RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
sobota, 18 lipca 2015
Ogrodzenie ogrodu
Slow Food Indianki
Rzeźki poranek sobotni i poranne manewry
piątek, 17 lipca 2015
Infrastruktura treningowa przyrasta
Wreszcie plac treningowy ogrodzony. Bardzo fajny, niebanalny plac o urozmaiconej rzeźbie terenu. Idealnie wpasowany w krajobraz.
Koniki już go sobie obejrzały i zaakceptowały.
Także 3 stabilne stanowiska uwiązowe urządzone i gotowe.
Koniki można już brać tu do pracy i ćwiczyć. W razie potrzeby jest gdzie je zakotwiczyć. Jest i wodopój. Jeszcze przydałoby się nocne oświetlenie placu. Indianka ma słoneczny pomysł jak to zapewnić :-)
Plac treningowy
Dzisiaj ostatnie górne żerdzie zostaną nabite. Potem trzeba będzie zrobić bramę wjazdową na plac.
Aby plac nadawał się na ogród, trzeba będzie siatkę naciągnąć i nabić dodatkowe żerdzie na dół i w połowie wysokości ogrodzenia.
W planach jest duży lonżownik o średnicy 20 metrów. Tam najpierw Indianka będzie układała swoje konie. Urządzi wszystko po swojemu, aby trening był maksymalnie przyjemny dla niej i jej koni.
Na dokończenie budowy ogrodzenia czeka też padok wschodni na zboczu wzgórza z szeroką panoramą na okolicę. Tam będą chodziły wszystkie konie jednocześnie. Mają tam stały dostęp do wody i przyjemny zagajnik chroniący przed upałem.
Przyjmę wolontariuszy, praktykantów, podróżników
CV z listem motywacyjnym na:
Rajdy.konne(@)tlen.pl
czwartek, 16 lipca 2015
Tymczasem
Na pohybel internetowym cwelom z gównobuka i ku pocieszeniu Wlady, coby jej przykro nie było, że na darmo sadzonki i nasionka posłała Indiance. :-)
A i na leniwym Kamyku zarobi, gdy będzie chciał świeżych warzyw i ziół z ogródka Indianki :-) :-) :-)
środa, 15 lipca 2015
Burzliwy poranek
wtorek, 14 lipca 2015
Przysługa
niedziela, 12 lipca 2015
Walka o ogrodzenie ogrodu
Je śniadanie. Oczywiście wyżera Indiance zapasy, bo swoich nie zrobił. Czeka na gotowe - aż Indianka wydoi kozy, zbierze jaja, zrobi śniadanie. Potem godzinami wpatruje się w swojego androida.
Zniecierpliwiona Indianka domaga się, by Kamyk wziął się za jakąkolwiek robotę. Słyszy: "zaraz", "zdążę", "nie śpieszy się", "mam czas". Nie chce ani sprzątnąć kuchni, ani pokoju który zajmuje - pomieszczeń z których za darmo korzysta.
Kamyk nie robi nic. Wiadra z wodą ze źródła nosi Indianka. Indianka zmywa naczynia i gotuje, zajmuje się zwierzętami. Kamyk tylko bawi się z kociakami i szczeniakami. Czasem przygna zwierzęta gdy pójdą za daleko. Czasem coś ugotuje z kończących się zapasów żywności Indianki. Czasem pogrzebie w pile i tępym łańcuchem potnie na krótkie klocki 20cm drewno pod domem, do pieca do którego wchodzą metrowej długości kłody. Kompletnie bez sensu. Przy tym marnuje paliwo potrzebne do cięcia żerdzi na ogrodzenie. Nie chce wkopać żadnego słupka, ani dociąć równej żerdzi na płot. Jest krnąbrny i samowolny. Nigdy nie robi nic, o co go prosi Indianka. Uważa, że nie trzeba grodzić ogrodu, bo w tym roku już nic nie urośnie (o pomoc przy grodzeniu był proszony ponad pół roku temu). Twierdzi, że Indianka ma sobie sama grodzić ten ogród i pastwiska, bo jemu się nie chce. Po wielkich awanturach natnie co kilka dni po max kilka żerdzi. Po kilku kolejnych dniach przyniesie ze dwie żerdzie cienkie i krzywe jak chuj i rzuci pod rząd słupków wkopanych przez Indiankę rok temu.
