RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
piątek, 29 lipca 2011
Grill
Koniec lipca
poniedziałek, 25 lipca 2011
quadem po zbożu
piątek, 22 lipca 2011
Wichura uszkodziła dachy i ścianę
Polska zalana a Afryka schnie
kosztowne straty idące w miliony, a nawet miliardy strat, niszcząc ludziom
domy, pola uprawne i zakłady pracy, tymczasem w Afryce panuje potężna susza
i głód.
Polska może wyprodukować więcej żywności niż wolno jej sprzedać w Europie,
tymczasem w Afryce setki tysięcy ludzi głodują i umierają z głodu.
Jednocześnie w Polsce brakuje taniej energii.
Polska powinna zbudować tani i szybki w budowie rurociąg z tworzywa
sztucznego którym by nadmierne ilości wód powodziowych byłyby wysyłane do
Afryki.
Afryka powinna zbudować na Saharze kolektory słoneczne zbierające
energię elektryczną i wysyłać prąd do Polski kablem wkopanym w ten sam rów w
którym będzie wkopany rurociąg z wodą powodziową.
Polska nadwyżki żywnościowe których nie może sprzedać w kraju ani w Europie
powinna wysyłać do Afryki. Polska powinna wymieniać z Afryką wodę na prąd.
Afryka dostanie wodę i przestanie głodować, Polska dostanie tani prąd i
zyska niezależność energetyczną od Rosji.
Ponadto w czasie gdy w Polsce są nadwyżki żywności, których Polska nie może
sprzedać, Państwo powinno zorganizować przerzut żywności z Polski do
głodującej Afryki.
W zamian za żywność wysłaną do Afryki, Polska powinna
otrzymać z Afryki dodatkowe ilości taniego prądu, powinna mieć 50% udziału w
kolektorach słonecznych budowanych w Afryce lub mieć możliwość korzystania z
innych zasobów naturalnych Afryki jak gaz, ropa, węgiel, marmur, wapień czy
złoto lub rudy żelaza.
Polska powinna mieć też co najmniej 50% udziałów w systemach nawadniania
Afryki, w tym w systemach nawadniania plantacji warzyw i owoców, zbóż oraz
50 % udziałów w afrykańskich plantacjach warzyw i owoców, zbóż oraz w
hodowli bydła mlecznego i mięsnego w Afryce, które to hodowle staną się
możliwe po zaopatrzeniu Afryki w skuteczne systemy nawadniania pól i
plantacji.
W Afryce powinny także zostać zbudowane stacje uzdatniania wody powodziowej,
gdyż jest ona brudna i jest siedliskiem groźnych chorób, więc w postaci nie
oczyszczonej nie może zostać zaoferowana Afrykanom. Polska takie stacje może
zbudować i powinna być ich właścicielem w 50%.
Polska jako kraj rozwinięty może pomóc Afryce. Jest w stanie położyć
rurociąg jak i zbudować farmy kolektorów słonecznych, systemy nawadniania,
oczyszczalnie ścieków i stacje uzdatniania wody.
Polska ekonomia na tych inwestycjach by zyskała, naród polski nie miałby
zalewanych domów i pól i przestałby ponosić wielomilionowe straty, problem
powodzi zostałby rozwiązany kompleksowo i skutecznie na stałe, Afryka by
zyskała wodę i możliwość rozwoju upraw i hodowli, rząd polski skupiłby od
polskich rolników i przedsiębiorców nadwyżki żywności i wysłał do Afryki,
gdzie tę żywność rozdałby głodującym Afrykanom. W zamian za tę pomoc
otrzymałby od Afryki tani prąd lub dostęp do złóż naturalnych typu gaz czy
ropa - zależnie od potrzeb Polski.
W ten sposób taka współpraca i wzajemna wymiana i pomoc pomogła by
gospodarkom zarówno Polski jak i Afryki.
Polska jest przygotowana technicznie do budowy takiej infrastruktury,
polskie firmy potrzebują zleceń, polscy rolnicy muszą sprzedać nadwyżki
żywności zamiast pozwalać, by tony żywności gniły z braku kupca lub z powodu
embarga Rosji.
Polska powinna zainteresować się Afryką i zacząć z nią korzystną współpracę.
