RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
środa, 5 sierpnia 2015
Rurkowatość czubajki kani
Koźlątko w ramionach Kamyka
Serek na deserek
Sekcja kani czubajki
wtorek, 4 sierpnia 2015
Pieczarki?
Ta dam... ! :)
podłoża
Jogurt Indianki
Indianka wyleczy Kamyka swoją własnoręcznie przyrządzaną żywnością na bazie surowców z własnego gospodarstwa.
Zadanie ułatwia fakt, iż Kamyk uwielbia nabiał Indianki, a zwłaszcza jogurt. Na foto prosta, smaczna i zdrowa sałatka ogórkowa polana jogurtem kozim :-)
poniedziałek, 3 sierpnia 2015
Pęknięta noga
Co prawda to dziecinne z jego strony, bo może tym razem by otrzymał konkretną pomoc lekarską. Być może by mu założono gips i położono na kilka tygodni w szpitalu z nogą uniesioną wysoko. No, ale skoro chłopak ma negatywne doświadczenia z tymi państwowymi instytucjami, to nie ma co mu się dziwić.
Mama uświadomiła Indiance, że służba zdrowia obecnie nie zajmuje się leczeniem ludzi. Nie ma tak, jak było dawniej, że lekarze i pielęgniarki chorym zajmowali się konkretnie i rzetelnie.
Dawniej chorych i kontuzjowanych po prostu leczono. Do domu wypisywano ludzi całkowicie zdrowych, wyleczonych. Wyżywienie w szpitalach było obfite i smaczne.
A teraz to są wykonywane jakieś ruchy pozorowane oraz spychologia zaawansowana. Odmowa leczenia. Odmowa przyjęcia do szpitala.
Zatem za co obywatele są zmuszani do płacenia ogromnych składek na ubezpieczenie?
Jednocześnie rząd wprowadził zakaz handlu ziołami. By chronić interesy korporacji farmaceutycznych. Kosztem zdrowia i życia pacjentów.
Trzeba leczyć się samemu.
Samemu zbierać i przetwarzać zioła. Samemu ustalać sobie pro zdrowotną dietę.
Aby chora noga mu się zagoiła, Kamyk ma jeść surowe jajka, gotować sobie kurze stopy, wyrabiać galarety i je jeść.
Nadto nogę ma trzymać wysoko uniesioną i oczywiście jej nie przeciążać.
A z czego zrobić środki przeciwbólowe?
Dzięki za podpowiedzi.
Wierzba mu pomoże. Jeszcze Indianka nie wie jak zrobić lek, ale się dowie.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Wierzba_biała
niedziela, 2 sierpnia 2015
Kania
Kania Czubajka |
Od spodu są widoczne blaszki i pierścienie. Podobno pierścienie się usuwa z każdego grzyba. Trzony są ponoć jadalne, tylko ten pierścień nie. A jak sądzą moi drodzy czytelnicy? Trzony jadalne czy nie?
sobota, 1 sierpnia 2015
Jakie to grzyby?
Indianka
czwartek, 30 lipca 2015
Czerwone sznurówki
Indianka zadzwoniła na pogotowie ratunkowe by dowiedzieć się czy został zabrany do szpitala. Nie został. Leży gdzieś tam w ciemności i dogorywa. Może już nie żyje? :(((
W nocy po północy walcząc z sennością postanowiła przejść się na wieś i poszukać pobitego.
Sprawdzić czy żyje. W jakim stanie jest. Udzielić mu pierwszej pomocy. Najpierw zajrzała do jego szałasu. JEST!
Podeszła do skulonego, leżącego na sianie człowieka. Dotknęła kontuzjowanej nogi.
Lekko. Ostro jęknął z bólu.
Trzeba wezwać karetkę! - zawyrokowała - Noga może być złamana. Wymagająca nastawienia, usztywnienia lub nawet operacji.
Kamyk miał oczy zamknięte i nie odzywał się.
Wezwać karetkę? Czy ty wezwiesz? Musisz dostać fachową pomoc medyczną. Ja nie jestem lekarzem i nie umiem ci pomóc w razie złamania. Może dojść do zakrzepu i komplikacji jeśli noga złamana a ty nie dostaniesz profesjonalnej pomocy lekarskiej.
Dotknęła ręką jego czoła i głowy. Kamyk się nie odzywał. Indianka poszła poszukać papiery potwierdzające jego ubezpieczenie. Znalazła. Spakowała go i wezwała pogotowie.
Szykuj się. Zaraz będzie pogotowie. - rzekła ponaglająco do Kamyka.
Jakie pogotowie??! - zawołał oburzony Kamyk.
Nie chcę żadnego pogotowia! I tak mi nigdy nie pomogli! - to mówiąc zerwał się gwałtownie i wystrzelił jak z procy na jednej nodze skacząc w ciemność w stronę pola.
Wracaj! Zaraz będzie pogotowie! Musisz jechać do szpitala! - wołała na darmo za Kamykiem, bo ten ani myślał wracać.
Zadzwoniła ponownie na pogotowie i je odwołała.
"Odwołuję karetkę. Pacjent państwu uciekł."
