Wpierw sprzątanie po flejach z Fundacji Molosy Adopcje.
Przyjechała Brunhilda i pomogła zablokować wejścia do rozpadającej się stajni, aby konie tam nie wchodziły. Zablokowały wejścia stajennymi drzwiami wyważonymi przez baby z fundacji.
W takim stanie zagrożenia dla koni, Kozłowska zostawiła zdemolowaną przez siebie stajnię białą. Wcześniej przed splądrowaniem farmy przez fundację, drzwi wisiały na zawiasach i były zamknięte. |
A tu po grabieży zabezpieczyłyśmy drzwi z Brunhildą. |
A tu po grabieży zabezpieczyłyśmy drzwi z Brunhildą. Ta stajnia nie jest używana. |
Dla koni jest druga stajnia, Hiacyntówka, ale dzień i tak spędzają na łąkach.
Stajnia czynna. Tu moje zwierzęta mają schronienie. Są okna i otwarte wejścia. |
Potem Indii zbierała świeży obornik koński z czynnej stajni oraz podwórka i nosiła do ogrodu. Podsypywała drzewka.
Brunhilda zaś koło domu zbierała śmieci po mężu sołtyski, które wykopała koparka.
Potem Brunhilda wywiozła śmieci i złom przed gospodarstwo, a Indii dokończyła montaż nowego ogrodzenia przenośnego i wyznaczanie stałego.
Kilka słupów się impregnuje na okoliczność budowy stałego ogrodzenia przed gospodarstwem.
Teraz chwila na lunch.
Podsypywanie drzewek świeżym końskim obornikiem to nie jest dobry pomysł... Obornik musi się przerobić, inaczej popali drzewa.
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo dobry pomysł, gdy się to umiejętnie robi 😊
OdpowiedzUsuńObornik nie dotyka drzewka, ani jego korzeni. Leży na wierzchu i jest przysypywany ziemią.