niedziela, 6 maja 2018

Moje zwierzęta nie są zagłodzone, chore, ani bite.


Moje zwierzęta nie są zagłodzone, chore, ani bite.
Stworzyłam im świetne, naturalne warunki bytowania.
Są tu szczęśliwe.

Izabella Redlarska vel Indianka


Sprawa ze skargi na decyzję SKO w Ł. w przedmiocie umorzenia postępowania w sprawie czasowego odebrania zwierzęcia
Sentencja
Dnia 2 grudnia 2014 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi - Wydział II w składzie następującym: Przewodnicząca Sędzia WSA Barbara Rymaszewska Sędziowie Sędzia WSA Joanna Sekunda - Lenczewska (spr.) Sędzia WSA Renata Kubot - Szustowska Protokolant starszy sekretarz sądowy Aleksandra Błaszczyk po rozpoznaniu na rozprawie w dniu 2 grudnia 2014 roku sprawy ze skargi Fundacji A z siedzibą w K. na decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Ł. z dnia [...] nr [...] w przedmiocie umorzenia postępowania w sprawie czasowego odebrania zwierzęcia 1. uchyla zaskarżoną decyzję, 2. zasądza od Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Ł. na rzecz strony skarżącej Fundacji A z siedzibą w K. kwotę 457 (czterysta pięćdziesiąt siedem) złotych tytułem zwrotu kosztów postępowania, 3. stwierdza, że zaskarżona decyzja nie podlega wykonaniu do dnia uprawomocnienia się wyroku. a.bł.
Inne orzeczenia o symbolu:
6168 Weterynaria i ochrona zwierząt
Inne orzeczenia z hasłem:
Ochrona zwierząt
Administracyjne postępowanie
Inne orzeczenia sądu:
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi
Inne orzeczenia ze skargą na:
Samorządowe Kolegium Odwoławcze
Uzasadnieniestrona 1/8
Decyzją z dnia [...] Nr [...] Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Ł., po rozpatrzeniu odwołania Fundacji A z siedzibą w K., na podstawie art. 138 § 1 pkt 1 ustawy z dnia 14 czerwca 1960r. Kodeks postępowania administracyjnego (Dz. U. z 2013 r., Nr 267 - w dalszej części uzasadnienia przywoływana jako: k.p.a.), art. 6 ust. 2, art. 7 ust. 1, ust. 1a, ust. 2a, ust. 3 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (Dz.U. z 2013 r., poz. 856 - w dalszej części uzasadnienia przywoływana jako: ustawa) utrzymało w mocy decyzję Prezydenta Miasta Ł. z dnia [...] w sprawie umorzenia postępowania w przedmiocie odmowy czasowego odebrania zwierzęcia.
Jak wynika z akt sprawy, w dniu 22 października 2013 r. Fundacja A otrzymała zgłoszenie, iż na terenie posesji przy skrzyżowaniu ulic A, B oraz C w Ł. znajduje się pies w bardzo złym stanie. Na teren posesji udali się przedstawiciele Fundacji stwierdzając, iż pies jest skrajnie wychudzony w stanie kacheksji, zapchlony z wyłysiałą sierścią. Brama wejściowa na teren nieruchomości była uchylona, właściciela nie było w domu, nikt nie zareagował na dzwonek do drzwi, na terenie posesji nie było zdatnej do picia wody, ani karmy. Pies nie miał pomieszczenia chroniącego przez zimnem i opadami. Z uwagi na zły stan zdrowia psa, interweniujący podjęli decyzję o odebraniu psa w trybie art. 7 ust. 3 ustawy, pies został przewieziony do lecznicy.
W dniu 16 listopada 2013 r. pełnomocnik Fundacji A z K. wystąpił o wydanie decyzji o czasowym odebraniu psa, samca w typie rottweiler, jego dotychczasowym właścicielom, których tożsamość nie została ustalona przez wnioskodawcę. Nadto wnioskodawca zażądał ustalenia danych osobowych i adresowych właścicieli zwierzęcia, obciążenia właścicieli kosztami transportu i leczenia. Z załączonego orzeczenia lekarza weterynarii wynika m.in.: pies skrajnie wychudzony, zapchlony, skóra wyłysiała, niedokrwistość. Na wezwanie organu przedstawiciel Fundacji sprecyzował wniosek poprzez wskazanie działki, z której zabrano psa. Następnie organ ustalił dane kontaktowe, numer telefonu i skontaktował się z P. G., który potwierdził, że jest właścicielem psa, który zaginął mu z terenu posesji przy ul. D 15A m1 w Ł. podczas jego nieobecności w dniu 22 października 2013 r. W dniu 16 grudnia 2013 r. P. G. złożył w organie wyjaśnienia, iż od lipca 2005 r. jest właścicielem oraz faktycznym opiekunem psa, w wieku około 12 lat, który został mu skradziony w dniu 22 października 2013 r. Właściciel nie zgodził się z opinią lekarza weterynarii o złym stanie zwierzęcia. Według właściciela pies nie był wychudzony, ani zagłodzony, był odpowiednio odżywiany i zadbany a zwierzę większość dnia i nocy spędzało w mieszkaniu, gdzie znajdowało się jego posłanie. Według właściciela pies przebywał poza domem, na terenie posesji około 5-6 godzin dziennie. Posiadał stały dostęp do wody, zarówno w mieszkaniu jak i poza nim, natomiast miska z karmą znajdował się tylko w mieszkaniu. Według właściciela pies korzystał ostatni raz z opieki weterynaryjnej w sierpniu-wrześniu 2013 r.