Wyszła za Kamykiem i uspokoiła go, że karetka odwołana i nie przyjedzie.
Po pewnym czasie wrócił i ponownie położył się spać na sianie.
Brak bezpieczeństwa w gminie Kowale Oleckie
czwartek 6.17
korekta: od dziś proszę wyznaczyć mu pracę w Czuktach albo wysłać po niego samochód.
On dziś nie jest w stanie wstać i iść.
Noga go rwie. Bandyci w Sokółkach skopali mu pękniętą nogę. Mimo to z tą chorą nogą pracował u pana za darmo wczoraj. Jak wda mu się jakieś zapalenie lub gangrena i straci nogę, to wypłaci mu pan odszkodowanie i rentę dożywotnią?
środa, 29 lipca 2015
Kamyk pobity
Jajkożerca
wtorek, 28 lipca 2015
Koniec Kamyka
Niestety, zero wdzięczności, zero pomocy. Pyskówki. Ubliżanie. Oszukiwanie. Obżeranie. Wykorzystywanie. Dziś ubliżanie i poniżanie, wygrażanie. Zastraszanie. DOŚĆ. To pomaganie jemu za bardzo odbywa się jej kosztem. Wystarczy. Niech on idzie w swoją stronę.
Wczoraj Indianka przez typa płakała. Dziś też. Obrażał ją i ubliżał jej. Wygrażał. Terroryzował. Swoje zasiłki przepierdolił. Do stołu się nie dokładał. Za pokój nie płacił. Nawet go nie sprzątnął ani razu. Wyjadał jej żywność. Na gospodarstwie nie pomagał. Codziennie wylegiwał się do 11.00 lub nawet 12.00.
Nigdy nie zrobił tego, o co go prosiła Indianka. Zawsze sama musiała dźwigać wiadra wody i wykonywać wszelkie ciężkie prace.
Pora się uwolnić od tego ciężaru. Ona chce być wolna. Wolna i szczęśliwa...
poniedziałek, 27 lipca 2015
Poznajcie Kremellę
Owsianka po indiańsku
Czereśnie
Jajecznica po indiańsku
niedziela, 26 lipca 2015
Pochwalić Kamyka
Wymiana barterowa
Tym samym zadbała o podstawę wyżywienia domowników oraz o uzupełnienie diety zwierząt, a także o rozliczenie z weterynarzem. Indianka to gospodarna i uczciwa panienka.
Prawo zwierząt w Ameryce, a prawo zwierząt w Polsce
Poniżej przykład do czego może doprowadzić stosowanie drutu kolczastego.
Właściciel tego drutu kolczastego w Oklahomie będzie pociągnięty do odpowiedzialności.
Natomiast gdy sąsiadujący ze mną na Mazurach Wąs złośliwie nagnał na swój drut kolczasty mojego konia - policja odmówiła przysłania patrolu na interwencję. Był to dyżurny Mikulski o ile dobrze pamiętam.
I gdzie są te wszystkie rozwrzeszczane małolaty napuszczane na mnie przez dwie cwane lesby z Krakowa? Gdzie są ich reakcje gdy podły typ bezkarnie znęca się nad moim zwierzęciem? A gdzie są lesby z ich "troską" o moje zwierzęta? Nie ma ich reakcji, albowiem nie ma żadnej ich troski. Lesby to tylko obłudne, zepsute do szpiku kości narcystyczne manipulatorki napuszczające na mnie i moje zwierzęta oraz gospodarstwo kogo się da - nie z troski o zwierzęta. O nie. Napuszczają wyłącznie z nikczemnych pobudek. One chcą zemsty, bo świat dowiedział się jak parszywie zachowały się wobec mnie będąc u mnie w gościach. Są to osoby skrzywione psychicznie o czym świadczy ich dewiacja seksualna. Są to osoby mściwe, perfidne, pełne chorej nienawiści. Takie są autorki antybloga na bloggerze i obraźliwego paszkwila na Facebooku. Takie jest prawdziwe oblicze lesbijek z Krakowa - drukarki Izabeli U. i początkującej lekarki Marty P. Dwie obrzydliwe kreatury łażące za mną po internecie i uwładczające mi od 3 lat, odkąd ich przebrzydłe, zakłamane facjaty pokazały się na moim rancho. A wy stado baranów dajecie im się wkręcać w nagonkę i przyklaskujecie im. Żałosne jesteście. Wy i półgłówki pokroju takiego jak Adam Dodupy.
sobota, 25 lipca 2015
Grill
Co prawda dziś się nieco wziął za robotę, ale co z tego, jak większość tygodnia sobie bimba. Indianka zasłużyła na grilla całotygodniową swoją pracą i gospodarnością. Wymieniła mleko kozie na czereśnie, zrobiła ser i jogurt, pozmywała naczynia. A wcześniej zajmowała się zwierzętami. Kury niosą wielkie jaja. Niczym kacze albo indycze. Pyszne. Nazbierała 30 sztuk.
Kamyk z kolei wydoił kozy i pościelił koniom oraz napalił w piecu.
Zrobił też popołudniową zmianę koni. Przygotował szaszłyki na grilla. Zawsze coś.
