RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
niedziela, 22 sierpnia 2021
Zobacz to zdjęcie użytkownika @izabella_redlarska na Instagramie
41 komentarzy:
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!
A masz może konto na tindrze lub snapchacie ?
OdpowiedzUsuńTam nie ma nic ciekawego - warzywa jakieś chyba koniec lipca . Po za tym fajny tekst- jadalną pałką wodna- konie moje to jadły- ja jeszcze nie . Niezły tekst . Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńPałka wodna jest jadalna i moje konie to odkryły.
UsuńA ty jadłaś próbowałaś tę pałkę?
UsuńOgórki na zimę zrobione? Ja właśnie skończyłam i jestem szczęśliwa, ponieważ nie wyobrażam sobie zimy bez własnych kiszonych. Jeszcze tylko trochę pomidorów i zamykam "przetwórnię". I do następnego roku. A teraz już zima nie jest mi straszna. Dużo przeróżnych przetworów, w tym również kompoty, konfitury i różne różności.
OdpowiedzUsuńNa bieżąco zjadam.
OdpowiedzUsuńDlaczego nie posiałaś więcej? W twojej sytuacji przetwory na zimę są bardzo ważne. Co będziesz jadła zimą?
UsuńPosiałam bardzo dużo ogórków, ale nie wszystko wzeszło, a to co wzeszło - część z tego uschło.
UsuńNa upartego uzbierało by się kilka słoików, ale boję się, że mi się zepsuje.
Koper w ogóle się w tym roku nie udał. Czosnek jest, ale jeszcze mały.
Generalnie to boję się, że się narobię i mi się to zepsuje.
Nie mam chrzanu do doprawiania.
Ogórki się nie psują, bez obaw, ale tak, musi być koper, chrzan i czosnek. No i niewyszczerbione słoiki i nieuszkodzone pokrywki.
UsuńWskazane również listki wiśni lub dębu.
UsuńPostaraj się robić na bieżąco, nawet po jednym, dwa słoiczki. Z pewnością znajdziesz gdzieś na tak wielkim obszarze chrzan. Używa się niewiele, obierz i pokrój w niewielkie słupki. Chrzan daje jędrność ogórkom. Ja, jak mam liście, wkładam kawałek na wierzch, na ogórki. Jak masz takie warunki, można wszystko trzymać w stajni. Małym czosnkiem nie przejmuj się, będzie bardzo dobry, ma moc. Należy jedynie obrać. Będzie dobrze. Jeśli masz choć parę śliwek to mów, dam świetny przepis w zalewie słodko - kwaśnej. Przecież nie musisz robić ilości ogromnych. Raz wyjdą i później chcesz robić każdego roku. Właśnie dzisiaj otworzyłam takie śliwki (mały słoiczek) jeszcze ubiegłoroczne. Nie miałam nic do obiadu i cyk, szybciutko otworzyłam i marzenie!
UsuńRadzę przyoszczędzić ze 4-5 kg i do słoików. Przecież to się prawie samo robi. Masz świetne warunki do tego na zewnątrz. Pisałaś, że masz swój czosnek, zapewne koper również, a soli nie brakuje w żadnym domu. Zresztą ile jej potrzeba? Gorąco namawiam, kiszonki są takie zdrowe. Masz maliny, bo też warto zrobić i przeziębienia pójdą w diabły. Wystarczy włożyć do słoika, zasypać cukrem, słoik zakręcić. Do gara i pasteryzować. Mróz za oknem, a ty robisz picie i 2 łyżeczki malinek. Rozgrzewa, jest pyszne i owoce wystarczy wyjeść.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to po prostu boję się, że mi się to zepsuje. Przydałby się ktoś kto ma duże doświadczenie w robieniu weków, aby pomógł mi to ogarnąć.
OdpowiedzUsuńAle przecież Ty jesteś doświadczona gospodynią, przez 18 lat na wsi nie robiłaś weków?
UsuńIza jest wybitnie niezłomną hodofczynią rzecznikiem praw i nie tylko hodowcy A nie zadną gospodynią. Na początku lipca po za tym szukała osoby co by przyrządzała dla niej posiłki bo sprawy sądowe zabierają jej sporo czasu i wykończają ją . Po za tym wielki mózg Indianko też potrzebuje czasu na odpoczynek .
UsuńRobiłam, ale nie kiszone ogórki.
UsuńNaprawdę nie bój się. Wychodzi.
UsuńSól mam, gorczycę mam, czosnku się uzbiera. Chrzan może mam na polu - muszę się nauczyć go odróżniać od niechrzanu, ewentualnie poprosić od znajomego.
OdpowiedzUsuńW pierwszej kolejności trzeba wyszorować słoiki, bo stały na strychu i zakurzyły się potwornie.
Jak wyrwiesz liście z ziemi, to rozpoznasz chrzan po zapachu korzenia. Zrób sobie na początek tylko kilka słoików, zobaczysz, jakie to proste. A w zimie jest i zupa ogórkowa, i surówka i warzywo do kanapek. No i kiszonki to samo zdrowie.
