zniszczyli drzwi oraz ułatwili złodziejom kradzież mojego mienia, a po drugie - protokół moich zeznań dotyczy mnie, moich zeznań i mam prawo nanoszenia poprawek i uzupełnień do nich, a także unieważnień złożonych zeznań.

 

Maciejewski nie ma prawa manipulować zeznaniami osoby podejrzanej, a robił to i to w kierunku zmierzającym do wyrządzenia mi szkody osobistej i prawnej w postaci rzekomo dobrowolnego poddania się karze. Maciejewski swoimi krętactwami i manipulacjami oraz zastraszaniem wyprowadził mnie z równowagi. Miałam prawo stracić cierpliwość. 

 

W dniu 08 kwietnia 2019 roku w m. Czukty 1 gm. Kowale Oleckie nie znieważyłam funkcjonariuszy policji, a w tym młodszego aspiranta Pawła Warsiewicza oraz sierżanta sztabowego Karola Żukowskiego słowami powszechnie uznanymi za obelżywe podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych, gdyż oni w tym czasie nie pełnili obowiązków służbowych, lecz brali udział w kradzieży moich zwierząt, ułatwiali kradzież koniokradom i włamywaczom.

 

Tego dnia przy współudziale tychże policjantów fundacja ukradła mi stado rasowych, szlachetnych koni mojej hodowli, rasowego psa, oraz zadbane mleczne kozy i owce. 

 

Sędzia Janeczek z upodobaniem pastwi się nade mną, ponieważ osoby, które brały udział w kradzieży mojego mienia to jej znajomi. Ona ich chroni moim kosztem. Dlatego wyłączyła się ze sprawy karnej z mojego zawiadomienia przeciwko policjantom i trzem typom, którzy ukradli moje kozy po porzuceniu ich przez fundację i po znalezieniu ich przeze mnie i próbie zabrania do domu.

 

Porzucenie kóz przez fundację to znęcanie się. Janeczek wiedząc to nie złożyła zawiadomienia w sprawie znęcania się fundacji nad moimi kozami. Ona chroni przestępców, a ja jej to wytykam, dlatego ona próbuje mnie zamknąć w zakładzie psychiatrycznym. 

 

Ustawa o ochronie zwierząt nie unieważnia przestępstwa kradzieży i włamania. Kradzież pozostaje kradzieżą. Fundacja ukradła, a nie uratowała zwierzęta. Fundacja nie ma prawa wywozić zwierząt, którym nie grozi utrata życia. 

 

W dniu 08.04.2019r. w miejscowości Czukty funkcjonariusze policji Paweł Warsiewicz i Karol Żukowski udzielali pomocy prezesce fundacji Molosy Adopcje przy kradzieży zwierząt należących do hodowczyni Izabelli Redlarskiej.

 

Podczas kradzieży zwierząt Izabella Redlarska nie znieważyła ww. funkcjonariuszy policji słowami powszechnie uznawanymi za wulgarne. Na miejscu przebywał również lekarz weterynarii Józef Szemis oraz pracownicy Urzędu Gminy Kowale Oleckie. Lekarz weterynarii nie stwierdził, aby zwierzęta wymagały ratowania i wywiezienia, a pracownicy Urzędu Gminy stwierdzili w postępowaniu administracyjnym, że nie znają się na zwierzętach.

 

Nie wierzę, że się nie znają na tyle, aby nie być w stanie ocenić, czy konie konają, czy nic im nie jest. Przyjechali na moje gospodarstwo na polecenie wójta. Jeden z nich filmował i robił zdjęcia. Słyszeli moje protesty i nie reagowali, bo zostali przydzieleni do grabieży mojego majątku w charakterze etatowych, podstawionych przez wójta świadków, którzy mają kłamać na temat kondycji zwierząt. Byli to Tomasz Kosobudzki oraz Piotr Masalski. Nie pomogli mi, gdy fundacja mnie okradała. Pozwolili, by ta banda mnie okradła.

Oni są na pasku wójta i robią to, co on im każe.

 

Ponieważ zwierzęta nie były chore, zagłodzone i zaniedbane, a ja zdążyłam je nagrać podczas ich grabieży, więc urzędnicy wójta wykręcają się, że nie znają się na zwierzętach, zamiast jasno i prosto stwierdzić, że zwierzęta nie wymagały ratowania. To ludzie podstawieni przez wójta Krzysztofa Locmana.

 

Żyd Locman zapragnął przejąć gospodarstwo Polki metodą na zwierzaka.

 

Oczernianie Polaków celem wyłudzania roszczeń finansowych, majątków to cecha charakterystyczna Żydów. Tym się trudnią od wielu lat: oczernianiem Polaków na całym świecie i stawianiem bezczelnych roszczeń wobec uciemiężonego przez Niemców i Rosjan oraz Żydów narodu polskiego.

 

Locman zaś to Żyd z pochodzenia, drugie pokolenie czerwonych u władzy w Kowalach Oleckich, czyli człowiek pozbawiony sumienia, nastawiony na zyski i władzę. Krzywdzi z premedytacją bezbronną, niewinną Polkę. Okradł moje gospodarstwo, zagłodził na śmierć moje owce i kozy. Zrobi wszystko, by je zlicytować i przejąć. Jego chroni sędzia Janeczek. Nawet go nie przesłuchała w żadnej sprawie, w którą on jest zamieszany.

 

To on razem z PIWem sprowadzili do mnie fundację i to on dogadał się z fundacją w sprawie konfiskaty moich zwierząt za moimi plecami. Oni byli dogadani, gdy fundacja do mnie przyjechała w roku 2018. Podobnie w roku 2019. W ciemno przysłał schronisko do konfiskaty mojego rasowego pieska. Bez podstaw wynikających z ustawy o ochronie zwierząt. 

 

Natomiast obecna na miejscu właścicielka zwierząt w osobie Izabelli Redlarskiej, hodowca z 18 letnim stażem zawodowym i doświadczeniem w hodowli zwierząt, oświadczyła głośno i wyraźnie, że zwierzęta nie są zagłodzone, ani chore oraz nie wymagają ratowania. Jest to nagrane.