Kociarrrnia :-)
Kocięta uplasowały się na optymalnej dla nich widowni, czyli na bujnej czuprynie Indianki. Tylko raz się jednemu kociątku zdarzyła próba wydłubania oka Indianki kocią śliczną łapką :-) Kociątko w pewnym momencie pacnęło Indiankę w oko. Pazurkiem zaczepiło o powiekę. Ale nic się nie stało. Generalnie zafascynowane wpatrywały się w ekran od czasu do czasu wchodząc w kadr swym puszystym łebkiem lub wijącym się ogonkiem :-)
Film obyczajowy
Indianka zadumała się nad nimi szukając odpowiedzi na dylemat który ją trapi: wywalić, czy nie wywalić Kamyka?
piątek, 24 lipca 2015
Nijaki dzień
Kamyk pojechał załatwiać swoje sprawy. Wrócił wieczorem narąbany. Nie zachwyciło to Indianki. To nie pierwszy raz. Do tego rano tego dnia ze Sokółek szło za nim 7-8 typów. Wyglądało na to, że szykują się na niego. Poza tym... Po południu Kamyk tego dnia się nie popisał. Ogólnie zawiódł i zniechęcił Indiankę do siebie jeszcze bardziej. Ale o szczegółach sza. Przynajmniej na tym blogu. :-)
W każdym bądź razie Indianka poważnie zastanawia się nad sensem jego pobytu na jej włościach. Pożytku nie ma z niego żadnego, tylko balast. Zbędny, uciążliwy balast. Obżera Indiankę bezczelnie. Do tego jego namolne nawyki wykorzystywania Indianki do jego celów są dla niej niezwykle odpychające. Jego zachowanie wobec niej pozostawia wiele do życzenia. Jej wstręt i niechęć do faceta rośnie.
Z drugiej strony on nie ma się gdzie podziać. Ma przechlapane. Do tego jest kontuzjowany i chory. Ma też skomplikowaną sytuację prawną. Indianka bardzo dużo mu pomogła i nadal stara mu się pomóc, ale to chyba beznadziejne zadanie.
Pora pomyśleć o sobie.
czwartek, 23 lipca 2015
Ulewa
Słodziaki
Na jej łóżko wspięło się rude psotne acz wdzięczne kociątko o imieniu Kremella, biała w czarne łaty psinka Sabusia, oraz cała młodziutka kociarnia z Tygrysią na czele :-) Wszystko ułożone pokotem na Indiance :-) Sabusia przemoczona od deszczu ze szczególnym namaszczeniem wytarła się w kocyk Indianki :-) :-) :-)
środa, 22 lipca 2015
Zamroczenie
Odczuwa coś na podobieństwo zamroczenia. Umysł nie pracuje tak szybko i jasno jak zwykł.
Musi się przebijać przez mgłę ogarniającej senności i zmęczenia.
Wie, że to obciążenie chorobowe tak na nią wpływa. Potrzebuje lekarstw. Potrzebuje jodu. Ryb morskich. Owoców morza. Powietrza morskiego. One zawierają jod.
Potrzebuje też mięsa, aby dodało jej energii. Bez adekwatnej do choroby diety będzie ciągle słaba i zmęczona, senna. Nie da rady sobie z nawałnicą.
Nie może czekać do grudnia na pierwszą receptę.
Z tej nawałnicy papierowej wynika jedno - jej prawa nie są respektowane.
Odmowy ubrane w wyszukane słownictwo i formułki nie przesłaniają jednak tej prawdy. Jej prawa nie są respektowane... :(((
Zdaniem Indianki działania organów ścigania i karania są nakierunkowane na to, by przy pomocy zręcznych sztuczek i manipulacji doprowadzić do odmowy ukarania winnych, którzy działają na szkodę Indianki.
Gdy Wąs wzywał policję, że zwierzaki Indianki weszły mu na pole - przyjeżdżali natychmiast.
Gdy Wąs poranił klaczkę - była odmowa wysłania patrolu na interwencję.
Gdy Indiance ukradziono rower - policja robi trudności. Trzy razy prosiła dyżurnego Mikulskiego aby wysłał patrol do Barszczów w związku z kradzieżą roweru zanim ten patrol wysłał. W przypadku kradzieży ważne są godziny. Rano by się może udało odnaleźć ten rower, ale w nocy po całym dniu?
Był cały dzień na ukrycie i przemalowanie roweru.
Noga Kamyka
poniedziałek, 20 lipca 2015
Siła konia
Dżdżysty, zmęczony dzień
niedziela, 19 lipca 2015
Kremella milutką towarzyszką Indianki
Biały płot
sobota, 18 lipca 2015
Herbarium Indianki
Ogrodzenie ogrodu
Slow Food Indianki
Rzeźki poranek sobotni i poranne manewry
piątek, 17 lipca 2015
Infrastruktura treningowa przyrasta
Wreszcie plac treningowy ogrodzony. Bardzo fajny, niebanalny plac o urozmaiconej rzeźbie terenu. Idealnie wpasowany w krajobraz.
Koniki już go sobie obejrzały i zaakceptowały.
Także 3 stabilne stanowiska uwiązowe urządzone i gotowe.
