czwartek, 18 sierpnia 2022

Rzekoczerpanie

Wyharatałam kosą zielsko na poletku pomidorowym i naniosłam do kasty wody z rzeki aby się zagrzała przed podlewaniem. Napełniłam wodą rzeczną też kilka konewek. Wszystko to teraz stoi i czeka, aż woda się w tych naczyniach zagrzeje by nadawała się do podlewania pomidorów i papryk. Pomidory są bardzo wrażliwe na podlewanie zimną wodą i chorują po takim podlewaniu. W zeszłym roku wszystkie mi padły. W tym roku więc uważam jak podlewam i czym.

Przed stajnią zaś stoi 10 pustych dużych donic dziesięciolitrowych do przesadzenia papryk. Te papryki, którym się poszczęściło i dostały do rośnięcia duże, dziesięciolitrowe donice - rosną bardziej, są wyraźnie większe niż pozostałe papryki posadzone w małych doniczkach. Zatem postanowiłam przesadzić papryczki do większych donic. To będzie ciężka akcja. Od razu wszystkiego nie przesadzę, ale po dwie-trzy donice dziennie dam radę.

Na siew paletkowy kolejnych warzyw trzeba poczekać aż Słońce schowa się za dom, by w przyjaznym cieniu można było bez męczarni posiać nasionka na długim dębowym stole roboczym ustawionym przed domem.

Jestem głodna i nie bardzo mam pomysł, co zrobić sobie na śniadanie. Nie mam nic gotowego typu chleb czy bułki. Zapewne zrobię surówkę z ziół i warzyw i do tego może jaja na miękko lub twardo. Chleb, który wczoraj upiekłam na piecyku podwórkowym oddałam w całości Bandziorowi, bo mi nie smakował. Był trochę kwaskowaty, bo za długo drożdże rosły. Na naleśniki nie mam ochoty. Znudziły mi się. Może dzisiaj pizzę upiekę zamiast chleba? Chleb na piecyku podwórkowym słabo wychodzi, chociaż wychodzi. Może jeszcze potrenuję tę opcję. Przydałby się piekarnik żeliwny do wypieku chleba. Taki piekarnik równomiernie rozprowadza żar po całym naczyniu i chleb się wtedy ma szansę dobrze i równomiernie wypiec. Bez takiego naczynia wypiek chleba na piecyku jest ryzykowny. Może się od spodu przypalić, a na wierzchu będzie surowy. Ja swój chleb przekręciłam na drugą stronę by się mógł dopiec i dopiekł się. Gdyby nie ta kwasowość - zostawiłabym go sobie do jedzenia i dzisiaj nie byłoby dylematu co zrobić na śniadanie. Naleśniki to najszybsza opcja, ale wolę pizzę.

Brzoskwinie się skończyły, a owoce ałyczy i winogron są jeszcze niedojrzałe. Niebawem powinny owoce ałyczy być gotowe do jedzenia, wtedy na śniadanie bym sobie kilka owoców zjadła aby zabić pierwszy głód zanim zrobię śniadanie. Wczoraj wieczorem ugotowałam sobie zupę pokrzywową i w zasadzie mogę sobie ją zjeść teraz bez rozpalania ognia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!