Gdy Indianka tłumaczy baranowi, że krzywe i cienkie żerdzie konie połamią i jeszcze nie daj Boże nadzieją się na nie - nie dociera. Nic go to nie obchodzi. Gdy tłumaczy, że będzie problem naciągnąć siatkę na krzywe żerdzie - nie dociera. Taki pomocnik to żaden pomocnik. Z takim cokolkwiek zrobić to męczarnia. Indianka ma go po dziurki w nosie. Będzie musiał iść do pracy i zarobić na swoje jedzenie. Indianka darmozjada za friko w nieskończoność nie będzie karmić. Nie stać ją na to. Nie pozwoli mu się bez końca wykorzystywać. Nie chciał jej pomóc grodzić ogród na wiosnę - to niech kupuje sobie żarcie w markecie w Olecku za swoje pieniądze zarobione na budowie np.
Śpiąca Królewna potrzebuje 7 krasnoludków!
czwartek, 9 lipca 2015
Zmiana warty
środa, 8 lipca 2015
Źródło świetności polskich hodowli koni
Senna niczym Śpiąca Królewna
Kamyk chory. Nie ma co na niego liczyć. Wstał po 10.00. Zapalił papierosa. Położył się z powrotem spać. Śpi. Dochodzi 11.00.
On też ma śpiączki, ale nie z powodu tarczycy. Raczej w wyniku obrażeń neurologicznych.
Indianka już wcześniej zrobiła zmianę koni, wypuściła drób, wpuściła kicię. Urządziła szczeniakom nowe, czyste, pachnące sianem, puszyste legowisko. Sprzątnęła kurom gniazda i też im pościeliła świeżym sianem. Zebrała wczorajsze jej pranie i zaniosła do domu.
Pora umyć okna w kurniku, pozmywać naczynia.
Ładna pogoda. Wygrabi siano z łąki i pościeli kurom cały kurnik.
Ogrodzenie
Te żerdzie miały być nacięte zimą. Zimą i wiosną zamontowane.
Tymczasem "pomocnicy" zamiast wziąć się do roboty i cokolwiek przygotować - wysiadywali całymi dniami w świetlicy wiejskiej w Sokółkach marnując czas.
Na wiosnę Kamyk poszedł do pracy do hodowcy krów w Gębalówce.
Tam nic nie zarobił - tylko stracił czas, zdrowie, ubrania, buty i byk gospodarza zniszczył mu komórkę Indianki którą mu pożyczyła, a on sam pobity trafił wiosną do aresztu na półtora miesiąca. Tam schudł i zmarniał nieleczony. Chorego, zagłodzonego i osłabionego wypuścili go dopiero w połowie maja. Nie nadawał się do żadnej pracy. Nadal marna z niego pomoc na gospodarstwie. Praktycznie żadna.
Jak zwykle wszystkie prace na gospodarstwie są na głowie Indianki.
Kamyk lubi długo pospać, potem zapalić papierosa, napić się kawy, znów zapalić papierosa, dobrze zjeść, zapatrzyć się na długie godziny w swojego androida, pobawić się ze szczeniętami, kociętami, kotką.
Niezwykle trudno jest zachęcić go do jakiejkolwiek pomocy. Zajmuje się tylko tym na co ma akurat ochotę. Od czasu do czasu razem z Indianką natnie kilka żerdzi. Przynieść ich już mu się nie chce, albo nie ma siły. Indianka musi sama nosić te żerdzie, pomagać przy ich dopasowywaniu do słupków, nosić wiadra z wodą, doić kozy, doglądać zwierząt, gotować obiady, piec chleb, zmywać naczynia, pisać sobie i jemu zażalenia i odwołania.
Jest chora na zaawansowaną niedoczynność tarczycy. Zapada w śpiączki metaboliczne. Jest osłabiona i notorycznie zmęczona, senna. Potrzebuje białka zwierzęcego i specjalnej diety. Potrzebuje leczenia. Potrzebuje leków. Endokrynolog przyjmie dopiero w grudniu. Dopiero wtedy dostanie receptę. Jest jej za ciężko samej z tym wszystkim.
