niedziela, 19 czerwca 2011

Wykaszanie, oranie, równanie, sianie, grodzenie

Indianka wykosiła pokrzywy za stajnią, wzdłuż stajni i wzdłuż pastucha, coby chaszcze nie osłabiały mocy prądu płynącego w pastuchu.
Wykosiła też trawę i trzciny nad rzeczką, aby łatwiejszy był dostęp do wody dla koni i dla napełniania wiader czy konewki do podlewania ogródka.

Pan Mucha (Pan Mucha zyskał pseudo „Mucha”, bo nosi okulary, ruchliwy jest i wszędzie lata), który wpadł ponegocjować w sprawie ewentualnej kontynuacji remontu domu, przy okazji uruchomił Indianki glebogryzarkę i pokazał jej jak ją obsługiwać. Indianka cały dzień ćwiczyła operowanie glebogryzarką. Nabrała takiej wprawy, że jeździ nią jak samochodem. Szybko i sprawnie zmienia biegi, jedzie na przód, ryje i kopie, cofa i znowu jedzie na przód ryje i mieli glebę. W ten sposób zryła porządnie kawałek ogródka i przygotowała glebę pod siew warzyw. NARESZCIE. Nareszcie ma glebę przygotowaną pod warzywa...

Narzędzie jest super, Indianka powinna dawno takie urządzenie mieć to by sobie co roku mogła na wiosnę szybko ziemię pod warzywa uszykować i szybciej siać nasiona wczesnych warzyw. W miejscu przeznaczonym na ogródek warzywny część ziemi była wcześniej skopana łopatą przez Indiankę, a część zarosła pokrzywami.
Pokrzywy muszą być najpierw skoszone i wygrabione zanim się wjedzie na ten kawałek ziemi z glebogryzarką, bo inaczej pokrzywy wkręcają się w kółka i noże tnące ziemię i trzeba co chwilę przerywać orkę i wyciągać zielsko z kółek i mieszaczy ziemi.

Indianka jednego dnia wykosiła pokrzywy wykaszarką i zryła ziemię glebogryzarką, drugiego wyrównała i posiała nasiona warzyw, przebudowała pastuch w ten sposób, aby wydzielić ogródek od reszty łąki, następnego dnia wzmocniła pastuch i puściła prąd.

Jednak to za mało. Kury dostały się na świeżo wyrobioną ziemię i zaczęły grzebać. Indianka złapała kury i zamknęła. Wygrzebałyby wszystkie nasiona. Ogrodzenie ogródka musi być naprawdę bardzo gęste, aby tam żaden koźlak, kura, pies czy kot się nie dostał i szkód nie poczynił. Najlepsza byłaby siatka, ale Indianka nie ma siatki, ni kasy by ją kupić, a ma jeszcze drutu trochę, to wije ogrodzenie z drutu. Ogródek już jest ogrodzony na 2-3 druty. Lepiej by to było co najmniej 3 druty, a idealnie aby przeszkodę stanowiły 4 druty, aby mieć pewność, że ni koźlak ni kura nie dostanie się do ogrodu.

Szczęśliwym trafem popadało i ogródka nie trzeba podlewać, ale niektóre nasiona dość głęboko wysiane, więc jeśli deszczówka do nich nie dotrze, trzeba będzie osobno podlewać.

Część ogrodzenia ogródka nadal jest zarośnięta. Indianka się tam wybiera z wykaszarką. W sytuacji, gdy trawa dotyka drutu z prądem, są straty energii i pastuch słabiej działa, a co jak co, ale ogrodzenie ogródka musi być pod napięciem przy takiej ilości zwierząt wałęsających się wokół siedliska i ogródka.

Wykoszoną trawę Indianka zbiera i nosi kurom do dziobania. Kur na podwórko już nie wypuści, co najwyżej na wybieg, ale trzeba go uszczelnić wpierw, bo konie oderwały kawałek siatki od muru i kury mogą wyjść z wybiegu na podwórko i dalej dostać się do ogródka. Kury to zmyślne ptaki. Wszędzie wejdzie tak jak i koza.

Gdy Indianka szczelnie grodziła ogródek, kozioł przyglądał się bacznie indiańskim zabiegom. Widać było po nim, że coś knuje. Podszedł do ogrodzenia i stanął tuż przy pastuchu zaglądając do ogródka. Na pewno będzie próbował się dostać do środka, więc trzeba się na tę ewentualność przygotować i porządnie zagęścić pastuch.