http://www.orzeczenia-nsa.pl/wyrok/ii-sa-ld-833-14/weterynaria_i_ochrona_zwierzat_administracyjne_postepowanie/284a452.html?q=&_symbol=616_6168&_haslo=Ochrona+zwierząt&_sad=Wojewódzki+Sąd+Administracyjny+w+Łodzi&_skarzony=Samorządowe+Kolegium+Odwoławcze&_okres=2014_12

Strażnik pastwiska

Mój ogier arabski, strażnik pastwiska i obrońca klaczy.










sobota, 5 maja 2018

Moje śliczne mamuśki 💗💗💗

Moje śliczne końskie mamuśki ze swoimi słodkimi pociechami 💗
Moje konie mają u mnie bardzo dobrze. Są pod moim stałym nadzorem, są zadbane i kochane przeze mnie.

Fundacja próbowała ukraść moje konie na zasadzie:
" Paszporty!!! Nie masz? To znaczy, że ukradłaś konie i są one kradzione więc ja je zabieram" - rzekła Kozłowska wyciągając do mnie władczym gestem rękę po paszporty.



Moje piękne, zadbane i szczęśliwe konie 💗💗💗

Pięknie, oryginalnie ubarwione.


Kasztanowiec moich koni

Konie nie muszą mieć stajni, ani wiaty, gdy mają naturalną ochronę w terenie. Moje konie są odporne, zahartowane od lat. Moje konie mają swojego ulubionego kasztanowca oraz wiele zadrzewień olchowych na terenie całego gospodarstwa a także zagłębienia terenowe. 💪

Kasztanowiec moich koni.
Właśnie zakwitł i moje skarby chętnie pod nim chowają się przed Słońcem,
upajając się zapachem kwiatów tego majestatycznego drzewa.


A tam za kasztanowcem drugi zbiornik wody,
 który nie ma żadnego połączenia z polami moich sąsiadów.
Jest w nim czysta, smaczna woda, którą chętnie piją wszystkie moje zwierzęta.






Czynna stajnia

To jest stajnia, jakiej używają moje zwierzęta.
Kozłowska to manipulantka i kłamczucha.
Epatuje zdjęciami drugiego budynku nie używanego od dawna, ukazując go, jako miejsce przebywania zwierząt.

Stajnia moich zwierząt.
Tutaj zimą mieszkają, a nie w tym drugim budynku.
Koniom, owcom i kozom wystarczy wiata na zimę.
Moje zwierzęta zaś mają cały wielki budynek do dyspozycji.

Wójt jest stalkerem

Elżbieta Kozłowska i wójt Locman są stalkerami, którzy współpracują z RRdeSyf.

Stąd zdjęcia zrobione na prywatnej posesji, podczas grabieży zwierząt, Fundacja Molosy Adopcje zamieściła na tej nienawistnej publicznej stronie.

Zarówno wójt jak i ta szmata z Fundacji Molosy Adopcje, nienawidzą mnie i z nienawiści oraz wrodzonej pazerności okradli mnie.