W takich okolicznościach i w takim tempie nie ma szans na warzywa z własnego pola w tym roku. Ogrodzenie powstaje, ale potwornie wolno. Za wolno. Nie będzie plonu w tym roku. Indianka nie jest w stanie wyżywić ani siebie, ani jego. Ma tylko mleko kozie. W tej chwili nie ma jaj, bo skończyła się pszenica dla kur.
wtorek, 7 lipca 2015
Indysie
Inwazja kociąt :)
poniedziałek, 6 lipca 2015
Nieuczciwa propozycja Wąsa
Honorowy Kamyk nie dał się mu sprzedać. Były więzień ma więcej godności ludzkiej niż ten rolas.
Swoją drogą to ciekawe jak bardzo mocno zależy Wąsowi by Indiance zatruć życie. Typek perfidnie rozciągnął wpierw ostry, kolczasty drut w ten sposób, że kaleczą się o niego owce i kozy Indianki. Zastawił te wnyki na długie tygodnie.
Na domiar złego gdy ktoś wypuścił konie Indianki ze stajni (Wąs? -Tego dnia kręcił się w pobliżu stajni Indianki...)
gdy była z Kamykiem w Sądzie na sprawie gdzie ją wezwano pod fałszywym zarzutem rzekomo bezzasadnego wezwania policji na dokuczającą jej w świetlicy Krychę (matkę policjanta czyli nietykalną krowę w lokalnym półświatku) jeden z koni uciekł na pole Wąsa, a tam Wąs się nad zwierzęciem pastwił do woli doprowadzając do najwyższego przerażenia i pokaleczenia tego szlachetnego, bezbronnego zwierzęcia.
Ten facet powiedział Indiance wprost, że jego celem jest pozywanie Indianki do Sądu o rzekomy wypas tak długo, aż komornik zajmie Indianki ziemię by on Wąs mógł ją przejąć. W ocenie Indianki to parszywe zagranie poniżej pasa chciwego, bezczelnego rolasa.
Najazd kontrolerów i policji
Czyli ciąg dalszy nagonki na Indiankę i jej zwierzęta.
Kontrolerzy inspekcji weterynaryjnej z Olecka, głusi i ślepi na ostry drut kolczasty Wąsa i jego znęcanie się nad zwierzątkami Indianki, ale wyczuleni i błyskawicznie reagujący na odwetowe donosy Wąsa na Indiankę. A to rzekomo, że owce i kozy niezarejestrowane, a to, że rzekomo nie mają co jeść i pić.
Lipiec 2015. Pełnia lata i sezonu pastwiskowego. 11 hektarów pastwisk. Dwa niezależne strumienie płynące przez ziemię. Nie mają co jeść i co pić?
Inspektory jadą w te pędy szukać sensacji i haczyka na Indiankę, aby jej zaszkodzić. A że klacz przez Wąsa poraniona, straszona i płoszona - to już im nie przeszkadza. Tak dbają o dobro zwierząt. Wcale nie dbają. Tylko wyszukują poronione, durne przepisiki narzucone hodowcom i rolnikom odgórnie, bez konsultacji społecznych, by rolników i hodowców do bólu kontrolować i wlepiać mandaty. Niczym złośliwe skrzaty, trollują na gospodarstwach drażniąc spracowanych rolników, którzy na małych gospodarstwach ledwo koniec z końcem wiążą.
Bezduszne bazyliszki w eskorcie mundurowych skupiły się na duperelach czyli na ewidencji stanu pogłowia zwierzyny Indianki. Wypatrzono 24 owce i 12 kóz plus stadko kur, indyków, szczenięta, kocięta i konie. Ponad 70 sztuk zwierząt... :-) :-) :-)
Ojej... MOJA, MOJA "WINA"! :-) :-) :-) Ałła! :-) Tyle wyhodowałam!... :D
To MOJA hodowla, MOJA praca, MOJE koszty i poświęcenie.
Bazyliszki i ich eskorta to nieproszeni intruzi.
Żaden z nich w żaden sposób nie dokłada się do kosztów hodowli, żaden z nich nie jest właścicielem, hodowcą i nie przykłada się do pracy przy zwierzętach. Przyjeżdżają i tylko gitarę zawracają i haczyki wyszukują stworzone celem nękania hodowcy bzdurnymi przepisami pajaców unijnych i krajowych którym nie brak tupetu by się mieszać i rządzić cudzym inwentarzem na który złamanego grosza nie wydali ni jednej kropli potu nie uronili...