 

Natomiast Elżbieta Kozłowska z fundacji Molosy Adopcje nie jest lekarzem weterynarii, nie okazała dyplomu ukończenia technikum dla techników weterynarii, a dane podane na jej stronie profilowej na Facebooku sugerują, że nigdy takiej szkoły nie ukończyła, więc nie ma żadnych kompetencji do określania, czy zwierzętom grozi śmierć, czy nie.

 

Ponadto Kozłowska nie jest hodowcą, nie ma doświadczenia ani stażu w hodowli zwierząt gospodarskich, nie ma kompetencji ani uprawnień do oceniania dobrostanu zwierząt oraz przydatności paszy do spożycia.

 

Jednocześnie Elżbieta Kozłowska czerpie ogromne korzyści materialne i finansowe z tytułu przejęcia cudzych koni wartości co najmniej 100.000 złotych. Konie i pies zostały wywiezione bezprawnie, co także potwierdziła przebywająca w tym dniu na gospodarstwie i obecna podczas kradzieży zwierząt obywatelka Niemiec, Anja Weidner.

 

Obecni na  gospodarstwie policjanci Paweł Warsiewicz oraz Karol Żukowski zhańbili się pomocnictwem w tym akcie rabunku mienia znacznej wartości. Ci policjanci skrzywdzili mnie. Nie trzeba tutaj podkreślać, że taka karygodna postawa funkcjonariuszy policji mogła wywołać uzasadnione wzburzenie okradanej właścicielki zwierząt. Osoba, brutalnie i chamsko napadnięta, doprowadzona do szału ogromem krzywdy może być nieobliczalna, a wynika to li tylko z traumatycznych doznań, jakim jest poddawana za sprawą napastników. To nie policjanci tego dnia byli pokrzywdzeni, lecz Izabella Redlarska. 

 

Wybrani przez sędzię Magdalenę Prawdę-Janeczek biegli jak i ona sama są pozbawieni wyobraźni i empatii, nie są w stanie wczuć się w stan emocjonalny napadniętego, krzywdzonego i poniewieranego człowieka. Pani sędzia Magdalena Prawda-Janeczek popiera chamstwo oraz przemoc wobec bezbronnej, niewinnej kobiety oraz przestępstwa kryminalne na jej szkodę, dlatego m.in. odmówiła procedowania sprawy przeciwko złodziejom i włamywaczom, którzy ukradli kobiecie zwierzęta i włamali się do jej domu oraz go splądrowali. 

 

Pani sędzia Magdalena Prawda-Janeczek popiera publiczny lincz hodowczyni i łamanie zasad RODO przez fundację, dlatego nie złożyła zawiadomienia na fundację w tych sprawach. 

 

Jednocześnie sędzia Janeczek zastraszała hodowczynię, aby nie publikowała zeznań świadków, zeznających na jej  korzyść, podczas, gdy fundacja bezkarnie od kilku lat publikuje wyrwane z kontekstu, zmanipulowane i oparte na swoich własnych oszczerstwach dokumenty wchodzące w skład dowodów sądowych w obu sprawach karnych dotyczących zwierząt. 

 

Nie było utrudniania procesu odbioru zwierząt ze strony Izabelli Redlarskiej, bo to nie był książkowy odbiór zgodnie z procedurami, lecz to była chamska kradzież mienia znacznej wartości materialnej, finansowej oraz emocjonalnej, zabór bezpodstawny, bez wyroku sądu, bez podstaw faktycznych i formalnych, bez dopełnienia wymaganych prawem i procedurami oraz zwyczajami procedur. Ukradziono ukochane zwierzęta hodowczyni, które z nią są zżyte od wielu lat, a sędzia Magdalena Prawda-Janeczek tę brutalną kradzież przyklepała skrajnie stronniczym, nieuczciwym, niesprawiedliwym, krzywdzącym, skandalicznym wyrokiem. 

 

Ja widząc jak sędzia Janeczek stronniczo proceduje obie sprawy, domagałam się wielokrotnie zmiany sędziego, niestety, sędzia Janeczek uczepiła się pazurami tych obu spraw, aby doprowadzić do skazania mnie, mimo, że powinnam być uniewinniona. Sędzia Magdalena Prawda-Janeczek stanęła po stronie przestępców, przeciwko skrzywdzonej kobiecie. To nie przynosi honoru piastowanego przez nią stanowisku. Pokazuje to też, że sędziowie wywodzący się ze struktur dawnego komunistycznej nomenklatury powinni być bezwzględnie usunięci z publicznych stanowisk, albowiem bardzo szkodzą polskiemu społeczeństwu. Nie tylko krzywdzą jednostki, ale też podrywają autorytet sądu w społeczeństwie. 

 

Najstarsza klacz Indiana szczęśliwie przeżyła u boku hodowczyni kilkanaście lat. Była przez hodowczynię zakupiona, jako półroczny źrebak i całe swoje kilkunastoletnie życie szczęśliwie żyła na sielankowym Rancho Izabelli Redlarskiej, które postanowiła okraść skorumpowana, lokalna klika w kolaboracji ze sprowadzoną, a wyszkoloną w matactwach i fałszerstwach cwaniarą z fundacji pseudo pro zwierzęcej Molosy Adopcje. 

 

Moje zachowanie było adekwatne do sytuacji - zostałam napadnięta na moim terenie przez obcych, wrogo do mnie nastawionych ludzi, których jedynym celem było wyrządzenie mi ogromnej krzywdy, w tym okradzenie mnie z moich ukochanych koni, psa oraz kóz i owiec, a także poniżanie mnie. Osoby, które mnie okradły, sfotografowały moment, jak jestem prowadzona zakuta w kajdanki przez policję i umieściły to na internecie, na Facebooku, na stronie hejterskiej, która kipi nienawiścią do mnie i która zatruwa umysły i serca przypadkowych internautów jadem sączonym na mój temat. 