Ten budynek nie jest używany.
Jest do rozbiórki, a materiał z rozbiórki
do odzysku i budowy wiaty.
Wójt pójdzie siedzieć, za to do jakiego stanu doprowadził mnie i moje gospodarstwo.
Prokuratura krajowa już się nim zainteresowała 👊

Prokuratura krajowa zareagowała

Prokuratura krajowa wreszcie się zainteresowała tym co tu się w gminie dzieje.
Otworzyłam skrzynkę pocztową, a tam cała sterta korespondencji się wysypała, głównie z Prokuratury Generalnej, od Pana Ziobry.
Jest wsparcie prawne! ☺ Odzyskam owce i kozy! 🙌

Uspokojenie

Popracowałam dziś cały dzień na dworze i uspokoiłam się nieco, choć nadal czuję się zagubiona i wybita z rytmu życia.
Często odruchowo rozglądam się, gdzie są owce, a owiec nie ma. 😢

Mściwe urzędasy nagięły prawo i zakłamały fakty, byle tylko mnie i moją hodowlę zniszczyć.

Wójt przy pomocy bandyckiej fundacji okradł mnie z owiec, kóz oraz psów i podzielił się moim majątkiem ze swoimi kolegami.

Kolega z okolic Sokółek dostał w prezencie wielkie stado dorodnych, zdrowych, młodych owiec i kóz, kolega z Bystrego dostał pieski, a kolega z Kowal Oleckich, przymierza się do grabieży moich koni.

Lokalne pazerniaki nachapały się. Wzbogacili się na mojej krzywdzie. 😧

Moje owieczki

Moje kochane futrzaki...
Smutno bez nich tutaj.
Brunhilda zaś martwi się o pieski swe ulubione.

Indianka

Porządki po łajzach

W ramach odreagowania przemocy porządki dziś.
Wpierw sprzątanie po flejach z Fundacji Molosy Adopcje.
Przyjechała Brunhilda i pomogła zablokować wejścia do rozpadającej się stajni, aby konie tam nie wchodziły. Zablokowały wejścia stajennymi drzwiami wyważonymi przez baby z fundacji.

W takim stanie zagrożenia dla koni,
Kozłowska zostawiła zdemolowaną przez siebie stajnię białą.
Wcześniej przed splądrowaniem farmy przez fundację,
drzwi wisiały na zawiasach i były zamknięte.

A tu po grabieży zabezpieczyłyśmy drzwi z Brunhildą.


 A tu po grabieży zabezpieczyłyśmy drzwi z Brunhildą.
Ta stajnia nie jest używana.



Dla koni jest druga stajnia, Hiacyntówka, ale dzień i tak spędzają na łąkach.

Stajnia czynna. Tu moje zwierzęta mają schronienie.
Są okna i otwarte wejścia.




Potem Indii zbierała świeży obornik koński z czynnej stajni oraz podwórka i nosiła do ogrodu. Podsypywała drzewka.
Brunhilda zaś koło domu zbierała śmieci po mężu sołtyski, które wykopała koparka.

Potem Brunhilda wywiozła śmieci i złom przed gospodarstwo, a Indii dokończyła montaż nowego ogrodzenia przenośnego i wyznaczanie stałego.

Kilka słupów się impregnuje na okoliczność budowy stałego ogrodzenia przed gospodarstwem.

Teraz chwila na lunch.




Tylko znęcanie się nad zwierzęciem prowadzi do odebrania go właścicielowi



Co za kretynka ta Kozłowska!
Nigdy się nie znęcałam nad żadnym zwierzęciem.
Babsztyl robi sadystę z normalnej osoby, byle tylko wyrwać wartościowe zwierzęta!

Brak paszportu to nie powód, by kraść właścicielce konie!
Kozłowska z Fundacji Molosy Adopcje, powiedziała, że zabiera moje konie, bo je ukradłam 😵
Te konie się tu urodziły, debilko zakłamana!