Postulat do Sejmu:
Wara urzędasom od cudzej własności!
Wara urzędasom od cudzego inwentarza!
Ta kontrola dobitnie pokazuje, że upierdliwe przepisy nie są tworzone dla dobra zwierząt lub ich hodowców, lecz by nadmiernie kontrolować i ograbiać hodowców - jedynych prawowitych właścicieli swoich zwierząt.
Rolas który rozciągnął niebezpieczny drut kolczasty raniący zwierzęta Indianki nawet nie został upomniany! :(((
Dzielnicowy Paweł Warsiewicz, który był obecny i któremu Indianka pokazała niebezpieczny drut Wąsa oraz poranioną klacz - odmówił ukarania rolasa i robił za jego adwokata tłumacząc go.
Inspektor weterynarii powiatowej w Olecku Ewa Szymczak niechętnie odwracała wzrok gdy Indianka pokazywała jej rany cięte jakie zadał klaczy Wąs. Także odmówiła interwencji w sprawie kolczastego drutu i rolasa -barbarzyńcy.
Natomiast nalegała na inspektora Kornela Laskowskiego, by wystawił Indiance mandat za brak paszportów koni. Za jej namową wystawił. :(((
Pani ta nie jest od ewidencji zwierząt, lecz od dobrostanu zwierząt, który na rancho Indianki mieści się w normach. Zatem wyszła poza swoje kompetencje, by dokopać Indiance. Indianka odebrała to, jako karę za to, że wyhodowała takie piękne, zdrowe konie, które niefrasobliwie żyją i hasają sobie naturalnie na farmie Indianki.
Także dzielnicowy Warsiewicz pałał chęcią ukarania Indianki za rzekomy wypas owiec u Wąsa, bo tuż przed ich przyjazdem, przeczołgały się pod niechlujnie, luźno naciągniętą siatką rolasa i dostały się na jego krótko skoszone pole.
Warsiewicz był przydzielony jako zbrojne ramię inspektorów i jego zadaniem było wymuszenie na Indiance przeprowadzenia u niej kontroli wbrew jej woli. Lecz Indianka umożliwiła kontrolę inspektorom, mimo, że jej się to nękanie nie podobało, więc obecność policji jako eskorty była bezzasadna. Było to nadużycie obowiązków funkcjonariuszy publicznych na służbie.
Co więcej, dzielnicowy Paweł Warsiewicz wykorzystał tę interwencję by zbierać materiał dowodowy przeciwko Indiance w sprawie o rzekomy wypas. Robił foty uciekinierkom.
Jednocześnie odmówił zebrania dowodów w sprawie o znęcanie się nad zwierzętami Indianki przez Wąsa. :(((
niedziela, 5 lipca 2015
Wycieczka nad jezioro
Pierwszy raz w tym roku. Woda ciepła, przyjemna.
Miło się pływało. Komarów nie było.
sobota, 4 lipca 2015
Polowanie na Kamyka
Podczas pierwszej kontroli sprawdzano, czy trzeźwy. Niestety trzeźwy. :-)
Podczas drugiego zatrzymania wmawiano mu, że na rowerze... przekroczył prędkość i jeździ "agresywnie" :-) Podobno jechał 65 km na godzinę. Trudno to zweryfikować, bo na rowerze nie ma licznika prędkości i nie ma obowiązku takiego mieć.
Podczas trzeciego zatrzymania gdy wracał zmęczony z Olecka - zarzucono mu, że jedzie "dziwnie spokojnie i ogólnie za spokojnie" :-):-) :-)
W dawnych czasach drogi były okupowane przez rozbójników, którzy napadali podróżnych i wymuszali okupy lub grabili ich ze wszystkiego co ci podróżni mieli.
Współcześni rabusie noszą mundury i działają legalnie, ale to nadal rozbójnicy :-)
Na szczęcie Kamyk uszedł przed rozbójnikami bez okupu i z rowerem, cały i niepokaleczony :-)
czwartek, 2 lipca 2015
Wąs pokaleczył klaczkę :(((
Nagnał przerażone zwierzę na swój ostry drut kolczasty. Pokaleczył konika tym drutem :((( Denver ma rany cięte na ciele. :((( Klaczka zgoniona przez typa tak, że mało ochwatu nie dostała. Ranna klaczuś cała zlana i mokra jakby z jeziora wyszła. Uciekła przed barbarzyńcą do domu.
