RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą...
Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :)
Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
Suszone jabłka mają moc wartości odżywczych. W wersji bardziej chrupiącej zastępują chipsy i inne kaloryczne przekąski. Jak ususzyć jabłka w domu? Podajemy kilka wskazówek.
Suszenie jabłek krok po kroku
Najpierw musimy kupić jak najwięcej świeżych, ładnych jabłek. Następnie starannie je myjemy pod bieżącą wodą i obieramy, bo wysuszona skórka może być potem trudna do pogryzienia. Rozcinamy owoce jeden po drugim, dokładnie usuwając gniazda nasienne. Potem, korzystając z ostrego noża kuchennego lub specjalnej obieraczki, kroimy jabłka w możliwie cienkie plasterki, formując chipsy.
Potem możemy ewentualnie dodać przyprawy, najlepiej cynamon, albo poprzestać na naturalnym smaku.
Potem jabłka trzeba wysuszyć. Jest na to kilka sposobów. Jednym z nich jest umieszczenie plasterków w piekarniku z termoobiegiem nastawionym na temperaturę 50-70 stopni Celsjusza. Suszymy je minimum trzy godziny lub dłużej, jeśli mają być bardziej chrupiąca. Innym sposobem jest ułożenie jabłek na spożywczym sreberku, a potem na zwykłym grzejniku lub kaloryferze, a latem na słońcu. Jeżeli mamy kuchnię opalaną drewnem, możemy suszyć plasterki tak jak grzyby, wieszając je na sznurkach. Niektórzy po prostu umieszczają pokrojone owoce w szczelnie zamkniętych, szklanych pojemnikach i czekają na efekt.
Suszenie warzyw trzeba przeprowadzić umiejętnie - tylko wtedy zachowają swój naturalny kolor, smak, aromat, a także cenne składniki. Do suszenia najlepiej nadają się warzywa z jak najmniejszą zawartością wody. Jeśli nie mamy specjalnej suszarki do warzyw i grzybów, najlepiej czynność tę przeprowadzić w piekarniku. Musimy też pamiętać, że warzywa do suszenia należy starannie przygotować i nie wszystkie suszy się tak samo. Suszymy tylko warzywa zdrowe i nieuszkodzone.
Jak suszyć marchewkę i buraki?
Warzywa starannie myjemy i drobno kroimy. Następnie należy je przez kilka minut blanszować we wrzątku z kilkoma kroplami soku z cytryny, który pozwoli zachować intensywność koloru i beta-karoten. Warzywa osuszamy np. ręcznikiem papierowym, rozkładamy na półkach suszarki lub na blasze piekarnika. Jeśli używamy piekarnika - rozgrzewamy go do 60ºC. Po około godzinie zwiększamy temperaturę do 80°C, po dwóch godzinach ponownie zmniejszamy do 60ºC i tak suszymy jeszcze około 2 godz
Pietruszka, seler, por, cebula: jak je suszyć?
Warzywa myjemy i kroimy w kostkę lub plastry. Warzywa te początkowo suszymy w temperaturze około 30ºC, a następnie zwiększamy ją do 50ºC. Czas suszenia to około 5 godzin.
Przy suszeniu zielonych części warzyw temperatura nie powinna przekraczać 35°C, inaczej warzywa stracą smak, aromat i ściemnieją.
Kilka dni temu wybrałam się na osiedlowy ryneczek i zakupiłam tyle kilogramów pomidorów, ile zdołałam unieść (około ośmiu, miałam jeszcze inne pakunki:-)). Jako, że wcześniej nie miałam możliwości z pomidorami popracować ze względu na ciągłe wyjazdy, powiedziałam sobie, że wykorzystam ostatni moment, kiedy są dostępne!
Rzeczywiście, udało mi się kupić pyszne pomidory w bardzo pysznej cenie (3 zł za limę w połowie września). Od razu wiedziałam, co z nimi zrobię. Jak co roku, przygotuję domowe suszone pomidory.
Zanim zapytasz “A po co suszyć” od razu uprzedzę: są absolutnie pyszne i nie równają się z tymi ze sklepu!