Indianka


Stowarzyszenie interweniowało u wójta w sprawie zaniedbanego konia. Jego właściciel przez niechlujstwo niedostatecznie go pielęgnował, czego dowodem były wieloletnie zaniedbania kopyt – brak ich przycinania i formowania, co doprowadziło do przerośnięcia i zniekształceń. Stowarzyszenie stwierdziło, że tak zaniedbane kopyta powodowały ból podczas poruszania się zwierzęcia, na co wskazywał jego chód i charakterystyczna postawa wiążąca się z nadmiernie rozbudowanymi mięśniami grzbietu i ramion. Czy w tej sytuacji zachodzi konieczność odebrania konia jego właścicielowi?
W przedstawionej sytuacji nie ma podstaw prawnych, by odebrać zwierzę właścicielowi. Niepoddawanie konia zabiegom pielęgnacyjnym korekty kopyt jest niewątpliwie zaniedbaniem, ale nie można uznać, by doszło do znęcania się, o którym mówi art. 6 ust. 2 z art. 6 ust. 2ustawy o ochronie zwierząt (dalej u.o.z.). Ponadto nie zaistniała druga przesłanka do orzeczenia o czasowym odebraniu zwierzęcia.
Nie można bowiem uznać, że jest to sytuacja stanowiąca przypadek niecierpiący zwłoki. Pozostawanie konia u dotychczasowego właściciela nie zagrażało jego życiu. Należy przede wszystkim dokonać korekty rogu kopytowego na miejscu (w zagrodzie), a nie narażać konia na stres spowodowany transportowaniem go na znaczną odległość tylko po to, by przeprowadzić zabieg poza gospodarstwem właściciela.
Stosownie bowiem do treści art 7 ust. 3 u.o.z. w przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik gminny lub upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochronazwierząt, odbiera mu zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta (burmistrza, prezydenta miasta), celem podjęcia decyzji dotyczącej odebrania zwierzęcia. Tak orzekł w analogicznym stanie faktycznym WSA w Poznaniu w wyroku z 7 lipca 2016 r. (sygn. akt IV SA/Po 260/16).

http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1031017,znecanie-sie-nad-zwierzetami-odpowiedzialnosc-wlasciciela.html

Obrońca zwierząt?

Kilka lat temu Locman, obecny wójt, jeździł po wsiach i agitował za postawieniem we wsiach 100 chorobotwórczych turbin przemysłowych.

Zupełnie mu nie przeszkadzało, że turbiny te wywołują schorzenia u ludzi i zwierząt, a u nietoperzy nawet szybką śmierć. Nadto szpecą naturalny krajobraz.

Nasza wieś się zbuntowała i nie zgodziła się na planowane przez wójtową 100 wiatraków na polach.

Za karę punkt wyborczy wójtowa przeniosła 10 km dalej od naszej wsi.
Były też w Czuktach najścia opieki społecznej u pewnej rodziny, której grożono odebraniem dzieci. Brał w nich udział Locman z żoną.

GOPS pojawił się też i u mnie, rok temu, by założyć mi sprawę o przymusowe leczenie psychiatryczne, mimo, że jestem zdrowsza na umyśle i psychice od całego tego podporządkowanego wójtowi GOPSu.

Indianka

Od 3 dni zero ogrodu

Od trzech dni jestem w szoku i stresie.
Od czasu napaści na moje zwierzęta i grabieży,
nie jestem w stanie pracować w ogrodzie.
Cała się trzęsę. 😧

Wójt Locman to podły człowiek.
W zeszłym roku napuścił na mnie GOPS, psychiatrę, PIW, NB, a w tym roku znowu PIW i agresywną fundację.
To stalker zatruwający mi życie od lat.

Indianka

Prawa i godność hodowcy

Zastanawiam się nad założeniem stowarzyszenia broniącego praw hodowców koni i rolników.

Indianka

Nie było znęcania, koń wraca do właściciela

Moje konie zaś mają zdrowe, silne kopyta, które nie wywołują u nich kulawizny i bólu. Strzałki nie gniją i nigdy nie gniły.
Kopyta nie są przerośnięte, są naturalnie ścierane na pastwisku, gdyż konie chodzą swobodnie luzem 24 godziny na dobę.

Moje konie nigdy trajlerami nie jeździły i każdy transport to jest dla nich trauma i szok. 



Potrzeba było aż wyroku, by zwierzę odebrane przymusowo mogło wrócić do właściciela.
Nawet najszlachetniejsze intencje mogą czasem przynieść nieoczekiwane rezultaty.
Koń został odebrany właścicielowi i przetransportowany z gospodarstwa w nieznane miejsce. Nastąpiło to w wyniku interwencji stowarzyszenia obrońców zwierząt, na podstawie art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt. Przepis ten mówi, że w przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, może je odebrać przedstawiciel organizacji społecznej, której celem jest ochrona zwierząt.