Indianka telefonicznie zgłosiła na komendzie w Olecku, że podły sadysta znęca się nad jej bezbronnym zwierzęciem. Wezwała policję na interwencję. Dyżurny, gdy usłyszał, że Wąs jest sprawcą, odmówił wysłania patrolu (!). Odmówił w sumie kilkakrotnie. Nie chciał o krzywdzie klaczy słuchać. Rozłączał się w trakcie rozmowy z Indianką, która nalegała, by patrol przyjechał, obejrzał poranionego konia i ukarał barbarzyńcę.
W końcu poirytowany Kamyk złapał za komórkę i on zadzwonił. Wzburzony, długo tłumaczył dyżurnemu, co się stało, ale i jemu dyżurny odmówił wysłania patrolu!
Indianka zdezynfekowała rany klaczy i wezwała weterynarza. Pan weterynarz zbadał klacz i podał jej antybiotyk domięśniowo. Zaszczepił ją także na tężec i przy okazji na grypę. Konik kuleje :((( Dla weterynarza do zapłaty 260 zł.
wtorek, 30 czerwca 2015
Postulat do Sejmu o 14 dni
7 dni dla cywila nieznającego prawa to zdecydowanie za mało.
Razi także dysonas pomiędzy terminami którymi jest związany Sąd i inne instytucje państwowe. Są one bez porównania dłuższe niż te które przysługują obywatelom. Zgodnie z wolą Narodu instytucje państwowe winny służyć obywatelom i być wobec nich przyjazne. Nie może być tak, że instytucja ma 30 dni lub kilka miesiecy na udzielenie informacji lub podjęcie decyzji, a obywatel ledwo 7 dni. 7 dni to zdecydowanie za mało.
niedziela, 28 czerwca 2015
Chów otwarty koni
Właśnie odświeża sobie swoją wiedzę hodowlaną i utwierdza w najsłuszniejszej z form hodowli tych cudownych zwierząt swobodnego ruchu i niezmierzonych przestrzeni - chowie otwartym... Z punktu widzenia konia stajnia to rzecz całkowicie zbyteczna. Klacze Indianki najszczęśliwsze są gdy mogą się otworzyć w szalonym galopie po obszernych pastwiskach Indianki. :-) Indianka już dawno to zauważyła.
Na foto fragment cennego pod względem hodowlanym i jeździeckim poradnika jeździeckiego "Zrozumieć konia" autorstwa Isabelle von Neumann-Cosel-Nebe.
Poranne senne manewry
Tygrysia po krótkim czasie pojawiła się, pchnęła okno i weszła napoić mlekiem swe jeszcze niemrawe kocięta.Pora wypuścić kury i zrobić zmianę koni. Indianka nadal mocno zaspana wróciła do swego łóżka by dospać. Wczoraj za długo siedzieli przed domem i się nie wyspała.
sobota, 27 czerwca 2015
Wieczorna herbatka
Sobotnia sjesta
piątek, 26 czerwca 2015
Awantura pomogła :)
czwartek, 25 czerwca 2015
Szkolenia Krychy
środa, 24 czerwca 2015
Kamyk przyznał się do niepopełnionego występku...
wtorek, 23 czerwca 2015
Dżdżysty dzień czerwcowy
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Już wieczórrr...
niedziela, 21 czerwca 2015
Pieczywo Indianki
sobota, 20 czerwca 2015
Kuchnia Indian Mazurskich daje czadu! :)
Wakacje na Rancho na Mazurach Garbatych :)
Podatek katastralny to podatek katastrofalny :(((
środa, 17 czerwca 2015
Urodziło się! :-)
Kolejny prezent urodzinowy dla Indianki w tym tygodniu :-)
Nie ma nic milszego niz żywy prezent na urodziny :-)
Zwierzaczki robią miłe niespodzianki Indiance... :-)
A w samym dniu jej... Hmm... :-) 18 urodzin Indii życzy sobie... siwego araba :-) :-) :-)
Zawiadomienie o podejrzeniu nękania przez policję
Na ewentualny przyjazd długo czekam.
