Przyjechałam na farmę. Obdzieliłam wszystkie drapieżniki mięsem na bogato. Sobie też obiad mięsny ugotowałam tak z marszu, korzystając z rozgrzanego piecyka, na którym Brunhilda grzała wodę do mycia naczyń.
Dzisiaj po raz pierwszy prosiłam ją, żeby umyła naczynia i garnki, bo zazwyczaj to ja robię, gdyż ona tłucze talerze, a całość pozostawia niedomytą, ale tym razem nie widziałam, żeby coś stłukła bądź czegoś nie domyła. Oczywiście te starsze obrośnięte sadzą garnki będą wymagały jeszcze doczyszczenia, ale to już następnym razem. Na ten moment są z grubsza umyte. Brunhilda najbrudniejsze garnki i rondle szorowała według mojego zalecenia ekologicznym i ekonomicznym popiołem, a następnie płukała ciepłą wodą.
Widać awantura o niedomyte okno poskutkowała, bo tym razem przyłożyła się do roboty. Także ładny stosik garnków suszy się na stole na podwórku. Część już zabrałam do domu i poustawiałam na półkach. Resztę zabiorę później zanim się ściemni.
Po powrocie i po uszykowaniu pysznego obiadu miałam nadzieję jeszcze coś podziałać w domu, ale okazało się, że mój organizm odmówił posłuszeństwa i po prostu zasnęłam.
Brunhilda zauważyła, że dużo czasu poświęcam na gotowanie - tak starannie obieram ziemniaczki i w ogóle dużo chodzę przy obiedzie, no ale to fakt. Jak coś chce się mieć dobrze zrobione to trzeba się przyłożyć.
Tylko zaniepokoił mnie kolor kurkumy, bo strasznie jaskrawo pomarańczowa. Wygląda to na sztuczny barwnik. Być może ten chemiczny składnik tak mnie położył do łóżka.
To ty masz jednego psa Bandziora czy masz więcej psów? Ile masz psów?
OdpowiedzUsuń