Stąd też, specjalnie na życzenie fanów z Facebooka, krótki przewodnik suszenia pomidorów.
Zapraszam!
ps. zdjęcia i film udało mi się przygotować zaraz przed wyjazdem na wieś, są robione telefonem, niestety nie miałam czasu, aby wyciągnąć już aparat z bagażu, pociąg nie poczeka:)
Jak suszyć pomidory?
Po co suszyć pomidory?
Pomidory suszone przygotowane sposobem, który Ci pokażę są pyszne!
Tradycyjnie, suszenie było techniką wykorzystywaną w celu przechowania nadmiaru zbiorów na zimę i najczęściej odbywało się poprzez wystawianie pomidorów na słońce.
Ja jednak wykorzystuję do domowego suszenia po prostu piekarnik z termoobiegiem (dawniej miałam bez termoobiegu i też dawało radę). Pomidory przygotowane w ten sposób nie są tak suche jak te kupione w sklepie.
Raczej lekko mięsiste, bardzo słodkie, pełne smaku umami oraz rozpływające się w ustach. Wolne suszenie wydobywa z nich słodycz, której mało kto po pomidorach się spodziewa.
Trochę to trwa, ale zdecydowanie warto.
Zaczynamy?
Jakie pomidory wybrać do suszenia?
Klucz to dobre pomidory.
Ja używam zawsze pomidorów lima, dość twardych. Chcemy, żeby były dojrzałe i ładnie wybarwione, ale powinny być też przejrzałe, ponieważ wtedy będzie Wam trudno je dosuszyć, ze względu na większa ilość wody w miąższu.
Pomidory powinny być dobrej jakości – suszenie nie poprawia ich walorów. Z badziewnych pomidorów bez smaku, nie uzyskamy magicznie super pomidorów. Wybieramy prima sort, dość jędrne.
Myjemy i osuszamy (na przykład na ściereczce).
Suszone pomidory krok po kroku
Suszę pomidory zazwyczaj na trzy blachy, takie do ciasteczek. Na trzy blachy, które wkładam do piekarnika za jednym razem, potrzebuję około 6 kg pomidorów lima.
Suszenie polega na ogrzewaniu ich w piekarniku, w niskiej temperaturze przez około 4 godziny, więc najłatwiej suszyć, kiedy i tak robimy jakieś przetwory lub też najpierw upiec ciasto czy chlebek, a potem wykorzystać temperaturę piekarnika.
Krok 1
Pomidory przekrawamy wzdłuż. Miąższ wydłubujemy łyżeczką i wrzucamy do osobnego granuszka (powiem Wam potem co dalej). Jeśli w połówce pomidora zbiera się woda-sok, również go odlewamy.
Krok 2
Blachy do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia i układamy ciasno pomidory. Pakujemy tyle, ile się da, przekrojoną stroną do góry. Można posypać pomidory jakąś przyprawą (użyłam cząbru z Gruzji, może być tymianek, oregano, zioła prowansalskie itp), na każdą blachę wrzuciłam też 3-4 ząbki czosnku, obraneg0.
Wkładamy blachę do piekarnika nastawionego na 80 – 100 C, najlepiej z termoobiegiem. Zwróć uwagę na dwie rzeczy:
a) czy pergamin na blasze jest równo przycięty (nie może zasłaniać wiatraczka termoobiegu, bo powietrze nie będzie dobrze cyrkulować)
b) czy równocześnie z termoobiegiem masz włączoną grzałkę. Jeśli tak, to sprawdzaj co jakiś czas czy pomidory nie przypalają Ci się od góry albo od dołu. Przypalanie jest okey, jeśli zależy Ci na dymnym posmaku, ale trzeba je kontrolować.
Krok 3
Po prostu czekamy. Co jakiś czas (na początku nawet co 20 minut) trzeba uchylić drzwi piekarnika, żeby dać ujście gromadzącej się parze wodnej.