Afryka to ogromny rynek zbytu. Tam setki tysięcy ludzi nie ma co jeść! Nie
ma też waluty by zapłacić, ale ma surowce naturalne i możliwości produkcji
ogromnych ilości energii elektrycznej za pośrednictwem kolektorów
słonecznych.
Polscy megarolnicy mogliby w Afryce stworzyć ogromne plantacje warzyw,
owoców, zbóż. Mają oni sprzęt i doświadczenie rolnicze. Natomiast specyfika
afrykańska wymagałaby wybrania takich upraw, które miałyby tam jak
największe szanse powodzenia. Mamy rzesze doradców rolniczych, którzy
mogliby być przydatni w Afryce po doszkoleniu się pod kątem możliwych upraw
i hodowli afrykańskich.
Afryka to setki tysięcy kilometrów ugoru. Trzeba to zagospodarować z
pożytkiem dla wszystkich.
Po uruchomieniu rurociągu z wodą powodziową i przesyłu prądu z Afryki do
Polski, Polska powinna odstąpić od kontraktu na gaz z Rosją, gdyż jest on
dla Polski skrajnie niekorzystny, a do tego Putin przyczynił się do
ogromnych strat rolników polskich i polskich przedsiębiorstw spożywczych
poprzez nałożenie embarga na polskie warzywa i owoce.
Polska nie może nabijać kabzy krajowi, który raz po raz nakłada embarga na
polską żywność i powoduje tym samym wielomilionowe straty i bankructwa
polskich firm i rolników.
Polska musi mieć niezależność energetyczną. Musi mieć kilka alternatywnych
źródeł energii i to taniej energii.
Polscy rolnicy i polskie firmy powinny mieć ułatwiony formalnie dostęp do
samodzielnych, niezależnych źródeł energii takich jak kolektory słoneczne,
baterie słoneczne, turbiny wodne, małe niegroźne wiatraki (z wyjątkiem tych
wielkich przemysłowych wiatraków które emitują szkodliwe ultradźwięki i nie
powinny być stawiane na lądzie).
Rząd powinien wprowadzić dotacje dla wynalazców alternatywnych sposobów
pozyskiwania energii, dotować badania w tym kierunku.
Rząd powinien skończyć z monopolem zakładów energetycznych i umożliwić
szarym obywatelom budowanie własnych urządzeń wytwarzających energię.
Właściciel niewielkiej turbiny wodnej powinien mieć możliwość dzielenia się
z sąsiadami zasobami energetycznymi w sposób legalny i całkowicie
uprawniony.
Wsparcie drobnych zakładów energetycznych rozładuje część zapotrzebowania na
energię elektryczną i w przypadku kolejnego zakręcenia przez Rosję kurka z
gazem - nie zatrzyma pracy wielu zakładów pracy i nie odbierze ludziom w
zimie gazu do ogrzewania ich domów i gotowania posiłków.
P
Polska musi być niezależna energetycznie od Rosji, zwłaszcza, że Putin raz
po raz odstawia numery z zakręcaniem kurka z gazem lub nakładaniem na Polskę
szkodliwego embarga. Polityka Putina działa na szkodę Polski i MUSIMY SIĘ od
niego uwolnić jak najszybciej.
wtorek, 19 lipca 2011
Ruch narasta
dzielić się z innymi swoją wiedzą i doświadczeniem oraz razem
współdziałać...
środa, 13 lipca 2011
Warsztaty ekologiczne i gospodarskie
ekologiczno-gospodarskie. Bierze w nich udział grzeczny i spokojny Wiktor,
który ostatnie pół roku spędził w Indiach gdzie żył i pracował w rozmaitych
zgrupowaniach, przez parę dni był przesympatyczny, bystry i wesoły
Kolumbijczyk Herman, który studiuje budownictwo we Francji i biegle włada
trzema językami: hiszpańskim, francuskim i angielskim, niebawem przyjedzie
Murzynka Sarta również z Francji. Indianka komunikuje się z nimi po
angielsku, gdyż wszyscy świetnie znają ten język. Kursanci praktycznie
codziennie ćwiczą co innego - wprawiają się w różnych umiejętnościach,
poznają różne narzędzia ogrodnicze, sadownicze i gospodarskie, uczą się nimi
prawidłowo posługiwać. Jest trochę prac ogrodowych, sadowniczych,
porządkowych, ogrodzeniowych, konserwacyjnych i domowych. Indianka
cierpliwie i dokładnie objaśnia każde zadanie, pokazuje, na czym ono polega
i instruuje warsztatantów. Niekiedy i ona sama uczy się czegoś nowego od
swoich gości - na przykład informatyk Wiktor doszkala Indiankę w obsłudze
komputera. Parę kolejnych osób chce przyjechać na Rancho by wziąć udział w
warsztatach, ale Indiance schrzanił się komputer i Internet i ma problem z
ich zaproszeniem. Wiktor - informatyk z zawodu - pomaga uporządkować
komputer i skonfigurować go na nowo oraz odblokować dostęp do Internetu.