Koniki można już brać tu do pracy i ćwiczyć. W razie potrzeby jest gdzie je zakotwiczyć. Jest i wodopój. Jeszcze przydałoby się nocne oświetlenie placu. Indianka ma słoneczny pomysł jak to zapewnić :-)
Plac treningowy
Dzisiaj ostatnie górne żerdzie zostaną nabite. Potem trzeba będzie zrobić bramę wjazdową na plac.
Aby plac nadawał się na ogród, trzeba będzie siatkę naciągnąć i nabić dodatkowe żerdzie na dół i w połowie wysokości ogrodzenia.
W planach jest duży lonżownik o średnicy 20 metrów. Tam najpierw Indianka będzie układała swoje konie. Urządzi wszystko po swojemu, aby trening był maksymalnie przyjemny dla niej i jej koni.
Na dokończenie budowy ogrodzenia czeka też padok wschodni na zboczu wzgórza z szeroką panoramą na okolicę. Tam będą chodziły wszystkie konie jednocześnie. Mają tam stały dostęp do wody i przyjemny zagajnik chroniący przed upałem.
Przyjmę wolontariuszy, praktykantów, podróżników
CV z listem motywacyjnym na:
Rajdy.konne(@)tlen.pl
czwartek, 16 lipca 2015
Tymczasem
Na pohybel internetowym cwelom z gównobuka i ku pocieszeniu Wlady, coby jej przykro nie było, że na darmo sadzonki i nasionka posłała Indiance. :-)
A i na leniwym Kamyku zarobi, gdy będzie chciał świeżych warzyw i ziół z ogródka Indianki :-) :-) :-)
środa, 15 lipca 2015
Burzliwy poranek
wtorek, 14 lipca 2015
Przysługa
niedziela, 12 lipca 2015
Walka o ogrodzenie ogrodu
Je śniadanie. Oczywiście wyżera Indiance zapasy, bo swoich nie zrobił. Czeka na gotowe - aż Indianka wydoi kozy, zbierze jaja, zrobi śniadanie. Potem godzinami wpatruje się w swojego androida.
Zniecierpliwiona Indianka domaga się, by Kamyk wziął się za jakąkolwiek robotę. Słyszy: "zaraz", "zdążę", "nie śpieszy się", "mam czas". Nie chce ani sprzątnąć kuchni, ani pokoju który zajmuje - pomieszczeń z których za darmo korzysta.
Kamyk nie robi nic. Wiadra z wodą ze źródła nosi Indianka. Indianka zmywa naczynia i gotuje, zajmuje się zwierzętami. Kamyk tylko bawi się z kociakami i szczeniakami. Czasem przygna zwierzęta gdy pójdą za daleko. Czasem coś ugotuje z kończących się zapasów żywności Indianki. Czasem pogrzebie w pile i tępym łańcuchem potnie na krótkie klocki 20cm drewno pod domem, do pieca do którego wchodzą metrowej długości kłody. Kompletnie bez sensu. Przy tym marnuje paliwo potrzebne do cięcia żerdzi na ogrodzenie. Nie chce wkopać żadnego słupka, ani dociąć równej żerdzi na płot. Jest krnąbrny i samowolny. Nigdy nie robi nic, o co go prosi Indianka. Uważa, że nie trzeba grodzić ogrodu, bo w tym roku już nic nie urośnie (o pomoc przy grodzeniu był proszony ponad pół roku temu). Twierdzi, że Indianka ma sobie sama grodzić ten ogród i pastwiska, bo jemu się nie chce. Po wielkich awanturach natnie co kilka dni po max kilka żerdzi. Po kilku kolejnych dniach przyniesie ze dwie żerdzie cienkie i krzywe jak chuj i rzuci pod rząd słupków wkopanych przez Indiankę rok temu.
Gdy Indianka tłumaczy baranowi, że krzywe i cienkie żerdzie konie połamią i jeszcze nie daj Boże nadzieją się na nie - nie dociera. Nic go to nie obchodzi. Gdy tłumaczy, że będzie problem naciągnąć siatkę na krzywe żerdzie - nie dociera. Taki pomocnik to żaden pomocnik. Z takim cokolkwiek zrobić to męczarnia. Indianka ma go po dziurki w nosie. Będzie musiał iść do pracy i zarobić na swoje jedzenie. Indianka darmozjada za friko w nieskończoność nie będzie karmić. Nie stać ją na to. Nie pozwoli mu się bez końca wykorzystywać. Nie chciał jej pomóc grodzić ogród na wiosnę - to niech kupuje sobie żarcie w markecie w Olecku za swoje pieniądze zarobione na budowie np.
Śpiąca Królewna potrzebuje 7 krasnoludków!
czwartek, 9 lipca 2015
Zmiana warty
środa, 8 lipca 2015
Źródło świetności polskich hodowli koni
Senna niczym Śpiąca Królewna
Kamyk chory. Nie ma co na niego liczyć. Wstał po 10.00. Zapalił papierosa. Położył się z powrotem spać. Śpi. Dochodzi 11.00.
On też ma śpiączki, ale nie z powodu tarczycy. Raczej w wyniku obrażeń neurologicznych.