Po około 3 – 4 godzinach pomidory powinny wyglądać mniej więcej tak:
Teraz decydujesz, czy suszysz dalej (zazwyczaj te po bokach są mocniej ususzone), czy zostawiasz bardziej mięsiste.
Podczas suszenia kondensuje się smak i aromat, pomidorki staną się słodziutkie.
Realistycznie pomidory w piekarniku suszą się z 5 godzin. Można próbować ustalić jeszcze niższą temperaturę (50-60C), ale przyznam, że nie mam do tego cierpliwości.
Zerknij na film, tam pokazuję jak wyglądają moje pomidorki.
Jak przechowywać suszone pomidory?
Domowe pomidory nie są “suche na wiór” i nadal mają w sobie trochę wody, więc trzeba uważać.
Najłatwiejszym sposobem jest zalanie pomidorów oliwą.
Teoretycznie mogą wtedy wytrzymać miesiąc, ja z powodzeniem trzymałam 2.5 miesiąca (potem wszystkie zjadłam:)).
Innym sposobem jest zamrożenie pomidorków w małych porcjach.
Powiedzmy, że w listopadzie masz ochotę na suszone pomidorki. Wyciągasz sobie z zamrażarki, zalewasz olejem czy oliwą, do oliwy wkładasz czosnek, albo papryczkę chilli albo na co masz ochotę. Zostawiasz na kilka dni i gotowe!
Masz pyszne suszone pomidory i aromatyzowaną oliwę! Nie musisz się też martwić o ewentualne zepsucie większej ilości pomidorków.
Ja jednak byłam leniwa. Pamiętasz, że miałam 8 kg pomidorów?
6 kg “wyłuskałam” i odstawiłam miąższ. Wśród tych kilogramów znalazło się kilka przejrzałych pomidorków, więc tez wrzuciłam je do garnka z miąższem.
Pozostałe pomidorki sparzyłam wrzątkiem i ściągnęłam skórki i zrobiłam najlepszą i najbardziej leniwą rzecz na świecie.
Wrzuciłam wszystko do wolnowaru. Dodałam 3 łyżki oliwy, łyżkę cząbru i pięć całych ząbków czosnku. Nawet nie chciało mi się ich miażdżyć.
Nastawiłam wolnowar na “high” oraz 6 godzin i poszłam spać.
Rano miałam najlepszy, najsłodszy i najbardziej aromatyczny sos z pomidorów, jaki kiedykolwiek zrobiłam.
Wpakowałam do słoiczków, zapasteryzowałam, część po prostu włożyłam do lodówki “na potem”. Będę miała super sos do domowej pizzy, jakiego nie kupię w sklepie.
Zero pracy, maksimum smaku, dwie pieczenie na jednym ogniu, niech żyje wolnowar!
To właściwie tyle! Jeśli mogę jeszcze coś wyjaśnić, daj znać!
/i koniecznie podziel się informacją, jak wyszło/:)
Ta ostentacyjna nienawiść i pycha rozmaitych beneficjentów reżimu komuny i post komuny, pokazuje, że dopiero teraz my Polacy mamy normalny, polski rząd i demokrację i idziemy ku pełnej niepodległości i suwerenności.
Pokazuje to także, jak bardzo mniejszość żydowska w Polsce rządziła Polską przez ostatnie 70 lat, niszcząc, zastraszając i eksploatując dla własnych, egoistycznych korzyści rdzennie polski Naród.
Żydzi nie identyfikują się z Polską i Polakami. Stworzyli sobie tu państwo w państwie. Polaków pogardliwie nazywają moherami, katotalibanem, januszami.
Ten jadowity narodek, zwykł pasożytować na Polakach przez 70 lat komuny i post komuny, którą wprowadził do Polski.
W momencie, gdy mu się koryto urwało, nienawidzi Polaków z całej swojej podłej, jadowitej natury i demonstracyjnie i bez skrupułów okazuje to publicznie. Ohydne, ale pokazuje swoją prawdziwą, pasożytniczą gębę.