 

Ja nie zostałam zatrzymana, tylko powalona i zakuta jak jakiś bandyta, podczas, gdy bandytami były osoby okradające moje gospodarstwo.

 

Podczas pobytu w Komendzie Powiatowej Policji w Olecku Izabella Redlarska była przez wiele godzin poniżana poprzez umieszczenie jej na krześle na środku pokoju, gdzie zabroniono jej się ruszać pod groźbą umieszczenia w areszcie, gdzie kobieta zapuchnięta od płaczu nie mogła nawet wstać by sięgnąć po chusteczkę do nosa, bo spotkała się z groźbami policjanta Pawła Warsiewicza. 

 

Paweł Warsiewicz, to koleś policjanta Marcina Maciejewskiego. Warsiewicz wskoczył na stołek dzielnicowego w Gminie Kowale Oleckie po Maciejewskim. Matka Maciejewskiego to kobieta konfliktowa, która zawłaszczyła sobie lokalną świetlicę wiejską na swoje nielegalne praktyki. Maciejewska dokuczała mi, gdy byłam zmuszona skorzystać z lokalnej świetlicy, by napisać pismo. Skorumpowana policja olecka odmówiła ukarania agresywnej świetlicowej. Zamiast ukarać matkę policjanta - przyczepiła się do osoby przez nią szykanowanej. 

 

Podczas czytania protokołu Izabella Redlarska domagała się dopisania do protokołu wniosku o przydział adwokata z urzędu, ale Maciejewski nie zgodził się. Zabrał jej protokół i zagroził więzieniem. Wtedy spanikowana kobieta by zmusić typa do dopisania wniosku o adwokata, unieważniła protokół przerywając go na pół. To, że piszę o sobie w trzeciej osobie nie wynika ze schizofrenii czy innych zaburzeń, lecz z chęci trzymania się określonego stylu formalnego. Tak piszą prawnicy, pełnomocnicy o swoich klientach. Ja w tej sprawie jestem swoim rzecznikiem. Nie od strony prawnej, ale faktycznej, gdyż nikt tak nie zna faktów w tych sprawach, jak ja. 

 

Nie zgadzam się, że nie zostali przesłuchani moi świadkowie potwierdzający dobrostan moich koni i psa oraz nie zgadzam się, że nie zostały ujawnione nagrania z mojego gospodarstwa wykonane przez fundację, oraz, że nie dano mi czasu na dostarczenie mojego nagrania i szybciutko zakończono sprawę, oraz nie wzięto pod uwagę moich nagrań, które udostępniłam online, a które pokazują, że konie nie były zagłodzone ani chore, oraz że nie było żadnego pożaru domu tego dnia, jak fałszywie zeznał policjant Rafał Wasilewski, który włamał się do mojego domu rozwalając drzwi. Domagam się wypłaty odszkodowania za zniszczone mienie.

 

Nie zgadzam się na cynizm sędzi Magdaleny Prawdy-Janeczek, gdyż jej wyrok w tej sprawie i w sprawie zwierząt to kpina. 

Nie wyzywałam wulgarnie policjantów na moim podwórku. Skuli mnie w kajdanki, ponieważ nagrywałam tabletem kradzież moich koni. Wytrącili mi tablet z rąk, zrzucili go na ziemię i wywieźli mnie z mojego gospodarstwa na żądanie Elżbiety Kozłowskiej z fundacji Molosy Adopcje, która tego dnia pod moją nieobecność włamała się wraz z policjantem Rafałem Wasilewskim do mojego domu i go okradła. 

Ustawa o ochronie zwierząt nie wyłącza prawa własności oraz prawa do bezpiecznego mieszkania w swoim własnym domu, na swoim własnym gospodarstwie. Ustawa o ochronie zwierząt jest sprzeczna z Konstytucją RP, czyli prawem nadrzędnym.

 

Nikt nie ma prawa wywieźć z mojego gospodarstwa moich zwierząt, rozwalać moje drzwi wejściowe, włamywać się do mojego domu, plądrować go, grzebać w moich szufladach i segregatorach, kraść dokumenty i psa oraz pieniądze, dewastować mój dom, wywozić mnie z mojego gospodarstwa i zastraszać na komendzie więzieniem oraz nakłaniać do podpisania zgody na dobrowolne zamknięcie w więzieniu oraz uniemożliwiać mi kontaktu z adwokatem oraz rodziną. Z samej ustawy o ochronie zwierząt nie wynika, że fundacja ma władzę absolutną do rozporządzania cudzymi zwierzętami. Z ustawy o ochronie zwierząt wynika, że tylko zwierzęta bezpośrednio zagrożone utratą życia mogą być wywiezione z gospodarstwa bez zgody właściciela, a takiego zagrożenia nie było i mojej zgody na konfiskatę zwierząt też nie było. 

 

Moje zwierzęta nie były zagłodzone, nie były chore, nie były brudne, nie były utrzymywane w brudzie i niechlujstwie. 

 

To nieprawda, że zeznania Niemki nic nie wniosły. Wniosły informację, z których wynika, że zabór zwierząt był nielegalny, bo zwierzęta nie wymagały ratowania i wywiezienia. Dopuszczono się wobec mnie przemocy i miałam prawo się buntować i krzyczeć. Krzyczałam na złodziei, na Elżbietę Kozłowską i tych pomagierów, których z sobą przywlekła na moje gospodarstwo.

 

Skoro policjanci poczuli się, że moje wyzwiska typu "bandyci" dotyczą ich - to wiedzą co mówią. Dokładnie wiedzą czym są - bandytami w mundurach, biorącymi udział w okradaniu gospodarstwa samotnej, bezbronnej kobiety. Sami się określili. Jeżeli policjant sam potwierdza, że jest bandytą, to stwierdza fakt, a za stwierdzenie faktu, czyli określenie bandyty bandytą - nie można karać, a zwłaszcza Boże broń kierować na idiotyczną kurację farmaceutyczną. 