Indianka już wcześniej zrobiła zmianę koni, wypuściła drób, wpuściła kicię. Urządziła szczeniakom nowe, czyste, pachnące sianem, puszyste legowisko. Sprzątnęła kurom gniazda i też im pościeliła świeżym sianem. Zebrała wczorajsze jej pranie i zaniosła do domu.
Pora umyć okna w kurniku, pozmywać naczynia.
Ładna pogoda. Wygrabi siano z łąki i pościeli kurom cały kurnik.
Ogrodzenie
Te żerdzie miały być nacięte zimą. Zimą i wiosną zamontowane.
Tymczasem "pomocnicy" zamiast wziąć się do roboty i cokolwiek przygotować - wysiadywali całymi dniami w świetlicy wiejskiej w Sokółkach marnując czas.
Na wiosnę Kamyk poszedł do pracy do hodowcy krów w Gębalówce.
Tam nic nie zarobił - tylko stracił czas, zdrowie, ubrania, buty i byk gospodarza zniszczył mu komórkę Indianki którą mu pożyczyła, a on sam pobity trafił wiosną do aresztu na półtora miesiąca. Tam schudł i zmarniał nieleczony. Chorego, zagłodzonego i osłabionego wypuścili go dopiero w połowie maja. Nie nadawał się do żadnej pracy. Nadal marna z niego pomoc na gospodarstwie. Praktycznie żadna.
Jak zwykle wszystkie prace na gospodarstwie są na głowie Indianki.
Kamyk lubi długo pospać, potem zapalić papierosa, napić się kawy, znów zapalić papierosa, dobrze zjeść, zapatrzyć się na długie godziny w swojego androida, pobawić się ze szczeniętami, kociętami, kotką.
Niezwykle trudno jest zachęcić go do jakiejkolwiek pomocy. Zajmuje się tylko tym na co ma akurat ochotę. Od czasu do czasu razem z Indianką natnie kilka żerdzi. Przynieść ich już mu się nie chce, albo nie ma siły. Indianka musi sama nosić te żerdzie, pomagać przy ich dopasowywaniu do słupków, nosić wiadra z wodą, doić kozy, doglądać zwierząt, gotować obiady, piec chleb, zmywać naczynia, pisać sobie i jemu zażalenia i odwołania.
Jest chora na zaawansowaną niedoczynność tarczycy. Zapada w śpiączki metaboliczne. Jest osłabiona i notorycznie zmęczona, senna. Potrzebuje białka zwierzęcego i specjalnej diety. Potrzebuje leczenia. Potrzebuje leków. Endokrynolog przyjmie dopiero w grudniu. Dopiero wtedy dostanie receptę. Jest jej za ciężko samej z tym wszystkim.
W takich okolicznościach i w takim tempie nie ma szans na warzywa z własnego pola w tym roku. Ogrodzenie powstaje, ale potwornie wolno. Za wolno. Nie będzie plonu w tym roku. Indianka nie jest w stanie wyżywić ani siebie, ani jego. Ma tylko mleko kozie. W tej chwili nie ma jaj, bo skończyła się pszenica dla kur.
wtorek, 7 lipca 2015
Indysie
Inwazja kociąt :)
poniedziałek, 6 lipca 2015
Nieuczciwa propozycja Wąsa
Honorowy Kamyk nie dał się mu sprzedać. Były więzień ma więcej godności ludzkiej niż ten rolas.
Swoją drogą to ciekawe jak bardzo mocno zależy Wąsowi by Indiance zatruć życie. Typek perfidnie rozciągnął wpierw ostry, kolczasty drut w ten sposób, że kaleczą się o niego owce i kozy Indianki. Zastawił te wnyki na długie tygodnie.
Na domiar złego gdy ktoś wypuścił konie Indianki ze stajni (Wąs? -Tego dnia kręcił się w pobliżu stajni Indianki...)
gdy była z Kamykiem w Sądzie na sprawie gdzie ją wezwano pod fałszywym zarzutem rzekomo bezzasadnego wezwania policji na dokuczającą jej w świetlicy Krychę (matkę policjanta czyli nietykalną krowę w lokalnym półświatku) jeden z koni uciekł na pole Wąsa, a tam Wąs się nad zwierzęciem pastwił do woli doprowadzając do najwyższego przerażenia i pokaleczenia tego szlachetnego, bezbronnego zwierzęcia.
Ten facet powiedział Indiance wprost, że jego celem jest pozywanie Indianki do Sądu o rzekomy wypas tak długo, aż komornik zajmie Indianki ziemię by on Wąs mógł ją przejąć. W ocenie Indianki to parszywe zagranie poniżej pasa chciwego, bezczelnego rolasa.
Najazd kontrolerów i policji
Czyli ciąg dalszy nagonki na Indiankę i jej zwierzęta.
Kontrolerzy inspekcji weterynaryjnej z Olecka, głusi i ślepi na ostry drut kolczasty Wąsa i jego znęcanie się nad zwierzątkami Indianki, ale wyczuleni i błyskawicznie reagujący na odwetowe donosy Wąsa na Indiankę. A to rzekomo, że owce i kozy niezarejestrowane, a to, że rzekomo nie mają co jeść i pić.