UsuńWczoraj podczas pielenia wyrwałam liście podobne do chrzanu, ale nie pachniały chrzanem.
UsuńMój ojciec umiał odróżniać chrzan. Gdyby tu był na pewno by znalazł dużo chrzanu.
Pojadę do znajomego i obejrzę jego chrzan.
UsuńWłaściwie to mam warunki żeby to przygotować, bo mam piecyki na podwórku oraz dwa ogromne stoły w tym jeden pod dachem także jest miejsce żeby to robić na świeżym powietrzu nawet podczas deszczu. Może faktycznie się wezmę.
OdpowiedzUsuńOgórków się nie pasteryzuje! Trzeba tylko przegotować wodę i dodać soli, zalewa się zimną, wystudzoną. Zakręcasz i po 3-4 dniach same się zamkną.
UsuńKiedyś zrobiłam mnóstwo słoików z dynią w różnej postaci. Na szczęście większość przetrwała, ale niestety sporo też się zepsuło mimo, że naprawdę narobiłam się przy tych przetworach —długo były smażone i słoiki porządnie wyparzone.
OdpowiedzUsuńale wiesz, że wystarczy choć odrobinę wyszczerbiony słoik lub zakrętka ściśnięta przy otwieraniu i będzie po zawodach. Wtedy rzeczywiście szkoda pracy. Zdarzało się i tak, wtedy wściekłość mnie ogarniała ze względu na moją zmarnowaną pracę. Nie zniechęciło do robienia przetworów. Bogatsza byłam w wiedzę własnych błędów, których już nie popełniałam. Nie zrażaj się.
UsuńDobrze.
UsuńWczoraj zaczęłam szorować element wozu konnego z którego zrobiłam stół w stajni, który ustawiłam niedawno.
OdpowiedzUsuńMam ogromną powierzchnię blatu w sam raz do szykowania marynat.
Ta burta wozu służyła wcześniej do innego celu - zabezpieczała podłogę w stajni i jest strasznie zakurzona i ten kurz i piach wbił się w tą dechę głęboko i ciężko jest to doczyścić.
OdpowiedzUsuńWczoraj ten blat szorowałam i zmywałam wielokrotnie i nadal jest jeszcze brudny.
Dobry jest zwykły druciak. A może masz szczotkę drucianą, taką z uchwytem i wtedy poleci szybko. Oczyszczoną dechę dobrze nasmarować olejem. Drewno wchłonie i będzie służył długo taki blat.
UsuńMam szczotki druciane. Wykorzystam je do szorowania tego blatu. Po dwóch dniach szorowania zwykłymi szczotkami i gąbkami już jest dużo czyściejszy, ale i tak jeszcze w nim siedzi sporo piachu.
UsuńPrzywiozłam sobie też koszmarnie ciężki piecyk pod stajnię, żeby było mi wygodnie gotować.
OdpowiedzUsuńOgórków mam mało do przerabiania, za to cukinii mam mnóstwo.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że moja mama jest tak daleko - by mi pomogła te weki porobić.
OdpowiedzUsuńJeszcze mam buraki, brukiew i kapustę do przesadzenia, bo za gęsto rośnie.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy nie za późno ma przesadzanie czasem już pod koniec września zbiera się plony .
OdpowiedzUsuńJeszcze z miesiąc czy dwa zależnie od temperatury warzywa mogą rosnąć, a np. kapusta znosi przymrozki.
UsuńPosadzone sadzonki jeszcze przez 2 miesiące zdążą urosnąć, a te które nie zdążą urosnąć zostaną na drugi rok na nasiona.
UsuńPo wpisach widać że chyba masz depresję- nie myślałaś o tym by iść do jakiegoś psychologa lub psychiatry?.Na pewno pomogli by ci wrócić do zdrowia .
OdpowiedzUsuńNa pewno nie. Ostatnio wynajeci przez żydowski sąd pokazali jak dennymi lekarzami-kłamcami są.
UsuńNie ufam lekarzom nadużywającym swoich uprawnień do szkodzenia osobie. To konowały, a nie lekarze. Nie są w stanie nikomu pomóc, a na pewno nie osobie której jest smutno.
Smutek leczy się usunięciem przyczyny smutku, a oni przyczyniają się do tego, że ta przyczyna nadal trwa.
Tylko zwrot moich zwierząt może ukoić mój smutek i ukrócić cierpienie moich zwierząt.
kiszonki sa super proste jak gospodyni z takim stazem na wsi nie opanowala tego do perfekcji?
OdpowiedzUsuńJa jestem przede wszystkim hodowcą i przez kilkanaście lat ostatnich mojego życia zajmowałam się wyłącznie zwierzętami, bo było ich bardzo dużo i było bardzo dużo pracy przy nich. Na nic innego nie starczało mi czasu i nie miałam też przez większość czasu ogrodzonego ogrodu. Dopiero jak postawiłam ogrodzenie uprawa ogrodu nabrała sensu, bo wcześniej zwierzęta nawet jak miałam pastuch uruchomiony potrafiły go przerwać i wejść mi do ogrodu i poniszczyć warzywa.
OdpowiedzUsuń