 

Fundacje pro zwierzęce nie mają uprawnień do oceny dobrostanu zwierząt - takie uprawnienia mają inspektoraty weterynarii. Nie było żadnego przedstawiciela PIW Olecko podczas grabieży moich zwierząt.  Urzędnicy wójta się nie znają na dobrostanie ani zwierzętach - sami to zeznali w sprawie administracyjnej, Kozłowska nie zna się na dobrostanie, ani zwierzętach - nie jest rolnikiem, nie jest hodowcą, ani zootechnikiem, ani weterynarzem. Jest cwaniarą, która sobie założyła fundację, by kroić ludzi z ich dobytku. Jestem przekonana, że sędzia Magdalena Prawda-Janeczek ma pełną świadomość tego z kim ma do czynienia, oraz z jakim przekrętem, a mimo to wydaje skrajnie krzywdzące, niesprawiedliwe wyroki. To świadczy o tym, ze nie nadaje się do tego zawodu, albowiem sędzia musi świecić przykładem, być osobą o wysokiej moralności i etyce zawodowej, których sędzi Janeczek po prostu brak. 


Jestem właścicielem wszystkich moich zwierząt i żądam ich zwrotu na moje gospodarstwo. Obcy ludzie nie mają prawa włazić do mojego domu i robić w nim co chcą. Wszystkie moje prawa człowieka zostały złamane dnia 8 kwietnia 2019 roku. To nie była interwencja tylko nienawistny lincz wściekłej bojówki terrorystycznej terroryzującej mnie i moje gospodarstwo. 

Elżbieta Kozłowska z fundacji Molosy Adopcje i jej koleżanki, które sprowadziła na moje gospodarstwo kłamią w sprawie moich zwierząt i zajść na moim gospodarstwie. Nie byłam ani wulgarna, ani agresywna. Nikogo nie pobiłam, nikogo nie zaatakowałam, nikogo nie popchnęłam pod ogiera itp. brednie.

 

Broniłam klacz Indianę przed uduszeniem przez koniokrada, który założył jej pętlę na szyję i ją dusił. Znęcał się nad moją klaczą. Jest to nagrane i nie ma tam żadnych rękoczynów z mojej strony, lecz próba uwolnienia klaczy z zaciskającej się na jej szyi pętli. Nikt nie ma prawa znęcać się nade mną ani nad moimi zwierzętami, a ci, którzy to robią to są pospolici bandyci bez względu czy mają mundur czy nie. 

 

Zeznania lekarza weterynarii Józefa Szemisa sprowadzonego przez klikę, która mnie okradała, potwierdzają, że moje konie nie były zagrożone, nie wymagały ratowania, nie były chore. Ten pan mnie nie lubi, bo rok wcześniej na zlecenie PIW Olecko otruł moje stado owiec i kóz u wójta o co mam do niego wielkie pretensje i miałam też dnia 8 kwietnia 2019, gdy go zobaczyłam przy moich koniach (bałam się, że konie otruje), ale mimo to zeznał, że konie nie wymagały ratowania, a ogierek wyglądał wręcz zjawiskowo: "dumnie nosił głowę, ruszał się z gracją". Zostałam okradziona z cennych zwierząt - zdrowych, zadbanych i sędzia Janeczek to dokładnie wie, a mimo to wydaje krzywdzące mnie wyroki. 

 

Umowa sprzedaży siana i opinia wystawiona przez rolnika i hodowcę Andrzeja Dobrucha potwierdzają, że zwierzęta miały przeze mnie zapewnioną paszę objętościową i treściwą na okres zimowy, oraz, że były zdrowe, zadbane i prawidłowo odżywione. Świadek był na moim gospodarstwie dzień czy dwa przed rabunkiem koni. Wcześniej na moje zamówienie przywoził siano na gospodarstwo. Dawniej też kosił moje łąki na siano. Znamy się 18 lat i zawsze był świadkiem, że dobrze traktowałam zwierzęta, dbałam o nie. Zawsze dobrze wyglądały. Umowa zakupu paszy potwierdza, że zwierzęta były zaopatrzone w paszę. 

 

Zaświadczenia lekarzy weterynarii, którzy odrobaczali i szczepili moje konie w roku 2018 i 2019 poświadczają, że konie znajdowały się pod opieką weterynaryjną. 


Opinia biegłego lekarza weterynarii Wojciecha Grudnia potwierdza, że moje konie nie były zagrożone, że nie znęcałam się nad nimi, ani ich nie zaniedbywałam. Dwa konie padłe na przełomie marca i kwietnia padły z przyczyn naturalnych, a nie przez głodzenie. Żaden hodowca nie głodzi swoich zwierząt, bo to jest sprzeczne z powołaniem hodowcy, a ja jestem hodowcą z powołania. 

 

Zeznania Niemki Anji Weidner potwierdzają, że nigdy nie znęcałam się nad żadnymi zwierzętami, a zwierzęta mnie kochały. Zeznania Anji Weidner w sprawie o owce i kozy zrabowane w 2018 roku potwierdzają, że na moim gospodarstwie nie było żadnego znęcania się nad zwierzętami, ani zaniedbywania ich. Niemka w sprawie o owce i kozy zeznała, że zwierzęta były zadbane, prawidłowo żywione i zdrowe w dniu ich rabunku przez zorganizowaną grupę przestępczą udającą ratowaczy zwierząt. 

 

W sprawie nie przesłuchano jeszcze weterynarzy, którzy świadczyli usługi dla moich koni w roku 2018 i 2019 oraz innych wnioskowanych przeze mnie świadków. 

 

Nie zgadzam się na jednostronne, tendencyjne procedowanie sprawy przez sędzię Magdalenę Prawdę-Janeczek i skazywanie osoby niewinnej na dotkliwą, idiotyczną terapię psychiatryczną. Sędzia sama potrzebuje pomocy psychiatry lub psychologa, który by jej wytłumaczył, że osoba krzywdzona jest pod wpływem silnego wzburzenia, a prawo w takich sytuacjach przewiduje odstąpienie od skazywania osoby, albowiem w chwili popełnienia domniemanego czynu osoba jest chwilowo niepoczytalna z racji silnych emocji sprowokowanych przez napastników.