Lipiec 2015. Pełnia lata i sezonu pastwiskowego. 11 hektarów pastwisk. Dwa niezależne strumienie płynące przez ziemię. Nie mają co jeść i co pić?
Inspektory jadą w te pędy szukać sensacji i haczyka na Indiankę, aby jej zaszkodzić. A że klacz przez Wąsa poraniona, straszona i płoszona - to już im nie przeszkadza. Tak dbają o dobro zwierząt. Wcale nie dbają. Tylko wyszukują poronione, durne przepisiki narzucone hodowcom i rolnikom odgórnie, bez konsultacji społecznych, by rolników i hodowców do bólu kontrolować i wlepiać mandaty. Niczym złośliwe skrzaty, trollują na gospodarstwach drażniąc spracowanych rolników, którzy na małych gospodarstwach ledwo koniec z końcem wiążą.
Bezduszne bazyliszki w eskorcie mundurowych skupiły się na duperelach czyli na ewidencji stanu pogłowia zwierzyny Indianki. Wypatrzono 24 owce i 12 kóz plus stadko kur, indyków, szczenięta, kocięta i konie. Ponad 70 sztuk zwierząt... :-) :-) :-)
Ojej... MOJA, MOJA "WINA"! :-) :-) :-) Ałła! :-) Tyle wyhodowałam!... :D
To MOJA hodowla, MOJA praca, MOJE koszty i poświęcenie.
Bazyliszki i ich eskorta to nieproszeni intruzi.
Żaden z nich w żaden sposób nie dokłada się do kosztów hodowli, żaden z nich nie jest właścicielem, hodowcą i nie przykłada się do pracy przy zwierzętach. Przyjeżdżają i tylko gitarę zawracają i haczyki wyszukują stworzone celem nękania hodowcy bzdurnymi przepisami pajaców unijnych i krajowych którym nie brak tupetu by się mieszać i rządzić cudzym inwentarzem na który złamanego grosza nie wydali ni jednej kropli potu nie uronili...
Postulat do Sejmu:
Wara urzędasom od cudzej własności!
Wara urzędasom od cudzego inwentarza!
Ta kontrola dobitnie pokazuje, że upierdliwe przepisy nie są tworzone dla dobra zwierząt lub ich hodowców, lecz by nadmiernie kontrolować i ograbiać hodowców - jedynych prawowitych właścicieli swoich zwierząt.
Rolas który rozciągnął niebezpieczny drut kolczasty raniący zwierzęta Indianki nawet nie został upomniany! :(((
Dzielnicowy Paweł Warsiewicz, który był obecny i któremu Indianka pokazała niebezpieczny drut Wąsa oraz poranioną klacz - odmówił ukarania rolasa i robił za jego adwokata tłumacząc go.
Inspektor weterynarii powiatowej w Olecku Ewa Szymczak niechętnie odwracała wzrok gdy Indianka pokazywała jej rany cięte jakie zadał klaczy Wąs. Także odmówiła interwencji w sprawie kolczastego drutu i rolasa -barbarzyńcy.
Natomiast nalegała na inspektora Kornela Laskowskiego, by wystawił Indiance mandat za brak paszportów koni. Za jej namową wystawił. :(((
Pani ta nie jest od ewidencji zwierząt, lecz od dobrostanu zwierząt, który na rancho Indianki mieści się w normach. Zatem wyszła poza swoje kompetencje, by dokopać Indiance. Indianka odebrała to, jako karę za to, że wyhodowała takie piękne, zdrowe konie, które niefrasobliwie żyją i hasają sobie naturalnie na farmie Indianki.
Także dzielnicowy Warsiewicz pałał chęcią ukarania Indianki za rzekomy wypas owiec u Wąsa, bo tuż przed ich przyjazdem, przeczołgały się pod niechlujnie, luźno naciągniętą siatką rolasa i dostały się na jego krótko skoszone pole.
Warsiewicz był przydzielony jako zbrojne ramię inspektorów i jego zadaniem było wymuszenie na Indiance przeprowadzenia u niej kontroli wbrew jej woli. Lecz Indianka umożliwiła kontrolę inspektorom, mimo, że jej się to nękanie nie podobało, więc obecność policji jako eskorty była bezzasadna. Było to nadużycie obowiązków funkcjonariuszy publicznych na służbie.
Co więcej, dzielnicowy Paweł Warsiewicz wykorzystał tę interwencję by zbierać materiał dowodowy przeciwko Indiance w sprawie o rzekomy wypas. Robił foty uciekinierkom.
Jednocześnie odmówił zebrania dowodów w sprawie o znęcanie się nad zwierzętami Indianki przez Wąsa. :(((
niedziela, 5 lipca 2015
Wycieczka nad jezioro
Pierwszy raz w tym roku. Woda ciepła, przyjemna.
Miło się pływało. Komarów nie było.
sobota, 4 lipca 2015
Polowanie na Kamyka
Podczas pierwszej kontroli sprawdzano, czy trzeźwy. Niestety trzeźwy. :-)
Podczas drugiego zatrzymania wmawiano mu, że na rowerze... przekroczył prędkość i jeździ "agresywnie" :-) Podobno jechał 65 km na godzinę. Trudno to zweryfikować, bo na rowerze nie ma licznika prędkości i nie ma obowiązku takiego mieć.