Jak dla mnie, pan Preisner może dożywotnio zostać w Izraelu i Hajfie, gdzie jego miejsce. Niech lepiej nie wraca do Polski, którą tak nienawidzi. Bąki może puszczać tam. Tutaj my Polacy chcemy mieć czystą atmosferę.
Preisner obraził polskie władze i majestat Rzeczypospolitej Polskiej. Nie zgodził się, by Polska sfinansowała jego koncert w Izraelu oraz by laudację na jego część wygłosił polski ambasador.
Polski kompozytor Zbigniew Preisner podczas rozpoczynającego się w sobotę Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Hajfie ma otrzymać nagrodę za całokształt twórczości. Na prośbę organizatorów festiwalu laudację na cześć nagrodzonego miał wygłosić ambasador Marek Magierowski, a Instytut Polski w Tel Awiwie postanowił koncert sfinansować.
W piątek na Twitterze Magierowski zamieścił list skierowany do Preisnera. "Niestety, kilka dni temu Ambasada RP oraz Instytut Polski w Tel Awiwie zostały poinformowane (za pośrednictwem Pana menedżerki), iż - cytuję - «(...) jesteśmy zaskoczeni, że Instytut ma jakieś powiązania z koncertem» oraz «tak długo, jak rządzi obecna partia, pan Preisner nie spotyka się z przedstawicielami obecnej władzy»"
"Jest mi niezmiernie przykro, iż polityka znów wzięła górę nad wspólnym dobrem" - dodał ambasador i zaznaczył, że niezmienne uważa, "iż niezależnie od osobistych sympatii, wyznawanej ideologii czy partyjnego zaangażowania, każdy znamienity polski artysta zasługuje na wsparcie Państwa Polskiego, w ramach promocji naszej kultury za granicą".
"Szanując jednak Pana polityczne wybory, postanowiłem zrezygnować ze swojego wystąpienia, o czym - ze smutkiem - poinformowałem organizatorów festiwalu" - napisał w liście do Preisnera polski ambasador. Jak zaznaczył, nie chciałby, aby kompozytor odczuwał "jakikolwiek dyskomfort, słuchając słów przedstawiciela Rzeczypospolitej".
W czasie II Wojny Światowej wymordowano łącznie 25 milionów Słowian z terenów dawnej Rzeczypospolitej. Po zaborach byliśmy za słabi, by się obronić przed wrogami. Tylko silny blok państw słowiańskich może skutecznie oprzeć sie agresji faszystowskich Niemiec i bolszewickiej Rosji.
Moje piękne, zabytkowe, mazurskie budynki nie szpecą krajobrazu. Wymagają remontu, ale i tak są ozdobą mojego gospodarstwa i krajobrazu. Znajdują się w głębi gospodarstwa, kilkaset metrów od drogi gminnej.
Moje gospodarstwo od zachodu ogranicza mocny pastuch z silnym prądem. 3 grube druty przewodzą prąd. Druty są bardzo odporne na zerwanie. Konie ani razu nie przerwały tych drutów i ani razu nie wyszły tędy na cudze pole.
Wiedzą, że w drutach płynie bardzo nieprzyjemny prąd.
Ten rodzaj pastucha był tu w 2017 roku i jest nadal. Jest to ogrodzenie stałe.
Dodatkowo tutaj będzie postawiona siatka leśna.
Pastuch ten był tu w dniu 2 i 3 maja 2018 roku, podczas napadu na moje gospodarstwo przeprowadzonego przez fundację Molosy Adopcje.
Kozłowska, prezeska bandyckiej fundacji podczas polowania na moje piękne, zadbane, rasowe konie, darła kłamliwie mordę, że "konie biegają po nieogrodzonym terenie, po polu sąsiada".
Nie, nie biegały po polu sąsiada. Biegały po moim, uciekając przed chamską, bezczelną złodziejką.
Pani Kozłowska jest bardzo cwana, potrafi długo, sugestywnie i obrazowo opisywać zaatakowane przez nią gospodarstwa, zwierzęta i hodowców, ale wszystko to co ze siebie wypluwa, to perfidne kłamstwa i manipulacje. Na tym bazuje atakując upatrzone ofiary.