Brutalnie zostałam napadnięta na moim terenie i okradziona i miałam pełne prawo być wzburzona i bluzgać, ale nie bluzgałam na policjantów. Krzyczałam na fundację, ale nie wulgarnie. Policjanci skuli mnie bez powodu. De facto, powodem było to, że nagrywałam co ci ludzie robią na moim gospodarstwie i jak poniewierają moje zwierzęta i mnie. 

 

Fundacja i policjanci nie chcieli filmowych dowodów, że łamią prawo, dlatego zostałam skuta i wywieziona z gospodarstwa, a tablet mi zabrano. Tablet zabrała mi Elwira Jakubiak, koleżanka Elżbiety Kozłowskiej. z fundacji Molosy Adopcje. Przekazała go policjantom wbrew mojej woli. Policjanci tablet wywieźli z mojego gospodarstwa, aby Niemka nie mogła dalej filmować tego napadu i grabieży. 

 

Sędzia w treści swojego wyroku posługuje się fałszywym twierdzeniem - mianowicie pisze o pracownikach fundacji. 

Na moim gospodarstwie nie było żadnych pracowników fundacji, tylko przypadkowa zbieranina hejterów i stalkerów ściągnięta tutaj przez Elżbietę Kozłowską.

 

Żadna z osób którą przywlekła na moje gospodarstwo Elżbieta Kozłowska nie pozostaje z nią w stosunku pracy. Justyna Kapica, to hejterka z Facebooka i zawistne babsko, które przyjechało zaspokoić swoją nienawiść do mnie. Ona już wcześniej zanim przyjechała do mnie, wyzywała mnie przez internet i pomawiała o różne nieprawdziwe rzeczy.

 

Elwira Jakubiak, to hejterka z Facebooka i koleżanka Elżbiety Kozłowskiej, która prowadzi podobną fundację jak Kozłowska. Jakubiak nie pozostaje z Kozłowską w stosunku pracy - to nie jest jej pracownica.

 

Tych dwóch łapaczy koni to też nie byli pracownicy Kozłowskiej. Nie pozostają z nią w stosunku pracy.

 

Nie rozumiem, jak sędzia gołosłownie wypisuje takie nieprawdziwe rzeczy w swoim wyroku. Nawet nie zadała sobie trudu, aby sprawdzić, kto był na moim gospodarstwie i na jakich zasadach.

 

W roku 2018 też nie było pracowników fundacji Molosy Adopcje, lecz Kozłowska i jej dwoje klientów na moje konie.

 

Te wyroki sędzi Janeczek jak i sam sposób procedowania tych spraw to jakaś farsa. Sędzia wyniosła na piedestał przestępców, a poniżyła uczciwego hodowcę.

 

Ja wyraźnie wołałam Niemkę i krzyczałam, by Niemka wzięła tablet i nagrywała i ona po niego przyszła, ale nie mogła go wziąć, bo Elwira Jakubiakowa go zabrała.

 

To był lincz, to był napad, a nie akcja ratunkowa zwierząt. Zostałam potraktowana ja groźny morderca czy terrorysta, a nie jak zwykły rolnik, który nikomu krzywdy nie robi.

 

Przed czym ratowali? Nie było kataklizmu, nie było wybuchu wulkanu, powodzi, pożaru, epidemii, żadnego stanu zagrożenia. Przed czym ratowali?

 

Ja na wstępnie głośno poinformowałam ten tłum, który wtargnął na moje gospodarstwo, że nie ma podstaw do wywiezienia zwierząt, że zwierzęta nie są niczym zagrożone. Zignorowano to. Elżbieta Kozłowska autorytarnie stwierdziła, że moje konie to "już nie są twoje konie" i zabrała się za rabunek mienia znacznej wartości, albowiem takie piękne konie, które samodzielnie wyhodowałam przez lata pracy są warte łącznie co najmniej 100.000 złotych, a cwaniara z fundacji przejęła je za darmo i jeszcze żąda by jej płacić za ich więzienie i głodzenie, albowiem ona je głodziła po wywiezieniu. 

 

Moje zwierzęta mają dom na moim gospodarstwie i nie zgadzam się być tak parszywie traktowana przez lokalne organy, które przyłożyły swoje brudne paluchy do tej grabieży. 

 

Co  do moich zeznań - moje zeznania są moją własnością i mam prawo je poprawiać i uzupełniać.

Skoro policjant Marcin Maciejewski uniemożliwił mi uzupełnienie moich zeznań, skoro jednocześnie uniemożliwił mi kontakt z adwokatem i podstępem podsuwał do podpisu zgodę na dobrowolne poddanie się karze i jednocześnie straszył mnie więzieniem - mam prawo zmusić go do uzupełnienia tego protokołu, poprzez unieważnienie tego wadliwego. 

 

Maciejewski przestraszył mnie, albowiem, gdy tylko podpisałam protokół moich zeznań nie zawierający wniosku o przydział adwokata z urzędu - on natychmiast zaczął mnie straszyć więzieniem w związku z czym wpadłam w panikę, że zamknie mnie w tym więzieniu i nawet nie będę miała obrońcy, bo uniemożliwił mi złożenie takiego wniosku.

 

Zanosiło się na to, że Maciejewski zamknie mnie w areszcie bez dostępu do adwokata. On mnie przestraszył. On mnie sprowokował do takiej reakcji, a nie innej. To, że w panice podarłam swoje zeznania nic nie znaczy. To nie zbrodnia i to nie jest wysoka szkodliwość czynu. To niska szkodliwość społeczna - to tylko moje zeznanie, które można łatwo odtworzyć. Przedzierając te zeznania unieważniłam ten protokół, unieważniłam moje zeznania. Mam do tego prawo, bo to MOJE ZEZNANIA. 