Podczas trzeciego zatrzymania gdy wracał zmęczony z Olecka - zarzucono mu, że jedzie "dziwnie spokojnie i ogólnie za spokojnie" :-):-) :-)
W dawnych czasach drogi były okupowane przez rozbójników, którzy napadali podróżnych i wymuszali okupy lub grabili ich ze wszystkiego co ci podróżni mieli.
Współcześni rabusie noszą mundury i działają legalnie, ale to nadal rozbójnicy :-)
Na szczęcie Kamyk uszedł przed rozbójnikami bez okupu i z rowerem, cały i niepokaleczony :-)
czwartek, 2 lipca 2015
Wąs pokaleczył klaczkę :(((
Nagnał przerażone zwierzę na swój ostry drut kolczasty. Pokaleczył konika tym drutem :((( Denver ma rany cięte na ciele. :((( Klaczka zgoniona przez typa tak, że mało ochwatu nie dostała. Ranna klaczuś cała zlana i mokra jakby z jeziora wyszła. Uciekła przed barbarzyńcą do domu.
Indianka telefonicznie zgłosiła na komendzie w Olecku, że podły sadysta znęca się nad jej bezbronnym zwierzęciem. Wezwała policję na interwencję. Dyżurny, gdy usłyszał, że Wąs jest sprawcą, odmówił wysłania patrolu (!). Odmówił w sumie kilkakrotnie. Nie chciał o krzywdzie klaczy słuchać. Rozłączał się w trakcie rozmowy z Indianką, która nalegała, by patrol przyjechał, obejrzał poranionego konia i ukarał barbarzyńcę.
W końcu poirytowany Kamyk złapał za komórkę i on zadzwonił. Wzburzony, długo tłumaczył dyżurnemu, co się stało, ale i jemu dyżurny odmówił wysłania patrolu!
Indianka zdezynfekowała rany klaczy i wezwała weterynarza. Pan weterynarz zbadał klacz i podał jej antybiotyk domięśniowo. Zaszczepił ją także na tężec i przy okazji na grypę. Konik kuleje :((( Dla weterynarza do zapłaty 260 zł.
wtorek, 30 czerwca 2015
Postulat do Sejmu o 14 dni
7 dni dla cywila nieznającego prawa to zdecydowanie za mało.
Razi także dysonas pomiędzy terminami którymi jest związany Sąd i inne instytucje państwowe. Są one bez porównania dłuższe niż te które przysługują obywatelom. Zgodnie z wolą Narodu instytucje państwowe winny służyć obywatelom i być wobec nich przyjazne. Nie może być tak, że instytucja ma 30 dni lub kilka miesiecy na udzielenie informacji lub podjęcie decyzji, a obywatel ledwo 7 dni. 7 dni to zdecydowanie za mało.
niedziela, 28 czerwca 2015
Chów otwarty koni
Właśnie odświeża sobie swoją wiedzę hodowlaną i utwierdza w najsłuszniejszej z form hodowli tych cudownych zwierząt swobodnego ruchu i niezmierzonych przestrzeni - chowie otwartym... Z punktu widzenia konia stajnia to rzecz całkowicie zbyteczna. Klacze Indianki najszczęśliwsze są gdy mogą się otworzyć w szalonym galopie po obszernych pastwiskach Indianki. :-) Indianka już dawno to zauważyła.
Na foto fragment cennego pod względem hodowlanym i jeździeckim poradnika jeździeckiego "Zrozumieć konia" autorstwa Isabelle von Neumann-Cosel-Nebe.
Poranne senne manewry
Tygrysia po krótkim czasie pojawiła się, pchnęła okno i weszła napoić mlekiem swe jeszcze niemrawe kocięta.Pora wypuścić kury i zrobić zmianę koni. Indianka nadal mocno zaspana wróciła do swego łóżka by dospać. Wczoraj za długo siedzieli przed domem i się nie wyspała.
sobota, 27 czerwca 2015
Wieczorna herbatka
Sobotnia sjesta
piątek, 26 czerwca 2015
Awantura pomogła :)
czwartek, 25 czerwca 2015
Szkolenia Krychy
środa, 24 czerwca 2015
Kamyk przyznał się do niepopełnionego występku...
wtorek, 23 czerwca 2015
Dżdżysty dzień czerwcowy
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Już wieczórrr...
niedziela, 21 czerwca 2015
Pieczywo Indianki
sobota, 20 czerwca 2015
Kuchnia Indian Mazurskich daje czadu! :)
Wakacje na Rancho na Mazurach Garbatych :)
Podatek katastralny to podatek katastrofalny :(((
środa, 17 czerwca 2015
Urodziło się! :-)
Kolejny prezent urodzinowy dla Indianki w tym tygodniu :-)
Nie ma nic milszego niz żywy prezent na urodziny :-)
Zwierzaczki robią miłe niespodzianki Indiance... :-)
A w samym dniu jej... Hmm... :-) 18 urodzin Indii życzy sobie... siwego araba :-) :-) :-)
Zawiadomienie o podejrzeniu nękania przez policję
Na ewentualny przyjazd długo czekam.