Wójt gminy dwukrotnie zgadzał się ze stowarzyszeniem, że właściciel konia znęcał się nad zwierzęciem, i wydawał decyzję o przymusowym odebraniu.

Również dwukrotnie uchylało ją Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Pile, przekazując sprawę znów wójtowi. Wreszcie wójt wydał decyzję o odmowie zgody na czasowe odebranie konia i stwierdził, że nie doszło do znęcania się nad zwierzęciem.

 Nie było też sytuacji niecierpiącej zwłoki, gdyż życie i zdrowie zwierzęcia nie było zagrożone. Świadkowie zeznali, że poza nadmiernie wyrośniętymi kopytami nic nie wskazywało na to, że koniowi dzieje się krzywda. Był czysty, dobrze odżywiony i pełen energii.

Weterynarz stwierdził, że do przerośnięcia i zniekształcenia kopyt, powodującego kulawiznę, doprowadziło niechlujstwo właściciela konia, ale nie mogło być wystarczającą przesłanką jego odebrana.

Wójt uznał, że korektę kopyt można było wykonać w zagrodzie, bez potrzeby transportowania zwierzęcia w nieznane miejsce.

Więcej szkody przysporzy koniowi załadunek na przyczepę i transport niż pozostawienie go na miejscu i nałożenie na właściciela obowiązku poprawy stanu kopyt.

Stowarzyszenie odwołało się od decyzji wójta do kolegium. Powołało się tym razem na opinię innego weterynarza oraz biegłej sądowej z zakresu hodowli i biologii koni, w myśl której doszło do wieloletnich zaniedbań kopyt.

Doprowadziło to do ich przerośnięcia i zniekształceń. Tak zaniedbane kopyta powodowały ból podczas poruszania się konia.

Kolegium podzieliło stanowisko wójta. Powołało się na opinię biegłej, że chociaż rzeczywiście zaniedbane kopyta wpływały negatywnie na dobrostan zwierzęcia, należało dokonać ich korekty na miejscu, a nie transportować konia na znaczną odległość po to, by przeprowadzić zabieg poza gospodarstwem właściciela.

 Brak korekty kopyt jest zaniedbaniem, ale nie aż takim, by odbierać zwierzę dotychczasowemu właścicielowi.

Prokurator rejonowy w Złotowie, prowadzący postępowanie w sprawie znęcania się nad koniem, nie postawił nikomu zarzutów i umorzył postępowanie.

Dopiero niewykonanie zaleceń dotyczących naprawy kopyt byłoby przesłanką do przymusowego odebrania konia.

Skarga stowarzyszenia na decyzję SKO, wniesiona do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu, okazała się nieskuteczna. Sąd wskazał, że wydanie decyzji w trybie art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt uzależnione jest od ustalenia, że miało miejsce znęcanie się nad zwierzęciem oraz że wystąpił przypadek niecierpiący zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu. – Chociaż każde zaniedbanie, mające charakter umyślnego czy rażącego, może być traktowane jako znęcanie się nad zwierzęciem, żadna z tych przesłanek tu nie wystąpiła – stwierdził sąd. Zwrot zwierzęcia powinien zaś nastąpić z mocy prawa, gdy decyzja o odmowie jego odebrania stanie się ostateczna.

Sygnatura akt: IV SA/Po 260/16

http://www.rp.pl/Zadania/308239983-Nie-bylo-znecania-kon-wraca-do-wlasciciela.html







Samoobrona

Niestety, nie stać mnie na prywatnego prawnika.
Prawnik chce 2500 zł.
Będę musiała się sama bronić.

Podrzucajcie mi pomocne linki. Przygotowuję się do ciężkiej walki o moje zwierzęta i o moją godność hodowcy i człowieka.

Znów nie będzie czasu na ogród. Muszę się nastawić na pełnoetatową pracę prawniczą.

Zamiast rozwijać hodowle i gospodarstwo, będę musiała poświęcić masę czasu na studiowanie prawa, pisanie pism procesowych i sprawy sądowe.
Te skurwysyny chcą mnie psychicznie i ekonomicznie wykończyć. 😟

Kozłowska ukradła owce

Kozłowska za moje owce mi nie zapłaciła.
Na bezczelnego ukradła całe moje stado owiec i kóz.