 

Maciejewski miał na  komputerze kopie protokołu z moimi zeznaniami i mógł wydrukować nowy egzemplarz uzupełniony o wniosek o adwokata i dać mi do podpisu, zamiast zakładać mi sprawę o zniszczenie dokumentu.

On założył mi sprawę złośliwie, bo mści się za swoją konfliktową matkę, Krystynę Maciejewską, która mi latami zatruwała życie w wiejskiej świetlicy, gdzie byłam zmuszona korzystać z komputera w związku z tym, że odcięto mi prąd w domu. Ta kobieta to pasożyt, który latami żerował na tej świetlicy, kradł prąd by wypiekać ciasta w piekarnikach postawionych na kiblach i szykanował osoby, które chciały normalnie korzystać ze świetlicy - takie jak ja. Ta kobieta powinna była być dawno temu ukarana za kradzież prądu, a nie kryta i asekurowana przez wójta i policję. 

 

Ja domagałam się od Maciejewskiego, aby ponownie wydrukował ten protokół z moimi zeznaniami i by dopisał wniosek o adwokata, a on nie chciał wydrukować, bo chciał założyć mi sprawę. Sprowokował sytuację i wykorzystał moją reakcję, by założyć mi sprawę. To zemsta za to co ja piszę o jego matce, a piszę prawdę. Matka Marcina Maciejewskiego to upiorna kobieta, która zawłaszczyła publiczną bibliotekę i świetlicę tylko dla siebie i swojego nielegalnego procederu, a na zwykłych użytkowników napuszczała żuli i policję. Ona na mnie napuszczała żuli i policję. Sama fizycznie mnie zaatakowała.

 

Maciejewski odmówił dopisania wniosku o adwokata, matacząc, że potem mogę taki wniosek złożyć, ale jak tylko podpisałam ten protokół, to mnie zastraszał, że zaraz wsadzi mnie do więzienia bez prawa do adwokata i mnie tym przestraszył i spowodował to, że unieważniłam ten protokół poprzez jego przedarcie, aby zmusić typa do napisania nowego protokołu, uzupełnionego o wniosek o adwokata. Nie czułam się zabezpieczona, nie mając wniosku o przydział adwokata zawartego w tym protokole przesłuchania. Czułam się zagrożona. 

 

W dniu 08 kwietnia 2019 roku w Komendzie Powiatowej Policji przy ul. Zamkowej 1 nie zniszczyłam, lecz tyko przedarłam na pół dokument w postaci protokołu przesłuchania mnie, którym miałam prawo rozporządzać, albowiem protokół dotyczył MOICH ZEZNAŃ i WNIOSKÓW. De facto, protokół zawierał MOJE ZEZNANIA i WNIOSKI, a osobie składającej zeznania przysługuje prawo do ich poprawiania i uzupełniania, w tym ich unieważnienia.

 

To nieprawda, że "podczas asystowania pracownikom fundacji Izabella Redlarska znieważyła policjanta Pawła Warsiewicza słowami wulgarnymi w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych."

 

1. Paweł Warsiewicz nie asystował pracownikom fundacji, bo takich na moim gospodarstwie nie było -  była przypadkowa zbieranina hejterów i stalkerów z Facebooka przywleczona przez oszustkę Elżbietę Kozłowską.

 

2. Paweł Warsiewicz ułatwiał kradzież moich koni i psa przez oszustkę i złodziejkę z fundacji Molosy Adopcje oraz sprowadzoną przez nią zbieraninę.

 

3. Paweł Warsiewicz nie reagował, jak wynajęty przez Kozłowską koniokrad znęcał się nad moją klaczą Indianą.

 

4. Paweł Warsiewicz zignorował, że poinformowałam go, o braku przesłanek do zaboru zwierząt, przeto miał świadomość, że bierze udział w kradzieży mojego mienia i brnął w to z premedytacją. 

 

5. To był dziki zabór zwierząt nie mający nic wspólnego z interwencją ratunkową. Zostały wywiezione zadbane zwierzęta właścicielskie i  Paweł Warsiewicz przyłożył do tego swój brudny paluch. 

 

6. Paweł Warsiewicz w roku 2018 zataił zagryzienie 6 owiec przez psa Naruszewicza i nie ukarał go, tylko mnie, w ten sposób, że sprowadził do mnie fundację Molosy Adopcje i podczas przemocowego wprowadzania fundacji na moje gospodarstwo groził mi kajdankami i aresztem. 

 

7. Paweł Warsiewicz umożliwiając w roku 2018 rabunek stada 50 owiec i kóz mojej własności, przyczynił się do ich śmierci u wójta, albowiem tam PIW Olecko i wójt doprowadził do zgonu 20 moich owiec i kóz. 

 

8. Paweł Warsiewicz  ponownie zagroził zdrowiu i życiu moich zwierząt 8 kwietnia 2019 roku poprzez wprowadzenie na mój teren tłumu obcych, wrogo nastawionych ludzi, którzy przyjechali skrzywdzić mnie i moje zwierzęta. 

 

9. Paweł Warsiewicz nie wzywał mnie do zaprzestania wulgarnego zachowania, bo takiego nie było z mojej strony, a on gęby do mnie nie otworzył, tylko od razu rwał się do obalania mnie na ziemię i zakuwania w kajdany.

 

10. Paweł Warsiewicz i ten drugi policjant bezpodstawnie zakuli mnie w kajdanki i wywieźli z gospodarstwa, aby umożliwić złodziejom włamanie do mojego domu i kradzież dokumentów sądowych do sprawy o owce i kozy oraz psa, dokumentacji hodowlanej, w tym rodowodu mojego psa oraz by ukraść mojego idealnie zadbanego psa z mojego domu. 