Czas w miłym i ciekawym towarzystwie płynie bardzo szybko i przyjemnie.
Pogoda piękna. Indianka zadowolona z WWOOFERÓW! To był zaiste znakomity
pomysł, by zaprosić tych sympatycznych ludzi na Rancho.
poniedziałek, 11 lipca 2011
Free Ecological Workshops at the Rancho
niedziela, 3 lipca 2011
Indianka szkoli wwoofera
grzecznie wykonuje polecenia Indianki.
piątek, 1 lipca 2011
Ekomanewry
prawdziwy wwoofer, a nie bezczelny naciągacz.
środa, 29 czerwca 2011
Oszust
oszust, stąd jego karygodne zachowanie. Indianka oświadcza, że nie przyjmie
na farmę do programu WWOOF nikogo, kto nie jest członkiem organizacji WWOOF
i nie przestrzega zasad tej organizacji. Ponadto każdy przyjeżdżający na
farmę będzie skrupulatnie legitymowany.
wtorek, 28 czerwca 2011
Ping-pong
niedziela, 19 czerwca 2011
Wykaszanie, oranie, równanie, sianie, grodzenie
sobota, 18 czerwca 2011
WWOOF
Rancho na Mazurach Garbatych |
What is WWOOF? Co to jest WOOF?
The Aims of WWOOF are: / Celami WWOOF są:
- · To give experience of life in the countryside
- · To help the organic movement which is labour intensive and does not rely on artificial fertilisers, herbicides or pesticides
- · To give people a chance to meet, talk, learn and exchange views with others in the organic movement
- · To provide an opportunity to learn about life in the host country by living, and working together
Za komuny za odmowę w „pracach społecznych” groziły represje i różne nieprzyjemności. Np. ktoś kto odmówił brania udziału w takim czynie społecznym – mógł zostać zwolniony z pracy lub zdegradowany, albo obcinano mu premię lub utrudniano np. dostęp na uczelnię jego dziecku itp.
piątek, 17 czerwca 2011
Pod namiot
- sprzątanie stajni, koziarni, obory, kurnika
- koszenie trawy
- kopanie ziemi pod warzywa
- budowa ogrodzenia stałego
- sadzenie różnych sadzonek
- bielenie stajni
- zgrabianie siana i ustawianie w snopki
- zbieranie gałęzi w lesie i znoszenie ich pod dom
- zbieranie ziół
środa, 15 czerwca 2011
Extreme Makeover
Roztargniona
Indianka nie pamięta, co wczoraj robiła :))) Coś robiła, ale nie bardzo pamięta co i nie wszystko. Pewnie dlatego, że robiła kilka czynności na raz, rozmawiała z kilkoma osobami na raz i jednocześnie oglądała witryny internetowe i TV.
Aaaa... już coś świta :))) ściągnęła z netu pożyteczne informacje, które będzie musiała sobie przyswoić. Trwało to wieki, bo internet na wsi mazurskiej w jej okolicy ślimaczy się jak prawdziwy winniczek. Właściwie winniczek szybciej się posuwa po trawie, niż strony wgrywają się na ekran...
Między wgraniem jednej a drugiej strony Indianka wywoziła obornik.
Wieczorem znacznie rozbudowała sektor wypasowy w sadzie. Właściwie Indiana to wymusiła na Indiance, bo wylazła spod pastucha swojego sektoru do kolejnej części sadu.
Strasznie sprytna ta klacz i wywrotowy charakter ma. Trzeba będzie drut rozciągnąć w tym sektorze, bo taśma to dla Indiany niewielka przeszkoda.
Indianka nie jest pewna, czy jej tego drutu starczy, bo już kawał ziemi ogrodziła drutem.