Indianka pastuch rozciągnęła pomiędzy drzewami dla jego stabilizacji, a na odcinkach pomiędzy drzewami wbiła polipropylenowe paliki, na których umocowała drut z prądem. Ogrodzenie trzeba dokładnie uszczelnić, bo wystarczy jedna większa dziura i Indianka straci wszystkie warzywa zanim jeszcze urosną.

Dziś niedziela, ale Indianka z wykaszarką się do ogródka wybiera podkosić trawę pod pastuchem i powycinać pozostałe chaszcze z podjazdu i siedliska. Chciałaby także dziś kolejną partię skopanej gleby wyrównać i kolejne nasiona wsiać, więc jeśli coś jej innego nie wypadnie ze strony zwierząt typu przerwanie pastucha i konieczność nagłej interwencji itp. to może się uda ten zamysł zrealizować. Aura sprzyja – jest wilgotno i dość ciepło, więc nasiona mają optymalne warunki do kiełkowania.

Indianka lubi wykaszać trawę, ale wiele godzin wykaszania dziennie jest męczące, więc musi robić przerwy sobie na coś innego, zwłaszcza, że jej kręgosłup doskwiera od noszenia ciężkiej maszyny na barkach. Przydałaby się kosiarka samojezdna. Tyle, że przy wysokiej trawie i nierównym terenie taka kosiarka i tak by sobie rady nie dała.

Trzeba dziś też znaleźć czas na ugotowanie karmy dla psów i obiadu dla siebie. Indianka ma dość naleśników po których czuje się senna. Pora na pożywne mięsko. Tylko mięso daje jej siłę by mogła tak dużo pracować całymi dniami. Naleśniki są smaczne, ale nie zaspakajają potrzeb organizmu Indianki. Indianka idzie spać senna i budzi się senna. Coś jest nie tak. Osłabienie organizmu z przepracowania? Za dużo tlenu? A może jakaś choroba się w niej rozwija i organizm z nią walczy i stąd to osłabienie? A może mleko tak ją usypia? Mleko ma to do siebie, że działa nasennie. Indianka ostatnio zajada się naleśnikami, budyniami, popija kawą zbożową z mlekiem... pogryza chleb upieczony na mleku kozim... Może za dużo tego mleka? Albo brak witamin... Warzywa jeszcze nie urosły, tylko bazylia w domu w doniczce. Indianka dodaje ją do jajecznicy. Jajecznica jest boska – z dwóch lub trzech jaj o pomarańczowych żółtkach i z dodatkiem mleka koziego. Dodatek mleka koziego nie odbiera barwy jajecznicy. Nawet po dodaniu mleka jest nadal pomarańczowa. Takie piękne jajka są od kurek zielononóżek.

4 komentarze:

  1. Droga Indianko, zabrałam się parę dni temu żeby przeczytać Twój blog od początku,jestem pełna podziwu dla Twojej pracowitości,pomysłowości i determinacji.Pióro masz świetne.Jesteś z typu tych ludzi ,którzy uważają ,że nie ma rzeczy których się nie da zrobić.Mój kochany niestety już nieżyjący Tato,który był bardzo dowcipny mówił,że jednej rzeczy nie da się zrobić włożyć parasol wiadomo gdzie otworzyć go i wyjąć.A teraz dziewczyno mazurska ,życzę Ci aby się spełniły wszystkie Twoje marzenia w dniu Twoich URODZIN.Pozdrawiam Noneczka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę Ci tej jajecznicy, muszę znaleźć miejsce, gdzie będę mogła kupować jaja w swojej wsi, ale jak na razie jeszcze nie wiem co i jak... Jak się pracuje, szczególnie fizycznie, trzeba się zdrowo odżywiać i mieć dietę bogatą we wszystkie składniki, bo może jakaś anemia być...

    Jestem na Twoim blogu drugi raz i zastanawiam się, czemu piszesz o sobie w trzeciej osobie?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. a jak przytrzymujesz glebogryzarkę żeby się zagłębiła w ziemię?..
    na witaminki mogą zaradzić naturalne warzywka, jak liście pokrzywy, mlecza, smażyć pokrojone razem z jajecznicą i dodawać otrąb i zarodków pszennych, mielonych skorupek jajek..samo mleko jak za dużo rozwala żołądek, już lepiej zsiadłe :)..i syropy do picia z wodą, z sosną, kwiaty bzu czarnego, skrzyp, itd. ..

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!