 

11. Nie utrudniałam czynności odbioru zwierząt, tylko broniłam mojego dobytku przed bandytami, jednakowoż nie użyłam wobec nikogo siły ani nie byłam wulgarna. Jedyne co robiłam, to próbowałam uwolnić klacz z pętli na szyi,  którą założył jej bezwzględny koniokrad oraz filmowałam kradzież. Jedną ręką próbowałam poluzować pętlę na szyi mojej klaczy, a w drugiej trzymałam tablet i filmowałam. Koniokrad próbował wyrwać mi z rąk mój tablet, podobnie Elwira Jakubiak później bliżej mojego podwórka. Gdy weszłam na podwórko filmując jak koniokrad prowadzi moją klacz Indianę, Jakubiak weszła na mnie prowokacyjnie, potrąciła mnie, pchnęła. Wyciągała też łapy po mój tablet, ale zrobiłam unik i minęłam ją. 

 

Sędzia Magdalena Prawda-Janeczek zbyt łatwo daje wiarę zeznaniom kłamców policyjnych i zbyt łatwo podważa wiarygodność moich zeznań. Zgłoszę to w KRSie - niech mają panią na oku. Mam nadzieję, że kiedyś sprawiedliwość dopadnie nieuczciwych sędziów swoimi wyrokami chroniących prawdziwych przestępców kosztem osób poszkodowanych i niewinnych.

 

12. Warsiewicz kłamie, że "... wskazał, że udzielał asysty pracownikom fundacji i pracownikom Urzędu Gminy Kowale Oleckie na terenie gospodarstwa Izabeli Redlarskiej w związku z odbieraniem jej zwierząt." Na moim gospodarstwie nie było pracowników fundacji, tylko sama prezeska. Ona nie ma pracowników. Podzleca różnym jeleniom hotelowanie zrabowanych zwierząt, a sama kosi kasę za to hotelowanie. 

 

13. Warsiewicz nie dopełnił należytej staranności, aby upewnić się, że odbiór był zgodny z prawem. Nie był. 

Warsiewicz działał w sposób tendencyjny, szkodliwy, wrogi. Wiedział, że rok wcześniej wywiezione stado wójt doprowadził do zagłady. Liczył się z tym, że podobny los może spotkać moje konie i doprowadził do ich wywiezienia z mojego gospodarstwa. Naraził moje konie na śmierć, tak jak naraził na śmierć moje owce i kozy rok wcześniej. 

 

14. Paweł Warsiewicz nie przyjmował do wiadomości słów hodowcy i zarazem właściciela zwierząt, że zwierzętom nic nie zagraża, a tylko w sytuacji bezpośredniego zagrożenia zwierzę można właścicielowi zabrać. Takiej sytuacji u mnie nie było, a mimo to, zwierzęta zostały wywiezione.

 

15. Warsiewicz dopuścił do kradzieży zwierząt hodowcy i zrobił to już po raz drugi. Warsiewicz mataczy w sądzie w sprawie zwierząt hodowcy. Widział zagryzione 6 owiec w marcu 2018 i nie ukarał winnego zagryzieniu właściciela psa, czyli Naruszewicza.

 

16. Zamiast ukarać winnego, napuścił na poszkodowaną i wprowadził na jej teren fundację Molosy Adopcje, która poszkodowaną okradła dla zysków materialnych i finansowych. 

 

17. Nie zgadzam się na zmuszanie mnie do łykania piguł. Jestem zdrowa psychicznie i umysłowo, nigdy nie chorowałam.

 

18. Nigdy nie stwierdzono u mnie żadnej choroby psychicznej. Natomiast matka policjanta Marcina Maciejewskiego ma coś z głową, albowiem zachowywała się wobec mnie agresywnie w świetlicy wiejskiej w Sokółkach, atakowała mnie fizycznie, dokuczała mi, szarpała mnie. To ona powinna być leczona psychiatrycznie, a nie ja. Trzymanie takiej osoby w świetlicy wiejskiej, gdzie przychodzą małe dzieci to stwarzania zagrożenia dla tych dzieci, bo nie wiadomo, co takiej odwali, skoro potrafiła rzucać się na mnie z pazurami tylko dlatego, że szłam do łazienki skorzystać z wc. 

 

19. Maciejewski nadużywa swoich uprawnień, sprowokował incydent na komendzie, wyolbrzymił sam incydent i zrobił z niego sprawę z zemsty, ponieważ jego matka ma na pieńku ze mną. Wielokrotnie mi dokuczała w świetlicy wiejskiej w Sokółkach, uniemożliwiała korzystanie z komputera, awanturowała się, napuszczała na mnie swego męża, a ojca Marcina Maciejewskiego, oraz lokalnych żuli, którzy podpuszczani przez nią grozili mi śmiercią i wyzywali mnie wulgarnie. 

 

20. Opinie psychiatryczne wystawione na podstawie pomówień i fałszywych opinii kobiet z GOPSu w tym żony Marcina Maciejewskiego, Moniki Maciejewskiej oraz  inspektorów PIW Olecko są fałszywe. Nie zgadzam się na leczenie mnie z prawdomówności przy pomocy piguł. 

 

Wzywam lewackich sędziów do zaprzestania stosowania przemocy wobec mnie. 


Domagam się badań przez alternatywnego biegłego spoza województwa warmińsko-mazurskiego oraz spoza podlaskiego.


Domagam się badań psychiatrycznych przez biegłego ze Szczecina. Nie zgadzam się, żeby wystawiał mi opinie klub wzajemnej adoracji z Węgorzewa i Olecka oraz Suwałk na podstawie bredni skorumpowanych urzędników z Kowal Oleckich i Olecka.

 

Proszę o kopię apelacji na mój email lub pocztą, abym mogła podpisać długopisem. 

Wnoszę o przyznanie pełnomocnika do kasacji skrajnie krzywdzących wyroków.