Najpierw trzeba będzie ogródek szczelnie odseparować od kóz, to wtedy jeśli coś zostanie z tego drutu będzie to można użyć do wzmocnienia ogrodzenia sektora wypasowego w sadzie.
No i pojemniki do wysiewu nasion skończyły się. Indianka sieje w doniczkach. Zostały już tylko doniczki bez dziurek, więc Indianka nałożyła wiertło odpowiedniej grubości na wiertarkę i wierci dziury w doniczkach. Część z nich jest pusta, część pełna.
W części doniczek posadzone są rośliny, które aby kwitły potrzebują ciasnych doniczek, więc trzeba je będzie przełożyć do mniejszych doniczek.
Dzisiaj chłodno. Indianka po nawierceniu doniczek wybiera się z tym majdanem na dwór, na jej roboczy stół, coby w domu nie nabrudzić.
W doniczkach Indianka w domu sieje zioła, które będą mogły być użytkowane w kuchni w domu, a część z nich będzie można wysadzić do gleby na dworze.
Bazylia ładnie rośnie na parapecie. Indianka posiała też szczypiorek ogrodowy i pietruszkę naciową ozdobną w doniczkach.
Indianka ma jeszcze sporo nasion do wysiania. Trzeba przygotować kolejną partię donic i szybko siać, aby to zdążyło urosnąć tego lata...
poniedziałek, 13 czerwca 2011
Drzewka owocowe
Indianka chętnie przyjmie sadzonki drzewek i krzewów owocowych, każdą ilość, o każdej porze roku. Najchętniej drzewka tradycyjne, wysokopienne. Nawet teraz. Było gorąco, teraz pogoda, temperatura i wilgotność jest w sam raz do posadzenia. Indianka wie jak sadzić, by się drzewko przyjęło nawet o tej porze. Najwyżej w tym roku drzewko nie zaowocuje, ale przyjąć się przyjmie. Każdy kto się do Indianki wybiera w gości będzie chętnie widziany z drzewkami owocowymi.
Pogodny poniedziałek
Indianka wcześnie rano wstała i bosymi nogami weszła w zroszoną trawę. Poszła do sadu i w międzyrzędziu pomiędzy drzewkami owocowymi ustawiła koniom kolejną kwaterę do wypasu trawy. Konie bardzo dokładnie trawę wyjadają, tuż przy samej ziemi. Zębami koszą trawę lepiej, niż jakakolwiek kosiarka mechaniczna. Nie niszczą też drzewek tak jak kozy czy krowy to robią. Krowa łbem lubi się czochrać o drzewa i drzewka i czasem nawet chapnąć kiść liści owocowych. Natomiast kozy dla sadu to prawdziwa cicha, szybka i skuteczna zagłada. Absolutnie nie można ich do sadu wpuszczać luzem. Ogryzą korę, zjedzą liście i gałązki. Jeśli je wypasać, to tylko na lince tak, by nie mogły sięgnąć do drzewek.
Indianka kóz w ogóle do sadu nie wpuszcza. Pasą się na swojej łące z dala od sadu. Jedynie konie mają zaszczyt wyjadania międzyrzędzi w sadku. Ten rodzaj pielęgnacji sadu, to najbardziej ekologiczny z możliwych. Konie starannie wygryzają trawę i jednocześnie nawożą świeżym obornikiem glebę. Trzeba tylko umiejętnie manewrować pastuchem elektrycznym udostępniając koniom same międzyrzędzia pomiędzy drzewkami. Koń drzewek nie zjada, chyba, że ugryzie przez pomyłkę razem z trawą. Może co najwyżej podeptać drzewka i je połamać jeśli są już zdrewniałe. Podeptać tylko wtedy, kiedy drzewka nie zauważy, więc wystarczy wbić obok drzewka biały palik i koń na palik się pchać nie będzie bezmyślnie. Konie mają to do siebie, że przeszkody omijają. Jeśli drzewko jest jeszcze niezdrewniałe, trącone sprężynuje i nie łamie się. Bardziej trzeba zabezpieczać te zdrewniałe drzewka.