W sytuacjach gdy ja jestem poszkodowana - z reguły nie potrafią znaleźć jakiegokolwiek artykułu prawnego aby pociągnąć wykroczeńca lub przestępcę do odpowiedzialności. Nigdy nie kierują wniosku o ukaranie osoby, przez którą poniosłam szkodę, stratę, uszczerbek itp.
Gdy policję napuszcza na mnie sąsiad bo mu koza wlazła na skoszoną do gołej ziemi łąkę - zaraz są ochocze bezzwłoczne przyjazdy i standardowo nadgorliwe zeznania policjantów celowo na moją niekorzyść. Z reguły błyskawiczne wnioski o ukaranie i expresowe pchanie sprawy która nie powinna trafić do sądu - na wokandę. Zaś żaden mój wniosek o ukaranie złoczyńcy lub wykroczeńca nie może doczekać się wokandy...
Odbieram to za nękanie przez policję. Mylę się? :-)
Indianka
wtorek, 16 czerwca 2015
Dojna mama koza
Rejestracja jagniąt i koźląt
W państwie rządzonym przez korupcję i kanalie oraz im pokrewne indywidua za ciężkie pobicie człowieka w oczywistej sprawie realnie nie grozi nic. Zwłaszcza, gdy pobicia dopuścił się mundurowy.
Natomiast kara za nie zarejestrowanie w porę zwierzaka to aż kosmiczne 500 zł. Lepiej zwierza w porę zarejestrować. Indianka zarejestrowała. Niech się czepiają tramwaja, a nie jej :-)
Indianka musi uważać na zwyrodniałe pedalskie skorumpowane grupy nacisku i ich skorumpowanych do obrzydliwości przydupasów i podpierdalaczy.
Nadzieja w tym, iż uda się w Polsce stworzyć zdroworozsądkowe, przyjazne zwykłym ludziom i ich rodzinom lobby, które wypierdoli całą tę pedalską zgniliznę z naszego jakże pięknego mimo łupienia przez zdrajców ojczystego kraju...
Nieprzyjemna pobudka
Poszedł piechotą do domu. Po drodze zasłabł. Nad ranem obudził go umundurowany pajac... gazem pieprzowym! Psiuknął mu tym syfem w samą twarz. Co za debil! :(((
niedziela, 14 czerwca 2015
Kamyk doi kozę
Kamyk wycisnął z niej ok. 3 litry mleka. Podzielił ludziom, szczeniętom i karmiącej kotce - Tygrysi. Sprawiedliwie. Teraz Kamyk zaparzył herbatę i woła Indiakę na podwieczorek pod gruszami - ciasto drożdżowe ze słodkim lukrem. Do popicia - herbata owocowa.
Kuchnia podwórkowa Indian mazurskich
Kuchnia podwórkowa, piecyk. |
Wieczorkiem Kamyk się uaktywnił. Obrał ziemniaki. Pościelił koniom w stajni. Pomógł Indiance sprowadzić cwane uciekinierki - owce i kozy. Drugi słup wkopał. Do reszty słupów się nie zbliżał :-) Za to Indianka się zbliżyła i znalazła 16 zbunkrowanych jaj :-) :-) :-) Dwa rozbite - reszta cała. Poszły na obiad dla ludzi i na kolację dla indycząt.
Zanim Kamyk wstał, Indianka zakonserwowała 22 słupy. Gdy Kamyk obierał ziemniaki - domalowała resztę słupów i rozpaliła ogień w podwórkowej prowizorycznej kuchni którą zbudowała ze starego parnika i kratki lodówkowej.
Kuchnia podwórkowa Indianki okazała się rewelacyjna - skuteczniejsza i szybsza w gotowaniu niż gazowa. Na taką pogodę jak dziś - idealne źródło ognia do gotowania na świeżym powietrzu. Wchodzą na nią 3 średnie garnki jednocześnie lub jeden duży.
Czwarta rano
O ósmej wstał Kamyk. Zjadł śniadanie i poszedł zapalić papierosa oraz pobawić się ze szczeniętami i koźlętami. Indianka dalej zmywała naczynia. Potem wyszli na dwór posiedzieć na powietrzu.
Kamyk opowiadał o życiu w aresztach. O 10.30 Kamyk wziął się za wkopanie jednego słupka ogrodzeniowego. Potrzebował przy tym asysty Indianki.