Zostały też wywiezione dwa zdrowe, odkarmione psy.

Obdukcja złodziejki

Obdukcja owiec robiona przez złodziejkę owiec nigdy nie będzie wiarygodna, bo złodziejka będzie usilnie próbowała uzasadnić swoją kradzież.

Owce przed wywiezieniem z gospodarstwa były w dobrej kondycji z wyjątkiem jednej pogryzionej przez psy sąsiada.

piątek, 4 maja 2018

Zawiadomienie o popełnieniu przestępstw


Reprezentantka Fundacji Molosy Adopcje dopuściła się szeregu przestępstw
kryminalnych.

Oskarżona:
Elżbieta Kozłowska
MOLOSY ADOPCJE
Fundacja na Rzecz Walki z Bezdomnością
Ras Psów Zaliczanych do Molosów

SIEDZIBA:
ul. Lompy 14/2
48-340 Głuchołazy
KRS       0000589762
REGON  363151350
NIP        7532438982

ADRES DO DORĘCZEŃ:
ul. Płatnicza 19
01-852 Warszawa
Adopcje: 574746457
Interwencje: 531177704

Oskarżona o:
1. Zakłócenie miru domowego gospodarstwa i domu
2. Kradzież mienia w postaci 44 owiec i kóz
3. Zdemolowanie stajni
4. Maltretowanie i znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad moimi owcami i kozami.
5. Nielegalny transport bez dokumentów przewozowych.
6. Płoszenie i niepokojenie moich koni


"Zgodnie z art. 6 ust. 2 u.o.z. przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie im albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, w tym m.in. używanie uprzęży, pęt, stelaży, więzów lub innych urządzeń zmuszających zwierzę do przebywania w nienaturalnej pozycji, powodujących zbędny ból, uszkodzenia ciała albo śmierć.

Kozłowska załadowała 44 sztuki owiec i kóz na dwie maleńkie, ciasne przyczepy. Zwierzęta transportowała w nienaturalnej pozycji w niebezpiecznym ścisku, czym naraziła je na obrażenia ciała i śmierć poprzez zadeptanie i uduszenie.

Otóż i dane adresowe złodziei:


MOLOSY ADOPCJE
Fundacja na Rzecz Walki z Bezdomnością
Ras Psów Zaliczanych do Molosów

SIEDZIBA:
ul. Lompy 14/2
48-340 Głuchołazy

KRS       0000589762
REGON  363151350
NIP        7532438982

ADRES DO DORĘCZEŃ:
ul. Płatnicza 19
01-852 Warszawa
Adopcje: 574746457
Interwencje: 531177704


Zadbane psy wywiezione

Zdrowe, zaszczepione, zadbane, uwielbiane oraz rozpieszczane przez Brunhildę psy też zostały wywiezione do więzienia w Bystrym.
Pieski straciły dom przez debili robiących kretyńskie, chamskie naloty.

Wójt Locman zlecił grabież psów. Wydał dyspozycję dla Kuncewicza z Bystrego i ten przyjechał i zdrowe, zadbane pieski z podwórka i domu zgarnął.

Zaś Kozłowska była na tyle chamska, że chciała wtargnąć do mojego domu do piwnicy, bo jej ktoś napisał, że tam martwe króliki  bez głów znajdzie... 😵
Walnięta, agresywna baba, słowo daję.

Wrzuć monetę, by jeszcze bardziej ludzi atakowała i intensywniej okradała.
Wyrywanie szczęśliwych zwierząt z ich rodzinnych domów, to specjalność tej bolszewickiej kurwy! 😬

Zbiórkę się zorganizuje pod interwencję u "strasznego rolnika".
Piękne zwierzęta, okazy zdrowia, przygarnie się do siebie, mniej atrakcyjne sprzeda, a te nieatrakcyjne, wciśnie komuś pod darmową opiekę. Tak, by koszty ciąć i więcej do kieszonki zostało.
Starczy na ładne mieszkanko, a nawet domek pod Warszawą. 😉

Indianka - okradziona przez kurwę bolszewicką.

Owce przed wywiezieniem

Oto moje owce kilkanaście dni przed kradzieżą:

Piękne, różnorodne futra.