Klacz Indiana znalazła bramkę na pastwisko zabezpieczoną tylko jednym wysoko umieszczonym drutem i ma chęć bryknąć na swoją obszerną łąkę, na której pasła się wcześniej. Trzeba będzie tam zamocować dodatkowy drut z klamką, bo konie muszą zostać w sadzie i go dokładnie wykosić. Ponadto konie muszą karnie chodzić w pastuchu, aby go nie przerywały i nie tratowały drzewek. W tym celu należy pastuch w sadzie wzmocnić drutem. Sznurki elektryczne nie zawsze się sprawdzają. Gdy są nowe – tak, ale stare i porozrywane nie przewodzą prądu jak należy. Są za to lepiej widoczne dla koni. Więc Indianka rozpina pastuch elektryczny składający się ze sznurka elektrycznego lub taśmy elektrycznej i dodaje drut. Drut jest niezawodny i zawsze tłucze porządnie.
Koń dobrze wyuczony potrafi karnie chodzić w pastuchu składającym się ze zwykłego sznurka bez prądu. Bywa, że chodzi tak dnie całe i tygodnie, zanim się zorientuje, że nie ma zagrożenia czyli nieprzyjemnego prądu. Bywa także, że już wie, że prądu nie ma w sznurku, ale z przyzwyczajenia go nie forsuje. Po prostu porusza się w ramach pastucha po swoim pastwisku. Konie są bardzo czułe na prąd. Nie znoszą prądu w pastuchu. Dobrze wyuczone karności – grzecznie pasą się w ramach wyznaczonych przez pastuch.
Niemniej jednak, zalecana jest bieżąca kontrola pastucha. Indianka wie, kiedy można konie zostawić w pastuchu bez prądu, a kiedy nie. Zna zachowania i tendencje swoich koni. Wie, który do czego jest zdolny. Ogierowi wystarczy jedna linka lub drut by go nie przerywał, ale Indiana gdy widzi jeden drut lub taśmę – potrafi pod nią się prześlizgnąć na soczystsze pastwisko obok za pastuchem. Robi to częściowo z przekory, bo to dość przekorna klacz. Lubi się wygłupiać i stroić sobie żarty z misternie uplecionego pastucha.
Indianka ma za mało palików, mimo, że co roku kupuje kolejne partie. Łatwo ulegają one połamaniu. W piwnicy leży stos ze 100 połamanych tyczek. Indianka teraz nie ma kasy, by kupić nową partię tyczek, więc musi bazować na tej ilości co ma i wspomagać się drzewami.
Drzewa służą jako punkty naciągania pastucha i jego stabilizatory. Dobrze mieć pastuch naciągnięty na drzewach, a pomiędzy nimi wstawione paliki polipropylenowe. Zwłaszcza miejsca załamań pastucha czyli kąty wymagają mocnego zaczepu, bo mają tendencję do wyginania palików. W takich miejscach powinny być drzewa do naciągnięcia i stabilizacji pastucha. Jeśli w miejscach załamań nie ma drzewa, najlepiej byłoby wkopać masywny słupek drewniany.
Konie to wdzięczne kosiarki. Nawet jeśli napotkają na swojej drodze niezabezpieczone drzewko, potrafią starannie obgryźć trawę wokół niego, nie ruszając samego drzewka.
Dlatego warto używać je jako naturalne, żywe, ekologiczne kosiarki. Trzeba to tylko robić umiejętnie i dobrze wyuczyć swoje zwierzęta dyscypliny pastuchowej.
niedziela, 12 czerwca 2011
Udana niedziela
Ostatnio wysiała 4 palety roślin. Dwie w domu i dwie na dworzu. Te wysiane w domu już skiełkowały i rosną, a te co na dworzu siane – ani jeden kiełek się nie pokazał. Istnieje ryzyko, że nasiona zgniją w zimnej nocami ziemi, więc Indianka zabrała te dwie paletki do domu. Nowa taczka idealnie nadaje się do przewożenia pojemników na nasiona – ma dno dostatecznie płaskie i obszerne by się w niej zmieściły pojemniki w całości. W taczce stalowej przełamywały się na pół niestety, bo ona ma bardzo stromy przód. Indianka bardzo zadowolona ze swojej nowej taczki :). Dawniej cieszył ją każdy zakup nowego ciucha, eleganckiej torebki czy kosmetyka, teraz cieszy ją zakup użytecznej taczki :) Oh, jakżesz zmieniły jej się upodobania... ;)))