Wkopał słupek. Zaczął wkopywać drugi, ale zniechęcony koniecznością jego wymiany na grubszy - porzucił to zadanie i poszedł spać. Indiankę ogarnął smutek i poczucie rezygnacji. Nie założą tego ogrodu w sensownym czasie rokującym nadzieję na plony w tym roku...
Indianka zebrała kilkanaście niewkopanych słupków w jedno miejsce.
Przyniosła środek konserwujący drewno. Wlała go do wiadra i zanurzała w nim kolejne słupki i podmalowywała do góry ponad przewidywalną linię gruntu w którym mają tkwić słupki. Zachmurzyło się. Może zdąży zakonserwować wszystkie przed deszczem.
sobota, 13 czerwca 2015
Spoceni!
Indianie znowu napalili w piecu by upiec ciasto, podgrzać obiad, ugotować jajka dla indycząt i zagrzać wodę do zmywania.
Słodycz indiańska
Indianka na osłodę ciężkiego żywota Indian mazurskich przyrządziła ulubioną słodycz Kamyka - "Słodką Kózkę" :-) Słodycz składa się z warzonego mleka koziego i cukru. W smaku przypomina znaną i lubianą "krówkę". Tym razem "Słodka Kózka" wyszła w stanie płynnym i w takim zostanie użyta jako polewa do migdałowego ciasta drożdżowego, które właśnie rośnie w piecu.
Indianka uchlebła chleb :)
Tygrysia zakrada się do smakowitego bochna chleba :-) |
piątek, 12 czerwca 2015
Nowe drzwi do stajni
Oto owoc dwudniowej pracy. NOWE MASYWNE DRZWI. Jak na laików nieźle.
Indianki: materiał, narzędzia i instrukcje. Kamyka: wykonanie z pomocą Indianki. Kamyk drażliwy po tym pobiciu w marcu. Nie ma cierpliwości do detali. Ma kłopoty z koncentracją. Łatwo się irytuje i wpada w gniew. Jednak wspólnymi siłami dali radę.
Co prawda ta decha w środku powinna się klinować na wcięciach desek poprzecznych, ale Kamykowi nie chciało się wycinać klinów, bo cięcia mu krzywo wychodziły. Nie każdy ma smykałkę do takich rzeczy, jak stolarka. Kamyk woli samochody, komórki i komputery niż zajęcia z drewnem. Ale drzwi zbił i osadził solidnie. Lepiej niż niejeden wieśniak by potrafił :-)
środa, 10 czerwca 2015
Białopióra Indyka
sobota, 6 czerwca 2015
Siódma owieczka ostrzyżona
Runo srebrnej wrzosówki |
Kamyk ćwiczy ręczne strzyżenie owiec |
piątek, 5 czerwca 2015
Niebezpieczny drut kolczasty Wąsa
czwartek, 4 czerwca 2015
Nadeszła pora by ostrzyc potwora
Stopy spuchnięte i bolesne. Rozpadające się buty.
Pora pomyśleć o własnym środku transportu. Indianka myśli o ujeżdżeniu Indiany i Dakoty. Denver by robiła za konia kulbacznego. Indianka ma furę podręczników do treningu koni.
Trzeba się zmobilizować do ułożenia swoich wierzchowców.
Wczoraj kupiła 10metrową linkę na lonżę i piłę do nacięcia słupów na maneż.
Klaczuś sprawdza jakość wełny :-)
wtorek, 2 czerwca 2015
Strzyżenia ciąg dalszy
Pokój z widokiem
Udostępnie za darmo na okres pobytu wakacyjnego pokój z widokiem na Rancho na Mazurach Garbatych. Warunek: odgracenie, odnowienie i urządzenie tego pokoju.
Pozdrawiam mazursko :-)
Tel. 607 507 811 Indianka
Rajdy.Konne@tlen.pl
poniedziałek, 1 czerwca 2015
Kotlet aresztanta
Kamyk ocenił, iż kotlety Indianki i tak miały smak mięsa dzięki gęstemu sosowi mięsnemu który wchłonęła kasza podczas gotowania. Natomiast to coś co serwowano w areszcie tylko z wyglądu przypominało kotlet, natomiast panierka z bułki tartej nie tylko spowijała kotlet od zewnątrz, ale i wypełniała go od środka.