W załączeniu:

  1. opinia biegłego Wojciecha Grudnia stwierdzająca, że się nie znęcałam nad zwierzętami

  2. odwołanie Pani radcy prawnej w sprawie administracyjnej w Olsztynie

  3. linki do zdjęć i filmów moich zwierząt na moim Rancho, w tym też filmów i zdjęć z dni rabunku zwierząt

Hodowca Izabella Redlarska, Rancho Romantica Rebelle,

Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, +48506200135

https://zwierzetaindianki.blogspot.com/ https://www.instagram.com/izabella_redlarska/ www.garnek.pl/indianka/a https://www.youtube.com/user/IndiankaCreative/videos?view=0&sort=da&flow=grid

 

Do wiadomości:

 

II K 624//18 owce i kozy, SSR Magdalena Prawda-Janeczek

II K 358/19 konie i pies, SSR Mariusz Mazur

II K 79/21 obraza socjalnych z GOPS, SSR Koronkiewicz, 

III RNs 181/17 sprawa o umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym

II SA/Ol 64/21 odwołanie od decyzji administracyjnej wójta, WSA Olsztyn

 

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej
ul. Nowogrodzka 1/3/5, 00‐513 Warszawa, info@mrips.gov.pl, tel..222-500-108

Ministerstwo Zdrowia, Ul. Miodowa 15, 00-952 Warszawa, +48222500146, kancelaria@mz.gov.pl

 


25 komentarzy:

  1. O jakim leczeniu mowa? Chcą cię wsadzić do psychiatryka czy tylko masz zalecenie leczenia?

    OdpowiedzUsuń
  2. W jaki sposób mogą cię zmusić do łykania leków?

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcą mnie zmusić do łykania chemicznych piguł które rozpuszczają mózg i robią z osoby debila, roślinę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak nie będę łykała syfu, który mi przepiszą, to mnie wsadzą do psychiatryka i siłą mnie będą truli, aż doprowadzą do zgonu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak sprawdza czy bierzesz. Możesz oszukac

      Usuń
  5. Dostałam z sądu skierowanie do Oleckiej poradni, aby się tam zgłosić po piguły. 😕😕😕😤😤😤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie gadaj g) upot. Do tabletek jest daleka droga. Po pierwsze musisz by" zdiagnozowana. Więc trzeba zapisać się do lekarza i czekać na termin wizyty. Reszta potem. Jeśli tego nie zrobisz to w Warszawie jest areszt przy klinice Psychiatrii i neurologii. Tam wsadzają chorych po wyrokach. Ty jeśli się nie zgłosisz możesz wylądować na oddziale zamkniętym na psychiatrii. Nie możesz olać decyzji sądu!

      Usuń
  6. Okradli mnie i chcą mnie zabić chemią.😟😟😟

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy to na pewno chodzi o ciebie ? Może się pomylili ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To skorumpowana klika. Zaczęło się od żony policjanta Maciejewskiego, która ze swoimi koleżankami z pracy założyła mi sprawę sądową o umieszczenie w psychiatryku wbrew mojej woli. Na skutek ich pomówień, mataczenia i bezczelnych kłamstw podstawieni przez sąd psychiatrzy wydali swoje idiotyczne opinie nie zapoznając się nawet z aktami sprawy, tylko bazując na tendencyjnych wycinkach wysłanych im przez sędziów.

      Usuń
  8. Pisz na bieżąco o swojej heroicznej walce z urzędami z Warmii Mazur Podlasia . Pokaż że jesteś zdrowa po prostu .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie walczę z urzędami Podlasia, ani nawet Warmii i Mazur.
      Konkretne osoby zajmujące stanowiska w konkretnych organach i instytucjach mi szkodzą, a nie cały świat.

      Usuń
  9. I co teraz będzie ? To Ty masz rację czy ci z ranczo de syf ? Co zamierzasz zrobić? Wszyscy trzymamy kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest oczywiste, że nie jesteś osobą chorą psychicznie. Czytam Cię od lat i nie zaobserwowałam żadnych zaburzeń. Reagujesz prawidłowo. Dziwi mnie, że psychiatrzy wynajęci przez sąd wymyślili Tobie jakieś choroby. Czyżby faktycznie ręce mafii oleckiej sięgały aż do Olsztyna?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też uważam że nie ma u ciebie żadnych zaburzeń. To zaburzone są sędziowie policja weterynarze sąsiędzi czy też ta fundacja . Dla mnie jesteś wyjątkowo nornalna nawet można powiedzieć że przebijasz inteligencją swoją wspomniane urzędy więc o co chodzi w tym wszystkim to nie wiadomo .

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakie oni szkoły skończyli że mieli odwagę stwierdzić u ciebie jakieś choroby. To chore . Co o tym uważasz dlaczego mimo szkół wydają takie opinie o tobie? Dlaczego tak jest ?

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy te zażalenia i odwołania coś zmienią w tej i twej sytuacji?

    OdpowiedzUsuń
  14. Jaką chorobę stwierdzili, przecież jesteś zdrowa.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pisać pisać zażalenia odwołania wszyscy mogą potwierdzić że jesteś zdrowa . Poproś sąsiadów by wstawili się za tobą. Jest chyba jakaś pomoc sąsiędzka?

    OdpowiedzUsuń
  16. Indianko bardzo dziękuję że dzięki tobie dowiaduje się o metodzie okradania przez żydów na zwierzaka . Człowiek całe życie się czegoś uczy . Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  17. Co będzie z tobą z pańcią Brunhildą z twoimi zwierzętami . Napisz bo się martwię .

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie wiem co będzie. Muszę wygrać te wszystkie sprawy aby ci przestępcy się ode mnie wreszcie odczepili. Będą kasacje wyroków.

    OdpowiedzUsuń
  19. Sąd Najwyższy nie jest skorumpowany i jest duża szansa, że wygram te wszystkie sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kurczę, pół minuty przewijania mojego pisma. Faktycznie, wkładam całe serce i intelekt oraz zaangażowanie w te moje pisma. Spróbuję je podzielić na mniejsze odcinki, aby adresat dał radę przeczytać i zrozumieć co ja piszę. Albo wprowadzę spis treści i streszczenie na początku każdego pisma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę z tego zrób. Sędzia na pewno z radością przeczyta!

      Usuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!