W sytuacjach gdy ja jestem poszkodowana - z reguły nie potrafią znaleźć jakiegokolwiek artykułu prawnego aby pociągnąć wykroczeńca lub przestępcę do odpowiedzialności. Nigdy nie kierują wniosku o ukaranie osoby, przez którą poniosłam szkodę, stratę, uszczerbek itp.
Gdy policję napuszcza na mnie sąsiad bo mu koza wlazła na skoszoną do gołej ziemi łąkę - zaraz są ochocze bezzwłoczne przyjazdy i standardowo nadgorliwe zeznania policjantów celowo na moją niekorzyść. Z reguły błyskawiczne wnioski o ukaranie i expresowe pchanie sprawy która nie powinna trafić do sądu - na wokandę. Zaś żaden mój wniosek o ukaranie złoczyńcy lub wykroczeńca nie może doczekać się wokandy...
Odbieram to za nękanie przez policję. Mylę się? :-)
Indianka
wtorek, 16 czerwca 2015
Dojna mama koza
Rejestracja jagniąt i koźląt
W państwie rządzonym przez korupcję i kanalie oraz im pokrewne indywidua za ciężkie pobicie człowieka w oczywistej sprawie realnie nie grozi nic. Zwłaszcza, gdy pobicia dopuścił się mundurowy.
Natomiast kara za nie zarejestrowanie w porę zwierzaka to aż kosmiczne 500 zł. Lepiej zwierza w porę zarejestrować. Indianka zarejestrowała. Niech się czepiają tramwaja, a nie jej :-)
Indianka musi uważać na zwyrodniałe pedalskie skorumpowane grupy nacisku i ich skorumpowanych do obrzydliwości przydupasów i podpierdalaczy.
Nadzieja w tym, iż uda się w Polsce stworzyć zdroworozsądkowe, przyjazne zwykłym ludziom i ich rodzinom lobby, które wypierdoli całą tę pedalską zgniliznę z naszego jakże pięknego mimo łupienia przez zdrajców ojczystego kraju...
Nieprzyjemna pobudka
Poszedł piechotą do domu. Po drodze zasłabł. Nad ranem obudził go umundurowany pajac... gazem pieprzowym! Psiuknął mu tym syfem w samą twarz. Co za debil! :(((
niedziela, 14 czerwca 2015
Kamyk doi kozę
Kamyk wycisnął z niej ok. 3 litry mleka. Podzielił ludziom, szczeniętom i karmiącej kotce - Tygrysi. Sprawiedliwie. Teraz Kamyk zaparzył herbatę i woła Indiakę na podwieczorek pod gruszami - ciasto drożdżowe ze słodkim lukrem. Do popicia - herbata owocowa.
Kuchnia podwórkowa Indian mazurskich
Kuchnia podwórkowa, piecyk. |
Wieczorkiem Kamyk się uaktywnił. Obrał ziemniaki. Pościelił koniom w stajni. Pomógł Indiance sprowadzić cwane uciekinierki - owce i kozy. Drugi słup wkopał. Do reszty słupów się nie zbliżał :-) Za to Indianka się zbliżyła i znalazła 16 zbunkrowanych jaj :-) :-) :-) Dwa rozbite - reszta cała. Poszły na obiad dla ludzi i na kolację dla indycząt.
Zanim Kamyk wstał, Indianka zakonserwowała 22 słupy. Gdy Kamyk obierał ziemniaki - domalowała resztę słupów i rozpaliła ogień w podwórkowej prowizorycznej kuchni którą zbudowała ze starego parnika i kratki lodówkowej.
Kuchnia podwórkowa Indianki okazała się rewelacyjna - skuteczniejsza i szybsza w gotowaniu niż gazowa. Na taką pogodę jak dziś - idealne źródło ognia do gotowania na świeżym powietrzu. Wchodzą na nią 3 średnie garnki jednocześnie lub jeden duży.
Czwarta rano
O ósmej wstał Kamyk. Zjadł śniadanie i poszedł zapalić papierosa oraz pobawić się ze szczeniętami i koźlętami. Indianka dalej zmywała naczynia. Potem wyszli na dwór posiedzieć na powietrzu.
Kamyk opowiadał o życiu w aresztach. O 10.30 Kamyk wziął się za wkopanie jednego słupka ogrodzeniowego. Potrzebował przy tym asysty Indianki.
Wkopał słupek. Zaczął wkopywać drugi, ale zniechęcony koniecznością jego wymiany na grubszy - porzucił to zadanie i poszedł spać. Indiankę ogarnął smutek i poczucie rezygnacji. Nie założą tego ogrodu w sensownym czasie rokującym nadzieję na plony w tym roku...
Indianka zebrała kilkanaście niewkopanych słupków w jedno miejsce.
Przyniosła środek konserwujący drewno. Wlała go do wiadra i zanurzała w nim kolejne słupki i podmalowywała do góry ponad przewidywalną linię gruntu w którym mają tkwić słupki. Zachmurzyło się. Może zdąży zakonserwować wszystkie przed deszczem.