Niech nie zmyli was ilość kotletów na talerzach indiańskich. U Kamyka w areszcie na talerzu był tylko jeden pseudo kotlet i dwa ziemniaki. Chłopak chodził ciągle głodny i dostał anemii z niedożywienia.
Narodziny burasków :)
Runo najukochańszej owcy
niedziela, 31 maja 2015
Maleńka wrzosóweczka
Zwierzątko zadowolone i wdzięczne z uwolnienia jej z tego gorącego ciężaru :-) Inne owce nie poznały jej :-) :-) :-) Ale jej jagnięta - tak :-)
Stalowa wełna
Piękny sweter będzie z tej cudownej wełny :-) Piękny i cieplutki :-)
Runo owcze
Kamyk pochwalił Indiankę, że szybko opanowała strzyżenie maszynką. No ba! :-) :-) :-) Normalka :-) Indianka szybko chwyta nowe umiejętności :-)
Postrzyżyny
Szczeniaczki towarzyszyły.
Indianka wydoiła kozy. Kamyk je trzymał by nie wierzgały.
Wynieśli stół do strzyżenia owiec i barracudę.
Wieczorem zabrali się za strzyżenie owiec. Kamyk odpalił barracudę i trzymał owcę na stole. Indianka ostrzygła dwie owce. Po raz pierwszy strzygła maszynką elektryczną. W tym roku szybciej jej poszło, ale nie wie ile jej to czasu zajęło, gdyż nie sprawdzała godziny. Dwie owce ostrzyżone. Dwóm lżej o kilka kilo. Piękne płaty futra owczego suszą się. Masa w nich tłustej lanoliny idealnej do prania wełny lub przędzenia na tłusto.
Indyczęta Indianki rosną
Indianie słabi i senni, ale wkopali kolejną partię ziemniaków...
Pora przymierzyć się do strzyżenia owiec...
Zasieki
Zasieki Wąsa |
Niebezpieczny drut kolczasty Wąsa |
sobota, 30 maja 2015
Nadobna kurka jarzębatka
Kochane kurczęta
Stan zdrowia Indian Mazurskich
piątek, 29 maja 2015
Indyczęta
Tak bywa...
Najchętniej wydziobują jajeczko i krwawnik.
Na noc wracają pod opiekuńcze skrzydła mamy indycy, która za nimi bardzo tęskni. Obok indyczki przytulony czarny kurczak - najmniejszy i najmłodszy z zakupionych na ryneczku. Widać mu jeszcze samemu za zimno, więc wtula się w indyczkę chowając się za nią.
środa, 27 maja 2015
Chudzina i szczeniaczki
poniedziałek, 25 maja 2015
Chcemy nowego rzecznika praw obywatelskich!
Powinna była walczyć o prawa osób poszkodowanych przez policję w aktach przemocy policyjnej i nadużyć stanowisk funkcjonariuszy na służbie! Nie zrobiła tego. Naszym zdaniem nie wywiązała się ze swoich podstawowych obowiązków. Nie chcemy takiego beznadziejnego rzecznika. Won!
Indianka i Kamyk
niedziela, 17 maja 2015
Wygłaskane
Nic tylko sadzić ziemniaki. Jednak nie dziś. Niestety. Indianie chorzy. Zjadliwy wirus kętrzyński zaatakował ich wyziębione podczas bronowania organizmy.
Wczoraj Kosiarz całkowicie się zrehabilitował w oczach Indianki.
Przyjechał wieczorową porą ze swoim młodym sąsiadem Przemkiem by zabronować ogrody Indianki oraz by wyryć poręczne rowki na ziemniaki. Cześć mu i chwała za to. Niech mu Bóg wynagrodzi tę pomoc koleżeńską.
Dzisiaj Indianka podziwiała wygłaskaną glebę z trudem unosząc ciężkie powieki. Chyba jutro się za sadzenie ziemniaków weźmie, pod warunkiem, że serduszko przestanie ją boleć i sił nabierze. Leje deszcz. Zimno. Wieje. Kamyk szykuje pożywny obiadek. On trochę silniejszy niż Indianka. Wrócił z wczasów odchudzających, wybyczył się to niech pomaga :-) :-) :-)